Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Weronika Tumialis
Urgent!
Weronika Tumialis , 18 years old

Ratuj Weronikę❗️ Jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie❗️

Lek musi być podany jak najszybciej. Nie możemy czekać, nie możemy przekładać terminu. Od tego zależy życie mojej córki! Podczas rutynowych badań lekarz wykrył u Weroniki najpierw anemię plastyczną, a następnie po wielu badaniach ciężką postać niedokrwistości aplastycznej, zwaną inaczej aplazją szpiku. Ta choroba dotyka zaledwie 1. osobę na milion! W jednej sekundzie świat naszej rodziny wywrócił się do góry nogami. Życie mojej córki jest realnie zagrożone. Weronika już 2,5 miesiąca leży w szpitalu na oddziale onkologii i hematologii. Do domu przyjeżdża na krótkie przepustki i to jedynie wtedy, gdy wyniki badań na to pozwalają. W wyrwaniu się z czterech białych ścian przeszkadzają też ciągle podłączone kroplówki… Jednak są one niezbędne – przetaczanie krwi i leki podtrzymują moją córkę przy życiu. Mimo wielu badań nie znamy podłoża choroby. Lekarze wykluczyli aspekty nowotworowe. Jednak i bez tego choroba jest śmiertelna. Mamy tu do czynienia z brakiem krzepliwości krwi. Moja córka doznaje duszności, zawrotów głowy, ropnych zmian skórnych. Najgorsze są wybroczyny i siniaki wewnątrzskórne. W krytycznej sytuacji może dojść do krwotoku mózgowego, który prowadzi do śmierci. Taka sytuacja jest nie do przewidzenia. Może się wydarzyć w każdym momencie. To dlatego podanie leku jest tak pilne.  Leczenie jest bardzo kosztowne, nierefundowane. Lekarze zdecydowali o podaniu Weronice tymoglobuliny pochodzenia końskiego. Jednak by tak się stało, musimy zebrać tę zatrważającą sumę sięgającą prawie 50 tys. złotych. Sam nie damy rady jej zgromadzić. Jestem bezradny i zagubiony. Twoje wsparcie to moja ostatnia deska ratunku. Moja córka jest przecież taka młoda. 16 lat – tak mało, tak wiele życia przed nią... Przecież to dziecko ma tyle planów i marzeń. Weronika poszła do wymarzonego liceum o profilu wojskowym, jest w drugiej klasie. Tak bardzo chce wrócić do szkoły… Nie mogę jej zawieść. Proszę, pomóż mi. Liczy się każda złotówka!  Marek, tata Weroniki

5 376,00 zł ( 11.14% )
Still needed: 42 880,00 zł
Jadwiga Galica
Jadwiga Galica , 73 years old

