Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Błażej i Kajetan Wyszogrodzcy
Błażej i Kajetan Wyszogrodzcy , 5 years old

Codzienność Błażeja i Kajetana to nieustanna walka z chorobami – proszę, pomóżcie!

Nie takiego dzieciństwa chciałam dla moich synków. Błażej i Kajetan powinni teraz przeżywać najpiękniejszy i najbardziej beztroski czas. Powinni się bawić, śmiać i żyć pełnią życia. Niestety, los postanowił inaczej… Mój starszy syn, Błażej, urodził się z bardzo rzadką wadą genetyczną, delecją długiego ramienia chromosomu 17q11.2. Jest naprawdę niewiele osób, u których ją zdiagnozowano. Lekarze wciąż nie są w stanie powiedzieć, czy w przyszłości wystąpią kolejne objawy choroby... Niestety, to niejedyne wyzwanie, jakie zesłał na nas los.  Błażej ma także problem z nawiązywaniem relacji, zwłaszcza z osobami, których nie zna… Nie wie też, jak radzić sobie z trudnymi emocjami i potrzebuje pomocy psychiatry. Bardzo chciałabym zapewnić mu regularne wizyty u specjalisty. Problem jednak w tym, że to naprawdę dużo kosztuje… Na domiar złego synek wymaga wielu rehabilitacji. Błażej ma wadę postawy oraz obniżone napięcie mięśniowe. Bez regularnych wizyt u fizjoterapeuty nie poradzi sobie w przyszłości, a ja nie mogę na to pozwolić! Zachodząc w drugą ciążę, wierzyłam z całych sił, że limit złych wiadomości w naszej rodzinie już się wyczerpał. Rzeczywistość okazała się inna.  Kajtek, brat Błażeja, także urodził się z wadą genetyczną – delecją długiego ramienia chromosomu 17q23.2. Nie mogłam uwierzyć, że moje drugie dziecko też nie będzie w pełni zdrowe. Synek już od pierwszych miesięcy zmagał się niskim napięciem mięśniowym, zaburzeniami integracji sensorycznej oraz opóźnieniem rozwoju mowy. Razem z logopedą walczymy o każde słowo, ale nasza walka toczy się też na innych polach. Synek od 3. miesiąca życia uczęszcza na rehabilitacje, a ze względu na niskie napięcie mięśniowe wymaga stałego kinesiotapingu stóp, brzuszka i pleców. Jest też mocno nadruchliwy, przez co stale pracuje z psychologiem i pedagogiem nad skupieniem uwagi. Występują u niego również napady padaczkowe we śnie – obecnie czekamy na potwierdzenie diagnozy.  Słowa nie wystarczą, by wyrazić, jak bardzo kocham moich synków. Gdybym tylko mogła, opłaciłabym wszystkie wizyty u specjalistów i rehabilitacje. Niestety, sama nie dam rady…  Koszty związane z leczeniem i rehabilitacją jednego dziecka są bardzo wysokie. W naszym przypadku walczę o zdrowie dwóch synów. Dziękuję za pomoc, jaką okazaliście mi w dwóch poprzednich zbiórkach. To dzięki Wam uwierzyłam, że jeszcze będzie dobrze. Teraz znowu proszę: wesprzyjcie moje dzieci! Natalia, mama

13 zł
Maja Sałek
Maja Sałek , 2 years old

Majeczka nie może nawet samodzielnie siedzieć... Potrzebny specjalistyczny sprzęt i rehabilitacja!

