Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ewa Dziurosz
Ewa Dziurosz , 49 years old

Udar mózgu, potem amputacja... Pomóż Ewie odzyskać dawne życie!

Ewa to naprawdę wspaniała osoba, która do czasu tych tragicznych wydarzeń, czerpała z życia pełnymi garściami. Zawsze pogodna i z sercem na dłoni. Kochająca żona i mama dwóch chłopców. Taka właśnie była i do dzisiaj jest nasza Ewa. Zły los postanowił jednak trochę namieszać w jej życiu... Nasza przyjaciółka pracowała w szkole podstawowej jako pedagog i nauczyciel. Niestety jej wspaniałe i ułożone rodzinne życie, 8 czerwca 2020 roku, nagle zmieniło się w koszmar. Ewa doznała rozległego udaru niedokrwiennego prawej półkuli mózgu. Z powodu powikłań, które wystąpiły po zabiegu trombektomii (mechanicznego usunięcia skrzepiny), amputowano jej prawą nogę na wysokości uda! Obrzęk mózgu przyczynił się do usunięcia kości czaszki z prawej skroni. Niestety u Ewy wystąpił niedowład lewej strony, zarówno kończyny górnej jak i dolnej. Przez pierwsze miesiące karmienie odbywało się dojelitowo, przez PEGA, pokarmem przygotowywanym przemysłowo. W pomocy przy oddychaniu niezbędny okazał się także respirator i tlen podawany przez tracheostomię. Każdego dnia wierzyliśmy jednak, że Ewa znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, by do nas wrócić.  To były naprawdę trudne chwile, Udar w tak krótkim czasie odebrał jej tak wiele… Od tego momentu mijają już prawie trzy lata. Ewa nadal wymaga opieki drugiej osoby, jednak dzięki rehabilitacji i regularnym ćwiczeniom udało się jej wywalczyć naprawdę dużo. Po udarze nie potrafiła mówić, dziś jej mowa jest już płynna. Porusza się za pomocą wózka inwalidzkiego, jednak większość czasu spędza w łóżku. Rehabilitanci starają się ją pionizować, ale brak jednej nogi znacząco to utrudnia. Wszyscy jesteśmy świadomi, że przed nią jeszcze wiele miesięcy walki. Chcielibyśmy w przyszłości zakupić dla niej protezę oraz wózek elektryczny, który ułatwiłby jej poruszanie się.  Choć minęło już kilka lat, cały czas potrzebna jest codzienna, zdaniem fachowców długoletnia rehabilitacja. Wszyscy z najbliższego otoczenia naszej Ewy wierzymy, że ten plan jest jak najbardziej realny. Ewa jest naprawdę niesamowicie silną kobietą, która potrafi walczyć z przeciwnościami losu. Jednak sam upór, zapał i motywacja nie wystarczą, trzeba mieć jeszcze fundusze, by marzenia te móc zrealizować. Sama nie ma szans wygrać tej nierównej bitwy, lecz głęboko wierzymy w to, że wspólnymi siłami zdołamy pomóc naszej przyjaciółce. Ewa podjęła już walkę, by odzyskać to, co utraciła tego feralnego dnia. Pomożesz jej to osiągnąć? Bliscy Ewy

7 142,00 zł ( 8.85% )
Still needed: 73 539,00 zł
Karol Siwiera
Karol Siwiera , 39 years old

Karol spadł z dachu, stracił czucie od pasa w dół... Pomóż mu znów być sprawnym tatą!

