Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Pola Maleta
Pola Maleta , 2 years old

Pola nie mówi, nie reaguje na swoje imię, nie rozumie najprostszych poleceń... POMÓŻMY!

Córeczka Pola jest całym moim światem. Kiedy patrzę w jej ufne oczy, nie mogę uwierzyć, jak wielkie szczęście mnie spotkało. Niestety, niedawno przyszło nam zmierzyć się z niespodziewaną diagnozą… Polcia od początku rozwijała się troszkę wolniej od innych dzieci. Później podnosiła główkę, później siadała czy raczkowała – dlatego rehabilitacje ma wprowadzana od 3. miesiąca życia i widzimy, jak pozytywnie wpływa na jej rozwój.  Dodatkowo w połowie 2023 roku u Poli zdiagnozowano autyzm dziecięcy. Był to moment, w którym w naszym życiu pojawiło się bardzo wiele wątpliwości i zmartwień. Pola niedawno skończyła 2-latka i na ten moment nie mówi, nie reaguje na imię, nie rozumie najprostszych poleceń. Córeczka często fiksuje się na punkcie wielu rzeczy, które łatwo jej złapać do rączki, ma zaburzenia snu, napady autoagresji i wiele innych.  Wszystkie te problemy utrudniają jej codzienne i sprawiają, że musi być objęta pomocą wielu specjalistów – tak, aby właściwy rozwój był możliwy.  Pola każdego dnia poznaje świat z uśmiechem i stara się go lepiej zrozumieć. Możemy jej w tym pomóc. To od tej zbiórki zależy rehabilitacja małej,  w jakim stopniu kiedyś będzie samodzielna i jak będzie funkcjonować w społeczeństwie. Niestety w ramach NFZ-tu nie istnieje możliwość zapewnienia jej odpowiedniej opieki zdrowotnej czy zajęć terapeutycznych... Każda godzina prywatnej rehabilitacji jest bardzo kosztowna, a ja nie jestem w stanie unieść takiego ciężaru finansowego samodzielnie... Pola jest jeszcze malutka, więc rehabilitacja może przynieść zaskakujące efekty! Proszę, nie zostawiaj mnie samej w walce o przyszłość córeczki. Wierzę, że dobro wysłane w świat wróci do Was ze zdwojoną mocą! Mama Poli

9 170 zł
Kornelia Kuczma
Kornelia Kuczma , 11 years old

Kornelka chciałaby postawić swój pierwszy krok!

Dziękujemy, że pomagaliście naszej córce. Niestety musieliśmy ponownie założyć zbiórkę. Od ostatniej minęły dwa lata, jednak problemy nie zostały rozwiązane… Kornelia nadal marzy o samodzielności i postawieniu własnych kroków. Pomóżmy jej! Nasza historia:  Kornelia cierpi na rzadką chorobę genetyczną – zespół Mowat Wilson. Jest to zespół wielorakich wad wrodzonych, który spowodował u Kornelki wadę serca, wadę układu moczowego, lekooporną padaczkę oraz głęboką niepełnosprawność. Nasza córeczka ma zaburzenia widzenia, znaczne opóźnienie w rozwoju psychoruchowym oraz problemy z komunikacją. Wiemy, że Kornelka nigdy nie będzie samodzielna, ale jest duża szansa, że będzie chodzić. Zaczęliśmy rehabilitować córkę, gdy miała 4 miesiące. W wieku 3 lat samodzielnie usiadła, a gdy miała 5 – podjęła próbę raczkowania.  Dziś córeczka ma już 10 lat, ale nadal nie chodzi! Ciężko pogodzić nam się z myślą, że nasze starania o jej sprawność muszą trwać tak długo! Nie zamierzamy się jednak poddać. Mimo wszystko osiągnęliśmy wiele i cieszymy się nawet z małego sukcesu! Kornelia jednak znowu potrzebuje Waszej pomocy… Brak ruchu powoduje deformację ciała i przykurcze mięśni. Potrzebna jest więc intensywna rehabilitacja! Przykurcze są bolesne, a my nie możemy już patrzeć na cierpienie własnego dziecka! Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za to, co robiliście dla naszego dziecka. Mieliśmy nadzieję, że nie będziemy już musieli prosić o pomoc, ale rzeczywistość zdecydowała inaczej… Dlatego raz jeszcze zwracamy się do Was z apelem o wsparcie! Rodzice

4 410,00 zł ( 41.45% )
Still needed: 6 229,00 zł
Filip Niepsuj
Filip Niepsuj , 14 months old

Filipek był zaintubowany w pierwszej minucie życia! Pomóżmy walczyć o zdrowie!

