Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Józef Banasiak
9 days left
Józef Banasiak , 60 years old

56 lat to nie wiek na utratę sensu życia. Pomocy!

Ciężko pracowałem całe lata w tartaku. Starałem się żyć tak, żeby bliscy byli ze mnie dumni. Żebym ja mógł codziennie ze spokojnym sumieniem spojrzeć na siebie w lustrze. Chciałem mieć taką zwykłą, spokojną starość i myślałem, że jestem na najlepszej drodze, żeby te plany zrealizować. Los jednak postanowił wystawić mnie na próbę. Bardzo bolesną próbę. Miażdżyca, z którą zmagam się od lat, doprowadziła do konieczności amputacji lewej nogi na wysokości uda. Wtedy całe moje życie zostało wywrócone do góry. Osoba zdrowa nie jest w stanie tego zrozumieć, bo mając dwie sprawne nogi, tak naprawdę ich nie doceniamy i rzadko kiedy zastanawiamy się, co by było bez jednej z nich. Ja zostałem w lutym tego roku postawiony przed taką sytuacją i wtedy okazało się, że naprawdę niewiele innych rzeczy ma znaczenie...  Straciłem pracę, samodzielność i poczucie własnej wartości. Stałem się więźniem mojego domu, który nie potrafi się nawet uśmiechnąć... Każdy ruch jest wyzwaniem. Nawet wizyta w łazience, czy pozmywanie naczyń okazuje się być wyczynem porównywalnym do wyjścia w wysokie góry... Mam 56 lat i jedno marzenie - samodzielność! A tymczasem jestem sam i nie potrafię odnaleźć się w przykrej codzienności. Dlatego ośmielam się prosić Was, obcych ludzi o wsparcie. To jedyna droga i mam świadomość, jak bardzo trudna. Proszę, bądź ze mną, pomóż mi! Tylko w ten sposób mogę jeszcze odzyskać radość z życia... Józef

5 933,00 zł ( 7.81% )
Still needed: 69 950,00 zł
Nicola Sowe
Nicola Sowe , 11 years old

Choroba powoduje niepohamowany głód, który może doprowadzić do śmierci! Pomóż!

Nicola od urodzenia cierpi na zespół Pradera-Williego. To rzadka choroba, która pustoszy cały organizm. Powoduje, że na co dzień zmaga się z niepohamowanym uczuciem głodu, brakiem uczucia sytości, co w konsekwencji może prowadzić do śmierci! Choroba mojej córki niesie ze sobą ogromne zagrożenie. Nicola tyje w zastraszającym tempie. Jeśli nie uda się jej zdobyć jedzenia, wpada w niekontrolowany szał. By oszukać uczucie głodu, rwie sobie włosy z głowy, bo nie jest w stanie nad tym zapanować.  Impuls z mózgu, który sygnalizuje zdrowym osobom sytość, u niej nie działa. Jak wszyscy cierpiący na te zaburzenia. Nicola myśli według schematu – jeśli nie zdobędę jedzenia, umrę. Jest więźniem własnego ciała.  Gdyby nie nasza nieustanna kontrola, mogłaby "zajeść się na śmierć". Jej metabolizm jest zaburzony, przez co tyje od wszystkiego, nawet od szklanki wody. Choroba nieleczona prowadzi do niewydolności oddechowo-krążeniowej, cukrzycy, problemów z nerkami, śmierci.  Niestety zespół Pradera-Williego to również problemy z oddychaniem. Nicoli zagraża bezdech nocny. Nadmierna wiotkość i obniżone napięcie mięśniowe wpływa na problemy z poruszaniem się. Jedynym ratunkiem jest stała rehabilitacja oraz turnusy rehabilitacyjne. Tylko one pozwalają jej opanować emocje, wyciszyć się, wzmocnić mięśnie i usprawnić ciało.  To dzięki rehabilitacji Nicola mając 5 lat, zaczęła chodzić. Coraz częściej potrafi opanować autoagresję, zaczyna radzić sobie z emocjami. Dwa razy w tygodniu uczęszczamy na prywatną rehabilitację, zajęcia z logopedą oraz raz w tygodniu na terapię sensoryczną. Jednak to właśnie turnusom zawdzięczamy najwięcej. Jeśli ich zabraknie, dotychczasowe efekty ustąpią, a Nicola znajdzie się w punkcie wyjścia – miejscu, z którego zaczynała. Właśnie dlatego tak ważny jest każdy turnus. Nicolę wychowuję samotnie. Nie jest łatwo, ale zrobię wszystko, by zapewnić jej to, czego najbardziej potrzebuje. Jeśli możesz podzielić się z nami chociażby złotówką, będziemy bardzo wdzięczne! Mama Nicoli

