Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwia Sekuter
Oliwia Sekuter , 14 years old

Nie mam ochoty na umieranie❗️Uratuj mnie przed cierpieniem!

Niestety, stało się to, czego się tak baliśmy i do czego za wszelką cenę staraliśmy się nie dopuścić! Oliwka potrzebuje pilnej operacji! Kręgosłup wykrzywia się tak, że Oliwka jest już w niebezpieczeństwie... Niedługo będzie miażdżyc narządy, spowoduje problemy z oddychaniem! Lekarze mówią, że Oliwka jest "przypadkiem ekstremalnym"... Ona ma tylko 12 lat, mimo swoich chorób robi wszystko, by prowadzić piękne, wspaniałe życie... Musimy ją ratować! Z całych naszych sił prosimy Was o pomoc dla Oliwki! Im szybciej odbędzie się operacja, tym lepiej - nie ma czasu do stracenia! Dominika, mama: Jestem mamą Oliwki - dzielnej dziewczynki, która miała nie przeżyć, ale pokazała wszystkim, że nie ma ochoty na umieranie. Oliwka ma chore ciało, ale bystry umysł. Robię wszystko, by każdy dzień mojej córki był piękny i uczę ją, że może pokonać każdą przeszkodę. Niestety, przeszkody, jaką postawiło przed nią jej zdrowie, Oliwka nie jest w stanie sama pokonać... Potrzebujemy do tego Was, ludzi o dobrych sercach. Oliwia miała nie dożyć porodu. Jej historia to przykład tego, że nigdy, przenigdy nie można tracić nadziei. Co roku, 1 kwietnia, wspominam zdarzenie sprzed 6 lat. Byłam w 33. tygodniu ciąży. Do dziś brzmią mi w uszach słowa lekarza: "Rozległy rozszczep kręgosłupa..." Dalej pamiętam wszystko jak przez mgłę. Kazano mi przygotować się na śmierć dziecka. Dalej nie pamiętam praktycznie niczego, żadnego dnia od momentu diagnozy do czasu narodzin Oliwki 3 tygodnie później. Bo wtedy Oliwia pokazała to, co pokazuje do dziś - że wcale nie ma ochoty na umieranie. Kyfoskolioza, wodogłowie, niedorozwój kości krzyżowej i dolnych kręgów lędźwiowych, wady miednicy, żeber i kręgosłupa... Choroba uszkodziła ciało Oliwki. Ale nie umysł. Wiedziałam, że córeczka będzie musiała żyć na wózku inwalidzkim. Wiedziałam też, że zrobię wszystko, żeby nic jej  nie omijało, żeby prowadziła życie jak inne dziewczynki. Moim celem jest to, żeby była jak najbardziej samodzielna. Oliwka potrafi zrobić wokół siebie wszystko... Uczęszcza do szkoły, gra w koszykówkę, tańczy, spaceruje, wspina się, jeździ na rowerze. Niestety, choć uczę ją, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, jest przeszkoda, której nie możemy pokonać... Stan kręgosłupa Oliwki jest tragiczny. Skrzywienie pogarsza się z każdym dniem... To powoduje straszny  ból! Nie mieliśmy nigdy takiego przypadku jak Oliwia. Nie możemy jej pomóc – odmawiali kolejni lekarze, przerażeni tym, co widzieli... Szukałam dalej, nie poddałam się. Tak trafiłam do doktora Feldmana, światowej sławy ortopedy, który dał Oliwce szansę! Podejmie się operacji... Wiedziałam, że będzie to skomplikowane leczenie i niestety bardzo kosztowne... Robiliśmy więc wszystko, by opóźnić ten moment - walczyliśmy ze skrzywieniem za pomocą intensywnej rehabilitacji. Niestety, nadszedł już ten czas, kiedy operacja jest konieczna... Na ostatniej wizycie doktor Feldman uznał, że skrzywienie kręgosłupa się pogorszyło... Pochwalił Oliwkę, mówiąc, że doskonale sobie radzi, jest mądra i samodzielna. Niestety, powiedział też, że nie możemy dłużej czekać. Oliwce coraz trudniej siedzieć i poruszać się na wózku, leżeć i spać. Musimy działać...  Leczenie Oliwki będzie składać się z trzech etapów, trzech operacji... Pierwsza odbędzie się w Polsce, w Paley European Institute. Będzie polegać na zlikwidowaniu głównego winowajcy aktualnie postępującego skrzywienia kręgosłupa: doktor zoperuje przykurcze i ustawi nogi w jednej osi, by nie uciekały na boki. Kolejne etapy to wszczepienie podskórnych ekspanderów i trzeci, najważniejszy, jakim jest operacja skoliozy i zespolenia kręgosłupa w USA. Dostaliśmy kosztorys pierwszego etapu leczenia. Przed nami długa walka, ale wiemy, że wygramy. Oliwka jest silna, odważna i ma ogromną chęć życia. Niestety, barierą są tylko finanse... Dlatego zwracam się do Was, wszystkich dobrych ludzi z prośbą o pomoc. Pomóż uratować ją przed nieludzkim cierpieniem...

