Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Capała
10 days left
Mikołaj Capała , 10 years old

Z Twoją pomocą walka o zdrowie mojego dziecka może stać się łatwiejsza!

Mikołaj urodził się w 2014 r. z rzadką chorobą genetyczną, wielotorbielowatość nerek, która dotyka jedną na 60 tysięcy osób! Choroba ta jest niestety postępująca i nieuleczalna. Prowadzi do niewydolności wielu narządów… Już w trzeciej dobie życia synek przeszedł operację nefrektomii, czyli chirurgicznego usunięcia nerki. Od tamtego momentu rozpoczął leczenie dializą otrzewnową. Przez pierwsze 2 lata moje dziecko przeszło jeszcze około 17 innych zabiegów operacyjnych, w tym ten, który był najważniejszy – transplantację nerki. Teraz Mikołaj musi przyjmować leki immunosupresyjne, które podtrzymują przeszczepiony narząd, aby nie doszło do odrzutu.  Niestety leki w bardzo znaczący sposób wpływają na organizm synka, obniżając jego odporność. W konsekwencji Mikołaj bardzo często choruje. Dodatkowo pojawiły sie także uporczywe problemy skórne, tj. atopowe zapalenie skóry.  Kiedy myślałam, że już będzie dobrze, pojawiły się kolejne trudności! W 2021 roku zdiagnozowano  groźne powikłanie poprzeszczepowe, następstwem czego zaczęły występować chorobowe zmiany w jamie ustnej i krtani. Na domiar złego rok później wystąpiły poważne problemy z wątrobą, która zaczęła nieodwracalnie włóknieć.  Prawie w każdym miesiącu musimy jeździć na badania do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Cały czas moje dziecko jest także pod stałą kontrolą Poradni: Transplantacji Nerek, Chorób i Transplantacji Wątroby, Laryngologicznej, Okulistycznej oraz Dermatologicznej Licznie przebyte operacje w wieku niemowlęcym, jak i sama choroba sprawiły, że Mikołaj musi uczęszczać na zajęcia terapeutyczne, które są kosztowne. Kluczowa jest też stała współpraca z wieloma specjalistami, aby monitorować stan zdrowia. Wydatki, jakie w związku z tym ponoszę, stają się coraz większe i trudniejsze do opłacenia. Muszę więc poprosić o pomoc w codziennej walce z chorobą mojego dziecka... Mama Mikołaja

6 620,00 zł ( 15.55% )
Still needed: 35 934,00 zł
Mateusz Drozdowski
Mateusz Drozdowski , 29 years old

Ten lek to jedyna szansa, by przedłużyć moje życie❗️ Proszę o pomoc!

