Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Hania Pająk
Hania Pająk , 8 years old

Niesprawna rączka nie pozwala Hani nawet zawiązać butów! Nadzieja w rehabilitacji!

Moja córeczka urodziła się z mózgowym porażeniem dziecięcym pod postacią niedowładu połowiczego prawostronnego. Od trzeciego miesiąca życia rozpoczęła intensywną rehabilitację, która do dziś jest nieodłączną częścią jej życia. Obecnie Hania uczęszcza na różnorodne zajęcia rehabilitacyjne, takie jak terapia ręki, hipoterapia oraz regularne zajęcia z fizjoterapeutą. Niestety, większość z tych zajęć odbywa się prywatnie, co niesie za sobą znaczne koszty. Hania nosi także ortezy na nóżkach, co wspomaga jej codzienne poruszanie się, ale niestety związane jest z kolejnymi wydatkami. Bez ortez nie byłaby jednak w stanie chodzić… We wrześniu 2023 r. córeczka rozpoczęła naukę w szkole, jednak potrzebuje wsparcia w codziennych czynnościach. Jej prawa ręka niestety jest niesprawna. Hania pragnie wykonywać codzienne czynności, takie jak zawiązywanie butów, zapięcie kurtki, czy nawet wycinanie, ale z powodu ograniczeń fizycznych, potrzebuje pomocy drugiej osoby. Mimo wszystkich trudności moja mała bohaterka jest niezwykle zmotywowana do poprawy swojej samodzielności. Chętnie uczęszcza na rehabilitację i wykonuje zadane przez fizjoterapeutę prace domowe. Hanulka jest jeszcze mała, ale już teraz pragnie jak najszybciej i najlepiej jak tylko to możliwe, wzmocnić swoją sprawność. Dlatego zwracam się do Was z serdeczną prośbą o wsparcie finansowe. Zebrane środki pomogą w pokryciu kosztów prywatnych zajęć rehabilitacyjnych. Dzięki Waszej hojności, Hania będzie miała szansę na rozwijanie swoich umiejętności i osiągnięcie większej niezależności.  Angelika, mama

1 825,00 zł ( 6.86% )
Still needed: 24 771,00 zł
Grzegorz Ciszek
Grzegorz Ciszek , 37 years old

Mojemu mężowi pękł tętniak❗️ Bez rehabilitacji do nas nie wróci! Pomóż!

Grzegorz zawsze był filarem naszej rodziny. Jako kochający mąż i ojciec dwójki naszych synów, był dla nich całym światem. Nigdy nie uskarżał się na zdrowie, poza drobnymi problemami z ciśnieniem i cukrzycą, które były pod stałą kontrolą lekarską. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała wkrótce nadejść… 18 marca nasz świat rozpadł się na kawałki. W jednej chwili wszystko się zmieniło – Grzegorz doznał pęknięcia tętniaka, który wywołał masywny krwotok podpajęczynówkowy i rozległy udar lewostronny. To, co stało się później, było prawdziwym koszmarem! Przez dwa miesiące Grzegorz walczył o życie na oddziale intensywnej terapii, podłączony do aparatury, która podtrzymywała jego oddech. Niestety, do dziś nie odzyskał pełnej świadomości i przebywa w ośrodku specjalistycznym, gdzie każdego dnia toczy się walka o jego przyszłość... Grzegorz musi nauczyć się wszystkiego na nowo – od najprostszych czynności po komunikację z nami, jego rodziną. Czeka go jeszcze poważna operacja wstawienia zastawki komorowo-otrzewniowej, która daje nadzieję na poprawę jego stanu, ale to tylko początek drogi. Mąż pracował od lat jako kierowca. Lubił swoją prace. Był szanowany przez współpracowników i pasażerów, z którymi podróżował przez ostatnie lata. Dziś nie może kontynuować swojego dawnego życia... Aby Grzegorz miał szansę na powrót do sprawności, potrzebuje turnusu rehabilitacyjnego, którego koszt przerasta nasze możliwości finansowe. Dlatego zwracamy się do Was z gorącą prośbą o pomoc. Każda złotówka przybliża nas do tego, by Grzegorz mógł wrócić do życia, do rodziny, do nas. Nasze mieszkanie również wymaga dostosowania do jego potrzeb. Wasza darowizna to dla nas nie tylko wsparcie finansowe – to też nadzieja, że Grzegorz odzyska choć część swojego dawnego życia. Prosimy, pomóżcie nam w tej trudnej walce. Razem możemy dać Grzegorzowi szansę na przyszłość. Emilia, żona

13 610,00 zł ( 6.84% )
Still needed: 185 220,00 zł
Amelia Piotrowska
Amelia Piotrowska , 10 years old

Zostań światełkiem nadziei dla naszej dzielnej córeczki!

