Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Hućko
Michał Hućko , 32 years old

By sprawne życie stało się rzeczywistością, nie wspomnieniem...

Moją rzeczywistość od zawsze definiował ruch. Tak spędzałem wolny czas, tak zarabiałem na utrzymanie moje i rodziny. Godziny spędzone na nogach dawały mi ogromną satysfakcję i poczucie, że moje życie ma swój własny bieg.  Niestety, te czasy to dla mnie wspomnienie, zamierzchła przeszłość, do której wciąż wracam myślami. Jeden dzień, jedna chwila, obróciły wszystko, co budowałem latami w drobny mak. Pozostały mi wspomnienia i walka, od której zależy cała moja przyszłość. Wynik jest niepewny, ale ja w tym momencie, nie mam już nic do stracenia.  Kiedy ktoś mnie pyta, co właściwie się wydarzyło, nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Mój wypadek wydarzył się 12 września, a ja obudziłem się dopiero po 10 dniach. Przerażony i zdezorientowany dopiero wówczas zacząłem poznawać relację najbliższych. Mój strach zdawał się rosnąć z każdym wypowiedzianym słowem. Szczególnie że konsekwencje tamtych wydarzeń będę ponosił, przy odrobinie szczęścia jeszcze dług. A  jeśli los nie będzie łaskawy, przez to wydarzenie już zawsze będę niepełnosprawny.  W wyniku poważnego wypadku doznałem złamania obu ud i podudzi, pęknięcia miednicy i zmiażdżenia kręgosłupa. Kiedy usłyszałem, co się stało, nie mogłem w to uwierzyć. Od tego momentu moje życie zupełnie się zmieniło, a ja poznaję świat wyłącznie z perspektywy wózka inwalidzkiego. Szybko przestałem sobie zadawać pytanie, “dlaczego ja?”. Bardzo chciałem odzyskać nadzieję, że nie wszystko dla mnie stracone, że mam jeszcze szansę na samodzielność. Ta wiara dodaje mi siły do walki. Na drodze stanęła jednak poważna przeszkoda. Rehabilitacja dająca możliwość pracy nad ciałem, intensywne zajęcia prowadzone przez specjalistów to ogromne koszty. Środki, których w obecnej sytuacji nie jestem zdobyć sam ani przy wsparciu najbliższych. Czas działa na moją niekorzyść, bo nawet krótka przerwa w terapii może mieć dla mnie poważne konsekwencje.  Wyobrażasz to sobie? Nagle w wyniku wypadku tracisz świadomość. Kiedy otwierasz oczy jesteś w zupełnie innej rzeczywistości. Czynności, które do niedawna były naturalne, wymagają ogromnego wysiłku, realizacja pasji staje się niemożliwa. Praca jest poza zasięgiem. Pojawiają się kolejne bariery, a czasem też ból, który trudno wytrzymać. Najtrudniejsza jest świadomość, że jeśli już na zawsze pozostanę niesprawny większość moich zamierzeń, planów i marzeń zostanie zastąpionych brutalnie przerażającą rzeczywistością. Wiem, że taki wypadek mógłby przydarzyć się każdemu. Wiem, że na moim miejscu każdy z was chciałby trzymać się najmniejszej iskierki nadziei na to, że powrót do sprawności, do życia sprzed wypadku jest możliwy. I jeśli mi pomożesz, mogę zapewnić cię o tym, że nie zmarnuję możliwości rozpoczęcia wszystkiego na nowo. Życie wystawiło mnie na próbę, a ja jestem gotowy zdać najtrudniejszy test, jednak potrzebuję pomocnej dłoni. Wsparcia tych, którym tragedie innych nie są obojętne. Moja szansa jest w zasięgu, muszę tylko wyciągnąć po nią ręce. By to było możliwe potrzebuję twojego wsparcia, bez tego nie dam rady. Proszę, daj mi szansę, by wypadek nie zatrzymał mojej życiowej podróży do miejsc, które wciąż pozostają do odkrycia.  

