Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mirosław Wielgocki
Mirosław Wielgocki , 54 years old

Mirek stracił nogę, nie pozwólmy by utracił również wiarę w normalne życie!

Choroba mojego kolegi przyszła niepostrzeżenie, ale konsekwencje, które za sobą zostawiła, ciągną się za nim po dziś dzień. Początek 2022 roku okazał się dla Mirka niezwykle pechowy... W styczniu zdiagnozowano u niego tętniakowatość naczyń tętnic kończyn dolnych oraz ostre niedokrwienie w lewej nodze. Rozpoczęto leczenie jednej z kończyn mające na celu udrażnianie żył i poszerzanie światła naczyń krwionośnych. Mirek przeszedł pilną operację, po której okazało się, że konieczne jest leczenie drugiej nogi w ten sam sposób. Gdy po zabiegu Mirek dochodził do siebie i czekał na kolejną operację, pod koniec lipca jego stan dramatycznie się pogorszył. Mirek trafił do szpitala z nagłym bólem. Lekarze natychmiast podjęli walkę o uratowanie jego nogi, ale było już za późno. Drugiego dnia sierpnia stało się jasne, że nie obędzie się bez amputacji.  Świat Mirka w jednej chwili uległ drastycznej zmianie. Mirek stracił nie tylko sprawność, ale też wiarę w siebie, nadzieję na to, że będzie jeszcze mógł żyć tak jak kiedyś. Co więcej, Mirek był jedyną osobą pracującą na utrzymanie rodziny. Teraz, gdy zdrowie odmówiło mu posłuszeństwa, zarówno on, jak i jego bliscy znaleźli się w naprawdę trudnej sytuacji. Nie możemy przejść obok tego obojętnie. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc!  Szansę na powrót do normalności daje profesjonalna proteza i rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Niestety wiąże się to równocześnie z ogromnymi kosztami. Mirek mieszka na trzecim piętrze z wąską klatką schodową. Poruszając się na wózku inwalidzkim, jest odcięty od świata. Tylko Wasza pomoc jest w stanie go uwolnić z koszmaru życia w czterech ścianach. Bardzo Was proszę o wsparcie!  Kamila, koleżanka Mirka

104 467 zł
Amelia Olczyk
Amelia Olczyk , 20 years old

Tragiczny prezent na 18-naste urodziny! Pomóż Amelii zatrzymać SM!

W listopadzie 2021 roku skończyłam 18 lat. Niestety, w dorosłość weszłam z tragiczną diagnozą, która raz na zawsze zmieniła moje życie. Ale zacznijmy od początku... Nigdy wcześniej nie chorowałam, wręcz przeciwnie, zawsze byłam okazem zdrowia. Energiczna i pełna życia dziewczyna, która kocha zwiedzać świat i poznawać nowych ludzi. Wiadomość o chorobie przyszła znienacka. Zaczęło się zupełnie niewinnie, bo kto zwraca szczególną uwagę na mrowienie i drętwienie rąk? Błahostka, przyjdzie i zaraz odjedzie... Taki stan utrzymywał się przez kilka dni - wtedy nie zwróciłam na niego szczególnej uwagi. Jednak kiedy po kilku miesiącach wrócił - natychmiast udałam się do lekarza. Pierwsze badanie u neurologa nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Pojawiła się więc nadzieja, że to nic groźnego. Nic bardziej mylnego. Dostałam skierowanie na rezonans. Już w czasie wykonywania badania usłyszałam diagnozę – „ma Pani podejrzenie SM”. Okazało się, że mam na tyle wiele zmian w mózgu, że lekarz od razu skierował mnie na badania do szpitala. Pobrany płyn mózgowo-rdzeniowy dał ostateczny werdykt – jestem nieuleczalnie chora. SM to przewlekła choroba układu nerwowego, polegająca na nieprawidłowym przekazywaniu impulsów nerwowych. Występują tu tzw. rzuty objawów neurologicznych, tj. pojawienie się nowych symptomów choroby bądź nasilenie tych dotychczas obecnych.  Stwardnienie rozsiane nie jest mi obce. W mojej rodzinie jest to choroba genetyczna. Pech chciał, że jestem szczęśliwym wybrańcem. Pomimo że SM nie oznacza wyroku, to niestety może znacznie utrudnić życie... Wyobraźcie sobie, co czuje nastolatka, która za tydzień ma studniówkę, wszystko gotowe – buty i sukienka czekają w szafie, a tu nagle nie jest w stanie podnieść nogi! Czułam się fatalnie! To były najgorsze chwile mojego życia! Wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak naprawdę wygląda ta choroba. Wcześniej nic mi nie było poza kilkudniowym mrowieniem. Utrata możliwości chodzenia była dla mnie wstrząsająca! Od tego momentu lęk jest moim nierozłącznym towarzyszem. Każdy dzień to zagdaka, loteria – nikt nie wie, czy jutro będę normalnie funkcjonować, czy może przestanę chodzić lub stracę wzrok. To straszne.  Niestety, leki refundowane przez państwo nie są na tyle skuteczne żeby powstrzymać rozwój choroby. Nie są w stanie „zatrzymać” mnie w takiej formie, jakiej jestem. Dlatego zbieram pieniądze na prywatne leczenie, które jest dużo bardziej efektywne. Miesięczny koszt kuracji to około 10 tys. złotych i tak do końca życia, ponieważ SM to choroba nieuleczalna. Dziś już wiem, że nie jestem w stanie sama uzbierać takiej kwoty, dlatego proszę o pomoc. Tylko dzięki tym lekom będę w stanie normalnie funkcjonować przez resztę mojego życia. Proszę jako młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, głowę pełną pomysłów i planów, z których już po części musiałam zrezygnować - nie zostawiajcie mnie!  Amelia

