Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patrycja Kostecka
Patrycja Kostecka , 14 years old

Choroba kontroluje życie Patrycji. Pomóż jej to zmienić!

Nasza córka w wieku 10 lat zachorowała na cukrzycę typu 1. Jej codzienność diametralnie się zmieniła. Beztroskie chwile dzieciństwa przerodziły się w nieustanną kontrolę. Nie chcemy, żeby choroba zdominowała kolejne lata jej życia. Patrycja jest bardzo dzielną dziewczyną i nie załamuje się, pomimo że jej codzienność znacznie różni się od rówieśników. Nie może swobodnie spędzać czasu, bo w każdej chwili musi myśleć o poziomie cukru. Wie, że gdy cukier gwałtownie podskoczy lub spadnie, będzie się fatalnie czuła. W takich sytuacjach potrzebna jest szybka interwencja, dlatego konieczna jest ciągła kontrola. Kilkanaście razy dziennie Patrycja wylicza dawki insuliny. Ciężko nam patrzeć, jak każdego dnia nasze dziecko się męczy. Ponad wszystko chcemy, żeby córka mogła cieszyć się życiem i spędzać czas, nie myśląc nieustannie o swoim zdrowiu. Choroba Patrycji jest nieuleczalna. Są jednak metody, które pozwalają ułatwić codziennie funkcjonowanie. Pompa insulinowa, która sama zauważa wzrost cukru i automatycznie reaguje, podając insulinę, byłaby najlepszym możliwym rozwiązaniem. Jednak jej koszt jest ogromny… Na niczym nie zależy nam bardziej, niż na szczęściu Patrycji. Wierzymy, że z pomocą ludzi o dobrych sercach jej życie stanie się lepsze. Nasza nastolatka zasługuje na piękną młodość. Rodzice

2 306,00 zł ( 8.33% )
Still needed: 25 353,00 zł
Zbigniew Samelak
Zbigniew Samelak , 66 years old

Udar zabrał już zbyt wiele. Pomóż zawalczyć o powrót do dawnego życia!

Los uświadomił mi, że wszystko może zmienić się z dnia na dzień, a życie jest bardzo kruche… Jednego dnia mój mąż był pełny sił, następnego – obudził się na szpitalnej sali.  Wszystko za sprawą bezlitosnego udaru, który zmienił całkowicie bieg naszego życia. Wszystkie plany, marzenia zeszły na dalszy plan. Teraz najważniejsza jest walka o jego zdrowie. Od tego zależy, jak będzie wyglądała przyszłość mojego męża i całej naszej rodziny.  We wrześniu 2021 r. Zbyszek przeszedł rozległy udar krwotoczny śródmózgowy. Udar krwotoczny to fala, która pojawia się nagle i sieje zniszczenie w mózgu. Żaden lekarz nie jest w stanie ocenić tego, jak wielkie będą uszkodzenia... Mąż miał wiele szczęścia – przeżył. Jednak udar był na tyle poważny, że zabrał mu kontrolę nad lewą połową ciała, sprawność i samodzielność... Przez długi czas nie docierało do nas to, co się wydarzyło. Cała nasza rodzina była przerażona i zdruzgotana.  Po opuszczeniu oddziału udarowego, mąż został przewieziony na oddział rehabilitacyjny, gdzie zaczęła się długa i trudna walka o jego powrót do zdrowia i sprawności...  Na szczęście silna wola i ciężka praca Zbyszka zaczęły przynosić pierwsze efekty. Jednak, aby pojawiały się kolejne – potrzebne jest dalsza intensywna rehabilitacja i leczenie. Wiemy, że to jedyna szansa na odzyskanie, choć części sprawności i powrót do w miarę normalnego życia. Niestety, koszty rehabilitacji przerastają całą naszą rodzinę. Jest mi niezmiernie trudno prosić o pomoc, jednak by mój mąż otrzymał szansę na lepsze jutro, po prostu muszę to zrobić! Każda przekazana złotówka pozwoli kontynuować rehabilitację! Proszę, pomóżcie nam!  Małgorzata, żona 

4 780,00 zł ( 8.32% )
Still needed: 52 667,00 zł
Edgar Muniowski
Edgar Muniowski , 10 years old

