Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Karol Smoliński
Karol Smoliński , 14 months old

Ratujmy nóżki i sprawność Karolka nim będzie na to za późno! Pomocy!

Czekając na przyjście na świat mojego synka, Karola, nie spodziewałam się niczego złego. Byłam pod stałą opieką lekarza, a przy wszystkich badaniach kontrolnych wyniki mieściły się w normie. Niestety, pewnego dnia, gdy do terminu porodu było jeszcze daleko, poczułam ogromny ból brzucha i wiedziałam już, że coś jest nie tak… Pamiętam ten dzień jak wczoraj, to był dopiero 34. tydzień ciąży. W ogromnym przerażeniu zadzwoniłam na pogotowie i zostałam przewieziona do szpitala. Na miejscu od razu przekierowano mnie na oddział patologii ciąży, żeby nie pozwolić Karolkowi przyjść na świat zbyt wcześnie.  Niestety, to się nie udało. W ciągu paru godzin urodziłam, a mój synek przyszedł na świat jako wcześniak. Ze względu stan zdrowia musiał właściwie od razu zostać umieszczony w inkubatorze. Po dwóch godzinach od narodzin spadła na mnie kolejna tragiczna wiadomość. Neonatolog przekazał mi, że Karolek urodził się ze stopami końsko-szpotawymi.  Byłam w szoku, na początku nie wiedziałam, co to dokładnie oznacza. Przez ten krótki moment, gdy tuliłam syna w ramionach po porodzie, nic nie zauważyłam. Najważniejsze wtedy było to, że jest, urodził się i oddycha. Dwa dni po porodzie ortopeda poinformował mnie, że w walce o zdrowie Karolka niezbędne będzie regularne gipsowanie jego nóżek – żeby właściwie się kształtowały. Dowiedziałam się, że stopy końsko-szpotawe to wrodzona wada rozwojowa, która polega na ograniczeniu ruchu stopy na zewnątrz spowodowanym przez skrócone ścięgna i więzadła od jej środkowej strony. Przez to stopa kieruje się do wewnątrz. I tak co tydzień, nawet po opuszczeniu inkubatora i szpitala, synek musi mieć zdejmowany stary i zakładany nowy gips na nóżki. Cały proces leczenia do tej pory sprawia Karolkowi ogromny dyskomfort i utrudnia właściwy rozwój – gips jest dla takiego maluszka bardzo ciężki i ogranicza poruszanie nogami od uda aż po same palce stóp.  Niedługo jednak będzie możliwe zakończenie gipsowania nóżek i rozpoczęcie korzystania ze specjalistycznej szyny Denisa, która stosowana jest przy korekcji stóp końsko-szpotawych. Będzie to jednocześnie moment, w którym niezbędne stanie się rozpoczęcie rehabilitacji. Zgodnie z zaleceniami lekarzy powinna się ona odbywać 5 razy w tygodniu, natomiast publiczna opieka zdrowotna umożliwia nieodpłatnie rehabilitację jedynie raz w tygodniu.  Niestety, prywatna opieka specjalistów jest bardzo kosztowna, a ja nie posiadam aktualnie środków, na jej pokrycie. Brak należytej i nieprzerwanej rehabilitacji spowoduje niewłaściwy rozwój nóżek mojego synka, dlatego tak ważne jest, by leczenie zacząć już teraz. Bardzo możliwe, że w przyszłości Karol będzie musiał przejść operację stóp, jednak do tego czasu możemy zapewnić mu właściwy ich rozwój – na miarę jego możliwości. Tak, by mógł nauczyć się chodzić, biegać czy bawić z innymi dziećmi w chowanego.  Karolek ma jeszcze troje starszego rodzeństwa i jego niepełnosprawność odbija się na całej naszej rodzinie. Jako mama muszę nauczyć się rodzicielstwa w pewien sposób na nowo – opieka nad chorym dzieckiem różni się od tej, której wymagały moje zdrowe dzieci.  Karolek przyszedł na świat dopiero dwa miesiące temu, a doświadczył już tak dużo cierpienia. Staram się zapewnić mu jak najlepszy start, ale nie jestem w stanie zrobić tego sama. Proszę, dajcie mojemu synkowi szansę na normalne dzieciństwo i rozwój. Wierzę, że dobro wysłane w świat, wróci do Was ze zdwojoną mocą.  Mama Karolka

3 929,00 zł ( 18.46% )
Still needed: 17 348,00 zł
Dominik Kowalczyk
Dominik Kowalczyk , 27 years old

Wypadek złamał życie mojego syna. Pomóż mu wrócić do sprawności.