Nie ma słów, by wyrazić wdzięczność, jaką dziś czuję za Wasze dotychczasowe wsparcie! Dziękuję za każdą przekazaną złotówkę i słowa otuchy. Daliście mi siły, by dalej walczyć o lepsze życie. Dzięki temu jestem aktywny i chcę rozwijać się jako sportowiec i spełniać swoje marzenia. Jestem Wam bardzo wdzięczny! Dziś muszę po raz kolejny prosić Was o pomoc. Chciałbym zakupić nowy wózek inwalidzki, który ułatwi mi codziennie funkcjonowanie. Obecny jest już bardzo wysłużony. Niestety sam nie jestem w stanie uzbierać potrzebnych środków. Oto moja historia: Nigdy nie pomyślałem o tym, że moje życie doprowadzi mnie do momentu, w którym będę musiał prosić o pomoc. Niestety, nasze plany często mijają się z rzeczywistością, która potrafi być dla nas brutalna… Przez wiele lat pracowałem w branży budowlanej. Uważano mnie za świetnego, pracowitego brygadzistę… Niestety nigdy już nie wrócę do tej pracy. Zbytnio zaufałem swojemu belgijskiemu pracodawcy, którego niedopatrzenie okazało się tragiczne w skutkach… Rozbierałem dach, warunki były ryzykowne, a zabezpieczenia niewystarczające. To były ułamki sekund… Spadłem. Od tego momentu nie mam czucia od pasa w dół. Lekarze powiedzieli mi, że na skutek wypadku rdzeń kręgowy na poziomie piersiowym został całkowicie przerwany. Oznacza to, że już nigdy nie stanę na nogach… W takich chwilach bardzo łatwo jest się załamać. Ja mam to szczęście, że mam w swoim życiu dwie wspaniałe dziewczyny – moją żonę i malutką córeczkę. Mam dla kogo żyć, dla kogo walczyć… Nie mogę się poddać! Zaraz po wypadku zacząłem rehabilitację, aby nauczyć się nowego życia – tego z perspektywy wózka inwalidzkiego. Rehabilitacja trwała 3 miesiące, ale okazało się to zaledwie kroplą w morzu. Muszę ćwiczyć dalej… Od miesięcy staram się sam pionizować, wzmacniam mięśnie codziennymi ćwiczeniami. Zawsze byłem pracowity, teraz wykorzystuję to, motywując się do regularnych treningów. W pracy nad formą pomaga mi także rodzina, nie chcę być jednak dla nich dłużej ciężarem… Staram się robić, co w mojej mocy, by być jak najbardziej samodzielnym i w miarę sprawnym człowiekiem, ale brak pieniędzy bardzo to utrudnia. Nie chce być obciążeniem dla mojej żony i córeczki. To one są dla mnie największym wsparciem. Żona pomaga mi w wykonywaniu podstawowych czynności, które po wypadku okazały się barierą nie do przeskoczenia… Nie chciałem prosić o pomoc, ale nie mam wyjścia. Nie mogę wrócić do dotychczasowej pracy, a przez to nie mogę zdobyć środków, by kupić nowy wózek inwalidzki. Ten, na którym poruszam się teraz jest bardzo wysłużony i nie spełnia już swoich funkcji. Nowoczesny wózek pozwoli mi lepiej pokonywać codzienne bariery, być wsparciem i pomocą dla bliskich, sprawniej i pewniej poruszać się. Chcę walczyć, dlatego proszę, pomóż mi! Karol  

2 260,00 zł ( 8.85% )
Still needed: 23 272,00 zł
Olivier Gabor
Olivier Gabor , 6 years old

Jeśli nic nie zrobimy, autyzm pochłonie go na zawsze! Pomóż!