Nasz kochany Filipek przyszedł na świat jako wcześniak i od tamtej pory każdego dnia musi walczyć. Wpierw o życie, teraz o zdrowie. Otaczamy go najlepszą opieką, jaką jesteśmy w stanie, jednak potrzebujemy Waszej pomocy. Wszystko zaczęła się koło 20. tygodnia ciąży, kiedy otrzymaliśmy informację, że na USG nie widać jednej nerki. Mieliśmy nadzieję, że to jakaś pomyłka i kwestia ułożenia w brzuszku, a na kolejnych badaniach wszystko się wyjaśni.  Niestety, w 30. tygodniu ciąży zaczęłam wyczuwać słabsze ruchy, pojawiły się plamienia i płynęły wody. Stwierdzono u mnie infekcję, którą początkowo leczono antybiotykami i sterydami. Niestety, bezskutecznie. Aby ratować życie Filipka i nie ryzykować wystąpienia u niego infekcji przeprowadzono cesarskie cięcie.  Moment przywitania na świecie dziecka powinien być chwilą czystej radości i błogiego spokoju. Tak niestety nie było w naszym przypadku. Już w pierwszej minucie naszego synka intubowano. Od razu po porodzie zabrano go nam i przewieziono na OIOM. Mieli go operować, lecz w trakcie pierwszej próby jego malutkie serduszko się zatrzymało. Nastąpiła reanimacja.  W drugiej dobie życia lekarze dostrzegli, że Filipek ma dziurę w dwunastnicy, która zagrażała jego życiu. Podjęto po raz drugi próbę operacji. Tak panicznie baliśmy się o swoje dziecko… Nie ma słów, by opisać, jak wielki lęk nam wtedy towarzyszył.  Na szczęście operacja się powiodła. Do tej pory walczymy jednak z innymi problemami zdrowotnymi Filipka. Przyszedł na świat bez nerki i kciuków. Nie ma części przełyku, występuje u niego przetoka, która powoduje, że czasem krztusi się własną śliną. Nie może złapać powietrza, robi się cały czerwony i trzeba czekać, aż taki napad minie.  Przez problemy ze zdrowiem nasz synek rozwija się nieco wolniej niż inne dzieci, dlatego potrzebuje regularnej rehabilitacji, opieki neurologopedy i psychologa. Są one jednak niezwykle kosztowne, co bardzo obciąża nasz budżet. Poza tym w walce o zdrowie synka znajdujemy się pod opieką 13 lekarzy specjalistów.  Prosimy o pomoc i wsparcie dla Filipka. Bez Was nie będziemy w stanie zapewnić mu właściwego rozwoju i szansy na lepszą przyszłość. Nasz synek wycierpiał już tak dużo… Pomóżmy mu żyć normalnie! Rodzice Filipa 

12 125 zł
Hania Kozar
Hania Kozar , 11 years old

Hania potrzebuje pomocy, aby poradzić sobie z nieuleczalną chorobą!

To był dla mnie cios, gdy badania potwierdziły chorobę mojej córki. Hania ma tylko 10 lat, jednak z cukrzycą będzie się zmagać już do końca życia! Nie było żadnych objawów, żadnych znaków ostrzegawczych, które wskazywałyby na rozwój choroby. Praktycznie z dnia na dzień została postawiona diagnoza.  Był sierpień, lato, wakacje. Wtedy ten czas sielanki i spokoju został zburzony przez widmo nieuleczalnej choroby! Cukrzycy typu I nie da się bowiem pokonać. Jedyne, co można zrobić, to  kontrolować ją poprzez stałe podawanie insuliny.  Pragnę, aby Hania bez większych stresów poradziła sobie z tą chorobą. Zwłaszcza pierwsze miesiące są trudne, bo wiążą się z wieloma wyrzeczeniami. Mojemu dziecku pomoże bez wątpienia pompa insulinowa nowej generacji, która ułatwi jej pogodzenie się z cukrzycą.  Niestety urządzenie nie jest refundowane, a jego koszt przekracza moje możliwości finansowe. Na taki wydatek nie byłem przygotowany, a nie chcę, aby Hania zbyt długo czekała. Moja córeczka potrzebuje pomocy tu i teraz! Tata Hani

