Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mariusz Łotowski
Mariusz Łotowski , 53 years old

Mój tata już dość wycierpiał! Teraz pomóc mu może tylko rehabilitacja...

Mój tata choruje już od 10. lat. W 2013 r. zdiagnozowano u niego olbrzymiego tętniaka w głowie. Lekarze próbowali kilka razy, jednak dopiero za czwartym razem udało się założyć stent... Przez pewien czas sytuacja była ustabilizowana. Pech nie chciał jednak opuścić mojego taty… 4 lata temu doszło do wypadku samochodowego, w wyniku którego doznał rozległego udaru niedokrwiennego! Przez kilka miesięcy leżał w szpitalu, a w tym czasie przeszedł kolejne dwa udary! Dzisiaj tata ma niedowład prawej części ciała. Doszło także do całkowitej afazji. Tata także niedowidzi, więc komunikacja z nim jest jeszcze bardziej utrudniona. Przez te wszystkie lata, sami opłacaliśmy wszelkie medyczne wydatki. Niestety, nasze możliwości finansowe są już bardzo ograniczone. Tata potrzebuje stałej i regularnej rehabilitacji!  Nasza rodzina sama nie jest w stanie sprostać tym kosztom. Dlatego, jako córka zwracam się z prośbą o pomoc. Wierzę, że dobro, które podarujecie mojemu tacie, wróci do Was z jeszcze większą siłą!  Patrycja, córka

9 406,00 zł ( 17.68% )
Still needed: 43 786,00 zł
Józefa Kunc
Józefa Kunc , 86 years old

Być samodzielną, niezależnie od wieku

Mama jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Poświęciła mi cały swój czas kiedy byłem dzieckiem, martwiła się o mnie i dbała, jak o nikogo innego. Od młodzieńczych, beztroskich lat minęło już sporo czasu. Teraz role się odwróciły i to ja zajmuję się mamą. Od kiedy przeszła udar, codziennie niepokoję się, czy jej stan się nie pogorszy. Udar, którego doznała mama w maju 2020 roku, zaskoczył całą rodzinę. Zanim jednak do tego doszło, jej życie było bardzo spokojne. Przed emeryturą pracowała jako sprzedawca w jednym z pobliskich sklepów. Uwielbiała kontakt z ludźmi, chętnie z nimi rozmawiała. Była aktywna i myślę, że gdyby nie choroba, pozostałoby tak, aż do dziś. Mama chodziła na długie na spacery, otaczała się dobrymi osobami. Od zawsze chętnie wszystkim pomagała. Często zajmowała się ukochanym wnuczkiem, świetnie się z nim bawiąc i ucząc go czegoś nowego. Teraz marzy, by wyjść z czterech ścian, spotkać przyjaciół, samodzielnie zrobić zakupy… Być znów aktywną osobą. Wszystko zaczęło się od bólu kręgosłupa, który doskwierał mamie od dwóch dni. Nie zapowiadał on czegoś groźniejszego. Później, dołączył do tego ból głowy i zaburzenia mowy. Nagle, paraliż lewej ręki i nogi. Postanowiłem jak najszybciej wezwać karetkę, ponieważ jej stan z minuty na minutę się pogarszał.  Bałem się o zdrowie mamy, gdyż od lat towarzyszą jej różne choroby. Migotanie przedsionków, nadciśnienie, cukrzyca, astma i wiele innych... Wszystko to spowodowało, że strach towarzyszący mi podczas pobytu na SORze stawał się coraz większy. Czas oczekiwania na wyjście lekarzy zdawał się nie mieć końca. Usłyszana diagnoza bardzo mną wstrząsnęła. Milion myśli zaczęło mieszać się w mojej głowie. Co teraz? Jak mama da sobie radę? W jaki sposób mogę jej teraz pomóc? Aktualnie, rehabilitacja odbywa się dwa razy w tygodniu. Mimo że od udaru niedługo minie rok, niedowład lewej strony nadal się utrzymuje. Od tego czasu mama, wyszła z domu tylko trzy razy… Trzy wizyty u lekarza były jedyną okazją, aby choć na chwilę opuścić mieszkanie. Mama porusza się za pomocą balonika, a czasem wózka inwalidzkiego. Mieszka na trzecim piętrze, dlatego samodzielne wyjście z mieszkania jest niemożliwe. Blok nie posiada windy, nie jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Bardzo chciałbym jej pomóc, niestety mieszkam w innym mieście, a możliwość częstszych odwiedzin jest utrudniona ze względu na moją pracę. Tak bardzo  chciałbym, by była szczęśliwa.  Mama mieszka sama, jednak jak na jej możliwości wspaniale sobie radzi w codziennych obowiązkach. Stara się być samodzielna. Niestety, dużą przeszkodą jest brak możliwości wyjścia na dwór. Schodołaz umożliwiłby wyjście i powrót do mieszkania. Z całego serca liczę na zrozumienie i pomoc. Wspólnymi siłami możemy umożliwić mamie odzyskanie choćby części z tego, co zostało jej odebrane przez chorobę. Koszt schodołazu jest bardzo wysoki, dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą o wsparcie. Proszę, pomóż mojej mamie znów w pełni cieszyć się z życia.   Syn Józefy, Jarek

