Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktoria Jaczewska
Wiktoria Jaczewska , 8 years old

Tylko niezwykle drogi sprzęt rehabilitacyjny da Wiktorii szansę na pierwszy krok - pomóż❗️

Nasza córeczka ma na imię Wiktoria, urodziła się w 2016 roku w 27 tygodniu z wagą 950g. W wyniku wielu skutków wcześniactwa cierpi i walczy o swoją przyszłość każdego dnia! Niedotlenienie, wylewy, skrajne wcześniactwo, gen Col4a2, dodatkowo boryka się z lekooporną padaczką. Ma wzmożone napięcie mięśniowe, a także opóźnieniem rozwoju w postaci mózgowego porażenia dziecięcego.  Codzienna rehabilitacja, wizyty u specjalistów, turnusy rehabilitacyjne i niezbędny sprzęt psychoruchowy są bardzo kosztowne i dlatego prosimy o waszą pomoc. Otrzymaliśmy kosztorys robota do nauki kroczenia, cena powaliła nas na kolana... Niestety tak przerażająco wysoka kwota jest dla nas nierealna. Zalecenia Pani Doktor z kliniki ortopedycznej jest, by Wiktoria zaczęła chodzić. Osiągnięcie takiej umiejętności byłoby dla niej zdecydowanym ułatwieniem.  Zrobimy wszystko, by umożliwić to naszej córce, ale bez środków to się nie uda! Trening w specjalistycznym urządzeniu pozwala utrzymać pozycję pionową i pełne obciążenie nóg, utrzymuje ruchomość stawów oraz ma pozytywny wpływ na prawidłowe oddychanie, krążenie, jak i budowę i siłę mięśni u dzieci. Brzmi dosłownie jak nasze marzenie...  Cena niestety to dla nas zupełna abstrakcja. 166 000 złotych, tyle kosztuje nasze marzenie. Pierwsze kroki córki.  Każda pomoc, nawet ta najmniejsza jest zatem na wagę złota. Rodzice Wiktorki 

33 356,00 zł ( 18.88% )
Still needed: 143 240,00 zł
Wojtuś Janeczek
Wojtuś Janeczek , 5 years old

Wojtuś kontra autyzm. Nierówna walka o przyszłość naszego synka trwa! POMÓŻ!

Nasz synek przyszedł na świat zdrowy. Bardzo się cieszyliśmy – pierwsze dziecko to zawsze niesamowite przeżycie dla rodziców. Początkowo Wojtuś rozwijał się bez problemów. Niestety, z czasem zaczęliśmy dostrzegać niepokojące symptomy… Około drugiego roku życia, nasz synek nadal nie reagował na podstawowe sygnały. Nie wodził wzrokiem za palcem, nie chciał jeść niczego innego niż papki, nawet nie starał się wypowiadać pierwszych słów. Lekarze mówili, że to nic czym powinniśmy się martwić. Każde dziecko rozwija się w swoim tempie – to normalne, ale czuliśmy, że z naszym synkiem jest coś nie tak.  Zaczęliśmy czytać, dowiadywać się, szukać informacji. W naszych głowach pojawiało się więcej pytań, niż odpowiedzi. Trafiliśmy do specjalistycznego ośrodka, gdzie skierowali naszego malucha na wizytę u psychologa. Dalsza diagnostyka tylko potwierdziła nasze obawy – u Wojtusia zdiagnozowano autyzm… Nie jest łatwo usłyszeć taką informację. To nie jest choroba, którą da się wyleczyć – Wojtuś będzie musiał iść z nią przez życie. Chociaż czuliśmy, że coś niedobrego dzieje się z naszym dzieckiem, nie byliśmy w stanie się przygotować na te wieści.  Obecnie nasz synek chodzi do przedszkola integracyjnego, gdzie objęty jest terapią. Uczestniczy również w dodatkowych zajęciach oraz spotkaniach ze specjalistami. Cały czas staramy się pracować nad jego mową oraz rozbudowywać dietę. Jest to bardzo trudne... Każda próba podania jedzenia o innej strukturze niż papka, kończy się pluciem lub wymiotami. Dodatkowo Wojtuś wciąż nie mówi. Już od kilku lat, czekamy na te najpiękniejsze dla rodziców dwa słowa „mama” i „tata”...  Dzięki Waszemu wsparciu Wojtuś miał zapewnione leczenie i rehabilitację, za co z całego serca dziękujemy. Niestety przed nami dalsza diagnostyka, wizyty u neurologów, dietetyków i fizjoterapeuty. To wszystko generuje olbrzymie koszty, dlatego ponownie musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc.  Chcielibyśmy, aby nasze dziecko było w przyszłości samodzielne, mogło mówić, komunikować o swoich potrzebach. Nie wyobrażamy sobie, że musiałby do końca życia być zależny tylko od nas lub swojej młodszej siostry. Aby uniknąć tego najgorszego dla nas scenariusza, musimy działać. Rehabilitować synka i dalej diagnozować. Niestety koszty każdego dnia rosną, a my nie jesteśmy w stanie za nimi nadążyć… Zwracamy się z uprzejmą prośbą o dalsze wsparcie. Już nam udowodniliście, że razem z Waszą pomocą jesteśmy w stanie zapewnić lepszą przyszłość naszemu dziecku. Będziemy niezmiernie wdzięczni, za każde, nawet najmniejsze wsparcie! Rodzice