835 zł
Boguś Zielony
Boguś Zielony , 10 years old

Każdy atak padaczki jest dla Bogusia ZAGROŻENIEM❗️

Komplikacje zaczęły się przy porodzie… Tuż po przyjściu synka na świat, umieszczono go w inkubatorze. Ja, matka, nie mogłam być przy własnym dziecku! Mogłam tylko czekać... W wyniku trudnego porodu Boguś doznał krwotoku mózgowego, niedokrwienia i głodu tlenowego. Po czterech dniach spędzonych w inkubatorze synek zaczął już samodzielnie oddychać.  Skierowano nas do ośrodka neurologicznego i od tamtej chwili rozpoczęły się nasze niekończące wędrówki po lekarzach. W końcu zapadły diagnozy: uszkodzenie centralnego układu nerwowego, wzmożona aktywność mięśni czterech kończyn, stopa płasko-koślawa.  Co było chyba najgorsze w tym wszystkim, Boguś miał uszkodzoną większą część mózgu! W pierwszym miesiącu życia u syna zdiagnozowano także padaczkę… Podjęłam wszelkie wyzwania, które nagle przede mną się pojawiły i zadbałam o prawidłowy rozwój syna. Dzięki regularnym zajęciom Boguś potrafił samodzielnie siedzieć w wieku 11. miesięcy. Chodzić zaczął natomiast w wieku dwóch lat. Bogdan nigdy nie był całkowicie samodzielny. Zawsze potrzebował i potrzebuje pomocy. Nie wie, jak założyć kurtkę, czapkę lub buty. Ma problem z motoryką i koordynacją. Mój syn rozumie język polski i rosyjski, ale ma trudności z komunikacją. Mowa często jest niewyraźna. Mając 9 lat często zachowuje się jak małe dziecko. Syn przeszedł już dwie operacje stóp. Lekarze wstawili mu tytanowe implanty, dzięki którym stopa trochę się wyrównała. Bogdan mógł wtedy lepiej chodzić, a nawet grać w piłkę!  Niestety znowu pojawiły się problemy! Nogi Bogusia stały się słabsze i zaczęły bardzo go boleć. Zaczął chodzić na mocno ugiętych nogach, a jego chód znacznie sie pogorszył.  Padaczka, do tej pory wyciszona, znowu dała o sobie znać! Napady są przerażające! Moje dziecko pada do przodu i uderza głową o podłogę lub stół. Życie stało się trudne, ponieważ synek reaguje na każdy nieoczekiwany dotyk, dźwięk lub kamyk pod stopami i natychmiast dostaje ataku! Niestety leki mu nie pomagają i obecnie szukamy dobrego neurologa, który dobierze mu lekarstwa, które wyciszą napady. Ze względu na bardzo słabą koordynację ruchów i drgawki lekarz zdecydował, że Bogdan potrzebuje wózka inwalidzkiego – to dla własnego bezpieczeństwa. Teraz Boguś nie będzie mógł się bez niego poruszać, choć potrafi stanąć na nogach i przejść 50 metrów z lekkim wsparciem… Zalecono też zakup ortez, które pomogą mu wyprostować nogi – w przeciwnym razie dojdzie do skrzywienia bioder! Boguś bardzo cierpi z tego powodu. Jest bardzo grzecznym dzieckiem, kocha ludzi, dzieci, gry, życie. Choroba niestety bardzo go doświadczyła! Każdy atak padaczki znacznie go osłabia oraz stanowi poważne zagrożenie!  Nie mogę dłużej patrzeć na cierpienie własnego dziecka! Nadszedł czas, kiedy muszę poprosić o pomoc. Pojawiły się wydatki, którym sama nie podołam. Oprócz stałej rehabilitacji potrzebny jest wózek inwalidzki oraz ortezy! Proszę, pomóż mojemu dziecku… Mama

11 320,00 zł ( 59.11% )
Still needed: 7 829,00 zł
Wojtuś Panuś
Wojtuś Panuś , 2 years old

