Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emilia Tkaczuk
Emilia Tkaczuk , 46 years old

Moja siostra spadła z 4 metrów – błagam, pomóżcie mi ją odzyskać❗️

To miał być dzień jak każdy inny. Tak przynajmniej myślała moja siostra, która jak zwykle rano wyszła do pracy. Emilia jest funkcjonariuszką służby granicznej w Dorohusku. Do jej codziennych obowiązków należał patrol przygranicznych terenów. Chciała sprawdzić, czy wszystko wokół jest w porządku. Weszła na mostek, gdy nagle poczuła, że traci równowagę – jeden ze spróchniałych schodków złamał się. Nie mając jak się ratować, Emilia spadła na ziemię z 4 metrów! Nie było z nią kontaktu, straciła przytomność. W bardzo ciężkim stanie została przewieziona do szpitala w Chełmie, a następnie ze względu na rozległe obrażenia, przetransportowano ją do szpitala w Lublinie. Na miejscu wykonano tomografię komputerową, która wykazała, że potrzebna jest natychmiastowa operacja. Te chwile były straszne… Lekarze ratowali jej życie, a my siedzieliśmy na korytarzu, czekając na jakąkolwiek informację. Emilia spędziła na stole operacyjnym aż 7 godzin! Przez kolejną dobę siostra nie oddychała samodzielnie – była podłączona pod respirator. Miała liczne obrażenia, obite płuca, krwotok wewnętrzny i co najgorsze – skręcony kręgosłup, który spowodował przesunięcie kręgów o 1/3! Wskutek tego nieszczęśliwego wypadku u Emilii pojawił się niedowład nóg od pasa w dół...  Obecnie stan siostry powoli się poprawia. Emilia oddycha już samodzielnie, odzyskała też przytomność. Cały czas przebywa na Klinicznym Oddziale Anestezjologi i Intensywnej Terapii. Najprawdopodobniej w szpitalu pozostanie jeszcze przez najbliższe 3 - 4 miesiące. Aby jednak miała szansę na powrót do sprawności, potrzebuje intensywnej i regularnej rehabilitacji. Jesteśmy świadomi, że przed nami jeszcze długa droga do zdrowia.   Niestety już teraz wiemy, że leczenie będzie bardzo kosztowne i nie będziemy w stanie sami pokryć wszystkich wydatków. Dlatego zwracamy się do Was – do ludzi o wielkich sercach. Proszę, pomóżcie nam! W tej sytuacji każda złotówka jest dla nas na wagę złota. Agnieszka, siostra Emilii

30 081 zł
Mikołaj Rebizak
Mikołaj Rebizak , 11 years old

Mikuś przestaje widzieć otaczający go świat - pomóżmy to zatrzymać❗️

Mikołaj ma już 10 lat. Od dwóch jesteśmy świadomi tego, że jego życie będzie nieco trudniejsze. Wiemy, że będzie potrzebował leczenia, rehabilitacji i niezbędnego sprzętu, aby cały czas jak dotąd mieć równie szanse z innymi, zdrowymi dziećmi. To jest możliwe, ale kosztuje…  Nasz synek jest chłopcem słabowidzącym. Zmaga się z chorobą Stargardta. Objawy najczęściej pojawiają się u dzieci między 8. a 12. rokiem życia i polegają na postępującym spadku ostrości wzroku, trudnościami związanymi z rozpoznawaniem szczegółów utrudniających czytanie i rozpoznawanie twarzy, problemami z rozpoznawaniem kolorów – bardzo ciemnych lub jasnych barw, zwiększonej wrażliwości na światło. To oczywiste, że jako rodzice chcielibyśmy dla niego jak najlepiej, jednak choroba często sprawia, że człowiek czuje się wobec niej bezsilny... My nie chcemy się temu poddawać. Ceną jest przecież przyszłość Mikusia!  Jest jeszcze taki mały, a choroba wciąż postępuje. Musimy działać teraz, nie możemy czekać…  Boimy się, że któregoś razu się podda. Będzie czuł się gorzej, będzie smutny i samotny. A przecież to mądry i śliczny chłopiec, który ma prawo się rozwijać.  Chcemy przede wszystkim ułatwić mu naukę i rozwój w szkole, a także ułatwić naukę w domu. W związku z tym zamierzamy kupić mu lupę elektroniczną oraz tablet z funkcjami, które ułatwiają takim osobom naukę. Niestety sprzęt dla osób słabowidzących jest niezwykle drogi. Ponadto Mikołaj wymaga terapii wzrokowej, pomocy naukowych czy specjalnych zeszytów z powiększona liniaturą.  Jeśli zechcieliby Państwo pomóc naszemu Mikusiowi nie zwalniać tempa i nie rezygnować z życia z rówieśnikami. Umożliwić dotrzymywanie kolegom i koleżankom kroku POMIMO WSZYSTKO, to już dziś jesteśmy ogromnie wdzięczni! Rodzice

