Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikodem Ciekalski
Nikodem Ciekalski , 13 years old

Z białaczką bez kompromisów! Walczymy z Nikosiem!

Kiedy czujemy się gorzej, jesteśmy słabsi, zwykle podejrzewamy sezonowe przeziębienie. Podobnie było z naszym Nikodemem. Po kilku dniach pojawiły się silne bóle brzucha i zrobiliśmy wyniki krwi. Zaraz po otrzymaniu syn trafił do szpitala. Chemioterapia zaczęła się już następnego dnia… Diagnoza padła szybko: ostra białaczka limfoblastyczna. Wciąż trwa pogłębiona diagnostyka, część badań wysłano do Anglii. Przez pięć tygodni zalecono chemioterapię. W zależności do wyników badań leczenie może potrwać 8- 9 miesięcy. W tym czasie może się wydarzyć dosłownie wszystko. Przed nami tygodnie pełne niepokoju i strachu o życie naszego dziecka. W ostatnich dniach pojawiły się bolesne zmiany na buzi, które nie pozwalają na normalne jedzenie. Jedynym ukojeniem jest morfina. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, dużo rzeczy się dzieje, ciągle jakieś nowe informacje, zmiany. Bierzemy pod uwagę wyjazd do Stanów, konsultujemy dietę Nikodema z dietetykiem, by jak najlepiej odżywić i wzmocnić jego osłabiony organizm. Chronimy go jak możemy, modląc się, o uwolnienie się z tego koszmaru. Koszty zaczynają się mnożyć i nas przerastać. Boimy się, że któregoś dnia lekarze powiedzą nam, że wyczerpali wszelkie możliwości leczenia, że musimy szukać pomocy w innych ośrodkach. W miejscach, na które zwyczajnie nie będzie nas stać. Ten strach raz nas paraliżuje, raz motywuje do działania – do walki o życie Nikodema. Musimy sobie poradzić, nie mamy innego wyjścia. Jeśli pojawią się osoby, które zechcą dać nam oparcie w tej walce – wygramy! rodzice i rodzina Nikodema

5 806 zł
Amelka i Marcel Sokólscy
Amelka i Marcel Sokólscy , 12 years old

Wybuch butli z gazem! Odbudujmy zrujnowane dzieciństwo Amelki i Marcelka!

Dzień Babci i Dziadka – miało być pyszne ciasto, ciepłe kakao, historyjki dziadka, pyszności od babci. Weekend tylko dla nich i dla wnuków – Marcelka i Amelki. Skończyło się tragicznie – wybuch butli z gazem zrujnował dom dziadków, a oni i dzieci cudem uszli z życiem. W pomieszczeniu obok wybuchła butla. Ogromny huk zawalonych ścian i potrzaskanych okien. Wszyscy przeżyli, lecz cena jaką ponieśli jest ogromna. Utracony dobytek, ogromne oparzenia ciała, dróg oddechowych, spalone włosy i trauma tragicznego wydarzenia.  Amelka ma 10 lat – rany na jej ciele, ogromny, przeszywający ból skóry, poparzone drogi oddechowe i twarz. Po zdarzeniu została przewieziona do Warszawy, na intensywne leczenie. Zaintubowana, w śpiączce leżała przez tydzień na OIOMie. Szczególnie ważną kwestią są zdolności intelektualne i poznawcze dziewczynki. Są one na znacznie niższym poziomie niż rówieśników. Wyobraź sobie ten strach, gdy budzisz się w obcym miejscu, obolały, z zawiniętą twarzą, bez ukochanej mamy, gdzie wszędzie pikają różne maszyny, a po korytarzach kręcą się ludzie w dziwnych kombinezonach. Przerażenie i panika wzięły górę w emocjach i zachowaniu dziewczynki. Dla poczucia bezpieczeństwa Amelki, zachowując wszystkie środki ostrożności, lekarze zaprosili tatę, by mógł czuwać i być przy córeczce.  Sześcioletni Marcelek przebywa z mamą w szpitalu, w innym mieście. Poparzenia nie są tak rozległe jak u siostry, lecz równie głębokie. Na nieszczęście u chłopca wykryto koronawirusa, toteż obydwoje przebywają w izolacji. Tęsknota za mamą, za dziećmi po tak strasznym wydarzeniu jest nie do opisania.  Po wyjściu ze szpitala czeka ich bardzo długi czas rekonwalescencji. Nie wrócą do szkoły, do przedszkola po miesiącu. Gojenie się ran, zmiana opatrunków, leki przeciwbólowe, rehabilitacja, pomoc psychologiczna niezbędna po tak traumatycznym wydarzeniu… Ich rodzinę czekają ciężkie dni.  To, co można zrobić, to załatwić pomoc medyczną, która zapewni profesjonalną pomoc w zmianie opatrunków. Zabezpieczyć finansowo najbliższe miesiące, które pochłoną wydatki na leczenie i rehabilitację. Pomóż przejść przez to piekło! Z jednej strony nasze życie jest niezwykle kruche, z drugiej drzemie w nas niesamowita siła i motywacja do przezwyciężania największych dramatów. Jest to siła napędzana przez nadzieję i wiarę w ludzi. Wiarę, że nie jesteśmy sami, gdy wszystko się wali. najbliżsi Amelki i Marcelka Portale internetowe o wypadku: echodnia.eu fakt.pl tvswietokrzzyska.pl