Pomóżmy Jagódce w walce z Parkinsonem❗️ By żyła bez potwornego bólu❗️

Jadwiga, moja ukochana żona, osoba o wielkim sercu, niezwykle oddana rodzinie i przyjaciołom, kiedyś także pracy zawodowej, bardzo potrzebuje waszego wsparcia.  Z chorobą Parkinsona zmaga się od 2012 roku. Zanim jednak usłyszała diagnozę, była pewna, że te pierwsze objawy drżenia palców u prawej ręki, które pojawiły się w ostatnich dwóch latach jej zawodowego życia, przejdą, i że przede wszystkim, nie zwiastują tak poważnego schorzenia. Niestety wizyta u lekarza nie pozostawiła żadnych złudzeń. Rzeczywistość okazała się brutalna i mojej żonie przyszło stawić czoła tej bardzo podstępnej i nieprzewidywalnej chorobie Parkinsona. Wyleczyć się jej niestety nie da, ale można starać się zatrzymać jej postęp. Nasze wszystkie starania miały właśnie to na celu. Rozpoczęliśmy bardzo nierówną walkę z bardzo trudnym przeciwnikiem.  Pierwsza operacja mózgu (wszczepienia do mózgu stymulatora odpowiedzialnego za sprawność ruchową) została przeprowadzona w lutym 2019 r. Pół roku później konieczna była ponowna operacja (poprawka). W marcu 2020 r. Jagódka przeszła drugą operację mózgu, ale jej poprawka musiała być przeprowadzona w styczniu 2021 r.  W maju 2023 r. został wymieniony generator stymulatora, który niestety musiał rok później być zastąpiony nowym. Dziś Jagódka jest rehabilitowana trzy razy w tygodniu po 45 minut, a koszt jednej wizyty wynosi 100 zł. Poza rehabilitacją potrzebna jest opieka całodobowa. Jagoda samodzielnie nie wykonuje już żadnych czynności związanych z higieną, jedzeniem… Nie chodzi. Ma problemy z mówieniem. Nie może się nawet poruszać wózkiem, ponieważ nie jest w stanie wykonać żadnego samodzielnego ruchu.  Pomimo choroby i ciągłego, wielkiego bólu związanego z przykurczem mięśni, Jagoda stara się nie okazywać swojego cierpienia, nie narzeka, tylko od czasu do czasu, wydobywa z ogromnym wysiłkiem swój bezcenny uśmiech. Koszty związane z dostępem do odpowiedniej opieki medycznej, leków oraz rehabilitacji są bardzo duże. Coraz trudniej jest mi pokryć je samodzielnie. Chciałbym poszukać innych metod walki z Parkinsonem, ale jeszcze nie wiem, które pomogłyby Jagodzie. Wiem natomiast, że muszę mieć na nie środki. Dlatego proszę o wsparcie, które pomoże mi pokryć koszty prywatnej rehabilitacji, złagodzenia bólu oraz przygotowania się na dalszą walkę Jagody z Parkinsonem. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie ogromnym gestem dla Jagody, która tak bardzo kocha ludzi, życie i swoich bliskich.   Bardzo trudno jest mi prosić o Waszą pomoc, bo wiem, jak wielu ludzi też jej potrzebuje. Gdyby nie koleżanki z pracy mojej ukochanej Jagódki, które mnie do założenia tej zbiórki namówiły i przekonały, nie ośmieliłbym się na ten krok.  Wesprzyjmy wspólnymi siłami Jagodę w tej ciężkiej chorobie. Wojciech, mąż

11 850,00 zł ( 11.13% )
Still needed: 94 533,00 zł
Natan Libera
Natan Libera , 16 years old

By znaleźć siłę i wciąż walczyć o przyszłość!

Ból nie pozwala mu grać w piłkę i jeździć na rowerze, ale coraz częściej nie pozwala mu też chodzić czy wstać z łóżka. Czy tak już będzie? Czy musimy się z tym pogodzić? Tak nie powinno wyglądać życie nastoletniego chłopca...  13 lat to wiek, w którym powinno się czerpać z życia garściami, łapać każdy dzień, spełniać mniejsze i większe marzenia, przeżywać beztroskie chwile, które w przyszłości jeszcze długo będzie się pamiętać. To nie czas na walkę o zdrowie i sprawność, nie czas na ciągłe konsultacje i wizyty w szpitalach.  Pierwsze niepokojące objawy zauważyliśmy w marcu zeszłego roku. Podczas chodu Natan stawiał stopy wyłącznie na palcach. Po konsultacji ortopedycznej okazało się, że u syna zdiagnozowano nadmierne zgięcie w stawie skokowym stopy. Już wtedy pojawiło się również podejrzenie rodzinnej spastycznej paraplegii. Choroba objawia się wzmożonym napięciem i przykurczem mięśni oraz ścięgien nóg, co uniemożliwia funkcjonowanie bez bólu. Czekamy jeszcze na konsultację w poradni genetycznej, aby mieć całkowitą pewność, że walczymy z właściwym przeciwnikiem.  Natan rozpoczął kinezyterapię obejmującą różne zabiegi nagrzewające i rozluźniające mięśnie, masaże i ćwiczenia mające na celu przywrócenie utraconych sprawności narządu ruchu. Dzięki temu przykurcze się zmniejszyły, Natan zaczął się swobodniej poruszać i dociąża pięty w trakcie stania. Nie możemy teraz przerywać rehabilitacji, która jest niezbędna, aby syn nie stracił wszystkich postępów.  Bardzo prosimy o wsparcie, które umożliwi Natanowi kontynuowanie ćwiczeń pod okiem specjalistów. Rehabilitacja jest nadzieją na sprawną przyszłość naszego syna, dlatego nie możemy się poddać.  Rodzice Natana