Pierwsze obawy zostały stłumione, nierozpoznane. Mówiliśmy – „taki jego urok”. Gdy Olivier poszedł do przedszkola przed skończeniem trzech latek, coraz częściej nauczycielki informowały nas o sprawach, które wymagały konsultacji. “Nie patrzy w oczy, unika dzieci, nie bawi się zabawkami w typowy sposób, nie rozumie najprostszych poleceń, nie reaguje na imię, płacze, gdy jest za głośno…” – to tylko urywki zdań, które z każdym dniem docierały do nas coraz częściej. Z wydaną opinią przez wychowawczynię Olivierka poszliśmy szukać pomocy – konsultacje u psychiatry, psychologa, neurolog, logopeda… Usłyszeliśmy diagnozę: „całościowe zaburzenia rozwoju ze spektrum autyzmu”. Z jednej strony strach, smutek, złość, a z drugiej słowa budzące nadzieję. Synek jest jeszcze mały, ma potencjał, a wczesna diagnoza jest przede wszystkim szansą na rozpoczęcie działań i zajęć wspierających jego rozwój. Również my jako rodzice potrzebujemy tego wsparcia, by wiedzieć, co robić i jak wychowywać naszego synka, by nie bał się otoczenia. By wiedział, że z nami jest bezpieczny i kochany, pomimo trudności, które stanęły na jego drodze. Przed nami długa droga, pełna zakrętów i zaułków. Autyzm u każdego dziecka objawia się inaczej, nie wiemy jak będzie funkcjonował nasz synek za miesiąc, za rok czy za pięć lat. Na ten moment najważniejsze są wszelkie badania, które pomogą nam i specjalistom zaplanować plan działań. Oli jest dzieckiem i jak każdy maluch uczy się świata. Jednak jego możliwości są zupełnie inne, nietuzinkowe. Potrzebujemy specjalistycznego wsparcia, które pokaże jak odkryć i wykorzystać jego mocne strony oraz jak poradzić sobie z trudnościami ponad miarę. Kwoty są ogromne, zdecydowanie przekraczają nasze możliwości finansowe. Mimo wszystko dokładamy wszelkich starań, by już dzisiaj budować Olivierkowi dobrą przyszłość. Burzymy mury, szukamy innych wyjść, zmieniamy tory, gdy jest taka potrzeba. Mamy lepsze i gorsze dni, ale nie poddajemy się. Każdy dzień to maleńki kroczek ku lepszemu. Każdy dzień jest szansą na przełom. rodzice Olivierka

2 509,00 zł ( 8.84% )
Still needed: 25 843,00 zł
Igor Semenov
Urgent!
11 days left
Igor Semenov , 44 years old

Walczę dla żony i dzieci – Igor vs. nowotwór złośliwy❗️

Z Igorem znamy się od lat. Wychowaliśmy się na jednym podwórku. Gdy usłyszałem, z jaką chorobą się mierzy, byłem zrozpaczony. To mężczyzna w sile wieku, który powinien skupić na rodzinie, a nie na walce z chorobą… Znam całą rodzinę Igora – jego rodziców, wspaniałą żonę, urocze dzieciaki. Ma 13-letniego syna i 10-letnią córkę. Z zawodu jest hutnikiem. Jego staż pracy w hucie wynosi ponad 10 lat. Zaczynał pracę jako podrzędny pracownik, po latach sięgnął aż stanowiska mistrza. Niestety z pracy w hucie musiał zrezygnować ze względu na stan zdrowia... To taki pracowity, dobry i spokojny człowiek.  Na początku choroby Igor walczył sam. Nikt z przyjaciół nie wiedział, z czym się mierzy. Jednak doszło do momentu, kiedy nie da się tego ukryć. Nowotwór zabiera każdy skrawek życia. Igor przeszedł chemioterapię, radioterapię, operację guza, ale… doszło do wznowy. To rak migdałka podniebnego. Z rany w szyi wycieka ropa. Jednak Igor nie kwalifikuje się do kolejnej operacji, ponieważ ten nowotwór złośliwy ma już cechy naciekania na tętnicę szyjną. To bardzo niebezpieczne zjawisko. Przez jakiś czas jako przyjaciele dawaliśmy radę pomagać we własnym zakresie. Niestety teraz nie możemy uzbierać potrzebnej kwoty. Brakuje około 15 tys. złotych, żeby Igor otrzymał niezbędny kurs terapii. Wiemy, że bez Twojej pomocy nie damy rady. Tylko ze wsparciem darczyńców Igor ma szansę na pokonanie złośliwego nowotworu. Igor, imiennik i przyjaciel Igora

1 406,00 zł ( 8.81% )
Still needed: 14 552,00 zł
Joanna Spólnik
Joanna Spólnik , 40 years old

Pokonać bezsilność i rozpacz w walce o sprawność!