13 530,00 zł ( 11.03% )
Still needed: 109 109,00 zł
Maksymilian Malordy
Maksymilian Malordy , 5 years old

Walka o zdrowie i lepszą przyszłość Maksa trwa! Potrzebna Twoja pomoc!

Kiedy Maks przyszedł na świat, byliśmy przeszczęśliwi! Nasz synek urodził się zdrowy, otrzymał 10 punktów w skali Apgar. To brzmi jak spełnienie marzeń każdego rodzica. Nic nie wskazywało jednak na to, że niedługo później będziemy musieli rozpocząć trudną walkę o jego zdrowie, sprawność i lepszą przyszłość… Przez pierwsze 1,5 roku swojego życia Maks rozwijał się prawidłowo. Niestety z czasem zaczęliśmy zauważać coraz więcej niepokojących sygnałów. Nasz synek przestał reagować na swoje imię i nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Zaniepokojeni zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów! Gdy Maks miał 3 lata, zdiagnozowano u niego autyzm dziecięcy. Na domiar złego, lekarze stwierdzili u synka także zaburzenia integracji sensorycznej oraz problemy ze skórą i układem pokarmowym. Wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko – natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację i leczenie! Dzięki intensywnym zajęciom, terapiom i specjalistycznym badaniom, widzimy ogromną poprawę w stanie zdrowia Maksa. Synek pomału do nas wraca, od nowa uczy się pierwszych słów i robi postępy. Nie byłoby to jednak możliwe bez Waszego dotychczasowego wsparcia, za które jesteśmy niezmiernie wdzięczni! Niestety, znów musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc. Maks potrzebuje dalszych, dokładnych badań. Nadal ma częste problemy z brzuszkiem, co przekłada się na to, jak funkcjonuje na co dzień. Chcielibyśmy ponowić badania, by dowiedzieć się, jak możemy pomóc synkowi, aby mógł w końcu poczuć się lepiej i dalej się rozwijać. Wiemy, że Maksa czeka jeszcze dużo ciężkiej pracy. Musimy kontynuować leczenie i diagnostykę, aby móc skutecznie poprawiać funkcjonowanie i samopoczucie synka. Potrzebujemy jednak Waszej pomocy. Badania i leczenie są niestety bardzo kosztowne… Prosimy, wesprzyjcie nasze dziecko w walce o zdrowie! Rodzice Maksa

440,00 zł ( 11% )
Still needed: 3 560,00 zł
Emilia Majchrzak
Emilia Majchrzak , 2 years old

Z Tobą chcę oglądać świat... Pomóż Emilce!

Gdy urodziła się moja córeczka – byłam najszczęśliwsza na świecie. Trzymając swój skarb w ramionach, wiedziałam, że będę robić wszystko, aby zapewnić jej jak najlepsze życie i prawidłowy rozwój. Niestety, już w pierwszych miesiącach po jej przyjściu na świat okazało się, że będzie trzeba walczyć o zdrowie Emilki. I że ta walka rozpocznie się bardzo szybko. Lekarze stwierdzili u naszej córeczki obustronnego zeza zbieżnego i ogólne problemy ze wzrokiem. Nieprawidłowości trzeba zacząć leczyć i eliminować jak najszybciej, aby Emilia miała szansę w pełni podziwiać otaczający ją świat. Nasza córka musi nosić okulary, które niestety są bardzo drogie. Wymaga również stałej opieki okulisty, co przysparza kolejnych kosztów. Uczęszczamy na wizyty prywatne, ponieważ są najszybsze terminy. Nie chcemy odwlekać leczenia naszej córeczki w czasie. Lekarze uważają, że im szybciej Emilka zacznie nosić okulary, tym większą ma szansę na poprawę wzroku. Niestety nie dają nam 100% pewności. Dlatego nie możemy czekać, musimy zacząć działać teraz! Jesteśmy bardzo dumni z Emilki, bo pomimo problemów, z którymi przychodzi jej się mierzyć w tak młodym wieku, jest bardzo pogodna, dzielna i uśmiechnięta… Jeśli jej wzrok się nie poprawi, to potrzebna będzie operacja, która przysporzy nam kolejnych, niemałych kosztów. Niestety to nie nasz jedyny problem. Emilka jest taka mała, bezbronna, a już w pierwszych miesiącach życia przebyła ostre zakażenie górnych dróg oddechowych. Bardzo baliśmy się o jej zdrowie... Nie poddajemy się, cały czas walczymy o lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Niestety nie jesteśmy w stanie opłacić wszystkich badań i leczenia dla Emilki sami, dlatego zwracamy się o pomoc. Każdy grosz jest na wagę złota, wierzymy, że nie przejdziecie obok nas obojętnie! Rodzice Emilki