33 748 zł
Tomasz Mikiciuk
Tomasz Mikiciuk , 47 years old

Specjalistyczna rehabilitacja to jedyna szansa Tomasza na powrót do ukochanej rodziny!

Tomek jest wspaniałym mężem i kochającym ojcem trójki dzieci. Jeszcze niedawno spełniał się zawodowo i cieszył się życiem. Cenił każdą chwilę z najbliższymi… Aż ciężko uwierzyć w to, że jeden moment, jedna chwila sprawiły, że nasze dotychczasowe życie zmieniło się w koszmar!  26 kwietnia, jak zawsze przed wyjściem do pracy, pożegnał się ze mną i ucałował naszą córkę na dobranoc. Około pierwszej w nocy dostałam telefon od kolegi męża, który poinformował mnie, że Tomka zabrało pogotowie ratunkowe.  Gdy dodzwoniłam się do szpitala i usłyszałam, co się stało – zamarłam… Tomek przeszedł niedokrwienny udar mózgu. W jednej chwili zawalił się cały mój świat. Jak to możliwe, że młody, pełen energii i chęci do życia mężczyzna właśnie walczy o swoje życie! Gdy dojechałam do szpitala, informacje były jeszcze gorsze. Śpiączka farmakologiczna, paraliż górnych i dolnych kończyn, respirator, rurka tracheostomijna i stan krytyczny… Poczułam strach, że już nigdy nie przytulę się do męża, a nasze dzieci stracą ukochanego tatę.  Obecnie stan Tomka jest ustabilizowany. Aby mógł choćby częściowo wrócić do zdrowia, wymaga specjalistycznej rehabilitacji. Leczenie męża będzie trwało bardzo długo, a jego koszt przekracza niestety nasze możliwości finansowe.  Specjalistyczna rehabilitacja to jedyna szansa, by mógł wrócić do domu i być z nami i dalej cieszyć się życiem, spełniać wszystkie nasze marzenia. Po prostu żyć! Teraz nie liczy się nic innego. Tylko jego powrót do zdrowia! Bardzo proszę o pomoc, każda nawet najmniejsza kwota jest dla nas ważna i daje mężowi szansę na godne życie. Dzieci każdego dnia pytają, kiedy tatuś znowu będzie spędzał z nimi czas, a ja nie wiem, co odpowiedzieć… Sama nie dam rady! Błagam o wsparcie! Z góry dziękuję za każdą wpłatę. Żona Barbara

