Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Selenka Krużycka
Selenka Krużycka , 7 years old

Dopóki jest nadzieja będziemy walczyć o rozwój Selenki! Pomożesz?

Moja kochana Selenka przyszła na świat jako zdrowa i silna dziewczynka. Tak bardzo cieszyłam się z każdej naszej wspólnej chwili. Córeczka wniosła do naszego życia wiele radości i szczęścia, a ja każdego dnia starałam się dawać jej to, co najważniejsze – miłość. Nigdy nie podejrzewałabym, że w ciągu jednego dnia, ta wesoła i energiczna dziewczynka zamknie się w świecie, do którego nie będę miała dostępu.  Przez pierwszy rok życia Selenka rozwijała się prawidłowo. Nie zauważyliśmy żadnych niepokojących objawów. Z każdym tygodniem uczyła się nowych rzeczy. Byłam niesamowicie dumna, gdy mogłam przyglądać się, jak siada, potem raczkuje i w końcu stawia swoje pierwsze kroki. Była jak inne dzieci bardzo ciekawa świata. Nasz promyczek. Pewnego dnia dopadło ją silne zapalenie gardła. Próbowaliśmy leczyć infekcję przepisanymi lekami, jednak gdy objawy nie ustępowały, a córka zaczęła gorączkować do 40 stopni, natychmiast pojechaliśmy do szpitala. Tam przeprowadzono badania i wdrożono dalsze leczenie. Kolejne dni spędziliśmy domu i powoli wracaliśmy do zdrowia. W końcu udało się zażegnać infekcje. Wydawało się, że najgorsze już za nami. Jednak od powrotu do domu córka zachowywała się inaczej. Tak jakby zamknęła się w sobie, miała mniej siły i energii. Przez długi czas myśleliśmy, że to po prostu ostatnie tygodnie leczenia i walki z zapaleniem gardła mocno ją zmęczyły. Z czasem jednak zaczęliśmy się coraz bardziej niepokoić. Czułam, jakby ktoś podmienił moje dziecko… Każdego dnia przyglądaliśmy się Selence. Miałam wrażenie, że jej rozwój stanął w miejscu. Była bardzo wrażliwa na dotyk, nie dawała się przytulać, głaskać po głowie. Nagle nie chciała jeść sztućcami, tak jak dotąd miało to miejsce. Jedzenie sprawiało jej wiele trudności – zjadała tylko zblendowane potrawy. Zauważyliśmy, że jej zabawy wyglądają dość specyficznie. Selenka układa zabawki w rzędzie lub w okręgu, często kręciła się wokół własnej osi. Wiedzieliśmy, że to już za wiele… Czuliśmy, że coś jest nie tak.  Zaczęliśmy szukać pomocy. Początkowo udaliśmy się do psychologa i psychiatry, których również bardzo zaniepokoiło zachowanie córki. W końcu trafiliśmy do kliniki dla dzieci z autyzmem. Przeprowadzono wiele badań i konsultacji i w końcu otrzymaliśmy diagnozę. Selena ma autyzm dziecięcy. Usłyszeliśmy, że przez uwarunkowania genetyczne, prawdopodobnie uaktywnił się on poprzez silny stres. Nie potrafię nawet opisać, jak bardzo zaskoczyła nas ta informacja. Siedzieliśmy w gabinecie i nie mogliśmy uwierzyć w to, co właśnie usłyszeliśmy.  Od tego czasu wszystko zaczęło składać się w całość. Dziwne zachowanie Selenki, nadwrażliwość na dotyk, wybiórczość pokarmowa… Dziś, córka ma już 5 lat. Nadal nie potrafi korzystać z toalety. Je tylko zblendowane posiłki. Nie mówi. Jest zamknięta w swoim kolorowym świecie. Każdego dnia staramy się zapewnić jej odpowiednie leczenie. Jeździmy na zajęcia ze specjalistami, specjalne terapie. Zabieram córeczkę na basen i do stadniny koni, co bardzo lubi. Selenka uczęszcza również do przedszkola dla dzieci z autyzmem. Tam otrzymuje wspaniałą opiekę.  Krok po kroku robimy małe, ale jakże znaczące postępy w rozwoju córeczki. Ostatnio Selena wypowiedziała dwa najważniejsze słowa – KOCHAM CIĘ. Nie mogłam ukryć radości. To najpiękniejsza chwila ostatnich lat. Chcę walczyć o więcej takich momentów. Walczyć o jej zdrowie, rozwój i samodzielność. Chcę pokazać jej na nowo świat. Nie odpuszczę i zrobię dla niej wszystko, co w mojej mocy.  Większość prywatnych zajęć i terapii, na które uczęszcza Selena wiele kosztują. Wydatki związane z jej leczeniem stale rosną, a ja chciałabym nie martwić się o to, czy będziemy w stanie zapewnić córce odpowiednią przyszłość. Ta zbiórka i Wasze wsparcie będą dla nas nieocenione w naszej trudnej codzienności. Dlatego proszę wszystkich ludzi dobrej woli – każda złotówka i słowo wsparcia ma dla nas znaczenie! Kamila, mama Selenki Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową FB Pomoc dla Selenki pomagam.pl/selenka5lat

