Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Ruszewski
Marcin Ruszewski , 50 years old

Twoje wsparcie da mi szansę, by znów pomagać innym! Pomóż mi odzyskać dawne życie!

Ciężko mi uwierzyć w to, co się stało. Niesamowicie trudno oswoić się z myślą, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo... Przed udarem byłem aktywny zawodowo, byłem policjantem, a moja praca wiązała się z niesieniem pomocy innym ludziom. Zajmowałem się między innymi edukowaniem seniorów, młodzieży i dzieci oraz pomocom rodzinom z różnymi problemami. Teraz przyszedł czas, kiedy sam potrzebuję Waszego wsparcia… Mam na imię Marcin, mam 47 lat. W maju 2021 roku doznałem udaru mózgu. Natychmiast trafiłem do szpitala. Tam, przez najbliższe dni lekarze robili wszystko co w ich mocy, aby mi pomóc. Niestety, udar był na tyle rozległy, że pozostawił w ogromne spustoszenie w moim organizmie - niedowład prawej ręki i nogi oraz zaburzenia mowy, utrata sprawności i samodzielności...  Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim i wymagam stałej opieki osób trzecich. Mój stan wymaga codziennej rehabilitacji ruchowej, leczenia farmakologicznego oraz regularnej pomocy psychologa i logopedy. Potrzebuję rehabilitacji w warunkach stacjonarnych. Niestety, koszty są ogromne, a renta, z której się aktualnie utrzymuję nie wystarcza na pokrycie kosztów leczenia w specjalistycznych ośrodkach...  Dlatego nie pozostają mi nic innego, jak prosić Was o pomoc. Dalsze leczenie i rehabilitacja to dla mnie jedyna szansa, aby wrócić do zdrowia, sprawności i normalnego funkcjonowania. Mam w swoim życiu jeszcze wiele do zrobienia. Chce spełniać marzenia i dalej nieść pomoc potrzebującym... Marcin Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

9 069,00 zł ( 17.04% )
Still needed: 44 123,00 zł
Blania Waluś
Blania Waluś , 2 years old

Blanka codziennie walczy o rozwój i lepsze jutro... Pomożesz?

Dla wszystkich rodziców najważniejsze jest, by ich maleństwo przyszło na świat zdrowe. Tak samo było w naszym przypadku. Niestety, już w czasie ciąży dowiedzieliśmy się, że o zdrowie, sprawność i prawidłowy rozwój naszej córeczki będziemy musieli walczyć! Informacja o chorobie Blanki spadła na nas, gdy znajdowała się jeszcze w brzuszku. W pierwszym trymestrze ciąży usłyszeliśmy, że serduszko naszej córeczki posiada poważną wadę… Niestety, w kolejnych miesiącach okazało się, że to nie koniec problemów ze zdrowiem. Blanka poza ubytkiem przegrody przedsionkowo-komorowej urodziła się także z trisomią 21.  Walka o zdrowie zaczęła się od pierwszych dni życia naszej Kruszynki. Po narodzinach nie mogliśmy zabrać jej do domu – kolejne 3 tygodnie spędziła na oddziale. Nawet po opuszczeniu szpitala nie mogliśmy odetchnąć z ulgą. Blanka bardzo mało jadła i nie przybierała prawidłowo na wadze.  W drugim miesiącu życia u naszej córeczki wykonano zabieg założenia bandingu. Wiemy, że będzie musiała przejść także pełną korektę serduszka, jednak do tej pory nie było to możliwe – przez problemy z odżywianiem nie rośnie tak, jak powinna. Jest zbyt mała, by miała szansę przeżyć tak poważną operację! Mimo tych wszystkich trudności staramy się jak najbardziej wspomóc rozwój naszej córeczki i przygotować ją do korekty serca. 3-4 razy w tygodniu wozimy ją na rehabilitację, w walce o zdrowie pomagają jej także m.in. neurologopeda, endokrynolog czy neurolog. Niestety, same codzienne dojazdy – do specjalistów czy szpitala oddalonego od naszego domu o kilkadziesiąt kilometrów – wiążą się to z bardzo dużymi kosztami. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy mogliśmy walczyć o rozwój naszej córeczki. Jesteśmy Wam wdzięczni z całego serca! Niestety, droga do sprawności i samodzielności naszej córeczki jest długa i kręta, a my wciąż potrzebujemy Waszego wsparcia.  Poza rehabilitacją stacjonarną Blanka potrzebuje intensywnych turnusów rehabilitacyjnych. Generuje to dodatkowe, bardzo wysokie koszty, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć sami... Nie mieliśmy wpływu na to, że nasze maleństwo urodzi się chore. Mamy jednak wpływ na to, jak może w przyszłości wyglądać jej życie. Z Waszym wsparciem Blanka ma szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Prosimy – wyciągnijcie do nas pomocną dłoń! Rodzice