1 105,00 zł ( 18.88% )
Still needed: 4 747,00 zł
Sylwia Lerch
Sylwia Lerch , 38 years old

By znów nauczyć się chodzić

Sylwia ma 35 lat, ale choroba, z którą walczy, uniemożliwia jej życie, o jakim zawsze marzyła. U córki zdiagnozowano dystrofię mięśniową, która stopniowo odbiera jej coraz większą siłę w mięśniach i władzę nad własnym ciałem. To walka z przeciwnikiem, na którego nie ma lekarstwa. Można jedynie opóźniać jego postępy... Niestety dwa lata temu choroba zdążyła również zaatakować serce córki. Konsekwencje były potworne. W czerwcu 2018 roku u Sylwii doszło do zatrzymania krążenia. Stan córki udało się ustabilizować, ale jeszcze przez dwa miesiące przebywała w śpiączce, na oddziale intensywnej terapii. Po wszystkim córce wszczepiono kardiowerter - urządzenie dbające o prawidłową pracę serca.  Sylwia potrzebuje stałej opieki lekarzy i rehabilitantów. Bardzo zależy nam na tym, by miała dostęp do specjalistycznego sprzętu, dzięki któremu może intensywnie ćwiczyć w walce o swoją sprawność. Największe postępy zauważamy po odbywanych przez córkę turnusach. To właśnie dzięki nim Sylwia może coraz lepiej chodzić. Specjalistyczny sprzęt umożliwia również pionizację córki. Każdy, nawet najmniejszy krok w stronę sprawności i samodzielności Sylwii jest dla nas bardzo ważny.  Sylwia jest bardzo kontaktowa, ma w sobie duże pokłady sił do tego, by zawalczyć o swoje lepsze jutro. Chcemy jej to umożliwić, dlatego z całego serca prosimy Państwa o pomoc w zbieraniu środków na dalszą rehabilitację córki. To szansa, której nie możemy stracić!  Rodzice Sylwii   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

5 220,00 zł ( 18.87% )
Still needed: 22 440,00 zł
Diana Olijar
Diana Olijar , 36 years old

Samotna matka walczy o życie... Pomóż Dianie wygrać z bólem!