1 382,00 zł ( 11% )
Still needed: 11 172,00 zł
Ada Kubiak
Ada Kubiak , 25 years old

Ratujemy zdrowie Ady! Tak wiele już przeszła...

Dziękujemy za dotychczasową pomoc. Chociaż Adusia wygląda już na silną i zdrową, to choroba nadal władam jej całym życie... Błagam, zostań z nami i pomóż walczyć! Nasza historia: Budzę się z nadzieją, że to tylko koszmarny sen… Nic z tego. Ile nieszczęść może spaść na jednego człowieka? Ile cierpienia i bólu może znieść?  Razem z córką od wielu lat szukałam przyczyn zaburzeń immunologicznych i genetycznych, by w końcu usłyszeć druzgocącą diagnozę — padaczka. Gdy poznaliśmy przyczynę jej złego samopoczucia i mogliśmy zacząć leczenie, zdarzył się okropny wypadek!  To był Dzień Ojca. Adrianna myła włosy nad wanną, gdy nastąpił atak. Córka zsunęła się do wanny i po kilku minutach nieprzytomną znalazł ją tata. Adę udało się uratować, ale niedotlenienie trwało zbyt długo. Mózg został uszkodzony i do tej pory nie ma z nią kontaktu.  Trudno w tej beznadziei pozbierać myśli. Dzięki wielomiesięcznej fizjoterapii i pracy wielu lekarzy różnych specjalności Ada odzyskała część utraconych umiejętności. Uczyła się na nowo mówić, poruszać rękoma, siadać, chodzić... Jednak śpiączka to nie sen. Potrzebna jest cała gama wsparcia wielokierunkowego i bardzo żmudnej i systematycznej rehabilitacji. Jest to bardzo trudny i wymagający czas, w którym najważniejsza jest systematyczność. Brak rehabilitacji to ryzyko powrotu na wózek. Niestety, w przypadku Ady pozostała już tylko prywatna ścieżka leczenia. Nie mamy tylu środków...  Z całego serca prosimy o pomoc. Wierzę, że zapobiegniemy regresom. Wierzę, że Wami to się uda! Proszę, nie zostawiaj nas...  Agnieszka — mama

8 190,00 zł ( 10.99% )
Still needed: 66 279,00 zł
Ilona Zalipiecka
5 days left
Ilona Zalipiecka , 3 years old

