Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bożena Trykacz
12 days left
Bożena Trykacz , 59 years old

Krew zalała 70% prawej półkuli mózgu❗️Pomóż zawalczyć o sprawność❗️

W 2019 roku dostałam udaru krwotocznego. Krew zalała 70% prawej półkuli mózgu, powodując trwały uszczerbek na zdrowiu w postaci niedowładu lewej połowy ciała, zaburzeń mowy, słuchu i wzroku. Utraciłam funkcję chodu, a nawet samodzielnej pionizacji. Od samego początku walczę o względną funkcjonalność. Cały czas uczęszczam na rehabilitację usprawniającą, dzięki której aktualnie wróciła funkcja mowy, a także mogę samodzielnie przesiąść się z wózka na łóżko! Niestety postępy w rehabilitacji są coraz mniej widoczne, mój potencjał sprawnościowy prawdopodobnie dochodzi do maksimum moich możliwości. Czy to mnie powstrzymuje? Nie. Nie przestaję walczyć o utrzymanie jak najlepszej sprawności funkcjonalnej. Ale pomimo tego, że moim największym marzeniem jest wstać z wózka i przejść samodzielnie kilka kroków, to wiem, że nawet z całą gamą starań może być to nieosiągalne.  Jest wiele barier, które są dla mnie drogą nie do samodzielnego pokonania. Jedną z nich są duże zastoje wody w organizmie. Woda gromadząca się w warstwie podskórnej blokuje całkowicie moje kończyny – górną lewą i obie dolne. Zaczynając od warstw głębokich, czyli zaburzenia krążenia, a tym samym odżywienia i dotlenienia tkanek, co powoduje niedożywienie tkanki mięśniowej i jej degradację. Stan, w którym moje kończyny są tak bardzo opuchnięte, powoduje zmniejszenie możliwości w zakresach ruchomości. Przez to ćwiczenia są mniej efektywne, zakresy ruchu w moich stawach się zmniejszają i są coraz bardziej bolesne. Można powiedzieć, że moje stawy powoli zastygają. Boję się, że ten stan może doprowadzić do braku jakiejkolwiek sprawności w bardzo krótkim czasie i obezwładnić mnie, na dobre przywiązując do łóżka… Aktualnie jedyną nadzieją na poprawę jest materac wspomagający krążenie krwi. Jest to produkt medyczny oparty na technologii impulsów elektromagnetycznych, który stymuluje ściany naczyń krwionośnych do prawidłowej naczynioruchowości. Dzięki temu będę miała szansę na utrzymanie, a może nawet polepszenie aktualnego stanu funkcjonalnego. Niestety, jest to drogi produkt, na który mnie nie stać, ale wiem, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy pomogą mi pozostać w aktualnej sprawności. Bardzo dziękuję Wam wszystkim za pomoc, zarówno w formie datku jak i udostępnienia tej zbiórki.  Pozdrawiam i ściskam z całego serca, Bożena

3 938,00 zł ( 16.45% )
Still needed: 19 999,00 zł
Boguś Bessarab
5 days left
Boguś Bessarab , 13 years old

To leczenie może odmienić życie mojego syna! Pomocy!