263 365 zł
Grażyna Kowalczyk
Grażyna Kowalczyk , 58 years old

Nie chcę, by nowotwór zniszczył mi życie... Proszę, pomóż!

Minęło już 5 lat od kiedy w moim życiu strach zamieszkał na stałe. Był październik 2016 roku. Usłyszałam diagnozę, której nigdy nikt nie chciałby usłyszeć — nowotwór dolnego odcinka jelita grubego. Przeszłam serie radio i chemioterapii. Za mną już 7 operacji i nadal walczę! Niestety leczenie nie zatrzymało rozwoju choroby, pojawiły się przerzuty na wątrobę, a z czasem i na płucach. Wiem, że sytuacja jest bardzo poważna, jednak nie tracę nadziei... Chcę żyć! Moja córka daje mi wielkie wsparcie, chcę zostać dla niej!  Szukamy wielu rozwiązań, które chociaż trochę spowolnią rozwój nowotworu. W ostatnim czasie było to naświetlanie. Czekam aktualnie na wyniki, które wykażą, w jakim stopniu pomogły one w poprawie mojego stanu. Czuje się nieco lepiej, cieszę z każdego dnia i mam dobre przeczucia! Jestem świadoma tego, że sytuacja nie jest najlepsza. Bardzo dużo kosztuje mnie proszenie o pomoc, ale nie chcę się poddawać, chcę walczyć do samego końca!  Ten bój pochłania siły, ale też ogromne kwoty pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc, a tym samym szansę na życie. Każda złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna! Grażyna

5 645 zł
Kazimierz Kuśmierski
Kazimierz Kuśmierski , 73 years old

🔥 Kazimierz całe życie walczył z żywiołami, teraz walczy o swoje zdrowie! Pomóż!

