Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Basia Stojko
Basia Stojko , 3 years old

Ciche miauczenie zamiast płaczu… Daj Basi szansę na lepsze jutro❗️

Pamiętamy jakby to było wczoraj, kiedy Basia po raz pierwszy zrobiła się sina, straciła oddech, a całe jej maleńkie ciało zwiotczało. Ten mrożący krew w żyłach widok towarzyszy nam niemal codziennie. Nigdy nie mamy pewności, kiedy to nastąpi. Za to wiemy, że musimy kontrolować jej stan cały czas, bo kiedyś możemy nie zdążyć… Długo czekaliśmy na nasze maleństwo. Basia urodziła się w czasie pandemii COVID-19, więc ten czas jeszcze bardziej się wydłużył. Podczas badań prenatalnych lekarze poinformowali nas o wysokiej przezierności karkowej, która może wskazywać na chorobę genetyczną, a także o torbielach na nerce naszej córeczki. Tak bardzo się o nią wtedy martwiliśmy!  Basia urodziła się z szeroko rozstawionymi oczkami, nisko osadzonymi uszkami i charakterystycznymi rysami twarzy. Niedługo później usłyszeliśmy diagnozę – zespół kociego krzyku! Nazwa choroby wynika ze specyficznego płaczu dziecka, który przypomina właśnie miauczenie. Ale to nie jedyne następstwo tej wady genetycznej… Nie sposób opisać stres, który towarzyszy nam na co dzień. Do bezdechów Basi zdążyliśmy się już przyzwyczaić, jednak nigdy do końca nie wiemy, kiedy mają nastąpić. Zwykle dzieje się to, kiedy coś idzie nie po jej myśli, zdenerwuje się, lub gdy tata znika z pola widzenia. Basia jest do niego bardzo przywiązana, więc nawet kiedy tylko na chwilę wychodzi za drzwi pokoju, wzrasta ryzyko utraty oddechu. Zdarza się to z różną częstotliwością, więc cały czas musimy mieć córeczkę na oku. Jak powiedział lekarz, do tej pory za każdym razem udało nam się ją ocucić, ale kiedyś możemy nie zdążyć. Sama myśl o tym wywołuje u nas dreszcze. Nasza córeczka nie mówi, nie komunikuje swoich potrzeb, nie jest też w stanie przyjmować stałych pokarmów – wszystkie posiłki jej blendujemy. Ciężko znosi choroby i ma mocno obniżoną odporność. Jest drobniutka i taka krucha… Cały czas walczymy o jej sprawność. Basia ma przywiedzione stopy, przez co trudniej jest jej się poruszać, jednak coraz śmielej zaczyna stawiać kroki, wspomagając się meblami. To daje nam ogromną nadzieję na jej rozwój.  Córeczka mimo choroby jest bardzo pogodną, kochaną dziewczynką. Lubi bawić się ze swoim bratem, stara się też poznawać świat na tyle, na ile może – chwyta różne rzeczy i zwykle bada je ząbkami.  Ze względu na chorobę, Basia dożywotnio musi być rehabilitowana. Wymaga także przeróżnych terapii – logopedycznej, integracji sensorycznej, hipoterapii oraz fizjoterapii. Dzięki stałej pracy ze specjalistami widzimy ogromne postępy w stanie zdrowia naszej córeczki, dlatego nie możemy dopuścić do regresu. Niestety, wszystkie te zajęcia czy wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne są bardzo kosztowne. Wiemy, że sami nie damy sobie rady, dlatego będziemy wdzięczni za każdą okazaną Basi pomoc. Wierzymy, że dobro wraca! Rodzice Basi

766 zł
Bartłomiej Kazimierczak
Bartłomiej Kazimierczak , 8 years old

Bartuś walczy od pierwszych dni życia! Prosimy o Twoje wsparcie!