31 525,00 zł ( 19.14% )
Still needed: 133 156,00 zł
Monika Matwiejczuk
Urgent!
Monika Matwiejczuk , 37 years old

Choroba, która nie pozwala żyć❗️Błagam o pomoc❗️

Mam na imię Monika, mam 37 lat. Jestem mamą, moje dziecko jest całym moim światem.  Jak każda młoda osoba miałam swoje plany i marzenia, które do pewnego momentu udawało mi się realizować. Nie spodziewałam się, że życie napisało dla mnie scenariusz, który daleki jest od moich dotychczasowych planów i marzeń.  Musiałam zmierzyć się z rzeczywistością i przewartościować wszystko, co miałam do tej pory. Aktualnie mam nowe marzenia, którymi są m.in.: samodzielność, normalne chodzenie, powrót do zdrowia i odzyskanie w jak największym stopniu tego co miałam.  W 2011 roku zdiagnozowano u mnie polineuropatię ruchową z blokiem przewodzenia. Choroba całkowicie zmieniła moje codzienne funkcjonowanie, które z dnia na dzień jest coraz trudniejsze.  Staram się nie poddawać, walczę, systematycznie korzystam z rehabilitacji szpitalnej i ambulatoryjnej w ramach NFZ.  Możliwości korzystania z refundowanych zabiegów są jednak mocno ograniczone i szybko się wyczerpują. Korzystam z prywatnych ośrodków, jednak koszty z tym związane są dla mnie dużym wyzwaniem finansowym – mogę sobie pozwolić tylko na kilka prywatnych wizyt w roku.  Abym mogła nadal się rehabilitować i wracać do zdrowia potrzebuje Waszego wsparcia. Dużą szansą jest dla mnie wyjazd na turnus rehabilitacyjny oraz regularna rehabilitacja. Cały czas przyjmuję również leki i suplementy, dodatkowo potrzebuje funduszy na dojazdy i prywatne wizyty lekarskie. Każda złotówka jest dla mnie na wagę złota. Bez Was nie wygram tej nierównej walki. Z góry dziękuję za każde wsparcie. Monika

23 841,00 zł ( 3.82% )
Still needed: 599 083,00 zł
Nikola Gręda
Nikola Gręda , 11 years old

Potrzebna pomoc w trudnej walce o nadzieję❗️Nadzieję, że będzie lepiej❗️

Nikola walczy od pierwszych chwil na świecie… A ja codziennie zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego tak wiele zabiera choroba? Moja córeczka jest małą, 9-letnią, śliczną dziewczynką, która nadal nie mówi, nie chodzi, nie jest samodzielna. Wiem, że nigdy nie przestanę walczyć o jej przyszłość! Dlatego powstała ta zbiórka! Chciałabym sprawić, żeby chociaż troszkę było kiedyś łatwiej…  Czuje wielką niesprawiedliwość. Codziennie budzę się z pytaniem, dlaczego moje dziecko? Niestety nigdy nie dostanę odpowiedzi i nigdy nie odwrócę losu. Pozostaje działać i nie obracać się za siebie.  Jako mama muszę zadbać, by Nikolka miała opiekę, która da nadzieję na lepsze jutro! Nasza walka trwa już lata. Ze wszystkich swoich sił próbuję ratować przyszłość córki, ale na naszej drodze wciąż wyrastają nowe problemy... Moja córeczka przyszła na świat z niską wagą urodzeniową i wodonerczem. Pierwszym jej chwilom towarzyszył strach! Okazał się on być niczym w porównaniu z późniejszymi problemami...  W kolejnych latach u córki zdiagnozowano wadę serduszka i mikrodelecję. Całe nasze życie poświęcone jest walce z chorobami córki, a mimo to ich skutki i tak wyprzedzają nas o krok. Nikola nie mówi, nie chodzi i nie je zupełnie samodzielnie.  Dopiero od niedawna jej jedzenie nie musi być miksowane. Pije nadal przez słomkę. Bawi się sama ze sobą i słucha muzyki, to jej najczęstsze aktywności. Ze względu na dużą odległość dzielącą nasz dom od szkoły specjalnej, Nikolka w tygodniu mieszka w internacie. Całodobowa opieka jest konieczna, a to jedno z 4 dzieci, które mam w domu. Nie byłabym w stanie dać jej tyle, co dają indywidualne lekcje i zajęcia. Sukcesy, które osiąga, są bardzo malutkie, ale każde następne cieszą jeszcze bardziej. Na etapie rozwojowym, na jakim jest Nikolka, doceniamy najmniejsze szczegóły!  Bardzo potrzebuję Państwa pomocy, by zapewnić jej lepszą przyszłość! Chcę, dla niej wszystkiego, co najlepsze, jak każdy rodzic. Być może nie jest to niczym nadzwyczajnym, ale ja nie walczę o wygórowane potrzeby i oczekiwania... Ja chciałabym po prostu, żeby kiedyś nie była zależna od innych! Żeby była bezpieczna, żeby nie było gorzej. Chciałabym mieć pewność, że próbowaliśmy wszystkiego…  Codzienna rehabilitacja, leczenie i nauka to kosztowna konieczność! Żeby móc to zapewnić Nikolce, muszę prosić o pomoc…  Mama