Za nami bardzo ciężki czas. Z całych sił walczyliśmy o zdrowie, a potem o sprawność naszej kruszyny, która postanowiła przyjść na świat za wcześnie. Pewnie nie mogła doczekać się poznania nas i całego naszego, pięknego świata.  Dziękujemy, że byliście z nami. Umożliwiliście Amelce udział w bardzo intensywnym turnusie rehabilitacyjnym, który pozostawił trwały, pozytywny ślad. W przypadku choroby naszej córki, to jednak za mało.  Nasza historia:  Amelka przyszła na świat w 27. tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak. Córeczka ważyła zaledwie 780 gramów. Nasza malutka dziewczynka wraz z pierwszym oddechem rozpoczęła walkę o każdy dzień swojego życia. My, rodzice podjęliśmy tę walkę razem z nią. Wiedzieliśmy, że nasza codzienność nie będzie wyglądała bajkowo, a mimo to nie poddaliśmy się i podjęliśmy trud, wierząc, że ciężką pracą uda się wywalczyć lepszą przyszłość dla naszej córeczki.  Kurczowe porażenie mózgowe i padaczka to diagnozy, które w jednej chwili zatrzęsły naszym światem. Zabrzmiały jak niesprawiedliwy, okrutny wyrok. Jak każde małżeństwo marzyliśmy o tym, żeby stworzyć szczęśliwą rodzinę. Robimy wszystko, by tak właśnie było.  Patrzymy na naszą Amelkę i widzimy, ile ma siły i determinacji. A my, jej rodzice, będziemy ją wspierać. Nigdy się nie poddamy! Już od 9. lat staramy się, aby nasza córeczka miała lepsze życie. Codzienna rehabilitacja jest niezbędna w poprawieniu jej stanu zdrowia.  Po każdym spotkaniu z rehabilitantem widzimy poprawę jej funkcjonowania. Osiągane postępy są dla nas światełkiem w tunelu i dają nam nadzieję, że Amelkę czeka lepsze życie.  Zwracamy się z prośbą do Was, aby to światełko nie zgasło. Tylko regularna i specjalistyczna rehabilitacja może pomóc Amelce. Wierzymy, że razem z Waszą pomocą nasze dziecko pokona wszelkie przeciwności. Prosimy o każdy, nawet najmniejszy gest dobrego serca.  Rodzice Amelki.  

2 184,00 zł ( 6.84% )
Still needed: 29 731,00 zł
Maksymilian Wolski
Maksymilian Wolski , 10 years old

Podaruj Maksiowi szansę na samodzielność❗️

Maks urodził się o 12 tygodni za wcześnie... Przyszedł na świat w 28 tygodniu ciąży, ważył tylko 1250 gramów, zaraz po porodzie stoczył walkę o życie... Ja mogłam się temu tylko bezsilnie przyglądać. Teraz Maks jest już dużym chłopcem, a mi powoli brakuje już siły. W wyniku komplikacji okołoporodowych i spowodowanego nimi niedotlenienia Maks cierpi na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Synek urodził się również z wrodzoną wadą nerek i bardzo dużą wadą wzroku. Całe życie Maksia to wizyty u lekarzy, badania, to też wiele bardzo wyczerpujących godzin rehabilitacji...  A tak wiele jeszcze przed nami... W rok od operacji, która nie odbyłaby się bez Waszego wsparcia, podwoił swoją wagę. Przez co mi jako mamie coraz ciężej go wnosić, zwłaszcza po schodach. Poprzednia jesień i zima były ostatnimi, gdy dałam radę go znieść po schodach. Dlatego schodołaz jest nam tak bardzo potrzebny. To teraz jedyny sposób, by ułatwić nam wyjścia z domu. Dzieci w wieku mojego synka swobodnie biegają, a my marzymy, by choć przez chwile postać, zrobić jeden krok. Takie urządzenie to ogromna pomoc w rehabilitacji, a przecież rehabilitacja to całe życie Maksia... Wciąż wierzymy, że Maksiu stanie na nóżkach, ale póki co jego życie w większej mierze toczy się na wózku inwalidzkim. Chcemy zapewnić mu minimum samodzielności, dlatego znów zbieramy na sprzęt rehabilitacyjny, który zapewni minimum samodzielności.  Proszę, pomóż nam! Mama Maksia, Patrycja

1 258,00 zł ( 6.83% )
Still needed: 17 147,00 zł
Tomasz Bejtlich
9 days left
Tomasz Bejtlich , 40 years old

Najpierw białaczka, potem sepsa i amputacja - Tomek walczy z całych sił! Pomóż!