81 384,00 zł ( 42.45% )
Still needed: 110 300,00 zł
Iga Wawrzynkiewicz
Iga Wawrzynkiewicz , 16 years old

Iga nawet nie może poprosić o pomoc, a tak bardzo jej potrzebuje❗️

Stan Igi jest bardzo ciężki. Saturacja spada. Chorób towarzyszących nie da się wręcz zliczyć. Tylko intensywna rehabilitacja może pomóc, ale brakuje nam pieniędzy! Bardzo boję się o jej zdrowie i przyszłość… Bajki jej nie interesują. Godzinami może oglądać Formułę 1 i skoki narciarskie. Jest już nastolatką, więc żywo wyraża swoje zdanie. Iga nie mówi, jednak grymas twarzy wyraża bardzo dużo. Wiemy, kiedy jest zadowolona, kiedy zaniepokojona. Ona też wie, co do niej mówimy, rozumie, co się dzieje dookoła. Gdy podjeżdżamy pod szpital, widzę strach w jej oczach, pamięta, że to nie do końca przyjemne miejsce. Nie wyobrażam sobie życia bez Iguni, mojej córki pełnej radości, ale równocześnie na każdym kroku wyrażającej swoje zdanie. Ona nie chce leżeć w łóżku i patrzeć w sufit. Mimo że siedzenie pogłębia skoliozę, ona chce być z nami przy stole, na spacerze. Bardzo się złości, gdy kładziemy ją do łóżka w środku dnia. Uwielbia chodzić do szkoły. Tam nie ma tęsknoty za mamą czy tatą. Koleżanki i koledzy to jej aktualny świat. Trudno się dziwić, ma już 14 lat. Urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Problemy zaczęły się dopiero w 5 miesiącu po kolejnej skojarzonej szczepionce. Jej stan drastycznie zaczął się pogarszać. Nasza córeczka spędziła wiele tygodni w różnych szpitalach i klinikach. U Igi zdiagnozowano: padaczkę, małogłowie, zespół pozapiramidowy, poważne uszkodzenia mózgu, porażenie czterokończynowe, refluks żołądkowo-przełykowy, atetozę, skoliozę, astmę oskrzelową. Ostatnio niestety u Igi coraz gorzej ze zdrowiem. Saturacja spadła do 88%, podczas gdy norma to 95-98%. PEG przecieka, ponieważ jest za luźna przetoka. Problemy z żelazem nie ustępują. Z powodu obniżonego napięcia mięśniowego ma bardzo duże problemy oddechowe, wymaga stałych inhalacji i rehabilitacji oddechowych. Ma bardzo silny ślinotok, cały czas musi być odsysany ssakiem. Przez deformację zgryzu, dostaje szczękościsku, notorycznie odgryza język i policzki, w związku z tym nosi specjalny aparat ortodontyczny, który musimy regularnie wymieniać. U naszej córeczki przez lata wykluczono szereg chorób, jednak mimo szerokiej diagnostyki ostatecznej diagnozy nie udało się postawić do dziś. Na tę chwilę diagnoza brzmi: encefalopatia o nieustalonej etiologii, czyli ogólne uszkodzenia mózgu niewiadomego pochodzenia. Iga ma bardzo obniżone napięcie mięśniowe, jest bardzo wiotka, ma problem z samodzielnym utrzymaniem główki. Nadal nie potrafi sama siedzieć, nie chodzi, nie mówi. Wiem, że Iga nigdy nie będzie zdrową dziewczynką, ale tak bardzo chcę jej pomóc, by mogła być jak najbardziej sprawna i doznawała jak najmniej bólu. Do tego potrzebuje stałej rehabilitacji, regularnej wymiany sprzętów medycznych. Koszty nas przerastają. To niewyobrażalne, ile trzeba płacić, by zapewnić godny byt niepełnosprawnemu dziecku. Koszt godzinnej rehabilitacji to często aż 140 złotych, a potrzebuje jej codziennie. Bardzo proszę Cię o pomoc dla mojej córki! Widzę, ile zmienia rehabilitacja, jak Iga dzięki niej staje się silniejsza, sprawniejsza. Niestety każda przerwa w ćwiczeniach to cios, który tworzy ranę ciężką do zagojenia. Najlepszą opcją są turnusy rehabilitacyjne, na które w tym roku nas nie stać. Każda Twoja wpłata to bardzo dużo. Iga jest dla nas całym światem, wszystkim, co mamy i zrobimy dla niej wszystko! Dlatego chowam dumę do kieszeni i proszę Cię o wsparcie dla mojego dziecka.  Patrycja, mama Igi