688,00 zł ( 7.79% )
Still needed: 8 142,00 zł
Kasia Kamyk
Kasia Kamyk , 9 years old

Samotna mama walczy o córeczkę! Potrzebna pomoc!

Kiedy Kasia przyszła na świat, nie było czasu na radość i beztroskę. Od razu rozpoczęła się dramatyczna walka o życie i przyszłość. Kasia urodziła się poważnie chora i do dzisiaj trwa walka o zdrowie. Konieczna jest intensywna rehabilitacja, która pochłania ogromne pieniądze. Prosimy, przeczytaj apel samotnej mamy i pomóż jej walczyć o córeczkę. Tak bardzo na nią czekałam. Marzyłam o tym, że już za kilka miesięcy ją przytulę, ucałuję. Jednak kiedy Kasia przyszła na świat, nie było miejsca na radość, beztroskę. Zaczęła się walka na śmierć i życie.  Córeczka urodziła się w 31 tygodniu ciąży, o wiele za wcześnie, z wagą 1780 g. Była taka malutka, krucha, zupełnie niegotowa na to, żeby przyjść na świat. Chociaż przez lata robiłam wszystko, by konsekwencje wcześniactwa były jak najmniejsze, to los brutalnie nas doświadczył.  Dzisiaj Kasia ma 7 lat i grubą teczkę chorób, z którymi jakoś musimy sobie radzić. Cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, retinopatię, została genetycznie obciążona  chorobą zakrzepowo-zatorową oraz ma podejrzenie padaczki. Jesteśmy pod stałą kontrolą szeregu specjalistów, jednak z każdym rokiem córeczka coraz bardziej odbiega rozwojem od swoich rówieśników.  Wierzę, że samodzielna przyszłość Kasi jest w naszym zasięgu. Wiem jednak, że potrzebujemy do tego Twojej pomocy! Proszę, pomóż nam w tej trudnej walce o lepsze życie dla Kasi. Mama

6 477,00 zł ( 7.78% )
Still needed: 76 757,00 zł
Kuba Szafarczyk
Urgent!
Kuba Szafarczyk , 21 years old

Najpierw pochowałem rodziców, teraz sam muszę walczyć o życie❗️Proszę, pomóż mi❗️