1 482 zł
Lilly Krakowska
Lilly Krakowska , 3 years old

By odwrócić los... Pomagamy małej Lilly!

Jak wszyscy kochający rodzice, tak i my chcemy zrobić, co tylko się da, by nasza córeczka mogła cieszyć się sprawnym dzieciństwem. Lilly przyszła na świat z wadą pod postacią stóp końsko-szpotawych. Niemal od samego początku nosi ortezy, a także ma gipsowane nóżki, by w przyszłości mogła postawić pierwsze samodzielne kroki. Leczymy się na tę chwilę w Warszawie. Lilly od 5 miesięcy chodzi, ale bardzo ciężko jej zaakceptować szynę. Musi mieć ją minimum 12 godzin na dobę, plus na wszystkie drzemki. W lipcu dowiemy się, czy do tej pory nic się nie pogorszyło i możemy działać dalej. Koszty związane z jej leczeniem są naprawdę duże. Już teraz nie jest łatwo pogodzić się z tym, że by nasza córeczka była sprawnym dzieckiem, musimy prosić o wsparcie. Sami bowiem nie jesteśmy w stanie jej pomóc. Każda przekazana złotówka przybliży nas do sprawności Lilly! Aleksandra i Mateusz, rodzice

4 580 zł
Mariola Kucab
Mariola Kucab , 60 years old

Kiedyś pielęgniarka, dziś pacjentka... Pomóż Marioli w walce z SM!

Nigdy nie sądziłam, że moje życie może zmienić się tak szybko. Prawie 30 lat przepracowałam jako pielęgniarka, będąc świadkiem wielu życiowych tragedii. Nie myślałam jednak, że jedna z nich niebawem spotka i mnie. Przecież to ja byłam od pomagania! Niestety los się odwrócił i teraz sama potrzebuję pomocy... Przez lata żyłam zupełnie nieświadoma, że w moim organizmie panoszy się okrutny przeciwnik, który po cichu zabierał mi zdrowie. Dopiero 5 lat temu zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane, które od tamtej pory postępuje błyskawicznie. Teraz nie jestem w stanie chodzić o własnych siłach. Usiadłam na wózku inwalidzkim, a moja samodzielność przestała istnieć… Kolejne leki, innowacyjne metody terapii - wszystko zawiodło. SM zdaje się być niewzruszone. Ostatnie leczenie zostało przerwane z powodu pandemii... Minął już rok, odkąd znikąd nie mam pomocy. Co gorsze, obecnie w Polsce nie ma żadnego programu lekowego dla postaci wtórnie postępującej stwardnienia rozsianego.  Do tej pory korzystałam z rehabilitacji szpitalnej, wcześniej ambulatoryjnej, a obecnie ze środowiskowej w domu. Chciałabym spróbować pobytu w ośrodku wysokospecjalistycznym, który posiada m.in. lokomat do nauki chodzenia, czy urządzenie do pionizacji. Niestety koszt pobytu w takim ośrodku jest poza moim zasięgiem. Dlatego zdecydowałam się poprosić o pomoc. Patrzę w lustro i wiem, że nie przypominam już siebie sprzed choroby. Stwardnienie rozsiane zabiera mi codziennie więcej i więcej... Boję się myśleć, co jeszcze stracę. Chcę walczyć! Sama jednak nie dam rady... Potrzebuję rehabilitacji, systematycznej, intensywnej i niesamowicie drogiej rehabilitacji. Pomożesz mi? Mariola

