Uchroń Pawła przed wózkiem inwalidzkim❗️
Gdy Paweł był jeszcze pod moim sercem, wiedziałam, że będzie nam trudno. Wychowywałam już wtedy starszego synka Adriana, który niestety do dziś zmaga się z problemami zdrowotnymi. Obawiałam się, że u Pawła też się pojawią. Cała ciąża była podtrzymywana, a w konsekwencji również i zagrożona. Na szczęście się udało, Paweł jest z nami, ale od swoich pierwszych chwil walczy o sprawność, samodzielność i szczęśliwe życie. Pomożesz nam? Pawełek od samego początku miał duże problemy ruchowe. Jeździliśmy do ortopedy, na liczne konsultacje, badania, rehabilitacje, które miały pomóc. Niestety tak się nie działo. Synek miał duże problemy z kręgosłupem, bioderkami, nóżkami. Przez jakiś czas chodził w obuwiu ortopedycznym, które niestety nie przynosiło poprawy. Lekarze powtarzali, że choroba postępuje, a ja czułam bezsilność. Choć starałam się robić wszystko, by zapewnić Pawłowi jak najlepszy rozwój – to nie wystarczało. Synek do dziś mierzy się z ogromnym bólem i trudnościami. Trzeba przenosić go z miejsca na miejsce. Sam jest w stanie przejść jedynie kilka kroków – potyka się i upada. Ale jest w nim ogromny duch walki! Stara się iść przez życie z podniesioną głową, dzielnie ćwiczy i mierzy się z przeciwnościami, które stawia na jego drodze choroba. Widzę, że ogromne postępy czyni przede wszystkim dzięki turnusom rehabilitacyjnym. Ma też zajęcia z psychologiem, logopedą, uczęszcza do przedszkola specjalnego. Niestety pomimo tych wszystkich aktywności, nadal muszę nosić Pawełka na rękach i wozić w spacerówce. Rehabilitacje, buciki ortopedyczne, dalsze leczenie, a w przyszłości być może również i operacja – są niezbędne! Ale również bardzo kosztowne… Nie możemy z nich zrezygnować, bo tylko to daje szansę na poprawę i lepszą przyszłość. Jednak wszystko to, co niezbędne, generuje również ogromne koszty, z którymi przestajemy sobie radzić. Paweł, pomimo tych wszystkich trudności, jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. Uwielbia bawić się z innymi dziećmi, choć bardzo często jest to dla niego nie lada wyzwanie. Chłopców wychowuję sama, ich tata nie żyje. Jest nam bardzo ciężko sprostać wszystkim wyzwaniom i kosztom, które stale się mnożą… Potrzebujemy pomocy. Proszę, wyciągniesz do nas swoją pomocną dłoń? Mama Pawła