Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojciech Papiernik
Wojciech Papiernik , 55 years old

Nasze najstraszniejsze obawy stały się rzeczywistością! Wciąż potrzebna pomoc dla Wojtka!

Od pięciu miesięcy życie Wojtka to niczym walka na ringu – Wojtek kontra skutki porażenia prądem o bardzo wysokim napięciu. Pierwsza runda wygrana! To była niezwykle ciężka walka – walka o życie! Teraz Wojtek i cała jego rodzina mierzą się z kolejnym wyzwaniem – powrotem do normalnego życia. Oto jego historia: 14 lutego… dzień miłości, radości, szczęścia. Dla nas ten dzień już nigdy nie będzie radosny, już zawsze będzie dniem nieszczęścia, które dotknęło naszą rodzinę. Ten dzień będzie początkiem jeszcze większej niż kiedykolwiek miłości do naszego taty, męża, okupionej bólem, cierpieniem, litrami wylanych łez. Nasz kochany tata ponad 26 lat pracował jako elektryk w spółce PKP. Lubił swoją pracę, ale często musiał narażać swoje życie i zdrowie. Wiedzieliśmy, co robi i że jego praca jest zawsze obarczona ryzykiem. Codzienne obcowanie z prądem o napięciu 3000 V wymaga olbrzymiego doświadczenia i zachowania największych środków ostrożności. 14 lutego wydarzyło się coś, o czym nawet nie chcieliśmy myśleć. Tata pracował przy konserwacji maszyny, kiedy poraził go prąd. Stracił przytomność i doszło do zatrzymania krążenia. Na miejscu reanimowali go koledzy, a potem ratownicy medyczni, którzy przewieźli go do szpitala.  Nie mogliśmy uwierzyć, kiedy otrzymaliśmy telefon o wypadku. W tej jednej sekundzie nasz świat się zatrzymał, a pojawił się ogromny strach i niepewność. Ze względu na obrażenia tata musiał zostać wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Przebywał w niej 4 dni, ale gdy lekarze odstawili mu leki, tata się nie wybudził. Lekarze zrobili mu dodatkowe badania, które wykazały obrzęk mózgu. Musieliśmy jak najszybciej przenieść tatę do szpitala rehabilitacyjnego. W takim miejscu, pod odpowiednią opieką lekarską i terapeutyczną, tata miał szansę wybudzić się i wracać do zdrowia. I do nas, do domu, gdzie czeka na niego kochająca rodzina. Minione pięć miesięcy to czas sinusoidy emocjonalnej. Momenty ogromnego smutku i płaczu, gdy sytuacja Wojtka tuż po wypadku była dramatyczna – zatrzymanie krążenia, obrzęk mózgu, rozległe poparzenia kończyn, a później ciągłe infekcje i zapalenie płuc po momenty radości i szczęścia, gdy sytuacja zdrowotna się poprawiała, gdy Wojtek otworzył oczy, reagował na bodźce mechaniczne i dźwięki. To była pierwsza runda, którą wspólnie zwyciężyliśmy! Teraz czas na drugie starcie – mamy nadzieję, że ono pozwoli wygrać całą walkę! Aktualnie Wojtek przebywa w ośrodku rehabilitacji neurologicznej w Otwocku, gdzie każdego dnia jest pod opieką specjalistów z zakresu rehabilitacji, logopedii i psychologii. Pobyt w specjalistycznym ośrodku to ogromna szansa na powrót do normalności. Intensywna rehabilitacja i wola walki Wojtka doprowadziły do bardzo dużego postępu. Przełomowym momentem była decyzja o usunięciu rurki tracheostomijnej, dzięki czemu wprowadzono normalne odżywianie, a także przyczyniło się to do znacznej poprawy dźwięczności wypowiadanych słów. Od tego momentu komunikacja z Wojtkiem jest o wiele łatwiejsza. Ten postępujący proces może być kontynuowany jednie w specjalistycznym ośrodku, w którym dzięki opiece wielu specjalistów z dziedziny medycyny i innych nauk Wojtek może stopniowo pisać swoją historię od nowa. Jest to jednak długotrwały i bardzo kosztowny proces. Miesięczny pobyt w ośrodku wyceniany jest na 20 tys. złotych. Zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe, które umożliwi Wojtkowi dalszy pobyt w ośrodku i kontynuację rehabilitacji. Jesteśmy przekonani, że Wojtek już niedługo o własnych siłach wróci do domu. Dziękujemy za wsparcie!  Wiktor, Ola i Daria, dzieci Wojtka i żona Joanna

61 327,00 zł ( 76.86% )
Still needed: 18 461,00 zł
Arek Bilski
Arek Bilski , 30 years old

Twoja pomocna dłoń potrzebna od zaraz!