Około 4-5 miesiąca życia rozwój fizyczny naszej Mai zaczął się blokować. Nie trzymała głowy, nie podnosiła się. Zaniepokojeni zabraliśmy ją do pediatry, a stamtąd do neurologa. Ostatecznie okazało się, że Maja ma 4 warianty genetyczne i to one odpowiadają za jej stan… Czyli obniżone napięcie i opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Córeczka ma problemy z poruszaniem się, nie chodzi, nie mówi, ale wydaje z siebie dźwięki. Jest bardzo wesoła, kontaktuje i świadomie wykonuje polecenia terapeutów. Rehabilitacji potrzebujemy… Jak najczęściej. Uczęszczamy na taką metodą Wojty, terapię SI, na turnusy... Wszystko to przynosi efekty – Maja nauczyła się sama obracać, podpierać... Ale ponieważ nie chodzi, bardzo potrzebuje prawidłowej postawy ciała, aby nie doszło do skrzywienia kręgosłupa. Potrzeby Majteczki z każdym dniem stają się coraz większe, a postęp jest wolny i żeby pobudzić go bardziej, potrzebujemy dla naszego aniołka sprzętu rehabilitacyjnego. Bez tego sprzętu Maja nie będzie mogła się tak szybko rozwijać jak byśmy tego oczekiwali.  Najważniejszy cel w tym momencie to pionizator. Potem poprawiający pozycję rehabilitacyjny wózek spacerowy, żeby Maja mogła ze starszym bratem wspólnie chodzić na spacery i mieć super postawę. Potrzebujemy też siedzisko specjalistyczne, w którym Maja będzie mogła jeść obiady, spędzać aktywnie czas w prawidłowej posturze. Są to sprzęty, dzięki którym Maja w codziennym życiu będzie mogła lepiej funkcjonować i budować prawidłową postawę ciała. Ale koszt każdego z nich to kilka albo kilkanaście tysięcy złotych! Każde wsparcie, udostępnienie czy wpłata się liczy. Każda cegiełka przekazanego dobra to dla nas szansa, by walczyć o zdrowie Majeczki. Wierzymy, że właśnie to dobro kiedyś wróci do Ciebie ze zdwojoną siłą. Rodzice

682,00 zł ( 0.35% )
Still needed: 190 808,00 zł
Anastazja Strzechowicz
Anastazja Strzechowicz , 4 years old

Pomóż uratować nóżki naszej córeczki!

Dzieciństwo każdego dziecka powinno kojarzyć się z radością, zabawą i aktywnością! Niestety w przypadku naszej córeczki jest inaczej. Pierwsze miesiące jej życia były nieustanną WALKĄ O ŻYCIE! Teraz dążymy do tego, aby była sprawna i samodzielna! Pomóżcie! Anastazja urodziła się już w 27. tygodniu ciąży. Ogromnie się cieszyliśmy, że możemy ją zobaczyć! Mieliśmy jednak świadomość, że dzieje się to o wiele za wcześnie… Była tak malutka, krucha i delikatna! Strachu, który wtedy czuliśmy, nie da się porównać do niczego innego! Córeczka spędziła swoje pierwsze 4 miesiące w szpitalu. W tym czasie przeszła dwie operacje, zmagała się z wylewem i zamartwicą, miała też 4 RAZY PRZETACZANĄ KREW! Anastazja jednak dzielnie walczyła! Dlatego czuliśmy ogromną radość i ulgę, gdy po wielu miesiącach mogła w końcu przyjechać do domu! Niestety, to był dopiero początek zmagań o jej zdrowie... Jak na tak małą osóbkę, przeszła już o wiele za dużo. Wcześniactwo odbiło jednak na naszej córeczce dodatkowe piętno, z którym będzie musiała żyć już zawsze. Lekarze zdiagnozowali u niej mózgowe porażenie dziecięce, choroby neurologiczne i upośledzenie narządu ruchu. Byliśmy zrozpaczeni, że jej cierpienie się nie kończy!  Córeczka wymaga stałego wsparcia ze strony wielu specjalistów i musi kontynuować fizjoterapię. To jednak za mało! W nóżkach Anastazji cały czas pojawiają się napięcia, które utrudniają poruszanie się, przez co może chodzić jedynie na paluszkach! To z kolei nie pozwala jej na utrzymywanie prawidłowej postawy ciała i powoduje kolejne problemy dla jej zdrowia! Pomocą dla córeczki miały być ortezy, które udało się zakupić dzięki Waszej pomocy! Jesteśmy za to ogromnie wdzięczni! Niestety nie rozwiązały one wszystkich problemów z mięśniami Anastazji. Okazało się, że konieczne będzie przeprowadzenie zabiegu fiibrotomii. Dostaliśmy zapewnienie, że dzięki niemu nasze dziecko będzie mogło w końcu prawidłowo chodzić! Niestety taki zabieg nie jest refundowany. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc! Koszt zabiegu, który może uratować nóżki naszej córeczki to aż 11 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Przy wydatkach związanych z leczeniem i fizjoterapią jest to dla nas nieosiągalna kwota. Już raz okazaliście swoje serca naszej Anastazji! Dlatego prosimy, nie zostawiajcie jej teraz!  Rodzice Anastazji

136,00 zł ( 1.16% )
Still needed: 11 567,00 zł
Adam Wasilewski
Urgent!
Adam Wasilewski , 51 years old

RATUJ❗️Przeżyłem 25 lat jako zawodowy żołnierz, glejak nie może mnie pokonać!

