Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Gabrysia Podrażka
Gabrysia Podrażka , 13 years old

Gabrysia doświadcza okrutnych skutków walki z nowotworem... Potrzebna pomoc!

Pamiętam, ten dzień jak dziś, każdy szczegół. Gorące, sierpniowe popołudnie, spacerowaliśmy promenadą nad morzem. Oczekiwaliśmy na narodziny naszej drugiej córeczki, cieszyliśmy się, że nasza rodzina wkrótce się powiększy. Piękny wakacyjny czas został nagle przerwany, kiedy Gabrysia powiedziała: „Mamusiu, słabo mi”.  Ten dzień zmienił całe nasze życie, już nigdy nic nie było takie samo. Nasze dziecko wciąż źle się czuło. Lekarze odsyłali nas do kolejnych specjalistów. Dopiero po dwóch miesiącach otrzymaliśmy przerażającą informację: w głowie naszej córeczki był guz o średnicy 5 cm.  Gabrysia zachorowała, mając tylko 4 lata. Przeszła bardzo skomplikowaną operację guza móżdżku. Mieliśmy jeszcze nadzieję, że może guz jest łagodny, wrócimy do domu i ten koszmar się skończy. Niestety, okazało się, że to medulloblastoma – nowotwór o najwyższym stopniu złośliwości. Rozpoczęła się chemioterapia oraz radioterapia. Nasze dziecko tak wiele wycierpiało… Wygraliśmy bitwę, ale wojna nadal trwa. Gabrysia już nigdy nie będzie zdrowa. Wskutek wycieńczającego leczenia nasza córeczka boryka się z wieloma problemami zdrowotnymi. Niedowład prawostronny, niedosłuch, to tylko początek listy.  Niestety, jakiś czas temu zauważyliśmy, że stan córki się pogarsza. Ma trudności poznawcze, które nie były zauważalne wcześniej. Badania potwierdziły nasze obawy. Stan funkcjonowania poznawczego Gabrysi obniżył się i konieczna jest szybka i głęboka stymulacja. Aby pomóc Gabrysi, konieczne jest zapewnienie jej specjalistycznej rehabilitacji. Jednak koszt takiego kilkumiesięcznego treningu wynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych, a to tylko początek drogi. Jako rodzice obiecaliśmy sobie, że zrobimy wszystko, żeby Gabrysia zapomniała o chorobie, o tym okrutnym czasie. O niczym więcej nie marzymy, jak o tym, żeby nasze dziecko miało normalne, szczęśliwe życie. Pomimo trudności, Gabrysia każdego dnia budzi się z uśmiechem. Jest dla nas ogromną inspiracją. Bardzo prosimy Was o wsparcie!  Rodzice Gabrysi

9 169,00 zł ( 20.52% )
Still needed: 35 512,00 zł
Michał Kraśnicki
Urgent!
Michał Kraśnicki , 55 years old

Złośliwy nowotwór u rehabilitanta! Michał potrzebuje Twojej pomocy

Jestem rehabilitantem i prowadzę sklep ze sprzętem ortopedycznym. Niestety wobec choroby wszyscy jesteśmy równi… Dotychczas pomagałem innym – teraz ja potrzebuję pomocy. Moja choroba zaczęła się… niepozornie. Zrobiłem rutynowe badania laboratoryjne. Wynik okazał się być wręcz niemożliwy. Powtórzyłem badania. Niestety, dalsza diagnoza potwierdziła najgorsze. W styczniu zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór prawej nerki. Guz został operacyjnie usunięty. Niestety są przerzuty do kości! Mam jednak szansę na wyleczenie. Wykonanie szczegółowego badania pozwoli ukierunkować leczenie tak, by zadziałało najskuteczniej. Jednak koszt takiego badania to aż 20 000 zł. Kolejnym wysokim kosztem są same lekarstwa… Trzeba je przyjmować przez co najmniej 2 lata. Koszt leków celowanych zależy od wyniku badania. Im szybciej zostanie wykonane, tym skuteczniejsze będzie leczenie.  Zaczynam wyścig z czasem… Bardzo proszę o wsparcie, które umożliwi mi dalszą walkę o życie i zdrowie. Będę wdzięczny za każdy gest. Wszyscy wiemy, że dobro wraca, więc wróci także do Ciebie. W tym wyścigu liczy się każda złotówka! Gdy wyzdrowieję, będę mógł dalej pomagać innym potrzebującym. Michał

6 543,00 zł ( 20.5% )
Still needed: 25 372,00 zł
Michał Nowakowski
Michał Nowakowski , 12 years old

Nie dopuść do tragedii! Ostatnia szansa dla Michałka!

