Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Rogólski
Kacper Rogólski , 11 months old

Maleńki Kacperek nie otwiera oczu! Potrzebna zagraniczna operacja!

Każdy rodzic marzy, by jego dziecko było zdrowe, szczęśliwe i rozwijało się prawidłowo. Bardzo cieszyłam się na myśl o moim maleńkim chłopczyku. W czasie ciąży wprost nie mogłam się doczekać, aż będzie na świecie. Niestety, od tego momentu los skutecznie krzyżuje nam plany… Przed porodem nic nie zapowiadało, że będziemy martwić się o zdrowie Kacperka. Niestety, w życiu nic nie jest pewne, a los potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Lekarze wykryli u synka rzadką chorobę genetyczną — zespół BPES.  Pierwsze niepokojące sygnały zaobserwował pediatra podczas rutynowej wizyty. Synek nie otwierał oczu. Trwało to zbyt długo, względem jego rówieśników. Odwiedziliśmy wielu specjalistów, zanim dowiedzieliśmy się, co może powodować dysmorfie w twarzy Kacperka. Nasz synek otwiera oczy w bardzo ograniczonym zakresie, co generuje problem z komfortowym widzeniem. Powieki są zrośnięte i pozostawiają tylko wąską szparę, przez którą Kacper może oglądać świat. By lepiej widzieć, synek odchyla główkę do tyłu. Ta pozycja powoduje nieprawidłowości w napięciu mięśniowym, nad którym trzeba pracować z rehabilitantem. Ostatnio na naszym horyzoncie pojawił się ratunek! Specjalistyczna operacja, która jest szansą na bezpieczną i samodzielną przyszłość malucha. Niestety, jej koszt jest ogromny, a czas nie jest naszym sprzymierzeńcem... Zabieg powinien odbyć się jak najszybciej! To bardzo ważne! Prosimy o wsparcie w zebraniu środków na zabieg, który uratuje sprawność Kacpra. Bez Was nie damy sobie rady… Jesteście naszą jedyną nadzieją! Jeśli zechcecie wesprzeć nas w tej trudnej chwili, będziemy niezwykle wdzięczni za każdy gest! Mama, Marta

20 310,00 zł ( 20.77% )
Still needed: 77 446,00 zł
Szymon Dziadek
Urgent!
Szymon Dziadek , 8 years old

WZNOWA❗️Mamy krytycznie mało czasu, by uratować Szymka – POMÓŻ NAM, PROSZĘ❗️

PILNE! Rodzice Szymusia usłyszeli słowo, którego najbardziej się bali – WZNOWA! Krótko po tym dowiedzieli się, że dla ich ukochanego synka nie ma już ratunku w Polsce! Teraz jedyną szansą na uratowanie jego życia jest potwornie drogie leczenie w Wiedniu. Potrzebujemy pełnej mobilizacji – 7-letniemu Szymkowi grozi śmierć! W czerwcu tego roku przy badaniach kontrolnych okazało się, że guz mózgu – medulloblastoma, którego już raz pokonał, wrócił i to w gorszej odsłonie! U Szymona pojawił się duży guz w środkowej części głowy wraz z wieloma ogniskami rozsianymi w obu półkulach mózgu. Leczenie w Polsce może jedynie przedłużyć jego życie o kilka tygodni… Jedyną szansą na wyleczenie (a nie przedłużenie życia) jest pobyt w klinice w Wiedniu i zastosowanie terapii, która polega codziennym podaniu leków bezpośrednio do mózgu Szymona. Jest to leczenie długotrwałe i bardzo kosztowne. Niestety nikt takiej terapii w Polsce nie refunduje, więc środki musimy zebrać we własnym zakresie. A bez zastosowania leczenia, nasz synek po prostu umrze... Dlatego kierujemy ten apel do Was – wszystkich ludzi o wielkim sercu, niezależnie czy się znamy, czy dopiero przyjdzie nam się poznać. Dziś potrzebujemy Waszej obecności i wsparcia w drużynie Szymona! Wiemy, jak wielką macie moc, wiemy, że możemy na Was liczyć. To dzięki Wam Szymek mógł przejść protonoterapię w Essen i wygrać z chorobą. Dziś, nie mamy wątpliwości, że będzie tak samo! Kwotę, którą musimy przeznaczyć na leczenie to 1 MLN złotych! Wiemy, że nie damy rady sami tego zrobić dlatego liczymy, prosimy i wierzymy w Waszą pomoc. Za każdą przekazaną złotówkę, która zbliży Szymona do rozpoczęcia leczenia w klinice w Wiedniu będziemy bardzo wdzięczni! Aldona i Michał Dziadek, rodzice Szymona ➡️ Śledź losy Szymona na Facebooku – Team Szymon Na prośbę rodziców Fabianka – podopiecznego Fundacji oraz za zgodą Zarządu Fundacji Siepomaga na subkonto Szymonka przekazaliśmy niewykorzystane 400 000 zł. O tyle też zmniejszamy kwotę do zebrania na zbiórce.