Podstępna choroba chce odebrać mi życie, ale ja tak łatwo na to nie pozwolę! Mam ukochaną żonę, dwóch wspaniałych synów – dla nich będę walczyć! Proszę, pomóż mi zebrać pieniądze na leczenie!  Pierwsze objawy rozpoczęły się rok temu… Gdy budziłem się rano, czułem się, jak osłupiały, zupełnie nie mogłem funkcjonować. Leczono mnie na neuroboleriozę, ale moje niepokojące ataki zaczęły się zasilać, aż w końcu zdarzały się już 3 razy dziennie! Wielokrotnie zgłaszałem w placówkach medycznych mój problem, niestety nie otrzymałem należytej pomocy… Latem udałem się z żoną na wakacje. Nie sądziłem, że ten wyjazd zmieni całe nasze życie… Doznałem ataku – silniejszego, niż dotychczas… Straciłem przytomność i zostałem zabrany do szpitala. Na miejscu wykonano tomograf. Okazało się, że w mojej głowie jest GUZ! Nie mogłem w to uwierzyć… Natychmiast wróciliśmy do domu. 4 dni później w szpitalu przeszedłem operację. Chwilę później otrzymałem kolejny cios, bo nie dało się usunąć guza w całości… 10% zostało w mojej głowie, niczym tykająca bomba… Rozpocząłem leczenie: radioterapię, chemioterapię, oczekując na wyniki badania histopatologicznego. Gdy okazało się, że to glejak IV stopnia, czułem, jak ziemia osuwa mi się spod nóg…  Od lat jestem na emeryturze. Poświęciłem ten czas na wychowanie synów, którzy są radością mojego życia i mogę bez wahania powiedzieć, że jestem z nich dumny. Nie potrafię pogodzić się z myślą, że miałbym zniknąć z ich życia. Chcę być dla nich wsparciem, chcę zestarzeć się u boku mojej kochanej żony… Poruszyłem niebo i ziemię, by znaleźć ratunek. I udało się – to immunoterapia. Klinika w Kolonii w Niemczech może dać mi nawet 15 lat życia, co przy mojej diagnozie jest cudem. Jednak ten czas będzie mnie kosztował ogromne pieniądze… Z takimi kwotami nie poradzimy sobie sami… Z całego serca proszę o choćby najmniejsze wsparcie, o udostępnienia zbiórki. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się pokonać zabójczego wroga. Adam

39 339,00 zł ( 6.03% )
Still needed: 612 682,00 zł
Kinga i Blanka Nowak
Kinga i Blanka Nowak , 30 years old

Zostawił po sobie ogromną pustkę i ból… Pomóż po stracie męża i taty!

Zwykły, poniedziałkowy poranek okazał się być tragicznym dla naszej rodziny. W wieku zaledwie 33 lat Paweł – ukochany mąż, tata, syn i brat, zginął w koszmarnym wypadku samochodowym, pozostawiając po sobie ogromną pustkę w naszych sercach… Na Pawła wszyscy zawsze mogli liczyć. Był człowiekiem dobrym, pomocnym i bezinteresownym. Razem z żoną Kingą rozpoczęli budowę domu, którą niestety przerwała tragedia. Kinga niespodziewanie została sama z ich maleńką córeczką Blanką, niedokończoną budową i ogromnym kredytem do spłacenia. Ciężko jest pogodzić się z tym, że Pawła nie ma już z nami. Staramy się jak najlepiej wspierać Kingę w tym trudnym czasie. Oddalibyśmy wszystko, by Paweł do nas wrócił, lecz niestety to niemożliwe... Jedyne, co możemy zrobić, to pomóc Kindze finansowo, by zdjąć z niej chociaż ten ciężar. Mówi się, że czas leczy rany. Pozostaną po nich jednak blizny, które już na zawsze będą towarzyszyć Kindze, Blance i całej naszej rodzinie… Życie, jakie znaliśmy dotychczas, w jednym momencie wywróciło się do góry nogami. Z całego serca prosimy o wsparcie dla Kingi i Blanki. Wasza pomoc może sprawić, że ich codzienność będzie choć odrobinę łatwiejsza w tym trudnym czasie. Bliscy TVN24 – „Samochód wbił się w przód ciężarówki. Zginął 33-latek"

13 218 zł
Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski , 26 years old

Tylko operacja i dalsza rehabilitacja jest w stanie przerwać moje cierpienie! POMOCY!