1 378,00 zł ( 17.04% )
Still needed: 6 708,00 zł
Władek Kaspiarowicz
23:04:17  left
Władek Kaspiarowicz , 6 years old

Władzio nie ma sił w rączkach! Zbieramy na napęd do wózka

Władziu, nasz synek, od urodzenia choruje na rdzeniowy zanik mięśni, powszechnie znany jako SMA. Zostało to potwierdzone genetycznie. Choroba polega na osłabieniu mięśni i ich stopniowym zanikaniu.  Synek urodził się przedwcześnie w 32. tygodniu ciąży. Ważył niecałe 1400 gramów. Problemem była przewlekła niewydolność łożyska. Bardzo bałam się, co przyniesie przyszłość, gdyż ku mojemu nieszczęściu pierwszą ciążę już poroniłam. Ciało nie słucha Władzia, nie współpracuje, ale mój synek się nie poddaje. Dzielnie walczy podczas rehabilitacji i zajęć. Mimo ogromnej niewygody nosi gorsety i ortezy, które mają naprostować nóżki, kręgosłup. Teraz uczy się jeździć na aktywnym wózku inwalidzkim, ale ma bardzo mało siły. Nie jest w stanie obsługiwać go samodzielnie, potrzebuje naszej pomocy.  Przed leczeniem Władziu nie mógł utrzymać kubka, łyżki do jedzenia, przewracał się na bok. Nie mógł kontrolować ciała i głowy, nie ruszał nogami. Dzięki leczeniu i rehabilitacji mój synek potrafi już trzymać kubek i je samodzielnie. Zaczął poruszać rękami i podnosić je, zaczął też ruszać nóżkami, Władziu niestety nie ma tyle siły, by sam przez większość czasu wprowadzał wózek w ruch. Nasz synek uwielbia kontakt z dziećmi i dorosłymi. Chętnie włącza się, gdy dzieci idą się gdzieś pobawić, ale nie może ich dogonić... Napęd do wózka jest narzędziem, które nie tylko pomoże mu w przemieszczaniu się, ale również w nawiązywaniu kontaktów z kolegami i koleżankami. Władziu, który ma prawie 5 lat, czyta po angielsku i w swoim ojczystym języku, zna matematykę, dodawanie i odejmowanie. Uczy się języka polskiego. To uzdolniony chłopiec, który kruszy wszelkie bariery. Teraz tą barierą jest brak siły w rączkach. Tak bardzo pragniemy, by był niezależny, tak bardzo Władzio tego chce. W tym pomoże podłączany do wózka napęd elektryczny. Dzięki niemu nasz synek będzie bardziej mobilny i samodzielny. Niestety koszt urządzenia nas przerasta. Bardzo prosimy o pomoc! Rodzice ➡️ Poznaj Władzia bliżej na Instagramie

2 702,00 zł ( 17.04% )
Still needed: 13 150,00 zł
Leszek Chodorowski
Leszek Chodorowski , 53 years old