Boguś cierpi na bardzo poważną formę autyzmu. Jego rozwój jest mocno zaburzony. Teraz pojawia się jednak szansa, żeby jego los się odmienił! Proszę o pomoc w zebraniu środków na terapię komórkami macierzystymi! Gdy synek miał cztery latka, opiekunka z przedszkola, zwróciła nam uwagę, że bardzo różni się od innych dzieci. Jest zamknięty w sobie, nie zwraca uwagę na rówieśników, na każde dotknięcie reaguje agresywnie. Zaczęłam odwiedzać wielu specjalistów. W końcu poznałam diagnozę – autyzm.  Mój kochany chłopiec ma 12 lat. Nie potrafi mówić, czytać i pisać. Kiedy czuje się niezrozumiany, bardzo się denerwuje. Chodzi do szkoły specjalnej. Ma zajęcia z psychologiem, logopedą, rehabilitantem. Dzięki temu widać u niego postępy. Jest mniej agresywny, potrafi pokazać, że czegoś chce lub coś go boli. Nauczył się też nawiązywać kontakt z rówieśnikami, bawi się z nimi. Nikt nie dawał mi nadziei na znaczne polepszenie sytuacji syna, ale stał się cud. Lekarz w Gruzji zgodził się na przeprowadzenie terapii komórkami macierzystymi. Jest przekonany, że to leczenie przyniesie wielką poprawę stanu Bogusia. Koszty są jednak ogromne… Mój zawsze uśmiechnięty chłopiec jest nietypowym dzieckiem. Ale chciałby żyć tak, jak inne dzieci w jego wieku! Uwielbia czasopisma i kartki z pieskami. Lubi też makramy. Ma młodsze rodzeństwo, brata i siostrę.  Wierzę, że leczenie będzie ogromnym krokiem Bogusia do normalnego życia. Mam ogromną nadzieję, że pomoże mu stać się bardziej samodzielnym. Nie będziemy żyć wiecznie, a ja boję się nawet pomyśleć, czy syn będzie w stanie beze mnie przetrwać. Bardzo proszę, nie odwracajcie wzroku od mojego chłopca! Błagam o pomoc w uzbieraniu środków! Z góry dziękuję! Mama

10 279,00 zł ( 16.43% )
Still needed: 52 275,00 zł
Natalia Kalka
6 days left
Natalia Kalka , 14 years old

By ból i cierpienie nie poszły na marne! Pomóż Natalce!

Udało nam się przejść przez pierwszy etap – Natalia nosi aparat Ilizarowa, który wydłużył jej nogę o 5 cm. Sami nie dalibyśmy rady zgromadzić pieniędzy na tę operację. Dzięki wszystkim ludziom dobrej woli zebraliśmy zakładaną kwotę, ale niestety, to wciąż za mało... Kiedy planowaliśmy operację Natalii, nie uwzględniliśmy wszystkich kosztów, które się z nią wiążą. Ilość wizyt, opatrunków, wzrost cen zabiegów, dodatkowych badań czy kosztów dojazdu do i z kliniki (jedna wizyta to w przybliżeniu 1000 zł!). Prosimy o pomoc, liczymy na Was kolejny raz – udało się za pierwszym, to teraz też musi się udać! Poznaj historię Natalii: Jeszcze przed narodzinami Natalki dowiedziałam się, że doszło do poważnych komplikacji. Badania wykazały zespół przetoczenia krwi między płodami, przez co konieczne było przeprowadzenie zabiegu podtrzymującego ciążę. Natalia przyszła na świat poprzez cesarskie cięcie, jako pierwsza z ciąży bliźniaczej. Zdiagnozowano u niej niedorozwój prawej nóżki. Okazało się, że jest ona o centymetr krótsza od lewej, stopa również była krótsza i nie wykształciły się w niej palce.  W okresie niemowlęcym córka przeszła szereg rehabilitacji, aby mogła stanąć na nogi i samodzielnie chodzić. Mimo wielu przeciwności udało się to osiągnąć. Wraz z rozwojem i dorastaniem u Natalii pogłębiała się jednak różnica w długości nóg, przez co córka zaczynała coraz bardziej kuleć. Liczne wizyty u specjalistów nie przynosiły poprawy. W końcu udało nam się znaleźć odpowiedniego ortopedę, dzięki któremu Natalia przeszła zabieg korygujący ułożenie stopy. Nie udało się jednak zapobiec dalszym problemom... Córka jest już w wieku nastoletnim. Wada powiększyła się na tyle, że jej prawa noga była krótsza od lewej o około 4,5 centymetra. Po konsultacjach zalecono przeprowadzenie zabiegu wydłużającego kończynę. Dzięki kochanym Darczyńcom się udało! Dochodzą jednak koszty pozaoperacyjne. Środki zebrane przez nas wystarczą już tylko na dwie, może trzy wizyty, a musimy mieć jeszcze co najmniej 7. do samego zdjęcia aparatu, nie mówiąc o kolejnych kosztach związanych z wizytami kontrolnymi po zabiegu. Nie wiemy, na ilu wizytach zakończymy ten etap leczenia. Nie możemy się poddać. Natalia przeszła już tak wiele. Nie chcemy by ból i czas, który straciła w związku z operacją i noszeniem aparatu, poszedł na marne. Jest leczona także u innych specjalistów (kardiolog, alergolog). Choruje na astmę od urodzenia, co również pochłania nasze oszczędności. Nie damy sobie sami rady utrzymać rodzinę i kontynuować leczenie, szczególnie w obecnym czasie ciągłych wzrostów cen.  Wyleczenie nogi uchroni Natalię przed takimi następstwami niepełnosprawności, jak chociażby choroby kręgosłupa, czy stawów biodrowych. Chcielibyśmy wprowadzić ją w dorosłe życie na tyle sprawną, o ile pozwalają obecnie dostępne metody leczenia, dlatego prosimy Was z całego serca o pomoc! Rodzice Natalii  