18 231 zł
Leszek Słowik
Leszek Słowik , 45 years old

I’ve lost one leg and have to fight to save the other. Please help me…

I have always been afraid that the disease I have been struggling with for a very long time would eventually affect my whole life. My genetic disorder has already caused many illnesses, like thrombosis, to name a few. Last year in May, I developed necrosis in my right leg. The doctors did their best to save it, but they couldn’t. I required an amputation. The worst thing is that my other limb is at risk of amputation, too…  Currently, I can only move by wheelchair. I cannot go back to work, and the procedure which I have started to obtain a disability pension takes time. My family and friends support me because I cannot afford anything, let alone the treatment and necessary rehabilitation.  Please, help me!  Leszek

2 188 zł
Jakub Dobrowolski-Nowakowski
Jakub Dobrowolski-Nowakowski , 21 months old

We are fighting for a better future for a newborn Jacob!

It was the most wonderful and exciting news for us when I found out I was pregnant. Our dream to become parents finally came true! We quickly started to plan our new life. What would possibly go wrong? You hear about all these diseases and tragedies all the time, but you never expect them to happen to you.            We arranged the simple things, like a crib, clothes, a nursery… It was a wonderful time, and we enjoyed every minute of it! And then, that terrible day came and ruined everything… On October 28, during a prenatal examination, we learned something was wrong with our unborn child… We were terrified! I had always been anxious about every doctor’s appointment, but this time, my intuition was right… What my doctor told me made my blood run cold. Our baby was diagnosed with radial hemimelia - a congenital absence of the radius bone of the forearm. To find out that your child will have to fight for health is devastating.  Our Jacob was born on December 6, at 2.48 pm, through vaginal delivery. He’s the most beautiful boy!  Unfortunately, his hand defect has become more visible. It will affect his posture, spine development, and milestones like crawling. It will also result in other defects, become problematic, and make him miserable…  We decided to act fast! We found out that our son’s hand can be fixed. There is a chance he will be a perfectly healthy child! However, to make that possible, we would need resources…  The expensive surgery is non-refundable, though. We must ask you for help. Jacob is tiny, but we cannot wait for his treatment too long.  Please, give Jacob a chance for a normal life, although cruel fate decided otherwise…  Jacob is our whole world. Every donation means a lot to us!  He is too little to feel pain. He has so many milestones ahead of him, and we don’t want him to suffer. Jacob’s parents

144 042,00 zł ( 19.62% )
Still needed: 589 770,00 zł
Marcel Januszewski
Marcel Januszewski , 3 years old