Niestabilność kręgów szyjnych stawia mnie pod ryzykiem śmierci. Zostało niewiele czasu, a ja jestem coraz słabsza. Nie mam siły jeść, nie mam siły wstać rano. Większość czasu spędzam przykuta do łóżka. Każdy ruch może spowodować kolejne zwichnięcie. Przy śmianiu się wypadają mi żebra, a chwycenie za kubek z ciepłą herbatą powoduje zwichnięcie barku.  W swoim życiu przeszłam naprawdę wiele. Doświadczyłam przemocy w rodzinie, a wskutek genetycznego zaburzenie tkanki łącznej moje organy są osłabione i jestem podatna na urazy. Stąd teraz niestabilność szczęki i kręgosłupa z efektem kaskadowym na całe ciało, stawy, ucisk żył i nerwów szyjnych, które są odpowiedzialne za autonomiczny system nerwowy, regulacje ciśnienia, krwiobiegu, trawienia, oddychania… Przed okrutną diagnozą prowadziłam aktywny tryb życia razem ze swoją cudowną córeczką. Pracowałam jako personel pokładowy w liniach lotniczych, byłam wolontariuszką w organizacji charytatywnej, zdobywałam kwalifikacje tłumacza prawnego, próbowałam swoich sił jako modelka. Uwielbiałam piesze wycieczki, a każdy dzień witałam z uśmiechem na twarzy. Mimo że mój stan zdrowia stopniowo się pogarszał, nie poddawałam się, wierząc w zapewnienia specjalistów, że po prostu potrzebuje odpoczynku i dobrego snu… Zmagałam się z rozległym bólem, skrajnym zmęczeniem, migrenami, problemami z równowagą, omdleniami, zwichnięciami oraz całą masą innych objawów. Trwało to do momentu, w którym upadłam i nie byłam już w stanie pracować. Po długiej walce i licznych upadkach wskutek nagłego zaniku napięcia mięśniowego, w końcu zdiagnozowano u mnie Zespół posturalnej tachykardii ortostatycznej, oraz zespół Ehlersa Danlosa. EDS jest schorzeniem wieloukładowym, co oznacza, że wpływa na skórę, ścięgna, więzadła, naczynia krwionośne, narządy wewnętrzne, kości... Pomimo dotkliwości choroby i jej wyniszczających objawów uważa się, że to cichy zabójca. Ludzie mogą wyglądać zdrowo na zewnątrz, nawet jeśli w środku choroba rozrywa ich na strzępy.  Operacja uchroniła mnie przed śmiercią. Był to czas pełen bólu i łez. Bałam się i tęskniłam za córeczką oraz resztą rodziny. Mój stan został ustabilizowany. Po roku szpital wykona kolejne prześwietlenie i wtedy będzie wiadomo, czy kości się zrosły, czy będę potrzebowała kolejnego zabiegu. Jestem osłabiona i wymagam codziennej opieki. Walczę o sprawność i samodzielność – bardzo potrzebuję dalszego leczenia w związku z EDS. Zmagam się ze zwichnięciami stawów, Zespołem Aktywacji Komorek Tucznych (MCAS) oraz innymi problemami z organami wewnętrznymi. To nie jest pełna lista, ale muszę zacząć od leczenia stawów. Najlepiej działa proloterapia oraz leczenie komórkami macierzystymi.  Moim największym pragnieniem jest bycie sprawną mamą dla mojej córeczki. Z jednej strony rozrywa mnie ból choroby, z drugiej chęć bycia sprawną mamą dla mojego dziecka. Potrzebuję Waszej pomocy! Diana ➤ Diana na Facebook'u

28 383,00 zł ( 18.86% )
Still needed: 122 052,00 zł
Sławomir Mucha
Sławomir Mucha , 40 years old

Niespodziewana diagnoza zmieniła całe jego życie! Pomóż!

