Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwia Dubaniewicz
Oliwia Dubaniewicz , 8 years old

Wesprzyj Oliwkę w jej walce o sprawność i lepszą przyszłość❗️

Nasza córeczka przyszła na świat zdecydowanie zbyt wcześnie – dwa miesiące przed planowanym terminem. Wierzyliśmy, że nasza miłość zdoła ją uchronić przed cierpieniem, niestety nie udało się… Oliwia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce – ma niedowład spastyczny czterokończynowy, zez zbieżny, astygmatyzm i zaburzenia przełykania. Nie jest w stanie sama jeść, poruszać się, bawić, myć – wymaga całodobowej opieki i wsparcia. Niestety w sierpniu 2022 roku dostała również swojego pierwszego ataku epilepsji. Została zabrana do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Ataki nocne zawsze kończą się pobytem w szpitalu. Oliwka na stałe musi przyjmować leki, wymaga ciągłej rehabilitacji, opieki logopedy, psychologa, terapii zajęciowej i specjalistycznego sprzętu medycznego, który ułatwi codzienne funkcjonowanie. Obecnie największym wyzwaniem i trudnością jest transport na rehabilitację, do szkoły, do lekarzy – ja sama jestem po operacji kręgosłupa, mam trudności w podnoszeniu córeczki i dźwiganiu jej ciężkiego wózka… Musimy zwrócić się z prośbą o pomoc. Potrzebujemy zakupić specjalistyczny samochód, który będzie umożliwiał przewóz osób niepełnosprawnych. Niestety jest on bardzo drogi, a większość naszych środków i oszczędności pochłania rehabilitacja, leki, kosztowne wizyty… Otworzycie swoje wielkie serce dla Oliwki? Mama Oliwki

11 857,00 zł ( 18.57% )
Still needed: 51 973,00 zł
Diana Ślusarczyk
Diana Ślusarczyk , 3 years old

Diana, nie odchodź tam... Koszmarny Zespół Retta zabiera moje dziecko! Ratunku

Znamy diagnozę: to koszmarny Zespół Retta!!! Jako młodzi rodzice: Kamila i Kamil nie poddamy się w walce o życie naszej bardzo chorej córeczki. Świat nam przygasł, ale nie zamierzamy odpuszczać! Chcemy walczyć, aby nasza mała Księżniczka nie odeszła tam, skąd już nie wróci. Na początku roku otrzymaliśmy diagnozę. Diana cierpi na ciężką, genetyczną chorobę – Zespół Retta. Nasza Gwiazdka utraciła nabyte umiejętności. Nie może nic powiedzieć, chociaż widać, że nas rozumie. Nie usłyszymy już nigdy słów: "mama" i "tata".  Diana nie układa klocków, nie bawi się lalkami, ruchy jej rączek są nerwowe i coraz częściej nieskoordynowane. Nie chodzi, tylko czasami chwyta się mebli, bądź słabo raczkuje, a z czasem będzie coraz gorzej... Codzienność polega na domyślaniu się, co córeczka potrzebuje, co myśli, co Ją boli, a także na licznych rehabilitacjach zarówno w domu, jak i w szpitalu. Wyzwaniem staną się działania związane z opanowaniem stanów padaczkowych. Tak bardzo chcielibyśmy wiedzieć, co nasza cudowna dziewczynka myśli, czuje, na co ma ochotę, co ją boli... Na ten moment wiemy, że uspokaja naszego Aniołka smoczek i metka z ulubionego kocyka.  Nam rodzicom trudno patrzy się na to wszystko, ale wiemy, że możemy bardziej przystosować córeczkę do walki z tą chorobą, tak aby było jej trochę lżej. Stale jesteśmy pod kontrolą licznych lekarzy specjalistów. Jest nam ciężko, gdyż wychowujemy również drugą, młodszą córeczkę Sofię, która bardzo kocha swoją siostrę, a zarazem widzi jej cierpienie. Ogromny ból i rozpacz musiały szybko odejść na dalszy plan. W krótkim czasie staliśmy się właściwie specjalistami tej okropnej choroby. Zaczęliśmy poznawać wszystkie dostępne na świecie metody leczenia. Choroba jest bezlitosna, zabiera nam Księżniczkę na naszych oczach. Wszystko, co niezbędne dla Diany jest przerażająco kosztowne. Zbieramy na kosztowne, zagraniczne leczenie w klinice Chicago RUSH University Medical Center, gdzie Diana przyjmując specjalny syrop będzie przechodziła tę chorobę łagodniej, codzienne czynności staną się łatwiejsze do wykonania, a choroba spowolni swoje degeneracyjne moce. Dzienny koszt to ponad 5 tysięcy złotych, a dwuletnia terapia to juz 4 miliony złotych. Do tego należy doliczyć koszty comiesięcznych lotów do USA. Naukowcy dają nam nadzieję! Lek, na który zbieramy środki pozwala doczekać do terapii genowej – ogromnej nadziei dla dzieci z Zespołem Retta na odwrócenie skutków choroby. Terapia genowa jest już w zaawansowanym stadium badań. Lek podawany jest testowo dziewczynkom w USA, a efekty są obiecujące. Wyodrębniony gen dostarczany do płynu mózgowo-rdzeniowego za pośrednictwem odpowiedniego wirusa zastępuje gen wadliwy, co całkowicie zatrzymuje postęp choroby. Szacunkowy koszt terapii genowej będzie wynosić ok. 3 mln dolarów.  Nie mamy tak ogromnych środków! Wszystkie oszczędności odłożyliśmy na leczenie naszego Skarba, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. W imieniu całej naszej rodziny błagamy o każde możliwe wsparcie dla naszej małej Księżniczki! Nie możemy pozbawić Diany nadziei na normalne życie!  FACEBOOK DLA DIANY –> KLIK LICYTACJE DLA DIANY –> KLIK SPRAWA DLA REPORTERA –> KLIK TVP WROCŁAW –> KLIK ARTYKUŁ O RODZINIE DIANY –> KLIK