Bliźniacy rozdzieleni chorobą❗️Marcelek walczył o życie❗️

Zielone wody płodowe, wylew krwi do mózgu, dwukrotne zapalenie opon mózgowych — to wszystko spotkała mojego nowo narodzonego synka. Marcelek potrzebuje Twojej pomocy! Już sama nie daję rady. Mam cudowne dzieci — Hanię, która ma 4 latka i bliźniaków Marcela i Miłosza, którzy wręcz wywalczyli życie. Ciężko wspomina mi się tamte raniące chwile pełne strachu i niewiadomej. Gdy minuty trwały dłużej niż 60 sekund, gdy w bólu czekałam na kolejną wieść od lekarza. W 20. tygodniu ciąży zaczęły odchodzić mi wody. Jak się potem okazało od Miłoszka. Szybko pojechałam do szpitala. Przez całe 14 dni niebezpiecznie krwawiłam, aż w końcu odkleiło się łożysko! Lekarz podjął szybką decyzję o cesarskim cięciu. Miłoszek urodził się cały we krwi. Od razu pielęgniarka włożyła go do inkubatora. Marcelek był w o wiele gorszym stanie. Jego wody płodowe były zielone! Nie to było najgorsze. W drugiej dobie życia Marcelek dostał krwotoku dokomorowego stopnia IV. Skutkiem tego jest wodogłowie pokrwotoczne oraz niedowład lewej strony ciała! W tej sytuacji niezbędne było wszczepienie implantu zastawki do mózgu, która reguluje ilość płynu mózgowo-rdzeniowego. Myślałam, że wychodzi na prostą, na pewno damy sobie jakoś radę. Marcelek nawet zaczął jeść z piersi! Jesteśmy na dobrej drodze — pocieszałam się w duchu… Zapalenie opon mózgowych skruszyło mnie do cna. Leczenie trwało długo. Marcelek potrzebował stałej kontroli specjalistów. Po wszczepieniu drugiej zastawki historia się powtórzyła. Dopiero założenie trzeciej się powiodło. Mam nadzieję, że z tą nadal będzie dobrze, chociaż teraz już niczego nie mogę być pewna. Mój synek w szpitalach spędził 7 miesięcy — obecnie połowę swojego życia! Łącznie przeprowadzono na nim 9 operacji. Ma zdiagnozowane dziecięce porażenie mózgowe. Karmiony jest sondą, nie siada, nie raczkuje, ma wadę wzroku, nosi okulary (w przyszłości niezbędna będzie operacja oczu). Przez długi czas utrzymywała mu się trauma po szpitalach. Bał się każdego dotyku w główkę, wyginał się, odginał, płakał…   Marcelek potrzebuje stałej opieki od groma specjalistów. Do tego dochodzą sprzęty medyczne takie jak pionizator, ortezy, siedzisko ortopedyczne. Bardzo proszę o pomoc. Dla mnie, mamy 3. dzieci te koszty są ogromne, wręcz nie do opłacenia. Bez Ciebie nie damy rady. Agnieszka, mama *Kwota zbiórki jest szacunkowa.

27 673,00 zł ( 47.29% )
Still needed: 30 838,00 zł
Michał Gdaniec
Michał Gdaniec , 42 years old