25 979,00 zł ( 78.77% )
Still needed: 7 000,00 zł
Renata Sabal
Renata Sabal , 47 years old

Postawmy Renię na nogi, by dalej mogła ruszyć już sama! Nie czekaj, wesprzyj!

Są historie i prośby o pomoc, które można zamknąć w kilku zdaniach. Moja niestety do takich nie należy. Zaczęła się ona lata temu, ale ciągle pamiętam ten feralny dzień, który wszystko zmienił. Miałam zaledwie 13 lat, gdy w drodze ze szkoły, na przejściu dla pieszych potrąciło mnie auto ciężarowe. Samochód ciężarowy zahaczył mnie i przeciągnął sporą odległość za sobą. Prawa noga została zdarta do kości – niestety nie udało się jej uratować. Amputowano mi ją powyżej kolana. Na szczęście uratowano lewą nogę pomimo ciężkich obrażeń.  W przeciągu chwili radosna, pełna energii i bardzo aktywna nastolatka stała się niepełnosprawną dziewczyną, wytykaną i wyśmiewaną przez rówieśników. Nie potrafię nawet opisać tego, co wtedy przeszłam. Wszystko było wtedy inne – nie otrzymałam renty, nikt też nie zadbał o moje zdrowie psychiczne i wsparcie.  Nauczyłam się żyć z jedną nogą, czerpać radość z tego co mam i chciałam być szczęśliwa pomimo ograniczeń i codziennego bólu. Wyszłam za mąż i urodziłam dwójkę cudownych dzieci. Dzisiaj moim szczęściem są przede wszystkim dzieci. Problemy małżeńskie musiałam przepracować z terapeutą, a choroby, które pojawiły się na skutek owych problemów – prawidłowo zdiagnozować oraz leczyć. Potrzebowałam czasu, by trudne doświadczenia nie zaważyły na mojej przyszłości - planach i marzeniach. Chciałam zostać zawodowym kierowcą i marzyłam o długich trasach. Udało się i dopięłam swego! Zostałam kierowcą C+E, zaczęłam jeździć na międzynarodowe trasy. Wreszcie poczułam, że moja niepełnosprawność mnie nie ogranicza. Byłam i jestem z siebie dumna. Kocham moją pracę, czerpię radość z każdego wyjazdu, a nowe wyzwania mnie ubogacają. Jestem jedyną w Polsce kobietą z protezą, która jest zawodowym kierowcą. Chcę nią być i chcę pokazywać, że wiele barier można pokonać. Jednak to nie koniec mojej historii. W trakcie badań okazało się, że mam mutację genu BRCA1. W ramach profilaktyki usunięto mi dolne narządy rozrodcze oraz poddano podwójnej mastektomii. Od tego czasu mój stan zdrowia bardzo się pogorszył i na chwilę obecną nie mogę wrócić do pracy. Usunięcie piersi uniemożliwia nawet nakładanie protezy! Tworzą się rany i ból nie do przeskoczenia. Jest to też efekt wielu lat obtarć i kontaktu skóry z protezą.  Na chwilę obecną potrzebuję kolejnej operacji polegającej na skróceniu kikuta o dodatkowe 5 cm i wszczepieniu implantu w kość nogi tzw. osseointegracja, ponieważ ból z którym się zmagam od dnia wypadku jest wynikiem złej amputacji – moja kość jest amputowana z ukosa, co powoduje nieustanny ból. Myślałam, że tak musi być. Po badaniach zostałam zakwalifikowana do operacji w Niemczech i tylko finanse dzielą mnie od powrotu do mojej normalności. Koszt takiej zabiegu przewyższa moje możliwości finansowe i potrzebuję wsparcia finansowego. Dlatego bardzo proszę Cię o pomoc – o najmniejszy datek, który pomoże mi odzyskać moje życie i moją poprzednią sprawność. Bez niej będę musiała spędzić resztę życia na wózku inwalidzkim. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Teraz gdy naprawdę zaczęłam żyć, przestałam się bać, a zaczęłam marzyć i wierzyć w swoją sprawczość. Chcę wrócić do pracy, zarabiać, być niezależna, pokazać każdemu, kto znajduje się w podobnej sytuacji, że niepełnosprawni również mogą spełniać marzenia, wykonywać różne zawody, że nie muszą się bać przyszłości. Pomóż mi stanąć o własnych siłach, abym mogła iść do przodu. Za każdy grosz, za każde wsparcie będę niezmiernie wdzięczna. Zapewniam też, że otrzymane od Was dobro, puszczę dalej w świat w odpowiedniej formie. Renia

113 363,00 zł ( 75.44% )
Still needed: 36 897,00 zł
Julia Ochterska
Julia Ochterska , 7 years old

❗️Wyrwana z rąk śmierci, walczy o każdy dzień - pomóż Julce wygrać z nieludzkim bólem!