Albo zapewnimy Michasiowi odpowiednie ortezy, opłacimy rehabilitację, albo 10-latek na zawsze przestanie chodzić! Jak u większości chorych dzieci komplikacje u Michałka zaczęły się już podczas porodu. Mój synek był przetrzymany aż 9 dni. Mimo spadającego tętna lekarze nie zaczynali akcji porodowej. Od początku chciałam rodzić naturalnie, jednak w razie potrzeby, zagrożenia życia czy zdrowia, byłam skłonna z tego zrezygnować. Dziś wiem, że gdyby doszło do cesarki, Michaś nie mierzyłby się z takimi konsekwencjami… Pępowina owinęła mu się wokół szyi i podczas gdy ja starałam się, by wyszedł na świat, go podduszała. Kiedy się urodził, jego ciało było fioletowe jak śliwka, a oczy całe przekrwione od popękanych naczynek. Mimo że doznał wylewu krwi do mózgu IV stopnia, podano mu szczepionki.  Cały czas badam i diagnozuję Michałka. Aktualnie wiem, że przez komplikacje okołoporodowe, zwapnienie mózgu, torbiel w lewej komorze, jego główka jest bardzo delikatna i przeciążona. Lekarze rozpoznali czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce i opóźnienie rozwoju psychoruchowego w stopniu znacznym. Synek nie mówi, ma małogłowie, padaczkę, porozumiewa się za pomocą gestów i tableta. Nie chodzi samodzielnie, ale w ortezkach potrafi zrobić krótki spacer.  Naszym największym zmartwieniem są niestety nóżki i bioderka. Michaś każdego dnia stopniowo traci możliwość chodzenia oraz stania. Przez za małe, zepsute ortezki nie doprostowuje kolan podczas chodzenia, co niszczy nóżki. Dodatkowo Michałka bioderko jest do operacji m.in. przez to, że w 35% staw jest poza panewką! Jeśli nie zbiorę pieniędzy na operację Michałka, nie będę w stanie się nim zajmować. Mój kręgosłup powoli odmawia posłuszeństwa. Synek stale rośnie, a ja nie mam siły już go dźwigać. Jeśli nie zapewnię synkowi odpowiedniego zabezpieczenia nóżek, nie damy ortezek, które również rozciągają mięśnie, to dojdzie do przykurczy i Michał usiądzie na zawsze.  Bardzo proszę Cię o pomoc. Wózek Michała jest za mały, trzeszczy ze starości, potrzebujemy też pionizatora… Tyle jest tych wydatków, a ja samotnie wychowuję 2. dzieci. Finansowo już nie daję rady. Od wsparcia Dobrych Ludzi zależy przyszłość naszej rodziny.  Sylwia ➡️ Obserwuj na bieżąco, co się dzieje u Michałka

45 728,00 zł ( 20.45% )
Still needed: 177 880,00 zł
Leonidas Adamiec
Leonidas Adamiec , 2 years old

Ataków padaczki jest już niemal 300 dziennie! POMOCY!

Z głębi serca zwracamy się z ważną prośbą o wsparcie dla naszego niesamowitego synka, Leonidasa. Każdego dnia zmaga się z przynajmniej 300. atakami padaczki, a nam z bezsilności krwawi serce! Los niestety postawił wiele problemów zdrowotnych przed naszym dzieckiem. Nie tylko padaczki są trudnością, ale także opóźniony rozwój psychomotoryczny. Obecnie najważniejsze są środki na specjalistyczny sprzęt rehabilitacyjny oraz leki, które są kluczowe dla jego rozwoju i codziennego funkcjonowania. Każdy źle dobrany lek padaczkowy to kolejna cegiełka do muru, który ogranicza zdolność Leonidasa do samodzielnego funkcjonowania! Nie możemy pozwolić, aby ten mur ciągle się powiększał! Wasza hojność i wsparcie są jak promień światła w ciemności. Każda wpłata jest jak kropla do morza, która pomaga zbliżyć się do celu – skutecznego leczenia, a także intensywnej rehabilitacji.  Nasze maleństwo potrzebuje także specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego, który będzie wspierał jego rozwój. Z całego serca prosimy więc o Wasze wsparcie. Dziękujemy za zrozumienie i pomoc, która oznacza więcej, niż jesteśmy w stanie wyrazić słowami. Rodzice

13 048,00 zł ( 20.44% )
Still needed: 50 782,00 zł
Mikołaj Miedziejewski
Mikołaj Miedziejewski , 30 years old

Tragiczne konsekwencje potrącenia... Mikołaj walczy o sprawność!