Ratował życie innym. Teraz walczy o własne❗️Pomóż Michałowi wrócić do służby❗️

Michała zawsze podziwiałam za odwagę i odpowiedzialność. Ratował życie innym, nie zważając na swoje. Za to też go pokochałam. Opiekuńczość biła od niego na każdym kroku. 20 września skończył 40 lat. Nasze życie zawaliło się 6 dni później.  Z chwili na chwilę nie mógł zaczerpnąć powietrza. Byłam przerażona. Widziałam, że się dusi. Natychmiast wezwałam pomoc. Michał trafił do szpitala z powodu ostrego obustronnego zapalenia płuc! W ciągu zaledwie kilku godzin spowodowało ono całkowitą niewydolność oddechową zagrażającą życiu! Tego dnia, wieczorem, został przekazany na oddział intensywnej terapii, gdzie wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną i podłą czono pod respirator. Lekarze walczyli o jego życie! Nie dochodziło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Ten koszmar… ciężko opisać słowami. Niestety, okazało się, że płuca są makabrycznie wyniszczone. Podjęte działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Po długotrwałym leczeniu Michał został przetransportowany do UCK w Gdańsku, gdzie lekarze na Intensywnej Terapii przeprowadzili szereg badań, oczyścili płuca i przywrócili mu oddech. Lekarze z niepokojem obserwowali brak reakcji kończyn górnych i dolnych. Wniosek był druzgocący. Powodem jest niedotlenienie. Podczas 30-minutowej reanimacji doszło do zatrzymania krążenia. Wynikiem niedotlenienia jest zanik mięśni! Jedynym sposobem na przywrócenie sprawności Michała jest poddanie go długotrwałej rehabilitacji, nie tylko ruchowej, ale także oddechowej. Michał wszystkiego musi uczyć się od nowa. Jeść, pić, mówić, oddychać, stawiać pierwsze kroki... Stan, w którym bardzo długo się znajdował, pozwalał mu jedynie na oddech przez rurkę w gardle, kiwanie głową oraz żywienie przez rurkę wprowadzoną bezpośrednio do żołądka… Widzimy już efekty rehabilitacji: samodzielnie je, rurka i cewnik zostały usunięte. Cieszymy się ogromnie z maleńkich kroczków. Niestety nogi są bardzo oporne na leczenie. Ogromnie ciężka droga przed Michałem, by wrócił do pełni sił, ale wiemy, że z Tobą się uda! Przywróć mu radość z życia, jaką zawsze miał w sobie. Pozwól wrócić do aktywnego życia, do tego, co ukochał najbardziej – służby drugiemu człowiekowi. Gdy był jeszcze zdrowy, został odznaczony za uratowanie życia. Teraz on potrzebuje naszej pomocy! Liczy się każda wpłacona przez Ciebie złotówka! Już teraz dziękuję za pomoc. Agnieszka, żona ➡️ Licytuj i pomóż Michałowi! ➡️ TVP3 Gdańsk Panorama ➡️ Dzień dobry tu Gdańsk (patrz od 13:08) ➡️ Pomorska Policja ➡️ trojmiasto.pl ➡️ fakt.pl ➡️ Dziennik Bałtycki

52 579,00 zł ( 74.88% )
Still needed: 17 634,00 zł
Jan Rusin
Jan Rusin , 11 years old

Życie w niebezpieczeństwie❗️Jasiu kilka razy dziennie ma ataki padaczki, trwające niemal godzinę!

Podstępna choroba niszczy życie mojego małego braciszka. Z każdym dniem Jasiu jest coraz słabszy, wręcz wycieńczony! Błagam, pomóżcie nam i uratujcie go! W naszym domu nie było chwili na szczęście, kiedy dorastaliśmy z rodzeństwem. Cierpienie braciszka, ból i strach o jego życie zabrały nam wszystko. On był dla nas najważniejszy, z jego bólem nie umieliśmy być już szczęśliwi... Wspólnie z rodzeństwem oddawaliśmy swoje rzeczy na sprzedaż, aby pomóc w jego leczeniu. W ciągu 8. lat mama odwiedziła wielu specjalistów, aby znaleźć ratunek. Jestem najstarszą siostrą Janka. Mój mały braciszek jest już wykończony, boję się, że go stracimy!  Kiedy się urodził był zdrowym chłopcem, dostał 10 pkt w skali Apgar. Rozwijał się prawidłowo, siedział w wieku 7. miesięcy, chodził, nie mając jeszcze 1,5 roku. Mówił krótkie zdania, składające się z dwóch słów.  W wieku 17 miesięcy zachorował, był hospitalizowany z podejrzeniem posocznicy. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że powikłania pobudziły inne choroby. Nastąpił regres w rozwoju, ślinotok, bolące drżenie mięśni, nadpobudliwość, utrata mowy!  Przez 8 lat nikt nie postawił diagnozy i to pomimo ciągłych hospitalizacji!  Dopiero w 2022 roku zdiagnozowano u niego padaczkę. Każdy jego atak jest bardzo ciężki, całkowicie wysysający z niego resztki siły! Ataki poprzedzane są przez samookaleczanie – Janek wtedy się gryzie i uderza głową o ścianę. Potem zaczyna się horror. Mój braciszek zaczyna krzyczeć z bólu, rzuca się na podłogę, a jego ciało zaczyna się wyginać! Te ataki pojawiają się kilka razy dziennie i trwają po 40 minut! Wielokrotnie musieliśmy wzywać pogotowie, ponieważ Jasiu mdlał. Każdy atak to walka, ból, wolne zabijanie mózgu! Mimo że mam własne dziecko, nadal aktywnie uczestniczę w życiu Jasia. Nie mieszkamy razem, ale pomagam mamie i codziennie opiekuję się nim przez kilka godzin. Mój młodszy brat jest dla mnie bardzo ważny! Życie Jasia jest w niebezpieczeństwie. Potrzebuje głębszej diagnostyki, badań, leczenia. Musimy wykonać badania genetyczne oraz zapewnić stałą pomoc psychiatry, psychologa, endokrynologa, kardiologa, neurochirurga. Obecnie jesteśmy objęci leczeniem i dalszą diagnostyką w prywatnej klinice Centrum Chorób Rzadkich we Wrocławiu. Dostępne terminy w ramach NFZ są dopiero pod koniec 2024 roku! Mój braciszek nie ma siły walczyć. Przez ostanie 2 lata Jaś całkowicie cofnął się w rozwoju, ma nawet do ośmiu epizodów padaczki dziennie, co może skończyć się tragedią! Bez wsparcia dobrych ludzi nie jesteśmy w stanie kontynuować badań i leczenia. Podjęliśmy walkę z rzadką chorobą i tak jak sama nazwa wskazuje, niewielu lekarzy jest w tej dziedzinie wyspecjalizowanych. Potrzebujemy Waszego wsparcia, inaczej może być już za późno… Gloria, siostra

