Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Pawełek Pawełko
15:03:34  left
Pawełek Pawełko , 7 years old

Uchroń Pawła przed wózkiem inwalidzkim❗️

Gdy Paweł był jeszcze pod moim sercem, wiedziałam, że będzie nam trudno. Wychowywałam już wtedy starszego synka Adriana, który niestety do dziś zmaga się z problemami zdrowotnymi. Obawiałam się, że u Pawła też się pojawią. Cała ciąża była podtrzymywana, a w konsekwencji również i zagrożona. Na szczęście się udało, Paweł jest z nami, ale od swoich pierwszych chwil walczy o sprawność, samodzielność i szczęśliwe życie. Pomożesz nam? Pawełek od samego początku miał duże problemy ruchowe. Jeździliśmy do ortopedy, na liczne konsultacje, badania, rehabilitacje, które miały pomóc. Niestety tak się nie działo. Synek miał duże problemy z kręgosłupem, bioderkami, nóżkami. Przez jakiś czas chodził w obuwiu ortopedycznym, które niestety nie przynosiło poprawy. Lekarze powtarzali, że choroba postępuje, a ja czułam bezsilność. Choć starałam się robić wszystko, by zapewnić Pawłowi jak najlepszy rozwój – to nie wystarczało. Synek do dziś mierzy się z ogromnym bólem i trudnościami. Trzeba przenosić go z miejsca na miejsce. Sam jest w stanie przejść jedynie kilka kroków – potyka się i upada. Ale jest w nim ogromny duch walki! Stara się iść przez życie z podniesioną głową, dzielnie ćwiczy i mierzy się z przeciwnościami, które stawia na jego drodze choroba. Widzę, że ogromne postępy czyni przede wszystkim dzięki turnusom rehabilitacyjnym. Ma też zajęcia z psychologiem, logopedą, uczęszcza do przedszkola specjalnego. Niestety pomimo tych wszystkich aktywności, nadal muszę nosić Pawełka na rękach i wozić w spacerówce. Rehabilitacje, buciki ortopedyczne, dalsze leczenie, a w przyszłości być może również i operacja – są niezbędne! Ale również bardzo kosztowne… Nie możemy z nich zrezygnować, bo tylko to daje szansę na poprawę i lepszą przyszłość. Jednak wszystko to, co niezbędne, generuje również ogromne koszty, z którymi przestajemy sobie radzić. Paweł, pomimo tych wszystkich trudności, jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. Uwielbia bawić się z innymi dziećmi, choć bardzo często jest to dla niego nie lada wyzwanie. Chłopców wychowuję sama, ich tata nie żyje. Jest nam bardzo ciężko sprostać wszystkim wyzwaniom i kosztom, które stale się mnożą… Potrzebujemy pomocy. Proszę, wyciągniesz do nas swoją pomocną dłoń? Mama Pawła

3 472,00 zł ( 18.13% )
Still needed: 15 677,00 zł
Dominik Szrom
Dominik Szrom , 48 years old

Od lat zmagam się ze skutkami wypadku... POMÓŻ!