796 979,00 zł ( 18.56% )
Still needed: 3 494 881,00 zł
Jakub i Sebastian Firlit
Jakub i Sebastian Firlit , 12 years old

Tata i syn walczą o zdrowie! Pomóż!

Całe życie synka i tym samym nasze, opiera się na prawidłowo dobranych lekach i terapiach oraz rehabilitacji. Kiedy już się wydaje, że stan się stabilizuje, przychodzi kolejne uderzenie i wszystko wraca do punktu wyjścia. Jako tata każdego dnia staram się być oparciem dla Kuby.  Niestety, zdrowie zaczyna mocno ograniczać moje możliwości wsparcia. Dziś sam potrzebuję pomocy… W dniu narodzin synka towarzyszył nam ogromny strach! U Kuby doszło do niedotlenienia oraz krwawienia dokomorowego III stopnia, co doprowadziło do wystąpienia wodogłowia pokrwotocznego. Pierwsze miesiące były nieustanną walką o życie maleństwa, która później przemieniła się w zmagania o zdrowie, trwające do dziś. Lista diagnoz synka wciąż się powiększała: padaczka, problemy ze wzrokiem… W wieku szkolnym otrzymaliśmy orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej oraz diagnozę autyzmu. Jednak nie jest to jedyny problem naszej rodziny… Od wielu lat mam zdiagnozowaną dyskopatię wielopoziomową kręgosłupa lędźwiowego i wielopoziomową dyskopatię szyjną. Ponad wszystko starałem się, aby moje ograniczenia nie wpływały na nasze życie – pracowałem, zabierałem synka na wycieczki. Jednak moje problemy z kręgosłupem zaczęły się nasilać. W końcu w 2022 roku wylądowałem po raz pierwszy na stole operacyjnym. Do tej pory przeszedłem 6 operacji kręgosłupa, ale stan mojego zdrowia stale się pogarsza. Czas oczekiwania na rehabilitację na fundusz, to rok... Dodatkowo od kilku lat borykam się z cukrzycą typu 2. Zmagam się też zaburzeniami lękowymi i dystymią, z tego powodu uczęszczam na psychoterapię. Moja aktywność w tym momencie ogranicza się jedynie do krótkich spacerów i niedługich wyjazdów samochodem. Na więcej nie pozwala mi ból i ograniczenia ruchowe.  Na co dzień, kiedy żona jest w pracy, zajmuję się Kubą. Jeździmy do lekarzy, na zajęcia, terapie. Jest mi ciężko wsiąść do samochodu, jednak nie mam wyjścia i muszę znosić towarzyszący mi ból. Obecnie nie jestem zdolny do podjęcia pracy. Całe życie uczciwie zarabiałem. Dziś mam orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym i nie jestem już w stanie zapewnić nam środków, które są konieczne, aby pokryć wydatki generowane licznymi diagnozami naszej rodziny. Ponad wszystko nie chcę zaprzepaścić tego co udało się wypracować przez lata... Proszę o pomoc, która pozwoli nam na kontynuację leczenia i rehabilitacji. Serdecznie dziękuję za wszelkie wsparcie, znaczy ono dla nas naprawdę wiele! Sebastian ➡️ strona na Facebook'u