Strach przychodzi wraz z diagnozą, a później jest już tylko gorzej. Każdy kolejny dzień, każda minuta życia ze świadomością, że choroba stopniowo odbiera nam ukochaną osobę - to myśl nie do zniesienia. Asia to wspaniała żona i mama. Nie wyobrażamy sobie, że mogłoby jej zabraknąć, dlatego zdecydowaliśmy się prosić o pomoc… Życie nigdy jej nie rozpieszczało. Od najmłodszych lat musiała zmagać się z problemami rodzinnymi i swoją niepełnosprawnością. Mimo to udało jej się założyć szczęśliwą rodzinę, która jest dla niej całym światem. Syn Izydor to jej oczko w głowie. Chciałaby przychylić mu nieba, jednak ograniczenia fizyczne stają się coraz większą przeszkodą…  Pierwsze niepokojące symptomy pojawiły się już wiele lat temu, Asia każdego dnia traciła siły, chodziła o kulach. Jednak to w 2018 roku usłyszeliśmy wiadomość najgorszą z możliwych – stwardnienie rozsiane. Okazało się również, że to typ choroby odporny na jakiekolwiek leki. Jedynym ratunkiem w tym momencie stała się intensywna rehabilitacja, która daje szansę na to, by spowolnić postępy choroby.  Joanna porusza się na wózku. Nie ma siły, by ugotować obiad dla swoich najbliższych, nie ma siły samodzielnie się ubrać, wykąpać… Każda, nawet ta najprostsza czynność, staje się niemożliwą do osiągnięcia. Największym wsparciem była dla niej ukochana mama, zawsze na posterunku, nigdy niezawodząca. W ubiegłym roku w trakcie pandemii odeszła, a świat Joanny legł w gruzach. Śmierć mamy zabrała jej resztki radości i nadziei, że jeszcze będzie dobrze.  My, rodzina i najbliżsi Asi, nie jesteśmy w stanie sami sfinansować turnusu rehabilitacyjnego i specjalistycznej opieki. Z rozpaczą i bezsilnością obserwujemy, jak jej stan ulega pogorszeniu. Nie możemy na to pozwolić, dlatego prosimy Was z całego serca o wsparcie, które pomoże Asi poddać się odpowiedniej rehabilitacji!  Rodzina 

7 872,00 zł ( 8.8% )
Still needed: 81 490,00 zł
Leon, Kuba, Franek i Antek Frej
Leon, Kuba, Franek i Antek Frej , 10 years old