Choroba zawładnęła życiem Edgara! Pomóż w walce o sprawność❗️

Walka o sprawność Edgara zaczęła się, gdy miał zaledwie 4 lata. Nasz synek złamał wtedy nóżkę. Goiła się jednak zdecydowanie zbyt długo, co bardzo nas zaniepokoiło… Wtedy już wiedzieliśmy, że coś jest nie tak!  Edgar niedługo po ściągnięciu gipsu ponownie zranił się w nogę, przez co konieczne było drugie gipsowanie. Łącznie okres rekonwalescencji trwał około 8 tygodni! Na domiar złego, jakiś czas później synkowi spuchły obie dłonie. Po konsultacji lekarz wstępnie podejrzewał, że powodem może być CRMO – rzadka choroba, charakteryzująca się nawracającymi epizodami zapalenia kości! Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy, udało nam się przeprowadzić badania genetyczne. Niestety, ich wyniki nie są jednoznaczne. Lekarz wykrył nieprawidłowości, jednak nie jest w stanie dać nam dokładnej diagnozy. Ta niewiedza jest bardzo przytłaczająca… Tak bardzo chcielibyśmy pomóc naszemu synkowi!  Edgar przeszedł już kilka zabiegów operacyjnych, intensywne leczenie i rehabilitację. Znosi to wszystko bardzo dzielnie, mimo wielu powikłań. Ryzyko urazów u naszego synka jest podwyższone, ma też zaburzenia czucia. Nie jest w stanie pokonywać dłuższych dystansów samodzielnie, więc musi poruszać się na wózku, o kulach lub z ortezą. Jesteśmy wyczerpani ciągłym poszukiwaniem i brakiem dokładnej diagnozy. Edgar przeszedł już zbyt wiele – od konsultacji, wstępnych diagnoz, po wymagające leczenie, zabiegi i rehabilitacje. W czerwcu czeka go kolejna operacja, a co za tym idzie, długi okres rekonwalescencji.  Chcielibyśmy, by nasz synek miał szczęśliwe dzieciństwo! Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak było. Edgar jest bardzo pogodnym chłopcem. Uwielbia kontakt z innymi dziećmi, rysowanie, grę w szachy i układanie klocków. Chciałby tylko, tak jak jego rówieśnicy, móc biegać i skakać… By utrzymać sprawność Edgara, konieczne jest dalsze leczenie i intensywna rehabilitacja. Wszystko to pochłania całe nasze oszczędności. Synek marzy o tym, by jeździć na rowerze. Niestety, specjalny rower rehabilitacyjny jest bardzo drogi. Boli nas, że nie możemy mu go zapewnić.  Zbliżają się wakacje i ciepłe dni. Nie chcemy, by Edgar był uwięziony w domu! Sami nie damy rady spełnić jego marzenia o rowerze, a także pokryć kosztów rehabilitacji czy zakupu nowych ortez. Prosimy, pomóżcie nam dać mu szansę na sprawność i lepszą przyszłość! Rodzice

4 422,00 zł ( 8.31% )
Still needed: 48 770,00 zł
Emilka Marczak
Emilka Marczak , 15 years old

Emilia walczy o lepsze jutro – potrzebna kolejna operacja! Pomocy!

Gdy Emilia przyszła na świat, nasze życie poza nieopisaną radością wypełnił też ogromny lęk. U córeczki zdiagnozowano choroby neurologiczne – miała nie chodzić i nie mówić... Dzięki swojej determinacji, naszej miłości i niezliczonym godzinom pracy specjalistów, stała się jednak uśmiechniętą nastolatką, która cieszy się życiem! Niestety, Emilia na co dzień zmaga się także z chorobami narządu wzroku i zezem. Okulary miały jej pomóc, ale niestety nie wystarczyły. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu udało się przeprowadzić operację, która miała poprawić jej komfort życia i ułatwić codzienne funkcjonowanie, zwłaszcza podczas nauki. Niestety, zabieg okazał się niewystarczający, Emilia wciąż nie widzi prawidłowo... Lekarze nie mają wątpliwości – niezbędne jest kontynuowanie leczenia operacyjnego zeza! Wiąże się to jednak z kolejnymi wysokimi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie... Prosimy, nie opuszczajcie nas w walce o lepsze jutro naszej córki. Wierzymy, ze wspólnymi siłami możemy dać jej szansę na zdrowie i sprawność. Każda wpłata i udostępnienie jest na wagę  złota! Rodzice

336,00 zł ( 8.31% )
Still needed: 3 707,00 zł
Lea Łuszcz
Lea Łuszcz , 9 years old

Help for Lea!