1 128,00 zł ( 7.06% )
Still needed: 14 830,00 zł
Michał Banaszek
5 days left
Michał Banaszek , 30 years old

Ratuj! Nie mogę wyleczyć BORELIOZY!

Silny ból pleców, osłabienie, dreszcze… Nie wiedziałem, co mi jest, a dolegliwości utrzymywały się miesiącami. Diagnozę otrzymałem prawie rok później, bo w styczniu tego roku. Od kwietnia 2023 roku nie mogę ruszyć się z domu. Całe dnie leżę w łóżku lub na kanapie starając się zapomnieć o silnym bólu. Próbowałem pracować zdalnie, lecz nie dałem rady nawet po silnych zastrzykach przeciwbólowych. Boję się, że skończą mi się środki na utrzymanie i leczenie, dlatego bardzo proszę Cię o pomoc! Borelioza została u mnie potwierdzona badaniem krwi. Objawia się silnym bólem pleców, który nie pozwala mi pracować ani normalnie funkcjonować. Z domu wychodzę jedynie do lekarzy i na zabiegi fizjoterapii. Nie jestem w stanie prowadzić, więc muszę korzystać z usług transportowych. Transport publiczny również odpada, ponieważ ból nie pozwala mi samemu się przemieszczać.  Choroba trwa już ponad rok. Lekarze przypisują mi przeróżne leki, antybiotyki, ale na ten moment nic nie pomaga. Potrzebuję dalszego leczenia farmakologicznego, fizjoterapii, suplementów, konsultacji lekarskich. To wszystko generuje olbrzymie koszty. Za jeden zastrzyk przeciwbólowy muszę zapłacić aż 500 zł! Koszt miesięcznego leczenia to około 3 tys. złotych. Nie dam rady sprostać takiej kwocie. Bardzo proszę Cię o pomoc. Chcę jak najszybciej wyzdrowieć, wrócić do życia, do pracy. Bez wsparcia może się to nie udać…  Michał

2 701,00 zł ( 7.05% )
Still needed: 35 597,00 zł
Karolina i Patrycja Kassjaniuk
14 days left
Karolina i Patrycja Kassjaniuk , 27 years old