Czterej bracia obciążeni chorobami! Chłopcy potrzebują Twojego wsparcia

When I go out for a walk with my sons, almost everyone watches us. No wonder, four almost identical boys use every opportunity to play around. They cannot see the world beyond themselves. If they run somewhere, they are always doing it together. Unfortunately, one of them, Leon, is always far behind. Due to perinatal complications, he develops worse than his brothers. The biggest chance to regain lost ability is a very complicated and expensive surgery in the USA ... We are a large family. In addition to boys, we have 2 teenage daughters. Our life is very different from that of a traditional family. We do not know what peace and quite is. The four boys are two pairs of twins, 20 months apart. The older ones are 5 years old and younger ones are 3.5 years old. They all have been born prematurely, and they all need early child development support. Every hour spent with this gang is like crazy town. One does not have a single moment for oneself at all ... In the future, if there is a need, they will surely go through fire for each other. Today, however, I just want them to move forward and develop. Leon struggles the most. Contractures and severe pains paralyze even his slightest movement. The scientific name of this phenomenon is spasticity which is the result of Cerebral Palsy. Leon is acutely aware that something is not okay with him, especially when he has three very busy brothers around him throughout the day. Everyday, Leon requires leg braces to position his feet properly. He can only walk a short distance on his own. The stairs are the biggest challenge for my son. Without clinging to the railing, he is unable to go up even a single step. The increased muscle tone from the spasms causes such severe pain that we need a special needs stroller to get around. Leon sometimes disguises himself in a Spider-man costume to gain additional powers and feel special. My heart breaks in pieces, so we must act. Leon's suffering may be relieved by having surgery in the United States. The procedure is called selective dorsal rhizotomy (SDR). It involves cutting the spinal cord, allowing to reduce the tension on the muscles. As a result, Leon would be able to move more freely, and each step would no longer be associated with pain. Day-to-day life and his level of comfort would be substantially improved. For such a complicated procedure you need the best doctors in the world, and such are found in the USA... Dr. Park from Missouri, who qualified Leon for surgery, has ultra modern equipment, and has developed a unique method of cutting nerve fibers, opening only one vertebra. In Poland, doctors open up to five vertebrae, which increases the risk of complications and they do not have such a rich 25-year experience. That is why we decided to choose the United States and we have to go there with the whole family, because we have no one to leave the boys with... I would not go on such a backbreaking journey if I found a better solution for my son. As a mother, I must give him the best opportunity of full and successful life. Unfortunately, this is associated with huge costs, which we cannot afford, so we respectfully ask for your support. We want to fly to the USA in the middle of next year. In addition, our son will need intensive rehabilitation before and after the surgery. Without it, this whole undertaking will lose its meaning. Please, be with us on this journey for Leon's health and wellness. We need you very much... Ewa – Leon’s mom

8 422,00 zł ( 8.79% )
Still needed: 87 323,00 zł
Robert Szot
Robert Szot , 32 years old

Tatuś cały czas śpi... – Robertowi pękł krwiak w mózgu!

W dniu naszej 5. rocznicy ślubu mój mąż nagle stracił przytomność i przewrócił się na podłogę. Wezwałam natychmiast karetkę, ale niestety nie udzielono mu takiej pomocy, której potrzebował. Następnego dnia Robert miał zaburzenia świadomości i omamy wzrokowe. W szpitalu okazało się, że to krwiak, który zalał już prawy płat czołowy mózgu. Wstępne diagnozy były druzgocące…  Mój mąż Robert zawsze był osobą bardzo aktywną, kochał swoją pracę. Prywatnie wspaniały mąż i kochający ojciec. Od lutego 2018 roku jesteśmy małżeństwem. Stanowimy wspaniałą rodzinę, mamy dwoje dzieci: 4-latkę Zuzię i 3-letniego Antosia. W Święta Bożego Narodzenia przeprowadziliśmy się do nowego domu, który razem budowaliśmy przez te lata. Wiedliśmy szczęśliwe i poukładane życie. Niestety los jest przewrotny…  Lekarze nie dawali nam wielkiej nadziei: ,,Proszę się przygotować, że mąż nie przeżyje tej operacji, a jeśli przeżyje, to będzie ciężkim kaleką do końca życia”. W tamtym momencie świat się dla mnie zatrzymał. Niczego nie pragnęłam bardziej, niż zdrowia dla Roberta. Na szczęście operacja się udała. Ta informacja nie przyniosło ukojenia na długo – dalej słyszałam słowa ,,Jest bardzo źle, a wręcz krytycznie, nie wiadomo czy w ogóle przeżyje”. Kolejny dzień, kolejny cios, kolejna operacja. Obrzęk mózgu nie ustępował. Lekarze podjęli decyzje o kolejnej operacji: ,,Pani mąż będzie miał kraniotomie czaszki, aby odbarczyć mózg”. Operacja udała się, ale dalej słyszałam: ,,Jeśli przeżyje, to będzie w stanie wegetatywnym”. Ale co to znaczy? Jak to w stanie wegetatywnym? Przed oczami miałam obraz mojego męża leżącego na łóżku w domu, podłączonego pod maszyny podtrzymujące życie.  Po tygodniu od operacji Roberta odłączono od leków utrzymujących stan śpiączki farmakologicznej. Niestety Robert się nie obudził, tak jak wszyscy mieli nadzieję. Każdego dnia robi maleńkie postępy – otwiera jedno oko, próbuje wodzić wzrokiem, reaguje na ból, na dotyk, rusza palcami jednej ręki oraz stopy. Robię wszystko, aby mu pomóc, każdego dnia jestem przy nim, chcę, żeby wiedział, że czekamy na niego, że ma dla kogo walczyć. Niestety, aby Robert robił dalsze postępy, musi być poddany długiej rehabilitacji. Bezpośrednio po leczeniu szpitalnym konieczny będzie pobyt w ośrodku rehabilitacyjnych, którego koszt waha się od 20 do 35 tys. za miesiąc, koszt roczny to ponad 200 000 tysięcy złotych! Jest to kwota poza moim zasięgiem i możliwościami finansowymi. Bez pomocy ludzi dobrego serca nie uda mi się zapewnić Robertowi najlepszej opieki, która daje mu szanse na powrót do zdrowia.  Bardzo proszę Cię o wsparcie. Pragnę, aby mój mąż możliwie szybko wrócił do naszego świata. Ma przecież maleńkie dzieci, które każdego dnia czekają na niego. Robert ma dopiero 30 lat, przed nim jeszcze dużo życia… Proszę o pomoc! Klaudia, żona Roberta