Nasze córeczki urodziły się miesiąc przed czasem. Julcia praktycznie nie żyła. Przyszła na świat w ciężkiej zamartwicy i nie oddychała. Lekarze cudem przywrócili jej bicie serca... Po 5 dniach otrzymaliśmy telefon, aby przyjechać i się z nią pożegnać. Nasze serca pękły... Tak zaczęła się nasza walka, która trwa do dziś... Walka o to każdy dzień życia maleństwa wyrwanego z rąk śmierci. Julcia nie siedzi samodzielnie, nie czworakuje, ani nie chodzi... Do tego doszły nam problemy z biodrami. Operacja musi odbyć się jak najszybciej! Inaczej Julcia skazana będzie na ciągłe cierpienie... Nie mogę już dłużej patrzeć na jej ból! Pomocy... Siostra bliźniaczka Julci, Polcia, urodziła się zdrowa. Julka nie miała tyle szczęścia... Myślałam, że umrze. Jej stan był tragiczny. Małe, bezbronne życie wisiało na włosku i w każdej chwili miało się skończyć. Przez kilka kolejnych tygodni balansowaliśmy z naszą córeczką na granicy, za którą czeka śmierć. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie. Po 50 dobach wyszliśmy ze szpitala prosto do hospicjum Gajusz. Lekarze określili jej stan jako paliatywny, hospicyjny. My się jednak nie poddawaliśmy. Skutki zamartwicy i niedotlenienia sprawiły, że Julka będzie do końca życia niepełnosprawna. Z każdym miesiącem dystans między dziewczynkami niestety się powiększa. Pola jest świetną terapeutką dla swojej o minutę starszej siostry i świata poza nią nie widzi. Wspólnymi zabawami motywuje Julkę do podejmowania wysiłku i jak najlepszego rozwoju. Niestety to jednak za mało... Chore ciało Julki jest jej najgorszym wrogiem... Córeczka ma Mózgowe Porażenie Dziecięce, sama nie siedzi, nie porusza się na czworakach, nie chodzi... Pola tymczasem skacze i biega, przemierzając świat na własnych nóżkach. Julcia jest zależna od naszej pomocy i wymaga specjalistycznej opieki... Do wszystkich dolegliwości córeczki doszły problemy z biodrami. Niestety podwichnięte biodra sprawiają Julci straszny ból! Operacja musi się odbyć jak najszybciej, by nie narażać Julci na dłuższe cierpienie... Bez niej nie ma szans, by Julcia zrobiła jakiekolwiek postępy. Po operacji konieczna będzie systematyczna rehabilitacja, którą zapewni nam instytut doktora Paley'a, w którym to Julcia ma przejść operację.  