3 950,00 zł ( 18.56% )
Still needed: 17 327,00 zł
Piotr Czerpak
Piotr Czerpak , 55 years old

Piotr wracał od żony i dziecka, kiedy został staranowany na drodze. Ratunku!

To nie jest długa historia, choć wydaje się, jakby już od tamtego czasu upłynęła wieczność. Świat wtedy wyglądał jeszcze normalnie, nikt się nie zastanawiał, czy można wyjść we dwójkę lub we trójkę z domu... 18 lutego 2020 r. Piotr uległ wypadkowi drogowemu. Odwoził żonę i synka na Ukrainę, gdzie mieszkają. Wracając już samemu do Polski, czołowo zderzył się z innym samochodem, który wyprzedzał na podwójnej ciągłej. Chociaż to nie Piotr był sprawcą, to on z tego najgorzej wyszedł. Przez długi czas leżał nieprzytomny w ciężkim stanie w szpitalu we Lwowie i oddychał za niego respirator. Dzięki staraniom wielu osób udało się go w czerwcu przetransportować do Polski, gdzie jednak wciąż będzie potrzebował kosztownej rehabilitacji.  Wystarczyła chwila, czyjeś nieodpowiedzialne zachowanie, żeby zwyczajne życie naszej rodziny rozpadło się na milion kawałków. Zapomnieliśmy już o spokojnym śnie. Nie pamiętamy już, jak to jest się beztrosko uśmiechnąć. Wszystkie nasze myśli biegną na oddział intensywnej terapii, gdzie nasz ukochany Piotrek, który do tej pory był kucharzem i pracował w wielu firmach, gdzie zawsze go ceniono, jako uczciwego i sumiennego pracownika, a przede wszystkim  dobrego i pomocnego we wszystkim człowieka, toczy nierówną walkę na śmierć i życie. Strach wypełnił każdą sekundę, a wzięcie powietrza do płuc boli jak uderzenie młotem... Ponieważ europejskie ubezpieczenie zdrowotne nie obejmuje Ukrainy, za wszystkie działania szpitala jak i za sam pobyt musieliśmy płacić prywatnie, co przerasta możliwości rodziny, dlatego uruchomiliśmy pierwszą zbiórkę. Teraz okazuje się, że pomoc dla Piotra jest wciąż potrzebna, bo koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym są ogromne. Kruche jest życie i zdrowie ludzkie. Doświadczamy tego teraz na własnej skórze bardzo boleśnie. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia Piotra sprzed. i po wypadku. Różnica jest ogromna. Chcemy go odzyskać. Chcemy naprawić zniszczenia, które dokonały się w trakcie wypadku. Sami jednak nie damy rady. Bądźcie nadal z nami. Prosimy o wsparcie! Rodzina Piotra

10 664,00 zł ( 18.56% )
Still needed: 46 783,00 zł
Rostyslav Hyszczuk
9 days left
Rostyslav Hyszczuk , 5 years old

W poszukiwaniu kontaktu. Dziecko z autyzmem potrzebuje pomocy!

