Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dominika Babczenko
Dominika Babczenko , 6 years old

Rączka Dominisi musi być sprawna❗️Potrzebna Twoja pomoc❗️

Moja Dominika urodziła się z wadą wrodzoną syndaktylią – palcozrostem. W jej przypadku to zrośnięcie się 3 i 4 paluszka lewej dłoni. Przez to w sierpniu zeszłego roku córeczka przeszła operację rozdzielenia paluszków. Niestety, rany pooperacyjne bardzo ciężko goiły się przez ponad miesiąc czasu i Dominika nie była w stanie normalnie poruszać rączką. To spowodowało przykurcz palców i wymagało rozpoczęcia długotrwałej rehabilitacji. Co gorsza, doszło do ponownego zrostu. Obecnie jesteśmy już po drugich konsultacjach i według specjalistów, Dominika wymaga ponownej, tym razem bardziej skomplikowanej operacji, wiążącej się z przeszczepem skóry. Bardzo ważne jest, żeby zabieg odbył się jak najszybciej. Wada nie tylko utrudnia funkcjonowanie, ale bardzo źle wpływa na prawidłowy rozwój. Niestety, zarówno wizyty jak i operacja nie są refundowane. To oznacza dla mnie ogromne koszty, z którymi nie poradzę sobie wystarczająco szybko, by pomóc Dominisi. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Liczy się każda złotówka, za którą już teraz z całego serca dziękuję. Basia, mama Dominiki

1 714,00 zł ( 6.19% )
Still needed: 25 946,00 zł
Nikodem Major
7 days left
Nikodem Major , 4 years old

Trudne początki zostawiły ślady... Razem po lepszą przyszłość dla Nikodema!

Nikodem urodził się, gdy świat wszystkich nas się zatrzymał. Początek pandemii, marzec 2020. Pierwsze tygodnie życia synka przyniosły wiele dramatycznych wydarzeń, a my nie mogliśmy przy nim być. Po dwóch tygodniach zamknięto oddział z powodu ryzyka zakażenia koronawirusem. Syn urodził się w 30. tygodniu ciąży. W trzeciej godzinie życia doszło u niego do silnego niedotlenienia, wylewów do mózgu II stopnia, zamartwicy. Nikoś trafił na OIOM. To był niezwykle trudny czas…  Po pewnym czasie przyszły kolejne złe wiadomości. U syna wystąpiła retinopatia, która postępowała niezwykle szybko. Siatkówka się odklejała, Nikodem tracił wzrok! Konieczna była pilna operacja. Tak bardzo się o niego baliśmy! Na szczęście zabieg zakończył się powodzeniem. Nasz kochany chłopiec spędził w szpitalu dwa długie, samotne miesiące… Niestety, pozostawiły one trwałe ślady i wpłynęły na jego rozwój. Nikodem ma spastyczne czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce.  Za kilka miesięcy skończy 4-latka, a dalej nie siedzi, nie raczkuje, jedynie pełna. Nie potrafi jeść samodzielnie. Na szczęście, intelektualnie rozwija się coraz lepiej. Syn ma też bardzo złe wyniki EEG. Według tego badania syn doświadcza częstych ataków padaczkowych, które są niewidoczne. Potrzebujemy dalszej diagnostyki, żeby rozwiązać ten problem. Jesteśmy też pod opieką wielu specjalistów. W zeszłym roku Nikodem przeszedł operacje zeza zbieżnego, musimy więc dbać o jego wzrok. Ze względu na wykryty ubytek przegrody aortalno-płucnej potrzebuje też konsultacji kardiologicznych. Syn jest intensywnie rehabilitowany. Dzięki wyjazdom na turnusy rehabilitacyjne widzimy u niego postępy. Nasz chłopiec dalej jednak potrzebuje opieki przez całą dobę. Porażenie mózgowe sprawiło, że jego dzieciństwo znacznie różni się od tego, którym cieszą się dzieci w jego wieku.  My się jednak nie poddajemy i walczymy o jego sprawność. Chcemy, żeby osiągnął jak najwięcej. Koszty badań, leczenia, rehabilitacji i potrzebnych sprzętów są niestety porażające. Dlatego bardzo prosimy o pomoc!  Rodzice

9 885,00 zł ( 6.19% )
Still needed: 149 690,00 zł
Krystyna Erdei
11 days left
Krystyna Erdei , 64 years old

Nierefundowane leczenie jedyną szansą dla mojej mamy – pomóż!

