Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Wasilewska
Anna Wasilewska , 40 years old

Bez rehabilitacji lata walki pójdą na marne – POMOCY❗️

Mam 39 lat i od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną. Choruję na mózgowe porażenie dziecięce, poruszam się na wózku inwalidzkim, mam niesprawne ręce i niezbyt wyraźną mowę. W 2009 roku przeszłam operację wszczepienia stymulatorów mózgu w przedni płat obu półkul. Ten zabieg przyniósł mi naprawdę dużą poprawę ruchową. Przedtem byłam całkowicie zależna od innych osób. Moja mama musiała pomagać mi nawet w jedzeniu. A teraz? Dzięki stymulatorom i rozluźnieniu mięśni mogę sama się ubrać czy wykąpać, przesiąść z wózka na łóżko i krzesło! Mimo wciąż obecnych zaburzeń mowy przez jakiś czas udało mi się nawet podjąć pracę. To najlepszy dowód tego, jak wielką pomocą są stymulatory oraz dalsza, intensywna rehabilitacja dla podtrzymania efektów. Niestety, z czasem pojawiają się coraz większe problemy finansowe. Rehabilitacja i turnusy kosztują ogromne pieniądze, tak samo pobyt w specjalistycznym ośrodku, gdzie mogę uzyskać kompleksową pomoc. Dlatego postanowiłam poprosić Was, ludzi dobrego serca i wielkiej mocy pomagania o wsparcie. Mieszkam razem z mamą, która niestety nie może podjąć pracy. Pieniądze z funduszów socjalnych oraz refundowane zabiegi nie wystarczają, by pokryć wszystkie potrzeby. Dlatego każda, nawet najmniejsza wpłata, udostępnienie czy dobre słowo to ogromna pomoc i szansa, bym mogła dalej funkcjonować mimo choroby. Anna

4 570,00 zł ( 12.25% )
Still needed: 32 707,00 zł
Kamil Nowak
Kamil Nowak , 4 years old

Codzienność to dla niego wyzwanie... Pomagamy Kamilkowi!

Dziękujemy Wam za dotychczasowe wsparcie! To wiele dla nas znaczy! Niestety, ostatnio odkryto nieprawidłowości w genach Kamilka, które są przyczyną jego dolegliwości. Teraz czeka nas dodatkowa diagnostyka oraz dalsze leczenie i rehabilitacja. Jeszcze raz proszę Was o pomoc! Nasza historia: Kamilek przyszedł na świat z wadą kości przedramienia. Było to widoczne już na pierwszy rzut oka, ale dla nas nie miało to znaczenia. Marzyliśmy jedynie o tym, żeby móc go przytulić i razem wrócić do domu! Niestety, pojawiły się dalsze komplikacje.... U naszego synka występuje opóźnienie psychoruchowe. Mimo że jesienią Kamil skończy 3 lata, to dalej ma problemy z mówieniem. Zaczął chodzić, dopiero w wieku 2 lat. Na szczęście, dzięki pracy z logopedą, od niedawna wypowiada pojedyncze słowa, a rehabilitacja pozwala mu zyskiwać większą sprawność. Niestety Kamil wciąż ma problemy z codziennym funkcjonowaniem. Nie wykonuje poleceń i nie jest w stanie zakomunikować nam swoich potrzeb. Codziennie uczymy się go zrozumieć i staramy się mu pomóc.  Przez problemy z koncentracją i agresją, rehabilitacja jest w jego przypadku prawdziwym wyzwaniem.  Wiele kłopotów sprawia również ręka Kamila. Niedługo czeka nas konsultacja, na której dowiemy się, czy będzie możliwe przeprowadzenie skomplikowanej operacji, która zapewni sprawność przedramienia. Obecnie rączka jest sprawna, ale w każdej chwili może się to zmienić... Nasz kochany chłopiec potrzebuje stałej rehabilitacji oraz dalszych badań. Odwiedzamy też wielu specjalistów, między innymi neurologa i ortopedę.  Razem z mężem robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc Kamilowi. Często kosztem wspólnego życia. Zrezygnowałam z pracy, żeby móc zajmować się synem. Mąż robi wszystko, żeby zapewnić nam godny byt. Boimy się, że jeśli teraz nie zawalczymy o Kamilka z całych sił, będzie mu gorzej w przyszłości, ból stanie się jeszcze większy… Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Koszty są ogromne! Jako kochający rodzice, chcemy zawalczyć o przyszłość Kamilka! Prosimy, pomóżcie nam w tym! Mama i tata Kamilka ➡️ licytacje Kamil Nowak

43 864,00 zł ( 12.25% )
Still needed: 314 055,00 zł
Basia Rapacz
Urgent!
Basia Rapacz , 70 years old

Dopóki jest życie, dopóty jest nadzieja. Basia na wojnie z rakiem!