Niedzielny obiad zakończony TRAGEDIĄ dziecka❗️

23 października na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Niestety był to jeden, z najgorszych dni w życiu! Nasz synek, nasze roczne maleństwo uległo wypadkowi! To była tylko chwila, ułamek sekundy. Gdybyśmy tylko mogli cofnąć się w czasie lub wziąć całe cierpienie Wojtusia na siebie… Niedzielny obiad zakończył się dla nas tragicznie. Synek nagle wybiegł do kuchni i pociągnął za kabel frytkownicy. Cała zawartość, cały ten rozgrzany olej wylał się na jego maleńkie ciało! Nigdy nie zapomnimy jego krzyku! Wojtek wrzeszczał z bólu! Natychmiast znaleźliśmy się w szpitalu, gdzie stwierdzono oparzenie ciała na poziomie 40. procent! W najgorszym stanie były rączki i nóżki.  Najpierw byliśmy w szpitalu w Gorzowie. Rozważane było przewiezienie do szpitala w Szczecinie, ale lekarz zabronił, obawiając się, że nasze dziecko nie przeżyje drogi! Byliśmy przerażeni. Mieliśmy wrażenie, że znajdujemy się w koszmarze, z którego nie możemy się wybudzić!  Przez chwilę jego stan był stabilny, jednak potem znowu nastąpiło pogorszenie! Wojtuś trafił na OIOM w stanie ciężkim! Przez ponad 2 tygodnie walczył o życie… Nasz DRAMAT trwał! Nasze modlitwy zostały wysłuchane. W końcu sytuacja została opanowana. Dzisiaj jesteśmy już z Wojtkiem do domu, gdzie rozpoczęliśmy kolejny etap naszej walki. W wyniku oparzenia nasz synek przestał chodzić! Jego lewa rączka jest dużo słabsza i stwierdzono przykurcz dwóch paluszków! Konieczna będzie laseroterapia. Potrzeb jest wiele: specjalistyczne leczenie, leki, rehabilitacja, ubranko uciskowe...  Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy musieli prosić o pomoc. Jednak dla Wojtusia chcemy jak najlepiej i pragniemy, aby dorastał zdrowy. Prosimy o pomoc dla naszego synka…  Malwina i Paweł Panuś

159 859 zł
Franciszek Romański
Franciszek Romański , 4 years old

Bez Ciebie Franek może przegrać walkę z chorobą w bardzo młodym wieku❗️

Franciszek urodził się 5 listopada 2019 roku, dostając 10 punktów w skali Apgar. Byliśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Jednak 6 tygodni później spędziliśmy nasze pierwsze wspólne święta na sali szpitalnej… Okazało się, że do Franka organizmu dostała się bakteria, która spowodowała zakażenie układu moczowego. Lekarze podjęli odpowiednie działania, a my wróciliśmy do domu. Myśleliśmy, że to już koniec zmartwień... W wieku 7. miesięcy zauważyliśmy obniżone napięcie mięśniowe oraz niechęć do zabaw na brzuszku i raczkowania. Dzięki codziennym wizytom u fizjoterapeutki, po skończonym roczku, Franio zaczął raczkować i siadać. Samodzielne kroki postawił jednak dopiero w wieku 17 miesięcy.  Będąc już pod opieką neurologa wykonano badania kinazy kreatynowej,  a następnie badania genetyczne, na które musieliśmy czekać 6 miesięcy. Wynik dostaliśmy dokładnie przed drugimi urodzinami synka. Niestety potwierdziły one okrutną diagnozę: dystrofię mięśniową Duchenne'a! Choroba zabiera Frankowi mięsień po mięśniu, zabiera mu dzieciństwo i młodość. Jedynym leczeniem jest stała rehabilitacja, a kiedy skończy 5 lat, sterydoterapia, która niestety niesie ze sobą również dużo skutków ubocznych.  Niestety nie zatrzyma to choroby, ale w pewnej części zahamuje ten proces. Obecnie Franek uczęszcza na rehabilitację 4 razy w tygodniu. Ma również zajęcia na basenie. Oprócz tego, ćwiczymy też w miarę możliwości samodzielnie w domu.  Nie dopuścimy, aby choroba się pogłębiała! Szukamy pomocy tam, gdzie się da, dlatego zwracamy się także do Ciebie. Pomóż naszemu synkowi walczyć z nierównym przeciwnikiem. Każda wpłata to szansa na leczenie, rehabilitację oraz sprzęt ortopedyczny. Bez Ciebie Franek może przegrać walkę z chorobą w bardzo młodym wieku! Rodzice Franka Licytacje dla Frania💚