Mukowiscydoza od czterech lat bardzo szybko postępuje, nie pytając mnie o zgodę! Odbiera to, co jest najcenniejsze – życie! Mam dopiero 25 lat, a choroba każdego dnia niszczy moje płuca i inne organy wewnętrzne. Większość mojego życie to pobyty w szpitalach i dramatyczna i bolesna walka o kolejne lata wyrywane chorobie! Leki ratujące życie kosztują mnóstwo pieniędzy, dlatego proszę, pomóż mi dalej walczyć!  Szpital to mój drugi dom – połowa miesiąca tu, połowa w domu z rodziną. Gdyby nie leki, gdybym nie walczył o każdy dzień, mój stan byłby dziś tragiczny. Nie wiem, czy jeszcze bym żył... Choroba wyniszcza powoli cały mój organizm – płuca są coraz bardziej niewydolne, a organizm wyniszczony. Obecnie też jestem w szpitalu – sam w czterech ścianach izolatki, gdzie jedynym towarzystwem jest lekarz, pielęgniarki i stojak na kroplówki z antybiotykami podawanymi przez port naczyniowy. Ostatni rok jest bardzo trudny i ciężki, zarówno pod względem leczenia jak i dostępu do leków… W październiku trafiłem do szpitala w ciężkim stanie, wyczerpany atakami duszności i uporczywym kaszlem. Okazało się, że przyczyną była rozedma płuc i zapadnięte płuca. CRP wynosiło ponad 100, pojawił się stan zapalny w organizmie. Byłem pod tlenem. Następnie trafiłem pod respirator, który pozwalał mi oddychać i wentylować płuca. Spirometria spadła do 30%... Od kilku lat zmagam się też z bakteriami pseudomonas aureginosa, gronkowcem złocistym, dodatkiem są szczepy lekooporne na wszystkie antybiotyki, za wyjątkiem jednego, który jest skuteczny w leczeniu zarówno dożylnym, jak i doustnym. Niestety od marca nie jest dostępny w Polsce. Mogę go kupić w Niemczech, ale jedna kuracja co drugi miesiąc to koszt ok. 9.000 tys. zł!  Mukowiscydoza po każdej infekcji zostawia po sobie ślady – spustoszenia, jakimi są nieodwracalne zmiany w płucach. Obecnie mam zaledwie 40% wydolności płuc, marskość wątroby, żylaki przełyku, cukrzycę, hipersplenizm, przewlekłe zapalenie zatok przynosowych. W przyszłości czeka mnie przeszczep płuc i wątroby. Jeśli doczekam... Moja choroba nie jest widoczna na zewnątrz, dlatego bardzo często jestem oceniany jedynie po wyglądzie. Nikt nie wie jednak, jak wygląda moje życie w czterech ścianach. Zwłaszcza gdy zaczyna się kaszel, bardzo uporczywy i duszący, gdy nie mogę złapać oddechu. Czuję się wtedy tak, jakbym tonął… Pojawiają się coraz bardziej niepokojące objawy, gdzie doskonale wiemy, że czas pakować znowu walizkę, ponieważ w domu nie mam leków, które ratują mi życie.  Świadomość nieuleczalnej, śmiertelnej, z wiekiem postępującej choroby jest przerażająca. Nie wiem, jak będzie wyglądało moje jutro czy najbliższy miesiąc. Jestem bezsilny i bezradny. Moją jedyną szansą, by doczekać przeszczepu, są drogie leki. Mimo pomocy rodziny nie jestem w stanie sam uzbierać nawet na jedno opakowanie. Dlatego z całego serca proszę o pomoc, abym mógł żyć... Mateusz

21 264,00 zł ( 15.54% )
Still needed: 115 516,00 zł
Filip Oleksiak
Filip Oleksiak , 12 years old

Let's help Filip

Because of the hypertrophy of the pharyngeal tonsil which impaired the permeability of the Eustachian tubes, Filip suffered a bilateral hearing loss. Finding out about a child’s illness is always difficult for a parent to acknowledge and to understand. Many questions arise but no one can answer them. Filip restored his hearing thanks to the treatments that he had undergone but my son still suffers the consequences of the hearing loss, such as speech loss or communication issues. Unfortunately, these are not the only problems that Filip faces as autism spectrum disorder, hyperactivity, sensory processing disorder and movement disorder occur as well. Filip turned 8 this February and I know that all the most difficult things in life are still ahead of him. Growing up, establishing relationships with peers, a necessity of developing independence to the highest possible extent. How to cope with all of these when you do not understand the world around you and the world does not always understand you… When I look at my child, I admire him for being such a cheerful boy who, despite everything he is going through, welcomes every day with a smile on his face. There is nothing else I wish but to make his life, which is a challenge in itself, easier however I lack the money required to meet his rehabilitation needs. Due to pervasive developmental disorders a complex therapy adapted to his individual needs is indispensable. It is required for Filip to attend to professional therapeutic activities: physiotherapy with elements of Sensory Integration (SI) therapy, speech and psychopedagogical therapy, social, communication and co-operative skills training classes, classes stimulating the child's emotional and cognitive development, classes stimulating development of the manual dexterity and graphomotor skills, psychoeducation. All of the abovementioned entails sky-high expenses that I am unable to cover myself and that is why I am asking for your support. Every penny counts… Mother, Anna

11 187,00 zł ( 15.49% )
Still needed: 61 015,00 zł
Karina i Zuzia Miłek, Jacek Fudel
Karina i Zuzia Miłek, Jacek Fudel , 46 years old

Ratunku! Moje dzieci i ja jesteśmy chorzy! Sama nie dam rady pomóc każdemu z nas!