Kilka sekund zadecydowało o tym, jak bardzo zmieniło się życie. Coś odeszło i skończyło się bezpowrotnie. Coś innego się zaczęło… I chociaż to “nowe” życie wcale nie jest lepsze, to doceniamy każdą jego minutę.  Dla najbliższych Mikołaj to Misiek. Był właściwie na początku swojej drogi, znalazł miłość, snuł plany na przyszłość i realizował marzenia wciąż uzupełniając długą listę. Był silny i właściwie w oczach wielu niezniszczalny. Aż do tego dnia, kiedy świat zmienił bieg, a to co miał, na chwilę przestało mieć znaczenie.  Od domu dzieliło go zaledwie kilkaset metrów. Była noc, Mikołaj przechodził przez przejście dla pieszych, do końca zostało zaledwie kilka kroków… W tym momencie uderzyło w niego rozpędzone auto. Ta wiadomość zwaliła nas z nóg, a później złe wiadomości spadały na nas lawinowo… Stan określono jako krytyczny, za mojego syna oddychał respirator, a lista urazów była tak długa, że lekarze bali się nam robić jakiekolwiek nadzieje… Baliśmy się o każdy dzień. Mieliśmy nadzieję, ale to wszystko. Wtedy też nie spodziewaliśmy się, że wygrane życie będzie oznaczało wstęp do kolejnej walki, równie trudnej, tej o życie i zdrowie.  Batalia trwa od ponad roku. Regularna rehabilitacja, konsultacje ze specjalistami, zajęcia dające nadzieję na przywrócenie pamięci. Długa lista, z którą mierzymy się niemalże każdego dnia. Ten wypadek zmienił życie wszystkich - Misiek ze wszystkich sił angażuje się w pracę, by jeszcze stanąć na własnych nogach, a my liczymy każdy grosz, bo koszty, które ponosimy w związku z codzienną opieką już są duże i rosną w zastraszającym tempie… Kilka tygodni temu dostaliśmy informację, że sytuacja jest znacznie poważniejsza. Mikołaj musi jak najszybciej przejść operację kolana, by rehabilitacja wciąż mogła postępować. Najgorsze jest to, że na refundowany zabieg nie mamy szans. Musielibyśmy ustawić się w długiej kolejce, która mogłaby trwać nawet kilka lat… Jesteśmy przerażeni, bo na tym etapie nie możemy sobie na to pozwolić. Każdy dzień jest ważny w walce o sprawność! Co możemy zrobić w tej sytuacji? Musimy przeprowadzić operację w prywatnym ośrodku, ale na to brakuje nam środków, bo koszt zabiegu to kilkadziesiąt tysięcy złotych! W połączeniu z bieżącymi wydatkami to kwota, o której boimy się myśleć.... Musimy prosić o pomoc! Ta kwota potrzebna jest nam jak najszybciej, by nie stracić nadziei. Ta suma daje Mikołajowi szansę stanąć na nogi - dosłownie i w przenośni.  Misiek zawsze był aktywny. Studiował na Akademii Wychowania Fizycznego, wypadek zastał go jeszcze przed odebraniem dyplomu i sprawił, że plany i marzenia musiały zostać odłożone na dalszy plan. Coś się kończy, coś zaczyna… Dla nas walka toczy się każdego dnia.  Wypadek pokazał nam jak niewiele rzeczy jesteśmy w stanie w życiu przewidzieć. Jedno zdarzenie burzy znany porządek i sprawia, że nagle świat staje na głowie. Przed Miśkiem całe życie. Robimy wszystko, by za kilka lat ten okres był dla niego tylko przykrym wspomnieniem. Razem możemy dokonać tego, co jeszcze w ubiegłym roku zdawało się niemożliwe. Wspólnie z Mikołajem pokażemy, że niemożliwe nie istnieje! Potrzebujemy Ciebie i armii ludzi, którzy będą dla nas wsparciem w najtrudniejszej walce w życiu.  Gdyby ciebie coś takiego spotkało też prosiłbyś o pomocną dłoń, prawda?