Ilonka kontra SMA! Ratuj❗️

Ilonka jest sensem mojego życia, najdroższym i najukochańszym skarbem. Kiedy się urodziła, wniosła wiele szczęścia do mojej codzienności. Niestety, ogromna radość szybko zamieniła się w strach i rozpacz, gdy córeczce została postawiona druzgocąca diagnoza! Przez pierwszy rok życia Ilonka rozwijała się prawidłowo. Z dumą patrzyłam, jak samodzielnie siada i staje na nóżkach. Gdy zaczęła chodzić, stawiała nogi bardzo szeroko i często się przewracała – znacznie częściej, niż inne dzieci. Zaniepokojona zaczęłam szukać pomocy u różnych lekarzy. Wiedziałam, że muszę działać szybko! Moja córeczka trafiła na oddział neurologiczny, gdzie przeszła wiele specjalistycznych badań, przeprowadzono także testy genetyczne. Wreszcie, po długich miesiącach szukania diagnozy, we wrześniu 2023 roku lekarze stwierdzili u Ilonki SMA! Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało moje dziecko! Ta diagnoza brutalnie zmieniła codzienność i przyszłość mojej córeczki. Przez chorobę jej mięśnie słabną, dlatego konieczne było szybkie rozpoczęcie leczenia i rehabilitacji. Każdy dzień stał się ciężką walką o zdrowie i sprawność Ilonki… A przecież nie tak powinno wyglądać jej dzieciństwo! Córeczka przyjmuje specjalistyczny lek, a także uczęszcza na intensywną rehabilitację. Staram się robić co w mojej mocy, by zapewnić jej wszystkie niezbędne wizyty oraz terapie. Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Walka Ilonki z SMA jest ciężka i trudna. Leczenie i rehabilitacja to też ogromny koszt, który przerasta moje możliwości… Nie mogę się jednak poddać! Wierzę, że z Waszym wsparciem stan zdrowia mojej córeczki może się poprawić! Błagam, pomóżcie! Krystyna, mama Ilonki

1 123,00 zł ( 10.99% )
Still needed: 9 090,00 zł
Paulina Wągrowska
Paulina Wągrowska , 15 years old

Paulina walczy o zdrowie i sprawność... Pomożesz?

Nic nie zapowiadało, że Paulina urodzi się chora. W badaniach tuż po porodzie wykryto u niej wysoki poziom bilirubiny i nie dało się jej obniżyć żadnymi lekami. Nie wzbudziło to jednak większego niepokoju, a my już niedługo zostaliśmy wypisani do domu... Z każdym kolejnym dniem kolor skóry mojej córki coraz bardziej odbiegał od normy – robiła się coraz bardziej żółta. Trafiłyśmy znowu na 3 miesiące do szpitala, gdzie długo nikt nie był w stanie określić, co jej dolega. Tak bardzo bałam się o moje maleństwo… Po raz kolejny opuściliśmy oddział bez diagnozy. Wiedziałam, że muszę działać i zrobić wszystko, by dowiedzieć się, z czym zmaga się moja córeczka. Po przeprowadzeniu kolejnych kompleksowych badań poznałam odpowiedź. Paulina urodziła się z zespołem Alagille’a, czyli z nieprawidłowościami w obrębie wątroby. Objawy to zwężenie dróg żółciowych, cholestaza wewnątrzwątrobowa, uporczywy świąd skóry. Paulinka cierpi także na wadę układu sercowo-naczyniowego. W wieku szkolnym u mojej córki pojawiły się problemy z poruszaniem. Z roku na rok było coraz ciężej, aż ostatecznie stwierdzono u niej niedowład nóg. Paulina przeszła kilka operacji stóp, lecz niestety wciąż nie odzyskała pełnej sprawności. Aktualnie Paulinka jest po badaniu, gdzie stwierdzono podwichnięcie dwóch bioder. Jest w stanie chodzić jedynie przez krótką chwilę, potem musi usiąść, bo już nie daje rady. We wrześniu będzie musiała przejść poważną operację, która przygotuje ją w przyszłości do protez. Aby Paulinka mogła normalnie egzystować, konieczne jest wielospecjalistyczne leczenie i rehabilitacja.  Proszę o wsparcie w walce o zdrowie mojej córki. Nawet najdrobniejszy gest dobra wykonany w naszą stronę daje nadzieję na lepszą sprawność Paulinki w przyszłości. Z całego serca dziękuję każdemu, kto dołoży, choćby najmniejszą, cegiełkę.  Mama

1 987,00 zł ( 10.98% )
Still needed: 16 099,00 zł
Paweł Kowalczyk
Paweł Kowalczyk , 42 years old

Chcę być wsparciem, a nie ciężarem! Proszę, pomóż mi znów być tatą sprzed udaru...