Sławek urodził się jako zupełnie zdrowe dziecko, jednak w późniejszym dzieciństwie ujawniła się u niego straszna choroba, która odmieniła bezpowrotnie całe nasze spokojne życie. W wieku 10 lat Sławek po raz pierwszy doznał utraty przytomności z jednoczesnym atakiem padaczki. Atak ten wpłynął na pogorszenie sprawności mojego dziecka, powodując trwały niedowład prawej ręki. Ataki te stawały się częstsze i gwałtowniejsze. Liczne wizyty w klinikach dały ostateczną diagnozę: dziecięce porażenie mózgowe. Od tamtej pory Sławek cały czas jest pod opieką neurologów, wymaga stałej rehabilitacji i zażywania silnych leków. Jest on obecnie osobą, która w życiu codziennym cały czas potrzebuje wsparcia przy podejmowaniu nawet najprostszych decyzji i czynności takich jak ubranie się czy zjedzenie posiłku. Każdego dnia muszę pilnować, by zażył lekarstwa, bez których nie jest w stanie normalnie funkcjonować bez gwałtownych, zagrażających życiu ataków. Sławek uczęszcza do Środowiskowego Domu Samopomocy, w którym uczestniczy czynnie w wielu zajęciach rozwojowych i rehabilitacji. Po każdym ataku niedowład ręki powiększa się, przez co wymaga jeszcze intensywniejszej rehabilitacji, które jednak tylko częściowo przywracają wcześniejszą sprawność.  Głęboko wierzę, że wszystkie moje starania w samotnym wychowaniu mojego 37-letniego syna pomogą nam cieszyć się życiem i nie pogłębiać już i tak dojmującej niepełnosprawności Sławka. Mój mąż zmarł ponad 30 lat temu. I choć nasze życie wcale nas nie oszczędza, staramy się z całych sił pokonywać wszystkie napotkane przeciwności. Dzięki Waszej pomocy będę mu mogła zapewnić nie tylko należytą rehabilitację podczas turnusów rehabilitacyjnych w prywatnych ośrodkach, ale przede wszystkim dać namiastkę normalnego życia bez cierpienia i strachu przed kolejnym atakiem padaczki. mama Sławka Kwota zbiórki jest szacunkowa

6 017,00 zł ( 18.85% )
Still needed: 25 898,00 zł
Blanka Kaczmarkiewicz
Blanka Kaczmarkiewicz , 3 years old

Liczne wady nie mogą zniszczyć dzieciństwa Blanki❗️Pomóż...

Chcielibyśmy tylko jednego – by nasza córeczka była zdrowa. Oczami wyobraźni widzieliśmy, jak będą wyglądały jej pierwsze dni, miesiące, lata. Urządzaliśmy pokoik, starannie dbając o każdy szczegół. Niestety, los zadecydował inaczej, zsyłając na nas chorobę, z którą walka jest niezwykle trudna i niejednoznaczna.  Blanka urodziła się z asocjacją VACTERL. Jest to zespół licznych wad wrodzonych. Gdy poznaliśmy diagnozę, nogi się pod nami ugięły. Informacje, które do nas docierały, prowadziły do okrutnego przerażenia. Z jednej strony wiedzieliśmy, że musimy oswoić się z myślą o chorobie, z drugiej nie dopuszczaliśmy do siebie możliwości, że może być aż tak źle… Nasza córeczka ma tylko jedną nerkę, miała także zrośnięty przełyk, chore serduszko oraz wadę rączek. Właśnie w taki sposób objawiła się jej choroba. Całe dwa pierwsze miesiące życia, zamiast spędzić w domu, w bezpiecznych objęciach nas – rodziców, Blanka spędziła w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, przechodząc liczne zabiegi oraz operacje. Tak rozpoczęło się jej życie, w którym ból i cierpienie stały się codziennością.  Bardzo baliśmy się problemów z jedzeniem, jakie występowały u córeczki. W tym momencie stan się polepszył, a Blanka jest bardzo dzielna i robi ogromne postępy. W tym momencie największym problemem są te z rączkami. Pomimo chęci, nie jest w stanie długo utrzymać zabawek, czy przedmiotów w dłoniach. Nie na mowy o samodzielnym jedzeniu i piciu z kubeczka. Widzimy, jak rozwija się każdego dnia – ale też jak walczy z ogromnymi ograniczeniami.  Córka będzie musiała przejść operację rączek, która nie jest refundowana w naszym kraju. Łączy się to z kosztami, które są w tym momencie poza zasięgami naszej rodziny. Chcielibyśmy przychylić jej nieba, zrobić wszystko, by jej życie nie kojarzyło się z niepełnosprawnością. Sami nie damy rady, dlatego prosimy o wsparcie. Dla nas każda złotówka jest na wagę złota i lepszego życia Blanki!  Marta i Michał, rodzice

151 020,00 zł ( 18.83% )
Still needed: 650 787,00 zł
Edyta Prokopowicz
Edyta Prokopowicz , 49 years old

Zatrzymaj się na chwilę i... pomóż! Walczę z rakiem o swoje życie... Z Tobą mi się uda!