3 196,00 zł ( 17.67% )
Still needed: 14 890,00 zł
Mateusz Skwara
Mateusz Skwara , 20 years old

Mati walczy ze skutkami koszmarnego wypadku! Pomagamy!

Mateusz dopiero wkroczył w dorosłość. Był pełen energii i miał wiele marzeń i planów na przyszłość, zarówno tych, dotyczących kariery zawodowej, jak i życia prywatnego. Do zawodu stolarza przygotowywał się razem z tatą, który pokazywał cenną wiedzę. Szkoląc się pod okiem specjalisty, założył własną działalność gospodarczą. Był bardzo komunikatywną osobą i kontakt z rówieśnikami przychodził mu naturalnie. Wraz ze znajomymi spędzał weekendy między innymi na podróżowaniu i graniu w piłkę nożną. Ta data zostanie już na zawsze w mojej pamięci... Tegoroczny dzień matki, 26 maja, okazał się dla nas tragiczny. Zamiast radośnie i wspólnie spędzonego dnia, pojawiły się łzy, rozpacz, niedowierzanie i modlitwa. Mateusz miał wypadek samochodowy. Walka o jego życie trwała prawie tydzień. Syn doznał poważnych obrażeń wewnętrznych, w tym złamania żeber i przerwania odcinka kręgosłupa. To z kolei przełożyło się na niedowład kończyn dolnych i sprawiło, że Mati może obecnie poruszać się jedynie na wózku.  Na całe szczęście Mateusz jest już przytomny, a jego stan jest stabilny. W najbliższym czasie musi rozpocząć wymagającą rehabilitację, aby mieć szansę zawalczyć o swoje zdrowie i sprawność. Mati jest bardzo zdeterminowany i zmotywowany. Chciałby znów samodzielnie się poruszać.  Syn zawsze, gdy tylko miał możliwość, pomagał innym. Każdy, kto go dobrze zna, wie, że to chłopak „z sercem na dłoni”. Teraz sam potrzebuje naszego wsparcia, jak nigdy wcześniej. Mimo że jest to dla niego najtrudniejszy okres w życiu, cały czas walczy i pragnie normalności. Od momentu wybudzenia się, uśmiecha się do swoich najbliższych. Jest zmotywowany i przygotowany na ciężką pracę, która będzie trwać przynajmniej kilka miesięcy. Proszę, pomóż mu odzyskać sprawność, marzenia i dotychczasowe życie! Małgorzata, mama

31 900,00 zł ( 17.65% )
Still needed: 148 739,00 zł
Natan Cabaj
Natan Cabaj , 3 years old

Natanka doświadczył już wiele zła! Nie pozwól, aby jego przyszłość była równie okrutna!