Niestety koszt operacji jest ogromny. Do tego dochodzi jeszcze koszt pobytu na miejscu w Warszawie. Na szczęście dzięki Wam już raz przekonaliśmy się, że dla ludzi o wielkich sercach nie ma rzeczy niemożliwych! Pierwsza zbiórka dla Julci zakończyła się sukcesem. Dziś bardzo wierzymy w to, że i tym razem pasek na zbiórce naszej córeczki zazieleni się dobrocią. Bardzo prosimy o pomoc, aby zaoszczędzić bólu naszemu maleństwu... Rodzice Julii 

25 030,00 zł ( 14.27% )
Still needed: 150 355,00 zł
Maciej Łukowicz
Maciej Łukowicz , 2 years old

Serduszko Maciusia potrzebuje Twojej pomocy! Ratuj, by nie było za późno...

Jesteśmy tu, by opowiedzieć Ci historię naszego synka. Maciuś jest naszym cudem. Urodził się z chorym serduszkiem – dużym ubytkiem przegrody międzykomorowej. Ta okrutna wiadomość wniosła ogromny strach do naszego życia. Nasze maleństwo od pierwszych dni życia musi pokazywać ogromną wolę walki. Jest bardzo dzielny! Jednak czy starczy mu sił na pokonanie tej trudnej walki? Ciężko opisać słowami, co czuliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że nasz synek jest chory. Jesteśmy wdzięczni za każda dotychczasową pomoc, jednak walka o Maćka cały czas trwa. Wada, z którą się zmaga, jest naprawdę poważna… Synek wymaga operacji, jednak jego organizm wyniszczony jest po przejściu COVID-19 i pneumocytozę. Częste infekcje z dusznościami, zła saturacja oraz krwotoki z przewodu pokarmowego sprawiają, że synek więcej czasu spędza w szpitalu niż w naszym domu...  Z każdą kolejną wizytą u lekarzy, wypisywane są inne leki, coraz mocniejsze, coraz droższe... Do tego dochodzą dojazdy, badania, kolejni specjaliści. Trudna sytuacja finansowa zmusiła nas do poproszenia o pomoc.  Stan Maciusia jest krytyczny, a my każdego dnia stajemy przed bardzo trudnym wyborem – zakupić leki dla naszego ciężko chorego synka, czy opłacić rachunki za dom… Mąż nie pracuje, bo ciągłe pobyty synka w szpitalu wiązały się ze zwolnieniami na resztę rodzeństwa. Ja również nie pracuję ze względu na chorobę synka.  Sami nie jesteśmy w stanie zapewnić Maciusiowi godnego leczenia. Błagamy Was o pomoc. Każda złotówka da nam szansę na zapewnienie dziecku jak najlepszej opieki medycznej. Dzięki Tobie przyszłość Maciusia może malować się w kolorowych barwach! Mamy jeszcze dwójkę dzieci, która także potrzebuje nas – szczęśliwych rodziców… Zofia i Radek, rodzice