15 964,00 zł ( 8.77% )
Still needed: 165 932,00 zł
Filipek Staszałek
Filipek Staszałek , 2 years old

Filipek potrzebuje operacji rączki! Pomóż!

Gdy nasz ukochany synek przyszedł na świat, od razu musiał zmierzyć się z wieloma trudnościami. Chcemy zrobić wszystko, żeby przywrócić mu pełne zdrowie, zapewnić specjalistyczną opiekę i dać równe szanse na normalne życie.  Filip urodził się z rozszczepem wargi i podniebienia oraz hemimelią promieniową prawej ręki – nie ma kości promieniowej i kciuka, a nadgarstek jest zdeformowany. Synek od urodzenia jest pod stałą opieką wielu specjalistów, czuwających nad jego prawidłowym rozwojem. Jest też poddawany regularnej fizjoterapii. Dotychczas przeszedł już dwie operacje. Niestety, to jeszcze nie koniec… Przed Filipkiem kolejne zabiegi, a w przyszłości czeka go jeszcze trudny proces wydłużania kości przedramienia. Mimo długiego czasu spędzanego w gabinetach lekarskich nasz synek jest bardzo dzielnym i wesołym chłopczykiem. Z ogromną radością obserwujemy, jak mimo ograniczeń fizycznych wytrwale walczy i szuka sposobów na osiąganie kolejnych umiejętności.  Po długich poszukiwaniach sposobów leczenia udało nam się znaleźć bardzo doświadczonego chirurga i opracować  plan leczenia obiecujący przywrócenie pełnej sprawności dłoni. To dla nas wspaniała wiadomość. Pojawiła się szansa na poprawienie jakości życia naszemu synkowi!  Jednak koszty tego procesu i operacji są bardzo duże i skumulowane w krótkim okresie, co przekracza nasze możliwości finansowe. Wierzymy, że z Waszą pomocą nam się to uda! To od działań podejmowanych dziś zależy przyszłość naszego dziecka! Jesteśmy ogromnie wdzięczni i bardzo dziękujemy za każdą pomoc! rodzice Filipa

31 976,00 zł ( 8.75% )
Still needed: 333 292,00 zł
Angelika Przespolewska
1 day left
Angelika Przespolewska , 33 years old

Nie będę zdrowa, ale mogę być szczęśliwa! Czy mi pomożesz?