132 487,00 zł ( 20.75% )
Still needed: 505 811,00 zł
Agnieszka Stochniałek
Agnieszka Stochniałek , 52 years old

Dom bez niej nie jest tym samym domem. Prosimy, pomóż Agnieszce!

“Jeśli jesteście Państwo wierzący, możecie czekać jedynie na cud” - takie słowa usłyszeliśmy od lekarza prowadzącego… W takich momentach życie zdaje się stawać w miejscu. Niestety, tylko dla nas. Tymczasem świat pędzi, a my wciąż tkwimy w próżni czekając na dobre informacje…  Ten dzień na zawsze zostanie w naszej pamięci - 22 stycznia 2021 roku - moment, w którym wszystko, co budowaliśmy przez wiele lat runęło. Pewien etap życia skończył się bezpowrotnie, a tej pustki nic nie jest w stanie wypełnić… Agnieszka dla wielu osób była iskierką - zawsze pełna ciepła, uśmiechu i energii, którą zwyczajnie zarażała innych. Samodzielna mama wychowująca synka, opiekunka zapewniająca dom ukochanym zwierzakom. Taka była Agnieszka do niedawna, a teraz…   W styczniu, w głowie Agnieszki pękł tętniak. Lekarze niemalże natychmiast zaczęli walkę o jej życie - operacja trwała aż 7 godzin! To nie był jedyny zabieg - po nim nastąpił szereg kolejnych, które miały zapewnić bezpieczeństwo w stanie ocenianym jako krytyczny.  Drżeliśmy na każdy dźwięk telefonu, bo każdy z nich mógł oznaczać najgorsze.  Wydarzył się cud, Agnieszka otworzyła oczy, zaczęła oddychać. Radość była ogromna, bo największa bariera została pokonana. To była najlepsza wiadomość, jaką mogliśmy usłyszeć, ale w tym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że przed nami ogromne wyzwanie i niekończąca się praca. Agnieszka wciąż jest nieświadoma, nie możemy z nią nawiązać kontaktu. Mamy wrażenie, że Aga jest zamknięte za murem.  Chcemy się dostać do jej świata, rozpocząć wspólnie drogę ku sprawności, ale w tym momencie nasze możliwości są bardzo ograniczone, bo stan Agnieszki wymaga pilnego wsparcia i pomocy specjalistów. Im szybciej rozpoczniemy rehabilitację, tym większa szansa na odzyskanie tego, co utracone.  Wszyscy znamy Agnieszkę, która nigdy się nie poddawała, wszyscy pamiętamy jej upór w dążeniu do celu. Chcemy, by znów miała możliwość pokazania swojej siły, by wróciła do nas i z uśmiechem mogła realizować wyzwania w całkiem nowej rzeczywistości… Potrzebujemy Waszej pomocy i wsparcia, by zapewnić Agnieszce niezbędną opiekę w specjalistycznym ośrodku. Każdy miesiąc to ogromna kwota, od której zależy przyszłość Agnieszki. Każdy z nich to nowa szansa na powrót.  Aga zrobiła pierwszy ważny krok… wygrała życie. Teraz my musimy zawalczyć o to, by miała szansę na powrót do życia. Do nas, do rodziny, która wciąż na nią czeka… Dom bez niej jest taki pusty… Proszę, pomóż nam wyciągnąć dłoń po jedyną szansę, jaka w tym momencie istnieje. Pomóż wrócić Mamie do synka, który tak bardzo na nią czeka...