Ja i moje dzieci mamy dokładnie tę samą chorobę. Ale oprócz tego, każde z nas ma dodatkowe obciążenia. Nie starcza nam już na leczenie! A przecież przed nami jeszcze dalsza diagnostyka i rehabilitacja! Zuzia ma tylko 12 lat, Jacek powoli wkracza już w dorosłość. Chciałabym uchronić ich całą piersią przed wszelkim złem, ale jak mam to zrobić, kiedy sama jestem chora? Zespół Ehlersa Danlosa. Ta rzadka choroba genetyczna postanowiła zamienić nasze życie piekło! Cierpimy podwójnie, a nawet potrójnie – oprócz własnej choroby przeżywamy siebie nawzajem! Pojawiają się u nas trudności niemal na każdym polu: ortopedycznym, gastroenterologicznym, kardiologicznym. Cały czas jesteśmy także pod stałą opieką innych lekarzy! Nie ma już chyba specjalizacji medycyny, która byłaby nam obca! Mój stan  jest coraz gorszy. Ostatnio, z dnia na dzień, miałam zapaść i przez 1,5 godziny lekarze ratowali moje życia! Zdrowie moich dzieci także jest złe!  Syn otrzymał skierowanie na biopsję, ponieważ od kilku lat próbuje leczyć liszaj twardzinowy. Pojawiły się też problemy z kręgosłupem… Diagnoza postawiona z kolei Zuzi  jeszcze bardziej sprawiła, że chcę krzyczeć z bezsilności. Wykryto guza żuchwy! Nie mamy czasu! Zostaliśmy postawieni w TRAGICZNEJ sytuacji! Jako matka, nie mam pieniędzy na leczenie własnych dzieci, ani swojego! Nie mogę przecież wybierać, czy pomogę córce, czy synowi! A oni potrzebują matki! Mam wrażenie, że cały czas tkwimy w jakieś śmiertelnej pułapce! Uwolnij nas z niej, błagam! Bez Waszej pomocy już nigdy nie będziemy zdrowi! Karina

13 168,00 zł ( 15.47% )
Still needed: 71 939,00 zł
Adrian Czenczek
Adrian Czenczek , 6 years old

Nieustanne ataki padaczki odbierają Adriankowi dzieciństwo! POMÓŻ!

Adrianek to mój ukochany jedyny synek. Ciąża i poród przebiegały prawidłowo, jednak już w pierwszych dniach życia pojawiły się komplikacje. Nigdy nie zapomnę, jak wtedy się bałam. To wtedy rozpoczęła się moja walka o sprawność i zdrowie synka, która trwa do dziś. Narodziny dziecka, to najpiękniejsze chwile w życiu rodzica. Nie było mi dane się nimi nacieszyć, bo moje maleństwo od razu wylądowało na oddziale intensywnej terapii. To wtedy pojawił się pierwszy atak padaczki. Na szczęście mój mały wojownik opuścił szpital i w końcu mogłam pokazać mu jego dom.  Rozpoczęłam maraton po specjalistach. Lekarze badali wzrok, słuch Adrianka. Dalsze badania ujawniły diagnozę – wczesnodziecięca encefalopatia padaczkowa. Napady synka występują kilka razy dziennie. I to tylko te, które jestem w stanie zauważyć. Badanie EEG wykazało, że w głowie Adrianka do wyładowań dochodzi o wiele częściej… W 2021 roku synek przeszedł zabieg implantacji stymulatora nerwu błędnego. Niestety, nie przyniósł on pożądanych efektów i ataki wciąż występują.  Pomimo wieku Adrian nie chodzi, nie mówi. Jest całkowicie zależny ode mnie. Musi być pod stałą kontrolą neurologa, pedagoga, jest objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju i wymaga nieustannej rehabilitacji. Nie wszystkie zajęcia są refundowane, więc staram się zapewniać je mojemu dziecku prywatnie. Wielkim wsparciem w codziennym funkcjonowaniu jest dla nas pionizator. Pozwala on utrzymać prawidłową pozycję ciała. Niestety, ten który obecnie mamy jest już za mały, a zakup nowego przekracza moje możliwości finansowe. Chciałabym zobaczyć, jak pewnego dnia mój synek biega, bawi się z innymi dziećmi. Nie wiem, czy kiedykolwiek się to wydarzy. Pozostaje mi wierzyć, czekać na cud. Każdego dnia robię wszystko, żeby moje dziecko miało możliwie jak najlepsze życie. Nawet najmniejsza wpłata to dla mnie niezwykła pomoc. *kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