Chcę przedstawić Wam sytuację moją i mojego męża, która w obecnie jest bardzo ciężka. Kazimierz ma 70 lat, pochodzimy z Krzywopłot, małej wsi położonej samym sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Mąż jako zaangażowany strażak lokalnie pomagał w walce z COVID-19. W ten sposób sam został zarażony. Konsekwencje były niestety były dramatyczne. Mąż przeszedł udar, a wraz z nim stracił sprawność... W 2008 roku razem z mężem założyliśmy Ochotniczą Straż Pożarną w Krzywopłotach. Od tego momentu czynnie pomagamy innym poprzez organizowanie różnych zbiórek dla potrzebujących, mikołajek dla dzieci, pomagaliśmy przy budowie placu zabaw dla dzieci, organizowaliśmy dni seniora oraz różnego rodzaju pikniki. Nie jestem w stanie opisać, ile dobrego mąż zrobił dla innych. Człowiek o złotym sercu, dusza towarzystwa, wzorowy strażak, który nikomu nie odmawiał pomocy. Na apel Ministra Zdrowia oraz Pana Wojewody jednostka, w której mąż jest prezesem, została zadysponowana do rozwożenia ulotek zachęcających mieszkańców gminy do szczepienia SARS- CoV2 (COVID 19). W trakcie rozwożenia ulotek mąż został zarażony tym właśnie wirusem. Niestety przebieg choroby był na tyle poważny, że dziś jest osobą niepełnosprawną. 7 kwietnia 2021 roku mąż został przyjęty do szpitala na oddział zakaźny w Olkuszu. Jako pacjent COVID-owy w czasie pobytu i leczenia na oddziale, dostał ostrego udaru niedokrwiennego z zakresu lewej półkuli mózgu. Podczas dalszego pobytu został zarażony także bakterią CLOSTRIDIUM DIFFICILE. 12 kwietnia 2021 roku w stanie krytycznym został natychmiast przetransportowany do Szpitala Uniwersyteckiego Kraków Prokocim.  Po miesięcznym leczeniu Kazimierz został przewieziony na rehabilitację  do Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu w Krzeszowicach. W trakcie miesięcznego pobytu w tej placówce rehabilitacja była przerywana ze względu na ataki padaczki, w następstwie czego był kierowany do szpitala Neurologicznego w Chrzanowie i w Olkuszu. Podczas drugiego pobytu na oddziale wewnętrznym w Olkuszu mąż po raz drugi został zarażony bakterią układu pokarmowego, skąd natychmiast został przewieziony do szpitala Św. Anny w Miechowie na oddział zakaźny. Po wyjściu ze szpitala mąż przebywa w domu, gdzie odbywają się zajęcia z neurologopedą oraz rehabilitacja narządu ruchu. Miesięczny koszt takiej rehabilitacji i niezbędnych lekarstw to kilka tysięcy złotych. Polskie Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej VOTUM wyceniło koszt turnusu rehabilitacyjnego, na kwotę kilkunastu tysięcy złotych. Cena znacznie przerosła nasze możliwości. Oszczędności, które posiadaliśmy z mężem skończyły się i nie jesteśmy w stanie kontynuować dalszej rehabilitacji. Bez niej jednak stan męża na pewno się pogorszy. Nasze dochody nie wystarczają na dalsze leczenie i rehabilitację, dlatego zwracam się do Państwa z całego serca o pomoc i wsparcie.  Alina, żona

17 881,00 zł ( 31.6% )
Still needed: 38 702,00 zł
Piotr Tylkowski
Piotr Tylkowski , 43 years old

Przyszłość, której nie trzeba się bać... Pomagamy Piotrowi!

Mam jedno największe marzenie – czuć się zawsze zdrowym, samodzielnym mężczyzną. Nie bać się tego, co przyniesie jutro, wierzyć w to, że lata dobrego życia wciąż przede mną. Niestety, każdego dnia budzę się ze świadomością, że jestem chory. Zmagam się z astmą oskrzelową, mam także problemy z kręgosłupem. Tak naprawdę lęk związany z chorobą nie minie. Jeśli nie będę się leczyć, nie będę brać leków, a także odwiedzać specjalistów, stan mojego zdrowia może bardzo szybko się pogorszyć... Z tytułu chorób nie posiadam renty, dlatego wciąż muszę pracować. Leczenie każdego miesiąca pochłania ogromne sumy, dlatego bardzo proszę Cię o pomoc. Chcę żyć i jak najbardziej cieszyć się tym życiem! Dla mnie każda złotówka może być tą, która sprawi, że moja codzienność może być łatwiejsza! Piotr

474 zł
Marek Bauza
Marek Bauza , 49 years old

Choroba zabiera Markowi radość z życia - pomóż mu w walce z niepełnosprawnością!

