Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Szynkowska
Julia Szynkowska , 4 years old

Bitwa o życie, która trwa od urodzenia! Pomóż zawalczyć o oddech!

O jej życie drżymy od chwili jej narodzin. Dzień, który miał być tym najszczęśliwszym, jednocześnie stał się tym, w którym w nasze życie wkradł się niekończący się strach. Zaraz po porodzie u Julki zdiagnozowano wrodzone wady rozwojowe przegród serca – ubytek przegrody przedsionkowo komorowej i wadę rozwojową dużych tętnic, zwężenie cieśni aorty. Miała zaledwie 6 dni. Dwa razy przeprowadzono u niej operację na otwartym sercu, a córeczka nie ma jeszcze nawet skończonych trzech lat... Co gorsza, doszła również druga, równie okropna diagnoza - mukowiscydoza. Choroba postępuje i tak samo, jak na początku, udowadnia, że nigdy nie można stracić czujności. Badania, wymazy z nosa i gardła, badania wątroby, jelit, trzustki, rentgeny, badania krwi, codzienne inhalacje, drenaże, garść tabletek. I każdego dnia, tygodnia, miesiąca, czy roku, do końca życia... Wszystko po to, by nie dać się zaskoczyć mukowiscydozie.  Walka toczy się zarówno o płuca, jak i wątrobę, i o każde bicie serca. Podczas ostatniej wizyty w szpitalu zaobserwowano u Julki spowolniony postęp rozwoju. Badania wykazały, że Julka ma wolniejsze tempo i niski poziom rozwoju psychomotorycznego. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie na leczenie naszej córeczki! Każda przekazana wpłata pozwoli nam na nowo uwierzyć, że jeszcze może być dobrze... Rodzice   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 712,00 zł ( 20.11% )
Still needed: 6 799,00 zł
Jakub Krzemiński
Urgent!
Jakub Krzemiński , 49 years old

Leczenie przestało działać❗️ Ratuj życie taty czwórki dzieci!

Spełnił się najczarniejszy scenariusz! Mój mąż walczy z nowotworem, który znów wychodzi na prowadzenie… Ostatnie wyniki zupełnie nas załamały. WZNOWA. Dla nas to jak koniec świata…  W grudniu 2019 roku do życia naszej rodziny wkroczył potwór. Przez wiele miesięcy niepozornie dawał o sobie znać. Kuba, mimo że był pod opieką lekarzy, długo nie usłyszał prawidłowej diagnozy. Dopiero w marcu 2020 roku, po długiej 3-tygodniowej diagnostyce i pobraniu wycinków z płuca zapadł wyrok – nowotwór złośliwy płuc z przerzutami do opłucnej w IV stopniu zaawansowania! To jemu podporządkowaliśmy ostatnie lata naszego życia. Najtrudniejsze, jakie pamiętam. Dzięki Waszej pomocy Kuba przeszedł immunoterapię, która w połączeniu z celowanym leczeniem genetycznym zdziałała cuda i przerzuty wycofały się z organizmu męża. Niestety, to koniec dobrych wieści. Leczenie przestało działać! Od podania ostatniej immunoterapii minęły 3 lata. Nowotwór miał czas, by zebrać siły, odnaleźć inną drogę i mutować dodatkowo. Udało mu się. W prawym płucu Kuby wykryto kolejne zmiany… Choć samej trudno mi w to uwierzyć, kolejny raz, przełykając własne łzy, muszę prosić o pomoc. Kuba potrzebuje ponownej immunoterapii - 5 wlewów, każdy z nich w cenie, która powala zwykłego człowieka… Jego organizm traci siły, by walczyć samodzielnie. Ja sama też mu nie pomogę… Dlatego błagam, pomóżcie uratować najlepszego męża, tatę czwórki dzieci i dobrego człowieka. To jeszcze nie czas, by się żegnać… Daria, żona

14 987,00 zł ( 20.12% )
Still needed: 59 482,00 zł
Justyna Glapińska
Justyna Glapińska , 33 years old