Gdy lekarze nagle zadecydowali o zakończeniu ciąży, byliśmy przerażeni. Nasze bliźniaki, Wojtuś i Bartuś, przyszli na świat w 34 tygodniu ciąży. Wojtuś szybko doszedł do siebie, jednak Bartek nie miał tyle szczęścia… Synek urodził się z bardzo niską masą urodzeniową, w zamartwicy, z dużym niedotlenieniem… W drugiej dobie życia doszło u niego do wylewów wewnątrzkomorowych. Później dopadły go chyba wszystkie możliwe konsekwencje wcześniactwa… Bartuś przez 3 miesiące walczył o życie. Jest z nami, jednak za swoją wygraną płaci ogromną cenę. Podczas gdy Wojtuś może cieszyć się normalnym dzieciństwem, Bartuś musi na wszystko ciężko pracować. Niestety, diagnozy, z którymi przyszło mu się mierzyć, to trudni przeciwnicy. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę lekooporną i całkowity brak nerwu wzrokowego. Bartuś nie widzi, nie chodzi, w zasadzie nic nie jest w stanie zrobić samodzielnie… Potrzebuje ciągłej rehabilitacji, leczenia i wsparcia. Bartek od początku korzysta z wielospecjalistycznej opieki, którą w dużej mierze zapewniamy mu z własnej kieszeni. Rehabilitacja, terapie wspierające rozwój, wizyty u lekarzy – to wszystko kosztuje bardzo dużo, a przecież jesteśmy rodzicami trójki, a nie jednego dziecka. Nasz syn rośnie i zmienia się. Z upływem czasem potrzebuje specjalistycznych sprzętów, które pomogą w jego rehabilitacji i codziennym funkcjonowaniu. Niestety, ich koszt wykracza poza nasze możliwości. Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie. Życie wystawiło Bartusiowi rachunek za zdrowie. Nasz syn płaci za nie cierpieniem, ciężką pracą i heroiczną walką o każdy postęp. Proszę, pomóżcie nam zapewnić mu wszystko, co sprawi, że jego codzienność będzie choć trochę łatwiejsza. Rodzice

345 zł
Yehor Prodanov
Yehor Prodanov , 9 years old

Pomóż w walce o sprawność i samodzielność! Razem przeciw SMA!

8 marca 2015 urodził się nasz synek. Wymarzony, wyczekany, wytęskniony. Niestety, szczęście trwało jedynie 1,5 roku… To właśnie wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy. Nigdy nie podejrzewaliśmy wówczas, z jak straszliwą diagnozą przyjdzie się nam zmierzyć… Po omacku błądziliśmy, szukając ratunku ponad rok! Dopiero wyniki badań genetycznych dały odpowiedź – to SMA! Choroba, która każdego dnia osłabia mięśnie synka, przez co Yehorek nie jest w stanie wstać, chodzić, czy chwytać. Wiele czynności sprawia mu dużo trudności i wymaga stałej opieki i pomocy drugiej osoby. Yehorek z każdym dniem słabł. Rzuciliśmy wszystko i wszystkie swoje siły skoncentrowaliśmy na tym, by jak najszybciej rozpocząć leczenie. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się nam uzbierać środki na kosztowną rehabilitację oraz zakup poduszki ortopedycznej do wózka. Jesteśmy Wam niezwykle wdzięczni za każdy gest dobroci skierowany w naszą stronę! Niestety nasza walka o synka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia! Staramy się udźwignąć jak najwięcej sami – opłacamy turnus rehabilitacyjny dla synka oraz kurs masaży, by móc wspierać jego terapię w domu. Mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy jednak w stanie sprostać wszystkiemu… Przed nami konieczność zakupu specjalistycznego gorsetu oraz pionizatora. Wydatki z tym związane są niezwykle wysokie i przekraczają nasze możliwości… Choroba naszego synka jest nieuleczalna, a o jego zdrowie, rozwój i lepszą przyszłość będziemy musieli walczyć nieustannie. Prosimy, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń. Wasze wsparcie może odmienić życie niewinnego dziecka – każda wpłata i udostępnienie to dla nas iskierka nadziei na lepsze jutro! Rodzice      

247,00 zł ( 1.98% )
Still needed: 12 200,00 zł
Julita Bujnowska
Julita Bujnowska , 34 years old

Choroba przejęła kontrolę nad moim życiem! Pomóż mi w walce o zdrowie!