Jedna sekunda, chwila czyjejś nieuwagi i wszystko przepada. Zdrowie, sprawność, plany na przyszłość. Jak to jest zaczynać życie od nowa w wieku 22 lat? Mój syn doskonale zna odpowiedź na to pytanie… Nieszczęśliwy wypadek przekreślił wszystko, co do tej pory potrafił… Znów jest na początku swojej drogi. Żyje, choć mogło go nie być. Robimy wszystko, żeby odzyskać to, co wtedy stracił, ale do tego potrzeba ogromnych pieniędzy.  Dominik kochał sport, niedawno skończył technikum gastronomiczne, rozpoczął pracę, działał w Ochotniczej Straży Pożarnej. To właśnie w czasie wykonywania obowiązków zastępcy prezesa OSP doszło do tragedii… Syn jechał na ćwiczenia, gdy zdarzył się wypadek. Zabrakło kilometra, by bezpiecznie dojechał do celu. Dostaliśmy telefon, którego nikt nigdy nie chce odebrać. Grobowy głos w słuchawce, lodowy kolec w sercu. Moment, w którym zatrzymuje się ziemia. Chwila sprawiła, że ze zdrowego, młodego mężczyzny, zamienił się w “małego” chłopca, który wymaga stałej opieki rodziny… Dominik miał wiele złamań, ale najgorsze, to nieodwracalne uszkodzenie mózgu. Organu, procesora, który odpowiada za wszystko. Ciężko patrzeć, kiedy syn nie potrafi odczytać godziny na zegarku, nie wie jak trafić do domu… Kiedy po prostu jest bezradny. Z Dominikiem nie ma kontaktu logicznego, ma zaburzenia świadomości, problemy z pamięcią. Uczy się wszystkiego od nowa. Nie mogę go zostawić samego nawet na chwilę… Nasz świat rozpadł się na miliony kawałków i teraz próbujemy go małymi kroczkami posklejać na nowo. Nie jest łatwo, nikt sobie nie zdaje z tego sprawy, dopóki nie doświadczy na własnej skórze. Uszkodzonego mózgu nie da się ot tak naprawić. Przed Dominikiem wiele pracy, by nauczyć się żyć od nowa… Syn potrzebuje stałej, żmudnej rehabilitacji. Wystarczy kilkudniowa przerwa, by wszystko musimy zaczynać od nowa. Dlatego nie wolno nam się teraz zatrzymać. Do tej pory opłacałem zajęcia sam, ale wizyty rehabilitanta skutecznie drenują moje oszczędności. Portfel zaczyna świecić pustkami… Stoję na krawędzi, dlatego proszę o pomoc.  On ma całe życie przed sobą i ja wciąż wierzę, że nie będzie skazany przez kolejne kilkadziesiąt lat na wegetację. Jeszcze może być pięknie i wspaniale, ale setek godzin rehabilitacji nie przeskoczymy. Proszę, bądźcie z nami. Syn wiele razy pomagał ludziom w potrzebie, musimy mu pokazać, że dobro wraca! Krzysztof, tata Dominika.

8 840,00 zł ( 18.46% )
Still needed: 39 032,00 zł
Joshua Szyłak Głośny
Urgent!
Joshua Szyłak Głośny , 12 years old