Po 26 operacjach wciąż walczę o sprawność❗️Pomóż pokonać ból

Przeszłam 26 operacji. W tym roku kończę 31 lat. To jeszcze nie koniec. Walka o sprawność wciąż trwa! Pomóż mi stanąć na własnych nogach bez bólu!  _____ Nadzieja. Z nią zasypiam i budzę się każdego ranka. To ona pozwala mi znieść cierpienie spowodowane chorobą… To ona nie pozwala mi się poddać, gdy wszystko po raz kolejny wali mi się na głowę.  Sytuacja jest bardzo poważna. Ostatnie badania uświadomiły mi, że niebawem moje marzenia o sprawności i samodzielności mogą stanąć pod znakiem zapytania. Specjaliści wiedzą, że znaleźliśmy się w punkcie, z którego trudno zawrócić - właśnie dlatego została podjęta decyzja o zmianie ośrodka, w którym prowadzone będzie leczenie - po ratunek muszę wyruszyć do USA. Tam znajduje się odpowiedni sprzęt, zasoby oraz personel, który zostanie zaangażowany w trudną i skomplikowaną operację. Zabieg zaplanowano na styczeń. Nowy rok - nowe możliwości?  Wciąż zadaję sobie to pytanie, bo tylko cudem udało mi się uzbierać środki na pierwszą operację. Wiem, że zostaną w nią zaangażowane 2 zespoły lekarzy. Zabieg będzie bardzo długi i skomplikowany, ale ma pozwolić na odblokowanie miednicy i zmniejszyć obciążenie zdrowej nogi, która w wyniku pogłębiającej się wady robi się coraz słabsza. W USA czeka mnie 6 tygodni intensywnej rehabilitacji, a później powrót do Polski, ćwiczenia pod okiem specjalistów z Paley Institute i kolejne operacje, ale tylko pod warunkiem, że zdobędę potrzebne środki.  Przede mną pierwszy lot samolotem. Nie tak wyobrażałam sobie cel pierwszej podróży, ale życie nauczyło mnie, że nie zawsze można wybierać. Teraz też nie mam innej możliwości, jak tylko prosić o pomoc. Twój maleńki gest to cegiełka na mojej drodze do sprawności. By leczenie zostało doprowadzone do końca, potrzebna jest ogromna kwota - PONAD milion złotych! Środki, których nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Pieniądze, których nie jestem w stanie zdobyć! Od tej sumy zależy wszystko - sprawność, samodzielność, wszystko.  Nie opiszę tego zawodu, który czułam za każdym razem, gdy nie mogłam czegoś zrobić. Zaciskałam zęby, kiedy bolało naprawdę mocno w nadziei na minimalną poprawę, a zamiast tego dostawałam kolejną dawkę bólu, zalecenie rahabilitacji i ograniczeń. Chciałabym przeżyć dzień w skórze zdrowego człowieka. Nie patrzeć na blizny, nie smarować zrostów, móc zgiąć kolano, usiąść czy stanąć w wygodnej pozycji. Nie słuchać złośliwych komentarzy o tym, że mogłabym się przesunąć, zajmować mniej miejsca, czy nie siadać, bo inni potrzebują tego bardziej. Pozory mylą najbardziej. Wyglądam jak zdrowa osoba, potrafię się uśmiechać, potrafię sama o siebie zadbać, ale nie wiem, jak długo ciało mi na to pozwoli. Już teraz codzienne czynności sprawiają mi coraz większy problem. Boli mnie kręgosłup, zdrowa noga jest coraz słabsza i czuję, że to dopiero początek.  Każda z 26 operacji była dla mnie bolesną lekcją. Choroba nauczyła mnie pokory, ale zaszczepiła wolę walki. Dopóki lekarze dają mi szansę, będę robić wszystko, by zdobyć moją szansę. Teraz dostałam ostatnią. Proszę, wyciągnij pomocną dłoń! Ta historia nie może się tak skończyć…  _____ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach: Zbieramy dla Justy! Aukcje charytatywne dla Justyny Glapińskiej :) Walkę o sprawność można śledzić na stronie:  Zbieramy dla Dżasty _____ Media o walce Justyny: Tylko operacja pomoże jej samodzielnie żyć  

64 219,00 zł ( 20.12% )
Still needed: 254 930,00 zł
Aron
Aron , 15 years old

Covid przyniósł ślepotę! Aaron ma dopiero 15lat...

Przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze – ile razy w życiu usłyszałeś już takie życzenia? Myślę, że trudno zliczyć, ponieważ wybrzmiewa to przy każdej okazji. Zdrowe dziecko to dla rodziców niezwykłe szczęście. Nasze szczęście prysło w jednej chwili. Aron był zdrowym, sprawnym chłopakiem. Chodził do szkoły, spotykał się z kolegami. Miał spokojne dzieciństwo. Nie przychodziło mi do głowy, że cokolwiek może zniszczyć nasze rodzinne życie i to tak drastycznie. Mój syn zachorował covid. Teraz to już nic nadzwyczajnego. Jednak przy  kontrolnych badaniach wzroku wyszło, że Aron nie widzi na lewe oko. Szybko wykonano badania i okazało się, że u naszego syna rozpoznano po covidową neuropatię. Covid obudził chorobę genetyczną, która nigdy nie musiała się ujawnić. Neuropatia Lebera to początek. Obecnie jest diagnozowany w kierunku Neuropatii Obwodowej i SM.  Neuropatia Lebera to choroba nerwu wzrokowego. W przypadku mojego synka postępuje w piorunującym tempie. W ciągu miesiąca oślepł na oko lewe i już zaczyna mieć zupełny zanik ostrości w oku prawym. Jedynym lekarstwem, które w jakimkolwiek stopniu może poprawić mu komfort życia i spowolnić chorobę jest lek sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych.  Niestety comiesięczny zakup tego leku jest bardzo drogi, a do tego dochodzi koszt innych leków i niezbędnych zabiegów. Potrzebujemy wsparcia na pokrycie kosztów leczenia, rehabilitacji i badań. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, raczej to my pomagaliśmy. Teraz kieruje prośbę do Ciebie, jako matka, która boi się o los swojego dziecka. Proszę, pomóż! Kasia, mama

102 682,00 zł ( 20.1% )
Still needed: 407 957,00 zł
Oliwier Juszczyk
Oliwier Juszczyk , 7 years old

Pomóżcie nam postawić Oliwiera na nogi!

Nie tak wyobrażaliśmy sobie dzieciństwo naszego synka. Chcielibyśmy, aby nasze dziecko mogło bawić się na placu zabaw, a nie w sali rehabilitacyjnej… Marzymy, by stać z Oliwierem w kolejce do wesołego miasteczka, a nie w poradniach do specjalistów… Oliwier urodził się jako zdrowe dziecko. Nic nie wskazywało na to, że w przyszłości będzie musiał się zmierzyć z wieloma przeciwnościami losu… Mając zaledwie cztery miesiące, rozpoczął swoją nierówną walkę o sprawność z nieodwracalnymi wadami ośrodkowego układu nerwowego oraz padaczką lekooporną. Padaczka niestety potrafi niszczyć wszystko, czego dotychczas z tak wielkim trudem nasz synek się nauczył. Podejmujemy wszelkie działania, aby zwalczyć codzienne napady tej destrukcyjnej choroby. Oliwier jest pod stałą opieką szeregu specjalistów. Nasz synek jest znacznie opóźniony psychoruchowo – nie chodzi, nie mówi. Dodatkowo stwierdzono u niego zeza rozbieżnego naprzemiennego, oczopląs, spastykę mięśniową i małogłowie. Olinek jest dzieckiem, które od samego początku walczy i pokazuje, jaką ma wolę życia. Jego każdy postęp napędza nas do działania, by pomóc mu osiągnąć kolejny krok do przodu. Ze wszystkich sił staramy się pokonać wszelkie napotykane trudności. Nie poddajemy się! Każdego dnia dzielnie ćwiczymy. Wierzymy, że dzięki temu Oliwier będzie miał szansę na samodzielność…  Oluś wymaga intensywnej, a zarazem kosztownej rehabilitacji i leczenia. Dzięki Waszemu wsparciu mieliśmy możliwość zapewnić Oliwierowi prywatne wysokospecjalistyczne turnusy rehabilitacyjne. Bez Was nie dalibyśmy rady. Jesteśmy bardzo wdzięczni za dotychczasową pomoc, jednocześnie prosząc o jeszcze... Potrzebujemy Was! Będziemy wdzięczni za każdy gest i okazane serce... Rodzice Oliwierka

5 340,00 zł ( 20.07% )
Still needed: 21 256,00 zł
Sławomir Szałkowski
Urgent!
Sławomir Szałkowski , 50 years old