W zeszłym roku u mamy zaczęły się dolegliwości, które w szybkim tempie zaczęły się nasilać i nasilają w dalszym ciągu. Badania lekarskie przyniosły przerażającą diagnozę choroby neuronu ruchowego. Choroba ta niszczy komórki związane z pracą mięśni - uszkadza włókna nerwowe odpowiedzialne za ich pracę, prowadząc do kalectwa. Zabiera samodzielność, znacznie skraca życie... U mamy zaatakowała mięśnie twarzy, języka, mięśnie związane z przełykaniem- uniemożliwiające porozumiewanie się, utrudniające spożywanie posiłków i przyjmowanie płynów oraz mięśnie kończyn. Osoba, która chętnie pracowała, stale pomagając innym, nagle znalazła się w sytuacji, kiedy sama potrzebuje pomocy i nie jest w stanie nadążyć nad zmieniającymi się i pogłębiającymi objawami... Ścigamy się z czasem. Choroba postępuje, odbiera mamie niezależność, potrzebna jest opieka, nie odebrała nam jednak nadziei! Podejmiemy wszelkie możliwe działania, które pozwolą naszej  mamie utrzymać dotychczasową sprawność i pozwolą zatrzymać chorobę. Aby tak było, potrzebna jest stała, intensywna rehabilitacja prowadzona przez wykwalifikowanych neurologopedów i terapeutów oraz leki, które nie są dostępne w Polsce – konieczny jest ich import z zagranicy, bez możliwości refundacji... Terapia lekowa daję nadzieję na spowolnienie postępu choroby. Niestety wymaga to ogromnych nakładów finansowych, sami nie damy sobie rady... Mama – najważniejsza osoba w życiu... Zrobimy wszystko, by wspierać ją w jej dzielnej walce o sprawność i życie, dla siebie oraz dla nas. Codziennie, walczymy od nowa, dajemy z siebie wszystko i... dochodzimy do ściany. Istnieją sytuacje, diagnozy, które spadając na nas niespodziewanie, uzależniają nas od innych, uświadamiają nam, że bez pomocy nie damy sobie rady. Mama jest bardzo silna, wierzy w ludzi, wierzy życiu i czeka "na lepsze dni". My wierzymy razem z nią. Z całego serca prosimy i z góry dziękujemy za pomoc i wsparcie. Dzieci Krystyny

8 544,00 zł ( 6.17% )
Still needed: 129 754,00 zł
Agnieszka Otłowska
Agnieszka Otłowska , 38 years old

Walczę o sprawność po przebytych udarach... Proszę, pomóż!

Mam na imię Agnieszka. Moje życie nigdy nie było usłane różami – od urodzenia choruję na pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Musiałam nauczyć się z tym żyć, ponieważ mojej choroby nie da się zupełnie wyleczyć, ale w 2017 roku ponownie musiałam zmierzyć się przeciwnościami, które zmieniły w moim życiu wszystko. To wtedy przeszłam pierwszy udar... W styczniu 2017 roku byłam w 27. tygodniu ciąży. Jednego dnia naprawdę źle się poczułam. Natychmiast trafiłam do szpitala, gdzie okazało się, że doszło u mnie do udaru krwotocznego i niedokrwiennego mózgu. Zarówno ja, jak i mój synek walczyliśmy o przeżycie. Kubuś urodził się jako skrajny wcześniak, ponieważ mój stan nie pozwalał na donoszenie ciąży.  W wyniku udaru doszło do całkowitego niedowładu lewej strony ciała. Na nowo musiałam uczyć się samodzielnie siedzieć i chodzić. Tego samego roku, we wrześniu, przeszłam operację wszczepienia implantu, ponieważ wskutek udaru musiałam mieć usuniętą część kości czaszki.  Zamiast cieszyć się z pierwszych chwil macierzyństwa, musiałam odwiedzać kolejne szpitale i ośrodki rehabilitacyjne – zarówno ze sobą, jak i z synkiem. Kubuś również wymaga rehabilitacji, ponieważ wcześniactwo pozostawiło trwały ślad na jego sprawności.  Kiedy wydawało się, że mój stan zaczął się trochę poprawiać, w 2018 roku doszło do kolejnego udaru – tym razem niedokrwiennego. Niewiele później wykryto wadę serca, przez którą musiałam przejść jeszcze jedną operację. Moje problemy ze zdrowiem wydają się nie mieć końca – po udarach pojawiły się dodatkowe kłopoty – z lewym barkiem oraz problemy z lewą stopą. Do wszystkiego dochodzą jeszcze problemy z kręgosłupem. Przeszłam kolejną operację, ale to wciąż nie koniec mojej walki. Czekają mnie jeszcze dalsze zabiegi chirurgiczne m.in. operacja barku i biodra, a po nich jeszcze intensywna rehabilitacja.  Mój syn potrzebuje sprawnej mamy, ale by tak się stało muszę systematycznie odbywać rehabilitację. Proszę, pomóż mi, abym mogła dalej walczyć o odzyskanie sprawności po udarach! Agnieszka