My son has a BRAIN CANCER!❗️Help defeat the enemy and save his life❗️

My name is Małgorzata, and I am the mother of a wonderful boy called Joshua, who suffers from a life-threatening disease! Please help! Our story began in June 2023 when my son developed persistent headaches that didn't go away. His behavior changed - he became nervous, and he found any minor physical effort exhausting. According to the pediatrician, these were puberty-related migraine headaches. The real reason behind Joshua's pain was much more serious, though… Joshua received referrals to a neurologist and laboratory to have his blood tested. Unfortunately, both insurance-covered and private doctor's appointment dates were distant (July at the earliest!). Meanwhile, Joshua's health condition deteriorated almost overnight - he became weak, developed nausea, and two days later, started to vomit... We rushed him to the emergency room.  On July 3, 2023, our life changed 180 degrees. A CT scan of his brain showed a 5 cm large tumor - carcinoma of unknown primary!  Joshua was immediately transported to the neurosurgery unit of Upper Silesian Children's Health Center in Katowice. Three days later, he was on an operating table, fighting for his life! He underwent a temporal craniotomy to remove the right temporal lobe, where the tumor was located. The complex procedure was successful, and no neurological side effects were observed.  Several days after Josua had turned 11, we received histopathology results that came like a bolt from the blue - Joshua had a highly malignant tumor - glioblastoma! The world stopped, and my heart broke into pieces.   Joshua was admitted to the Upper Silesian Children's Health Center again. This time - to the cancer unit... Thankfully, an MRI scan showed no cancer metastases. Joshua also underwent a cerebrospinal fluid liquid biopsy and started chemotherapy and radiation therapy.  The enemy was crueler than we had thought. The results of genetic tests performed in Bonn were terrifying. It turned out that Joshua had six gene mutations that made the cancer more aggressive!  Since chemotherapy in Poland might not be effective in his case, I have consulted facilities abroad (in the USA, Germany, France, Switzerland, and Canada) that treat Joshua's mutation.  I also learned that Joshua might have an MMRd (mismatch repair deficiency) tumor, which makes him more prone to cancer! However, further genetic testing is necessary. The doctors from Zurich and Toronto also recommended implementing immunotherapy as soon as possible if it turns out that MMRd tumor is present for 100%.  An opportunity presented itself in Switzerland. University Children's Hospital Zurich offered us extra examinations and individual therapy tailored to Joshua's test results!  Unfortunately, as a single mom, I cannot afford an expensive treatment. However, I will do my best to save my child, so I am asking all good-hearted people to help me raise funds for Joshua's examinations and further therapy.  My son is everything to me. I cannot imagine what would happen if I lost him... I am begging you for support! Małgorzata, Joshua's mom *The amount to raise is estimated. UPDATES November 29, 2023, 10:44 am The most terrible diagnosis has been confirmed❗️Save Joshua❗️  The doctors from Zurich and Toronto detected a gene mutation in Joshua's blood, which makes the cancer more difficult to cure.  Having MSH6 mutation means having Lynch syndrome, which increases the risk for cancer, including colorectal, kidney, bladder, stomach, and prostate cancer, and endometrial and ovarian cancer in women.  This news caused more fear and anxiety, and as a mother, I am totally devastated...  Immunotherapy in Zurich, which might be effective for Joshua’s glioblastoma, is our last resort!  Since the latest MRI scan didn't show any new cancer cells, we must act fast and start the treatment as soon as possible. The doctors say now is the perfect moment!  Unfortunately, immunotherapy costs hundreds of thousands of zlotys, and we cannot predict its duration...  So today, I am asking you for support again! Therapy must start now! Without your donations, it won't. The first, six-month-long session plus transportation cost over 400.000 zlotys, which I cannot afford.  However, I will do my best to save my son! We are strong enough to fight the disease, and the only obstacle standing in our way is money.  Please join us in our battle! Even a small donation or a share can make a difference! Małgorzata, Joshua's mom  

157 100,00 zł ( 18.45% )
Still needed: 693 964,00 zł
Diana Ślusarczyk
Diana Ślusarczyk , 3 years old