Basia to zwyczajna osoba, z pozoru niczym niewyróżniająca się żona, mama, babcia, przyjaciółka, koleżanka. Tak naprawdę to tylko spokojna i stonowana powierzchowność sprawia, że nie wszyscy wiedzą, że Basia jest bohaterką, wyjątkową mamą, która właściwie oddała życie za to, by jej dziecko było dzisiaj samodzielne… Życie doświadczało Basię już wiele razy. Już raz zajrzała głęboko śmierci w oczy, kiedy przyszła po jej pierwsze dziecko. Córeczka miała zaledwie roczek, kiedy Basia straciła ją na zawsze… Podniosła się po stracie, bo miała dla kogo żyć, na świat przychodziły kolejne dzieci i to jedno chore, które wymagało ogromnego poświęcenia, wytrwałości i siły.  Basia nie zrezygnowała nigdy ze swojego synka, wiedziała, że jeśli będzie się bardzo starała, zdoła wyprowadzić go na tyle, by w przyszłości był samodzielny. Dokonała tego – jej syn pracuje i jest samowystarczalny.  Tego dnia Basia upadła, idąc po schodach na badania lekarskie w trakcie pracy! Jak się potem okazało, nie pierwszy raz to się zdarzyło, ale przecież wcześniej nie chciała nikogo martwić… 17 listopada choroba, która czaiła się w jej głowie, brutalnie dała o sobie znać.  Następnego dnia z obszernym niedowładem lewostronnym trafiła na stół operacyjny z podejrzeniem masywnego guza mózgu. Wspaniale przeprowadzona operacja, intensywna rehabilitacja. Wszystko wskazywało, że skutki udaru ustąpią, a Basia wróci do dawnego spokojnego życia.  Przyszedł dzień, w którym okazało się, że usunięty guz to glejak wielopostaciowy w IV stopniu złośliwości. Taka diagnoza za pierwszym razem brzmi jak wyrok. Basia zaczęła radioterapię i chemioterapię – jedyną linię leczenia, którą oferuje medycyna w Polsce.  Jak zwykle w swoim życiu przyjęła leczenie z wrodzoną godnością. Niestety wie, że ta terapia nie wystarczy. Aby mogła żyć, potrzebne jest coś jeszcze… Dopóki jest życie, dopóty jest nadzieja. Najbardziej obiecujące efekty przynosi jak najwcześniejsze zastosowanie leczenia opartego na immunoterapii. Między innymi zastosowanie szczepionek spersonalizowanych ( produkowanych przy wykorzystaniu materiału biologicznego pacjenta). Leczenie w Polsce nie jest dostępne. Basia ma zaplanowaną pierwszą hospitalizację w klinice w Kolonii już 28.02.2023 r. Już teraz wiemy, że leczenie będzie bardzo drogie i długotrwałe. Dzieci Basi zrobią wszystko by pomóc mamie, ale sami nie dadzą rady. Każda wpłata na tę zbiórkę przyczyni się do ratowania tej wspaniałej kobiety, która oddała większość życia, by pomagać innym. Z całego serca dziękujemy za to, że nasza mama wciąż może mieć nadzieję na pokonanie nowotworu. To bardzo dużo. Pamiętamy chwile po operacji, kiedy łzy cisnęły się do oczu, dzień, kiedy dowiedzieliśmy się o diagnozie… Wtedy w mamy oczach był tylko smutek. Dzisiaj jest nadzieja, której każdy tak bardzo potrzebuje do życia!  Prosimy, pomóżcie nam uratować naszą mamę… Dzieci LICYTACJE –> KLIK

83 466,00 zł ( 12.25% )
Still needed: 597 726,00 zł
Miłosz Wiśniewski
Miłosz Wiśniewski , 28 years old

Jego noga wciąż się nie zrasta! Pomóż w walce o sprawność!