4 561,00 zł ( 20.41% )
Still needed: 17 780,00 zł
Vladyslav Kuzmin
11 days left
Vladyslav Kuzmin , 27 years old

Złamany kręgosłup i złamane marzenia! Potrzebna pomoc!

Zwykły wypoczynek za miastem zakończył się dla nas wszystkich ogromną tragedią! Mój narzeczony w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie zaczął się rozgrywać kolejny dramat! Doszło do uszkodzenia kręgosłupa i złamania szóstego kręgu szyjnego w rdzeniu kręgowym. Wtedy nie wiedziałam nawet, czy będzie żył! Operacja trwała 10 godzin. Czekając na szpitalnym korytarzu odliczałam każdą minutę w nadziei, że zaraz pojawi się lekarz z dobrymi informacjami. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu… Lekarze wymienili kręg na implant, co okazało się dla niego ratunkiem. Jednak teraz przyszło nam się mierzyć z kolejnym koszmarem, który wdarł się do naszego życia. Vlad nie rusza nogami i stracił swoją dotychczasową sprawność! Specjaliści są jednogłośni i apelują, aby jak najszybciej rozpocząć rehabilitację. Jednak tutaj zaczyna się kolejny problem – jej koszt to niemal 200 tysięcy złotych! Nie wiem, czy kiedykolwiek udałoby mi się uzbierać tak wielką kwotę, dlatego jestem zmuszona poprosić o pomoc.  Rehabilitacja musi rozpocząć się jak najszybciej, tylko wtedy zwiększą się szanse na cofnięcie skutków tamtego tragicznego dnia.  Razem z Vladem planowaliśmy pobrać się w przyszłym roku. To wtedy minie 10 lat naszego związku. Przeszliśmy razem przez ogrom trudności oraz radości i zawsze byliśmy dla siebie wsparciem. Nic się nie zmieniło, nasza miłość trwa! Jednak życie to nie bajka i nie zawsze wszystko dobrze się kończy… Błagam, pomóż mojemu narzeczonemu. Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje wsparcia. Jesteś jego szansą na odzyskanie samodzielności! Każda pomoc jest dla nas bardzo ważna. Razem możemy więcej! Z góry bardzo dziękuję! Sabina

38 777,00 zł ( 20.38% )
Still needed: 151 436,00 zł
Ksawery Kosiński
Ksawery Kosiński , 5 years old

Nasz mały synek boi się, ale my jeszcze bardziej! Ksawery już TERAZ potrzebuje pomocy❗️