Book pregnancy, delivery on time. Nothing foretold that our daughter's condition would be so bad.... There was no first scream, there was no enjoying ourselves. Instead, there was fear, two strokes and the intensive care unit where Lea spent the following weeks... Lea had her first stroke the day she was born, and her second the next day. She ended up in the ICU, where she spent the next weeks fighting for her life! Because of what happened at the very beginning, Lea suffers from tetraplegia, epilepsy, left-sided paresis and an inoperable left hand, as well as a paralyzed palate and tongue. The daughter does not speak or walk, she has problems with chewing and swallowing. For the time being, she gets to know the world from a wheelchair or on her knees. Almost from the very beginning we have been doing everything we can to make her independent. Lea is full of hope and determination - we can see how much she would like to walk, run, talk, laugh and enjoy life. Today we know that intensive rehabilitation is still not enough. Doctors agree that Lea has great chances to walk. Stem cell therapy may help. As parents, we want to take advantage of every possibility offered by modern medicine. We are grasping at every hope! We are afraid that this is the last chance we have left... Most probably as many as three series of cells will be necessary, but for now we are dreaming to collect the necessary amount of money, at least for one. We are asking for help, for a chance for Lea to walk on her own! Żaneta and Tomasz - Lea's parents   

7 096,00 zł ( 8.29% )
Still needed: 78 436,00 zł
Eliasz Artomonow
4 days left
Eliasz Artomonow , 8 years old

Guz mózgu❗️Lekarze wysyłali nas do hospicjum, jednak my się nie poddaliśmy... Razem dla Eliaszka!

Nasz ukochany synek już jako maleńkie dziecko musiał walczyć o życie. Gdy Eliaszek miał zaledwie 2 latka, zdiagnozowano u niego guza mózgu! Rozpoczął się wyścig z czasem, a lekarze podjęli natychmiastową decyzję o operacji... To miała być zwykła procedura, guz był malutki i nie wydawał się śmiertelnie niebezpieczny. Niestety, operacje na mózgu obarczone są ogromnym ryzykiem... W jej trakcie doszło do uszkodzenia pnia mózgu synka! Nasz kochany Eliaszek, którego wcześniej było pełno i którego śmiech wypełniał cały dom, zapadł w śpiączkę... Każdego dnia staliśmy przy szpitalnym łóżeczku, gładziliśmy włoski naszego dziecka i modliliśmy się, żeby się obudził... Nie mogliśmy uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę i że nasz synek już nie wróci. Dla nas świat po prostu się zatrzymał.  Po dwóch miesiącach, które dziś są dla nas jak czarna dziura w pamięci, pełnych niepewności i lęku o każdy kolejny dzień, stał się cud! Eliasz się obudził! Nie dane nam było jednak zbyt długo się cieszyć z dobrych wieści. Synek odzyskał świadomość, jednak stracił całkowicie panowanie nad ciałem... Leżał bez ruchu, z zamkniętymi oczami – jakby spał, taki malutki i bezbronny. Nie patrzył na nas, nie wydawał dźwięku... Wiedzieliśmy, że nas słyszy, jednak nie mogliśmy nic zrobić, by mu pomóc. Cały czas myśleliśmy o tym, jak bardzo musi być przerażony, nic nie widząc i nie mogąc się poruszyć... Stan Eliasza był naprawdę zły... Po wielu godzinach rehabilitacji udało się nauczyć synka otwierać jedno oczko. Usłyszeliśmy, że nic już więcej nie da się zrobić i powinniśmy zostawić go w hospicjum. Poczuliśmy ogromną wściekłość, nie mogliśmy przecież opuścić naszego ukochanego dziecka! Jak moglibyśmy go porzucić w takim stanie? Jako rodzice wiedzieliśmy, że będziemy walczyć o Eliasza do samego końca. Niepełnosprawność nie ma przecież wpływu na miłość! Szukając ratunku dla syna, poruszyliśmy niebo i ziemię. Czuliśmy w sercach, że życie naszego dziecka nie może się tak skończyć! Nie umiemy wytłumaczyć jak, ale wiedzieliśmy, że nasze dziecko do nas wróci. Znaleźliśmy centrum rehabilitacyjne w Hiszpanii, które zgodziło się pomóc Eliaszowi w powrocie do zdrowia. Spędził w nim ostatnie 5 lat... Lekarze już na samym początku wyjaśnili nam, że droga będzie bardzo długa i kręta, a synek będzie musiał uczyć się wszystkiego od nowa i odbudować sieci neuronowe. Każdy dzień stał się walką, widzimy jednak, że jesteśmy w stanie ją wygrać. Eliasz jest bardzo dzielny i wciąż pojawiają się nowe postępy. Eliasz poruszył nóżką — zwycięstwo. Pije z kubka — zwycięstwo. Uśmiechnął się — zwycięstwo.  Mimo że nie dawano mu jakichkolwiek szans na poprawę – żyje i każdego dnia rozwija się, choć inaczej niż jego rówieśnicy. W tym nowym życiu także doświadcza świata – codziennie  towarzyszą mu dźwięki, ruchy, smaki, emocje i nasze ciepłe objęcia. Eliasz wie, że zawsze jesteśmy obok. To już nie jest ta ciemność, w której pozostawili go lekarze po operacji. On czuje, kocha, smuci się, cieszy, cierpi. On jest! Mamy nadzieję, że czas i ciężka praca przyniosą kolejne postępy, a Eliasz zacznie mówić i chodzić. Do tego jednak potrzebne jest kontynuowanie rehabilitacji. Niestety, jest ona bardzo kosztowna… Prosimy, wesprzyjcie naszego synka w walce o lepsze jutro. Choć wiele osób, w tym lekarzy, położyło na nim krzyżyk, my będziemy walczyć, póki tli się w nim iskra życia! Każdy gest wsparcia to dla nas świadectwo, że w walce o to najcenniejszą wartość, jaką jest życie, nie jesteśmy sami... Rodzice Eliaszka - Irena i Włodzimierz