Dokładnie tu, gdzie jesteś – TERAZ. Zatrzymaj się na chwilę. Czasami życie wystawia nas na próbę i niesie ze sobą trudne sytuacje. Nie jesteśmy w stanie ich pojąć i to jest absolutnie normalne. Zamknij wtedy oczy i weź głęboki oddech. Zachowaj spokój i ufaj, że wydarzą się dobre rzeczy… Tak jak ja zaufałam dwa lata temu… Zwróciłam się wtedy do Was z prośbą o… życie. W największych koszmarach nie sądziłam, że przyjdzie mi o to prosić. Byłam świeżo co po otrzymaniu diagnozy: nowotwór złośliwy – guz lewego płuca z przerzutami do kości. Byłam też wtedy żoną Rafała, mamą Gabrysi i Jakuba oraz właścicielką Stefana – teriera szkockiego. I wiecie co? Nadal jestem! Wciąż mam niewiarygodne szczęście pełnić wszystkie te role!  Otrzymałam wtedy pomoc, która dosłownie „postawiła mnie na nogi". Połączenie leczenia konwencjonalnego z niekonwencjonalnymi metodami (wlewy dożylne, suplementy diety), na które wówczas zbieraliśmy, przyniosło pozytywne rezultaty, wzmocniło organizm i zatrzymało chorobę. Jestem Wam wdzięczna za każdy dzień dobrego życia! Nie jest łatwo tu wracać i ponownie prosić o pomocną dłoń. Nie mam jednak innego wyjścia, jeśli nadal chcę prowadzić życie, jakie do tej pory prowadziłam… Z powodu niewielkiego powiększenia guza przede mną kolejny etap. Czekam na kwalifikacje do radioterapii stereotaktycznej. Metoda ta polega na jednorazowym lub kilkukrotnym podaniu dużej dawki promieniowania, która ma doprowadzić do martwicy guza nowotworowego. Jak widzicie – nie poddaję się. W momentach krytycznego zwątpienia wybieram optymizm. Wtedy czuję się lepiej! Jeśli zechcesz mi pomóc utrzymać ten stan i dołożyć cegiełkę do mojego leczenia będę niezmiernie wdzięczna… Edyta Mój optymizm to również moja pasja, którą jest robienie zdjęć. Uchylam przed Tobą skrawek mojego dobrego życia: https://www.instagram.com/eddapro https://www.instagram.com/photo_edyta_prokopowicz/ Może będzie Ci ze mną miło? Serdecznie zapraszam.

11 294,00 zł ( 18.82% )
Still needed: 48 700,00 zł
Maksymilian Chrapkowicz
Maksymilian Chrapkowicz , 27 years old

Borelioza zabrała sprawność, ale nie marzenia... Wspomóż walkę Maksa!