4 940 zł
Judyta Omieljańczyk
Judyta Omieljańczyk , 18 years old

17 lat walki o szczęście – Pomagamy Judycie❗️

Kochani, kolejny raz prosimy Was o pomoc dla Judytki.  Dzięki dotychczasowej pomocy zakupiliśmy fotelik, wózek i sfinansować kosztowną rehabilitację w postaci turnusów rehabilitacyjnych. Nasza historia: Liczne wady, z którymi przyszła na świat Judytka, sprawiły, że każdego dnia muszę walczyć o to, by w jej życiu było jak najmniej cierpienia. Jej choroba jest nieuleczalna, ale są sposoby, by jej pomóc. Dzięki systematyczniej rehabilitacji Judytka robi postępy, a jej organizm lepiej sobie radzi z licznymi schorzeniami.  Niestety z roku na rok rehabilitacja jest droższa. Robię, co mogę, by pomóc córce – wystawiam licytacje, pisze apele. Dla Judytki to jedyna szansa, by utrzymać to, co do tej pory zostało wypracowane... O tym, że Judytka będzie bardzo chora, dowiedziałam się w 30 tygodniu ciąży. Nie miałam siły wstać z łóżka, gdy jak grom z jasnego nieba lekarz poinformował o szeregu wad. Pytania – co dalej? Już wtedy wiedziałam, że kocham ją nad życie i zrobię wszystko, co mogę, żeby była ze mną. Urodziła się malutka, sina, nie płakała. Zaczęła się walka o to, by moje dziecko rozwijało się prawidłowo. W pierwszych miesiącach życia Judytka w domu była gościem. Pierwsze cztery lata to ciągłe zapalenie płuc, oskrzeli, niewydolność oddechowa. Byłam wykończona, ale wiedziałam, że muszę być twarda. Wada ośrodka układu nerwowego, małogłowie, agenezja ciała modzelowatego, epilepsja. Lista jest  długa... Każdy dzień przebiega w cieniu rehabilitacji. Na szczęście jest coś jeszcze – praca przynosi rezultaty! Pamiętam pierwsze słowo Judytki, wypowiedziane, gdy miała niecałe 3 latka: "mama". Siedziałam i płakałam z radości, bo czego chcieć więcej… Judytka nauczyła się też samodzielnie siedzieć. To wlewa nadzieję w serca, bo kiedy pojawiają się efekty, to znaczy, że nie wolno się poddawać, bo może ich być jeszcze więcej... Nie dawano jej szans, a jednak walczy już 17 lat. Niedawno przeszła ciężką operację lewej nerki. Cały czas potrzebujemy wsparcia, aby utrzymać to, co zostało wypracowane. Prosimy, potrzebujemy Was! Mama Judytki ➡️ Facebook – Judyta Omieljańczyk

8 657,00 zł ( 28.55% )
Still needed: 21 663,00 zł
Hanna Stankiewicz
Hanna Stankiewicz , 13 years old

Hania potrzebuje Twojej pomocy❗️Kosztowne badania to jedyna szansa❗️

Hania była zdrową, pełną energii dziewczynką. Ale gdy skończyła 10 lat, dostała pierwszego ataku. Tak zaczęła się walka o jej zdrowie. Po kilku tygodniach została postawiona diagnoza – padaczka i malformacja naczynia w lewym płacie czołowym. Oraz depresja po utracie taty… Dla nastolatki to ogromne obciążenie. Hania jest zamkniętą w sobie nastolatką. Problemy zdrowotne wpływają na jej problemy w nauce i z zapamiętywaniem. Często jeździmy do szpitala i na badania i to też bardzo ją obciąża… Potrzebujemy Waszej pomocy, by pokryć koszty badań genetycznych i wizyt u specjalistów. Robimy, co możemy, ale wszystko to zaczyna nas przerastać. Każda wpłata i udostępnienie znaczy bardzo wiele w dalszym leczeniu Hani. Karina, mama

7 373,00 zł ( 69.3% )
Still needed: 3 266,00 zł