Ta misja jest najtrudniejsza❗️Mąż, tata, żołnierz potrzebuje wsparcia❗️

Dzięki Wam, drodzy darczyńcy osiągnęliśmy już tak wiele. Proszę, nie zamykajcie swoich wielkich serc. Wasza pomoc dla Leszka jest naszą nadzieją na lepsze jutro! Nasza historia Mój mąż zachwycał się życiem. Biologiczny i adopcyjny tata, instruktor, żołnierz, człowiek, który nie bał się wyzwań. Pracował jako żołnierz zawodowy. Jest weteranem wielu misji pokojowych, a także cenionym instruktorem strzelania. Po kilku latach emerytury ponownie starał się wrócić do zawodowej służby, ponieważ ta nadawała jego życiu sens.  Najpiękniejszym i największym wyzwaniem w jego życiu okazało się bycie tatą. Dziewiętnaście lat temu zostaliśmy biologicznymi rodzicami Oskara, a siedem lat później zaadoptowaliśmy i bezwarunkowo pokochaliśmy chorego na FAS syna Wiktora. Leszek sprawdzał się w roli ojca, był przykładem dla naszych dzieci. To on wspólnie z Wiktorem odrabiał lekcje i uczył syna pokonywać trudności w nauce. Każdego dnia otaczał ich troską, radą i bezpieczeństwem. Pokazywał przykładem, jak być dobrym człowiekiem i godnie żyć. Mój mąż żył intensywnie, był zwolennikiem sportowego i aktywnego trybu życia, zachęcał nasze dzieci do wspólnych treningów karate. Lechu to także wierny przyjaciel, który umiał wesprzeć w trudnych chwilach, wielokrotnie udowadniał, że można na nim polegać.  22 lipca 2023 w mózgu Leszka pękł tętniak! To zupełnie odmieniło życie naszej rodziny! Mój ukochany mąż trafił na oddział intensywnej terapii i został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną… Miał silny obrzęk mózgu. Tak bardzo się o niego bałam, ale Leszek przetrwał najgorsze! Po wyjściu ze szpitala w Gdańsku Leszek trafił do ośrodka rehabilitacyjnego w Otwocku, gdzie spędził 3 miesiące. Następnie został przeniesiony do ośrodka w Rumi, bliżej domu rodzinnego, co znacząco wpłynęło na poprawę zdrowia psychicznego poprzez możliwość zabierania Leszka na weekendy do domu.  Dzięki wytrwałej pracy mojego męża, rehabilitantów i naszej rodziny stan stopniowo się poprawia. Leszek po pół roku ciężkiej pracy może już samodzielnie jeździć na wózku, zsiąść lub wejść na niego, ale dalej potrzebuje stałej opieki.  Mimo udanych prób chodzenia z rehabilitantem (nawet po schodach), prawa strona Leszka nadal jest sparaliżowana. Dodatkowo mąż zmaga się z głęboką afazją ruchową i czuciową. Możliwość odzyskania mowy i pełnej świadomości wymaga stałej pomocy neurologa, neurologopedy i neuropsychologa.  Ze wszystkich sił wszyscy podejmujemy starania, aby Leszek był nadal rehabilitowany. Bardzo prosimy Was o wsparcie! Wierzymy, że razem damy mu szansę na powrót do zdrowia i sprawności! Żona Krystyna z synami

27 869,00 zł ( 17.04% )
Still needed: 135 663,00 zł
Barbara Dziadowicz
Barbara Dziadowicz , 53 years old