Ile nieszczęść może spaść na jednego, niewinnego człowieka? Jak wiele brutalnych diagnoz może przyjąć jedna osoba? Tomek od urodzenia nie słyszy. Nie to jednak jest najtrudniejsze… Kilka lat temu u Tomka zdiagnozowano białaczkę, kilka lat później wdała się sepsa, doszło do martwicy. By ratować życie, trzeba było amputować obie nogi… Dzisiaj jedyną szansą na powrót do funkcjonowania są protezy... Trudno wyobrazić sobie stres, jaki przeżywa rodzina i pacjent trafiający w ciężkim stanie na oddział ratunkowy. Niewyobrażalne są emocje towarzyszące przez kilka dni walki o życie. Każdemu towarzyszy strach, dezorientacja. W głowie rodzi się milion pytań... A co jeśli na te pytania nie ma kto odpowiedzieć? Co jeśli nie ma nikogo, kto zrozumie co nas dręczy? Poza stresem związanym z samym pobytem w szpitalu dochodzi wielki problem komunikacyjny. A w takich momentach decyzje trzeba podejmować błyskawicznie… Tomek od urodzenia jest niesłyszący, podobnie jak jego rodzice. 7 lat temu przeszedł ostrą białaczkę szpikową i przyjął przeszczep szpiku. Po długiej walce można było powiedzieć, że wygrał. Niestety w 2019 roku wróciło bardzo złe samopoczucie, pojawiły się bóle kończyn, gorączki. Na szczęście Tomek tego nie zbagatelizował. W wakacje 2019 roku trafił z powrotem pod opiekę lekarzy... W szpitalu okazało się, że narastała ciężka sepsa, czyli bardzo silna reakcja organizmu na zakażenie. Przez kolejne dni lekarzom nie udawało się ustabilizować jego stanu. Wdała się martwica... Po czterech dniach od momentu, gdy trafił na SOR, lekarze podjęli decyzję o amputacji nóg. To nadal nie pomogło, dlatego zdecydowano o reamputacji. W wyniku tego Tomek obie kończyny ma amputowane na wysokości uda. Obecnie kikuty są już zagojone i gotowe, by nosić protezy. Na te nie ma jednak pieniędzy...  Tomek zawsze był bardzo aktywny. Mimo tego, jak ciężko jest osobom głuchoniemym, wyprowadził się z domu i stał się samodzielny. Pracował między innymi jako oświetleniowiec...  Po raz kolejny życie Tomka pokazało swoje okrutne oblicze. On się nie poddaje i chce na nowo być aktywny. Do tego potrzebne są protezy nóg. Te kosztują przeszło 300 tysięcy złotych. Refundacja NFZ to zaledwie 11 tysięcy. Tylko pomoc i wsparcie dobrych ludzi zapewni mu nowy start! Prosimy, pomóż... Przyjaciele Tomka

22 118,00 zł ( 6.83% )
Still needed: 301 595,00 zł
Julia Mokwa
9 days left
Julia Mokwa , 9 years old

"Każdego wieczora, gdy kładę ją spać, zastanawiam się, czy się obudzi..." - pomóż Julci!