32 852,00 zł ( 8.28% )
Still needed: 363 654,00 zł
Kacper Daszczyk
Kacper Daszczyk , 21 years old

W jednej sekundzie moje życie zmieniło się o 180 stopni! Bez Ciebie sobie nie poradzę!

Nawet nie przypuszczałem, że wszystko może się zmienić w jednej, krótkiej chwili. A jednak. Doświadczyłem, jak życie przelatuje mi między palcami… W drugiej połowie września podróżowałem z moją partnerką, Agnieszką. Cieszyliśmy końcem lata i początkiem jesieni. Nasza radość została jednak przerwana przez wypadek samochodowy! Na szczęście Agnieszka nie doznała żadnych poważnych obrażeń. Ja kolei znalazłem się w gorszej sytuacji, ponieważ przyjąłem całą siłę uderzenia na siebie. Przeleciałem kilkadziesiąt metrów poza samochód przez szybę, a skutki tego strasznego dnia okazały sie potworne! Doznałem złamania kręgosłupa, kości krzyżowej oraz miednicy. Przeszedłem operację stabilizującą kość krzyżową i powoli staram się stanąć na własne nogi. Wiem, że przede mną jeszcze ogrom pracy. Moja motoryka nadal jest znaczenie ograniczona, co oznacza, że wymagana jest bardzo intensywna rehabilitacja.  W mojej sytuacji zdrowotnej nie jestem w stanie podjąć pracy, przez co nie mogę opłacić mojej rekonwalescencji. Znalazłem się w ślepym zaułku, z którego sam się nie wydostanę.  W jednej sekundzie moje życie zmieniło się o 180 stopni! Pragnę odzyskać utraconą sprawność i samodzielność. Pragnę pracować i budować moją przyszłość. Jeżeli jednak nie skupię się na teraźniejszości, nic się nie zmieni. Dlatego proszę Cię o pomoc w pokonaniu pułapki, w której właśnie się znalazłem. Kacper

880,00 zł ( 8.27% )
Still needed: 9 759,00 zł
Aleksy Janiszek-Wojda
Aleksy Janiszek-Wojda , 10 years old

Podwójny dramat rodziny❗️Alek chce obudzić się z koszmaru choroby - pomóż!