Patrycja i Karolina od urodzenia walczą o sprawność❗️ Pomożesz im❓

W ciąży nie było żadnych niepokojących objawów. Dziewczynki rozwijały się prawidłowo, nic nie wskazywało, że będą musiały toczyć tak trudną i wymagającą walkę o swoje zdrowie i sprawność. Opieka nad jednym chorym dzieckiem to wyzwanie. Sytuacja się komplikuje, gdy cierpienie i choroba atakują dwójki. Pierwsze niepokojące symptomy zauważyłam po upływie pierwszych kilku miesięcy życia dziewczyn. Patrycja i Karolina były bardzo mało ruchliwe. Od razu rozpoczęliśmy rehabilitację, ale nie przynosiła ona zamierzonych skutków. Dopiero po wykonaniu szczegółowych badań otrzymaliśmy diagnozę. Nie pozostawiała żadnych złudzeń. U moich córek stwierdzono dziecięce porażenie mózgowe i padaczkę. Byłam załamana. Natychmiast musieliśmy zacząć działać. Przez te wszystkie lata dziewczynki uczestniczyły w intensywnej rehabilitacji, terapiach, zajęciach ze specjalistami. Niestety nic nie zdołało odwrócić skutków, które zaszły w ich organizmach. Dziś dziewczyny mają 26 lat i są całkowicie uzależnione od mojej opieki. Nie potrafią same zjeść, przebrać się… Poruszają się, ale w bardzo ograniczonym stopniu. Krótki odcinek są w stanie przejść trzymając mnie za rękę, ale na dłuższe dystanse musimy wspomagać się wózkami.  Bardzo dużym ułatwieniem byłby dla nas samochód specjalnie przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych. Ten, którym przemieszczamy się obecnie, jest zbyt mały, żeby pomieścić dwa wózki. Niestety koszt takiego samochodu przekracza moje możliwości finansowe. Mąż nie żyje, wychowuję córeczki sama… Dlatego jestem zmuszona prosić Państwa o pomoc. Wierzę, że nie przejdziecie obojętnie obok naszej trudnej sytuacji. Mama Patrycji i Karoliny

2 245,00 zł ( 7.03% )
Still needed: 29 670,00 zł
Alicja Kieliszek
Urgent!
Alicja Kieliszek , 3 years old

Okrutna choroba zabiera nam córeczkę❗️ Pomóż uratować Alusię!