2 614,00 zł ( 16.38% )
Still needed: 13 344,00 zł
Krystyna Pieczyńska
Urgent!
Krystyna Pieczyńska , 54 years old

RAK❗️Nasza mama potrzebuje wsparcia w leczeniu!

Mama wiodła zwyczajne życie. Jednak niestety 2 lata temu, siedząc przy rodzinnej kolacji, niespodziewanie, w ekspresowym tempie, zaczęła puchnąć jej ręka!  Na początku żaden z lekarzy nie wiedział, gdzie leży przyczyna. Potem jednak, w toku kolejnych badań, potwierdziło się to, czego usłyszeć nie chciał nikt: RAK PIERSI! Z początku do nikogo ta wiadomość nie docierała, nikt nie chciał jej zaakceptować, jednak z czasem nie mieliśmy innego wyboru, jak przekroczyć drzwi szpitala i stanąć twarzą w twarz z tą śmiertelną chorobą! Na początku mama przyjmowała chemioterapię, najpierw najmocniejsze dawki, a z czasem coraz słabsze. Niestety sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna! Lekarze stwierdzili, że z powodu ułożenia i mutacji guza, mastektomia (która ulżyłaby mamie), nie może zostać przeprowadzona! Pozostało nam leczenie immunologiczne, przyjmowanie dalszych kroplówek, suplementów. Na tle walki z chorobą toczyło się codzienne życie i obowiązki: opieka na naszym nastoletnim bratem, gotowanie, sprzątanie, opłacanie rachunków...  Wydajność mamy jednak bardzo się zmieniła. Jest słaba i potrzebuje pomocy. Jedna z nas, na co dzień opiekuje się mamą i jest z nią cały czas. Tak jak kiedyś mama poświęcała się nam, tak dzisiaj my robimy wszystko, aby pomóc pokonać jej chorobę! Przez cały czas starałyśmy się same opłacać wszystkie koszty leczenia, ale staje się to już zbyt trudne. Mama potrzebuje wielu form wsparcia: biorezonansów, plazmoterapii, a także stałych wizyty u neuropaty oraz fizjoterapeuty. Wszystko to wzmacnia jej słaby organizm.  Prosimy o pomoc, abyśmy dalej mogły wspierać mamę w leczeniu. Każda wpłata, nawet złotówki, jest tak cenna! Za każdy gest pomocy jesteśmy ogromnie wdzięczne! Weronika i Joanna, córki

10 442,00 zł ( 16.35% )
Still needed: 53 388,00 zł
Aleksander Bzdęga
Aleksander Bzdęga , 6 years old

Oluś miał nie dożyć roczku, dziś ma trzy latka i prosi o pomoc!