Zimny i mokry listopadowy wieczór. Paweł szykuje się do pracy na nocną zmianę. Boli go głowa, więc postanawia wziąć tabletkę. Wstaje od stołu, ale szybko znów siada na krześle. Jest bardzo źle! Jego twarz się wykrzywia, a oczy wędrują na różne strony. Nie wiem, co się dzieje! Jestem przerażona!  UDAR. Niesamowicie silny! Przez 5 dni i 5 nocy mój mąż rozpaczliwie walczył ze śmiercią. Po operacji udrożnienia żył w mózgu rokowania lekarzy były bezlitosne – 10% szans na przeżycie. Przed świętami Bożego Narodzenia otrzymaliśmy kolejną koszmarną informację. Mieliśmy przygotować się na odejście Pawła. Taki udar zdarza się bardzo rzadko, a większość pacjentów utrzymuje się przy życiu jedynie kilkadziesiąt dni… Byliśmy zdruzgotani. Mieliśmy malutkie dzieci – synka i dwie córeczki, bliźniaczki. Mieszkamy za granicą. Dużym wsparciem była dla nas moja siostra, która na jakiś czas przejęła opiekę nad naszymi przesiąkniętymi strachem skarbami. Ja z kolei, z sercem rozdartym na milion kawałków, trwałam przy Pawle. W mojej głowie powoli rodziła się bolesna myśl, że właśnie pożegnaliśmy rzeczywistość, jaką do tej pory znaliśmy… Nie wiedziałam wtedy, jak okrutny potrafi być los. Mąż doznał kolejnego udaru i został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną! Paweł jednak został z nami i to jest najważniejsze! Mimo że śmierć wiele razy wyciągała swoje najsilniejsze działa, nasze dzieci nadal mają tatę! Niestety, ich dzieciństwo bezpowrotnie się zmieniło. Najstarszy synek brutalnie pożegnał się z beztroską, przejmując na przestrzeni ostatnich kilku wiele obowiązków męża i stając się głową rodziny… Mąż spędził w szpitalach 2 lata. Niestety, w związku z pandemią covid, rehabilitacja, która była w tamtym czasie kluczowa, nie mogła odbywać się z odpowiednią intensywnością. Płacimy za to ogromną cenę. Mijają już prawie cztery lata od udaru, a Paweł wciąż porusza się na wózku inwalidzkim. Prawa strona jego ciała jest sparaliżowana, a lewa ręka i noga nieustannie drżą, co sprawia, że mąż potrzebuje wsparcia w większości codziennych czynności. Każdego dnia próbujemy przezwyciężyć trudności komunikacyjne, zaburzenia błędnika i widzenia oraz problemy z koncentracją. Mimo naszej nieustannej walki o poprawę jego funkcjonowania, postępy są minimalne... Paweł zawsze był silnym mężczyzną. Ogromnym wsparciem dla mnie i naszych dzieci. Nie potrafię sobie wyobrazić, co czuje teraz, z umysłem uwięzionym w bezwładnym ciele, całkowicie uzależniony od pomocy innych… Nie przestajemy wierzyć i walczyć! 4 sierpnia odbędzie się specjalistyczny, intensywny turnus rehabilitacyjny, który jest dla mojego męża ogromną szansą na odzyskanie choć części sprawności. Niestety, jego cena jest dla nas koszmarem… Prosimy, pomóżcie odzyskać naszej rodzinie to, co odebrał udar! Każda wpłata jest dla nas na wagę złota i przybliży Pawła do lepszego życia… Iwona, żona Pawła

5 842,00 zł ( 10.98% )
Still needed: 47 350,00 zł
Marta Pawłowska
Marta Pawłowska , 29 years old

Marta wciąż walczy z chorobą! Twoja pomoc daje nadzieję!