987,00 zł ( 15.46% )
Still needed: 5 396,00 zł
Jan i Maciej Głogowscy
Jan i Maciej Głogowscy , 17 years old

Każdego dnia walczę o ich zdrowie❗️Proszę, wesprzyj nas❗️

Dziękuję za każde wsparcie, jakie od Was otrzymujemy. Niestety, synowie są coraz starsi i coraz bardziej potrzebują rehabilitacji. A nam kończą się już opcje i środki... Nasza historia: Moich synów nie da się wyleczyć. To walka, która będzie trwać do końca. Starszy Maciek zmaga się z zespołem Downa. Jest po operacji serca, ma niedoczynność tarczycy, rotacyjne zapalenie stawów i niedosłuch. Młodszy Janek ma autyzm, problemy z mową, chore jelita i nadwrażliwość słuchową. Chłopcy mają tylko mnie, a ja jestem im potrzebna przez całą dobę. Dzięki leczeniu i systematycznej terapii zrobili wielkie postępy. Codzienna praca przynosi efekty, a każda ich nowa umiejętność przynosi mi ogrom radości.  Janek jest z pozoru wesołym chłopcem, którego zachowanie nie budzi niepokoju. Ale zawsze nosi na uszach słuchawki przez swoją nadwrażliwość słuchową. Często podskakuje, ponieważ nie czuje swojego ciała, krzyczy, ponieważ nie umie powiedzieć tego, co czuje. Zachowania autystyczne zaczął pokazywać już jak miał 1,5 roku. Serce pękło mi na pół. Jako matka niepełnosprawnego Maćka doskonale wiedziałam, co mnie czeka z Jaśkiem, choć to zupełnie inna bajka. Dodatkowo okazało się, że młodszy syn ma strasznie zniszczone jelita, wątrobę, trzustkę i wiele innych schorzeń. Jego leczenie pochłania niewyobrażalnie dużo czasu i pieniędzy. Maciek natomiast przyszedł na świat z Zespołem Downa. Jest wesołym, gadatliwym chłopcem, niestety wciąż niesamodzielnym. Mimo że jest już dorosły. Ze względu na swój wiek nie przysługują nam coroczne dofinansowania na turnusy rehabilitacyjne. Może starać się o nie co dwa lata, a to też nie jest pewne. Udało nam się pojechać w zeszłym roku, ale w tym musieliśmy już wszystko opłacić z własnej kieszeni. A to ogromne koszty. Cena półrocznej terapii i rehabilitacji to aż 8 000 złotych! Chłopcy są dla mnie całym światem, a ja tym światem jestem dla nich. Wiem, że tylko zaangażowanie w ciągłe zajęcia i terapie jest dla nich możliwością rozwoju. To dla mnie także ogromne obciążenie finansowe. Każdą złotówkę przeznaczam na ich zajęcia. Serce mi pęka, gdy pomyślę, że tak prozaiczne rzeczy jak pójście do kina czy umówienie się z kolegami na piłkę jest dla moich synów niemożliwe z uwagi na ich niepełnosprawność. Staram się zapewnić moim synom jak najlepszy rozwój i pokazać świat, ponieważ wiem, że gdy mnie zabraknie opiekę nad nimi przejmie pomoc społeczna... Chciałabym zabrać chłopców na turnus rehabilitacyjny, ale nie jestem w stanie sfinansować go z własnych środków. Jeszcze raz proszę o pomoc. Wierzę w to, że z Waszą pomocą dam radę zdobyć potrzebne środki.  Katarzyna, mama

1 316,00 zł ( 15.46% )
Still needed: 7 195,00 zł
Konrad Gładosz
Konrad Gładosz , 34 years old

By zawalczyć o dawne życie, które Konrad stracił w jednej chwili!