6 802 zł
Maciej Kamiński
Maciej Kamiński , 62 years old

Tutaj liczy się czas – pomóż Maciejowi odzyskać sprawność!

Tętniak. Dramatyczna walka o życie, a teraz tytaniczna praca o przywrócenie minimum sprawności. Troskliwy ojciec i mąż, kochający pan dla swojego psa Leona. Kilka minut zmieniło wszystko.  Maciej przeżył te dramatyczne momenty, gdzie balansował na krawędzi. Szpital opuścił z niedowładem czterokończynowym. Jest po zatorowości płucnej i zatorze w lewej tętnicy biodrowej. Miał ostrą niewydolność oddechową i zawał śledziony. Jest też po przejściowej tracheostomii. Całe życie był aktywny, zawsze otwarty na innych, gotowy im pomóc o każdej porze dnia i nocy. Każdego dnia z wielką determinacją ćwiczy pod okiem specjalistów. Dzięki szybko podjętej rehabilitacji widać postępy, ale niestety będzie to bardzo długotrwały i kosztowny proces, lecz on się nie poddaje! Potrzebna jest dalsza, intensywna rehabilitacja. Jej koszty są ogromne i przewyższają możliwości finansowe naszej rodziny. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie – cenna jest każda złotówka. Powrót do sprawności, która pozwoli Maciejowi na samodzielne funkcjonowanie jest możliwy, ale liczy się czas. Bez pomocy nie będzie to możliwe. Nadzieja na polepszenie życia jest warta każdej chwili! Kochająca rodzina – Beata, Piotrek i Ania

7 344,00 zł ( 6.9% )
Still needed: 99 039,00 zł
Adam Wawrzyniak
Adam Wawrzyniak , 27 years old

Adam lives in his own world, but he means the world to me. Without rehabilitation I will lose him!

Every day I wake up an hour before my son to have a moment for myself. I drink coffee, collect my thoughts and strength. When Adam wakes up, I start living the rhythm of his day. I forget about myself and support him until he falls asleep. My son will need help for the rest of his life and I want to take care of him as long as I can.  The morning is quiet, crisp and slow. Adam will wake up and we will start another day together. I have been helping him in all his activities every day throughout 22 years of his life. It was supposed to be different, however. After Adam was born, I left the hospital with a healthy child. Only after a month thereafter Adam was diagnosed with celiac disease. He had to switch to a specialist diet but nothing went as planned. When Adam was one year old, he could not yet sit still. I was looking for a reason asking many doctors for help. After the head resonance, a neurologist concluded that Adam had inflammatory lesions in his brain that may have caused his delays. When no treatment was successful, I heard a diagnosis of childhood cerebral palsy. Initially, I could not understand why all of a sudden my son has become so sick. Anger, sadness, disbelief and despair were intertwined in me. I refused this diagnosis for a few days. At the same time, I knew that it would not do any good and no one would be able to help Adam but me. My son's little successes lifted my spirits. First smile, first word. Daily trips to rehabilitation sessions, fight for Adam's fitness seemed to bring results. Adam started walking when he was 6. I cried tears of joy. However, when hope appeared that Adam was beginning to improve, epilepsy commenced. It infiltrated my son like a tornado and took away everything we had worked for so hard together. I had to rise again and fight for Adam's life. Unfortunately, nothing was like before the first epilepsy attack. Adam began to regress in his development and every epilepsy attack dragged him further down. Even weather fluctuations started having a very big impact on his wellbeing and behavior. When Adam suffers an attack, I can do nothing. I have to make sure he does not hurt himself and wait. We cannot go for a walk or to the store because Adam can suffer an attack any time. My biggest support has been my older son, Łukasz, who stays with his brother at home at times, allowing me to go to a doctor or do the groceries. For years I have been dealing with everything on my own. Unfortunately, my husband could not cope with raising a disabled child. Because Adam requires 24-hour care, I had to quit my job. Assisting Adam has quickly become the most important thing in my life. Therefore, I use every opportunity to go with him to rehabilitation sessions. During one of those sessions, we found out that Adam also suffers from autism. Only a collaboration of a number of specialists could help to recognise that in addition to cerebral palsy, my son has also other disorders. That is why I endeavour to take Adam to extended rehabilitation sessions as often as possible. Professional therapists can make miracles. After such extended sessions my son improves his balance, walks much better and classes with a speech therapist improve his ability to speak considerably. Although such sessions are a great investment in Adam's development, I can only afford up to two weeks of such professional assistance in a year. Unfortunately, sometimes not even that. I am a mother who never gives up. I know that my effort in Adam's development is his only chance of living relatively normally once I am gone. Because time does not stand still and I am not getting any younger, my biggest goal at the moment is to make my son as independent as possible. Hence, I would appreciate very much any of your help allowing Adam to have a decent future!  Mariola, Adam's mum