Diana, nie odchodź tam... Koszmarny Zespół Retta zabiera moje dziecko! Ratunku

Znamy diagnozę: to koszmarny Zespół Retta!!! Jako młodzi rodzice: Kamila i Kamil nie poddamy się w walce o życie naszej bardzo chorej córeczki. Świat nam przygasł, ale nie zamierzamy odpuszczać! Chcemy walczyć, aby nasza mała Księżniczka nie odeszła tam, skąd już nie wróci. Na początku roku otrzymaliśmy diagnozę. Diana cierpi na ciężką, genetyczną chorobę – Zespół Retta. Nasza Gwiazdka utraciła nabyte umiejętności. Nie może nic powiedzieć, chociaż widać, że nas rozumie. Nie usłyszymy już nigdy słów: "mama" i "tata".  Diana nie układa klocków, nie bawi się lalkami, ruchy jej rączek są nerwowe i coraz częściej nieskoordynowane. Nie chodzi, tylko czasami chwyta się mebli, bądź słabo raczkuje, a z czasem będzie coraz gorzej... Codzienność polega na domyślaniu się, co córeczka potrzebuje, co myśli, co Ją boli, a także na licznych rehabilitacjach zarówno w domu, jak i w szpitalu. Wyzwaniem staną się działania związane z opanowaniem stanów padaczkowych. Tak bardzo chcielibyśmy wiedzieć, co nasza cudowna dziewczynka myśli, czuje, na co ma ochotę, co ją boli... Na ten moment wiemy, że uspokaja naszego Aniołka smoczek i metka z ulubionego kocyka.  Nam rodzicom trudno patrzy się na to wszystko, ale wiemy, że możemy bardziej przystosować córeczkę do walki z tą chorobą, tak aby było jej trochę lżej. Stale jesteśmy pod kontrolą licznych lekarzy specjalistów. Jest nam ciężko, gdyż wychowujemy również drugą, młodszą córeczkę Sofię, która bardzo kocha swoją siostrę, a zarazem widzi jej cierpienie. Ogromny ból i rozpacz musiały szybko odejść na dalszy plan. W krótkim czasie staliśmy się właściwie specjalistami tej okropnej choroby. Zaczęliśmy poznawać wszystkie dostępne na świecie metody leczenia. Choroba jest bezlitosna, zabiera nam Księżniczkę na naszych oczach. Wszystko, co niezbędne dla Diany jest przerażająco kosztowne. Zbieramy na kosztowne, zagraniczne leczenie w klinice Chicago RUSH University Medical Center, gdzie Diana przyjmując specjalny syrop będzie przechodziła tę chorobę łagodniej, codzienne czynności staną się łatwiejsze do wykonania, a choroba spowolni swoje degeneracyjne moce. Dzienny koszt to ponad 5 tysięcy złotych, a dwuletnia terapia to juz 4 miliony złotych. Do tego należy doliczyć koszty comiesięcznych lotów do USA. Naukowcy dają nam nadzieję! Lek, na który zbieramy środki pozwala doczekać do terapii genowej – ogromnej nadziei dla dzieci z Zespołem Retta na odwrócenie skutków choroby. Terapia genowa jest już w zaawansowanym stadium badań. Lek podawany jest testowo dziewczynkom w USA, a efekty są obiecujące. Wyodrębniony gen dostarczany do płynu mózgowo-rdzeniowego za pośrednictwem odpowiedniego wirusa zastępuje gen wadliwy, co całkowicie zatrzymuje postęp choroby. Szacunkowy koszt terapii genowej będzie wynosić ok. 3 mln dolarów.  Nie mamy tak ogromnych środków! Wszystkie oszczędności odłożyliśmy na leczenie naszego Skarba, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. W imieniu całej naszej rodziny błagamy o każde możliwe wsparcie dla naszej małej Księżniczki! Nie możemy pozbawić Diany nadziei na normalne życie!  FACEBOOK DLA DIANY –> KLIK LICYTACJE DLA DIANY –> KLIK SPRAWA DLA REPORTERA –> KLIK TVP WROCŁAW –> KLIK ARTYKUŁ O RODZINIE DIANY –> KLIK

791 810,00 zł ( 18.44% )
Still needed: 3 500 050,00 zł
Insar Daukenov
Urgent!
Insar Daukenov , 9 years old