Każdego dnia mierzę się z konsekwencjami nieszczęśliwego wypadku samochodowego, w którym brałem udział. W wyniku tego zdarzenia doznałem urazu kręgosłupa szyjnego z porażeniem czterokończynowym. Miałem wtedy 18 lat... Do dziś poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mieszkam z moją mamą, tata zmarł 2 lata po moim wypadku... Po tym tragicznym zdarzeniu przez długi czas leżałem unieruchomiony w szpitalu. To wtedy powstało bardzo dużo odleżyn, najwięcej na biodrach i kości krzyżowej.  Dopiero po 3. miesiącach rodzice znaleźli klinikę, gdzie leżałem 6 miesięcy. Wtedy kręgosłup został zoperowany, a mój stan trochę się poprawił. Niestety pozostał duży problem z bardzo rozległymi odleżynami.  W różnych szpitalach próbowano mnie leczyć, ale moje rany nie chciały się goić. Dopiero po wielu miesiącach przeszedłem operację, w wyniku której większość ran została wygojona. To jednak nie rozwiązało wszystkich problemów. W 2014 roku okazało się, że mam obustronne zapalenie kości!  Trafiłem do szpitala, gdzie lekarz zdecydował się na operacyjne wyczyszczenie prawego biodra. Niestety w wyniku zaawansowanego zapalenia z lewej strony nie było możliwości przeprowadzenia operacji również po tej stronie. Zabieg byłby na tyle ryzykowny, że mógłbym stracić nogę...  Co 3 miesiące udaje się do ośrodka w Otwocku, aby lekarz manualnie wyczyścił mi ranę. Szpital jest jednak oddalony aż o 250 km od mojego miejsca zamieszkania, co wiąże się z dużymi wydatkami. Każdego dnia muszę robić również opatrunki w domu.  Od wielu lat leczę się na depresję. Rehabilituję się prywatnie w specjalistycznych ośrodkach zajmujących się osobami po urazie kręgosłupa, gdzie osiągnąłem bardzo wiele. Nie mogę tego utracić! Jednak miesięczne koszty rehabilitacji, leczenia, wyjazdów znacznie przekraczają moje możliwości finansowe.  Wasza pomoc przywraca mi nadzieję na lepsze jutro. Dzięki Wam tak wiele udało się osiągnąć. Jestem bardzo wdzięczny, że jesteście ze mną. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Dominik

9 250,00 zł ( 18.11% )
Still needed: 41 814,00 zł
Agnes Zwiech-Domagała
Agnes Zwiech-Domagała , 20 months old

Uratuj nóżki Agnes! Potrzebne są 2. operacje!

5 różnych szpitali, 6 godzin czekania niemalże w każdym z nich… 4 miesiące, by usłyszeć poprawną diagnozę, co jest jednoznaczne z 4. miesiącami leczenia na zupełnie inną jednostkę chorobową. Jako świeżo upieczona mama przeżyłam istny koszmar! To położna po urodzeniu Agnes parła na mnie, by wziąć skierowanie na USG bioderek. Po nim lekarz zaczął podejrzewać zwichnięcie stawu biodrowego. Nie będę po kolei opisywać każdej wizyty i każdego kolejnego lekarza oraz zupełnie różnych decyzji, bo nie starczyłoby ani czasu, ani miejsca, jednak te różne podejścia zupełnie mnie szokowały.  Najpierw Agnes miała mieć założony gips. Inny lekarz stwierdził, że ortezę, kolejny oponował za leczeniu na wyciągu. Gdy już przyjechaliśmy do szpitala, zadecydowano o jeszcze innej ortezie, a końcowo założona była ta pierwsza. Czułam się zupełnie zdezorientowana i zagubiona. Po miesiącu noszenia ortezy przyjechałam z córeczką do szpitala. Lekarz wyraźnie był zaniepokojony. Już wiedziałam, że coś jest nie w porządku. Po wykonaniu rezonansu magnetycznego dowiedziałam się tragicznej prawdy. Agnes przez ten cały czas była leczona na zupełnie coś innego. Mamy do czynienia z poważną wadą niedorozwoju lewej nogi, która powoduje nierówność kończyn. Z czasem ta różnica w długości będzie się powiększać i skutkować problemami z chodzeniem, kręgosłupem… Agens potrzebuje 2 skomplikowanych operacji, które kosztują krocie. Na ten moment lekarze z Instytutu Paleya w Warszawie planują – operację w wieku około 2 lat, stabilizującej biodra, która przygotuje również do następnej, po 7. latach, przedłużającej lewą nóżkę. Już wiem, że bez pomocy ich nie opłacę. Już teraz jestem Ci po stokroć wdzięczna! Julia, mama Agnes

47 544,00 zł ( 18.11% )
Still needed: 214 962,00 zł
Piotr Kożuchowski
14 days left
Piotr Kożuchowski , 45 years old

🚨Po udarze był w stanie KRYTYCZNYM! Mąż, tata i strażak walczy o powrót do sprawności!🚨