3 570,00 zł ( 20.97% )
Still needed: 13 452,00 zł
Karolina Kluzek
Karolina Kluzek , 11 years old

By nie uzależniać życia od choroby… Pomóżmy Karolince❗️

Żyliśmy sobie spokojnie, a dziewczynka o wielu pomysłach, planach, wiecznie uśmiechnięta i rozgadana — to w wielkim skrócie nasza córka. Karolinka miała swoje ulubione zajęcia, kochała pływać i od zawsze pełna zachwytu nad zwierzętami mówiła, że będzie weterynarzem. Nagle jednego dnia wszystko stanęło do góry nogami. Nasza córka miała wyjątkowo duże zapotrzebowanie na wodę, była nieswoja i bardzo nas zaniepokoiła. Ku wielkiemu zdziwieniu kontrolny pomiar domowym glukometrem wskazał wtedy wynik 488! Później pamiętamy już tylko światła karetek, szpital i diagnozę — cukrzyca typu I…  Chyba żaden rodzic nie jest przygotowany na takie informacje. Towarzyszyły nam w tamtej chwili łzy, ogrom pytań i niedowierzanie. Jak to możliwe, że spotkało to akurat nas i że stało się to tak nagle? Po konsultacjach i próbie zrozumienia tego, co mówią do nas lekarze, wiedzieliśmy jedno — będziemy szukać wszystkich możliwych rozwiązań.  W obecnej chwili każdy dzień uzależniamy od tego, co pokazuje pomiar pompy. Nakłucia, kontrola, dawkowanie leków, glukoza… i tak właściwie cały czas. Karolinka nie może rozpocząć żadnej codziennej aktywności bez wcześniejszego sprawdzenia stanu cukru w jej organizmie. Nie ma mowy o spontaniczności oraz o tzw. życiu tu i teraz. Jak to zaakceptować, gdy ma się tak niewiele lat? Jak pomóc zrozumieć, że najfajniejsze chwile dzieciństwa ulatniają się przez palce?  Wiedzieliśmy, że musimy działać i długo szukaliśmy sposobów na normalne życie dla Karoliny. Córka zakwalifikowała się do wzięcia udziału w terapii TREGS, która może przynieść rewelacyjne skutki. Beztroska i swoboda mogą na nowo zagościć w jej życiu! To byłaby bezcenna szansa dla naszej małej wojowniczki!  Niestety koszt terapii to ponad 300 000 złotych… Ta kwota przekracza znacznie nasze możliwości finansowe, a potrzeby wciąż rosną. W chorobie Karolinki bardzo ważne jest też zakupienie nowocześniejszej pompy, która pozwoliłaby jej uwolnić się od codziennego strachu… Karolcia jest naszym oczkiem w głowie. Pomimo tego jak wiele cierpi i ile traci, uśmiech nie schodzi z jej buzi. Nie narzeka, wszystko przyjmuje z pokorą i nadal wierzy, że jeszcze będzie w przyszłości spełniała swoje marzenia. My jako rodzice zrobimy wszystko, żeby jej w tym pomóc!  Bardzo prosimy o pomoc, o nawet najmniejsze wsparcie, które pozwoli nam zapewnić córce beztroskie dzieciństwo i piękną przyszłość.  Z góry dziękujemy za każdy gest Waszych serc!  Rodzice Karolinki