Wypadek w pracy całkowicie zmienił moje życie, przed tym felernym dniem byłem zwykłym 25-letnim facetem ze wspaniałą kobietą u swego boku przygotowującym się do ślubu. Wraz z narzeczoną uwielbialiśmy podróżować, zwiedzać nowe miejsca, chodzić na basen, jeździć na rowerze, wspinać się po górach. Jednak 17 czerwca 2019 r. wszystko wywrócił do góry nogami… Dlatego jestem zmuszony prosić o pomoc. Był to mój pierwszy dzień w pracy po urlopie wakacyjnym, więc wypoczęty i pełen energii ruszyłem do pracy, jako operator pompy do mieszanki betonowej. Początkowo nic nie zapowiadało się, że tak skończy się ten czerwcowy dzień. Pod wieczór gdy już skończyłem ostatnie zlecenie, zabrałem się za czyszczenie pompy po zakończonej pracy i właśnie wtedy maszyna jakimś cudem złapała moją prawa dłoń. Reszta działa się błyskawicznie… Przez około 20 sekund stałem z uwięzioną dłonią i patrzyłem, jak zostaje ona coraz bardziej miażdżona. Byłem w szoku, adrenalina momentalnie podskoczyła do tego stopnia, że nie czułem bólu. Po tym krótkim czasie, który dla mnie w tamtej chwili dłużył się niemiłosiernie maszyna, w końcu puściła moją rękę. Szybko pobiegłem do ochroniarza, żeby zadzwonił po karetkę. Dopiero wtedy poczułem potworny, nie do opisania ból. Karetka przybyła po kilkunastu minutach, a niedługo później byłem już w szpitalu. Łącznie przeszedłem 6 operacji i mimo starań lekarzy po ponad miesiącu pobytu w szpitalu dłoń stała się czarna, wdała się martwica, nie było już dla niej ratunku. Pod koniec lipca została wykonana amputacja. Będąc młodym człowiekiem, a do tego praworęcznym, świat mi się całkowicie rozsypał. Byłem tym faktem bardzo przybity, jednak dzięki wsparciu rodziny, narzeczonej i przyjaciół postanowiłem, że nie mogę się tak poddawać i muszę zacząć się uczyć wszystkiego na nowo.  Napisać, że było ciężko, to jak nic nie napisać. Po prawie 3 miesiącach wyszedłem ze szpitala, zacząłem chodzić na rehabilitację. Z czasem nauczyłem się wykonywać podstawowe czynności, jednak bez drugiej dłoni jest ciężko i wielu rzeczy nie jestem w stanie sam zrobić. Z natury jestem osobą, która woli wszystko zrobić sam, nie prosząc o pomoc, więc jest to dla mnie bardzo niekomfortowe. Jestem też typem człowieka, który nie lubi rzucać się w oczy innym, a niestety przez fakt, że nie mam dłoni, jest o to ciężko. Jedynym rozwiązaniem i nadzieja na powrót do normalności jest proteza, dzięki której mógłbym znowu wrócić do robienia rzeczy, które uwielbiam, jak jazda samochodem, podróżowanie, jazda na rowerze. Pomogłaby mi też bardzo w codziennym życiu, w końcu mógłbym znowu robić rzeczy, które do tej pory są nie do wykonania jak np. wiązanie butów. Niestety nie stać mnie na nią, a sytuacja zmusza mnie do proszenia ludzi o dobrym sercu, by pomogli mi powrócić do normalnego życia.  Arek

16 968,00 zł ( 7.97% )
Still needed: 195 798,00 zł
Błażej Troczyński
Błażej Troczyński , 32 years old

Strażak stracił nogę. Musimy mu pomóc!