Jest lek, który może powstrzymać chorobę naszej córki – ta wiadomość to spełnienie marzeń każdego rodzica chorego genetycznie dziecka! Usłyszeliśmy ją niedawno i nie mamy wiele czasu! Zespół Retta każdego dnia odbiera Alusi coraz więcej… Zaraz skończy dwa latka i zamiast rozwijać się – cofa się w rozwoju… Walczymy z czasem i z całego serca błagamy o pomoc dla naszej ukochanej córeczki!  Urodziła się jako zdrowe dziecko – 10 punktów Apgar, okaz zdrowia. Potem okazało się, że to dlatego, że jest dziewczynką. Chłopiec umarłby bardzo szybko lub nie przeżył porodu… Pierwsze tygodnie były wymarzone. Ale potem zaczęło się dział coś niepokojącego… Obniżone napięcie mięśniowe – niby nic, wiele bobasów się z tym mierzy. Dlatego od 4 miesiąca życia Ali zaczęliśmy rehabilitację. Córeczka była weselsza, wołała: mama, baba… Nie chciała jednak pokazywać paluszkiem na przedmioty, jak inne dzieci. Wiedzieliśmy, gdy czegoś chciała tylko dlatego, że patrzyła w tym kierunku. Lekarze zaczęli podejrzewać autyzm. “Autyści patrzą inaczej” – mówili jednak. Alunia stawała się coraz bardziej nieobecna, przygaszona, smutna. Jakby zamykała się we własnym ciele, a my nie umieliśmy je pomóc! A potem było jeszcze gorzej… W styczniu Alusia kolejny raz zachorowała na zapalenie płuc. Miała gorączkę i CRP tak wysokie, że prawie zapadła na SEPSĘ! Pękały jej maleńkie żyły, więc lekarze pod narkozą założyli wkłucie centralne. Wtedy zrobiliśmy badania genetyczne.  Ich wynik nas zszokował – zespół Retta. Nasz świat się zatrzymał… Nie umiemy wciąż się pogodzić z tą dramatyczną diagnozą! Na tę genetyczną chorobę cierpią tylko dziewczynki. Przypada na ok. 10 - 15 tysięcy urodzeń. Rzadka choroba będzie nam odbierać córeczkę wraz z jej wiekiem! Będzie postępować, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc… Aż już całe ciało będzie bezwładne i zostaną tylko oczka – wciąż świadome, cierpiące, jedyny sposób komunikacji ze światem…  Dziewczynki z zespołem Retta nazywane są “milczącymi aniołkami”. Mięśnie przestają działać, za to pojawia się padaczka. Bez naszej opieki Alunia już nie może sama funkcjonować! Każde osłabienie organizmu tylko pogarsza jej stan… Ostatnie zapalenie płuc w kwietniu i silne antybiotyki w zaledwie 2 tygodnie spowodowały olbrzymi regres! jej rączki już nawet nie chwytają… To dla nas kolejny cios po zaniku mowy. Alunia już nie powie “mama”... W mroku choroby i naszej rozpaczy pojawiło się światełko nadziei! W marcu tego roku w USA został zarejestrowany lek objawowy na zespół Retta! Gdy tylko się o nim dowiedzieliśmy, postanowiliśmy walczyć o lepszą przyszłość dla córeczki! Ten lek może zatrzymać postęp choroby do czasu przyjęcia terapii genowej (trwają intensywne prace nad podaniem jej dzieciom chorym na zespół Retta). Dla naszej córeczki to jedyna nadzieja! Chcemy zatrzymać Alunię w jak najlepszym stanie, przy ciągłej rehabilitacji. Widzieliśmy już efekty podania leku, na który zbieramy, na dziewczynkach w USA. Są one bardzo obiecujące! Lek ten zmniejsza stan zapalny mózgu wywołany chorobą. Mamy nadzieję, że organizm Alusi także tak dobrze na niego zareaguje. Jest jeszcze malutka, wciąż się rozwija, ale to dla nas ogromna nadzieja! Jesteśmy już po konsultacji z prof. Magdaleną Chrościńską-Krawczyk z Kliniki Neurologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. Tą samą, która podaje terapię genową dla dzieci z SMA. Jeśli uda nam się zebrać pieniądze, lek dla Alicji zostanie sprowadzony ze Stanów i podany jej w Lublinie! Prosimy o pomoc, bo choć medycyna pozwala już walczyć z nieuleczalnym zespołem Retta, to wciąż są to nowe leki, nierefundowane… My nie mamy czasu czekać, aż cały proces zostanie zakończony. Alusia nie może czekać… Niestety, przy jej wadze koszt rocznego leczenia to ponad milion złotych (na ten moment szacowane, może ulec zmianie). Nie mamy takich gigantycznych środków…  Liczy się każda złotówka, najmniejszy gest – pomóżcie naszej Alusi! Ona jeszcze może mieć piękne życie,  jeszcze nie wszystko stracone! Dziękujemy za każde wsparcie.  Rodzice Ali: Ewelina i Rafał i braciszek Fifi

74 790,00 zł ( 7.03% )
Still needed: 989 040,00 zł
Zbigniew Zyga
Zbigniew Zyga , 67 years old

Podwójny udar prawie zabił Zbigniewa! Teraz walczy o sprawność – możesz mu pomóc!