3 933,00 zł ( 6.16% )
Still needed: 59 897,00 zł
Piotruś Szliwa
Urgent!
Piotruś Szliwa , 5 years old

Maleńkie życie warte 15 MILIONÓW❗️Piotruś walczy z DMD – POMÓŻ❗️

To był wyrok. Trzy, jak dotąd nieznane nam słowa zmieniły w naszym życiu wszystko. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a – śmiertelna, do niedawna nieuleczalna choroba została zdiagnozowana u naszego synka. Świadomość, że pewnego dnia mój mały, z pozoru zdrowy chłopiec, sparaliżowany, próbując złapać ostatni oddech, umrze w moich ramionach, jest nie do wytrzymania... Tak się stanie, jeśli Piotruś nie otrzyma najdroższego na świecie leku. Leku, który jest w stanie zatrzymać chorobę. Leku, za który musimy zapłacić 15 milionów złotych... Nasza historia zaczęła się w 2021 roku. Trafiliśmy wtedy z synkiem do szpitala z bardzo poważnym zapaleniem płuc. Podczas kontrolnych badań zaniepokoiły nas bardzo wysokie próby wątrobowe. Lekarze uspokajali nas jednak, że to prawdopodobnie efekt silnego leczenia i zapalenia płuc. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Zaczęłam szukać informacji w internecie, co może być przyczyną tak złych wyników. Wtedy po raz pierwszy trafiłam na artykuł o DMD – dystrofii mięśniowej Duchenne’a, której objawem mogą być właśnie dolegliwości Piotrusia. Wyczytałam, że to bardzo rzadka choroba genetyczna, na którą cierpią głównie chłopcy. DMD podstępnie osłabia mięśnie – najpierw rąk i nóg, aż chory staje się całkowicie niezdolny do poruszania. Potem atakuje mięśnie odpowiedzialne za oddychanie, powodując poważne problemy do tego stopnia, że konieczne staje się wsparcie respiratorem. Z czasem choroba atakuje serce, które może dożyć maksymalnie kilkunastu lat.  Natychmiast zamknęłam kartę i zalałam się łzami. Starałam się nie zakładać najgorszego. Po skończonej hospitalizacji chcąc mieć pewność, że wszystkie wyniki uległy poprawie, powtórzyliśmy badania na własną rękę. Niestety, pomimo trzykrotnie ponawianych badań próby wątrobowe wciąż były za wysokie! Skonsultowaliśmy się z neurologiem, który poszerzył diagnostykę.  Wchodząc do gabinetu, miałam złe przeczucie. Nie myliłam się. Po chwili usłyszałam słowa, których tak bardzo się bałam – "Państwa syn może być ciężko chory, podejrzewam dystrofię mięśniową Duchenne’a. Musicie natychmiast wykonać testy genetyczne." Nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli. Jak to możliwe? Piotruś urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Co prawda zaczął trochę później chodzić, ale to nie wpłynęło na jego dalszy rozwój. Jest bardzo aktywnym i wesołym chłopcem. Nigdy nie zauważyłam nic niepokojącego… Na wyniki czekaliśmy blisko 8 miesięcy. Pierwsze dni po otrzymaniu diagnozy były bardzo trudne. Strach, przerażenie, poczucie bezradności zawładnęły naszą rzeczywistością. Brak jakiejkolwiek nadziei na całkowite wyleczenie odebrało nam wszystko...  Po wielu rozmowach, nieprzespanych nocach i wylanych łzach postanowiliśmy się nie poddawać. Objęliśmy Piotrusia terapią wspomagającą, fizjoterapią, ukierunkowaną rehabilitacją i turnusami. Do tego regularnie stawialiśmy się na wizyty u wielu różnych specjalistów z zakresu neurologii, kardiologii czy okulistyki. Wiedzieliśmy, że DMD powoduje spustoszenie w całym organizmie, dlatego tak ważne było, by mieć wszystko pod kontrolą. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Żyliśmy, doceniając każdą chwilę spędzoną z synkiem. Wiedzieliśmy, że na dystrofię nie ma lekarstwa. W takim przeświadczeniu żyliśmy do zeszłego roku, gdy w USA wprowadzono terapię genową dla takich dzieci, jak Piotruś.  Okazało się, że leczenie daje szansę na całkowite zatrzymanie lub na znacznie spowolnienie rozwoju choroby. To pierwszy taki lek na świecie, który realnie może ocalić chorych przed śmiercią! Potem doczytaliśmy, że wart jest 15 milionów złotych… I poczuliśmy, jak znów spada na nas wyrok. To kwota nierealna, wręcz niewyobrażalna dla przeciętnego człowieka. Skąd mielibyśmy wziąć takie pieniądze? Nigdy, pracując nawet dwa etaty, sprzedając wszystko, co mamy, nie zdołalibyśmy zgromadzić takiej kwoty.  Sytuację pogarsza fakt, że terapię mogą przyjąć wyłącznie dzieci, które nie ukończyły 6 roku życia. Piotruś ma 5 lat. Oznacza to, że MAMY ROK, BY ZEBRAĆ 15 MILIONÓW ZŁOTYCH! To szaleństwo, ale nie możemy zrezygnować z szansy, jaką postawił przed nami los. Nie możemy siedzieć z założonymi rękoma, jeśli jest na świecie lek, który może ocalić życie naszego ukochanego synka. Proszę, pomóż nam! Podziel się tym, czym możesz, udostępnij zbiórkę, opowiedz o historii naszego Piotrusia komuś bliskiemu.  Musimy zrobić wszystko, by ocalić jego życie! Marta i Łukasz, rodzice Piotrusia ➡️ Wspieraj zbiórkę Piotrusia poprzez LICYTACJE na Facebooku - "Razem dla Piotrusia Szliwy ❤️" ➡️ Piotruś vs DMD [FACEBOOK] ➡️ piotrus_vs_dmd [INSTAGRAM] 🎥 Telekurier 🎥 15 mln zł za zdrowie pięciolatka ze Złotoryi. Trwa zbiórka pieniędzy.