2 czerwca 2024 roku pojechałem na mecz swojego lokalnego klubu. Tego dnia grało mi się naprawdę świetnie. Był początek drugiej połowy, kiedy zrobiłem jeden nieostrożny ruch. Nastąpił nagły trzask i poczułem przeszywający ból podczas upadku. Tak zakończył się dla mnie mecz. Zszedłem z murawy z pomocą kolegów i od razu pojechałem na SOR! Dyżurujący lekarz zbadał mnie i zalecił zimne okłady oraz usztywnienie nogi ortezą. Jednak ból był tak mocny, że następnego dnia udałem się na prywatną wizytę u ortopedy. Została wykonana obszerna diagnostyka, ale po dwóch tygodniach nie było lepiej. Dopiero po kilku wizytach u wielu specjalistów trafiłem na odpowiedniego ortopedę, który stwierdził całkowite zerwanie wiązadła przedniego ACL! Choć od feralnego meczu minęło już sporo czasu do dziś nie mogę normalnie funkcjonować. Po całym dniu mam opuchnięte kolano, które jest niestabilne przez to podczas chodzenia utykam. Dziś każdy krok, każda czynność przypomina mi o bolesnej kontuzji. Ból towarzyszy mi w każdej chwili. Operacja mogłaby to zmienić, ale jej koszt jest poza moim zasięgiem. Aby wrócić do normalnego życia, pracy i na boisko, potrzebuje ponad 14 tysięcy złotych! Kwota ta jest dla mnie nieosiągalna, a czas nie jest sprzymierzeńcem... Można by rzec: "świat nie kręci się wokół piłki!", ale poza pasją na co dzień pracuję fizycznie. Muszę być zdrowy i sprawny, by nie stracić zatrudnienia. Chciałbym móc wrócić do pełni sił i przerwać to nieustające cierpienie – jednak bez operacji moje życie już nigdy nie będzie takie samo, jak przed kontuzją… Dlatego bardzo proszę o wsparcie! Każda, nawet najmniejsza wpłata, daje mi szansę na odzyskanie dawnej sprawności i powrót do pasji, która niegdyś wypełniała całe moje życie! Damian

80,00 zł ( 0.53% )
Still needed: 14 814,00 zł
Malwinka Michalska
Malwinka Michalska , 13 years old

Rehabilitacja może poprawić trudną sytuację mojego dziecka! Pomóż!

Malwinka to przekochana i uśmiechnięta dziewczyna, która od początku swoich dni dzielnie walczy z codziennością. Córka przyszła na świat jako dziecko z niepełnosprawnością. Obecnie ma 13 lat. Urodziła się z duplikacją w obrębie regionu 16, p. 13, 11 chromosomu 16. Wymaga całkowitej pomocy całodobowej, ponieważ jest niesamodzielna. Nie mówi, nie gryzie – trzeba jej rozdrabniać posiłki. Urodziła się też w wieloma innymi trudnościami – z wadą stopy końsko-szpotawa, którą zoperowano aż dwa razy: gdy skończyła 6 miesięcy oraz 1,5 roku.  Wada, choć została wyleczona, pozostawiła po sobie skrzywienie kręgosłupa w postaci skoliozy. 18 września 2024 r. przeszła ciężką operację jej korekcji razem ze stabilizacją całego kręgosłupa z użyciem tytanowych implantów. Obecnie córka pilnie potrzebuje rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna. Mam wyjątkowo trudną sytuację finansową. Nie pracuję, ponieważ zajmuję się cały dzień córką. Sam koszt wyjazdu na kontrole z mojego miejsca zamieszkania do Zakopanego, gdzie Malwinka została zoperowana, jest kosmicznie wysoki. Bardzo proszę o pomoc ludzi dobrej woli. Wierzę, że dobro zaklęte w ludzkich czynach poprawi chociaż trochę sytuację mojego dziecka i da możliwość uczestnictwa w potrzebnej rehabilitacji.  Mama Malwiny

896 zł
Eugeniusz Łochiński
Eugeniusz Łochiński , 46 years old

Trafiłem do szpitala zaraz po powrocie do Polski! Pomóż zwalczyć skutki tragedii!