3 871,00 zł ( 15.16% )
Still needed: 21 661,00 zł
Tomasz Pająk
Tomasz Pająk , 53 years old

Jedna chwila zmieniła nasze życie... Zrobię wszystko, by Tomek wrócił do mnie i naszej córki❗️

”Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko”. Ja wiedziałam od zawsze! Wiedziałam jak wielka łączy mnie więź z moim mężem. W momencie, w którym upadł i gdy po długim oczekiwaniu na szpitalnym korytarzu usłyszałam diagnozę… Moje serce rozsypało się na milion kawałków. Z trudem powstrzymuję potok łez, gdy widzę męża i ojca naszej córki. Leżącego, niewinnego, pozbawionego sprawności z dnia na dzień. Czuję, że on chce wrócić, ale jeszcze nie może, nie wie jak… Muszę mu pomóc!  Pęknięcie tętniaka zmieniło całe nasze poukładane życie. To się tak szybko wszystko zadziało, że do tej pory nie wiem, jak sobie poradziłam z emocjami. Byliśmy wszyscy w domu, gdy mąż zasłabł. Karetka bardzo szybko zabrała go do szpitala.  Oczekiwanie na jakiekolwiek informacje to nie były godziny. To była wieczność! Trafiliśmy do szpitala około 15:30, a wiadomość o tym, że w jego głowie pękł tętniak, usłyszeliśmy po 21…  Potem długie oczekiwanie na blok operacyjny, to wszystko działo się w takim tempie, że traciłam zmysły. Nie czułam zupełnie nic poza wielkim strachem. Jakby ktoś żywcem próbował wyrwać mi serce… Jakby za ścianą działa się wielka krzywda, a ja mogłam tylko czekać.  Nic nie zmieni tego, że usłyszeliśmy przerażającą diagnozę — w głowie mojego męża rósł tętniak, o którym nikt nie miał pojęcia i w momencie zasłabnięcia po prostu pękł. Tomek kilka tygodni był leczony tabletkami na nadciśnienie. Być może wnikliwe badania ujawniłyby, że dzieje się coś poważnego. Tylko czy gdybanie cokolwiek teraz zmieni?  Lekarze musieli przeprowadzić pilną operację. Dzięki szybkiej reakcji stan męża pozwala na rehabilitację. Patrzy na nas, zachowuje kontakt wzrokowy i czasem wykonuje polecenia np. zaciśnięcia dłoni…  Czeka go rehabilitacja, bo samo pęknięcie spowodowało spory uszczerbek na zdrowiu. Jeśli zareagujemy z rehabilitacją tak szybko jak z operacją, to jest duża szansa, że Tomek wróci do sprawności. Tomek jest kochanym mężem i ojcem. Niczego tak nie pragnę teraz, jak tego, żeby wrócił. Kochał spędzać czas ze znajomymi, na spacerach z psami. Jeździliśmy na przejażdżki rowerowe, a czasem po prostu do kina. Spokojne życie, mimo upływu lat zakochanego w sobie małżeństwa…  Tomek w wolnej chwili lubił oglądać mecze koszykówki i piłki nożnej. Towarzyszył w najważniejszych wydarzenia z życia naszej córki. Kibicował i jeździł na jej mecze… Widzę, że to, co się stało nie jest proste również dla naszej córki. Również dla niej chcę walczyć o Tomka!  Chciałabym i bardzo wierzę, że wróci jeszcze czas kiedy był sprawny i spędzał z nami wspólne chwile. Przed nim i przed nami długa droga, ale wiemy, że warto. Niestety, koszty rehabilitacji są znacznie większe, niż przypuszczałam. To ogromne pieniądze, których nie jestem w stanie uzbierać… W pojedynkę ta walka będzie niemożliwa. Zawsze u boku miałam Tomka, dzisiaj jestem poniekąd sama. Nie poddam się, bo marze by wrócił…  Żona Joanna