Oddana żona i kochająca mama czwórki dzieci walczy z SLA❗️Prosimy, POMÓŻ BASI❗️

SLA – te trzy litery na wynikach badań sprawiły, że zabrakło nam tchu. Nie mogliśmy w to uwierzyć, nie chcieliśmy w to uwierzyć… To przecież niezwykle ciężka, nieuleczalna i postępująca choroba, która prowadzi do stopniowego zaniku mięśni… Odbiera człowiekowi wszystko po kolei – wpierw przychodzi o sprawność, a z czasem po ostatni oddech… Choć od momentu diagnozy minęły już 3 miesiące, wciąż jesteśmy w szoku… Jak to możliwe? Takie tragedie dzieją się przecież zawsze gdzieś daleko. Świadomość, że to nasza ukochana Basia będzie musiała walczyć ze stwardnieniem zanikowym bocznym, sprawiła, że nasz świat się zawalił… Basia to oddana żona i kochająca mama czwórki dzieci. Zawsze pełna życia, energii i gotowości do niesienia pomocy innym. Dziś to ona potrzebuje wsparcia. Stwardnienie zanikowe boczne sprawia, że z dnia na dzień traci siłę, a czynności, które kiedyś wykonywała bez trudu, stają się niemożliwe do zrealizowania. Choroba postępuje szybko i już w tym momencie Basia ma problem z poruszaniem się czy z odkręceniem zakręconej butelki. Jej nogi i dłonie stają się coraz słabsze… Ze względu na chorobę Basia wymaga intensywnej opieki medycznej, rehabilitacji oraz specjalistycznego sprzętu, co wiąże się z ogromnymi kosztami. W domu potrzebny jest też remont łazienki, aby dostosować warunki do potrzeb osoby z niepełnosprawnością. Niestety, nie jesteśmy w stanie sami udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego. Chcielibyśmy jednak zapewnić Basi odpowiednią opiekę i komfort życia, na jaki zasługuje. Prosimy Was o pomoc w pokryciu kosztów leczenia, rehabilitacji oraz niezbędnego sprzętu medycznego. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie dla nas nieocenioną pomocą i wsparciem w walce z tą okrutną chorobą. Dziękujemy za każdą formę pomocy i życzymy, aby dobro, które ofiarujecie, wróciło do Was ze zdwojoną siłą. Rodzina Basi

36 259,00 zł ( 17.04% )
Still needed: 176 507,00 zł
Katarzyna Gniadek
Katarzyna Gniadek , 42 years old