Mam na imię Kuba i mam 21 lat. Nie mam łatwego życia. W wieku 9 lat zmarła moja mama, kilka lat temu tata. Rok później babcia, która mnie wychowała. A teraz dowiedziałem się, że sam muszę walczyć o życie. Mam guza mózgu – glejaka IV stopnia. Ktoś mógłby powiedzieć, czy może być jeszcze gorzej? Nie wiem. Wiem tylko, że ja nadal chcę cieszyć się życiem choć od lat doświadcza mnie tak boleśnie… Diagnozę poznałem w listopadzie ubiegłego roku. Okazało się, że nowotwór, z którym walczę jest niezwykle groźny i złośliwy. Przeszedłem już dwie operacje resekcji guza – jedną w styczniu, kolejną w lipcu tego roku.  Niestety, po drugiej doznałem niedowładu lewej strony ciała. Mam trudności z poruszaniem się. Muszę się rehabilitować. Przeszedłem też chemioterapię i radioterapię. Niedługo rozpocznę kolejną chemię, tym razem podawaną dożylnie.  Przyjmuje sterydy, które bardzo osłabiły moje kości. Mam kilka złamanych kręgów, dlatego 4 listopada czeka mnie operacja cementowania kręgosłupa.  Nie lubię narzekać i absolutnie się nie poddaję, ale dalej po prostu nie poradzę sobie bez Waszej pomocy. Nowotwór, z którym walczę jest bardzo podstępny. Musimy zadziałać na niego silniej.  Dlatego po konsultacji z lekarzami zdecydowałem się na dodatkowe leczenie TTF - Optune. Polega ono na wytwarzaniu przez urządzenie pola elektromagnetycznego, które zatrzyma wzrost nowotworu i spowoduje śmierć komórek nowotworowych. To dla mnie największa szansa na pokonanie choroby. Niestety to leczenie nie jest refundowane w Polsce.  Koszty są ogromne – miesiąc terapii to kilkadziesiąt tysięcy euro miesięcznie. A takich miesięcy potrzebuję minimum 18. Do tego dochodzą dodatkowe koszty związane z moją rehabilitacją, transportem i sprzętem medycznym. Mimo wszystkich przeciwności, jakie spotykam na swojej drodze jestem ambitnym, młodym człowiekiem. Cieszę się każdym dniem. Uwielbiam spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, rozwijam swoje pasje, korzystam z życia. Zdałem bardzo dobrze maturę, dostałem się na wymarzone studia. A teraz gdy myślę, że mogę to wszystko stracić… Jest mi koszmarnie ciężko, ale wiem, że nie mogę się poddać. Wciąż wierzę, że pokonam chorobę, wstanę i będę mógł nadal realizować swoje marzenia. Będę mógł żyć… Tak po prostu. Dlatego proszę, jeśli możesz dziś zamienić swoją kawę lub pizzę na drobną wpłatę dla mnie, będę Ci ogromnie wdzięczny! A jeżeli Twoja sytuacja na to nie pozwala, udostępnij proszę informację o mojej zbiórce dalej. Tylko razem możemy uzbierać tę kwotę. Kwotę, na którą wyceniono moje życie… Kuba

165 136,00 zł ( 7.76% )
Still needed: 1 962 524,00 zł
Ala Dettlaff
4 days left
Ala Dettlaff , 14 years old