Gorzki smak cukrzycy towarzyszy mi już od ponad trzech dekad. Kiedy byłam małą dziewczynką, okazało się, że potrzebuję insuliny, by żyć… Od tamtego czasu musiałam nauczyć się funkcjonować z chorobą, która znacznie wpłynęła na moją codzienność. Nie mogę pozbyć się cukrzycy, jednak z pomocą pompy insulinowej moje życie jest nieco łatwiejsze. Co kilka minut specjalne urządzenie mierzy też mój poziom cukru we krwi, dzięki czemu nie muszę stale nakłuwać palców. Jednak cukrzyca nie jest jedynym problem ze zdrowiem, z jakim muszę się mierzyć… Kilka lat temu spełniło się moje wielkie marzenie – zostałam mamą cudownej córeczki. Niestety, ciąża odcisnęła bolesne piętno na moim zdrowiu. W jej trakcie, w ciągu trzech tygodni dwukrotnie straciłam wzrok! Dwa razy trafiłam na stół operacyjny, a lekarze robili co w ich mocy, bym widziała… Jednak bardziej niż o mój wzrok martwiłam się o zdrowie córeczki! Na szczęście maleństwo urodziło się zdrowe. Lekarzom udało się też częściowo uratować moje oczy, ale niestety nie widzę tak, jak kiedyś. Mimo to staram się dalej pracować i szukać rozwiązania, które poprawi moje zdrowie. Jednak z miesiąca na miesiąc jest coraz trudniej… Regularnie potrzebuję nowego sprzętu medycznego, a także stałych wizyt u specjalistów oraz badań. Wszystko to generuje ogromne koszty, z którymi coraz ciężej jest mi sobie poradzić… Te wydatki są jednak niezbędne, bym mogła normalnie funkcjonować! Zawsze starałam się radzić sobie jak najlepiej i nie narzekać na swój los. Chcę walczyć o zdrowie dla mojej rodziny i córeczki, która mnie potrzebuje! Konieczne jest jednak Twoje wsparcie! Będę niezmiernie wdzięczna, jeśli zechcesz pomóc mi w tej walce! Julita

160 zł
Patrycja Dykiel-Grześkowiak
Patrycja Dykiel-Grześkowiak , 33 years old

Wypadek odebrał jej ukochanego męża i sprawność... Pomóż Patrycji❗️

Patrycja to jedna z najlepszych fizjoterapeutek uroginekologicznych w Polsce. Przez lata pomagała kobietom walczyć z ich problemami natury intymnej, znacznie poprawiając komfort ich życia, szkoląc i edukując. Jej życie drastycznie zmieniło się kilka tygodni temu... Teraz to ona potrzebuje naszego wsparcia! Dwa tygodnie temu Patrycja przeżyła tragiczny wypadek samochodowy. Straciła w nim ukochanego męża i swoją sprawność. W wyniku wypadku doszło do licznych złamań: kości udowej lewej, kości ramiennej i obu kości przedramienia lewego oraz wyrostka poprzecznego L5. Fizjoterapia to praca, w której sprawność fizyczna jest niezbędna. Patrycję czeka wiele miesięcy rehabilitacji i co za tym idzie wyłączenia z życia zawodowego... Praca jest jej pasją, a w tym trudnym czasie, to szczególnie ważne, by miała przed sobą perspektywy powrotu do części dawnego życia. Chcemy pomóc Patrycji, by kiedyś mogła wrócić do pracy i do swoich pacjentek! Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę przelaną na rzecz Patrycji. Za każde wsparcie dla niej w tej trudnej sytuacji. Jak sama powiedziała: „Nogę i rękę mam tytanową, ale serca nikt nie zszył”… Dajmy jej nasze wsparcie i siłę, której tak bardzo teraz potrzebuje! Bliscy Patrycji

90 000 zł
Paweł Zięba
Paweł Zięba , 27 years old

Sam nie jestem w stanie nawet się podnieść... Rehabilitacja jest moją nadzieją!

Urodziłem się z wodogłowiem wrodzonym, mam wszczepioną zastawkę komorowo-otrzewną i rozszczep kręgosłupa z przepukliną oponowo-rdzeniową odcinka lędźwiowego. Brzmi to dość skomplikowanie, jednak najgorsze są konsekwencje: cały mój układ nerwowy od pasa w dół jest porażony! Mogę poruszać się tylko na wózku inwalidzkim, przez co moja samodzielność jest znacznie ograniczona. Żyję z wieloma chorobami współistniejącymi, które jeszcze bardziej wszystko utrudniają!   Deformacja kręgosłupa, zapalenie kręgosłupa piersiowego, przepuklina rozworu przełykowego przepony, zapalenie błony śluzowej rządka, marskość lewej nerki, torbiele trzustki i nadciśnienie tętnicze – to z nimi muszę zmagać się niemal każdego dnia! Oprócz tego mam pęcherz neurogenny i muszę być cewnikowany co 4 godziny… Rehabilitacja jest największym i najlepszym lekarstwem, które może mi pomóc. Najlepsze efekty mogę uzyskać podczas specjalistycznych turnusów, jednak ich cena jest zbyt wysoka… Utrzymuję się z renty socjalnej, która nie wystarcza na pokrycie kosztów leczenia i stałej rehabilitacji, nie mówiąc już o zakupie specjalistycznego sprzętu. Sam nie jestem w stanie się nawet podnieść, dlatego muszę korzystać z pomocy innych osób. Zawsze mogę liczyć na pomoc mojej mamy, która jest przy mnie i pomaga w codziennych aktywnościach.  Chciałabym ją odciążyć i bardziej pomóc samemu sobie. Wózek inwalidzki, na którym się poruszam, nie zaspokaja jednak w pełni moich potrzeb. Chciałabym wymienić go na elektryczny wózek z możliwością pionizacji, ale niestety jest dla mnie zbyt drogi… Moje ciało, zwłaszcza nogi i kręgosłup, potrzebuje stałej rehabilitacji. Z chorobami walczę już bardzo długo i nadszedł czas, kiedy zwyczajnie proszę o pomoc. Pragnę wierzyć, że z Twoją pomoc będzie po prostu łatwiej. Paweł