Chciałbym, choć na chwilę poczuć się jak zdrowy człowiek. Jestem więźniem swojego ciała, osobą niepełnosprawną. Choroby i otyłość mocno ograniczają moje codzienne życie. Zmagam się z nadciśnieniem, cukrzycą typu 2, przeszedłem operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego. Wszystkie te dolegliwości powodują, że nie jestem zdolny do pracy. Nie jestem w stanie żyć w pełni samodzielnie. Na ten moment poruszam się przy pomocy kul, jednak grozi mi wózek inwalidzki. Boję się, że na zawsze mogę stracić możliwość samodzielnego chodzenia. Aktualnie czekam na operację stawu kolanowego i barkowego. Codzienność utrudniają mi zwyrodnienia stawów i osteoporoza. Mam wielką nadzieję, że po wszystkich operacjach moje życie się zmieni i będzie łatwiejsze.  Obecnie, przez niezdolność do pracy, utrzymuję się wyłącznie z zasiłków dla osób niepełnosprawnych. Pieniędzy nie dostaję dużo, ledwie starcza mi na podstawowe wydatki. Rehabilitacja i leki mogą pomóc mi w tej trudnej walce o samodzielne życie. Leczenie jednak jest dla mnie zbyt kosztownie, nie jestem w stanie samodzielnie uzbierać tyle pieniędzy. Proszę, pomóż mi, każda złotówka ma znaczenie.  Marek

2 193 zł
Maja i Mikołaj Chojnaccy
Maja i Mikołaj Chojnaccy , 5 years old

Tulę moje dzieci i proszę o ratunek dla nich! Maja i Mikołaj potrzebują pomocy!

11 lipca 2019 roku na świecie przywitaliśmy nasze ukochane bliźnięta. Nasze wyczekane, wytęsknione, a najważniejsze – zdrowe bliźnięta. Nie mogliśmy nawet podejrzewać, jak straszliwy okaże się dla nas los... Zupełnie niespodziewanie Maja przeżyła pierwszy atak padaczki. Mikołajek niemalże w  tym samym czasie dostał silnej alergii z jednoczesnym zapaleniem żołądka i jelit. Umieraliśmy ze strachu o nich, a to był dopiero początek naszych problemów! Nasze życie kompletnie się posypało…  Ataki padaczkowe odebrały naszej córeczce sprawność. Ze szpitala, zamiast silnej i zdrowej 6-miesięcznej dziewczynki, wyszła dziewczynka z padaczką ogniskową i zanikiem mięśni. Jej codzienność nie obejdzie się bez pomocy rehabilitanta i farmakoterapii. Każdego dnia mierzymy się z kilkoma atakami, gdyż lekarze nadal nie wiedzą, jak jej pomóc. Seria badań, zmiana leczenia oraz codzienna rehabilitacja pozwoliły naszej córeczce samodzielnie usiąść, co w każdej chwili atak padaczki może jej odebrać... Jesteśmy w trakcie diagnostyki gdyż Maja wymaga specjalnych badań oraz obserwacji w kierunku całościowych zaburzeń rozwoju. Dzisiaj ma 17 miesięcy. Wciąż nie potrafi gryźć, ma problemy z połykaniem, nie chce jeść... Mikołaj jest natomiast dzieckiem borykającym się z alergią pokarmową oraz atopowym zapaleniem skóry, przez co 4 razy dziennie musi zażywać leki i trzymać się ścisłej diety. Konieczne jest także kilkukrotne natłuszczanie całego ciała Mikołajka, co znacznie wpływa na jego codzienne funkcjonowanie. Alergia, z którą zmaga się nasz synek jest wyniszczająca dla jego malutkiego organizmu. Niedawne zapalenie spojówek u Mikołaja doprowadziło do znacznej wady jego wzroku. Doszło też do ropnia odbytu, który bardzo ciężko się leczy. Robimy wszystko by uniknąć operacji. Na domiar złego na początku grudnia u synka została potwierdzona astma o podłożu alergicznym. Nie tracimy jednak sił w walce o jego lepszą przyszłość bliźniaków... Leczenie i rehabilitacja oraz wszystkie badania kosztują, nie mamy już siły i pomysłu jak pozyskać środki finansowe, by zapewnić odpowiednie leczenie oraz rehabilitację. Prosimy o pomoc, abyśmy mogli opłacić diagnostykę, rehabilitację oraz leczenie naszych dzieci. Każdy Wasz gest realnie wpłynie na poprawę ich zdrowia! Wdzięczni za okazane wsparcie, rodzice Mai i Mikołaja

13 095,00 zł ( 36.63% )
Still needed: 22 650,00 zł
Amelia Chybowska
Amelia Chybowska , 8 years old

Czy było warto tak cierpieć? Spójrzcie sami! Potrzebne pieniądze na dalsze leczenie!