Nie zamykaj Alicji w krainie cierpienia❗️

W święta Bożego Narodzenia w 2009 r. przestałam czuć ruchy dziecka. Natychmiast był szpital i cesarskie cięcie. Tak niewiele brakowało, a byłoby za późno. Córeczka urodziła się w ciężkiej zamartwicy, była dwukrotnie owinięta pępowiną wokół szyi... Na powitanie dostała 2 punkty w skali Apgar i wyrok… Wyrok, z którym mierzymy się co dziś… Lista diagnoz naszej córeczki jest bardzo długa… Alicja cierpi na encefalopatię rozwojową, mutację w genie CACNA1G, niepełnosprawność intelektualną w stopniu głębokim, niedowład czterokończynowy, ataksję móżdżkową i padaczkę lekooporną…  “Nigdy nie wyjdziecie do domu…” – takie słowa usłyszałam od lekarzy, kiedy pytałam o stan mojej córeczki. Wiedziałam, że jest bardzo źle. Pikająca obok mnie maszyna, do której podłączono Alicję, ciągłe badania i konsultacje lekarskie, mówiły tak dużo. Kiedy córcia miała 2,5 miesiąca wdrożono żywienie dojelitowe przez PEG-a, ze względu na brak odruchu ssania i połykania.  Ze szpitala wypisano nas, gdy Ala skończyła 3 miesiące, ze skierowaniem do hospicjum domowego. Kazano nam przygotować się na najgorsze... Do domu wróciłam z ciężko chorym dzieckiem i paraliżującym lękiem – jak sobie poradzę i jaka czeka nas przyszłość.  Alicja jest pierwszym dzieckiem w Polsce i dziewiątym na świecie z diagnozą mutacji w genie CACNA1G! To nieznana i niezbadana jeszcze dokładnie choroba. Nie wiadomo, co przyniesie w przyszłości i jak należy ją leczyć. Obecnie lekarze niewiele mogą... Dzisiaj Alicja ma 15 lat, nie siedzi samodzielnie, nie mówi, nie chodzi, nie przełyka – wciąż jest karmiona pozajelitowo jedzeniem przemysłowym, gdyż ma problemy z trawieniem i wchłanialnością jelit. Komunikuje się z nami, wydając dźwięki, które tylko najbliżsi potrafią rozpoznać. Jest pod opieką hospicjum domowego, neurologa, ortopedy, dietetyka, logopedy oraz rehabilitanta. Ataki padaczki Ali są tak silne, że towarzyszą im utraty świadomości.  Bardzo mocno wierzymy w postęp medycyny i mamy nadzieję, że kiedyś znajdzie się lek, który uwolni naszą córkę od tego pasma cierpień. Do tego czasu pozostaje nam rehabilitacja i usprawnianie we wszystkich sferach życiowych oraz niedopuszczenie do pogorszenia stanu zdrowia córki. Nasze najważniejsze potrzeby to specjalistyczny sprzęt: pionizator, podnośnik, a także wielotorowa rehabilitacja i suplementacja. Ich całkowity koszt to ok. 100 tys. zł! Mieszkamy na wsi, dlatego dostęp do lekarzy jest bardzo utrudniony. Alicję musimy wozić wszędzie samochodem. Ja nie pracuję, gdyż córka wymaga 24-godzinnej opieki – naszą rodzinę utrzymuje wyłącznie mąż. Jest nam ciężko, ale dla naszego dziecka zrobimy wszystko. Prosimy, pomóżcie nam ratować naszą dziewczynkę. Nie pozwólcie jej zgasnąć… Joanna, Marian – rodzice

8 232,00 zł ( 7.73% )
Still needed: 98 151,00 zł
Damian Żychliński
Damian Żychliński , 32 years old

By życie Damiana nie było wieczną walką... Ratunku!

Niczego w życiu tak bardzo nie pragnę jak tego, by mu pomóc, by ulżyć mojemu dziecku w cierpieniu. Chciałabym, aby mój syn, choć na chwilę poczuł się jak zdrowy człowiek. Niestety, to niemożliwe. Bezlitosne choroby z każdym dniem sieją spustoszenie w jego organizmie, a ja sama nie jestem w stanie ich zatrzymać!  30 lat temu, kiedy urodziłam Damiana, nie przypuszczałam, że tak wiele będziemy musieli przejść. Od początku syn często chorował. Najpierw zdiagnozowano u niego astmę, potem padaczkę, następnie wirusowe zapalenie wątroby. Niestety, w kolejnych latach diagnozy wciąż spływały na nas lawinowo. Teczka z dokumentacją medyczną pękała w szwach, a my ciągle wciskaliśmy w nią nowe kartki... Do problemów zdrowotnych doszła niepełnosprawność intelektualna, a także zaburzenia lękowe, w tym lęk społeczny...  Minęło wiele lat, zanim dobrze poznaliśmy wszystkie schorzenia i nauczyliśmy się z nimi funkcjonować. Choć naszą codziennością były regularne wizyty u specjalistów, badania, zabiegi to poczuliśmy, że powoli odzyskujemy stabilizację i kontrolę nad wszystkim. Damian częściej się uśmiechał, a ja wierzyłam, że teraz już wszystko będzie dobrze.  Niestety do czasu. Rok temu otrzymaliśmy kolejny, brutalny cios od losu. Badania wykazały, że w głowie mojego syna znajduje się guz – nowotwór złośliwy, glejak. Ta informacja spowodowała, że znów straciliśmy grunt pod nogami i znów znaleźliśmy się na życiowym zakręcie...  Lekarze szybko podjęli decyzję o operacji, a następnie o rozpoczęciu radioterapii. Niestety wiemy, że przed nami jeszcze bardzo długa i kosztowna droga do zdrowia – wiele miesięcy, a może nawet i lat intensywnego leczenia i rehabilitacji. Nasza sytuacja jest niezwykle trudna. Wydatki z dnia na dzień się piętrzą, a wszystkie oszczędności już dawno się wyczerpały. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o pomoc! Dziś życie ukochanej osoby zależy od pieniędzy, których nie mam... Każda podarowana złotówka to szansa dla Damiana na więcej czasu. Kocham go ponad wszystko i nie wyobrażam sobie, aby mogło go zabraknąć... Pomocy! Mama Damiana Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