11 945 zł
Olek Kropidłowski
Olek Kropidłowski , 4 years old

Rehabilitacja to szansa na sprawną przyszłość Olka! Wesprzyj jego rozwój!

Olek jest jeszcze za mały, by zrozumieć, że będzie się różnił od innych dzieci. Nie wie, że urodził się z porażeniem mózgowym z niedowładem lewostronnym. Każdego dnia widzę, jak zmaga się ze swoją niepełnosprawnością, ile wysiłku w każdy najmniejszy ruch. Lekarze nie potrafią nam powiedzieć, jaka będzie przyszłość Olka. Jesteśmy przerażeni. Boimy się, że z roku na rok może być gorzej… Ta zbiórka to nasza nadzieja i ogromna szansa!  Nasz syn Olek ma niedowład lewej strony, wzmożone napięcie mięśniowe. Jego ograniczenia ruchowe nie dają mu możliwości swobodnego poruszania się. Oluś, ze względu na swój niedowład, nie potrafi chwytać i wspomagać się lewą rączką. Dzięki rehabilitacji nauczył się siadać, próbuje przesuwać się na pupie. Mimo że ciągnie za sobą lewą nóżkę, daje radę i nie poddaje się! Walczy! Obserwuje starszego brata i chce jak on, wstać, chodzić, móc biegać i bawić się razem z nim. Dzięki zbiórce Oluś ma szansę na lepsze życie. Syn wymaga ciągłej rehabilitacji, co wiąże się z ogromnymi kosztami zakupu specjalistycznego sprzętu, ortez na nóżki i innych sprzętów rehabilitacyjnych. To wszystko jest tak bardzo potrzebne, by mógł w jakimś stopniu funkcjonować samodzielnie i nie czuł wykluczenia. Niestety to duży koszt, który przekracza nasz budżet domowy. Dlatego po konsultacji z lekarzem zdecydowaliśmy się na założenie zbiórki. Zbiórka ma na celu umożliwić zebranie odpowiednich środków na rehabilitację oraz sprzęt. Dzięki waszemu wsparciu możemy zmniejszyć cierpienie naszego syna.  U Olusia zaczyna postępować choroba. Dochodzą kolejne dolegliwości takie, jak: nerwica, nadwrażliwość, nadpobudliwość. Mimo intensywnej rehabilitacji w rączce postępuje zastój i zanik mięśni. Wiąże się to z koniecznością ostrzykiwania toksyną botulinową. Olek będzie musiał też przejść operację, która jest bardzo kosztowna. Bardzo gorąco prosimy o wsparcie!  Choroba dziecka – to nie kara, lecz sprawdzian z miłości i odpowiedzialności, dlatego dla naszego Olusia zrobimy wszystko, co się tylko da, aby porażenie mózgowe nie odebrało mu chęci do życia i dążenia do sprawności! Nie mamy czasu. Musimy zadziałać teraz, by jak najszybciej wesprzeć codzienność naszego maleństwa. Pomożesz nam? Rodzice Aleksandra  

12 700 zł