Może dalej pomagać innym, jeśli sama będzie sprawna❗️Kolejny etap walki❗️

Dzięki Państwa pomocy jestem na końcu pierwszego etapu leczenia! Ale to dopiero początek, dlatego znów proszę o pomoc i wsparcie drugiego etapu – korekcji kości udowych, która wyceniona została na ogromną kwotę… Moja historia: Nie mamy wpływu na to, jacy się urodzimy. Jedni urodzą się mali, inni więksi. Jedni przed czasem, drudzy po czasie. Jedni zdrowi, drudzy chorzy. Mnie w loterii życia przypadła dysplazja stawów biodrowych i ciężka krzywica… To, na co mamy jakiś wpływ to to, kim jesteśmy. Ja wybrałam ścieżkę medyczną i od lat leczę ludzi jako lekarz neurolog oraz specjalista rehabilitacji. To trochę paradoksalne patrząc na to, z czym się zmagam całe życie, a teraz zwracam się z prośbą o pomoc. Nie było mi łatwo założyć tę zbiórkę, jednak stając przed wyborem: chwilowa pomoc i ulga w bólu, a skuteczna pomocy i życie bez zwyrodnień – wybieram to drugie, choć kosztowniejsze. Niestety urodziłam się w czasach, kiedy moja deformacja kończyn dolnych nie zareagowała na ówczesne leczenie. Przez lata zwyrodnienie kości postępowało, ale póki nie odczuwałam dolegliwości, starałam się żyć normalnie. Choroby jednak nie lubią o sobie zapomnieć, a zwłaszcza takie z zakresu narządów ruchu… Z roku na rok mój chód był okupiony coraz większym bólem stawów – kolanowych, biodrowych i skokowych. Nasilające się zmiany ostatecznie doprowadzą do konieczności endoprotezoplastyki. Można by pomyśleć „Ok, wiele osób ma endoprotezy i jest to skuteczne, więc w czym problem?”. Niestety w moim przypadku jest i to duży. W sumie muszę przejść aż 4 operacje wstawienia endoprotez – dwóch w biodra i w oba kolana. Sama wada pozostanie bez zmian! Pozbędę się bólu, owszem – ale tylko na jakiś czas! Ponadto nauka jeszcze nie poszła tak daleko, aby umiała odtworzyć stawy kolanowe. Jest to nadal niedoskonałe, a ja mam sobie je wszczepić? Szansa – to operacja w Instytucie Paleya. Tam podczas zabiegu są w stanie wyrównać kość, która jest krzywa. Dzięki temu stawy nie będą się wycierały, ulegały zniekształceniu, co ochroni mnie przed wtórną chorobą zwyrodnieniową!  Dzisiaj, pełna radości mogę powiedzieć, że dzięki Waszemu wsparciu jestem już na końcu pierwszego etapu leczenia! Mam mam wyrównaną długość i wyprostowane podudzia, prawidłowo układają się moje stopy, uczę się chodzić na nowo, tym razem w prawidłowy sposób. Kosz operacji dalej przeraża, ale mam za sobą już pierwszy krok. Dziś znów zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w postawieniu kolejnego. Dotychczas funkcjonowałam jako lekarz wykazujący dużo dobrej woli i poświęcający swój wolny czas chorym. Teraz to ja proszę o pomoc… By dalej leczyć, by dalej pracować, by dalej normalnie żyć! Katarzyna

53 262,00 zł ( 17.02% )
Still needed: 259 590,00 zł
Kornelia Sakwa
Urgent!
Kornelia Sakwa , 2 years old

Dwuletnia Kornelka drugi raz walczy ze śmiercią ❗️ Pomóż jej wygrać!

Kornelia urodziła się w marcu 2022 roku jako śliczna i zdrowa dziewczynka, z 10 punktami w skali Apgar. Nasza radość nie trwała długo… Mając niespełna 2,5 miesiąca, córeczka trafiła do szpitala z silną niedokrwistością i dzielnie walczyła o życie. Niestety, dzisiaj znów jest w samym centrum niszczycielskiego cyklonu śmierci… Prosimy o pomoc w leczeniu! W sierpniu 2022 roku na maleńkiej główce Kornelci pojawiły się trzy guzki. Lekarze zdecydowali o ich usunięciu. W dniu operacji wycięto tylko jednego guza, a dwa pozostałe zniknęły. Po kilku dniach otrzymaliśmy wynik histopatologiczny… Guz okazał się złośliwym NOWOTWOREM – mięsakiem szpikowym, inaczej guzem Myeloma… Byliśmy zdruzgotani! Córeczka przechodziła wycieńczające leczenie: kolejne przetoczenia krwi i płytek, badania genetyczne, nakłucia szpiku, biopsje i trepanobiopsję. Na oddziale szpitala onkologicznego w Poznaniu bywała częściej niż w domu. W jej pokoiku było pusto i głucho, a w naszych sercach zagościł strach, jakiego jeszcze do tej pory nie doświadczyliśmy! W marcu 2024 roku, podczas rutynowej kontrolnej wizyty w przyszpitalnej poradni, dostaliśmy skierowanie na oddział. W tym samym czasie Kornelka przechodziła infekcję dróg oddechowych i z każdą godziną czuła się coraz gorzej. Sytuacja była bardzo poważna. W jej małe żyły znów trzeba było wpompować krew, płytki i lekarstwa. Lekarze w pilnym trybie zmienili zlecone wcześniej badania na bardziej szczegółowe. Dwa dni później otworzyły się przed nami bramy piekieł!  Usłyszeliśmy potworną diagnozę: Państwa córeczka ma rozpoznanie OSTREJ BIAŁACZKI SZPIKOWEJ, a jej stan jest poważny. Nie możemy czekać, musimy natychmiast wdrożyć leczenie chemioterapią 24-godzinną przez najbliższe 8 dni… Po raz drugi Kornelka musi stanąć do WALKI O ŻYCIE! Pierwszy cykl chemioterapii bardzo ją osłabił… Za nami wiele pełnych bólu dni boju o lepsze jutro. Choroba kolejny raz wyrwała naszą kruszynkę z bezpiecznego domu, dając w zamian chemioterapię, przetaczania krwi, nakłucia, biopsje, kolejne dni pełne bólu, łez i osłabienia organizmu. Czekamy w kolejce na przeszczep – na nowe życie, by córeczka mogła cieszyć się prawdziwym beztroskim dzieciństwem, którego jeszcze nie zaznała... Kornelka chciałaby być razem ze swoim kochanym bratem i wspaniałą siostrą, za którymi tęskni. Tęskni też za życiem bez bólu i łez, bez kabelków, do których często jest podłączona 24 godziny na dobę. Wierzymy jednak, że jeszcze będzie pięknie i nasza dzielna wojowniczka wygra tę walkę… Świadomi, że walka o życie dziecka to nie tylko morze łez, ale i wydatków z serca prosimy o Wasze wsparcie. Każdy pobyt w szpitalu wiąże się z ogromnymi kosztami, a nasze oszczędności się kończą. Śnimy koszmary, że nie zdołamy uratować naszej Kornelci... POMOCY! Rodzice Kornelki