18 968,00 zł ( 20.73% )
Still needed: 72 522,00 zł
Anna Ostrowska
Urgent!
Anna Ostrowska , 48 years old

Jestem mamą – CHCĘ ŻYĆ❗️Pomóż Annie pokonać raka piersi❗️

Chcę być obecna w życiu moich dzieci, chcę doczekać wnuków, zobaczyć tyle miejsc… Nie mogę planować przyszłości, bo zamiast tego muszę walczyć ze śmiertelnym przeciwnikiem! Błagam o ratunek, zanim pokona mnie złośliwy nowotwór! Kiedy wyczułam guza w lewej piersi, błagałam, by był to tylko tłuszczak. Tej myśli się trzymałam… Gdy usłyszałam od lekarza: „Ma pani guza, potrzebne są dalsze badania”, nie miałam już złudzeń. Mój cały świat się zawalił… Dwie biopsje, dwie mammografie i doczekałam ostatecznej diagnozy: rak lewej piersi. Wpadłam w panikę… Ale jestem żoną, mamą, mam dla kogo żyć. Nie mogę się poddać… Rodzina uświadomiła mi, że to nie jest koniec – to tylko przeszkoda do pokonania. Z tą myślą rozpoczęłam walkę. W kwietniu poddałam się mastektomii lewej piersi wraz z usunięciem węzłów chłonnych. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, a przede mną radioterapia. Skutki uboczne są bardzo dotkliwe… Ból jest ogromny… Straciłam włosy, pojawiły się też zmiany skórne. Jednak na tym nie kończy się moje leczenie. Następny etap to terapia lekiem, który jest wskazany dla osób z rakiem piersi i ma zahamować rozwój choroby. Niestety, lek nie jest refundowany, a jego koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe.  Bez Waszej pomocy nie mam szans. Dlatego proszę z całego serca o wsparcie, o udostępnienia… Każda, nawet najmniejsza wpłata ma dla mnie znaczenie i daje mi nadzieję, że będę mogła żyć i spędzić jeszcze długie lata z moją wspaniałą rodziną. Anna ➡️ Licytacje dla Ani

63 481,00 zł ( 20.71% )
Still needed: 242 902,00 zł
Bartłomiej Januszewski
Bartłomiej Januszewski , 32 years old

Wygrał walkę o życie, teraz walczy o sprawność. Pomóż Bartkowi!

Minęło już tyle czasu, a mi wciąż trudno pogodzić się z tym, co się wydarzyło. W styczniu 2020 roku Bartek miał wypadek samochodowy. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Był nieprzytomny. Bałam się, że mojego syna zabraknie, że stracę go na zawsze…   To miał być zwykły dzień w życiu Bartka, niczym nieróżniący się od poprzednich. W domu czekał na niego tata, z ciepłym obiadem i nadzieją, że spędzą ten dzień razem. Niestety życie napisało inny scenariusz, a domowe zacisze zostało zamienione na chłodną, szpitalną salę, przepełnioną łzami i strachem o życie ukochanego syna.  Czy Bartek przeżyje? To pytanie niemal nieustannie odbijało się w mojej głowie echem. Obrzęk mózgu, stłuczona klatka piersiowa, połamana szczęka… Pełna obaw czekałam na chociaż jedną dobrą wiadomość. Każda minuta, godzina, doba trwała jak wieczność. Po 30-dniowym pobycie w szpitalu i wybudzeniu się ze śpiączki Bartek trafił do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym rozpoczął walkę o powrót do sprawności.   Od ponad roku co 2 tygodnie bierze udział w rehabilitacji, która przynosi niesamowite rezultaty. Miesiące trudnej i żmudnej walki o powrót do zdrowia. Niestety przed Bartkiem jeszcze długa droga w walce o sprawność. Zaburzenia koordynacji całego ciała nie pozwalają na normalne funkcjonowanie i powrót do życia sprzed wypadku.  Widzę, ile pracy wkłada w każde ćwiczenie, widzę jak walczy o siebie, nie poddaje się. Małymi krokami zmierza ku celom, które sobie wyznaczył, jednak dziś bez Waszej pomocy nie da rady kontynuować rehabilitacji. Moje oszczędności kończą się, a ćwiczeń nie można przerwać. Jeśli do tego dojdzie, wszystko, co do tej pory osiągnął, zostanie zaprzepaszczone! Proszę, pomóż... Ewa - mama Bartłomieja