Miłosz zawsze miał przed sobą jasny cel. Był bardzo ambitny i zdecydowany. Wiedział, czego chce i uczęszczał na wiele kursów na elektryka, związanych z fotowoltaiką, a nawet sam pracował przy montowaniu paneli. Niestety, jego pasja i plany w 2022 roku zostały okrutnie pokrzyżowane w jednej chwili. Tamtego dnia padał deszcz. Miłosz był w pracy i starał się zejść po drabinie. To trwało zaledwie sekundę. Poślizgnął się i spadł na ziemię z 10 metrów! Upadek z takiej wysokości spowodował u niego poważne złamanie kości piszczelowej prawej i uszkodzenie stawu skokowego.  Natychmiast przewieziono go do szpitala do Włocławka, gdzie spędził ponad tydzień na wyciągu. Cały czas towarzyszył mu ogromny ból i lęk o to, czy będzie mógł wrócić do sprawności, a ja zastanawiałam się, dlaczego to przytrafiło się właśnie nam. Po operacji wystąpiło niestety mnóstwo komplikacji. Niewygojona szczelina złamania szerokości około 5,5 mm, nierówna powierzchnia stawowa piszczeli, ubytki kości… Miłosz trafił na kolejną operację, jednak nie przyniosła ona efektów. Kość dalej nie chce się zrastać, a staw skokowy uległ jeszcze większej dekonstrukcji… Lekarze nie dają mu większych szans na poprawę. Ale zostawienie kontuzji samej sobie tylko pogorszy sprawę. Miłosz ma poważne trudności z poruszaniem się, kuleje i odczuwa nawracające bóle nie tylko zranionej nogi, ale całego ciała. Zwłaszcza kręgosłupa.  Miłosz nie jest w stanie dalej rozwijać swojej kariery, ani nawet bawić się ze swoim 3-letnim synem. Każdego dnia cierpi przy najprostszych czynnościach.  Ten widok łamie mi serce. Zrobiłabym wszystko, by mu pomóc, ale wiem, że nie jestem w stanie... Obecnie nie stać nas na operację rekonstrukcji, która dałaby większą szansę na powrót do sprawności. Kolejną szansą są turnusy rehabilitacyjne, by pomóc Miłoszowi wzmocnić mięśnie i radzić sobie z bolesną codziennością.  Niestety, wysokie koszty operacji i turnusów sprawiają, że pomimo chęci, najbliżsi również nie są w stanie wesprzeć nas całkowicie!  Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie! Miłosz wciąż się nie poddaje! Nie pozwólmy, by jedno zdarzenie zrujnowało lata jego ciężkiej pracy! Każda złotówka jest w tej sytuacji cenna! Kamila i rodzice

7 761,00 zł ( 12.25% )
Still needed: 55 591,00 zł
Milena Bogucka
Urgent!
Milena Bogucka , 32 years old

Złośliwy nowotwór, którego zniszczy tylko operacja! Milena nie ma czasu, potrzebuje Waszej pomocy ❗️