Od trzech lat nie śpię po nocach... Wiem, że ten problem jest dobrze znany każdej matce 3-latka, ale moja sytuacja jest nieco inna: mój ukochany syn cierpi na autyzm dziecięcy. Jednym z objawów jego problemu jest zaburzenie snu. Synek śpi po 4 godziny na dobę. Jest zbyt mały, żeby podawać mu leki psychotropowe, a melatonina, zalecana przez lekarzy, nie działa… Zaczęłam się martwić, jak skończył rok. Zauważyłam, że nie reaguje na swoje imię, nie wskazuje palcem, dziwnie się zachowuje. Diagnoza powaliła nas z mężem z nóg. Wtedy mało co wiedzieliśmy o autyzmie…  Z czasem okazało się, że synek boi się wysokich dźwięków. Nie znosi, jak płaczą inne dzieci: od razu spada na podłogę, zatyka uszy i krzyczy. Czuje się zaniepokojony, jak w jego obecności rozmawiają przez telefon. Nowe, nieznane rzeczy i niektóre produkty spożywcze wywołują u niego panikę.  Ma potrzebę wielokrotnego powtarzania tych samych czynności. Nie może wysiedzieć w miejscu ani chwili. W ogóle nie mówi, mimo tego, że ma już 3 lata. Jest nadwrażliwy pod względem sensorycznym. Od kiedy zdiagnozowano u synka autyzm dziecięcy, dużo czasu i środków poświęcamy na jego rehabilitację. Bardzo się boję, że moje dziecko nie poradzi sobie w społeczeństwie, ale nie stać nas na kompleksową terapię. Błagam, pomóż nam w tej walce! Mama

1 914,00 zł ( 18.51% )
Still needed: 8 422,00 zł
Agnieszka Różycka
4 days left
Agnieszka Różycka , 4 years old

3-latka kontra lawina diagnoz❗️Pomóż Agniesi❗️

Agnieszka ma 3 latka. W grudniu 2020 roku postawiono jej diagnozę Zespołu Westa. Równolegle stwierdzono też opóźnienie psychoruchowe, torbiel wątroby i retinopatię wcześniaczą. Gdyby tego było mało, potem doszedł jeszcze astygmatyzm i dziecięce porażenie mózgowe.  Mimo tej lawiny chorób Aga jest wesołą trzylatką. Bardzo lubi konie i pływanie… Widzimy, że jest bardzo bystra. Rozumie, co do niej mówimy, podczas pionizacji chce chodzić, ale niestety, jest zamknięta w swoim chorym ciele. Córeczka nie siedzi sama, nie chodzi, z mową jest bardzo ciężko. Od września pójdzie do przedszkola, ale przedtem chcielibyśmy zrobić badania genetyczne, by dowiedzieć się, co stoi za porażeniem mózgowym. Bo przecież po porodzie wszystko było dobrze. Lekarze nie są w stanie podać przyczyny jej stanu, a my czujemy, jak za każdym razem odbijamy się od ściany bez pomocy. Do tego dochodzi największa dla nas przeszkoda – pieniądze. Dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Wierzymy, że te kosztowne badania genetyczne pomogą nam poznań źródło choroby, a potem wdrożyć odpowiednie leczenie. Nawet jeśli nasza córeczka nie będzie całkowicie sprawna, to chcemy zapewnić jej warunki do życia i rozwoju, na jakie zasługuje. A zasługuje na najlepsze! Agnieszka, mama Agi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

5 908,00 zł ( 18.51% )
Still needed: 26 007,00 zł
Władysław Bieńkowski
Władysław Bieńkowski , 75 years old

Pan Władek stracił nogę❗️Pomóż, by znów mógł iść na spacer z malutkim wnuczkiem...