3 291,00 zł ( 7.73% )
Still needed: 39 263,00 zł
Maksym Volkov
Maksym Volkov , 26 years old

W jednej chwili poczułem OGROMNY BÓL❗️Maszyna zabrała moją rękę!

W jednej chwili wszystkie moje marzenia i plany zostały mi odebrane. Miałem wtedy 25 lat i całe życie przed sobą... Podczas nieszczęśliwego wypadku straciłem moją prawą rękę! Teraz bardzo potrzebuję pomocy, żeby odzyskać dawną sprawność... Nic nie zapowiadało, że piątek 10 listopada 2023 r. stanie się najgorszym dniem mojego życia. Odwiedziłem znajomą osobę, aby pomóc jej w pracach ogrodowych. Jej wiek nie pozwalał już na takie obowiązki, a dla mnie to była drobnostka! Niestety wtedy doszło do tragedii… W jednej chwili poczułem PORAŻAJĄCY BÓL! Okazało się, że rębak, przy którym pracowałem, wciągnął moją rękę…   Trafiłem do szpitala. Mimo tego, że lekarze próbowali mi pomóc, to ręki nie dało się uratować... To był dla mnie ogromny cios! Jestem osobą praworęczną i to właśnie tę rękę zabrała mi maszyna. Wtedy zrozumiałem, jak bardzo moje dotychczasowe życie się zmieni... To było dla mnie niesamowicie trudne! Starałem się jednak nie załamywać i nie poddawać! Ciężko pracowałem podczas rehabilitacji nad zachowaniem czucia w ręce. Kolejnym krokiem jest teraz zakup protezy. To ona pozwoli mi wrócić do dawnej sprawności. Będę mógł na nowo podjąć pracę! Jestem absolwentem szkoły budowlanej i to w tym kierunku chciałem się realizować zawodowo. Dlatego tak ważna jest dla mnie sprawność dominującej ręki! Niestety koszt takiej protezy jest ogromny i sam nie jestem w stanie sprostać takiemu wydatkowi. Nie chciałbym jednak, żeby ta przeszkoda powstrzymała mnie w spełnianiu marzeń... Dlatego błagam o Twoją pomoc! Już teraz jestem wdzięczny za każdą okazaną mi życzliwość!  Maksym

8 055,00 zł ( 7.72% )
Still needed: 96 201,00 zł
Asia Kwiatkowska
Asia Kwiatkowska , 40 years old