Dziecko niepełnosprawne nigdy nie jest ciężarem. Jest wyzwaniem - to fakt. Jest także ogromnym darem. Zostaliśmy wybrani na rodziców Juleczki i robimy wszystko, by sprostać temu zadaniu, chociaż jest bardzo trudno… Często nie śpimy wcale. Nauczyliśmy się obyć bez snu nawet kilka dni. Przy Julce cały czas trzeba być, pilnować, by nic się jej nie stało, by się nie zakrztusiła, bo wtedy murowane zapalenie płuc. A to by ją zabiło… Życie Juleczki nieustannie wisi na włosku. Jest bardzo chora… Dzięki pomocy ludzi o wielkich sercach łatwiej nam walczyć o każdy dzień dlatego bardzo prosimy o pomoc da Juleczki.  Dzień narodzin córeczki miał być drugim najszczęśliwszym w naszym życiu. Pierwszym był ten, gdy na świat przyszedł nasz starszy synek. Przez myśl nam nie przeszło, że teraz będzie inaczej. Julka była wcześniakiem. Będąc jeszcze w moim brzuchu, lekarze zoperowali jej wodonercze. Chociaż się bałam, uspokajali mnie, że to nic takiego, że wszystko będzie dobrze. Zmienili zdanie, gdy zobaczyli ją pierwszy raz… Nie mogłam zobaczyć Juleczki po porodzie. Dopiero po kilku godzinach przyszedł do mnie lekarz… Powiedział, że twarz mojej córeczki jest zdeformowana, co może świadczyć o wadach genetycznych. Codziennie stałam nad inkubatorem, a łzy zalewały mi ubranie. Patrzyłam na mojego małego aniołka i błagałam Boga, aby wszystko się ułożyło. Julka spędziła w szpitalu pierwsze miesiące swojego życia. Gdy już całkiem straciliśmy nadzieję na diagnozę, do szpitala Julci przyjechał genetyk z Wrocławia. Spojrzał tylko na córeczkę i powiedział, że już wszystko wie. Złapał mnie za rękę, popatrzył współczującym wzrokiem, mówiąc:  „bardzo pani współczuję, musi być pani silna”. Straciłam grunt pod nogami, te słowa przeraziły mnie jak nic innego na świecie. I potem przyszła diagnoza, niczym gwóźdź do trumny: potwierdziła się obawa lekarzy, Julka została drugim żyjącym dzieckiem w Polsce i siedemdziesiątym na świecie, u którego stwierdzono zespół Schinzela-Gediona. Większość dzieci z tą chorobą umiera przed ukończeniem 2 lat. Nie mają żadnej odporności, zabija je zwykła infekcja lub niewydolność oddechowa. Julka jest ultrarzadkim przypadkiem. Pytałam lekarza, jak to możliwe, że nie wykryli wady Juleczki, że nie przygotowaliśmy się na to. Przecież córeczka miała być okazem zdrowia! Odpowiedział mi: “Bóg tak chciał, wybrał panią”.  Wtedy wydawało mi się to niemożliwe. Zastanawiałam się, co złego zrobiliśmy, co zrobiła moja mała córeczka, że los ją skrzywdził w tak okrutny sposób? Tak ciężko oswoić się z diagnozą, która jest wyrokiem, która każe odliczać dni do śmierci własnego dziecka…  Jednak Julcia walczy! Dawali jej dwa lata życia, a niedawno skończy 7! Jest naszym skarbem, darem i wierzymy w to, że była nam pisana. Jako rodzice robimy wszystko, co w naszej mocy, by czuła miłość i bezpieczeństwo. Początki były trudne. Dzisiaj całą energię skupiamy na tym, by Julcia żyła, chociaż przeszkody, które spotykamy na swojej drodze, mogą wyssać całą energię. Żeby żyć, Julia potrzebuje intensywnej rehabilitacji. Przez to, że właściwie wcale nie ma odporności, nie możemy wychodzić z domu, więc rehabilitacja jest jeszcze droższa. Ta mała istotka dzień za dniem walczy o to, by żyć. Jeszcze chociaż troszeczkę cieszyć się tym światem… Kolejny dzień, jeszcze ten jeden... Tylko z Waszą pomocą uda się zatrzymać Julcię na świecie, dlatego bardzo prosimy ponownie o wsparcie w walce o życie naszej dzielnej córeczki. Rodzice *Kwota zbiórki jest szacunkowa

5 083,00 zł ( 6.82% )
Still needed: 69 386,00 zł
Piotr Wlazło
Piotr Wlazło , 30 years old

Moje kolano wciąż boli, aby odzyskać sprawność potrzebuję kolejnej operacji.