Za każdym razem ściska nas serce, gdy nasz 4-letni synek, patrząc na inne dzieci na placu zabaw, mówi: „Też chciałbym biegać, ale nie będę. Mamusiu, tatusiu, ja nie chcę być na wózku…”.  Niestety taki scenariusz może się spełnić. Nasze dziecko poważnie zachorowało. Istnieją jednak sposoby, które mogą spowolnić rozwój choroby. I to właśnie musimy TERAZ zrobić! O chorobie dowiedzieliśmy się zaledwie miesiąc temu. Zaniepokoił nas tzw. kaczkowaty chód i udaliśmy się do lekarza. Już pierwsze badania krwi wykazały pewne nieprawidłowości. Wtedy odesłano nas do kliniki w Warszawie, gdzie na ostateczną diagnozę czekaliśmy aż trzy miesiące! Musiało upłynąć ponad 90 długich dni, abyśmy dowiedzieli się, że nasze dziecko cierpi na nieuleczalną dystrofię mięśniową Duchenne'a. Istotą tej choroby jest rozszczepienie włókien mięśniowych, w wyniku czego dochodzi do zaniku i osłabienia mięśni. Objawami tej choroby są problemy z chodzeniem, bieganiem, wchodzeniem po schodach. Ponadto dochodzi do zaniku mięśni barkowych, zmniejszenia siły mięśni, trudności z przełykaniem pokarmu oraz trudności z oddychaniem, które wynikają z osłabienia mięśni przepony.  Niestety część tych trudności już dotknęło naszego synka! Ksawery nie może biegać, a jego chód nie jest płynny, jak u zdrowych dzieci. Nie potrafi sam wejść po schodach, ani podnieść się z pozycji leżącej. Coraz częściej dochodzi do niekontrolowanych upadków oraz dławienia się jedzeniem… Wiemy, że bez specjalistycznej rehabilitacji będzie tylko gorzej!  Statystyki, z którymi nas zapoznano, są przerażające! Chorzy na dystrofię Duchenne'a umierają zwykle przed 30. rokiem życia! Nie dopuszczamy do siebie tej myśli i musimy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do tak strasznego scenariusza! Ksawery jest jeszcze małym chłopcem, jednak już teraz ból w łydkach sprawia, że niemożliwy staje się dłuższy spacer, wycieczka czy też zwykła zabawa na placu zabaw. Nasz synek nie rozumie w pełni wszystkiego, co się dzieje, ale już wiele spraw zaczyna pojmować na swój dziecięcy sposób. Za każdym razem, gdy mówi „Mamusiu, ja nie będę chodził” lub „Tatusiu, tak bardzo chciałaby biegać z Tobą, ale nie będę”, nasze serca rozpadają się proch! Odczuwamy ogromną niesprawiedliwość, żal i strach. To jednak nie może nas powstrzymać przed szukaniem ratunku dla naszego malca. Nigdy się nie poddamy!  Choroba Ksawerego jest postępująca i zdajemy sobie sprawę, że w każdej chwili syn może znaleźć się na wózku inwalidzkim. Musimy jednak zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby stało się to jak najpóźniej! Niezbędna jest stała i regularna rehabilitacja, która spowolni zanik mięśni. Turnusy rehabilitacyjne, leki, stała kontrola wielu specjalistów sprawiły, że pojawił się przed nami kosztorys obejmujący ponad 200 tysięcy złotych! Takich pieniędzy po prostu nie mamy… Ksawery jest bardzo uśmiechniętym i radosnym dzieckiem, nie znamy osobiście innego bardziej roześmianego i cieszącego się z życia chłopca niż on. Chcemy zrobić wszystko, żeby uratować naszego synka, aby mógł jak najdłużej samodzielnie funkcjonować. Jesteśmy zmuszeni prosić Państwa o pomoc w zbiórce na leczenie i rehabilitację. Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą kwotę, udostępnienie zbiórki, dobre słowo. Teraz liczy się każdy dobry gest! Rodzice Ksawerego

43 359,00 zł ( 20.37% )
Still needed: 169 407,00 zł
Marzena Smułka
Marzena Smułka , 54 years old

Jedyne czego pragnę, to znów uczyć❗️ Udar wdarł się w moje życie❗️

Jestem nauczycielką. To znaczy… byłam. 16 października wszystko się zmieniło. Dotąd uczyłam w przedszkolu, w klasach I-VIII informatyki, a w zeszłym roku otrzymałam pod skrzydła pierwszaczki. Do tego strasznego dnia… Marzyłam o pracy dziećmi i to marzenie się spełniło, jednak nie wiedziałam, że potem będę musiała znów o nie walczyć. Październik był dla mnie stresujący. Nowa klasa, przygotowanie do ślubowania, remont w szkole. Wszystko się nawarstwiło. Niestety skończyło się tragicznie.  Udar przychodzi cicho, dla mnie był wręcz niezauważalny. Leżałam już w łóżku, powoli zasypiałam. Noga stała się ciężka. Nagle zauważyłam, że całą lewą stronę mojego ciała sparaliżowało. Karetka przyjechała po 10 minutach. W szpitalu spędziłam łącznie 4 miesiące. Podczas tego czasu wypracowałam chwytanie lewą ręką, potrafiłam nawet podnieść kubek, ale zachorowałam na covid. Przeniesiono mnie na inny oddział, gdzie nie miałam rehabilitacji. Nastąpił regres. Byłam zrozpaczona.  Minął rok od udaru. Chodzę, powłócząc stopą, tracę równowagę. Mogę przejść około pół kilometra. Na lewej nodze wcześniej ustałam zaledwie 5 sekund, teraz 10. Gorzej z lewą ręką. Potrafię ją podnieść, ale dłoń jest bezwładna. Ćwiczę codziennie 3 godziny, ale przez depresję, na którą choruję, czasami bardzo ciężko mi się zmotywować. Ta rehabilitacja jest jednak bardzo potrzebna. Bez niej nie wrócę do zawodu, a tak bardzo chcę pracować. Dla mnie renta to ostateczność. Jednak rehabilitacja kosztuje i to olbrzymie pieniądze. Skorzystałam już ze wszystkich świadczeń na NFZ, jednak jak widać, to nie wystarczyło. Nie wróciłam do pełnego zdrowia. Kończą się moje oszczędności, a ceny za turnusy rosną. Nie dam sobie rady sama.  Bardzo chcę powrócić do sprawności sprzed udaru, do pracy i do kontaktów z innymi ludźmi, a przede wszystkim do pracy z uczniami w szkole. Chcę pracować, dać siebie dzieciom, być sprawną, samodzielną osobą. Bardzo proszę, pomóż mi! Już tracę resztki sił. Proszę, daj mi nadzieję! Marzena ➡️ Licytuj i pomóż Marzenie!