3 694,00 zł ( 11.12% )
Still needed: 29 498,00 zł
Rafał Rafalski
Rafał Rafalski , 48 years old

Opiekuję się bratem – po wylewie potrzebuje mnie przez całą dobę!

Tak naprawdę nie wiemy do końca, co się wydarzyło. Rafał nagle stracił przytomność. To był przystojny, silny mężczyzna. Teraz potrzebuje opieki przez całą dobę.  W szpitalu okazało się, że pękł krwiak. Aż dwukrotnie lekarze podjęli się trepanacji czaszki, czyli ewakuacji krwiaka z mózgu. Co najbardziej druzgocące, nie dawali szans na przeżycie. Rafał jednak żyje, ale konsekwencje pooperacyjne dotknęły każdej sfery. Mój brat nie mówi, słabo chodzi, ma problemy ze wzrokiem. Opiekuję się nim, karmię, przewijam. Pomaga mi ciocia, siostra mojej mamy. Niestety rodziców nie ma już z nami. Najpierw zmarł tata, a 5 lat temu nagle odeszła mama. To był dla mnie dodatkowy cios, po którym długo nie mogłam się pozbierać… Razem z mamą wytrwale walczyłyśmy o sprawność Rafała. Sprawność, która tak nagle została mu odebrana. Żal mi ogromnie tego, że mój brat nigdy w pełni nie wróci do swojego życia. Skończył dwa kierunki ekonomię i fotografię, miał plany, budował dom… Teraz jest zamknięty jak motyl w pancernym kokonie.  Leczenie pochłonęło wszystkie oszczędności i nadal wysysa każdą złotówkę. Zostały tylko długi. Nigdy nie prosiłam o pomoc, a zamiast tego zawsze starałam się pomagać innym. Jednak teraz wiem, że dalej nie dam rady sama. Twoje wsparcie jest niezbędne. Potrzebujemy środków na leczenie, rehabilitację, specjalny samochód do przewozu niepełnosprawnych, bo od wielu lat Rafał nie wyszedł dalej niż na balkon. To tak ogromne koszty. Sama nie dam rady im sprostać. Każda Twoja wpłata zbliży nas do celu.  Dziękuję Ci z całego serca! Dorota, siostra

13 606,00 zł ( 11.12% )
Still needed: 108 735,00 zł
Artur Romanowski
Artur Romanowski , 32 years old

Wygrać z chorobą i odzyskać życie... To moje jedyne marzenie❗️

Mam 31 lat. Zdiagnozowano u mnie pląsawicę Huntingtona. Kocham piłkę nożną i ogólnie sport. Mam syna i moim marzeniem jest doczekać dnia kiedy stanie się dorosły. Ale na tę chwilę ze względu na poważne problemy z pamięcią i koncentracją nie mogę ani znaleźć pracy, ani funkcjonować na tyle, by zająć się moją rodziną… Boję się... Najzwyczajniej w świecie boję się, że nie uda się mi pomóc. Mam stany depresyjne oraz tiki pląsawicze. Objawy się nasilają i może dojść do najgorszego. A ja chcę żyć. Normalnie żyć. Chcę być oparciem, nie ciężarem dla mojej partnerki i mojego synka. Choroba jest postępująca, a na tę chwilę nie ma leku, który całkowicie ją wyleczy. Jedyną nadzieją są leki i operacja wszczepienia stymulatora, którą za jakiś czas, mam nadzieję, uda się wykonać. Ale cena operacji to 120 000 złotych! Mam już część kwoty, ale do tego dochodzą koszty późniejszego leczenia, rehabilitacji i leku, który będę musiał przyjmować na stałe. Proszę wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie. Żyję nadzieją, że nie pozwolicie mi się poddać i że pewnego dnia będę mógł powiedzieć, że jestem "prawie" zdrowy. Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Bóg Wam zapłać za każdą pomoc. Artur

11 815,00 zł ( 11.1% )
Still needed: 94 568,00 zł
Bogdan Kazanivski
Bogdan Kazanivski , 49 years old

Okrutne powikłania grypy! Pomóż Bogdanowi wrócić do żony i dzieci!