Na dźwięk syreny alarmowej nadal podrywam się z krzesła, żeby biec do remizy. Kiedy jednak patrzę w dół, siadam i patrzę w okno, myśląc, czy moi koledzy zdążą z pomocą. Moje marzenie o byciu strażakiem spełniło się, ale zakończył je tragiczny wypadek w styczniu tego roku. W czasie jazdy samochodem na drogę wybiegło mi jakieś zwierzę. Próbowałem odbić, nie opanowałem auta i uderzyłem z impetem w drzewo. Nigdy nie spodziewałem się, że kiedyś znajdę się po drugiej stronie i będę ratowany przez kolegów strażaków. Straciłem nogę i teraz potrzebuję nowej... Samochód spotkał się z drzewem w najgorszym możliwym miejscu, moja lewa noga nie miała szans. Przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowe, wcześniej we wraku auta pomagali mi moi przyjaciele strażacy z sąsiednich miejscowości... Naoglądałem się w życiu wielu dramatycznych widoków, oni jadąc na akcję, nie spodziewali się spotkać potrzaskanego swojego druha… Później lekarze robili co w ich mocy, żeby uratować mi nogę, ale stało się najgorsze. Amputacja była konieczna, abym mógł żyć. Gdy obudziłem się po operacji wciąż pod wpływem silnych leków i zobaczyłem, że nie mam nogi, byłem przekonany, że ktoś mi ją odczepił i odstawił w inne miejsce szpitalnej sali. Rozejrzałem się dookoła, ale nogi nigdzie było. Dopiero później dotarła do mnie cała prawda. Prawdopodobnie załamałbym się na długie tygodnie, ale kiedy w drzwiach pojawiła się moja narzeczona, poczułem ogromne wsparcie i chęć do życia. Życia, które się roztrzaskało i trzeba je teraz poskładać na nowo... Na początku potrzebowałem pomocy we wszystkich, najprostszych nawet czynnościach. Nie jest łatwo pogodzić się z bezradnością i zależnością od innych. Szczególnie kiedy wcześniej samemu na ochotnika pomagało się ludziom w potrzebie. Moja męska duma musiała zostać schowana głęboko do kieszeni. Podobnie jak teraz, kiedy proszę Was o wsparcie. Od kilku tygodni funkcjonuję z protezą w jej najbardziej podstawowej wersji. Dopiero uczę się odpowiednio w niej poruszać i wyglądam jak kulejąca kaczka. Wiadomo, lepsza taka niż żadna, ale w niej nigdy nie odzyskam choćby namiastki z utraconej sprawności. Taką możliwość daje dopiero specjalistyczna proteza modularna. Nowoczesna technologia, która pozwala niemal zapomnieć o niepełnosprawności. Niestety, potwornie droga... Jestem w takim momencie, że muszę Wam opowiedzieć historię ostatnich kilku miesięcy mojego życia i prosić o wsparcie. Chcę być bardziej sprawny, mniej zależny od innych. Marzę, żeby jeszcze kiedyś włożyć mundur strażacki i zrobić z niego użytek nie tylko do zdjęcia. Żeby ta syrena, którą słyszę co jakiś czas, wzywała i mnie. Chcę pomagać, a będzie to możliwe tylko, jeśli Wy pomożecie mi...

13 738,00 zł ( 3.97% )
Still needed: 332 168,00 zł
Aleksandra Nowacka
Urgent!
Aleksandra Nowacka , 19 years old

Wygrałam z jednym nowotworem, by po latach wykryto kolejny... Pomocy❗️

Urodziłam się ze złośliwym nowotworem tkanki łącznej – guzem okolicy krzyżowo-guzicznej, który był olbrzymi. To było przyczyną wcześniactwa, zakażenia noworodkowego, niedotlenienia OUN, niedoczynności tarczycy i zaburzeń pracy serca. Już w trakcie ciąży nie dawano mi żadnych szans na przeżycie a jeśli jakimś cudem by mi się udało – byłabym całkowicie niepełnosprawna z powodu guza, który rozwijał się szybciej niż ja.   Mimo braku szans na przeżycie albo normalne funkcjonowanie udało mi się i mogłam cieszyć się normalnym życiem mimo bardzo częstych kontroli w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. W nastoletnim wieku miałam kilka operacji plastycznych w formie przeszczepu tkanki tłuszczowej w miejsce moich zdeformowanych pośladków po tym okropnym nowotworze.  Przeżyłam wiele przykrości z tego powodu, ale starałam się tym nie przejmować i cieszyć się, że jestem tu, gdzie jestem. Osiągnęłam dużo sukcesów sportowych i naukowych, a moim marzeniem było dostać się do wojska. W roku 2023, kiedy miałam skończyć 18 lat pod koniec sierpnia, miałam również zakończyć moją „przygodę” w Centrum Zdrowia Dziecka, kończąc przy tym całkowicie leczenie i rozpoczynając pogoń w realizacji moich marzeń. No właśnie, „miałam”.  Pół roku przed moją 18-stką nagle bardzo poważnie pogorszyły mi się wyniki krwi i stan zdrowia. Po dokładnej diagnostyce zdiagnozowano u mnie kolejny nowotwór – nadpłytkowość samoistną pierwotną inaczej mieloproliferacyjną chorobę szpiku.  Jestem aktualnie w trakcie chemioterapii oraz leczenia, a przede mną jeszcze długa droga i kolejna walka. Mimo że miałam już żyć normalnie z dala od świata medycyny, bólu, lęku i stresu, los wybrał inaczej i chciałabym prosić o pomoc w mojej ponownej walce z chorobą. Ola

4 530 zł
Dawid Osmólski
Dawid Osmólski , 14 years old

Jeśli jest szansa, aby pomóc Dawidkowi - chcemy to zrobić!