Kiedy wspominam czas ciąży, myślę sobie, że nie każdy dzień był łatwy, ale każdy zbliżał mnie do spotkania z ukochanym synkiem. Przez niemal dziewięć miesięcy nie dopuszczałam do siebie myśli, że cokolwiek mogłoby pójść nie tak. Byłam przepełniona radością oczekiwania na dziecko.  Oluś urodził się 28 lutego 2018 roku. Pierwsze miesiące swojego życia spędził w szpitalu. Zaraz po porodzie okazało się, że synek jest wiotki i ledwo przytomny. Nie radził sobie z oddychaniem i jedzeniem. Z początku lekarze myśleli, że to wynik bardzo długiego i wyczerpującego porodu, lecz z każdym dniem stan Olka się pogarszał. Syn miał wykonywane liczne badania. Nie reagował na lekarzy, na nas. Czuliśmy, że dzieje się coś naprawdę złego. Dopiero po przewiezieniu go do innego szpitala, po 5 tygodniach usłyszeliśmy diagnozę - hiperglicynemia nieketotyczna. Wcześniej nie miałam pojęcia co to za choroba. Po licznych rozmowach z lekarzami dowiedziałam się, że jest to niezwykle rzadka i co gorsza - nieuleczalna choroba metaboliczna. Gromadzący się nadmiar glicyny uszkadza mojemu dziecku mózg i zaburza prawidłowy rozwój. Na domiar złego wywołuje padaczkę lekooporną i obniża napięcie mięśniowe Olka.  Nasz dom wypełniają sprzęty medyczne, a życie pełne jest spotkań z pielęgniarkami, lekarzami i terapeutami. Naszymi wakacjami są turnusy rehabilitacyjne, a zabawkami Olusia sprzęty terapeutyczne. Każdego dnia szukam sposobu, by ulżyć synkowi i z pomocą wielu specjalistów rehabilitujemy go, by mógł przeciwstawiać się skutkom choroby. Lekarze jednak nie rokowali dobrze, przygotowując nas na to, że Oluś nie dożyje roku, a jeśli nawet to będzie w stanie letalnym.  Nasze życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż się tego spodziewaliśmy. Jeszcze dwa lata temu nasz synek był leżącym wiotkim dzieckiem z sondą w nosku i bez możliwości nawiązania kontaktu. Targały nim silne napady padaczki, nawet po 300 razy dziennie. Nie spał, nie jadł, nie śmiał się. Całe dnie i noce krzyczał z bólu, ze strachu, z bezsilności. Szpital był naszym drugim domem. Dziś Oluś ma 3-latka. Jest wesołym dzieckiem prawie całkowicie wolnym od większości napadów i lęków. Każdego dnia udowadnia mi, że dzięki dobroci serc i ciężkiej współpracy z wieloma terapeutami, specjalistami i rodzicami można wznieść się ponad złe rokowania.  Oluś chce dalej żyć, śmiać się, bawić, nauczyć się jeszcze tylu rzeczy. Mówić,  siedzieć,  chodzić. Chce żyć wśród Was, poznawać świat z dala od ścian szpitala. Niestety, brakuje nam środków na pokrycie kosztów turnusów rehabilitacyjnych, które w przypadku Olusia kosztują około 10 tysięcy za jeden. Bardzo chcielibyśmy pojechać w tym roku, chociaż na dwa takie turnusy, ponieważ to właśnie dzięki nim synek osiąga najlepsze rezultaty i efekty w rozwoju.  Kochająca mama Olusia - Karolina

3 590,00 zł ( 16.34% )
Still needed: 18 368,00 zł
Kinga Leśkiewicz
Kinga Leśkiewicz , 14 years old