Jedno wydarzenie może zmienić cały świat w morze łez, smutku i bólu. Niegroźna grypa spowodowała u mojego męża powikłania w postaci zapalenia opon mózgowych. Są dni, w których tracę nadzieję na poprawę losu… Pomóż Bogdanowi w walce! Do 9 kwietnia 2024 roku mąż przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie najpierw toczyła się walka o jego życie, a następnie o powrót do zdrowia. Zastosowano wówczas wielokierunkowe leczenie, dołączono między innymi terapię immunoglobulinami oraz sterydoterapię. Po zakończonym cyklu leczenia mój ukochany mąż został przetransportowany do centrum opieki i rehabilitacji medycznej, gdzie przebywa do dziś. Niestety, pobyt w ośrodku jest ograniczony czasowo. Po kilku miesiącach dalszy los będzie zależeć jedynie ode mnie. Chciałabym znaleźć mu dobrą opiekę, która pomoże w jego powrocie do sprawności... Stan Bohdana jest bardzo ciężki. Zapalenie opon mózgowych oraz stan śpiączki wyrządziły wiele szkód. Tylko systematyczna terapia i rehabilitacja może mu pomóc. Niestety, jej koszt jest ogromny, dlatego bardzo proszę o każde możliwe wsparcie. Wierzę w to, że Bogdan odzyska siły i będzie mógł cieszyć się bliskością dzieci i rodziny. Marzę o tym, by wrócił do domu… Wszyscy bardzo za nim tęsknimy. Mój mąż jest osobą pełną dobrej energii. Jest bardzo pozytywnie nastawiony do ludzi i świata. Uwielbia podróże, motoryzację oraz kontakt z innymi. Kocha swoją pracę. Zawsze był bardzo odpowiedzialnym pracownikiem, dającym z siebie sto procent zaangażowania. Prywatnie jest niezwykle pomocny i godny zaufania. Zawsze reaguje, gdy komuś dzieje się krzywda. Teraz on potrzebuje wsparcia. Będziemy wdzięczni za każdy gest dobrej woli, każdą małą wpłatę. Koszty rehabilitacji sięgają kilkudziesięciu tysięcy. Nasze rodzina nie będzie w stanie udźwignąć ich bez Państwa pomocy. Proszę, bądźcie naszą nadzieją na powrót do sprawności Bogdana! Żona

10 466,00 zł ( 11.07% )
Still needed: 84 003,00 zł
Alicja Mickoś
Alicja Mickoś , 8 years old