3 305,00 zł ( 1.55% )
Still needed: 209 461,00 zł
Oliwier Bakuła
Oliwier Bakuła , 14 years old

Oliwier walczy o swoje dzieciństwo - pozwól na chwilę zapomnieć o chorobach!

Słysząc kolejne diagnozy, czułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg… Ile złego może jednocześnie spotkać moje dziecko? Zadawałam sobie to pytanie, w tym samym czasie dowiadując się o kolejnych wykrytych u synka schorzeniach.  Oliwier urodził się z zespołem Downa, co oznaczało, że już od pierwszych chwil swojego życia będzie musiał toczyć walkę o jak najlepszy rozwój i sprawność. Jest to choroba, która pociąga za sobą wiele innych komplikacji zdrowotnych. Jakby tego było mało, u Oliwierka po czasie stwierdzono również łuszczycę i cukrzycę typu 1. Synek na co dzień korzysta z pompy insulinowej, która pomaga nam kontrolować jego poziom glikemii. Do wszystkiego doszła jeszcze depresja oraz napady agresji. Nie wiemy już jak sobie z tym wszystkim radzić. Co chwila, gdy wydaje mi się, że najgorsze za nami, dochodzą kolejne przeszkody, które uniemożliwiają mojemu dziecku prawidłowy rozwój. Nieważne jak wiele robimy, jak wiele działań podejmujemy w walce o zdrowie Oliwierka, przeciwności na naszej drodze jedynie się piętrzą.  Nasza codzienność nie jest łatwa. Syn wymaga systematycznej rehabilitacji i terapii u psychiatry. Do tego dochodzi jeszcze ciągła kontrola stanu zdrowia i poziomu cukru we krwi w związku z cukrzycą. Konsultacje, badania, wizyty u specjalistów, terapie i oprzyrządowanie do pompy insulinowej - to wszystko wiąże się z kosztami, które przerastają moje możliwości i nie mam innego wyjścia niż zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie. Proszę, pomóż nam zapewnić dziecku odpowiednie leczenie i możliwość dalszego rozwoju. Wspólnymi siłami możemy zawalczyć o to, by Oliwier w przyszłości mógł cieszyć się dzieciństwem i choć na chwilę zapomniał o chorobach! Mama Oliwiera Dołącz do grupy Licytacje dla Oliwiera

16 410 zł
Marianka Prystupko
Marianka Prystupko , 5 years old

Małymi kroczkami do nowego życia! Marianka potrzebuje wsparcia!