Z Dawidkiem było wszystko w porządku do jego drugich urodzin. Zaczęliśmy obserwować, że praktycznie wcale nie bawi się z innymi dziećmi, może sam siedzieć godzinami i nie przeszkadza mu obecność innych osób. Mało się uśmiechał, nie był tak żywy, jak inne dzieci. U Dawidka po serii spotkań zdiagnozowano autyzm. Od tego momentu syn został objęty wielospecjalistyczną opieką o charakterze stymulującym jego rozwój we wszystkich aspektach. Autyzmu nie da się tak naprawdę opisać. Bo skąd mamy wiedzieć, co się dzieje w główce synka, skoro on sam nie potrafi nam tego przekazać. Wszystko wygląda inaczej niż przy zdrowych dzieciach. Tutaj każdy przypadkowy dźwięk może być przyczyną problemów. Każdy przedmiot, każda osoba może wywołać reakcję u synka, która będzie w zupełności niezrozumiała dla całego otoczenia. Na autyzm nie ma lekarstwa. Staramy się ze wszystkich sił zapewniać mu spotkania i zajęcia ze specjalistami z najwyższej półki, bo tylko w ten sposób może nam się uda odnaleźć zaginiony klucz do tajemniczego świata naszego ukochanego autysty… Czy to się uda? Kiedy to się uda? Tak wiele pytań pojawia się wokół nas i wciąż tak mało otrzymujemy odpowiedzi... Dawid dzięki terapii radzi sobie coraz lepiej z otaczającym go światem. Aby pomóc mu jeszcze bardziej, chcemy poddać synka przeszczepowi komórek macierzystych. Wiemy, że takie leczenie może wpłynąć dobroczynnie na jego stan i pomóc w dalszym rozwoju. 5 iniekcji kosztuje ponad 60 tysięcy złotych, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc.  Rodzice Dawidka

4 365,00 zł ( 6.78% )
Still needed: 59 997,00 zł
Laura Kuczyńska
Laura Kuczyńska , 2 years old

Ataki padaczki odbierają Laurce siły❗️POMÓŻ❗️

Od samego początku, gdy Laurka była jeszcze niemowlęciem  widzieliśmy z mężem, że z naszą córeczką jest coś nie tak. Malutka nie spała praktycznie wcale, maksymalnie przesypiała 40 minut, a gdy się budziła wydobywała z siebie przerażający krzyk!  Byliśmy u nie jednego pediatry, ale wszyscy uspakajali nas, że to prawdopodobnie lęki nocne. To było dla nas trudne do zrozumienia, przecież Laura miała tylko kilka miesięcy! Niestety wraz z upływem czasu niepokojących objawów tylko przybywało. Gdy córeczka zaczęła raczkować, potrafiła budzić się w nocy i napierać na łóżeczko uderzając się o balustradę. Jakby zupełnie nie wiedziała co się z nią dzieje! Gdy Laurka skończyła 1,5 roku budziła się z ogromnym lękiem. Potrzebowaliśmy kilkunastu minut, aby ją uspokoić. Niestety to nie było najgorsze, bo gdy córka skończyła 2-latka doznała silnego ataku padaczki. Nigdy nie zapomnimy tej strasznej nocy. Laura miała paraliż lewej strony, opadł jej kącik ust, z którego leciała ślina. Córka miała otwarte oczy, ale była kompletnie nieświadoma. Wszystko trwało 20 minut, zero kontaktu z dzieckiem. Pogotowie zabrało Laurkę do szpitala, gdzie przeszła dokładną diagnostykę. Już pierwsze wyniki badań przyniosły tę okrutną diagnozę. U Laurki stwierdzono epilepsję! Konieczne było wprowadzenie leczenia, które przez pierwsze dwa miesiące przynosiło rewelacyjne rezultaty. Niestety po tym czasie objawy wróciły ze zdwojona siłą… Obecnie córeczka ma wprowadzone nowe leczenie, jednak nie wiemy, czy jest ono docelowe. Przed nami jeszcze wiele badań, wizyt u specjalistów i godzin spędzonych na rehabilitacji. Chcielibyśmy także móc zakupić Laurce specjalistyczną opaskę na noc, która będzie kontrolować jej sen i da nam znać, gdy przyjdzie kolejny atak padaczki. Niestety to wszystko wymaga od nas ogromnych środków finansowych i nie dajemy już rady… Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Chcielibyśmy móc zapewnić naszemu dziecku odpowiednią pomoc, a do tego konieczne będzie przeprowadzenie dodatkowej, kosztownej diagnostyki, zakup sprzętów medycznych i opieki wielu specjalistów. Bez Waszego wsparcia nam się nie uda. Pomożecie? Rodzice Laurki