Nóżka Ali wciąż potrzebuje Twojej pomocy❗️ Uratuj jej przyszłość❗️

Już niedługo minie 5 lat od pierwszej zbiórki na leczenie Alicji. Ciężko nam uwierzyć, że czas tak szybko mija. Zmartwienia takie, jak brak środków na leczenie nóżki zatarły się w naszej pamięci od tamtego czasu. Wspomnienie dobroci i wsparcia ludzi o wielkim sercu i fundacji wręcz przeciwnie - wciąż nie blednie. Te pięć lat poświęciliśmy na leczenie, rehabilitację i opiekę nad naszą córeczką i jej bratem (bo przecież mamy dwójkę ukochanych dzieci). Alicja przeszła do tej pory 6 operacji: rekonstrukcję wszystkich stawów w nóżce lewej w 2018 roku, jednoczesne wydłużanie piszczeli i kości udowej w 2020 roku, wszczepienie 8-plate w kolanie w 2020 roku, osteotomię i operacyjne prostowanie piszczeli w 2021 roku oraz usunięcie z piszczeli płyty zespalającej w 2022 roku. Operacje sfinansowane zostały ze środków zebranych podczas pierwszej zbiórki oraz 1% podatku. Pod koniec 2020 roku okazało się, że Alicja cierpi również na poważną wadę wzroku. Niestety mimo wysiłku i zaangażowania naszej pani doktor okulisty oraz cioci terapeuty rehabilitującej wzrok, nie udało się zahamować postępu wady wzroku. To nasze obecne dodatkowe zmartwienie, jakby innych było mało. W chwilach refleksji, gdy jako rodzice myślimy o przyszłości naszych dzieci, pojawia się lęk, iż Ala mogłaby kiedyś stracić wzrok... Jeśli chodzi o nóżkę, to stan na ten moment pogarsza się. Łączny skrót wynosi obecnie 12 cm. Dodatkowo wada wpływa negatywnie na kręgosłup, powoduje nieprawidłowe chodzenie i przyczynia się do niszczenia biodra. Okazało się, że staw biodrowy wymaga pilnej interwencji chirurgicznej, a następnie możliwe będzie drugie pierwotnie planowane wydłużanie kości. W obliczu nowego zagrożenia, które się pojawiło, od razu podjęliśmy działania i ustalenia o dalszym leczeniu z doktorem prowadzącym Alicję - Dr Paley. Doktor potwierdził gotowość i możliwość przeprowadzenia operacji biodra w Polsce w marcu 2023 roku, a następnie w odstępie kilku miesięcy wydłużania kości w swoim ośrodku w Stanach Zjednoczonych. Otrzymaliśmy wyceny leczenia. Koszty są ogromne i nie jesteśmy w stanie ich zgromadzić, mimo iż obydwoje ciężko pracujemy. Trudno ponownie prosić o pomoc, bo przecież już raz otrzymaliśmy ogromne wsparcie i powinniśmy radzić sobie samodzielnie. Chcemy dla naszej Ali, tego, co każdy rodzic dla swojego dziecka - zdrowia i szczęśliwego dzieciństwa. O beztrosce nie marzymy, bo lęk o przyszłość Ali towarzyszy nam na co dzień. Prosimy Was jeszcze raz, pomóżcie nam w walce o zdrową nóżkę Ali. Ściskamy Was serdecznie. Rodzice i brat Alicji ➤ Obserwuj walkę Alicji na jej FACEBOOK'U

159 657,00 zł ( 11.06% )
Still needed: 1 282 896,00 zł
Radosław Marański
Radosław Marański , 37 years old