Jako mama piątki dzieci zawsze marzyłam tylko o jednym, aby każda z moich pociech urodziła się zdrowa. Doskonale wiedziałam, że jeśli jest ta najważniejsza wartość, to wszystko inne przyjdzie w swoim czasie. Nigdy nie przypuszczałam, że mój najmłodszy synek urodzi się z problemami, z którymi będzie musiał borykać się do końca życia! Kiedy byłam w 29. tygodniu ciąży, nagle poczułam silne skurcze. Niezwłocznie zadzwoniłam po pomoc. Czekałam z sercem w gardle na przyjazd pogotowia, przyrzekam, że trwało to całą wieczność! Tak bardzo bałam się o moje maleństwo. Kiedy pomoc dotarła na miejsce nie było czasu do stracenia, akcja porodowa musiała się odbyć w domu! Bardzo pragnęłam, aby mój synek mógł jeszcze podrosnąć pod moim sercem, jednak na to, nie było nawet cienia szansy. Nie miałam już praktycznie wód płodowych, w dodatku maluch był nieprawidłowo obrócony… Po ciężkim porodzie dokładnie 5 stycznia 2022 roku, na świat przyszedł mój malutki wojownik. Nie usłyszałam jego płaczu, nie zobaczyłam wymachujących nóżek i rączek. Przez dobrych kilka minut ogłuszała mnie cisza… Natanek urodził się w ciężkiej zamartwicy, lekarze musieli walczyć o jego życie. Gdy finalnie trafiliśmy do szpitala zaczął się istny wyścig z czasem. Tak bardzo się bałam, że synek nie da rady! Od razu został podłączony do respiratora. Moje matczyne serce pękało, gdy patrzyłam jak wielka maszyna kontroluje jego każdy oddech. Kiedy myślałam, że gorzej być nie może, okazało się, że lekarze wykryli u Natanka martwicze zapalenie jelita. Musiał przejść pilną operację. Miał wtedy zaledwie 14 dni i był taki malutki, że mógł nie przeżyć nawet podania znieczulenia!  Na szczęście zabieg się udał, a mój dzielny synek przez kolejne miesiące walczył o powrót do zdrowia. To był bardzo trudny czas. Codziennie krążyłam między szpitalem a domem. Musiałam opiekować się pozostałymi dziećmi i jednocześnie wpierać Natanka. Chciałabym móc powiedzieć, że na szczęście wszystko dobrze się skończyło i to, co złe mamy za sobą, jednak byłoby to kłamstwem… Natanek do dziś musi się mierzyć ze skutkami skrajnego wcześniactwa. Nadal nie może chodzić, ma silne przykurcze i nie jest w stanie wstać na pełnej stopie. Synek też mało mówi i nie rozwija się tak, jak jego rówieśnicy. Do tego, w maju 2023 roku otrzymaliśmy okrutną diagnozę – u mojego dziecka zostało wykryte dziecięce porażanie mózgowe. Aby Natan miał szansę rozwijać się i walczyć o swoją sprawną przyszłość, konieczna jest stała oraz intensywna rehabilitacja. Niestety samej jest mi niezwykle ciężko stawiać czoła ciągle rosnącym kosztom terapii i leczenia. Marzę, aby synek miał życie jak moje pozostałe dzieciaki, choć wiem, że nie jest to możliwe. Jednak póki jest nadzieja na lepsze jutro – będę walczyć, wierzę, że z Twoją pomocą! Proszę, wesprzyj Natanka w tej nierównej batalii!  Monika, mama Natanka

1 878,00 zł ( 17.65% )
Still needed: 8 761,00 zł
Józef Grzelka
Józef Grzelka , 88 years old

Józef po operacji kręgosłupa – zbieramy na rehabilitację!

Przez całe życie mój dziadek nie miał żadnych problemów zdrowotnych. Jednak, jak to mówią, nic nie trwa wiecznie… Nieszczęście uderzyło z podwójną siłą. Dwa lata temu dziadek upadł z łóżka, łamiąc sobie szyjkę kości udowej. Przeszedł dwie operacje. Pierwsza na NFZ okazała się nieudana. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy po drugiej próbie (rok później) lekarz nas poinformował, że wszystko jest w porządku. Niestety spokój trwał krótko. Nadciągnęły ciemne chmury. Dziadek zaczął narzekać na ból kręgosłupa. Po wynikach z tomografu i rezonansu magnetycznego okazało się, że ma złamania kompresyjne trzonów kręgów L2–L5. Jest to rzadki typ złamania, podczas którego krąg zostaje zmiażdżony, przez co obniża się jego wysokość. Mimo to dziadek nie poddawał się i chodził o balkoniku. Jednak tydzień temu w piątek delikatnie poślizgnął się w wannie i od tego momentu nie mógł chodzić w ogóle. Zabraliśmy go na wizytę do neurochirurga. Ten zgodził się podjąć operacji. Dziadek poszedł na stół operacyjny w sobotę, a już dzisiaj powoli stąpa przy chodziku. Wiemy jednak, że przed nim jeszcze wiele godzin z fizjoterapeutą. Niestety koszty nas przerastają. Operacja na kręgosłup kosztowała prawie 30 tysięcy złotych! To były wszystkie oszczędności dziadków. Brakuje już pieniędzy na dalsze leczenie… Ogromnie prosimy o pomoc! Każda wpłata wiele dla nas znaczy! Iza, wnuczka Józefa

4 692,00 zł ( 17.64% )
Still needed: 21 904,00 zł
Grzegorz Piskorski
Grzegorz Piskorski , 55 years old

Honorowy dawca krwi walczy o powrót do zdrowia – pomocy!