Kiedy choruje jedno dziecko, jest ciężko. Kiedy zachoruje dwójka, nie wiesz, które trzymać za rękę. Które pierwsze przytulić. Jesteś wewnętrznie potłuczony na miliony malutkich kawałków, ale wiesz, że musisz wstać. Ocierasz łzy, które nocami spływają Ci po twarzy... Tak jest u nas. Alek i jego siostra zachorowali na to samo w odstępie kilku miesięcy. Autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Choroba zmieniła nasze życie w koszmar, dlatego prosimy o ratunek dla syna! Najpierw zachorowała nasza córeczka. Jej stan pogarszał się z każdym dniem... Kiedy byliśmy zajęci szukaniem ratunku dla córki, straciliśmy z oczu jej brata. Inteligentny, empatyczny chłopiec zaczął nagle mieć tiki. Przewracał się na prostej drodze. Lekarze nas uspokajali, że to stres i nieuwaga. Potem synek przestał rozumieć, co się do niego mówi. Przestał mówić. Zaczął tracić siły. Pojawiał się u niego silny światłowstręt.... W czasie, gdy jego siostra była w szpitalu i czekała na podanie leków, u Alka zaczęły się napady agresji. Przestał panować nad czynnościami fizjologicznymi. Przeczucie nas nie myliło. Trzy miesiące później leżeli już na oddziale neurologii wspólnie. Diagnoza również była ta sama. Rodzeństwo z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu... Autoimmunologiczne zapalenia mózgu to niebezpieczna choroba, mogąca doprowadzić nawet do najgorszego... Mózg ogarnia stan zapalny, dochodzi do niszczenia układu nerwowego... Na szczęście u córki leczenie podziałało - podawanie immunoglobulin przez 2 lata spowodowało wycofanie się choroby. U Alka pozwoliło na powrót do normalnego życia. Zaczął się rozwijać, uczyć się mówić, funkcjonować jak każde dziecko. Niestety, nie na długo... Alek otrzymywał lek dwa lata. W dwa lata z dziecka z afazją, z błędnie zdiagnozowanym autyzmem stał się dzieckiem w intelektualnej normie - miał jedynie opóźnienia werbalne typowe dla uszkodzeń neurologicznych. "Ile Pani myśli, że będziemy go leczyć” - usłyszałam od szpitala... Leczenie przerwano, skazano synka na to, by stracił wszystko, co udało mu się uzyskać...  Brak leczenia to dla Alka wyrok. Bez immunoglobulin przestanie mówić, chodzić, rozumieć. Może stracić bezpowrotnie wzrok. Jego mózg może zostać na trwale uszkodzony i nie można przewidzieć dokładnie skutków zaprzestania leczenia. Każdy scenariusz jest możliwy. Już trzeci rok nasze życie to szpitale, kolejne badania, strach o jutro. Jedna choroba autoimmunologiczna pociąga za sobą następne. Leczenie obciąża organizm. Pojawiają się dodatkowe problemy. Kiedy zdrowe dziecko złapie przeziębienie, po kilku dniach wszystko jest w porządku. U mojego syna wystarczy chwila spędzona przy kimś, kto ma infekcję... Obrońcy jego organizmu, zamiast atakować realnego wroga, atakują jego mózg. I choroba wraca jak bumerang.  Od dwóch lat szukamy wyjścia z sytuacji i próbujemy absolutnie wszędzie, aby przywrócić Alkowi zdrowie. Pokonujemy tysiące kilometrów między lekarzy i laboratoriami, podejmując nierówną walkę o zdrowie dzieci. Setki badań, wykrytych możliwych przyczyn, podjętych dodatkowych działań. Konieczność  drogich badań kontrolnych. Wielokierunkowa rehabilitacja. Specjalna dieta. Wszystko mnożone przez dwa... Wydaliśmy już wszystko, co mieliśmy. Pracowaliśmy ponad swoje siły, nie chcąc prosić nikogo o pomoc, ale stoimy już pod ścianą. Koszt immunoglobulin przekracza nasze możliwości. To około 30 tysięcy złotych co kilka tygodni i zwiększający się koszt w zależności od wagi Alka... Wlew działa 5 tygodni. Po tym czasie objawy wracają, mówi coraz gorzej, pojawiają się objawy neurologiczne i psychiatryczne.  Błagamy o pomoc, aby nasz syn mógł wyzdrowieć. Lek zwraca mu normalne życie i dzieciństwo. Do niedawna to my pomagaliśmy. Teraz sami jesteśmy po drugiej stronie i prosimy każdego człowieka o dobrym sercu o pomoc dla naszego syna... Kasia i Przemek - rodzice Alka   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

21 123,00 zł ( 8.27% )
Still needed: 234 197,00 zł
Krzysztof Sobór
Krzysztof Sobór , 48 years old

Na misji w Iraku wydarzył się wypadek! Pomóż Krzysztofowi odzyskać sprawność!