13 183,00 zł ( 20.34% )
Still needed: 51 599,00 zł
Anna Zakrzewska
Anna Zakrzewska , 51 years old

Pomóż mojej żonie stanąć na nogi❗️Walczymy, by wróciła do nas do domu...

Od dwóch lat walczę o każdy dzień godnego życia dla mojej ukochanej żony Ani. Miała nigdy nie otworzyć oczu, miała być rośliną... A ona oddycha, mówi i stawia pierwsze kroki. Proszę, pomóżcie nam w tej nieustannej walce. Koszt rehabilitacji miesięcznie to ponad 30 tysięcy złotych! A konieczne jest jej rozszerzenie o większą stymulację mózgu! Każde udostępnienie, każda nawet najdrobniejsza wpłata jest dla nas wielkim darem... Los uświadomił mi, że wszystko może zmienić się  z dnia na dzień, a życie jest bardzo kruche… Jednego dnia moja żona była pełna sił, następnego – modliliśmy się, żeby otworzyła oczy … Wszystko za sprawą bezlitosnego udaru, który zmienił całkowicie bieg naszego życia. Wszystkie plany, marzenia zeszły na dalszy plan. Teraz najważniejsza jest walka o jej zdrowie. Od tego zależy, jak będzie wyglądała przyszłość mojej żony i całej naszej rodziny.  Dwa lata temu - 15 listopada 2021 roku - Ania, moja ukochana żona doznała udaru niedokrwiennego mózgu. Jej stan był niezwykle ciężki. Podczas udaru został uszkodzony pień mózgu, w wyniku czego Ania zapadła w śpiączkę... Dopiero po wielu dniach ciężkiej walki udało się ją wybudzić. Niestety, udar był na tyle poważny, że pozostawił w jej organizmie ogromne spustoszenie. Zabrał jej całkowitą kontrolę nad ciałem... Ania w jednej chwili stała się osobą niepełnosprawną, zależną od innych. Straciła sprawność, nie była w stanie wyrazić swoich myśli i potrzeb.... Udar zabrał jej możliwość komunikowania się z otoczeniem. Została zamknięta w więzieniu swojego ciała...  Gdy Ania otworzyła oczy, obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by wróciła do domu.  Obecnie każdy dzień to ciężka walka, jednak moja żona się nie poddaje. Z godną podziwu determinacją walczy o dawne życie, o powrót do domu, do ukochanych córek, do mnie... Dziś jednak już wiemy, że aby do tego doszło, konieczna jest intensywniejsza, wielostronna rehabilitacja oraz kontynuacja leczenia. Niestety, koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości, a czas – nie jest naszym sprzymierzeńcem. Rehabilitacja jest bardzo skuteczna, niestety bardzo kosztowna. Proszę, pomóż mi doprowadzić proces leczenia do końca. Ania ma szansę stanąć na nogi! Nie możemy się teraz zatrzymać. Nie po tym, jak wiele udało nam się osiągnąć.  Specjalistyczna rehabilitacja jest dla Ani szansą na sprawność! Konieczna jest zarówno fizjoterapia, jak i terapia logopedyczna oraz terapia wspierająca stymulacja mózgu. Dlatego proszę każdego z Was o pomoc, o jakiekolwiek wsparcie. Każda nawet najmniejsza wpłata zwiększy szansę na powrót Ani do domu, do dziewczynek, do mnie... Nie zostawiajcie nas samych! Adam, mąż Ani ➡️ Ani możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - Licytacje dla Ani - żeby stanąć na własne NOGI - klik! ➡️ Ania prawie straciła życie, bo "taki jej urok". Adam: zrobię wszystko, by stanęła na własnych nogach - przeczytaj artykuł na Onet.pl ➡️ Jechaliśmy się z Anią żegnać. Diagnoza? "Do końca życia pod respiratorem" - przeczytaj artykuł na Gazeta.pl

116 802,00 zł ( 20.33% )
Still needed: 457 667,00 zł