Przeczytaj historię życia i walki tej wspaniałej dziewczynki: Czekałam na nią inaczej niż wszystkie inne matki, bo wiedziałam, że przyjdzie na świat chora. Nie czekałam tak, jak na to zasłużyła, bo niemal cały czas płakałam. W czasie, kiedy powinnam śledzić fora dla mam, jak szukałam lekarzy i modliłam się o cud. Chciałam, żeby los okazała się dla niej bardziej łaskawy niż dla mnie... W 5 miesiącu ciąży lekarz nie znalazł na USG kości nóg. W momencie, kiedy mi o tym powiedział, skończyło się moje normalne życie, skończył się spokój plany i marzenia. Od tej chwili czekałam na zdeformowane dziecko, o którym żaden z lekarzy nie może mi powiedzieć nic więcej… Ja jako mała dziewczynka przeszłam już przez ten koszmar, bo urodziłam się bez kości piszczelowej prawej nogi i z dwoma palcami prawej ręki. W tamtych czasach nie było dla mnie ratunku. W wieku 3 lat lekarze podjęli decyzję o amputacji. Od tamtego dnia nie mam nogi i poruszam się przy pomocy protezy. Pamiętam, ile w życiu musiałam wycierpieć, na ile pytań odpowiedzieć, ile razy musiałam upaść, zanim zdążyłam nauczyć się chodzić, mając tylko jedną nogę. Bałam się, że moja córeczka będzie musiała przechodzić przez to wszystko, przez co ja musiałam. Czekałam na dziecko, które nie ma kości w nóżkach i które najprawdopodobniej ma tylko jeden palec przy prawej rączce. Byłam załamana i teraz z perspektywy czasu bardzo się tego wstydzę. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, na moment zapomniałam o wszystkich problemach. Spojrzałam na jej śliczną buźkę i wszystko przestało mieć znaczenie. Amelka miała tylko jedną zdrową rączkę. W obydwóch nóżkach brakowało jej piszczeli, łękotek, a mięśnie skręcały jej nóżki w nienaturalny sposób. Tibial hemimelia – wrodzony brak kości piszczelowych – taką diagnozę dostaliśmy w szpitalu. Amelka miała nigdy nie stanąć na swoich nóżkach. Ne mogłam sobie poukładać w głowie tego, że moja córeczka była w jeszcze gorszej sytuacji niż ja. Obustronna amputacja oznaczała dla mojego dziecka wózek inwalidzki. Utrata jednej nóżki i efekt taki sam. Lekarze, którzy pierwsi oglądali Amelkę, kręcili głowami i mówili, że nikt nie jest w stanie jej pomóc. Dwie protezy nie wchodzą w grę, zwłaszcza że prawa rączka nie ma kości promieniowej, i nigdy nie będzie dość silna, by podeprzeć się przy pomocy kuli. Chciałam dla mojej córeczki innego życia niż moje, chciałam, by nie musiała każdego dnia zaczynać od zakładania protezy. Całe życie musiałam udawać, że wszystko jest dobrze, że nie różnie się od innych dziewczynek. Teraz są nowe możliwości, inne technologie i to tak naprawdę szansa dla mojej Amelki. Trafiłam na forum w internecie, gdzie rodzice dzieci takich jak moje, szukali pomocy. Tam pierwszy raz dowiedziałam się o Doktorze Paleyu, człowieku, który przywraca dzieciom bez kości możliwość chodzenia. Wysłaliśmy zdjęcia, dokumenty i wkrótce dostaliśmy odpowiedź, że w maju 2017 roku Doktor może sam obejrzeć Amelkę w Polsce. To było dla mnie najważniejsze – marzyłam o tym, by usłyszeć, że jest szansa i marzenie się spełniło. Doktor Paley dokładnie oglądał nóżki i rączkę mojej córeczki. Na początek powiedział, że rączka na razie nie stanowi problemu, zwłaszczazwłaszcza, że Amelka nauczyła się z niej korzystać po swojemu. W Polsce lekarze widzieli tylko jedną możliwość, a doktor znalazł aż trzy.  Doktor Paley stwierdził, że najlepszym wyjściem jest walka o obydwie nóżki. Dzięki tej decyzji Amelia samochodzielnie chodzi... Pamiętam dzień, w którym zaczęła sama raczkować – byłam taka dumna i szczęśliwa. Gdy miała 8 miesięcy, chciała już wstawać na nóżki, chciała biegać, ale nie mogła. Wtedy w oczach miałam łzy.  Każda, tak skomplikowana operacja kończyn jest swego rodzaju eksperymentem, bo wiele rzeczy wyniknie dopiero w trakcie, ale jak mam nie ufać człowiekowi, który postawił już na nogi tak wiele dzieci. Amelka chodzi, więc cud już się stał, ale jej nóżki są bardzo delikatne i wymagają niemal ciągłej rehabilitacji. Potrzebujemy Waszej pomocy!