Nigdy nie sądziłam, że dotknie nas tak ogromna tragedia.... W ciągu zaledwie jednego dnia runął cały nasz świat. Piotr – ukochany mąż, troskliwy tata i odważny strażak nagle musiał walczyć o życie! Mój mąż trafił do szpitala z ostrym bólem głowy. Miał zadzwonić do mnie następnego dnia rano. Mijały godziny, a mój telefon milczał… Pamiętam doskonale tę przerażającą ciszę. W końcu, po kilku godzinach oczekiwania zadzwonił lekarz – Piotr w stanie KRYTYCZNYM był przewożony do szpitala w Warszawie! Okazało się, że miał UDAR! Wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie. Mamy czterech wspaniałych synów, chłopcy są bardzo zżyci ze swoim tatą. Piotr jest strażakiem, a służba zawsze sprawiała mu wielką satysfakcję. Był zdrowym, pełnym życia i energii mężczyzną! Dzień, w którym miał udar, pamiętam doskonale, jakby to było wczoraj… Świat na chwilę się zatrzymał, a chwilę później zawalił! To był styczniowy poranek, jak każdy inny. Piotr wstał rano i zaczął szykować się do wyjścia. Po chwili zawołał mnie i powiedział, że bardzo boli go głowa. Potem wszystko działo się już tak szybko…  Piotr zaczął tracić czucie w prawej ręce, następnie w prawej nodze. Wiedziałam, że muszę działać i natychmiast wezwałam pogotowie. Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym w tamtym momencie nie była z nim w domu! Gdy przyjechała karetka, Piotr dostał leki, po których poczuł się lepiej. Myślałam wtedy, że ten koszmar się skończył, a stan męża jest już stabilny. Ratownicy medyczni postanowili jednak zabrać Piotra do szpitala na dodatkowe badania. Jeszcze tego samego dnia rozmawialiśmy przez telefon, mówił, że znów boli go głowa. Miał wziąć leki i odezwać się następnego dnia. Nie przypuszczałam, że będzie to moja ostatnia, zwyczajna rozmowa z mężem… Piotr nie był w stanie do mnie zadzwonić. W rozmowie z lekarzem dowiedziałam się, że doznał udaru, a jego stan jest krytyczny! Nie mogłam uwierzyć w nieszczęście, jakie na nas spadło! Nasze dzieci potrzebują obojga rodziców, tymczasem ich ojciec walczył o życie! Z drżącym sercem czekałam na poprawę stanu zdrowia Piotra. Modliłam się, by wszystko było dobrze. Ten niepewny czas był tak bardzo przytłaczający... Jednak determinacja, jaką mąż na co dzień wykazywał się w pracy, objawiła się też w tej nierównej walce o życie! Piotr wygrał! Jego stan w końcu zaczął się poprawiać, ale sytuacja nadal jest trudna. Lekarze z początku nie dawali mu właściwie żadnych szans – mówili, że Piotr do końca życia będzie przykuty do łóżka. Na szczęście się mylili! Mój mąż każdego dnia walczy o powrót do sprawności. Ogromna poprawa jego stanu zdrowia nastąpiła po rozpoczęciu rehabilitacji. Dzięki niej, Piotr jest już w stanie siedzieć przy asekuracji. Mąż nie mówi, ale rusza oczami i stara się poruszać rękoma. Kręci głową, ruchem warg próbuje też przekazywać krótsze słowa. Żyje i jest świadomy – a to najważniejsze.  Nie ma słów, które wyrażą to, jak bardzo chciałabym, by Piotr odzyskał sprawność. Niestety wiem, że wymaga to intensywnej rehabilitacji i ciężkiej pracy. Pęka mi serce, gdy codziennie patrzę jak mój mąż, niegdyś pełen energii i radości, teraz nie jest w stanie sam utrzymać własnej głowy. Sama mogę jedynie dbać o niego najlepiej jak potrafię i wspierać przy ćwiczeniach w domu. Chłopcy też tak bardzo tęsknią za tatą, z którym mogli pograć w piłkę czy po prostu porozmawiać! Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się opłacić turnus rehabilitacyjny. Jestem Wam za ro niezwykle wdzięczna! Udało się nam wypracować już pierwsze małe sukcesy. Piotr coraz lepiej porusza lewą ręką i nogą oraz pomału zaczyna podnosić głowę. Są to drobne postępy, jednak dla nas to prawdziwe kamienie milowe! Dodatkowo mąż coraz częściej się z nami komunikuje – najczęściej poruszając głową – kiwając nią lub kręcąc. Czasami nawet odpowiada nam szeptem. Za każdym razem nie mogę powstrzymać wzruszenia, tak bardzo się bałam, że już nigdy nie usłyszę głosu Piotra... Niestety, nasza walka wciąż tra i nadal potrzebujemy waszego wsparcia. Po powrocie z turnusu rehabilitacyjnego niezbędne jest kontynuowanie terapii w domu. Koszty zaadoptowania garażu na pokój rehabilitacyjny oraz zakup niezbędnego specjalistycznego sprzętu są jednak ogromne i bardzo ciężko jest udźwignąć je samodzielnie. Piotr każdego dnia pokazuje nam ogromną siłę i determinację do odzyskania sprawności. Wierzę, że uda mu się wywalczyć zdrowie – nie da rady zrobić tego jednak sam. Mój mąż całe życie pomagał innym, lecz teraz to on potrzebuje wsparcia... Z całego serca proszę Was o pomoc!  Ewa, żona