Najpierw pojawił się ból. Potem zdiagnozowano raka, który całkowicie odebrał sprawność. Lekarze w Polsce rozkładają ręce. Jedyny ratunek na skomplikowaną operację jest tylko za granicą… Moja siostra z każdym dniem cierpi coraz bardziej… Milena walczy z okrutnym, wysoce złośliwym nowotworem kości kręgosłupa: osteosarcom. To nietypowa i bardzo rzadko występująca choroba, która powoduje ogromny ból i cierpienie…  Z dnia na dzień z samodzielnej, młodej i pełnej planów dziewczyny stała się osobą uzależnioną od innych, wymaga stałej pomocy i opieki. To niewyobrażalne, jak choroba może zmienić człowieka!  W maju 2022 roku pojawił się u Mileny ból szyi, który z każdym dniem straszliwie narastał. Długa diagnoza, szpital, niekończące się badania… Finalnie wykryto co jest przyczynę tego cierpienia. Wypowiedziane przez lekarzy słowo "nowotwór" wywołało jeden wielki atak paniki... Doszło do uszkodzenia kręgów szyjnych. Z tego powodu Milena musi nosić stabilizator kręgosłupa – metalowy gorset, który utrzymuje szyję po złamaniach kości szyi, jakie spowodował nowotwór! Ten gorset jest bardzo niewygodny, a przy zdejmowaniu wymaga pomocy drugiej osoby…  Na tym jednak koszmar się nie kończy. Choroba odbiera siłę i władzę w rękach oraz nogach! Milena z trudem je podnosi, a to sprawia, że założenie bluzy czy wypicie wody są dla niej ogromnym wysiłkiem. Codzienne czynności, takie jak przygotowywanie sobie posiłków są już poza jej zasięgiem… Przez te ostatnie miesiące moja siostra przeszła chemioterapię. Początkowo guz się zmniejszał, uwalniał zblokowane ręce, które w końcu mogła podnosić! Jednak w ostatnich tygodniach chemia przestała na niego działać… Wróciłyśmy do punktu wyjścia!  Lekarze mają jednoznaczne stanowisko, trzeba przeprowadzić operację wycięcia guza i rekonstrukcji kręgosłupa. Tutaj jednak zaczyna się problem, bo ze względu na wielkość guza, placówki medyczne w Polsce odmawiają przeprowadzenia operacji! Znowu znaleźliśmy się w patowej sytuacji! Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak szukanie ratunku w szpitalu za granicą… Milena bardzo cierpi, odczuwa ogromny ból. Nie mogę dłużej na to patrzeć i bezczynnie czekać! Trzeba jej pomóc i to jak najszybciej! Sami nie wygramy walki z tą okrutną i niszczycielską chorobą. Bardzo proszę o każdą pomoc, o każdy gest, który pomoże jej wygrać walkę o życie.  Siostra Mileny 

10 420,00 zł ( 12.24% )
Still needed: 74 687,00 zł
Armend Topalli
Armend Topalli , 15 years old

Grzyby i pleśnie zaatakowały jego ciało! Pomóż mu z tego wyjść!

Przez lata nie wiedziałam, co się dzieje z synem. Przez ostatnie dwa objawy się nasilały, a lekarze rozkładali ręce, zrzucając wszystko na jego podstawową chorobę. Wiedziałam, że problem leży gdzie indziej, ale nie wiedziałam, jak nakierować specjalistów – w końcu nie jestem lekarzem!  Do 2. roku życia Armend rozwijał się prawidłowo. Miał już o dwa lata starsza brata, a gdy pojawił się kolejny, zaczęły się problemy. Nagle opiekę nad noworodkiem musiałam pogodzić z ciągłymi napadami płaczu Armenda, jego totalnym brakiem apetytu i wiecznymi biegunkami. To był naprawdę ciężki czas… Zaczął też inaczej się rozwijać, odbiegać od rówieśników. Nie mówił, nie szukał kontaktu. Po wielu badaniach okazało się, że ma niepełnosprawność intelektualną z autyzmem, genetyczną chorobę krwi – betatalasemia, astmę, egzemę oraz choroby jelit.  Stan syna jest poważny. Armendi jest niezdolny do samodzielnej egzystencji, nie komunikuje się mową dialogową, nie jest w stanie powiedzieć, jak się czuje, czy coś go boli. Jest zamknięty we własnym świecie… Dziś już wiem, że jego wcześniejsze dolegliwości gastryczne były wynikiem nietolerancji na gluten i nabiał. Syn odczuwał łaknienie na produkty, które jak się okazało mu szkodziły, organizm ich nie trawił. To z kolei spowodowało, że spowolnił się jego rozwój.  We wrześniu 2020 roku zaczął odmawiać jedzenia, bić się po brzuchu pięściami, wkładać rękę do przełyku, sygnalizując ból. W ciągu 9 miesięcy schudł z 55 kg na 39 kg. Dziesiątki wizyt lekarskich, badań oraz w czerwcu 2021 roku 9-dniowy pobyt w szpitalu, z powodu ciągłego pogarszania stanu zdrowia, wykazały refluks.  Jednak dopiero prywatne badania, które wykonałam ze wskazań cudownej Pani doktor wykazały, że Armend cierpi na kandydozę, czyli  przerost pleśni i grzybów, prawdopodobnie też pasożyty oraz łagodny zespół otępienny. Obie te jednostki chorobowe wpływają na układ nerwowy i wiążą się z zachowaniami utrudniającymi codzienne funkcjonowanie.  Armend ma straszne łaknienie na cukier i węglowodany, a nie może ich jeść! Gdy tak się stanie, bardzo cierpi, bo jego organizm nie radzi sobie z tym pokarmem. Ponieważ jego całościowe zaburzenia rozwojowe nie pozwalają mu zrozumieć, że czegoś mu nie wolno, że to mu szkodzi dlatego, gdy tylko zauważy jedzenie, wręcz się na nie rzuca. Nie pomagają tłumaczenia, groźby, prośby… Doszło do tego, że w domu chowamy przed nim jedzenie i nie zabieramy do żadnego sklepu z obawy, że weźmie coś z półki i zje na miejscu – od razu w sklepie. Niestety grzyby karmią się sztucznymi lekami, więc jego leczenie nie może przebiegać standardowo. Potrzebuje kompleksowej opieki doświadczonego lekarza w pracy z pacjentami autystycznymi, dietetyka. Oprócz tego należy wykonać szczegółową diagnostykę układu pokarmowego, przerostu grzybów i pleśni, pasożytów, nietolerancji pokarmowych. Wszystko po to, aby podjąć skuteczne leczenie, które pomoże Armendowi w miarę normalnie funkcjonować.  Znalazłam lekarkę, która ma duże doświadczenie i która podejmie się leczenia synka. Jednak koszt badań, wizyt lekarskich, dietetyka, leków i suplementów jest nie do udźwignięcia dla naszej rodziny trójki synów.  Stosowanie specjalistycznego leczenia i diety warunkuje poprawę stanu zdrowia. Roczne leczenie z badaniami kontrolnymi zalecane przez lekarza to ogromny koszt! Zbyt duży bym mogła go udźwignąć… Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie... Proszę, pomóż mi zawalczyć o synka! Sabina, mama