Cukrzyca odbiera jej codzienność – Wspieramy Kingę❗️

Choroba uderzyła w naszą Kingę znienacka. Córka nagle zaczęła się źle czuć, bolała ją głowa, brzuch, piła bardzo dużo wody i nie mogła wytrzymać w szkole. Niedługo po konsultacji z lekarzem zadzwoniła do mnie pani doktor z informacją, że Kinga musi zostać natychmiast przewieziona do szpitala. Inaczej groziła jej śpiączka. Cukier był bardzo wysoki i nie było już wątpliwości – cukrzyca typu I. Do dzisiaj używamy pompy insulinowej, by Kinga mogła funkcjonować jak najnormalniej, ale nie zawsze jest to możliwe. Nie może zjeść jak jej rówieśnicy, musi odmawiać sobie ulubionych potraw i restrykcyjnie monitorować poziom cukru. Dla nastolatki życie dyktowane pod chorobę to bardzo duże obciążenie. Co 3 dni musimy wymieniać zapas z insuliną w pompie i podłączenia drenaży. Niestety, nasz ostatni CGM do monitorowania poziomu glukozy okazał się wadliwy. Wydaliśmy na niego mnóstwo pieniędzy, by ostatecznie nie mieć żadnych korzyści, a wręcz Kinga czuła się gorzej. Teraz jesteśmy bardzo obciążeni finansowo, dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc w zakupie sprzętu lepszej jakości, który pomógłby naszej córce prawidłowo monitorować swoją chorobę i funkcjonować bez obaw. Rodzice

2 609,00 zł ( 16.34% )
Still needed: 13 349,00 zł
Krzysztof Suwada
Krzysztof Suwada , 54 years old

Pomóż mi odzyskać władzę w nogach!

Wydawało się, że nic nie zapowiada zbliżających się problemów zdrowotnych… Od jakiegoś czasu bolała mnie noga, jednak nie wyglądało to na nic poważnego. Sprawność fizyczna zawsze była dla mnie bardzo ważna – jestem pracownikiem budowlanym. To był szok, gdy w grudniu zeszłego roku w pewnej chwili zupełnie straciłem władzę w nogach! Po świętach trafiłem do szpitala, gdzie okazało się, że nerw w kręgosłupie przyblokował możliwość poruszania obiema nogami. Miałem nadzieję, że szybko odzyskam zdolność chodzenia, jednak okazało się, że będę musiał przejść operację! Miałem wiele obaw, ale lekarze przekonywali, że to jedyny ratunek... Na początku stycznia przeszedłem więc skomplikowaną operację kręgosłupa. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem! Operacja udała się połowicznie – dzięki niej poruszam obecnie lewą nogą, jednak prawa w znikomy sposób reaguje na bodźce. Specjaliści są zdania, że mam szansę na odzyskanie władzy w nogach, jednak będzie to wymagać czasu i przede wszystkim intensywnej rehabilitacji! Obecnie jestem uwiązany do wózka – nie mogę pracować ani w pełni samodzielnie funkcjonować! Niestety, bez kosztownych i długotrwałych wysiłków nie ma możliwości, żeby władza w kończynach wróciła samoistnie.  W przywróceniu sprawności na pewno pomógłby mi turnus rehabilitacyjny, jednak jego koszt jest bardzo duży… Zdecydowałem się więc poprosić o Waszą pomoc! Każda złotówka to cegiełka dołożona do kolejnej godziny rehabilitacji. Poprzez darowiznę możecie podarować mi samodzielność!  Krzysztof

20 822,00 zł ( 16.33% )
Still needed: 106 625,00 zł
Rozalia Grodzicka-Żero
Rozalia Grodzicka-Żero , 12 months old

Diagnozy rozbiły nasz świat... Pomóż nam ratować Rozalkę!