Tata w młodości był zawodowym piłkarzem. Pamiętam jak zabierał mnie i mamę na zgrupowania. Patrzyłam na niego z podziwem – był silny, zdrowy, a każdy gol był wielkim przeżyciem. Dzisiaj z trudem się porusza, nie mówi, a dawne sukcesy są wspomnieniem i motywacją, by walczyć o jego zdrowie i nie odpuszczać w chwilach kryzysu. Wszystko zmieniło się, kiedy tata był w delegacji. Gdy zakończył swoją współpracę z klubem, pracował w firmie budowlanej. Czasem firma miała zlecenia wiele kilometrów od domu i wówczas tata wyjeżdżał. Tam też doszło do udaru mózgu, który zniszczył mu życie.  Z relacji współpracowników wiemy, że wszystko zaczęło się przy śniadaniu. Zaczął się gorzej czuć, pojawiły się drżenia rąk. Wezwano pogotowie – tata jeszcze o własnych siłach wszedł do karetki, mówił jak się czuje i odpowiadał na pytania ratowników.  Niestety, pomimo opieki lekarzy doszło do wtórnego udaru, a tata był w stanie krytycznym.  To były straszne dni. Byliśmy przerażeni, obawiając się najgorszego. Skutki udaru są katastrofalne. Został uszkodzony wzrok, prawa strona ciała jest sparaliżowana, przez co możliwości ruchowe taty są znacznie ograniczone. Również mowa jest niemożliwa – tata wszystko rozumie, ale powiedzenie jednego zdania jest poza jego zasięgiem. Komunikacja jest bardzo trudna, frustrująca… Świadomość utraconych umiejętności potrafi zniszczyć każdą motywację. Powrót do zdrowia i sił jest bardzo długą, żmudną i pełną przeciwności drogą. Towarzyszymy mu i wspieramy z całych sił, ale nie jesteśmy w stanie zapewnić mu wszystkiego. Bez pomocy profesjonalistów tata nie da sobie rady. Widzę różnicę, gdy pomóc probujemy my – rodzina, a powołane do tego osoby z wiedzą i doświadczeniem. Przy fizjoterapeutach tata się stara, widzi małe postępy, które poszerzają jego pole samodzielności. Potrafią go „postawić na nogi”, wychwytują najmniejszy progres. Dlatego właśnie wsparcie profesjonalistów jest tak ważne… Koszty rehabilitacji, turnusów czy potrzebnego sprzętu liczymy w dziesiątkach tysięcy. Wykracza to poza codzienne możliwości i domowy budżet. Musimy być silni dla taty, ale chwile zwątpienia i wyczerpania dopadają i nas.  Patrząc na tatę wciąż widzę mężczyznę, który mnie chronił i dbał o moje dobro. Choroba odebrała mu wiele, lecz odzyskanie zdrowia wciąż jest możliwe. Nadzieja w nim żyje i nie mogę pozwolić, by zgasła. Proszę, pomóż nam... Aneta, córka Zbyszka Grupa pomocy dla Pana Zbyszka na FB -> Klinij TUTAJ

3 567,00 zł ( 7.02% )
Still needed: 47 178,00 zł
Szymon i Kacper Sikorscy
Szymon i Kacper Sikorscy , 4 years old