Nic nie wskazywało na to, że moje życie potoczy się w ten sposób. Choć to niewyobrażalne, przeżyłem jednoczesny udar mózgu i zawał serca. Atak odebrał mi wiele, ale nigdy nie przestanę walczyć. Jeśli mi pomożesz, mam szansę wygrać. Dziś liczy się czas! Muszę szybko wrócić do pracy, by zarobić na dalsze leczenie i rehabilitację. W Warszawie mieszkałem kilka lat. Opuściłem miasto, gdy los podrzucił mi szansę wyprowadzki do Kanady. Po czasie postanowiłem wrócić. Poprzednia praca już na mnie czekała. Pierwsze dni w Polsce spędziłem w Starogardzie Gdańskim u mojego dobrego przyjaciela. Bardzo brakowało mi go w Kanadzie. Niestety, choć spotkanie miało przynieść same pozytywne emocje, jego koniec okazał się bezwzględny. Wychodząc spod prysznica, poczułem, jakby w mojej głowie była jakaś mgła. Stwierdziłem, że muszę położyć się w łóżku i odpocząć. Kiedy mój przyjaciel wrócił do domu, nie mogłem podnieść się z pozycji leżącej. Prawa strona odmówiła posłuszeństwa, mowa zrobiła się niewyraźna. Przyjechała po mnie karetka. W szpitalu okazało się, że dostałem zawału serca i udaru mózgu jednocześnie. Na miejscu nie mieli odpowiedniego sprzętu, więc helikopterem przewieźli mnie do Gdańska. Tam odbyła się operacja. Lekarze robili wszystko, by uratować mi życie. Nigdy im tego nie zapomnę. Niestety, moja walka o zdrowie jeszcze nie dobiegła końca. Muszę zbierać na zastrzyki, leki, rehabilitację oraz leczenie. Chcę wrócić do sprawności najszybciej, jak tylko mogę. Tylko wtedy uda mi się podjąć pracę i opłacać wszystko samodzielnie. Jeśli jesteś w stanie mi pomóc, będę niezwykle wdzięczny! Eugeniusz

592,00 zł ( 1.11% )
Still needed: 52 600,00 zł
Jan Flis
Jan Flis , 11 years old

Za Jankiem wiele operacji! Wrodzona wada serca zawładnęła życiem chłopca! Pomóż!

Okrutna wada serca wciąż napawa nas lękiem o przyszłość synka. Szpital stał się naszym drugim domem. Kolejna operacja może okazać się nieunikniona. Jesteśmy przerażeni. Nasz synek urodził się razem ze swoim bratem bliźniakiem. Po narodzinach okazało się, że obaj mają wadę serca. Brat Janka zmarł w drugim miesiącu życia po licznych operacjach. To był najgorszy dzień w naszym życiu... Ból i paraliżujący strach o drugie dziecko były nie do zniesienia. Mimo okrutnych okoliczności szybko musieliśmy się pozbierać. Zebraliśmy siły, by walczyć o życie drugiego synka! Wada Jasia doprowadziła do zaburzeń motoryki małej oraz braku kontroli emocji. Janek bardzo mało mówi i szybko się denerwuje. U Jasia zdiagnozowano również galaktozemię, czyli nietolerancję mleka i laktozy. Gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, moglibyśmy zatrzymać proces uszkadzania układu nerwowego. Niestety, nie cofniemy czasu. Przyszłość synka może uratować dalsze leczenie oraz rehabilitacja. Widzimy, że nasze działania przynoszą dobre rezultaty. Jaś coraz lepiej się komunikuje. Używa pojedynczych słów, ale doskonale wie, czego chce i potrafi to pokazać. Sprawniej też chodzi. Bardzo bał się wchodzić i schodzić po schodach. Zamiast iść na przemian, dostawiał nogę do nogi. Teraz nie sprawia mu to problemu. Wada wrodzona i wynikające z niej liczne problemy generują ryzyko kolejnej już operacji na otwartym sercu. Bardzo boimy się o jego przyszłość. Leczenie i rehabilitacja generują ogromne koszty. Jeśli zechcecie wesprzeć nas w walce o synka, będziemy niezwykle wdzięczni. Dziękujemy za każdą formę pomocy. Wasze wsparcie w poprzednich etapach było nieocenione! Wasz gest miał i nadal ma dla dla nas ogromne znaczenie. Błagamy o ratunek! Rodzice

29 262 zł