Jestem mamą trójki wspaniałych dzieci, ale kiedy urodziła się najmłodsza Rozalka, nasz świat wywrócił się do góry nogami. Nagle musieliśmy przejmować się takimi rzeczami jak leczenie, zebranie pieniędzy, rehabilitacja i pytania o przyszłość córeczki. W trakcie rutynowych badań zdiagnozowano u Rozalki rdzeniowy zanik mięśni, czyli SMA, i Zespół Downa. To był dla nas ogromny szok i nieopisane uczucie bezsilności. Dwie ciężkie diagnozy na raz – to był moment, który zatrząsł naszym światem. Od tamtej pory codzienność to ciągłe leczenie, rehabilitacja i nieustanne diagnozowanie. Mimo ogromnych trudności próbujemy znaleźć drogę, aby zapewnić Rozalce najlepszą opiekę i szanse na poprawę jej stanu zdrowia. Na szczęście lekarze twierdzą, że występuje lekki Zespół Downa, co mają jeszcze potwierdzić badania. Udało nam się też zakwalifikować do leczenia jednym z najdroższych leków świata. To pozwoliło nam odetchnąć, ale tylko na krótką chwilkę. Koszty leczenia i tak są ogromne, a nasze środki finansowe są na wyczerpaniu. By lek na SMA działał, Rozalka powinna być rehabilitowana codziennie, co w połączeniu z innymi kosztami daje kwotę nawet 100 000 rocznie! A mamy jeszcze dwójkę dzieci, które wkraczają w dorosłość. To dla nas niewyobrażalne obciążenie emocjonalne i finansowe, ale nie pozwalamy sobie na załamanie. Rozalka potrzebuje naszej siły i determinacji bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Dlatego wciąż szukamy, pytamy i chwytamy się każdej opcji. Stąd nasz prośba do Was, ludzi dobrego serca o pomoc. Każde wsparcie pomoże Rozalce rozwijać się jak najlepiej, pomimo swoich chorób i trudności. Justyna, mama

17 381,00 zł ( 16.33% )
Still needed: 89 002,00 zł
Tomasz Kupczyk
Tomasz Kupczyk , 35 years old

Złamany kręgosłup odebrał sprawność i samodzielność!

Niemal dwa lata temu uległem bardzo poważnemu wypadkowi, w wyniku którego złamałem kręgosłup z przerwaniem rdzenia kręgowego. Od tamtej pory jestem sparaliżowany od klatki piersiowej w dół. Moje ręce także stały się niesprawne… Jak każdy młody człowiek miałem plany i marzenia, które powoli realizowałem. Wierzyłem, że w końcu uda się spełnić je wszystkie. Niestety w pewnym momencie życie napisało dla mnie swój własny scenariusz… Jestem tatą dwóch fantastycznych córek, które są całym moim światem. Dziewczynki mają 3 i 6 lat, są więc w wieku, kiedy bardzo potrzebują stałej opieki i wsparcia. Nie jestem jednak w stanie zadbać o nie tak, jak zawsze marzyłem!  Przed wypadkiem moim celem było zapewnienie jak najlepszego życia dla mojej rodziny, wychowanie córek i spędzanie z nimi aktywnie każdej wolnej chwili. Radość sprawiała mi jazda na rowerze, spacery z dziećmi i wspólne podróże.  Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim. Cały czas muszę być pod opieką wielu specjalistów, aby wzmacniać moje ciało i sprawność. Najważniejszą rolę odgrywa jednak rehabilitacja. Jest to jedyna droga ku mojej samodzielności, którą chcę pokonać, abym mógł pomagać mojej żonie w codziennym życiu naszej rodziny i opiece nad dziećmi. Zależy mi na udziale w turnusie rehabilitacyjnym. Koszty są ogromne i przekraczają moje możliwości finansowe. Sam nie dam rady opłacić tak wysokich wydatków. Dlatego proszę Was o wsparcie. Proszę, pomóżcie mi odzyskać sprawność, abym mógł opiekować się moimi małymi córeczkami i dalej wspierać żonę! Tomek

28 117,00 zł ( 16.33% )
Still needed: 144 032,00 zł