Tętniak, operacja, śpiączka... – Radek wciąż walczy o powrót do zdrowia❗️

English: 26.08.2021: Radek’s fight continues! Thanks to his titanic work and with the help of specialists, Radek advances every day with small heroic steps. Although he is still not fully conscious, we see more and more a smile on his face, especially when he sees his daughter Basia. He learned to eat with very little help, he looks at the pictures of his loved ones and carefully observes all the people and objects around him. We recognize more and more of Radek’s actions and behaviours before the illness, and we think behind all these advances are his emotions.  They are small steps, but for us they are great victories. That’s why we decided to beat the iron while it’s hot and give Radek another chance by putting him in a specialized rehabilitation center in Otwock, near Warsaw. Apart from classical therapies, this center offers mainly intensive methods based on polysensory stimulation,  advanced senses activation or the contribution of very varied stimuli, with the help of the most advanced tools in the field. But the most important thing is that Radek would be very close to his family and friends, who miss him very much.  Unfortunately, the monthly cost of this rehabilitation is about 25,000 zlotys, or 5,450€. Time flies and Radek needs it badly, so I ask you to help him and support him as soon as possible. I am sure we will help, and each of you will be making a small contribution. May the force be with us!  Justyna, his wife ____________ We just got back from vacation. It was a beautiful September, refreshed and happy with the time spent together, we made plans for the future, from time to time returning to our recent memories. The next day, Radek was working from home, and at one point he fell over. With that moment, our life turned into a nightmare that continues today... The ambulance took my husband to the hospital very quickly. The next day he underwent surgery to clip in a brain aneurysm. After two weeks in hospital, he was being prepared to come home. I was so happy that Radek is coming back to us, to me and our 2.5-year-old daughter. I wanted to believe that the worst was behind us, but as it turned out later, it was not so. Twenty minutes after trying to stand upright, he felt unwell and fell. Tests showed that the aneurysm was renewing. The next day, he underwent a second operation, and I was so afraid again, I was afraid that the holidays we had to spend were our last, beautiful, shared moments ... Radek is in a coma, and every day I want to believe that that our old lives will come back. In order not to lose the chance, the husband must go to a professional center, where he will be taken care of by specialists and qualified rehabilitation. The cost of such a stay is huge for me, and without it there is no chance that he would regain, at least partially, efficiency. Please help me save him! Justyna, Radek's wife French: 26.08.2021: Le combat de Radek continue! Grâce à un travail titanesque et avec l’aide de spécialistes, Radek avance chaque jour à petits pas héroïques. Bien qu’il ne soit toujours pas pleinement conscient, on voit de plus en plus souvent le sourire revenir sur son visage, surtout lorsqu’il voit sa fille Basia. Il a appris à manger avec très peu d’aide, il regarde les photos de ses proches et observe attentivement toutes les personnes et les objets autour de lui. Nous percevons de plus en plus de gestes et de comportements que Radek avait avant sa maladie, et nous pensons que derrière toutes ces avancées se trouvent les émotions qu’il porte au plus profond de lui-même. Ce sont de petits pas, mais pour nous ce sont de grandes victoires. C’est pourquoi nous avons décidé de battre le fer tant qu’il est chaud, de donner une nouvelle chance à Radek et de le mettre dans un centre de rééducation spécialisé à Otwock, près de Varsovie. Hormis les thérapies classiques de rééducation, ce centre offre surtout des méthodes intensives basées sur la stimulation polysensorielle, l’activation poussée des sens ou encore l’apport de stimuli très varié, avec l’aide des outils les plus avancés dans le domaine. Mais le plus important c’est que Radek se rapprocherait beaucoup de sa famille et de ses amis, à qui il manque énormément. Malheureusement, le coût mensuel de cette rééducation est d’environ 25000 zlotys, soit 5450€. Le temps passe vite et Radek en a énormément besoin, alors je vous demande de l’aider et de le soutenir au plus vite. Je suis convaincue que nous l’aiderons, et chacun de vous apportera sa petite brique. Que la force soit avec nous ! Justyna, son épouse ____________ Description de la cagnotte : Octobre 2020 Radek est mon mari, le père de notre fille, qui a moins de trois ans, un homme merveilleux et bon. Un homme dont la vie tient désormais à un fil. C’était en septembre 2020. La veille, nous étions revenus de vacances, reposés et heureux du temps que nous avions passé ensemble. Le lendemain, Radek était en télétravail. À un moment donné, de manière complètement inattendue, il est tombé. A ce moment-là, nos vies se sont transformées en cauchemar qui dure jusqu’à aujourd’hui… La voiture conduisit immédiatement mon mari à l’hôpital. Sur place, il s’est avéré que Radek avait une rupture d’anévrisme dont nous ignorions totalement l’existence. Nous n’avons pas du tout conscience qu’une bombe à retardement se trouvait dans sa tête, prête à exploser à tout moment. Radek n’a que 33 ans, il ne s’était jamais plaint d’un mal de tête plus poussé. Qui pouvait savoir que nous faisions face à une telle tragédie… Le lendemain, Radek a subi une opération de cale de l’anévrisme cérébral. Après deux semaines de séjour à l’hôpital, il était prêt à revenir à la maison. J’étais tellement contente qu’il revienne vers nous, vers moi et vers notre Basia, qui demandait sans cesse comment se sentait son papa. Je voulais croire que le pire était derrière nous, mais malheureusement, le destin allait nous proposer quelque chose d’encore pire… Le jour prévu de sa sortie de l’hôpital, les médecins ont tenté de remettre Radek sur pied. Malheureusement, après 20 minutes debout, il se sentit à nouveau très mal et chuta. La peur revint… un examen complémentaire montra que l’anévrisme avait repris. Le jour suivant, il subit une seconde opération, et je commençais de plus en plus à me déliter, en me disant que les vacances que nous venions de passer étaient nos derniers beaux moments... Depuis l’opération, Radek est dans le coma, mais je veux croire chaque jour que notre ancienne vie va revenir. Pour que l’on mette toutes les chances de notre côté, mon mari doit se rendre dans un centre professionnel où des spécialistes qualifiés s’occuperont de lui. Le coût d’un tel séjour est énorme pour moi, mais sans ça, il n’y a aucune chance réelle qu’il retrouve, bien que partiellement, sa forme physique et mentale. Radek a démontré tout au long de sa vie comment on pouvait voir le besoin dans la foule de personnes seules et dans le besoin. Il a toujours été le premier à aider les autres. Il était heureux à chaque instant avec notre fille. Il vivait pleinement sa vie entre sa maison, son travail, ses rêves et l’aide aux autres. Aujourd’hui, il a besoin de soins, car il fait face à une maladie grave qui nous prive tous de joie... Radek a déjà lutté avec sa propre douleur, son sentiment d’impuissance et prouvé que sa force et sa volonté de lutter pour la vie peuvent soulever des montagnes. Maintenant, il doit rendre son destin aux mains des autres – thérapeutes, infirmières, médecins, psychologues, qui lui enseignent un retour progressif à la vie quotidienne. Aidez-moi à sauver mon mari et le père de notre fille ! Justyna, son épouse  