15 392,00 zł ( 17.02% )
Still needed: 75 034,00 zł
Dorota Trzeciak
Dorota Trzeciak , 61 years old

Odkąd skończyła 30 lat – walczy ze stwardnieniem rozsianym❗️Potrzebne wsparcie 🚨

Mam na imię Dorota i mam 61 lat. Kiedyś moje życie wyglądało normalnie, byłam krawcową, opiekowałam się dziećmi, patrząc, jak dorastają... Niestety wszystko zawaliło się prawie 30 lat temu... Zbierałam się do pracy i nagle straciłam wzrok. Lekarz natychmiast wysłał mnie do szpitala z przypuszczeniem nieuleczalnej, przewlekłej choroby, jaką jest stwardnienie rozsiane. Dzięki pomocy lekarskiej i zastosowaniu bardzo silnych sterydów mój wzrok udało się przywrócić, natomiast diagnoza brzmiała jak wyrok... Od tamtych chwil mój stan zdrowia tylko się pogarsza, codzienność stała się niezwykle trudna, bardzo potrzebuję pomocy! Musiałam zrezygnować z pracy ze względu na niedowład rąk, ale bardzo zależało mi na normalnym życiu, więc postanowiłam otworzyć sklep, który pomagał mi w utrzymywaniu kontaktów z ludźmi. Pomimo niesprawnych rąk mogłam być w ruchu i czuć się potrzebna. Po kilku latach choroba zaatakowała jednak również nogi. Najpierw starałam się chodzić o kulach, później o balkoniku, aż w końcu nastąpiło nieuniknione i zostałam przykuta do wózka, na którym jestem do dziś. Niecałe 20 lat temu zostałam zmuszona zamknąć mój sklep, stan zdrowia nie pozwalał na dalsze funkcjonowanie w ten sposób. Od 10. lat moje życie jest szare i monotonne, jestem skazana na swoje cztery ściany i pomoc dzieci... Rok temu samodzielnie nie byłam w stanie wstać z łóżka, tylko dzięki pomocy bliskich mogłam przesiąść się na wózek. Nadal staram się walczyć i chociaż odrobinę poprawiać swoją sprawność, ale moje ciało jest bardzo słabe. Dzięki pomocy sprzętów dla niepełnosprawnych mogę codziennie rano unieść się sama, chociaż kosztuje mnie to niewyobrażalnie wiele wysiłku! Przez to wszystko czuje się ciężarem dla mojej rodziny. W 2009. roku zostałam babcią. Jak każda matka chciałam być oparciem dla swojej córki i bawić się z wnukami, ale moje słabnące ciało mi to uniemożliwiło. Powoli traciłam nadzieję, zaczęłam godzić się z myślą, że już zawsze będę skazana na całkowitą pomoc innych przy najprostszych czynnościach. Całe szczęście odnalazłam światełko w tunelu! Kombinezon rehabilitacyjny. Mogłam sprawdzić, w jaki sposób ten sprzęt zadziała na mój organizm i efekty po godzinie testowania były dla mnie zdumiewające! Moje ciało się rozluźniło, mogłam wstać, wyprostować się, a przejście kilku kroków było zdecydowanie łatwiejsze. Efekt utrzymywał się przez 48 godzin, był to czas, w którym czułam się dużo lepiej. Odzyskałam wiarę w samodzielne funkcjonowanie! Poczułam, że dzięki regularnemu używaniu kombinezonu będę mogła zabrać moje wnuki na wycieczkę rowerową! Niestety kombinezon kosztuje 30 tysięcy, dla mnie to nieosiągalna kwota, dlatego muszę poprosić o Wasze wsparcie. Choroba ogranicza mnie każdego dnia... Z Waszą pomocą, moje życie stanie się piękniejsze i bardziej kolorowe! Dzięki Wam będę mogła wrócić do sprawności! Zdaje sobie sprawę, że to ogromna kwota, ale jesteście Państwo moją jedyną nadzieją. Za okazanie serca, ogromnie Wam DZIĘKUJE! Dorota  