Łączy ich dzień urodzin i lawina diagnoz❗️Potrzebna pomocy❗️

31 sierpnia 2020 roku na świat przyszli moi synkowie – bliźniacy Szymon i Kacper. Najszczęśliwszy dzień w życiu przyniósł ze sobą ukrytą tragedię. Po urodzeniu stan jednego z synków był krytyczny, drugiego bardzo zły. Chłopcy trafili pod respirator. Kacper z dokomorowym krwotokiem 2 stopnia, a Szymon z krwotokiem ½ stopnia. Szymon urodził się silny, ale pierwszej nocy serce Kacpra się zatrzymało. Potrzebna była resuscytacja. U obu chłopców doszło do niedotlenienia i w efekcie dziecięcego porażenia mózgowego. Po 52 dniach wróciliśmy do domu z listą skierowań i jedną diagnozą – wcześniactwo. Rehabilitowaliśmy się dwa razy w tygodniu metodą Bobath. Niestety, około 9 miesiąca życia neurolog postawił Szymonowi gorzką diagnozę – dziecięce porażenie mózgowe pod postacią niedowładu czterokończynowego z opóźnieniem psychoruchowym. Niedługo później taką samą otrzymał Kacperek. W międzyczasie profilaktycznie robiliśmy badania genetyczne i tutaj otrzymaliśmy kolejny cios. Obaj mają zespół wad genetycznych – delecję chromosomu 8 i duplikację chromosomu 18 oraz niezrównoważoną aberrację pomiędzy tymi chromosomami. To rzadka i ciężka wada genetyczna, skutkująca niepełnosprawnością ruchową i intelektualną. Teczka diagnoz pękała w szwach, ale los udowodnił, że jeszcze nie skończył. U Kacperka rozpoznano wadę serca ASDII. W maju 2022 roku przeszedł zabieg operacyjny. Natomiast w listopadzie tego samego roku zdiagnozowano u Szymona padaczkę miokloniczną. Potem pojawiła się również u jego brata. Obaj chłopcy mają wadę wzroku. Muszą nosić okulary korekcyjne i są zakwalifikowani do zabiegu korekcji zeza naprzemiennego.  Kacper nie mówi, powtarza jedynie sylaby. Głównym problemem jest spastyka i obniżone napięcie mięśniowe osiowe. Synek jest zaopatrzony w ortezy, od stycznia raczkuje w nieprawidłowym wzorcu, ale przemieszcza się samodzielnie, co daje nam i jemu ogromną radość. Poza tym Kacperek nie siedzi samodzielnie, jedynie przygarbiony z pomocą. Pracujemy nad wzmocnieniem jego mięśni i pionizacją.  Szymon ma problemy z koncentracją. Nie mówi, ale gaworzy. W wieku 2 lat jest na etapie rozwoju 11-13 miesiąca. Od pół roku wstaje z małą pomocą. Również posiada ortezy, ale chodzi na zgiętych stawach biodrowych i kolanowych przez zaniżone napięcie osiowe i wzmożone w obrębie kończyn. Rehabilitacja, leczenie, turnusy i niezbędny sprzęt to dla nas ogromne koszty. Nie zamierzamy się jednak poddać w walce o sprawność naszych zuchów, dlatego zwracamy się o pomoc. Każda wpłata, dobre słowo czy udostępnienie to dla nas ogromne wsparcie, którego nie można wyrazić słowami. To szansa na dobrą przyszłość Kacperka i Szymona. Rodzice Szymona i Kacpra Kwota zbiórki jest szacunkowa.

3 731,00 zł ( 7.01% )
Still needed: 49 461,00 zł
Kosma Sacharczuk
Kosma Sacharczuk , 11 months old

U Kosmy zdiagnozowano rzadką chorobę genetyczną! POMÓŻ!

Gdy nasz ukochany synek Kosma przyszedł na świat, od razu wypełnił nasze serca miłością. Całą ciążę nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu weźmiemy go w ramiona i pokażemy otaczający świat. Mieliśmy nadzieję, że wszystko będzie z nim dobrze. Niestety, nie było... Kosma od samego początku miał problem ze ssaniem, był ospały, prawie nie płakał. Ciągle tylko spał i ciężko było mu nawet na chwilę otworzyć oczy. Byliśmy przerażeni! Kolejne trzy tygodnie musieliśmy zostać z synkiem w szpitalu, gdzie lekarze zlecali kolejne szczegółowe badania. Niestety, żadne wyniki nie wskazywały, co dolega naszemu dziecku! Zostaliśmy wypisani do domu z zaleceniem udania się na wizytę u neurologa. Niezwłocznie to uczyniliśmy. Pani doktor powiedziała, że podejrzewa u Kosmy rzadką chorobę genetyczną, ale potwierdzenie dadzą tylko badania genetyczne. Choć były bardzo drogie – wykonaliśmy je. Musieliśmy przecież wiedzieć co dolega naszemu Skarbkowi!  Niestety, przypuszczenia specjalistki się potwierdziły… U Kosmy zdiagnozowano Zespół Pradera-Williego!  Ta choroba charakteryzuje się m.in. brakiem uczucia sytości, obniżonym napięciem mięśniowym, opóźnionym rozwojem psychoruchowym oraz mowy, niedoborem hormonu wzrostu, zaburzeniami autystycznymi i behawioralnymi… Kosma od pierwszych dni życia wymaga intensywnej rehabilitacji i wizyt u wielu specjalistów. Niestety, to wszystko wymaga od nas ogromnych nakładów finansowych i przestajemy dawać radę. Nie wiemy, jak dalej będzie wyglądać przyszłość naszego dziecka, ale chcemy, aby była ona jak najlepsza. Dlatego dziś musimy o nią zawalczyć! Jednak bez Waszego wsparcia to będzie to niemożliwe... Dlatego z całego serca prosimy o wsparcia! Liczy się każda złotówka – POMOŻESZ? Rodzice Kosmy