16 954,00 zł ( 11.06% )
Still needed: 136 238,00 zł
Bartuś Dzięcioł
Bartuś Dzięcioł , 12 years old

Pomóż, by pomoc przyszła na czas❗️ Bez tego sprzętu Bartuś może się UDUSIĆ❗️

Medycyna jest bezradna! Nie istnieją żadne leki, które mogłyby uleczyć moje dziecko! Bartuś jest więc dzieckiem leżącym i w każdej czynności potrzebuje całodobowej pomocy! Dystrofia Bartusia doprowadziła do degeneracji jego mięśni szkieletowych, a co gorsza, także oddechowych! Choroba jest genetyczna i wiąże się z niedoborem lub też całkowitym niedoborem białka LAMA2 w mięśniach.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy mogliśmy zakupić dla Bartka wózek. Niestety, wciąż bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia. W zeszłym roku Bartek przeszedł bardzo ciężkie zapalenie płuc. Spędziliśmy w szpitalu prawie 40 dni! Po tej chorobie stan Bartka znacznie się pogorszył. Przy każdej  najmniejszej infekcji w związku z brakiem odruchu odkrztuszania wymaga wspomagania asystorem kaszlu. Obecnie jest możliwość wypożyczenia go z wypożyczalni, ale zdarza się, że są wypożyczone i trzeba czekać, aż wrócą od pacjentów. Obawiam się jednak, że może zdarzyć się tak, że stan syna się pogorszy przy nawet drobnej infekcji i możemy nie zdążyć go wypożyczyć i syn się UDUSI. Bartek musi mieć asystor kaszlu w domu do codziennego użytku. Od tego sprzętu zależy jego życie. Niestety, koszt tego urządzenia jest bardzo wysoki i nie ma do niego żadnej refundacji – w całości koszt musi pokryć rodzic. Nasze dochody w całości idą na pokrycie bieżących opłat i dodatkowo na dosyć kosztowną rehabilitację domową. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc w zakupie sprzętu, który gwarantuje, że pomoc w krytycznym momencie przyjdzie na czas. Każda wpłata jest dla nas niezwykle ważna. Mama Bartusia

2 889,00 zł ( 11.03% )
Still needed: 23 282,00 zł