❗️Życie mojego dziecka uzależnione jest od pieniędzy, których nie mam❗️

Błagam o pomoc! U mojego ukochanego synka, dwa miesiące temu, zdiagnozowano śmiertelną chorobę. Naszą codzienność zdominowała walka z chłoniakiem, który brutalnie próbuje pozbawić moje dziecko życia! Wszystko zaczęło się nagle, od zwykłego przeziębienia. Nie było żadnych oznak poważniejszych kłopotów. Insar dorastał jako zdrowe i wesołe dziecko. Przeziębił się w październiku. Nie było to nic zaskakującego, w końcu był to już sezon chorobowy...  Temperatura wzrastała, jednak gdy pojawił się ból pleców między łopatkami, pojechaliśmy do szpitala. Wykonano prześwietlenie i stwierdzono, że syn ma zapalenie płuc prawego płata dolnego. Przepisano antybiotyki, ale po tygodniu stan Insara tylko się pogarszał! Tomografia komputerowa potwierdziła, że zapalenie płuc opanowało całkowicie oba płuca! Stwierdzono wirusowe zapalenie płuc po Covid-19. Insar czuł się coraz gorzej! Kiedy lekarze podjęli decyzję o przetransportowaniu go śmigłowcem do innego szpitala, zbladłam. Czułam, że dzieje się coś złego! Minęły trzy tygodnie. Insar schudł 5 kg i z każdym dniem zaczął słabnąć. Ostatecznie wykonano nakłucie węzła chłonnego. Wtedy postawiono ostateczną diagnozę: chłoniaka anaplastycznego!  Zagrożenie życia własnego dziecka jest jak trzęsienie ziemi, w którym walą się kolejne fundamenty: bezpieczeństwo, zdrowie, spokój. Zostały mi jednak nadzieja i miłość, które nie pozwalają mi się poddać.  Niestety sami lekarze przyznali, że nie są w stanie uratować mojego synka. Poradzono, abyśmy udali się do Turcji i tam kontynuowali leczenie. Tak też zrobiliśmy.  Razem z Insarem jesteśmy już w Turcji, gdzie poddawany jest chemioterapii. Lekarze dają mu dobre rokowania na przeżycie, a ja im wierzę. Leczenie jednak kosztuje majątek! Wszelkie moje oszczędności już się skończyły i nie mam za co opłacić kolejnych rachunków wystawianych przez szpital! Znalazłam się w dramatycznej sytuacji, w której życie mojego dziecka uzależnione jest od pieniędzy, których nie mam! Dlatego proszę Was o pomoc! Pomóż przetrwać mojemu synkowi. Każdy grosz naprawdę może bardzo pomóc. Będę wdzięczna za każdą pomoc: wpłatę, udostępnienie, dobre słowo. Sama nie zdołam pomóc własnemu dziecku, ale razem dokonamy cudu! Mama

48 985,00 zł ( 18.44% )
Still needed: 216 547,00 zł
Radosław Pawłowski
Radosław Pawłowski , 26 years old

Otrzymałem nową szansę od losu! Straciłem nogę, ale życie zostało.

Moje szczęśliwe życie w ciągu zaledwie chwili zamieniło się w koszmar! Miałem wszystko, o czym marzyłem - kochającą żonę, piękną córeczkę, pracę, przyjaciół, pasje, zdrowie… Niestety to ostatnie zostało mi brutalnie odebrane!  Zawsze kochałem motoryzację, motocykle były moją największą pasją. Prędkość, pęd wiatru… Jedna z przejażdżek skończyła się jednak tragicznie… Obudziłem się w szpitalu. Chwilę potem usłyszałem, że konieczna była amputacja nogi. Był to dla mnie szok, byłem przerażony, że nic nie mogę zrobić, cofnąć czasu, zastygłem! Nie da się opisać, co człowiek czuje w takiej chwili. Wypadek - codziennie słyszysz dźwięk syreny alarmowej, kiedy karetka lub straż pożarna wyjeżdża do kogoś potrzebującego. Zawsze sobie myślisz, że ciebie to nie dotyczy. Że tak dramatyczne historie przydarzają się innym. Życie pisze jednak zupełnie inne historie... W jednej sekundzie zawalił mi się cały świat. Miałem tyle planów i marzeń do zrealizowania. Wiedziałem jednak, że się nie poddam, nie mogę! Mam dla kogo żyć, dla kogo się starać. Przede mną bardzo długa droga do samodzielności, o której tak bardzo marzę. Chciałbym kontynuować i rozwijać pasję, wrócić do aktywności fizycznej, do pracy. Chodzić z żoną na spacery, biegać z córką po parku… Muszę mieć siły i sprawność, żeby ją wychować. To mój ojcowski obowiązek i brak nogi nie może być żadnym usprawiedliwieniem. Z tego się nie da zwolnić, jak z niechcianej lekcji wf-u.  Bez odpowiednio dopasowanej protezy nie mam jednak szans na normalne życie. Jestem zmuszony prosić o pomoc, gdyż sam nie zdołałam uzbierać potrzebnej, astronomicznej kwoty. Dostałem ogromną szansę od losu, żyję. Nie wolno mi tej szansy zmarnować! Z Twoją pomocą moje życie może wyglądać inaczej! Radek --- Możesz pomóc biorąc udział w LICYTACJACH