Mam na imię Piotr, 3 lata temu miałem nieszczęśliwy wypadek, który wydarzył sie podczas biegania. Okazało się, że uszkodziłem sobie kolano nadrywając wiązadło krzyżowe. Po wielu konsultacjach przeszedłem zabieg artroskopii stawu kolanowego. Rekonstrukcja ALC nie przyniosła jednak oczekiwane efektu, mimo rehabilitacji wciąż odczuwam olbrzymi ból i dyskomfort. Jestem po kolejnej konsultacji ortopedycznej, czeka mnie kolejna operacja, trzecia.  Koszt prywatnej operacji oraz rehabilitacji znacznie przewyższa niestety moje możliwości finansowe, dlatego bardzo proszę o Wasze wsparcie.  Z góry dziękuje za każdą wpłatę. Piotr

772,00 zł ( 6.78% )
Still needed: 10 611,00 zł
Wiktoria Bogusz
Wiktoria Bogusz , 12 years old

Dzielnie walczy o zwycięstwo nad przeciwnościami! Pomoc dla Wiktorii!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie mojej córki! To wiele dla mnie znaczy! Potrzeby Wiktorii nadal są bardzo duże, dlatego z całego serca proszę o pomoc! Nasza historia Wiktoria urodziła się z wrodzonymi torbielami mózgu. W pierwszym roku życia przeszła aż 5 operacji neurochirurgicznych! Zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce. Pierwsze rokowania, co do jej życia i funkcjonowania nie były optymistyczne…  Córka jednak pokazała ogromną wolę walki o swoje zdrowie i sprawność. Musiała przejść też kolejne operacje. Dzięki nim oraz niesamowitej pracy, którą wykonała na rehabilitacji, ma dziś szansę normalnie żyć! Jej największą pasją jest pływanie. W lutym 2023 zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Polski Juniorów dla niepełnosprawnych! Jestem z niej taka dumna! Wokół siebie ma wspaniałych terapeutów, rehabilitantów i trenera personalnego, którzy na co dzień o nią walczą. Codzienność Wiktorii dalej nie jest jednak prosta. Córka mierzy z silnymi bólami mięśni, dlatego bardzo chciałabym kupić dla niej specjalny kombinezon Exopulse Mollii Suit. Wiktoria testowała go już w gabinecie fizjoterapeuty i efekty były niesamowite.  Niestety koszt kombinezonu jest bardzo wysoki. Do tego dochodzą jeszcze wydatki na rehabilitację i turnusy. To wszystko znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc. Proszę, bądźcie z nią w jej walce o lepsze życie! Agnieszka, mama ➡️ Facebook - "Wiktoria, moja droga po zwycięstwo"

3 610,00 zł ( 6.78% )
Still needed: 49 582,00 zł
Dawid Osmólski
Dawid Osmólski , 14 years old

Jeśli jest szansa, aby pomóc Dawidkowi - chcemy to zrobić!

Z Dawidkiem było wszystko w porządku do jego drugich urodzin. Zaczęliśmy obserwować, że praktycznie wcale nie bawi się z innymi dziećmi, może sam siedzieć godzinami i nie przeszkadza mu obecność innych osób. Mało się uśmiechał, nie był tak żywy, jak inne dzieci. U Dawidka po serii spotkań zdiagnozowano autyzm. Od tego momentu syn został objęty wielospecjalistyczną opieką o charakterze stymulującym jego rozwój we wszystkich aspektach. Autyzmu nie da się tak naprawdę opisać. Bo skąd mamy wiedzieć, co się dzieje w główce synka, skoro on sam nie potrafi nam tego przekazać. Wszystko wygląda inaczej niż przy zdrowych dzieciach. Tutaj każdy przypadkowy dźwięk może być przyczyną problemów. Każdy przedmiot, każda osoba może wywołać reakcję u synka, która będzie w zupełności niezrozumiała dla całego otoczenia. Na autyzm nie ma lekarstwa. Staramy się ze wszystkich sił zapewniać mu spotkania i zajęcia ze specjalistami z najwyższej półki, bo tylko w ten sposób może nam się uda odnaleźć zaginiony klucz do tajemniczego świata naszego ukochanego autysty… Czy to się uda? Kiedy to się uda? Tak wiele pytań pojawia się wokół nas i wciąż tak mało otrzymujemy odpowiedzi... Dawid dzięki terapii radzi sobie coraz lepiej z otaczającym go światem. Aby pomóc mu jeszcze bardziej, chcemy poddać synka przeszczepowi komórek macierzystych. Wiemy, że takie leczenie może wpłynąć dobroczynnie na jego stan i pomóc w dalszym rozwoju. 5 iniekcji kosztuje ponad 60 tysięcy złotych, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc.  Rodzice Dawidka

4 365,00 zł ( 6.78% )
Still needed: 59 997,00 zł