2 234,00 zł ( 6.99% )
Still needed: 29 681,00 zł
Iwan Grzybowski
Iwan Grzybowski , 3 years old

Potrzebujemy pomocy, aby zawalczyć o nasze dziecko!

Iwan, czyli nasz syn to mały wojownik, który uczy nas pokory, ale jednocześnie nakręca do nieustannej walki prowadzącej do osiągnięcia tego, co jeszcze przed chwilą wydawałoby się niemożliwe.  Mimo iż Iwan to jeszcze malutkie dziecko, stoczył już dwie walki o swoje życie. Pierwszą, gdy byłam jeszcze z nim w ciąży – lekarze zdiagnozowali wówczas u niego wadę genetyczną i nie dawali mu żadnych szans. Z kolei drugą po operacji serduszka – wówczas ilość powikłań spustoszyła jego malutki organizm na tyle mocno, że z ich skutkami walczymy do dzisiaj. Nasza historia, a zarazem codzienna walka zaczęła się w 33. tygodniu ciąży, kiedy z powodu małych przyrostów wagi naszego syna trafiłam do szpitala na pogłębioną diagnostykę. Już podczas pierwszych badań lekarze zauważyli wadę serca, wadę nerki oraz anomalia krążeniowe. Lekarze oznajmili, że nasze dziecko umrze w moim brzuchu lub zaraz po odcięciu pępowiny – wykryto bowiem u niego wadę letalną! Lekarze i psycholodzy zaczęli przygotowywać mnie do tego jak przejść przez proces żałoby. Iwan jednak nie poddał się i przyszedł na świat w 36. tygodniu ciąży, otrzymując 4 punkt w skali Apgar. Na szczęście okazało się, że wada nie jest letalna! Po narodzinach walkę o synka przejęli neonatolodzy, którzy przez pierwsze 2 miesiące jego życia przebadali go od góry do dołu i wdrożyli odpowiednie leki wspomagające jego serduszko. Iwan jest dzieckiem z wadą genetyczną — trisomią 22 chromosomu, przez co ma zespół wad wrodzonych: wadę serca (tetralogia Fallota), nerkę ektopową, niedosłuch, liczne anomalia krążeniowe, nieprawidłową budowę dłoni!  Tak minął nam rok, w którym synek nie dawał po sobie poznać, że żyje z poważną wadą serca i innymi schorzeniami. Tak było do 19 stycznia 2022 roku, kiedy to odbyła się planowana korekta wady serca. Długa operacja, podczas której Iwan był na krążeniu pozaustrojowym przebiegła bez komplikacji. Wtedy to było najlepsze, co mogliśmy usłyszeć. Okazało się jednak, że po operacji, nerki Iwana przestały pracować! Synek musiał zostać podłączony pod dializę otrzewnową, która pracowała 24/h! W jego główce doszło do licznych mikro wylewów do Ośrodkowego Układu Nerwowego! Przeszliśmy naprawdę dużo. Iwan rozpoczął intensywną rehabilitację, dzięki której usiadł samodzielnie w wieku 17. miesięcy i postawił pierwsze samodzielne kroki w dniu swoich 2. urodzin. Rehabilitacja odbywa się regularnie – tylko tam można pracować nad osłabionym napięciem miejscowym. Obecnie Iwan jest pod opieką wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, psychologa żywieniowego, neurologopedy, urologa, nefrologa, gastrologa, alergologa, endokrynologa, chirurga, audiologa, laryngologa. Ta lista nie ma końca! Zespół wad wrodzonych nie daje nam nawet chwili odpoczynku. Przed nami kolejny stres – druga skomplikowana operacja serca, polegająca na naprawie niedomykalności zastawek. Myśl, że nasze dziecko znowu trafi na stół operacyjny nie daje nam spać po nocach! Nie mamy jednak innego wyjścia… Mimo wszystko Iwan chce walczyć o siebie i o swoją sprawność. Jest wesołym chłopcem, który chciałby robić wszystko to, co jego rówieśnicy. Mimo że  jest od nich o wiele słabszy, a jego rozwój psychoruchowy jest opóźniony, nasz mały wojownik chce dogonić swoich kolegów. Regularnie uczęszczamy na rehabilitację, rozpoczęliśmy także zajęcia z hipoterapii. Zarówno Iwan jak i my walczymy o jego sprawność! Musimy go wzmocnić, zwłaszcza przed kolejną operacją, aby jego organizm miał siłę do walki oraz, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia powikłań.  Dzięki poprzedniej zbiórce nasz synek mógł być intensywnie rehabilitowany i odbywał niezbędne konsultacje medyczne. Dzięki wszystkim ludziom o wielkich sercach otrzymał szansę na lepszy rozwój, nadrabianie swoich niedoskonałości i walkę z kłodami, które niejednokrotnie leciały pod jego nogi. Tak bardzo Wam za to dziękujemy! Iwan dalej musi jednak walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Każda złotówka to dla nas szansa, że w przyszłości będzie bardziej sprawny i samodzielny. Wiemy, że ta ciężka praca będzie trwała długo, dlatego prosimy o Wasze wsparcie!  Serdecznie dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę oraz udostępnienie tej zbiórki. Katarzyna i Paweł, rodzice ➡️ Iwan - mały wojownik z Trisomią 22