Walczyłam o życie i córkę – Kolejny etap walki o sprawność❗️

Wasze dotychczasowe wsparcie jest dla mnie nieocenione! W poprzednich latach udało mi się dzięki zbiórce kupić wózek inwalidzki i uczestniczyć przez rok w rehabilitacji poprawiającej moją sprawność. Niestety, los sprawił, że muszę po raz kolejny prosić Was o pomoc! Moja historia: Moja biologiczna matka zostawiła mnie w szpitalu, mam dziecięce porażenie mózgowe, sąd chciał odebrać mi córeczkę… Moje życie nie jest usłane różami, a raczej cały czas muszę pokonywać przeszkody. Walczę, ale bez rehabilitacji domowej i dalszej rehabilitacji jestem bez szans. Mam zaledwie 38 lat, ale w życiu przeżyłam więcej niż niejeden 50-latek.W szpitalu zostałam porzucona. Jako maleństwo, dla którego liczy się tylko dotyk matki, nie miałam przy sobie nikogo bliskiego. Widocznie tak miało być, ponieważ adoptowali mnie najukochańsi ludzie na świecie – moi rodzice. Zaczęłam układać sobie życie. Oprócz tego, że mam niedowład prawej części ciała, jestem samodzielna. Poznałam mężczyznę, z którym chciałam spędzić całe życie. Zaszłam w ciążę i… wszystko zaczęło się sypać. Moje małżeństwo się skończyło, a ja zostałam z moim największym skarbem – córeczką Wiktorią. Blisko 2 lata trwała batalia, w trakcie której nie poddawałam się w walce o moją córeczkę. Nie bez powodu ma na imię Wiktoria – bo to moje zwycięstwo! Doskonale daję sobie radę z opieką. Po mieście poruszam się dzięki elektrycznemu wózkowi, który udało mi się zakupić dzięki Wam i Waszemu wsparciu! Za to do końca życia będę wdzięczna! Obecnie staram się uzbierać środki, by przedłużyć okres rehabilitacji. Koszt rocznej współpracy ze specjalistą rehabilitantem fizjoterapeutą to 20 000 złotych!  Nie mogę liczyć na refundację NFZ w takim zakresie, a liczba zabiegów refundowanych jest zbyt mała, by poprawić stan mojego zdrowia. Przeszłam w życiu już wiele, ale nadal mówię, że jestem szczęśliwa. Teraz mam kochającego męża, najukochańszą na świecie córeczkę. Proszę Cię! Chcę pozostać samodzielna – do bycia najlepszą mamą nie są potrzebne sprawne nogi, ale chciałabym móc być przy Wiktorii zawsze, gdy mnie będzie potrzebować – do tego potrzebuję dalszej rehabilitacji. Asia

1 637,00 zł ( 7.69% )
Still needed: 19 640,00 zł
Agatka i Basia Czerwińskie
Agatka i Basia Czerwińskie , 8 years old

Dwie siostry, dwie walki, jeden cel - ZDROWIE! Potrzebne podwójne wsparcie!

Samotnie wychowuję dwie cudowne córki – Agatkę i Basię. Każdego dnia zmagają się z chorobami przewlekłymi, a ja chciałabym uchylić im nieba i ściągnąć z nich ten ciężar. Potrzebuje wsparcia, podwójnej pomocy i siły! Agatka choruje na cukrzycę typu 1, celiakię oraz padaczkę. Codziennie, kilka, a nawet kilkanaście razy musi mierzyć poziom cukru we krwi. Do każdego bezglutenowego posiłku musi podać odpowiednią dawkę insuliny. O określonych porach przyjmuje także leki przeciwpadaczkowe. Basia natomiast urodziła się z niezwykle rzadką chorobą, a mianowicie albinizmem. Jej skóra, włosy i tęczówki pozbawione są barwnika, jest bardzo wrażliwa na światło, trzeba intensywnie chronić ją przed promieniowaniem UV. Za odpowiedni krem z filtrem płacę ponad 80 zł za opakowanie, a w sezonie letnim zużywamy ich kilka. Ze względu na słaby wzrok, który również przyniosła choroba, Basia rozwija się wolniej niż rówieśnicy. Wymaga intensywnej rehabilitacji i wielu wspomagań. Basia ma zalecone okulary korekcyjne, które w jej wieku i postępie wady trzeba często zmieniać.  Codziennie ich życie uzależnione jest od choroby. Wszystko, co chciałyby zrobić, zaplanować, a nawet zamarzyć musi przejść przez bardzo surowy filtr choroby. Większość marzeń niestety okazuje się niemożliwa do realizacji i wtedy pękają serca ich i moje... Czasem jestem mamą, która nic nie może zrobić. Jednak gdy chodzi o córki, walczę do samego końca. Dzisiaj też chcę powalczyć. Ich bezpieczna przyszłość, to mój cel...  Proszę, pomóż nam zmagać się z codziennymi wydatkami, z codzienną walką o zdrowie. Pomóż nam w zakupie niezbędnych leków, sprzętu, środków i diety.  Mama dziewczynek 

2 043,00 zł ( 7.68% )
Still needed: 24 553,00 zł