980 592,00 zł ( 6.14% )
Still needed: 14 976 855,00 zł
Wiktoria Barańska
Wiktoria Barańska , 22 years old

Wiktoria od pierwszych swoich dni walczy o sprawność... Wspomóż jej walkę!

Wiktoria i jej siostra bliźniaczka przyszły na świat o wiele za wcześnie, bo już w 25 tygodniu ciąży. Gdy się urodziły, ze względu na skrajne wcześniactwo, ważyły mniej niż 1 kg cukru, bo zaledwie 800 gramów... Obie każdego dnia dzielnie walczyły o przetrwanie, a my ze łzami w oczach obserwowaliśmy ich trud. Poczucie bezradności, że nie możemy zrobić nic więcej, szczególnie łamało nasze serca.  Niestety, siostra Wiktorii – Zuzia nie miała tyle szczęścia i pozostawiła po sobie tylko smutne wspomnienie. Ból po jej stracie był ogromny. Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się załamać, bo mamy do wykonania jeszcze jedno zadanie – ocalić Wiktorię.  Córeczka po raz pierwszy wyszła ze szpitala dopiero po 5 miesiącach! W trakcie leczenia szpitalnego przeszła trzy bardzo trudne operacje. Zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce, wodogłowie, retinopatię wcześniaczą i padaczkę. Przez cały ten czas wymagała i do dziś wymaga opieki wielu specjalistów i rehabilitacji. Jakby tego było mało, wykryto u niej również nowotwór jajnika. Lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie operacji, podczas której usunięto go w całości...  Wiktoria jest aktualnie pod opieką poradni neurologicznej, neurochirurgicznej, okulistycznej, ortopedycznej, onkologicznej, ginekologicznej i chirurgicznej. Nie chodzi, nie siedzi, nie mówi – wymaga opieki całodobowej. Potrzebuje stałej i intensywnej rehabilitacji. Koszty związane z turnusami rehabilitacyjnymi są tak wysokie, że nie jesteśmy w stanie ich pokryć, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Każda złotówka przybliża ją do lepszej sprawności. Luiza, mama Wiktorii Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 630,00 zł ( 6.12% )
Still needed: 24 966,00 zł
Paulina Cielęcarz
Paulina Cielęcarz , 20 years old