Już od samego początku życie nie szczędziło mi problemów. Staram się robić wszystko, co w mojej mocy, aby nie przygniotły mnie wyzwania, które są na mojej drodze. Postanowiłam sobie, że nigdy się nie poddam. Mogłam załamać się już milion razy, ale nie pozwalam sobie na to, zwłaszcza od momentu, gdy zostałam mamą. Marzyłam o własnej rodzinie i założyłam ją, chociaż wydawało się to niemożliwe. Teraz po prostu chcę żyć normalnie. Chcę być sprawna dla mojej córeczki. Dla Lenki... Urodziłam się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Stwierdzono u mnie również wodogłowie - przeszłam zabieg wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnowej. Moje życie to nieskończone godziny rehabilitacji. Najwięcej dobra zawdzięczam mojej mamie. Zaakceptowała mnie i kochała taką, jaka jestem. Pomagała mi przez całe życie wydatkując pieniądze z własnej kieszeni. Niestety odeszła dwa lata temu... Jak każdy człowiek pragnęłam miłości. Wydawało się to czczą mrzonką, ale udało się. Poznałam Błażeja, zakochałam się. Długo walczyłam o to, aby zostać mamą. Wreszcie udało się, ale ciąża była zagrożona. W 13 tygodniu otrzymałam informację, że muszę bardzo się oszczędzać, jeżeli wszystko ma skończyć się dobrze. Pilnie przestrzegałam wszelkich zaleceń. Trzy lata temu Błażej i ja zostaliśmy rodzicami Lenki. Niestety, ona także nie może cieszyć się zdrowiem. Cierpi na zespół Turnera. Z tego względu wymaga większej opieki. Mąż bardzo mnie wspiera. Opiekuje się nami. Wiem jednak, że to ja jestem mamą i podobnie, jak moja mama dla mnie, chcę dać z siebie wszystko, aby Lenka była szczęśliwa. Uczę ją w domu, pokazuję świat. Z mężem robimy wszystko, co w naszej mocy.  Poruszam się na wózku. Jestem aktywna na miarę swoich możliwości, ale wszystko staje się coraz trudniejsze… Odkąd urodziłam, swoje potrzeby przesunęłam na dalszy plan. Przede wszystkim chcę być dobrą i sprawną mamą dla mojej ukochanej córeczki. Tak bardzo chciałabym po prostu wstać z wózka, móc swobodnie chodzić o własnych siłach. Wyjść na spacer z córką. Jechać gdzieś bez stresu. Nie musieć prosić o pomoc przy wyjściu z mieszkania. W przyszłości chciałabym odbierać Lenkę ze szkoły, nie będąc już na wózku. Nie myślę o sobie, ale o niej. Chcę zapewnić Lence wszystko, co najlepsze, zwłaszcza, że także została obciążona chorobą.  Ludzie sprawni, mogący chodzić, nie doceniają, jak ogromne jest to błogosławieństwo. Należy być wdzięcznym za to, co się ma. Każdego dnia dziękuję za mojego męża i córeczkę. Dzięki Błażejowi i Lence moje życie jest o wiele piękniejsze.   Chcę żyć normalnie. Tak bardzo pragnę, aby przestano traktować ludzi niepełnosprawnych jako gorszych. Przecież jesteśmy takimi samymi istotami. Mamy plany, marzenia, cele. Walczę o to, aby  ludzie niepełnosprawni nie byli oceniani tak pochopnie.  Marzę o tym, aby być bardziej sprawna i samodzielna, aby móc zajmować się moją córeczką jak najlepiej tylko się da. W trakcie tej zbiórki bardzo chciałabym zgromadzić środki na zakup samochodu dostosowanego do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Z całego serca proszę o pomoc, bo tylko z Wami się uda! Angelika

2 374,00 zł ( 8.75% )
Still needed: 24 754,00 zł