Miłość mojego życia, troskliwy ojciec i wierny przyjaciel w nieszczęśliwym wypadku  we własnym domu niemal stracił życie. Do szpitala trafił w stanie krytycznym. Usłyszeliśmy, że nie ma dla niego już żadnej nadziei…  W wyniku wypadku doszło do pęknięcia czaszki i wodogłowia. Diagnoza to urazowe krwawienie wewnątrz-czaszkowe, krwiak podtwardówkowy, krwawienia wtórne do stłuczenia mózgu, złamania kości czaszki i niedowład. Stan męża z dnia na dzień się pogarszał. – wdało się zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i zakażenie gronowcem. Grzegorz stracił z nami kontakt, był nieprzytomny. Któregoś dnia przyszedł lekarz i powiedział, że nie ma już żadnej nadziei... W międzyczasie szukaliśmy pomocy u różnych specjalistów. Po  konsultacji u jednego z profesorów dowiedzieliśmy się ze stan taty nie jest beznadziejny, tylko potrzebna jest jak najszybsza rehabilitacja i umieszczenie taty  w odpowiednim szpitalu. Niestety żaden szpital nie chciał taty przyjąć ze względu na infekcje i brak kontaktu. Zorganizowaliśmy terapię na własną rękę, w domu. To jednak było za mało... Ostatnią deską ratunku był dla nas profesor, który specjalizuje się wybudzaniem ze śpiączki. Obiecał, że nam pomoże! Przyjął Grzegorza do swojej kliniki i powiedział, że postawi go na nogi. W naszych sercach zaświeciło znów słońce. To były najpiękniejsze słowa, jakie mogliśmy usłyszeć. Niestety koszty takiej rehabilitacji przewyższają nasze możliwości finansowe.  Mąż zawsze pomagał innym Jako honorowy dawca krwi. Sam nigdy nie prosił o pomoc. Teraz robię to w jego imieniu. Nie mogę dalej patrzeć jak mój Grzegorz gaśnie... Nie jestem w stanie pomóc mu w żaden inny sposób, niż zebrać środki na rehabilitację. Proszę, nie bądź obojętny. Pomóż nam... Żona Grzegorza, Anna

9 570,00 zł ( 17.63% )
Still needed: 44 686,00 zł
Beata Niejadlik
Beata Niejadlik , 38 years old

Rak zabiera życie mamy trójki dzieci! Ratunku!

Walka z rakiem to prawdziwy koszmar… Przeciwnik jest bezwzględny, a ja tak strasznie się boję. Codziennie modlę się o ratunek i proszę Boga, żeby to cierpienie się w końcu skończyło…  Zawsze marzyłam o tym, by założyć rodzinę, co szczęśliwie się spełniło. Jestem mamą trojga cudownych dzieci - synka Marusia i dwóch córeczek - Nikoli i Ani. Przez wiele lat wiedliśmy spokojne życie. Wszystko zmieniło się w lipcu 2022 roku. Właśnie wtedy usłyszałam diagnozę, która brzmiała jak wyrok… Podczas jednego z rutynowych badań USG lekarz powiedział, że znaleziono u mnie niepokojącą zmianę. W mojej głowie od razu pojawiało się bardzo dużo myśli. Najgorsze przypuszczenia zostały jednak potwierdzone po badaniu rezonansem magnetycznym i biopsji.  Usłyszałam diagnozę – rak piersi. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek w swoim życiu aż tak się bała. To była informacja, która zwaliła mnie z nóg! Zmieniła tak naprawdę wszystko… Moja codzienność stanęła do góry nogami. Niemalże z dnia na dzień musiałam rozpocząć walkę z nowotworem – chorobą, która podstępnie wkrada się do mojego życia, zabierając wszystko, co najlepsze. Od lekarza usłyszałam, że ten rodzaj nowotworu jest niestety bardzo złośliwy, dlatego została zastosowana agresywna forma leczenia chemioterapią przedoperacyjną.  Nowotwór szybko zdemolował moje zdrowie. Moja codzienność roztrzaskała się na milion kawałków. Obecnie od kilku miesięcy nie jestem w stanie pracować ze względu na chemioterapię i jej skutki uboczne. Mój organizm jest bardzo osłabiony. Nie jestem w stanie zapewnić moim dzieciom opieki, gdyż sama jej potrzebuję. Mąż robi, co w jego mocy, aby mi pomóc.  Z pomocą specjalistów próbuję poskładać moje życie na nowo, żeby znów być jak najlepszą mamą dla moich kochanych pociech i odzyskać spokojne, szczęśliwe życie. To jednak nie jest takie proste.. Konieczne jest dalsze przyjmowanie leków, tak, aby całkowicie wyeliminować mojego przeciwnika. To jednak dużo kosztuje, a moja sytuacja jest niezwykle trudna. Zakup leków potrzebnych do życia oraz koszty wyjazdów na chemioterapię i wizyt lekarskich przekraczają nasze możliwości finansowe.  Zostałam zakwalifikowana do kolejnej operacji w styczniu 2023 roku. Jest to zabieg usunięcia lewej piersi. Jestem załamana i błagam Was o pomoc! Pragnę żyć dla moich dzieci i patrzeć jak dorastają… Beata Kwota zbiórki jest szacunkowa