17 631,00 zł ( 18.43% )
Still needed: 78 008,00 zł
Mariola Smolińska
Mariola Smolińska , 63 years old

Lekarze kazali szykować się na najgorsze... Ale wydarzył się cud❗️

Nasz świat wywrócił się do góry nogami 15 kwietnia 2023 roku. Mariola, nasza mama doznała rozległego udaru mózgu. Przeprowadzono trombektomię mechaniczną, ale dwa dni później ledwo wróciłam do domu, a zadzwonił telefon, z informacją, że z mamą jest bardzo źle. Obrzęk mózgu był tak ogromny, że operacja była kwestią życia i śmierci. Stres, strach i ta świadomość, że ukochana mama właśnie walczy o życie, jest nie do opisania. W środku nocy kazali nam jechać do domu, bo nie wiadomo, ile to miało trwać. Rano razem z siostrami miałyśmy odwiedzić mamę na neurochirurgii, ale nie było jej tam. Była na intensywnej terapii! Doszło do niewydolności krążeniowej i oddechowej, potem do odmy opłucnowej i zapadnięcia się płuca. Znów trzeba było mamę zaintubować i zrobić drenaż… Lekarze kazali szykować się na najgorsze. Ale po ponad dwóch tygodniach walki na intensywnej terapii mamcia pokonała te najgorsze chwile. Lekarka, która uratowała jej życie, mówiła, że to cud, że po tak rozległym udarze mama nadal jest z nami, rozumie, co do niej mówimy, rozmawia, dużo pamięta, a nawet je sama! Po dwóch miesiącach w szpitalu rehabilitacyjnym nastąpiła poprawa, ale wystąpiła padaczka poudarowa. Wtedy zaczęła się inna walka – mama ma niedowład połowiczny, jest osobą leżącą, ale z dużymi szansami na to, że wstanie. Niestety, rehabilitacja domowa 3 razy w tygodniu to za mało. Mama powinna być w ośrodku, gdzie rehabilitowałaby się codziennie. Ale akurat teraz kiedy są największe szanse, by stan mamy się poprawił, ciężko jest nam znaleźć placówkę, która by ją przyjęła. Ośrodek rehabilitacyjny to duże koszta. Dlatego prosimy o pomoc ludzi, którzy chcą i mogą pomóc spełnić marzenie naszej mamy – wstać i pójść z prawnuczką na spacer. Mama ma dopiero 62 lata. Nie chcemy, by resztę życia spędziła w łóżku. Wiemy, że ona też chce walczyć. Ma tylko nas, ale same nie damy rady z kosztami. Liczy się każda złotówka. Asia, Basia i Kasia, córki

10 982,00 zł ( 18.43% )
Still needed: 48 593,00 zł
Artur Własow
Urgent!
Artur Własow , 8 years old

Pomoc potrzebna na wczoraj! Uratuj Artura!

„Mamo, boli!” – od tych słów zaczęła się walka, w której przegrywamy. Leczenie jedynie zwalnia chorobę, a powinno zwalczać! Arturek zostanie przyjęty do Turcji pod jednym warunkiem – musimy mieć środki, by pokryć leczenie. Tragedią jest finansowy mur w ratowaniu mojego pięcioletniego synka! Zaczęło się od bólu brzucha, potem nogi… Badanie USG wykazało powiększoną śledzionę, wątrobę i węzły chłonne. Następne badania krwi były tak słabe, że pogłębiono ich analizę na hematologii. Ostra białaczka limfoblastyczna – trzy słowa, które w tym zestawieniu brzmią jak wyrok cierpienia, bólu… również śmierci. Mojemu synkowi podawana jest chemioterapia. Każdy cykl wyniszcza jego maleńkie ciałko, a nowotwór wciąż grasuje. Zdjęcia nawet w połowie nie pokazują tego, jak źle się ma Arturek. Jest dzieckiem, małym dzieckiem, które próbuje dzielnie znosić każde wkłucie, każdą biegunkę, brak apetytu, bóle i mdłości. Te leki to trucizna, które pozostawiają nam złudną nadzieję, że synek zostanie nimi wyleczony.  Arturek mówi, że jak dorośnie też zostanie lekarzem i będzie ratował ludzi. Jest tak niewinny, tak dobry i szczery. Jest naszą małą radością i dumą, ale myśli o przyszłości są dla nas zbyt bolesne, gdy widzę, w jakim jest stanie dzisiaj...  Białaczka nie musi być wyrokiem! Zewsząd dochodzą nas informacje o sukcesach w leczeniu tego nowotworu za granicą, w Turcji. Nasze serca rozrywają się z bólu, gdy wiemy, że możemy go uratować, a ta pomoc jest zwyczajnie niedostępna… Prawie pół miliona złotych! Nie mamy takich pieniędzy! Wszelkie oszczędności wyczerpują się na bieżące wydatki związane z badaniami, dojazdami, zakupem leków.  Tylko zbiórka jest naszą nadzieją, na to, że tysiące dobrych i wrażliwych ludzi zechce podzielić się swoją złotówką i pomóc ratować nasze dziecko! Błagam, nie mamy innego wyboru! Mama Arturka