27 235,00 zł ( 44.92% )
Still needed: 33 383,00 zł
Lidia Kwiatkowska
Lidia Kwiatkowska , 24 years old

Pętla na szyi zaciska się z każdym dniem mocniej... Mukowiscydoza nie odpuszcza! Ratunku!

5 godzin - dokładnie tyle każdego dnia zabiera mi z życia mukowiscydoza. Każda z nich ma ogromne znaczenie w walce z chorobą… Dzięki regularnym zabiegom wciąż mogę oddychać, ale to życie to niekończący się strach, bariery i przeszkody. Niektóre, jak się zdaje, nie do pokonania… Całe moje życie toczy się w cieniu choroby. Wszystko, dosłownie wszystko zostało podporządkowane temu bym mogła żyć pomimo choroby. Nie zliczę tego, co mnie ominęło, jak wiele wspomnień po prostu nie istnieje.  Mam 20 lat. Moi rówieśnicy planują przyszłość, odnajdują sens, tworzą wyjątkowe chwile, które będą wspominać przez lata… a ja? Tkwię w pułapce mukowiscydozy. Na mojej szyi coraz ciaśniej zaciska się pętla. Czuję jak zaczyna brakować mi tchu - do jego braku w pewnym sensie jestem przyzwyczajona, ale wiem, że choroba wystawia mnie na próbę, za każdym razem odbierając trochę więcej powietrza.  Najczęstsze wspomnienie z dzieciństwa? Choroba. Przez lata mój stan zmieniał się bardzo dynamicznie. Dwa razy do roku otrzymywałam w szpitalu antybiotykoterapię. Regularnie co pół roku wracałam na oddział jednocześnie przerażona, ale też przyzwyczajona. Gdzieś w głębi duszy czasem tęskniłam za normalnym życiem takim, którym cieszyli się ludzie w moim wieku. Dla mnie nawiązanie i utrzymanie znajomości ze zdrowymi osobami było czymś nieosiągalnym. Znajomi przychodzili i odchodzili, z czasem całkowicie znikali. Dla mnie i moich rodziców w tamtych czasach liczyło się przede wszystkim zdrowie, ale nie było łatwo pogodzić się z samotnością. Wydolność moich płuc stopniowo spadała, kiedy miałam 11 lat wynosił 54%, a w wieku 19 lat zmniejszyła się do zaledwie 25%. Stan był poważny, lekarze walczyli o mój oddech, a ja przez problemy rodzinne, straciłam na chwilę wolę walki. To było straszne, ale dziś wiem, że muszę zrobić wszystko, by przy użyciu własnych płuc. Udało mi się zwiększyć wydolność, ale sytuacja zdrowotna bardzo się skomplikowała po ostatniej operacji, ponieważ pojawiły się kolejne choroby zakażenie bakteryjne płuc, niedowaga, osteoporoza i problem z nadciśnieniem tętniczym. Ta długa lista to tragiczna wizja dla mojej przyszłości. Leczenie tej choroby to środki, o których boję się myśleć. Świadomość, że od tego zależy moja przyszłość jest przerażająca… Dla mnie to walka o wszystko, a każda złotówka to jak jeden podarowany oddech. Poczucie bezpieczeństwa przez krótką chwilę, kiedy choroba nie zaciska pętli wokół mojego gardła.  Twoja pomoc może pomóc mi odzyskać niewielką sprawność płuc, co uchroni mnie przed przyśpieszeniem przeszczepu, który wiąże się z bardzo poważnymi konsekwencjami.  Proszę! 20 lat to nie wiek, aby poddać się chorobie i patrzeć jak umiera się powoli, a choroba zaciska pętlę na szyi... Świadomość tego, że mogę przegrać budzi we mnie ogromny lęk. Od wielu lat, a właściwie niemalże od początku żyję w reżimie ściśle narzuconym przez mukowiscydozę. Chcę tylko żyć. Odetchnąć pełną piersią i poczuć, że mam przed sobą możliwości, nie tylko ograniczenia. 