Ponad 2 lata temu stałem się nagle osobą niepełnosprawną... Wcześniej byłem zdrowym mężczyzną w sile wieku. Nie sądziłem, że moja jesień życia zacznie się tragedią, jaką będzie amputacja. Choroba pozbawiła mnie prawej nogi... Całe życie ciężko pracowałem fizycznie. Byłem murarzem... Emerytura miała być zasłużonym odpoczynkiem. Byłem szczęśliwy. Zamieszkałem z moją przyjaciółką Alina, która bardzo mnie wspiera. Zostałem dziadkiem, urodził się mój malutki wnuczek, który stał się moim oczkiem w głowie. Niestety dobre rzeczy przeplatały się ze złymi, z czego najgorszą z nich była choroba... Miażdżyca to bardzo podstępny przeciwnik... Rozwija się wiele lat, często nie dając żadnych objawów. Powoduje osadzanie się na ściankach naczyń krwionośnych cholesterolu i zwężanie ich, przez co tlen i składniki odżywcze nie dopływają do niektórych narządów... Może doprowadzić do zatoru tętnicy i ostrego niedokrwienia niektórych części ciała. Niestety tak stało się ze mną... Miażdżyca zaatakowała prawą nogę. Było tak źle, że lekarze nie mieli wyjścia - podjęli decyzję o amputacji. Utrata nogi była dla mnie ogromną tragedią... Nagle stałem się niepełnosprawny, zdany na pomoc innych. Nawet pójście do łazienki stało się ogromnym wyzwaniem... Ciało tak przyzwyczaiło się do nogi, że czasami wydawało mi się, że wciąż odczuwam w niej ból. Wciąż mam plany, marzenia. Wciąż budzę się z myślą, co dziś zrobi. Jednak chwilę później rzeczywistość boleśnie ściąga mnie na ziemię. Codziennie, od ponad dwóch lat... Wszystkie rzeczy, które wcześniej były dla mnie codziennością - pójście z Aliną na spacer, na zakupy, zabawa z wnuczkiem - dziś stały się dla mnie prawie niewykonalne. Poruszam się na wózku... Niestety, proteza, którą miałem, okazała się źle zrobiona. Cierpię i tak bardzo tęsknię za dawnym życiem... Szansą na jego odzyskanie jest dla mnie specjalistyczna proteza nogi. Niestety, jej koszt jest poza moim zasięgiem - choć to trudne, muszę prosić o pomoc... Proszę, podziel się swoim wielkim sercem i pomóż mi! Marzę, by znów chodzić, być samodzielnym i cieszyć się życiem... Proszę, daj mi tę szansę. Władysław    

3 346,00 zł ( 18.5% )
Still needed: 14 740,00 zł
Amelka Tyczkowska
Amelka Tyczkowska , 11 years old

RATUNKU❗️Nikt nie wie, co tak naprawdę jest mojej córce! Ból odbiera Amelce siły!

Ból, cierpienie, krwiaki na całym ciele… Tak wygląda okrutna rzeczywistość mojej córeczki. Każdej nocy budzi mnie płacz Amelki. Krwawi mi serce, gdy przytulam ją, a ona szepcze swoim cieniutkim głosikiem: „Mamusiu, tak bardzo mnie boli!” Gdybym tylko mogła dać jej lek, który by ją wyleczył… Gdybym tylko wiedziała, co tak naprawdę dolega mojemu dziecku… Wszystko zaczęło się od nagłych napadów hipoglikemii. W 2020 roku Amelka trafiła do szpitala i lekarze wykryli u niej duże spadki cukru. Niezwłocznie dostałyśmy skierowanie do poradni metabolicznej, aby odkryć przyczynę i móc przeciwdziałać tego typu sytuacjom. To niestety nie było takie proste. Następnie córeczka zaczęła dostawać drgawek. Nie wiedziałam co się dzieje! Zostałyśmy skierowane do alergologa. Amelka ponownie przeszła rozbudowaną diagnostykę. Gdy otrzymałam wyniki badań byłam załamana – okazało się, że córeczka nie może jeść tak wielu rzeczy! Konieczne było wprowadzenie restrykcyjnej diety. Amelka musiała zrezygnować z owoców, słodyczy, mąki, soków, soli…  A to i tak nie wszystko! Później, zaobserwowałam u córki obrzęki na stawach, a od lipca 2023 pojawiały się też liczne krwiaki, które tworzyły się samoistnie! Odbywałyśmy kolejne badania i wizyty. Dostałyśmy skierowane na oddział hematologii, gdzie toczyła się dalsza diagnostyka. Wtedy wykryto u  Amelki torbiel na nerce – to był kolejny cios wymierzony prosto w moje matczyne serce…  Do dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć, co jest przyczyną wszystkich dolegliwości, z którymi mierzy się moje dziecko. Amelka każdego dnia jest coraz słabsza, ma bardziej ograniczone ruchy, wymiotuje i niknie w oczach. Zawsze mam przygotowaną torbę, na wypadek, gdybyśmy zaraz musiały udać się do szpitala. Drżę o nią każdego dnia, gdy przechodzi przez próg szkoły, którą kocha całym sercem. Boję się, że zadzwonią z informacją, że stało jej się coś strasznego! Nowotwory o niepewnym lub nieznanym charakterze innych i nieokreślonych umiejscowień – tak brzmi ostatnia diagnoza, którą otrzymałyśmy. Jednak, aby wyleczyć moje dziecko i dać mu upragnioną ulgę, muszę zawalczyć o dalszą diagnostykę. Ta niestety jest niesamowicie kosztowna… Dotychczas starałam się dawać sobie radę sama. Niestety doszłam do momentu, gdzie koszty kolejnych badań i leczenia mojej córeczki przerastają moje możliwości. Ta walka trwa już wiele lat i wiem, że potrwa jeszcze długo. Dlatego jeśli możesz – proszę, wesprzyj nas! Amelka bardzo Cię potrzebuje!  Mama Amelki