2 262,00 zł ( 12.23% )
Still needed: 16 220,00 zł
Marysia Abramowicz
Marysia Abramowicz , 16 months old

Skutki zamartwicy odbierają jej szansę na zdrową przyszłość❗️Pomóż Marysi❗️

Jeszcze zanim Marysia przyszła na świat obiecaliśmy jej, że zrobimy wszystko, by ochronić ją przed wszelkim złem. Nie spodziewaliśmy się jedynie, że zabraknie nam środków, by podarować jej najważniejsze – zdrowie. Córeczka urodziła się w ciężkiej zamartwicy urodzeniowej z wewnątrz owodniowym zakażeniem płodu oraz przerostem języka. Została przekazana na oddział intensywnej terapii i przez dłuższy czas, podłączona pod aparaturę i karmiona przez sondę. Okazało się też, że ma niewydolność oddechową, obniżone napięcie mięśniowe i wrodzone inne zaburzenia, w tym sercowo-naczyniowe i niedoczynność tarczycy. Po wielu konsultacjach wyszły też problemy ze wzrokiem, w tym oczopląs. Dziś Marysia jest pod stałą opieką poradni specjalistycznych: neonatologiczna, kardiologiczna, endokrynologiczna, neurologiczna, okulistyczna, rehabilitacyjna… A jeszcze nie zaczęła na dobre poznawać świata. Po miesiącach walki i niepewności największą potrzebą jest stała, intensywna specjalistyczna rehabilitacja, którą Marysia musi odbywać codziennie, by w przyszłości móc samodzielnie funkcjonować. Bardzo często wiąże się to z wyjazdami do specjalistów i ośrodków bardzo dalekich od naszego miejsca zamieszkania. To w połączeniu z częstymi wizytami w szpitalu gromadzi na naszych barkach ogromne koszty. Jako młodzi rodzice jesteśmy przerażeni stanem zdrowia naszej Kruszynki, ale nie zamierzamy czekać, aż będzie za późno. Dlatego błagamy o pomoc i wsparcie finansowe. Nawet najmniejsza wpłata to krok bliżej do zdrowia Marysi. Wdzięczni rodzice

2 603,00 zł ( 12.23% )
Still needed: 18 674,00 zł
Aleksander Jaworski
Aleksander Jaworski , 7 years old

W pułapce padaczki – ratujmy Olusia!