90 353,00 zł ( 18.42% )
Still needed: 399 967,00 zł
Sebastian Kupniewski
Sebastian Kupniewski , 29 years old

Mój kręgosłup jest coraz słabszy, a Sebastian coraz cięższy... Pomocy!

Mój syn od dawna jest dorosły, ma w końcu już 28 lat. Niestety, w jego przypadku dorosłość nie jest w żaden sposób związana z samodzielnością. Zamiast studiować, zaczynać pracę w wymarzonym zawodzie czy zakładać rodzinę z miłością swojego życia – nie chodzi, nie mówi, nie siedzi samodzielnie… Możemy jednak odmienić jego życie – choć trochę.   Sebastian od dziecka jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną, przykutą do wózka, wymagającą całościowej opieki. Nigdy też nie zaczął mówić. Dzieci innych rodziców z czasem stawały się coraz bardziej samodzielne, uczyły się same jeść, ubierać, chodzić do toalety czy myć. W przypadku Sebastiana taki moment nigdy nie nadszedł. Przez 28 lat codziennie nosiłam mojego syna, karmiłam i przewijałam. Myłam i ubierałam. Sadzałam na wózek i woziłam do lekarzy oraz na rehabilitację do ośrodka.  Robię wszystko, co w mojej mocy, by nasze życie było jak najlepsze i walczę z całej siły o lepsze jutro mojego syna. Czasem jednak jest mi bardzo ciężko. Nasze dochody są skromne, a leki czy też środki do higieny osobistej dla syna kosztują tak dużo, że czasem braknie na codzienne życie. Moje ręce i nogi są jednak coraz słabsze, a kręgosłup jest w stanie wytrzymać coraz mniej. Codzienne dźwiganie Sebastiana przez prawie 3 dekady odebrało mi moje własne zdrowie. Nie mam jednak innego wyjścia – nie mogę przecież opuścić własnego dziecka, dla którego jestem całym światem. Coraz częściej zadaję sobie jednak pytanie jak będzie wyglądała nasza przyszłość, gdy nie będę już mogła podnieść mojego, ważącego ponad 40 kilogramów, syna?  Sebastian wymaga stałej opieki specjalistów. Kiedyś woziłam go na rehabilitację do ośrodka i do szpitala, jednak aktualnie nie jest nią objęty ze względu na brak miejsc. Mój syn mógłby być rehabilitowany prywatnie, ale jest to ogromny koszt… Z tego powodu terapia, której tak potrzebuje, znajduje się teraz poza naszym zasięgiem.   Przez lata pchałam jego wózek na rehabilitację, lecz teraz nie jestem w stanie już dotrzeć z synem sama nawet na wizyty lekarskie – niezbędne jest każdorazowe wezwanie karetki do transportu lub pomoc innych ludzi. Dodatkowo ze względu na prawie śmiertelne zadławienie sprzed wielu lat, Sebastian wymaga karmienia przez PEG, które pozwala dostarczyć pokarm bezpośrednio do żołądka, omijając jamę ustną. Sebastian już tyle lat spędził nie tylko uwięziony we własnym ciele i umyśle, ale także zamknięty w czterech ścianach. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale będę robiła wszystko, co w mojej mocy, aby dla mojego syna była choć trochę lepsza.  Proszę, pomóżcie, aby nie zabrakło nam środków na to, co teraz jest najważniejsze – leczenie i rehabilitacja Sebastiana.  On naprawdę na to zasługuje. Mama Sebastiana

5 875,00 zł ( 18.4% )
Still needed: 26 040,00 zł