W szarej codzienności pojawiła się nadzieja❗️Wesprzyj Paulinę❗️

Jestem Paulina, jestem ze Stryszawy i cierpię na porażenie rdzenia kręgowego, które zabrało mi sprawność w lewej nodze i przyjemność z młodego życia. W 2024 roku skończyłam szkołę i chciałabym, aby nowa orteza odmieniła moje dorosłe życie i ułatwiła mi życie zawodowe.  Zapalenie rdzenia kręgowego – taką diagnozę usłyszeli moi rodzice gdy miałam pół roku. Wtedy nasze życie zmieniło się diametralnie. Rehabilitacje i szereg diagnoz, które miały ustalić przyczynę nagłego zachorowania, bo wcześniej byłam zdrową, dobrze rozwijającą się dziewczynką. Niestety, do dzisiaj nie wiemy, jaka była przyczyna. Z dnia na dzień po prostu utraciłam sprawność w nodze. Skutek jest widoczny – niedowład i częściowe porażenie mięśni w lewej nodze. Na co dzień  poruszam się dzięki kulom ortopedycznym oraz ortezie, która ma na celu usztywnić moją nogę. Niestety, ta orteza nie jest w stanie odciążyć mojej prawej nogi oraz nie zapewnia naturalnego chodu, więc codziennie muszę mierzyć się z bólem kręgosłupa, bólem prawej nogi oraz rąk. W tej bezsilności otrzymałam szansę na lepsze jutro i jako jedyna osoba w Polsce zakwalifikowałam się do elektronicznej ortezy, która jest w pełni zautomatyzowana i ma zastąpić porażone mięśnie. Zawiera mikroprocesory, które pozwalają odtworzyć naturalny chód i odciążyć prawą nogę oraz kręgosłup.  Mimo niepełnosprawności dążę do realizacji własnych celów i marzeń. Ciągle się rozwijam i staram nie nie poddawać. Jednak orteza, którą aktualnie mam, nie spełnia swojego zadania. Często się psuje i ogranicza codzienne funkcjonowanie.   Elektryczna orteza to szansa na bezpieczne poruszanie się, ale niestety, tworzona jest w Niemczech. Stąd tak wysoka cena. Nie jesteśmy w stanie sobie na nią pozwolić, dlatego jestem zmuszona prosić Was o pomoc! Paulina 👉 Elektroniczna orteza dla Pauliny - Licytacje charytatywne.

23 206,00 zł ( 6.12% )
Still needed: 355 518,00 zł
Sebastian Górka
Sebastian Górka , 39 years old