11 733,00 zł ( 14.82% )
Still needed: 67 416,00 zł
Olek Lechwar
Olek Lechwar , 5 years old

Epilepsy has taken too much! Save Oluś from the trap of the disease

URGENT! Every day takes away something extremely valuable from us! Rescue must come immediately, otherwise the only chance will be lost forever! Help! The doctors said we were to expect the disease, but I was quietly hoping that the worst would not happen... Meanwhile, what we have to deal with unpleasantly surprises us at every step. Unfortunately, everyday life is not only baffling, but also terrifying, because the disease is mercilessly progressing, and the future of Oluś is uncertain. Oluś was only 5 months old when the first worrying symptoms appeared. The hospital tests indicated that we’ve been undoubtedly struggling with epilepsy. The complications that occurred after childbirth turned out to be tragic... At that time, I knew nothing about the disease. Unfortunately, subsequent information provided by the doctors brutally made us realise that the future would not be kind to us... The worst fact is that at this point the available treatment does not save, but destroys my child's health, causing a lot of side effects. The huge burden caused by recurrent epileptic seizures and administered drugs effectively stop the development of Oluś. My son will soon be 2 years old and Epilepsy has taken too much! Save Oluś from the trap of the diseaseonly recently he learned to roll from his back to his tummy. This is a skill that several-month-old babies have! Our communication is mainly about guessing needs and possibilities... It’s been exhausting at times. Sometimes I have the impression that the disease mocks us, because the effects developed during long and tiring rehabilitation disappear irretrievably, after several epileptic seizures. Now we have about 30 seizures a day. These are the ones we know about because recent hospital tests have made us realise that many more are asymptomatic. This has allowed us to discover the cause of our son's deteriorating condition... When all the possibilities and forms of treatment failed, we decided to consult Olek's disease abroad. Oluś underwent an initial five-day diagnosis at Schon Klinik Vogtareuth in Germany, which specializes in the treatment of epilepsy. There, the doctors have opened our eyes – we’ve learned that the administration of drugs is not enough in our case, because such a severe variant of the disease will not respond to pharmacological therapy. In their opinion, the only way to  reduce or, at best, completely eliminate epileptic seizures is performing a complicated surgery where the right (damaged) hemisphere of the brain would be disconnected from the left (healthy) hemisphere. According to the doctors, the right hemisphere of the son's brain is completely destroyed. Strong epileptic seizures that arise in it constantly affect the left hemisphere which after surgery would have a chance to develop. The surgery must be preceded by a number of tests, for which we have to pay a huge price.  My husband and I completely dedicated ourselves to Olek's illness. Not for a moment did I lose hope that he could be saved from this hell. I only dream that the threat will disappear forever so that Olek could stand on his own feet and was able to play freely with his older brother. This suffering cannot last any longer! Please help us to reach out for the only chance and hope for health.  The disease has trapped Olek. The opponent is merciless and unpredictable. I can't passively wait for the next blow - as long as my son is breathing, I'm ready to fight. Give us a helping hand - that's all I'm asking for today... 