Życie Konrada, które budował od lat, zniszczył jeden koszmarny, przypadkowy wypadek! Trudno uwierzyć, że wszystko to, co do tej pory Konrad budował, zniknęło w ułamku chwili. Trudno uwierzyć, w to, że niewinny upadek może doprowadzić do kalectwa!  Wszystko to, co do tej pory było normalnym życiem Konrada, w kilka sekund stało się jego największym marzenie.  32-latek jechał tego dnia rowerem. Zwykle takie historie zaczynają się dramatycznym wypadkiem. Nie tym razem. Konrad niechcący zjechał na pobocze i wpadł w przepust drogowy.  Klika lat temu podobny wypadek miał miejsce na Tour de Pologne. Wtedy zginął Bjorg Lambrecht. Tylko że wtedy na trasie wyścigu była olbrzymia presja i jeszcze większa prędkość.  Wypadek u Konrada spowodował uraz kręgosłupa w odcinku szyjnym. Od razu lekarze wiedzieli, że potrzebna będzie operacja, nie wiedzieli jednak jak poważne są to uszkodzenia.  Konrad uszkodził 2 kręgi szyjne i rdzeń kręgowy, ma czterokończynowe porażenie. Obecnie przebywa na oddziale rehabilitacji w szpitalu w Lublinie z którego niedługo zostanie wypisany. 32 lata to wiek, w którym wszystko jeszcze przed Konradem. W tej chwili Konrad jest sparaliżowany i porusza się na wózku inwalidzkim. To dramat, który można odwrócić.  Konieczna jest dalsza rehabilitacja, aby mógł stanąć na nogi i być znów samodzielnym mężczyzną. Niestety rehabilitacja jest bardzo droga, a rodzina Konrada nie jest w stanie zgromadzić takich środków. Każde wsparcie będzie dla niego ogromną pomocą. 

59 176,00 zł ( 15.45% )
Still needed: 323 803,00 zł
Piotr Moczulski
Piotr Moczulski , 41 years old

Straszny wypadek mógł ZABIĆ mojego brata! Piotrek, BŁAGAM – wróć do nas!

Mój brat poleciał na wymarzone wakacje objazdowe po Azji. Tyle mówił o tym wyjeździe, bardzo się cieszył, że odwiedzi tak piękne miejsce. Minęło kilka dni od jego wylotu, gdy odebrałem telefon od kolegi, który z nim przebywał. Powiedział, że zdarzył się straszny wypadek!  Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem! Piotrek jechał z kolegą skuterem i nagle stali się ofiarami wypadku komunikacyjnego! Brat od razu stracił przytomność. Ratownicy medyczni zabrali go do miejscowego szpitala, w którym przez kolejne siedem godzin musiał czekać na transport do głównego szpitala, gdzie miał uzyskać potrzebną pomoc. Tak długi czas oczekiwania, w momencie gdy liczy się każda minuta, to często wyrok dla ludzi w tak ciężkim stanie. A stan Piotra był naprawdę bardzo poważny. W trakcie wypadku doznał przede wszystkim dużego obrzęku mózgu, który na szczęście, póki co, nie musiał być operowany. Lekarze z całych sił walczyli o jego życie i na szczęście udało im się go ustabilizować.  Niestety, do dziś brat się nie wybudził. Jest podłączony do respiratora, który kontroluje każdy jego oddech. Specjaliści, którzy się nim zajmują, są bardzo ostrożni w wydawaniu opinii, jak bardzo wypadek wpłynął na jego sprawność. Musimy czekać, aż w końcu się wybudzi… Tak bardzo chciałbym przy nim być, uścisnąć jego dłoń i zapewnić, że z tego wyjdzie. A niestety od szpitala, zamiast dostawać jakieś nowe, dobre wieści, otrzymuję kolejne faktury, które niedługo pochłoną wszystkie moje oszczędności… Boję się, że zaraz nie będę miał już czym płacić, tylko co wtedy? Na to pytanie nikt nie jest w stanie mi odpowiedzieć… To okropne jak w jednej chwili fundamenty zwane życiem, które wydawały się być stabilne, rozsypały się na drobny pył pod moimi nogami. Jest mi niesamowicie ciężko prosić o pomoc, ale naprawdę nie mam innej opcji. Chciałbym móc skupić się w tym ciężkim momencie tylko na zdrowiu i życiu brata, ale sytuacja wymaga ode mnie walki o zapewnienie mu dalszego leczenia, a później rehabilitacji!  Nie mogę się poddać! Dlatego z całego serca, błagam – wesprzyj Piotra w tej niesamowicie trudnej sytuacji i wpłać, chociaż najmniejszą wpłatę. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota!  Tomek, brat Piotra