13 105,00 zł ( 18.1% )
Still needed: 59 290,00 zł
Jacek Krupa
7 days left
Jacek Krupa , 50 years old

Mimo miesięcy na OIOMie w Jacku nie zgasła nadzieja na życie! Pomocy!

Zawsze był moim wsparciem. Cokolwiek by się nie działo, wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Jacek nigdy nie zawiódł. Teraz ja zrobię wszystko, żeby nie zawieść jego, pomóc w najgorszych chwilach i wywalczyć dla niego jak najlepszą przyszłość. Naszą wspólną przyszłość! 3 lata temu mój mąż zachorował na listeriozowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Ze zdrowego mężczyzny w mgnieniu oka zmienił się w osłabionego pacjenta oddziału intensywnej terapii, na którym przebywał aż pół roku – 6 miesięcy strachu o każdy następny dzień, ogromna tęsknota i żal do losu.  Widok Jacka przykutego do szpitalnego łóżka to ten najgorszy w moim życiu. Leżał podłączony do aparatury podtrzymującej go przy życiu, a ja nie mogłam go nawet przytulić... Nie zliczę łez, które wylałam, tęskniąc i wpatrując się w niego przez szybę na oddziale. Nie zliczę nieprzespanych nocy...  Jacek jednak udowodnił, jak bardzo jest silny. Jak bardzo chce żyć! Nie znam drugiej tak bardzo zdeterminowanej osoby jak mój mąż. Z OIOMu dostał się do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym po raz kolejny podjął rękawicę w walce o swoją sprawność. Od tego momentu musieliśmy przeorganizować całe nasze dotychczasowe życie. Harmonogram każdego dnia wyznaczają kolejne rehabilitacje. Przed nami jednak wciąż długa droga...  W wyniku choroby doszło do połowicznego niedowładu, porażenia nerwu okoruchowego po stronie prawej oraz porażenia nerwu twarzowego. Tylko intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku może spowodować w znacznym stopniu powrót do sprawności. Niestety, nasze oszczędności znikają w zastraszającym tempie. Mimo to będziemy walczyć i wiem, że nie zabraknie nam siły, jednak w tej walce potrzebujemy Twojego wsparcia! Pomożesz? Renata - żona

5 944,00 zł ( 18.09% )
Still needed: 26 903,00 zł
Tymoteusz Stefański
Tymoteusz Stefański , 7 years old