13 392,00 zł ( 25.17% )
Still needed: 39 800,00 zł
Zbigniew Banasiak
Zbigniew Banasiak , 41 years old

Straciłem nogę oraz wzrok w jednym oku... Proszę o wsparcie!

Już prawie 30 lat walczę z cukrzycą typu 1. Ta okrutna choroba odebrała mi sprawność… Bardzo proszę o wsparcie w tej trudnej walce! Mój stan zdrowia diametralnie pogorszył się w 2021 roku. Obecnie w ogóle nie widzę na jedno oko, w drugim zostało tylko 20% widzenia. Robię wszystko, żeby stan moich oczu nie pogorszył się jeszcze bardziej. Często odwiedzam lekarzy, korzystam z kropli sterydowych, żeby ciśnienie w oku się nie podnosiło, a także przechodzę zabiegi laserowe. W 2023 amputowano mi nogę. To powikłania cukrzycowe. Od tego czasu poruszam się na wózku. Marzę o zakupie wózka z akumulatorem, który pozwoliłby mi wydostać się z domu. Na obecnym sprzęcie trudno się bezpiecznie poruszać. Chciałbym również zakupić protezę nogi. Dofinansowanie, na jakie mogę liczyć to koło 5-6 tysięcy, a jej koszt wyniesie około 20 tysięcy. Niestety ceny ciągle idą w górę… Proteza pozwoliłaby mi poruszać się swobodniej po domu.  Koszty walki o zdrowie i sprawność są bardzo wysokie. Częste wizyty u lekarzy i dojazdy już teraz pochłaniają duże środki. Jeśli doliczyć do tego zakup wózka i protezy, a także dostosowanie mieszkania do moich potrzeb, kwota robi się zawrotna. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Wierzę, że pomożecie uczynić moje życie choć trochę łatwiejszym! Wiem, że dobro wraca! Z góry dziękuję za pomoc. Zbigniew

1 053 zł
Danuta Stawiarz
Danuta Stawiarz , 63 years old

Pomóż Danusi w walce z nieuleczalną chorobą❗️

Wszystko zaczęło się, kiedy moja siostra Danuta jeszcze pracowała. Wystąpiło u niej spowolnienie ruchu, spowolnienie wykonywanych czynności i momenty blokowania – „zamrażania” ciała. W 2017 roku, po wielu przeprowadzonych badaniach, potwierdzono obecność zaawansowanego zespołu Parkinsona z dominującą sztywnością i  spowolnieniem, drżeniem głowy i kończyn górnych i napięciem mięśni. Pomimo leczenia, wizyt u specjalistów – neurologa, kardiologa, diabetologa i rehabilitacji, na początku 2021 roku stan mojej siostry Danusi zaczął się pogarszać. Szukałam wszelkich informacji o metodach walki z tą chorobą. Znalazłam terapię, która niestety nie jest refundowana z NFZ i prowadzona w miejscu zamieszkania Danusi.  Po kolejnych badaniach stwierdzono znaczne pogorszenie stanu mojej siostry, dalszą dysfunkcję układu ruchowego powiązaną z chorobą Parkinsona, duży spadek wagi ciała,  ograniczenie sprawności lokomocyjnej, zaburzenia chodu, koordynacji ruchowej. Danusia nie może się sama ubrać, umyć, przygotować posiłku, zjeść, wyjść z domu… Zaczęła upadać… Wymaga stałej opieki w zakresie codziennych czynności. Pomocy przy wstawaniu, ubieraniu i myciu. Nie jest w stanie sama funkcjonować. Niestety nie ma na to lekarstwa... Ta potworna choroba pozbawia moją siostrę sprawności, powoduje bóle mięśniowe, każdy dzień to dla niej walka z ogromnymi ograniczeniami.  Proszę o pomoc... Danuta jest osobą samotną. Ponosi ogromne koszty wizyt u specjalistów, terapii i dojazdów na terapię, leków i opieki. Marzy o łóżku rehabilitacyjnym. Jeżeli możesz — pomóż. Każda, nawet najmniejsza wpłata jest dla nas na wagę złota… Ania — siostra Danuty

2 406 zł