Mam na imię Maks i mam 25 lat. Moje problemy zdrowotne zaczęły się 4 lata temu, gdy mój stan zdrowia zaczął się znacznie pogarszać. W wakacje 2019 roku objawy postępowały do tego stopnia, że zostałem zmuszony do korzystania z wózka inwalidzkiego. Nie miałem sił, by poruszać się o własnych nogach…  Początkowa diagnoza była bardzo trudna dla mnie – stwardnienie rozsiane. Podjąłem leczenie, które niestety nie pomagało. W międzyczasie drążyłem tę kwestię i szukałem innej możliwości mojej niedyspozycji i tym sposobem od lipca 2020 roku leczę się na boreliozę. Diagnoza została postawiona przez lekarza chorób zakaźnych. Od tamtego momentu stale uczęszczam na rehabilitację. Choroba w moim przypadku za główny cel obrała sobie nogi. Zanik mięśni i początkowa diagnoza, a co za tym idzie leczenie, spowodowały, że szybka utrata mięśni nijak ma się do czasu ich odbudowy. Jest to zdecydowanie długi, wymagający i pracochłonny czas, ale się nie poddam i osiągnę zamierzony cel! Rehabilituję się od 2019 roku, czyli od momentu, w którym zostałem zmuszony korzystać z wózka inwalidzkiego. Początkowo były to turnusy rehabilitacyjne nieodpłatne z NFZ oraz ćwiczenia w domu we własnym zakresie. Jednak, aby zwiększyć postępy, trzeba było zintensyfikować rehabilitacje i podjąć je prywatnie. Od tego momentu wraz z kolejnymi dniami rehabilitacji zaczęły pojawiać się kolejne mniejsze sukcesy, które wspólnie tworzą coraz większe sukcesy. Do momentu, w którym choroba przejęła stery nade mną, prowadziłem normalne życie jak moi rówieśnicy. Czerpałem z życia pełnymi garściami, realizowałem plany, marzenia, pasje i snułem oraz odkrywałem nowe. Moją największą pasją jest motoryzacja oraz muzyka, która towarzyszy mi każdego dnia. Różnica w moim życiu względem zaostrzenia choroby a dzisiaj, jest znacząca i zauważalna, gdyż coraz więcej a przede wszystkim pewniej poruszam się o chodziku. Jestem też bardziej samodzielny. To jednak jeszcze nie koniec mojej rehabilitacji, lecz aby to było możliwe, potrzebne są duże nakłady finansowe, których coraz częściej mi brakuje. Zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc i wsparciu w powrocie do pełnej sprawności. Każda złotówka to kolejny krok, który sprawia, że jestem coraz bliżej celu.  Dziękuję każdemu, kto udostępni tę zbiórkę czy zechce ją wspomóc. Maks

8 872,00 zł ( 18.79% )
Still needed: 38 320,00 zł
Leszek Specjał
Leszek Specjał , 41 years old

Proteza ręki to moja nadzieja na sprawną przyszłość. Proszę, pomóż!

Witam wszystkich znajomych i tych, których jeszcze nie zdążyłem poznać... Nie umieram i nie mam zamiaru odchodzić za szybko z tego świata. 😉 Wręcz przeciwnie – chcę cieszyć się życiem i zrobić rzeczy, na które nie miałem dotychczas szans! Wypadek przy pracy w kopalni, który miał miejsce w 2012 roku, pozostawił mnie z fatalnymi konsekwencjami. Straciłem przez niego nerkę, śledzionę i lewą rękę, która została mi amputowana powyżej łokcia. To był najboleśniejszy cios… W jednej chwili straciłem sprawność i samodzielność. Moja codzienność nie przypominała już tej, którą cieszyłem się wcześniej. Stała się walką o wykonanie choćby prostych czynności. Otrzymałem protezę ręki, ale był to bardzo ograniczony model i z czasem uległ zniszczeniu, a ja chciałbym normalnie funkcjonować. Bez ograniczeń, które na każdym kroku spędzają mi sen z powiek. Przez brak kończyny trudno jest mi zachować poprawną pozycję ciała i każdego dnia mój kręgosłup narażony jest na pogłębianie się wad postawy. Zawiązanie sznurówek, majsterkowanie czy też bardziej efektywna jazda na rowerze ze specjalistyczną protezą nie byłaby już dla mnie przeszkodą. Proteza pozwoliłaby mi na powrót do dużo większej sprawności i niezależności. Dzięki temu urządzeniu mógłbym wydajniej pracować i realizować swoje marzenia, które wcześniej były ograniczone przez niepełnosprawność. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach protezy są bardzo drogie i niestety, nie jestem w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów. Dlatego też, zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Jestem wdzięczny za każdą formę wsparcia, również za udostępnienie mojej historii i zbiórki w swoim otoczeniu. Wierzę, że razem możemy osiągnąć sukces i dzięki Waszej pomocy, uda mi się poprawić jakość mojego życia. Leszek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

15 998,00 zł ( 18.79% )
Still needed: 69 109,00 zł