Nasza córeczka ma zaledwie 4-latka, a już przeżyła więcej wzlotów i upadków, niż niejeden dorosły. Marianka każdego dnia dzielnie stawia czoła wielkiemu przeciwnikowi, jakim jest SMA. Nasza codzienność to nieustanne cierpienie, niewyobrażalny strach o życie córeczki, gorzka mieszkanka rozpaczy i nadziei... Gdy Marianka przyszła na świat, jak wszyscy rodzice, nie mogliśmy doczekać się jej pierwszych słów, a potem pierwszych kroczków. Niestety, mijały miesiące, córeczka nie robiła postępów, a nasz niepokój rósł coraz bardziej. Widzieliśmy, że nie rozwija się prawidłowo – gdy inne dzieci potrafiły już chodzić, ona nadal miała problem, by usiąść.  Od razu zaczęliśmy szukać odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje. Skonsultowaliśmy się z wieloma specjalistami, przeprowadziliśmy szereg badań. I w końcu udało się poznać okrutną prawdę. Okazało się, że za wszystko odpowiedzialny jest rdzeniowy zanik mięśni – SMA. Nie mogłam w to uwierzyć… Przecież nie mogło nas to spotkać, nie moją kochaną Mariankę.  Pierwsze dni po poznaniu diagnozy były straszne. Jedyne, co pamiętam z tamtych chwil, to płacz i niedowierzanie. Nie wiedzieliśmy, co robić, nie wiedzieliśmy, co myśleć. W głowie pojawiało się mnóstwo pytań i wątpliwości. Jednak chyba najgorsza w tym wszystkim była świadomość tego, że aby ocalić Mariankę, potrzebowaliśmy najdroższego leku świata!  Szukaliśmy rozwiązań i pomocy u różnych specjalistów. Dowiedzieliśmy się, że jeden z międzynarodowych koncernów medycznych organizuje konkurs, w którym nagrodą była terapia lekiem na SMA. Pomyślałam, że wygrana byłaby spełnieniem naszych marzeń! Tak bardzo jej wtedy potrzebowaliśmy. Nie tracąc chwili, zgłosiłam Mariankę i niedługo potem otrzymaliśmy wiadomość zwrotną. Nie mogłam uwierzyć na własne oczy – wygraliśmy, Mariance wkrótce zostanie podany jedyny lek na świecie, który jest w stanie ją uratować! Byłam przeszczęśliwa! Córeczka przyjęła lek i z tygodnia na tydzień czuła się coraz lepiej. Niestety, wiele osób błędnie myśli, że po leczeniu dziecko budzi się z koszmaru choroby.... Prawie jak księżniczka z bajki po pocałunku księcia, a czar SMA spada, jak klątwa starej wiedźmy...  Tak się jednak nie dzieje i nawet po zdobyciu upragnionego ratunku, na dziecko i rodziców czeka długa i ciężka rehabilitacja. Obecnie każdy dzień Marianki jest dokładnie zaplanowany co do minuty. Od rana fizjoterapia, potem  neurologopeda, na końcu basen... Kilka razy w roku dochodzą też turnusy rehabilitacyjne. Wszystkie zajęcia i rehabilitacje są bardzo kosztowne. Nie ma to jednak znaczenia, gdy w końcu na buzi twojego dziecka widzisz uśmiech i wiesz, że nareszcie wszystko będzie już dobrze.  Potwierdzają to również rokowania lekarzy – jeśli będziemy kontynuować leczenie,  Marianka niedługo zacznie chodzić bez pomocy! Już teraz jest coraz silniejsza – samodzielnie siada, raczkuje, a nawet porusza się przy pomocy balkonika!  Pomimo że robimy wszystko, co w naszej mocy, po trzech latach walki z SMA nie stać nas już na pokrycie reszty kosztów rehabilitacji. Aby córeczka mogła dalej się rozwijać, potrzebuje również sprzętu rehabilitacyjnego, który ułatwi jej pracę nad sprawnością.  Teraz gdy udało się pokonać tyle przeciwności, nie możemy się poddać! Będziemy walczyć do końca, dlatego każde wsparcie i każda złotówka będzie dla nas na wagę złota!  rodzice Marianki

56 900,00 zł ( 56.46% )
Still needed: 43 866,00 zł
Monika Grześkowiak
Monika Grześkowiak , 34 years old

Walczę z chorobą, która od wielu lat nie odpuszcza!

Dziękuję za Wasze wsparcie, które okazywaliście mi przez ten cały czas. Walka z moją chorobą nadal trwa i nadal jest bardzo trudna. Sama nie dam sobie już rady! Moja sytuacja nie jest lepsza. Toczniem układowo rumieniowaty całkowicie zdominował moje życie i bardzo je skomplikował. Jest mi po prostu ciężko. Dlatego proszę Was ponownie o pomoc.  Moja historia: Od 2015 roku moje życie podporządkowane jest chorobie. Gdybym tylko mogła, zrobiłabym, co w mojej mocy, aby ją pokonać. Coraz częściej jednak czuję się bezsilna...  8 lat temu usłyszałam, że zmagam się z toczniem układowo rumieniowatym. Od tamtej pory szukam najlepszego sposobu leczenia, jednak choroba cały czas postępuje! Korzystam z poradni reumatologicznej oraz dermatologicznej, zażywałam różne leki, które niestety pomagały tylko na niektórych etapach choroby.  Wszystkie metody leczenia przestały w końcu działać! Byłam załamana i nie widziałam, co mogę jeszcze zrobić! Jakimś cudem dowiedziałam się o lekach, które mogą mi pomóc, jednak ich koszt jest astronomicznie wysoki!  Jestem pod stałą opieką lekarzy, regularnie wykonuję badania. Ostatnie wyniki są jednak złe. Na mojej skórze pojawiają sie kolejne zmiany, a ból w moim stawach narasta z dnia na dzień! Jestem już zrozpaczona… W mojej sytuacji każde wsparcie ma ogromne znaczenie. Dlatego proszę, pomóż mi pokonać chorobę, która wystarczająco długo utrudnia mi życie. Każdemu z Was dziękuję z całego serca! Monika

89 zł