Tymuś walczy o życie od pierwszego oddechu! Proszę, ratuj mojego synka❗️

Mój ukochany synek jest tak maleńki, a już tak wiele przeszedł… Tymek urodził się w 6 miesiącu ciąży i ważył niecały kilogram. Przedwczesny poród przekreślił marzenia o zdrowiu mojego dziecka i beztroskim macierzyństwie… Nie sądziłam, że czeka nas szpitalny koszmar! Walka o życie Tymusia trwała 147 dni. Każdy poranek zaczynałam ze strachem, nie wiedząc, czy dożyje wieczoru. Przez ciężki poród synek dostał wylewów krwi do mózgu, co spowodowało bardzo ciężkie niedotlenienie. Praktycznie każdego dnia lekarze informowali mnie o kolejnych powikłaniach: martwicze zapalenie jelit, retinopatia, ciężka dysplazja oskrzelowo-płucna, całkowita niewydolność nerek, sepsa i wiele, wiele innych… Szpital był naszym domem na 5 miesięcy. Tyle czasu Tymuś walczył o to, by jego życie nie skończyło się zaraz po narodzinach... Abyśmy razem mogli wrócić do domu. To jednak nie oznaczało końca walki! Tymek wygrał życie, ale potyczka ze śmiercią pozostawiła na nim straszliwe piętno. Synek cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce, jest dzieckiem leżącym, nie chodzi ani nie siedzi. Nie widzi… Dodatkowym koszmarem jest też padaczka – okrutna choroba, która zabrała Tymusiowi wszystko, co udało mu się osiągnąć dzięki ciężkiej rehabilitacji! Przez te lata synek dzielnie walczył o zdrowie, przeżyliśmy zarówno momenty pełne nadziei, jak i chwile grozy. Obecnie Tymek jest objęty opieką hospicyjną, ma wyłonioną tracheostomię i jest karmiony przez gastrostomię. Większość czasu spędza pod respiratorem. Ma też coraz częstsze napady epilepsji… Jestem Wam bardzo wdzięczna za dotychczas okazaną pomoc! Dzięki Wam walka o zdrowie mojego synka stała się choć trochę łatwiejsza. Jednak ponownie muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Chcę dać synkowi wszystko, czego potrzebuje, ale sama nie dam rady. Rehabilitacja jest dla Tymka jedyną szansą na lepszą sprawność. Niestety zajęcia i wizyty u specjalistów są ogromnym kosztem… Z całego serca proszę, pomóżcie mojemu synkowi! Będę wdzięczna za każde okazane wsparcie! Marta, mama Tymka ➡️ Strona Tymka na Facebooku – FighterTYMUS

1 922,00 zł ( 18.06% )
Still needed: 8 717,00 zł
Arek Sarapuk
Arek Sarapuk , 31 years old

Od 30 lat walczę z chorobą... Pomożesz mi ratować moją przyszłość❓

To już 30 lat. Tyle czasu choruję na artrogrypozę. Wystarczająco, by się przyzwyczaić do bólu? Do takiego bólu nie można przywyknąć. Od tak wielu lat marzę, by ten ból zniknął, choć na chwilę...  Artrogrypoza, to okrutna choroba mięśni i stawów, objawiającą się nienaturalnymi zniekształceniami, przykurczami, osłabieniem mięśni oraz bardzo bolesną sztywnością stawów. Moje nogi są zdeformowane, stopy końsko-szpotawe, skierowane do środka. Mam ogromne problemy z poruszaniem się, każdy ruch i przemieszczanie sprawia mi ogromną trudność. Dzięki zaangażowaniu mojego taty i codziennej rehabilitacji chodzę i mam możliwość korzystania, na miarę swoich umiejętności z życia w społeczeństwie, chociaż każdy krok sprawia mi ogromny ból... Mimo dużych trudności staram się funkcjonować jak każdy, zdrowy człowiek. Pracuję i staram się być samodzielny. Praca mnie motywuje i pobudza do walki z trudnościami, a trochę ich jest...  Moja choroba często próbuje mnie pokonać i wpędzić w ślepy zaułek. Jest okrutna, ponieważ postępuje i może mi grozić wózkiem inwalidzkim. Moje stopy już teraz są na tyle zdeformowane, że powodują, iż poruszam się na palcach. Lekarze alarmują, że już niedługo będę to konsekwentnie i boleśnie odczuwał w kolanach, biodrach czy kręgosłupie. Szczerze mówiąc, już odczuwam dyskomfort... Co będzie za parę lat? Trafię na wózek? Mam się temu poddać? Właśnie dlatego zdecydowałem się poddać operacji, która może wiele zmienić. Daje mi nadzieję, a to już naprawdę wiele. Zabieg umożliwi mi lepszą stabilność i możliwość bezpiecznego poruszania.  Staję dziś do walki o ogromną kwotę, która umożliwi mi dalsze starania o codzienność. Taką ludzką, taką bez cierpienia...  Proszę, pomóż mi jeśli możesz...  Arek

19 081,00 zł ( 18.04% )
Still needed: 86 677,00 zł
Filip Stankiewicz
Filip Stankiewicz , 9 years old

