Pomóż, by rak nie odebrał mi cennego czasu!
Trzy lata temu zrobiłam jak zwykle co roku, badania, w tym prześwietlenie klatki piersiowej. Prześwietlenie robiłam dzięki zaleceniom mojej doktor pulmonolog po przebytym, pięć lat wcześniej, ciężkim zapaleniu płuc. Oprócz moich zmagań z rozedmą płuc, niczego więcej się nie spodziewałam. Poszłam z wynikiem prześwietlenia do lekarza i od razu w gabinecie, doktor zadzwoniła do Instytutu Onkologii i umówiła mnie na wizytę. Wszystko działo się tak szybko… Dwa miesiące później już leżałam na sali operacyjnej, podczas operacji usunięto mi część prawego płuca. Tak, to był nowotwór złośliwy. Poruszenie w rodzinie było ogromne, a ja po cichu znosiłam ból. Po kilku tygodniach od operacji, mogłam wrócić normalnego życia emerytki. Kocham dzieci i wnuki, czuję się im potrzebna, dlatego tak bardzo chce mi się żyć! Niestety nastąpiło załamanie i nic już nie było pewne. Zaczęłam usypiać, wszędzie tam, gdzie siadałam. Widziałam zaniepokojone oczy dzieci. Za ich namową trafiłam do szpitala. Podłączono mnie do tlenu i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że do tej pory brakowało mi tchu. Brakowało mi powietrza, by oddychać. Lekarze nie chcieli mnie wypuścić do domu bez zapewnienia, że będę cały czas podłączona do koncentratora tlenu. Przynajmniej 16 godzin na dobę. Wypożyczyliśmy więc niezbędny sprzęt, a ja mogłam już być wśród bliskich. Jednak podłączona rurką do maszyny musiałam być wciąż w tym samym miejscu, więc kładłam się i siadałam i tak na zmianę. To gorsze niż myślałam. Byłam zdana na 2 metry kwadratowe, a chciałam jeszcze spacerować, rozmawiać z sąsiadkami i samodzielnie wyjść z domu. Córka znalazła dla mnie mały, przenośny koncentrator tlenu, który mogę nosić, jak torebkę. Byłam szczęśliwa, że istnieje taki sprzęt i wydałam wszystkie oszczędności, aby go kupić. Kosztował prawie 5 tysięcy. Miesięcznie wydaję na leczenie połowę emerytury. A ja chcę jeszcze otwierać oczy rano i podziwiać poranki i zachody słońca. Marzę wyrwać śmierci jeszcze wiele lat, z Bożą pomocą zobaczyć prawnuki. Jednak brakuje mi środków do dalszej walki. Dlatego proszę, pomóż mi… Każda złotówka to dla mnie szansa na szczęśliwą codzienność! Marianna *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.