40 546,00 zł ( 70.19% )
Still needed: 17 220,00 zł
Wiktoria Kwiatkowska
Wiktoria Kwiatkowska , 23 years old

Wiele lat ciężkiej pracy zniszczonych przez chorobę. Pomóż Wiktorii stanąć do walki o sprawność!

Wiktoria ma 19 lat. Wkrótce powinna rozpoczynać nowy etap życia, wybierać studia, realizować marzenia. Żyć samodzielnie. Niestety w jej przypadku, samodzielne pokonanie kilku kroków zdaje się być marzeniem, na ten moment zupełnie poza zasięgiem.  Mózgowe porażenie dziecięce sprawiło, że życie mojej córki jest zupełnie inne niż rzeczywistość jej rówieśników. Ograniczona przez własne ciało i umysł o wiele umiejętności walczy każdego dnia. Inne pozostają niemożliwe do wypracowania mimo wielu godzin ciężkich ćwiczeń. To, co się dzieje w naszej codzienności jest nie tylko trudne, ale też niezwykle frustrujące, bo czasem widzę jak Wiktoria spogląda na ludzi zdrowych i sprawnych. Jako matka niczego nie chciałabym dla niej tak bardzo, jak zdrowia i życia bez trudności. Marzenia o życiu zwyczajnej nastolatki na zawsze pozostaną tylko marzeniami. Problemy z poruszaniem to nie jedyne, z jakimi zmaga się Wiktoria. Niestety, córka ma słaby wzrok, ma ograniczone możliwości komunikacyjne, bo jej słownik ogranicza się do kilku podstawowych słów.  W 2007 roku Wiktoria została poddana operacji obu kończyn - to była nasza szansa na ratowanie sprawności. Zabieg i intensywna rehabilitacja przyniosły zaskakujące rezultaty - Wiktoria zaczęła poruszać się samodzielnie. W tym momencie świat znów stanął przed nią otworem, a życie stało się nieco prostsze. Ten etap był nam niezwykle potrzebny! Wiktoria zaczęła poszerzać zainteresowania, poznawać świat z zupełnie innej perspektywy. W naszym życiu zagościł optymizm i nadzieja.  Niestety, ostatnie 6 miesięcy to wciąż powracające bariery i ograniczenia. Wiktoria z dnia na dzień gdzieś zgubiła swoją energię, zaczęła się bać. Przestała chodzić inaczej niż przy naszym wsparciu, a w codzienność wkradł się przejmujący smutek. Nauczeni doświadczeniem od razu skorzystaliśmy z pomocy specjalistów. Diagnoza była dla nas szokiem: przykurcz stawów biodrowych powodujący ból i ogromny dyskomfort przy każdym, nawet delikatnym ruchu. Dostaliśmy zalecenia, które w tym momencie są zupełnie poza naszym zasięgiem: codzienna rehabilitacja domowa i ta prowadzona pod okiem specjalistów. Ćwiczenia, terapia i zajęcia na basenie, które pozostają zupełnie poza naszym zasięgiem, bo to koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć.  Choroba, brak środków na prowadzenie leczenia - czy mogą być gorsze informacje? Jak przekazać Wiktorii wiadomość, że nie udało nam się zapewnić tego, czego najbardziej teraz potrzebuje? To nie jest nowa zabawka, czy telefon. To samodzielność i zdrowie, które każdego dnia niszczy choroba… Potrzebujemy pomocy! Potrzebujemy wsparcia ludzi o dobrych sercach! Wasza pomoc to nasza nadzieja na to, że lata pracy Wiktorii nie pójdą na marne.  Trzymamy się maleńkiej iskierki nadziei… Dla nas zdrowie i sprawność Wiktorii to najważniejszy cel, ale jeśli postanowicie wesprzeć nas w jego realizacji, możemy zapewnić o jednym - tej szansy nigdy nie zmarnujemy!

8 189,00 zł ( 33.76% )
Still needed: 16 067,00 zł