Od kiedy przyszło mi się zmierzyć z diagnozą synka, mam ciągłe poczucie, że choroba wyprzedza nas o krok. Wciąż wiemy za mało, by stawić czoło przeciwnościom, a niepewność przynosi strach o to, co zdarzy się za chwilę, o to, jak będzie wyglądał każdy kolejny dzień... Oluś urodził się w październiku 2017 roku jako zdrowy chłopiec. Niestety już w drugim miesiącu życia synek zaczął się niepokojąco zachowywać. Rozpoczęła się diagnostyka pod kątem epilepsji, ale początkowe podejrzenie wykluczono. Przez chwilę mogłam odetchnąć z ulgą. Radość nie trwała jednak długo... Synek zaczął tracić świadomość i przytomność, co kończyło się pobytami w szpitalu. Ostatecznie, w dniu, w którym Oluś skończył roczek, potwierdziło się najgorsze - padaczka lekooporna, obniżone napięcie mięśniowe, opóźniony rozwój psychoruchowy. Na pierwszy rzut oka Oluś wygląda jak zdrowy chłopiec, ale tak nie jest. Synek codziennie zmaga się z chorobą, która uniemożliwia mu osiąganie dalszych postępów, a z każdym kolejnym atakiem odbiera również sprawność. Oluś dzielnie walczy o lepsze jutro na terapiach z logopedą, neurologopedą, osteopatą oraz rehabilitantem. Pełna nadziei, zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc dla mojego dziecka. Leczenie oraz dalsza diagnostyka  mogą pomóc w walce z padaczką, która odbiera radość życia mojego kochanego Olusia. Będę wdzięczna za każdy gest!  Ewa, mama

8 924,00 zł ( 12.22% )
Still needed: 64 056,00 zł
Martynka Wilczyńska
Martynka Wilczyńska , 5 years old

Martynka walczy z lawiną diagnoz❗️POMOCY❗️

W drugiej dobie życia naszej Martynki pojawiły się u niej pierwsze plamy na skórze. Wtedy nie wiedzieliśmy, że to objaw poważnej choroby genetycznej i co gorsza, początek dramatycznej walki o zdrowie naszej córeczki. Martynka ma teraz 4 latka. Diagnozę otrzymaliśmy, kiedy miała rok, a plamy na skórze nie chciały znikać – neurofibromatoza typu 1. Do objawów należą niepełnosprawności ruchowa oraz intelektualna zaburza mowy, oraz padaczka i liczne zmiany barwnikowe skóry. Dodatkowo po wizycie u neurologa stwierdzono u niej zespół móżdżkowy, torbiel szyszynki, a potem kardiolog dopisał do tej okrutnej listy guzek w sercu. W ubiegłym roku córka leżała na oddziale endokrynologicznym, na którym stwierdzono zahamowanie wzrostu oraz niski poziom glikemii. Ale to nie koniec. W tym roku doszły mnogie ogniska w skupiskach w obu półkulach móżdżku. Te zmiany powodują znaczne pogorszenie zdrowia. Martynka nagle stała się agresywna, z przerażenia zaczyna krzyczeć. Nie utrzymuje równowagi, mówi pojedyncze słowa, które przypominają bełkot. Obecnie z powodu choroby wymaga wielu wizyt w poradniach specjalistycznych i długotrwałej rehabilitacji. Jeździmy od specjalisty do specjalisty – kardiolog, neurolog, logopeda, terapia wczesnego wspomagania, rehabilitacja… Niestety wciąż wydaje się, że to za mało. Ale to też jedyna szansa, by walczyć o zdrowie Martynki i prowadzić dalszą diagnostykę. Dlatego zwracamy się z pokorną prośbą o pomoc! Koszty leczenia są ogromne, a musimy opiekować się również naszym synkiem, który też ma stwierdzone liczne zaburzenia. Każda, nawet najmniejsza wpłata to dla nas ogromne wsparcie i szansa, by Martynka mogła cieszyć się dzieciństwem, na które zasługuje. A zasługuje na wszystko, co najlepsze. Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

9 104,00 zł ( 12.22% )
Still needed: 65 365,00 zł