Pomóż Filipkowi w walce o lepsze jutro

Nie ma słów, by wyrazić wdzięczność, jaką czujemy za pomoc i wsparcie, które od Was otrzymaliśmy w poprzedniej zbiórce. Od tamtego czasu zmieniło się jednak wiele... W końcu udało się postawić diagnozę. U Filipka wykryto rzadką mutację genetyczną GRIN2B. Choroba ta objawia się niedowładem wiotkim czterokończynowym, zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego. Synek nie potrafi mówić i chodzić, nie siedzi samodzielnie. Wymaga karmienia pokarmami rozdrobnionymi, często się krztusi, ma zaburzenia sensoryczne, jest bardzo wrażliwy na dźwięki, nie potrafi nawet wskazać palcem, czego chce. Widoczne staje się również skrzywienie kręgosłupa, a wiele innych objawów może również pojawić się w niedalekiej przyszłości. Niestety nie ma leku na tę chorobę. Mimo przeciwności losu FIlipek jest pogodnym i uśmiechniętym chłopcem, nie poddaje się i codziennie walczy o sprawność. Potrzebuje urozmaiconej terapii, ćwiczeń NDT Bobath, hipoterapii, zajęć z neurologopedą, psychologiem, oligofrenopedagogiem oraz terapii sensorycznej. Od 3 lat uczęszcza do specjalnego ośrodka, gdzie ma wiele zajęć terapeutycznych. W związku z towarzyszącymi chorobie objawami jeździ do różnych specjalistów, m.in. do poradni genetycznej, metabolicznej, endokrynologicznej, neurologicznej, ortopedycznej, rehabilitacyjnej, leczenia zeza, ortodontycznej. Porusza się na wózku inwalidzkim, oczywiście nie samodzielnie. Z powodu częstych wyjazdów, zbieramy pieniądze na zakup specjalistycznego wyposażenia do samochodu. Jeżeli uda się zgromadzić środki będziemy mieli możliwość zakupu specjalnych pasów mocujących oraz rampy lub windy, która umożliwi wjazd wózkiem do samochodu bez konieczności przesiadania się na fotelik. Bez tego sprzętu za jakiś synek będzie pozbawiony możliwości poruszania się samochodem. Dlatego każdego, kto mógłby podzielić się z nami złotówką, prosimy o pomoc! Poznaj naszą historię: Dzieci uczą się przewracania z brzuszka na plecy w trzecim miesiącu życia. Mój synek opanował to, mając 3 lata. Myślałam, że jego życie będzie piękne i radosne, a los sprawił, że toczy się w łóżku, na wózku lub na rękach. Szybko po urodzeniu okazało się, że Filipek nie nadgoni rówieśników, że jego stan nie wynika z tego, że rozwija się wolniej, ale powodem jest tajemnicza choroba. Wiotkie porażenie czterokończynowe, zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego, opóźniony rozwój psychoruchowy, hipotonię mięśniową oraz padaczkę. Szybko dotarło do mnie, że musimy wydeptać wiele nowych dróg i przejść niezliczoną ilość badań i godzin rehabilitacji, by stworzyć choćby podstawę pod normalne życie. Filipek jest pod stałą opieką poradni metabolicznej, genetycznej, rehabilitacyjnej, neurologicznej, okulistycznej, ortopedycznej, logopedycznej i leczenia autyzmu. Mimo wielu miesięcy starań i wkładanego wysiłku nie potrafi samodzielnie siedzieć ani chodzić. Filipek ma liczne sensoryzmy oraz zaburzenia równowagi, jest wrażliwy na różne dźwięki, ma problemy z jedzeniem. Nie mówi i nie zawsze rozumie co mama do niego mówi. Nadrabia uśmiechem, który towarzyszy mu od rana do wieczora. Chyba ta pogoda ducha miała mu wynagrodzić wszystkie cierpienia i ograniczenia, które trudno nawet wymieniać na jednym wdechu. Nie macie pojęcia, jak straszne uczucie towarzyszy matce, która patrzy na zabawki i piłki, które uciekają z rąk jej dziecka. Rozbiegany wzrok i brak koordynacji psują Filipkowi każdą zabawę. Piła ucieka, a zabawki spadają, wtedy na chwile znika też uśmiech – mój i jego. Wiemy, że da się coś z tym zrobić, że mój synek będzie mógł się kiedyś normalnie bawić, ale potrzeba mozolnej pracy i wiary w to, że będzie kiedyś lepiej. Nie ma zgody na zaniechanie, stanie w miejscu, bo to droga do nikąd. Tym bardziej że Filipek bardzo chętnie uczęszcza na wszystkie dodatkowe zajęcia. Jestem matką i moją rolą jest wierzyć w to, że przyjdzie dzień, w którym badania odkryją rozwiązanie, po którym będzie już jasna odpowiedź na to, jak pomóc mojemu dziecku. Do tego czasu ma nie cierpieć i wyciskać z tego życia tyle radości, ile się da. Do jego usprawniania rehabilitanci stosują metodę NDT bobath. Niestety ze względów lokalizacyjnych i materialnych mamy ograniczony dostęp do terapii i rehabilitacji, które Filipka przypadku odgrywają tak ważną rolę. Cztery razy w tygodniu pokonujemy z Filipkiem dystans ponad 60 km, aby dotrzeć na zajęcia. Do tej pory postaraliśmy się dla Filipka o materac, wałek, klin i piłkę, aby mógł ćwiczyć także w domu. Dzięki dofinansowaniom może cieszyć się specjalistycznym siedziskiem, wózkiem, jonizatorem oraz fotelikiem samochodowym, czekamy na odbiór ortez, bo stopy, które nie chodzą, zaczynają się koślawić. Posiadamy również kombinezon Thera Togs, którego Filip nie znosi zakładać. Z uwagi na to, że mój synek rośnie, sprzęt ten będzie trzeba z czasem wymienić na nowy. Liczę na to, że kiedyś los da mu szansę i w końcu usiądzie o własnych siłach, będzie raczkował, a nawet zacznie stawiać pierwsze kroki i mówić.  Mama Filipka