Leczenie ostatniej szansy❗️To badanie może uratować życie❗️

Nazywam się Sławek i zmagam się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Moje życie to teraz walka o każdy dzień, o szansę na przeżycie. Trzy lata temu doszło do tego, że byłem tak słaby, iż mdlałem i miałem trudności z poruszaniem się.  Przeprowadzono liczne tomografie, kolonoskopie, podano mi osiem worków krwi, by ustabilizować niski poziom hemoglobiny. Przeszedłem operację, podczas której usunięto znaczną część jelita i poddałem się intensywnej chemioterapii, jednak choroba nie odpuszczała… Przez pewien czas objawy się cofnęły, ale ból wrócił, silniejszy i bardziej niepokojący. Padły słowa, których nie życzę nikomu, gorsze niż wcześniej – WZNOWA. Miałem przejść operację, ale lekarze w Gdańsku skreślili tę opcję – nowotwór okazał się rozlany i bardziej odporny, niż myśleliśmy. Nadal rośnie, agresywnie atakując moje ciało. Znów wpadłem w wir chemioterapii, lecz po 12 sesjach sytuacja dalej się nie poprawiła. Lekarz zakończył leczenie, mówiąc, że wykorzystane zostały już wszystkie środki i metody. Po konsultacjach z innymi lekarzami dowiedziałem się, że mogłoby mi pomóc innowacyjne badanie Exacta, które umożliwia dokładne profilowanie nowotworu. To badanie analizuje miliony danych na poziomie molekularnym, aby wskazać potencjalne słabe punkty choroby. Wierzę, że może to być moja ostatnia nadzieja na precyzyjnie dopasowane leczenie. Jednak to badanie, realizowane tylko za granicą, przekracza moje możliwości finansowe. Nie mam już wielu opcji. Ta jest tak naprawdę ostatnia, ale wierzę, że dzięki Waszej pomocy uda mi się wykonać badanie, które może stać się początkiem nowej drogi do zdrowia. Wierzę, że znajdzie się ktoś, kto dostrzeże w mojej historii nadzieję na cud – dla mnie, mojej rodziny i każdego, kto w tej chorobie szuka ratunku. Każda wpłata, każde udostępnienie zbiórki jest dla mnie szansą na dalsze życie. Sławek

10 677,00 zł ( 20.07% )
Still needed: 42 515,00 zł
Mirosław Smętek
Mirosław Smętek , 49 years old

Przeszczep to dla mnie kwestia życia... Pomocy❗️

Historia moich chorób jest niezwykle skomplikowana. Od dawna toczę bój z różnymi chorobami, a każda kolejna diagnoza to nowy rozdział w tej historii walki o zdrowie.  Jestem po przeszczepie wątroby. Mam za sobą krwawienie w trakcie śpiączki i zarażenie COVIDem. Po ustabilizowaniu funkcji życiowych i intensywnym leczeniu mam też zepsute nerki. Kreatynina skoczyła z 1.2 na ponad 5! 3 razy w tygodniu jestem dializowany i nie wiadomo, czy przez choroby współistniejące dojdzie do przeszczepu nerki. Ten łańcuch problemów zdrowotnych sprawia, że jestem coraz słabszy. Przeszczep wątroby, migotanie przedsionków, Nawykowe zwichnięcie stawu barkowego lewego kwalifikujące się do operacji (mam skierowanie do szpitala) oraz złamanie obojczyka prawego kwalifikujące się do rehabilitacji, której nie mogę podjąć ze względu na stan zdrowia i również koszty transportu. Osłabienie sprawia, że często tracę równowagę i przytomność. Potrzebuję pilnego wsparcia... Mieszkam sam na 5 piętrze bez windy. Jestem w trakcie diagnostyki jeśli chodzi o przeszczep nerki i dojazdy na badania pochłaniają ogromne środki. Proszę o pomoc, bym chociaż w tej kwestii nie musiał przejmować się tym, czy stać mnie na leczenie. Takie, które może ocalić mi życie. Mirek

1 067,00 zł ( 20.05% )
Still needed: 4 253,00 zł
Marcin Kowalcze
Marcin Kowalcze , 36 years old

Cudem przeżył wypadek... Pomóż Marcinowi wrócić do rodziny!

Życie jest piękne, choć bardzo kruche… Przekonał się o tym mój syn, Marcin. W ułamku sekundy zatrzymał się jego świat. Marcin uległ wypadkowi, przez który jego życie było zagrożone. Po upływie dwóch lat dalej walczy o powrót do sprawności! Pomocy! Wypadek komunikacyjny, któremu uległ Marcin, doprowadził do uszkodzenia pnia mózgu oraz rozległego krwotoku wewnątrzczaszkowego. Syn był w śpiączce… Lekarze praktycznie nie dawali mu szans! Wiara czyni cuda. Nigdy się nie poddawaj, to słowa mojego syna. Wiara, nadzieja, miłość i modlitwa spowodowały, że Marcin wrócił do nas. Wybudził się po kilku tygodniach!  Czas leczy rany. Dziś po upływie dwóch lat, wielu zabiegach, rehabilitacji oraz morzu wylanych łez Marcin jest z nami. Choć jego ciało jest wycieńczone, a psychika wyczerpana, on idzie do przodu. Mimo cierpienia i chwil zwątpienia. Syn odzyskał pamięć, a jego ciało współpracuje i nabiera sił. Marcin to wspaniały ojciec, mąż, syn, brat i dla wielu osób przyjaciel. Od dziecka był bardzo ambitny, konsekwentny i wytrwały w dążeniu do celu. Ze swoja ukochaną żoną, Magdaleną, stworzył wspaniałą rodzinę. Mają dwie słodkie córeczki i pieska. Mój syn dawał nam na co dzień mnóstwo radości, nie oczekując nic w zamian. Chciał cieszyć się zwykłym codziennym życiem i wychowywać swoje dwie córeczki. Niestety los rzucił mu pod nogi ogromną przeszkodę. Do powrotu do swojego dawnego życia brakuje nam ostatniego kroku. Jest nim roczna rehabilitacja, która postawi Marcina na nogi i pozwoli wrócić do sprawności i samodzielności. Jestem już na emeryturze, wiec poświęcam mu całe swoje życie. Jednak jako emerytka nie jestem w stanie zapewnić mu należytej opieki medycznej. Gorąco proszę o to, abyśmy wspólnie zawalczyli o zdrowie mojego dziecka. A co za tym idzie o życie jego i jego wspaniałej rodziny. Nie proszę o wiele, wystarczy mała cegiełka, która pozwoli odbudować życie Marcina. Basia, mama