62 555,00 zł ( 55.47% )
Still needed: 50 211,00 zł
Zbigniew Łukomski
Zbigniew Łukomski , 61 years old

Tętniak mózgu kontra wielka pasja❗️Choroba zabiera wszystko❗️

Zagrał hejnał 700-letniego miasta Skarszewy. Teraz nie może mówić, chodzić ani samodzielnie funkcjonować.  Zbyszek 2 lata temu trafił do szpitala z powodu pęknięcia tętniaka w mózgu. Z dnia na dzień przestał mówić, chodzić i stracił władzę nad prawą częścią ciała – cierpi na niedowład połowiczny prawostronny oraz w zeszłym roku zdiagnozowano u niego padaczkę poudarową. Gdyby tego było mało, w pierwszych kluczowych miesiącach rehabilitacji po pęknięciu tętniaka upadł i złamał szyjkę kości udowej. Na oddziale ortopedycznym po operacji złamanego biodra zaraził się wirusem COVID-19. W związku z tym jego rehabilitacja została przerwana, a każdy dzień przerwy w ćwiczeniach oddalał go od powrotu do zdrowia. Zbyszek jest niepełnosprawny w stopniu znacznym. Nie może samodzielnie funkcjonować. Utrzymuje się z zasiłków, które łącznie dają sumę 1276 zł. Nie stać go na zakup odzieży ani utrzymanie mieszkania. Co więcej – nie stać go na zakup niektórych lekarstw oraz zalecanej przez lekarzy specjalnej żywności. Oprócz tego jest obciążony obowiązkiem alimentacyjnym na jedno dziecko. Niestety nawet pomimo ponad 30-letniego stażu pracy ZUS zaliczył Zbyszkowi okres tylko 29 lat i 9 miesięcy – między innymi za to, że około 40 lat temu pracodawca nie odprowadzał składek (sprawa o zaliczenie tego okresu do stażu pracy toczy się obecnie w sądzie pracy w Gdańsku). W związku z powyższym nie przyznano renty z tytułu niezdolności do pracy. Pasją Zbigniewa całe życie była muzyka. Przez wiele lat zawodowo grał na trąbce, a obecnie nie może nawet jej utrzymać w rękach. W Skarszewach codziennie o godzinie 12.00 z budynku Urzędu Miasta rozbrzmiewa hejnał powstały z okazji 700-lecia miasta w wykonaniu Zbigniewa. Hejnał został nagrany krótko przed udarem. Aby odzyskać siebie i swoje życie Zbyszek potrzebuje wsparcia oraz intensywnej rehabilitacji. Zbieramy na dwa turnusy rehabilitacyjne. Każda pomoc jest nadzieją na lepsze jutro. Nie zostawiaj Zbyszka bez pomocy. Bardzo proszę, wesprzyj! Daj mu szansę na odzyskanie sprawności.  Beata * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

6 033,00 zł ( 25.77% )
Still needed: 17 372,00 zł