246 190,00 zł ( 15.42% )
Still needed: 1 349 555,00 zł
Nela Szczepanik
14 days left
Nela Szczepanik , 17 months old

Nela potrzebuje kosztownego leczenia i rehabilitacji! Pomóż jej postawić pierwszy krok!

Kochamy naszą córeczkę z całego serca. Nie oddalibyśmy jej nikomu za żadne skarby świata. Jest wspaniałą, małą wojowniczką, która jeszcze wiele osiągnie. Niestety, jej start jest znacznie trudniejszy, niż w przypadku innych dzieci. Dokumentacja medyczna Neli pęka w szwach, a to dopiero początek walki o jej zdrowie… Już w trakcie ciąży dowiedzieliśmy się od lekarza o podwyższonym ryzyku trisomii. Liczyliśmy na to, że diagnoza okaże się błędna. Na naszą niekorzyść, przewidywania okazały się słuszne, a my nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądać przyszłość naszego dziecka. Nelka przyszła na świat z Zespołem Downa, wadą serduszka i dwunastnicy. Jej stan był na tyle ciężki, że lekarze zdecydowali się na natychmiastową operację, po której była karmiona przez sondę. W momencie, kiedy inne mamy z oddziału cieszyły się swoimi maluszkami w domu, my czuwaliśmy przy córeczce w szpitalu. Kolejne miesiące stanowiły dynamiczną walkę o lepsze jutro. Ciągłe wizyty u lekarzy, nowe rozpoznania i diagnozy... Dni dłużyły się w nieskończoność. Przez zaburzony odruch ssania trzeba było karmić ją niezwykle powoli i ostrożnie. Takie czynności pochłaniały mnóstwo czasu. Byliśmy bezradni i zestresowani. Nie wiedzieliśmy, co robić, żeby choć trochę poprawić sytuację… Kiedy córeczka skończyła pół roku, przeżyła bardzo poważną operację serca, po której musi pozostać pod stałą opieką kardiologa. Oprócz tego, nasz kalendarz wypełniają wizyty u neurologa, endokrynologa, chirurga, okulisty, pedagoga, psychologa, logopedy... Lista zdaje się nie mieć końca! Postępy widzimy w dalszym leczeniu oraz rehabilitacji. Specjalistyczne zajęcia pomogły wywołać u Nelki odruch ssania. Tak duży postęp bardzo nas wzruszył… To był przełom! Na podobne czekamy w przyszłości. Musimy walczyć z obniżonym napięciem mięśniowym i spowodować, że Nelka wreszcie usiądzie. Jej małe nóżki są tak delikatne. Martwimy się, że nigdy nie będzie mogła na nich chodzić! Nela musi być rehabilitowana codziennie. Teraz nie stać nas na zapewnienie jej tak częstych zajęć. Problemem jest ich wysoki koszt. Robimy dla naszego dziecka wszystko, co możemy – to jednak wciąż za mało! Kiedy patrzymy w jej oczka i całujemy jej główkę, mamy jedną myśl: uratować ją i sprawić, że w przyszłości będzie samodzielna. Teraz, kiedy jest jeszcze mała, liczy się każda chwila! Błagamy, pomóż nam w tym zadaniu! Rodzice Neli

1 638,00 zł ( 15.39% )
Still needed: 9 001,00 zł