Choroba 6 lat temu posadziła mnie na wózku, zabrała już tak wiele, ale nie poddaję się. Przecież mam tylko jedno życie… Dzięki Twojej pomocy przy poprzednim zbiórkom dostałam szansę na walkę z chorobą, ale ta wciąż trwa. Bez intensywnej rehabilitacji nie będę miała szans, by odbierać chorobie kolejne miesiące, kolejne lata.  Bardzo proszę o szansę… Moja historia: Gdy się urodziłam, nic nie zapowiadało choroby. Byłam zdrowa, pełna życia, wszędzie mnie było pełno. Rozwijałam się zupełnie tak, jak inne dzieci, jednak do czasu… Gdy skończyłam 5 lat, zaczęło dziać się ze mną coś złego. Stopy zaczęły się unosić do góry: najpierw delikatnie, potem już nie mogłam chodzić na całej stopie. Moi rodzice bardzo się niepokoili. Nie było na co czekać, pojechaliśmy do lekarza. Ortopeda jednak nie stwierdził nic niepokojącego. Kazał się nie przejmować, powiedział, że z tego wyrosnę i wszystko wróci do normy. A przecież skoro lekarz tak mówił, to wiedział lepiej. Okazało się jednak, że nie zawsze… Mimo zapewnień lekarza było coraz gorzej. Chodziłam na palcach i do dziś pamiętam ból, który towarzyszył mi przy każdym kroku. A przecież byłam wtedy jeszcze taka malutka… W pewnym momencie nie mogłam wcale chodzić. To był szok, dramat - dla dziecka pełnego energii nie móc chodzić jest prawdziwą tragedią. Jednak ból i przykurcze nie pozwalały postawić nawet stopy na ziemi… Kolejna wizyta u lekarza, jednak tym razem rodzice zdecydowali się na innego specjalistę. Bardzo go zaniepokoił mój stan, zostałam skierowana na dodatkowe badania. Na moją rodzinę padł blady strach, bo przecież gdy z dzieckiem dzieje się coś złego, wszystko inne przestaje się liczyć. Tymczasem wyniki badań były jednoznaczne - dystrofia obręczowo-kończynowa. Choroba genetyczna, postępująca, odbierająca po kolei władzę w mięśniach. Nie było odwrotu - wyrok został wydany, moje życie już nigdy nie miało być takie beztroskie, jak kiedyś. Gdy miałam 8 lat, lekarze stwierdzili osłabienie w mięśniach. Nogi nieustannie bolały, bo ścięgna Achillesa uległy skróceniu. Wtedy pierwszy raz trafiłam pod skalpel chirurga - zoperowano mi obie nogi i w końcu, po latach cierpienia mogłam na nie stanąć o własnych siłach! I gdy wydawało się, że wszystko już będzie dobrze, że będę mogła choć na chwilę zapomnieć o chorobie, ta znowu dała o sobie znać. Niedługo po operacji ścięgna znów zaczęły się skracać, a moje pięty nie sięgały ziemi. Moje mięśnie były coraz słabsze, coraz częściej potykałam się i upadałam. Cierpiałam fizycznie i psychicznie. Wiedziałam, że jestem chora, że nie będę nigdy taka, jak moje koleżanki. Choroba odebrała mi tak wiele... Gdy miałam 13 lat, lekarz znów zdecydował o powtórzeniu kolejnego wydłużenia ścięgien. Po drugiej operacji było jednak znacznie gorzej...  Kręgosłup zaczął się sam deformować i doszło do pogłębionej lordozy oraz osłabienia mięśni kręgosłupa. W międzyczasie zaczęły mi się wykrzywiać stopy do środka i nie mogłam ich wyprostować. Zaraz potem doszły duszności, problemy z oddychaniem. Wiele razy miałam wrażenie, że się duszę, że nie mogę złapać powietrza… Wtedy przyjeżdżało po mnie pogotowie, by mnie ratować. Okazało się, że osłabieniu uległy mięśnie klatki piersiowej. Byłam jeszcze dzieckiem, ale choroby to nie obchodziło. Chciała mi zabrać całą radość życia, całe dzieciństwo i młodość, by w końcu kraść życie. Moje ciało słabło z każdym dniem. Nie mogłam podnieść się z krzesła, wejść po schodach, nie mówiąc już o bieganiu. Były dni, że nie byłam w stanie samodzielnie przejść kilku metrów. Walczyłam ze wszystkich sił o zachowanie resztek sprawności, jednak pewnego dnia musiałam się poddać. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze - 15 sierpnia 2014 roku. To wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jest źle. Od tej chwili wózek stał się nieodłącznym elementem mojego życia. Wiem, że moja choroba jest ciężka i nieuleczalna, że będzie postępować. Jak jednak mam pogodzić się z tym, że to już po życiu? Że już nic mnie nie czeka, poza pewnością powolnego odchodzenia? Nie chcę, nie mogę! Poszłam na studia, pozwalam sobie mieć marzenia i plany… Mimo zaniku mięśni staram się być optymistką, tym bardziej że jest dla mnie szansa! Przeszłam terapię komórkami macierzystymi dzięki pomocy wspaniałych Darczyńców, jednak wciąż potrzebuję intensywnej rehabilitacji. To jedyna droga do opóźniania postępu choroby! Chciałabym - tak jak Ty - by moje życie było jak najdłuższe, jak najszczęśliwsze. I bym w tym życiu mogła być sprawna i samodzielna. Proszę, pomóż mi... 