🇩🇪🇩🇪🇩🇪 DRINGEND! Jeder Tag nimmt uns etwas sehr Wertvolles weg! Die Rettung muss sofort kommen, sonst ist die einzige Chance für immer verloren! Hilfe! Die Ärzte sagten uns, dass wir mit Krankheit rechnen müssten, aber ich hoffte , dass das Schlimmste nicht passieren würde. . . Inzwischen überraschen uns die Dinge, mit denen wir konfrontiert sind, auf Schritt und Tritt. Leider ist der Alltag nicht nur überraschend, sondern auch beängstigend, denn die Krankheit schreitet unaufhaltsam voran und Oluś' Zukunft steht in Frage. Oluś war erst 5 Monate alt, als die ersten beunruhigenden Symptome auftraten.Die Untersuchungen haben keinen Zweifel daran gelassen, dass wir mit Epilepsie zu kämpfen haben. Die Komplikationen, die der Geburt folgten, erwiesen sich als tragisch in ihren Folgen... Damals wusste ich noch nichts über diese Krankheit. Leider haben die nachfolgenden Informationen der Ärzte brutal deutlich gemacht, dass die Zukunft nicht freundlich zu uns sein wird. . . Das Schlimmste ist, dass die derzeit verfügbare Behandlung, anstatt zu helfen, die Gesundheit meines Kindes zerstört und eine Reihe von Nebenwirkungen verursacht. Die enorme Belastung durch die wiederkehrenden Anfälle und die verabreichten Medikamente halten Olus tatsächlich zurück. Mein Sohn wird bald 2 Jahre alt und hat erst kürzlich gelernt, sich vom Rücken auf den Bauch zu drehen. Das ist eine Fähigkeit, die schon ein paar Monate alte Kleinkinder haben! Bei unserer Kommunikation geht es in erster Linie darum, die Bedürfnisse und Möglichkeiten zu erraten. . Manchmal habe ich den Eindruck, dass die Krankheit uns verhöhnt, denn die bei den langen und anstrengenden Übungen für Oluś erzielten Effekte verschwinden nach etwa einem Dutzend Anfällen unwiederbringlich. Jetzt haben wir etwa 30 davon pro Tag. Das sind die, von denen wir wissen, denn die jüngste Forschung hat uns darauf aufmerksam gemacht, dass viele weitere asymptomatisch verlaufen. Dies hat uns dazu gebracht, die Ursache für die Verschlechterung des Zustands unseres Sohnes zu entdecken. . . Als alle Möglichkeiten und Behandlungsformen versagten, beschlossen wir, Olus’Krankheit im Ausland zu behandeln. Oluś unterzog sich einer ersten fünftägigen Diagnose in der Schon Klinik Vogtareuth in Deutschland, die auf die Behandlung von Epilepsie spezialisiert ist. Dort öffneten uns die Ärzte die Augen - wir erfuhren, dass die Verabreichung von Medikamenten in unserem Fall nicht ausreicht, weil eine so schwere Form der Krankheit nicht auf eine medikamentöse Therapie anspricht. Ihr Vorschlag ist eine komplexe Operation zur Trennung der rechten (geschädigten) Gehirnhälfte von der linken (gesunden). Nach Angaben der Ärzte ist die rechte Gehirnhälfte des Sohnes vollständig zerstört. Die starken epileptischen Anfälle, die dabei auftreten, beeinträchtigen ständig die linke Hemisphäre, die sich nach der Operation entwickeln kann. Die Behandlung, die Oluś vor der weiteren Entwicklung der Krankheit bewahrt, muss eine Reihe von Untersuchungen vorausgehen, für die wir einen hohen Preis zahlen müssen. Mein Mann und ich ordneten unser gesamtes Familienleben Olek’s Krankheit unter. Nicht einen Moment lang verlor ich die Hoffnung, dass er aus dieser Hölle gerettet werden könnte. Ich möchte so sehr, dass mein Baby von der Krankheit verschont bleibt. . . Ich träume nur davon, dass die Gefahr ein für alle Mal verschwindet, dass Oluś auf eigenen Beinen stehen kann und mit seinem älteren Bruder frei spielen kann. Dieses Leiden darf nicht länger andauern! Bitte helfen Sie uns, unsere einzige Chance und Hoffnung auf Gesundheit zu ergreifen. Die Krankheit hat Olek gefangen. Der Gegner ist unbarmherzig und unberechenbar. Ich kann nicht passiv auf den nächsten Schlag warten - solange mein Sohn atmet, bin ich bereit zu kämpfen. Helfen Sie uns, das ist alles, worum ich Sie heute bitte. .

21 004 zł