Choroba codziennie wyniszcza Sebastiana coraz bardziej... Ratunku❗️

Nazywam się Sebastian, a moja walka o zdrowie trwa już od bardzo wielu lat. W 2005 roku zdiagnozowano u mnie choroby układu pokarmowego. Nie zdawałem sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, jak bardzo wpłynie to na całe moje dalsze życie... Początkowo udało się zaleczyć chorobę i przez lata pozostawała w uśpieniu. Niestety, we wrześniu 2021 roku doszło do zaostrzenia – wtedy też postawiono ostateczne rozpoznanie choroby Leśniowskiego-Crohna. Oprócz podstawowego zaostrzenia choroby głównej, co związane było z mocnymi dolegliwościami bólowymi, zdiagnozowano nasilone stany zapalne zajmujące kilka odcinków przewodu pokarmowego oraz drobnoguzkowe zmiany w obu płucach. Po trzech tygodniach uzyskano poprawę i wróciłem do domu. W domu spędziłem niecały miesiąc, nie udało mi się nawet nadgonić zaległości w pracy. W połowie października trafiłem ponownie na SOR, gdzie stwierdzono u mnie niedrożność przewodu pokarmowego. Zostałem skierowany na pilną operację. Operacja przebiegła pomyślnie, ale niestety w pierwszej dobie pojawiły się komplikacje. Konieczna była kolejna operacja, by usunąć skrzepy z jamy brzusznej. W związku z trudnościami z gojeniem się ran spędziłem w szpitalu ponad miesiąc. Z powodu wprowadzonych obostrzeń związanych z Covidem, nie miałem wówczas kontaktu z nikim bliskim. Choroba jednak nie odpuściła, co spowodowało potrzebę kolejnej hospitalizacji w marcu 2022 roku. Od czasu operacji rozwinął się u mnie trudności z jedzeniem – powodując znaczną utratę masy ciała. Jednocześnie organizm z powodu problemów z przyjmowaniem składników mineralnych doprowadził do pogorszenia stanu uzębienia. Spędziłem w szpitalu prawie półtora miesiąca, w trakcie których dokonano usunięcia wszystkich zębów. Było to związane z pilną potrzebą włączenia leczenia biologicznego, którego nie wolno było rozpocząć bez wyleczenia wszelkich stanów zapalnych. Niestety, nie było czasu na leczenie. Równocześnie zdiagnozowano  u mnie ponowne stany zapalne odcinków przewodu pokarmowego oraz rozwinięcie się zmian na płucach.  Wdrożenie leczenia biologicznego pozwoliło mi wrócić do domu, w którym spędziłem niecałe dwa miesiące. Niedługo później w bardzo ciężkim stanie i po utracie przytomności wróciłem do szpitala. Wtedy pierwszy raz stwierdzono u mnie niedożywienie oraz rozwijającą się szybko osteoporozę.  Choroba Leśniowskiego-Crohna odbija się negatywnie na całym moim organizmie. Moje życie zmieniło się nie do poznania – z samodzielnego i sprawnego mężczyzny stałem się człowiekiem potrzebującym pomocy oraz wsparcia.  Aby mieć szansę na nabranie sił i odzyskanie, choć częściowo, zdrowia potrzebuję kosztownych suplementów oraz specjalistycznego żywienia. Niestety, wydatki z tym związane przekraczają moje możliwości.  Tak bardzo staram się odzyskać zdrowie i znów być samodzielny, jednak bez Waszego wsparcia pozostanę w tej dramatycznej sytuacji bez wyjścia… Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń Za każdą wpłaconą złotówkę, za każdy gest dobroci skierowany w moją stronę – dziękuję z całego serca! Sebastian

704,00 zł ( 6.12% )
Still needed: 10 796,00 zł
Artur Gołaszewski
Artur Gołaszewski , 50 years old

Wypadek przy pracy – Artur złamał 2 kręgi w kręgosłupie!

W lipcu 2023 roku mój brat uległ wypadkowi w pracy. Przy ustawianiu rusztowania stracił nagle przytomność, spadł na beton bezwładnie i ocknął się dopiero w szpitalu. Okazało się, że złamał 2 kręgi w kręgosłupie i został naruszony rdzeń, ale na szczęście nieprzerwany. Konsekwencją uszkodzeń okazało się porażenie czterokończynowe i spastyka, czyli wzmożone napięcie mięśniowe, powodujące silny ból, co jest problemem w odzyskiwaniu sprawności. Niestety, ale rehabilitacja w ramach NFZ trwa zbyt krótko. Wiem, że powrót mojego brata do życia sprzed nieszczęśliwego wypadku jest możliwy tylko przy pomocy systematycznych ćwiczeń, wykwalifikowanych fizjoterapeutów i specjalistów. Tylko ciężką pracą ma szansę wywalczyć na nowo to, co stracił. Dzienny pobyt w centrum rehabilitacji to ogromny koszt, a takich dni będzie potrzebnych bardzo dużo. Miesięcznie suma sięga 25 tysięcy złotych. Bardzo Was proszę o wsparcie o każdą możliwą złotówkę, która pomoże w intensywnej terapii i szybkim powrocie do domu mojego brata. To wszystko może się udać dzięki Waszej pomocy. Z góry wszystkim bardzo dziękuję! Sławomir, brat Artura

19 534,00 zł ( 6.12% )
Still needed: 299 615,00 zł