3 800,00 zł ( 18.04% )
Still needed: 17 264,00 zł
Piotr Korniak
Piotr Korniak , 51 years old

Tata to dzielny wojownik, ale potrzebuje wsparcia w dalszej walce!

Nasze życie to niezwykła opowieść. Ja urodziłam się z wrodzoną wadą serca, moja siostra zmaga się z niepełnosprawnością z powodu przepukliny oponowo-rdzeniowej, która odebrała jej samodzielność. Mimo tych trudności, życie naszej rodziny było wypełnione wzajemną miłością, wsparciem, wspólnymi wyzwaniami i niezwykłymi przygodami. Do czasu… 29.06.2023 to dzień, który wszystko zmienił. W nocy mój ukochany tatuś doznał kolejnego udaru niedokrwiennego. Trwaliśmy przy nim, nie opuszczała nas nadzieja. Mimo że został otoczony profesjonalną opieką medyczną, 5 lipca przyszła kolejna bolesna próba – wykryto kolejne mikroudary... Tata przeszedł operację ratującą życie…  Później walczył przez dwa długie tygodnie na oddziale intensywnej terapii. Tata to niezłomny wojownik, więc udało mu się przetrwać! Mimo bólu i przebytej sepsy, która bardzo go osłabiła, trwa przy nas i dla nas, nie poddając się.  Niestety liczne komplikacje po udarze wymagają długiej i kosztownej rehabilitacji, a NFZ nie pokrywa tych wydatków. Spotykam tatę niemal każdego dnia. To niezmiernie trudne patrzeć na osobę, która poświęciłaby dla mnie wszystko, leżącą i tak bardzo zdaną teraz na pomoc innych. Ci, którzy mieli szczęście poznać tatę, wiedzą, że to człowiek o wielkim sercu, zawsze gotowy służyć pomocną dłonią. On nie jest tylko moim tatą, ale też niezwykłym nauczycielem, oddanym mężem, wiernym przyjacielem i wsparciem dla nas wszystkich.  Proszę, pomóżcie nam przywrócić tacie jego sprawność, a naszej rodzinie spokój i piękne, wspólne chwile! Z góry dziękuję! Córka

37 133,00 zł ( 18.01% )
Still needed: 168 936,00 zł