6 643,00 zł ( 6.99% )
Still needed: 88 336,00 zł
Jakub Kutek
Jakub Kutek , 25 years old

Czy Kubie uda się odzyskać dawne życie? Pomóżmy mu w tej trudnej walce!

Mój brat Jakub to młody pełen marzeń i planów na przyszłość mężczyzna, który nigdy nie skarżył się na swoje zdrowie. Miał przed sobą całe życie, a ja nie mogę uwierzyć w to, że Kubę czeka długa i trudna walka, by to życie odzyskać... Życie mojego brata diametralnie się zmieniło 5 listopada 2023 r. Został wtedy przyjęty do szpitala z rozpoznaniem ropnego zapalenia opon mózgowych i ropniakiem podtwardówkowym. Nikt z naszych bliskich nie miał pojęcia, że od tamtego dnia nic już nie będzie takie samo! Jego stan od początku określany był jako bardzo ciężki, jednak wtedy zaczął się dodatkowo bardzo pogarszać... Od tamtej chwili przez cały czas przebywa pod opieką lekarzy, a od 18 grudnia 2023 przebywa w ośrodku Votum w Sawicach, gdzie trwa walka o wybudzenie go ze śpiączki! Rehabilitacja Kuby potrwa wiele miesięcy, a nawet lat. Wiąże się to z dużymi kosztami, na które nas nie stać. Boję się, że brak środków zablokuje mu dostęp do odzyskania zdrowia, młodości, marzeń... Dlatego proszę o pomoc dla mojego brata. Jest bardzo dzielny i wiem, że z całych sił stara się do nas wrócić, mimo że nie jest w stanie jeszcze o tym opowiedzieć, ani tego pokazać. Wasze wsparcie jest jedyną szansą dla Kuby!  Paulina, siostra

11 564,00 zł ( 6.96% )
Still needed: 154 394,00 zł