7 499,00 zł ( 17.62% )
Still needed: 35 055,00 zł
Natan Wojtkiewicz
Natan Wojtkiewicz , 10 years old

Początek był trudny, jednak Natan ma szansę na piękną przyszłość!

Natan urodził się z całkowitym prawostronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Od jego pierwszych chwil na tym świecie, bardzo baliśmy się o jego zdrowie i przyszłość. Nie wiedzieliśmy, jak leczy się jego wadę, czy da się jej całkowicie pozbyć, czy czeka go normalna przyszłość. Synek przeszedł dwie trudne operacje. Całe szczęście wszystko się udało! Dziś jego zdrowiu już nic nie zagraża, jednak by mógł normalnie funkcjonować, potrzebujemy Twoje wsparcia... Odkąd syn skończył 2-latka, uczęszcza na zajęcia z neurologopedą. Jest również pod stałą opieką ortodonty i laryngologa. Tylko dzięki regularnej opiece medycznej będzie miał szansę na poprawną wymowę i prawidłowe porozumiewanie się. Dziś Natan na już 8 lat, za nim wiele godzin ćwiczeń. Za nami wiele wydanych pieniędzy... Zaczyna brakować nam środków na opłacenie niezbędnego leczenia. Stąd nasz apel o pomoc. Nasz syn przeszedł już tak wiele... Dajmy mu nadzieję na normalne życie.  Rodzcie

1 616,00 zł ( 17.58% )
Still needed: 7 576,00 zł
Antonina Samborek
Antonina Samborek , 6 years old

Mimo autyzmu Antosia chce wieść normalne życie! Prosimy, daj jej na to szansę!

U córci zdiagnozowano zaburzenia ze spektrum autyzmu. Antosia wymaga systematycznej i częstej terapii w celu wspomagania rozwoju. Jest to m.in. terapia sensoryczna, logopedyczna oraz behawioralna. Niestety niemal wszystkie zajęcia są płatne. Nie jesteśmy w stanie samodzielnie zapewnić jej niezbędnego leczenia. Córeczka ma zaburzenia sensoryczne, wybiórczość pokarmową oraz problemy z jelitkami.  Antosia ma 4-latka, rozwija się wolniej i odbiega bardzo od innych dzieci. Mimo to jest kochaną i radosną dziewczynką, która rozjaśnia nam każdy dzień. Antosia dzięki terapii reaguje już na swoje imię, jest z nią lepszy kontakt, powtarza i wypowiada już wiele słów, ale dalej potrzebne są ćwiczenia i suplementy, które są kosztowne! Pragniemy, żeby w przyszłości była jak najbardziej samodzielna i wiodła w miarę normalne życie. Dlatego już dziś zaczynamy walczyć o lepsze jutro. Prosimy, pomóż nam podarować jej prawidłowy rozwój! Rodzice Antoniny 

5 610,00 zł ( 17.57% )
Still needed: 26 305,00 zł