5 591,00 zł ( 17% )
Still needed: 27 282,00 zł
Julian Świtaj
Julian Świtaj , 8 years old

Walka o przyszłość Julka nadal trwa!

Dwójka dzieci to podwójny obowiązek, ale przede wszystkim podwójna dawka miłości. Wiemy coś o tym, bo jesteśmy rodzicami Julka i Niny – dwojga bliźniąt. Niestety Julek urodził się ze wszystkimi oznakami wcześniactwa. Wiedzieliśmy, że przed nami walka o jego zdrowie. Dziś mamy za sobą mnóstwo wizyt lekarskich, badań, rehabilitacji i terapii i przed sobą dalszą walkę o zdrowie Julka.  Julek, cały czas jest w ferworze terapii. Głównie logopedycznej i rehabilitacji ruchowej. Dzięki Waszej pomocy już 2 razy udało nam się uzbierać środki na niezbędną, intensywną opiekę medyczną! To niezwykle budujące i wzruszające zarazem. Wizyta u logopedy odbywa się raz w tygodniu, natomiast rehabilitacja ruchowa 3 razy w miesiącu. Do tego dochodzą też wizyty u specjalistów. Regularne USG brzucha i badanie nerek. W Wszystkie przeszkody pokonujemy wspólnie, małymi kroczkami. Jednak najważniejsze jest to, że widzimy efekty. Syn mówi i rozumie coraz więcej. Nie nabrał tyle umiejętności, co rówieśnicy i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się to wydarzy, jednak walczymy o to każdego dnia. Często brakuje nam sił, kiedy widzimy, jak siostra bliźniacza Julka uczy się wszystkiego z prędkością światła, a jemu brakuje tych mocy. Ale załamanie szybko mija, a my nadal idziemy do przodu. Koszty rehabilitacji i leczenia są bardzo wysokie. Wizyty u terapeutów i specjalistów również kosztują. Trudno nam radzić sobie samodzielnie. Dlatego znów prosimy o Twoją pomoc. Rodzice Julka   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 123,00 zł ( 16.98% )
Still needed: 10 378,00 zł