34 272,00 zł ( 20.03% )
Still needed: 136 792,00 zł
Eliasz Katruk
Eliasz Katruk , 6 years old

Wojna zabrała bezpieczny dom i sprzęt niezbędny do walki z SMA. Pomóż!

Nasz świat runął już dwa razy. Za pierwszym, gdy u Eliasza zdiagnozowano śmiertelną chorobę – SMA typu 1. Za drugim, gdy musieliśmy uciekać przed wojną i przerwać leczenie synka… Jeszcze przed wojną trudno było walczyć z potwornie niebezpieczną chorobą synka. Gdy nasze dziecko miało zaledwie 2 miesiące, wydano na nie wyrok. Diagnoza SMA spadła na nas bezlitośnie i bez uprzedzenia. Każdego dnia ramie w ramie stawaliśmy jednak do walki z zanikiem mięśni. Każdego kolejnego dnia żyliśmy nadzieją, że uratujemy Eliasza.  Zaczęliśmy szukać sposobu jak mu pomóc, dzięki czemu dowiedzieliśmy się o badaniach klinicznych we Francji. Udało się, synek został zakwalifikowany i w wieku 4 miesięcy przyjął pierwszą dawkę leku. Po 2,5 roku intensywnego leczenia i niekończących się badań stan synka był na tyle dobry, że mogliśmy wrócić do domu.  W 2021 roku wszystko zdawało się układać, a leczenie nadal przynosiło dobre efekty. Eliasz  mógł nawet samodzielnie stanąć przy podparciu, co dla chorych na rdzeniowy zanik mięśni 1 typu jest ogromnym osiągnięciem! Niestety, w 2022 roku nasze życie przerwała wojna. Mieszkaliśmy w Charkowie, gdzie koszmar wojny spadł na nas z całą swoją mocą. 2 tygodnie spędziliśmy w piwnicy z dwójką dzieci – bez prądu, wody i jedzenia. Lek zaczął się kończyć, nie mogliśmy dotrzeć do niego w żadnej sposób. Zaczął się wyścig z czasem.  Sytuacja była krytyczna, postanowiliśmy uciec z miasta. Wiedzieliśmy, że walczymy o życie. Zagrażały nam nie tylko spadające z nieba bomby – bez podania leku Eliasz znajdował się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wyjechaliśmy z miasta wcześnie rano, pod osłoną wojska, które pełniło rolę tarczy i chroniło nasz samochód przed pociskami. Dotarliśmy do Polski, gdzie kontynuowaliśmy walkę ze śmiertelną chorobą syna.  Na Ukrainie zostawiliśmy cały dobytek naszego życia, w tym aktywny wózek inwalidzki z napędem elektrycznym, fotelik do karmienia czy pionizator. Cały sprzęt, który ułatwiał synkowi i nam zwyczajną codzienność. Aby móc walczyć o zdrowie i jak najdłuższe życie synka niezbędny jest zakup gorsetu, ortez  oraz wózka elektrycznego. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie.  Nie wiemy, czemu w naszym życiu jest tyle cierpienia. Nie wiemy, czemu los tak bardzo doświadcza nas i naszego niewinnego synka. Eliasz jest tylko małym dzieckiem, a już doświadczył horroru wojny i zmaga się ze śmiertelną chorobą. Prosimy, wyciągnij do nas pomocną dłoń i daj nadzieję na lepszą przyszłość… Rodzice

11 710,00 zł ( 20.01% )
Still needed: 46 801,00 zł