Byłem żołnierzem. W 2004 roku poleciałem do Iraku uczestniczyć w drugiej zmianie. Zajmowaliśmy stanowisko w Karbali, na posterunku policji. Doszło wypadku, uszkodziłem kręgosłup… Od tamtego zdarzenia wszystko się posypało. Moją nadzieją jest operacja, na którą udało mi się zebrać dzięki Waszej pomocy! Po operacji będę potrzebował intensywnej rehabilitacji, niestety w większości nierefundowanej. Dlatego otwarta zostaje kolejna zbiórka na ten cel, a ja wciąż proszę o wsparcie. Za wszystko dziękuję! Moja historia: Gdy leciałem do Iraku, tutaj w kraju jeszcze nikt się nie spodziewał, że żołnierze będą wracać w czarnych workach albo ciężko ranni. Chyba nie zdawali sobie sprawy, że idziemy na prawdziwą wojnę.  Miałem świadomość, że mogę nie wrócić, ale byłem żołnierzem, służyłem dla ojczyzny. Niestety, po 5 miesiącach służby zdarzył się wypadek. Na początku wydawało się, że to nic poważnego. Miałem akurat nocną wartę, ale byłem w stanie tylko leżeć. Na drugi dzień trafiłem do szpitala polowego. Tam lekarz stwierdził, że mam złamany kręgosłup. Nacisnął mi na głowę od góry, a ja straciłem przytomność.   Stamtąd ewakuowali mnie do Bagdadu, do amerykańskiego szpitala. Na miejscu orzekli, że mam pęknięte kręgi. Dostałem leki, czekałem na ewakuację do kraju. Potem helikopter na lotnisko i droga do domu. W jej trakcie na zmianę budziłem się i traciłem przytomność. Na domiar złego po drodze zaginęła moja dokumentacja medyczna.  Wróciłem do Polski i tak zaczęła się moja “przygoda” – w szpitalu raz mówili, że mam złamany kręgosłup, raz, że nic mi nie jest i za dwa tygodnie będę mógł wrócić do Iraku.  Ostatecznie wypisali mnie, dali leki przeciwbólowe. Kolejne miesiące to były wizyty kontrolne u neurologa, ortopedy. Na początku nawet jeszcze chodziłem, ale było coraz gorzej. Potem zwolnili mnie z wojska, bo nie byłem w stanie służyć. W 2008 w Sosnowcu przeszedłem operację odbarczenia rdzenia. Wiedziałem, że nigdy już nie odzyskam pełni sprawności. Miałem prowadzić spokojny tryb życia, bez nadwyrężania się. To trudne dla człowieka, który skakał kiedyś ze spadochronem, ale musiałem się dostosować.  Zmieniłem pracę, nie byłem już żołnierzem, tylko biurokratą w mundurze. Ale dehydracja kręgosłupa postępowała, było coraz gorzej. Od 1,5 roku już jestem na zwolnieniu. Nie jestem w stanie prawie nic zrobić sam, są dni, że nie dojdę nawet do łazienki.  W 2020 roku przeszedłem operację w Olsztynie, która nie pomogła. Lekarz orzekł, że jedynym ratunkiem dla mnie są implanty. Trzeba wymienić cały odcinek lędźwiowy. Zapewniają mnie, że po rehabilitacjach wrócę do sprawności, a ja nie marzę o niczym innym! Chciałbym chociaż truchtem pobiec za synami, pograć z nimi w piłkę… Starszy ma 3 latka, młodszy 1,5 roku. To moje chłopaki i moja żona dają mi siły, są jak paliwo do rakiety. Nie mam czasu myśleć o głupotach dzięki nim. Bóg wiedział, kiedy mają pojawić się w moim życiu.  Nigdy nie byłem taki, że siadałem i płakałem. Muszę jakoś funkcjonować i się nie poddaję. Staram się myśleć pozytywnie. Wierzę, że jeszcze będzie dobrze! Wierzę, że operacja przyniesie oczekiwane rezultaty, a rehabilitacja pozwoli mi odzyskać sprawność. Za każdą pomoc z góry dziękuję! Krzysztof

2 110,00 zł ( 8.26% )
Still needed: 23 422,00 zł