3 934,00 zł ( 18.48% )
Still needed: 17 343,00 zł
Antonina Kisielewska
Antonina Kisielewska , 4 years old

Tosia urodziła się jako skrajny wcześniak! Wywalczyła życie, teraz walczy o sprawność!

Nie tak miało wyglądać dzieciństwo mojej córeczki… Nie tak wyobrażałam sobie jej życie. Zanim Tosia przyszła na świat, codziennie układałam sobie nasze szczęśliwe życie. Snułam plany, marzenia, wyobrażałam sobie jak cudownie będzie po jej narodzinach. Niestety przedwczesny poród zmienił wszystko...  Antosia urodziła się jako skrajny wcześniak już w 27. tygodniu ciąży. Wiedziałam, że to znacznie za wcześnie, wiedziałam, że nie będzie dobrze... Nie myliłam się. Diagnozy, które słyszałam były jak szpilki wbijane w moje serce. Dysplazja oskrzelowo-płucna, retinopatia i stopa końsko-szpotawa, to tylko niektóre z niepełnosprawności, które dopadły moje dziecko. Całe szczęście dobra opieka w szpitalach i usilne starania lekarzy pozwoliły mi w końcu zabrać córkę do domu. Tosia niedawno skończyła 2-latka. Od kiedy pamiętam, nasz kalendarz po brzegi wypełniają wizyty lekarskie, terapie, rehabilitacje… I ten ciągły strach o to, czy na pewno wszystko idzie w dobrym kierunku, czy stan mojej córeczki za chwilę drastycznie się nie pogorszy.  Po wielu zabiegach i próbach leczenia w różnych szpitalach moja córka nadal bardzo potrzebuje pomocy. Dzięki środkom ze zbiórki będę mogła opłacić gipsowanie chorej nóżki,  zagraniczną operację, a także nasz pobyt za granicą. Niestety w Polsce nie znaleźliśmy odpowiedniej pomocy. Całkowitą szansę na wyleczenie dają nam jedynie specjaliści z Wiednia. Pokładam w tym leczeniu ogromne nadzieje, jednak sama nie dam rady zdobyć środków, które pozwolą mi wesprzeć terapię córki.   Chcę dla naszego dziecka jedynie normalności, tych wszystkich zwyczajnych rzeczy, których może jej w życiu zabraknąć, tylko dlatego, że urodziła się chora. Będę walczyć o normalność dla naszego dziecka, do momentu, w którym wygramy. Dzięki ludziom, którzy nas wspierają, wciąż wierzę, że Antosia pewnie stanie na nogi i będzie kiedyś dotrzymywała kroku życiu, koleżankom, kolegom i wyzwaniom, jakie podejmie.  Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda! Marta, mama Tosi ➤ Antosię można wspierać także poprzez licytacje na Facebook'u

6 484,00 zł ( 18.46% )
Still needed: 28 623,00 zł