13 424,00 zł ( 10.97% )
Still needed: 108 917,00 zł
Paweł Szymański
Paweł Szymański , 22 months old

Pawełek jest zagadką medycyny... Pomóżcie mojemu synowi!

Mój synek Paweł przyszedł na świat 21 grudnia 2022. Dostał 10 punktów w skali Apgar. Jednak urodziłam już wcześniej dwie córki i od razu widziałam, że dzieje się z nim coś niepokojącego... Lekarze bagatelizowali to, że mój chłopiec odchyla główkę, robi specyficzne miny i rozszerza palce, jakby miał skurcze. Po wyjściu ze szpitala szybko skonsultowałam się z położną, która zasugerowała, że syn z pewnością ma wzmożone napięcie mięśniowe. Pediatra potwierdziła te słowa, dlatego od razu rozpoczęliśmy rehabilitację.  U mojego biednego chłopca pojawiły się też zawieszenia, patrzył w jeden punkt, nie było z nim kontaktu. Tak bardzo się o niego bałam! Wydawało się, że to padaczka. Ataki jednak ustały w lipcu. Dalej nie znamy ich przyczyny.  Niestety, rehabilitacja nie przynosi wymiernych efektów. Mimo że Pawełek ma 10 miesięcy, to nie przewraca się z pleców na brzuszek, nie siedzi, nie raczkuje. Nie wiadomo dlaczego. Rokowania nie są dobre... Usłyszałam, że syn jest zagadką medycyny! Niedługo idziemy do szpitala na kompleksowe badania, które mają potrwać miesiąc. Mam nadzieję, że uda się znaleźć przyczynę problemów Pawełka. W głowie krążą mi najgorsze scenariusze... Bardzo proszę o wsparcie mojego kochanego chłopca! Jego dalszy los jest zagadką, ale zrobię wszystko, żeby mu pomóc! Wierzę, że mi w tym pomożecie! Z całego serca dziękuję za każdą wpłatę. Agnieszka, mama  

1 166,00 zł ( 10.95% )
Still needed: 9 473,00 zł