16 718,00 zł ( 20.68% )
Still needed: 64 091,00 zł
Sandra Bitau
Sandra Bitau , 26 years old

Ostatnia rzecz, jaką mogę zrobić dla córki - rehabilitacja to dla Sandry powrót do życia!

Kochani! Jesteśmy bardzo wdzięczni Wam za okazaną do tej pory pomoc i wparcie. Niestety kolejny raz jestem zmuszona prosić o pomoc dla naszej Sandry. Turnus rehabilitacyjny jest jej bardzo potrzebny. To jedyna szansa na jakąkolwiek poprawę jej zdrowia. Poniżej dla przypomnienia historia Sandry. Wierzę, że nadal nam pomożecie. Ja i Sandra nigdy się nie poddamy! Sandra była bardzo aktywną dziewczyną, miała przyjaciół, chłopaka, zajmowała się sportem i działalnością charytatywną na rzecz bezdomnych zwierząt, głównie kotów. Kilka przyniosła do domu – są teraz przy niej jak strażnicy i najlepsi przyjaciele. Chodziła też do Hospicjum odwiedzać starszych i schorowanych ludzi. Nikt wtedy nie wiedział, że życie się tak odwróci, że prześladowanie w szkolnej społeczności odbierze jej radość życia i popchnie do tak okrutnego kroku. Tamtego dnia nie zapomnę nigdy.... Karetka na sygnale, OIOM i moje dziecko pod respiratorem, aparatura podtrzymująca życie i nasze modlitwy i łzy. Lekarze kazali przygotować się na najgorsze, jej serce zbyt długo stało. Wpuszczono mnie na OIOM, zobaczyłam moją córeczkę nieprzytomną, opuchniętą, bezbronną. Podłączona do respiratora leżała cichutko. Usłyszałam jedną z najgorszych wiadomości – stan pani córki jest krytyczny, o tym, czy przeżyje, zadecydują najbliższe godziny, ale szanse są niewielkie. Kazali nam się żegnać. U Sandry wystąpił obrzęk mózgu, który spowodował ogromne zniszczenia. Balansowała na granicy życia i śmierci. Lekarze w ostatniej chwili wyrwali ją z objęć śmierci, ale zapadła w śpiączkę. Pytaliśmy, czy się wybudzi? Odpowiadali – cuda się zdarzają... Nikt nie potrafił mi powiedzieć, co się stanie w następnej dobie, za tydzień, za rok. Czy będzie widziała, słyszała? Doszłam do pierwszego w życiu muru. Ale wiedziałam, że Sandra do mnie wróci. Matka czuje takie sygnały. Na OiOM spędziła 2 miesiące, przeszła śmierć kliniczną, sepsę i kilkaset ataków padaczki na dobę, Ciężkie infekcje wyniszczyły jej wątłe ciało. Wiem, że jedną nogą była po tamtej stronie, ale jakaś siła sprawiła, że została. Wygrała walkę o życie, teraz walczy o zdrowie. Życie pisze czasem okrutne scenariusze, ten wypadek odebrał jej marzenia, plany a pozostawił cierpienie i łzy. Sandra nie może zostać sama nawet na chwilę, musi być ktoś przy niej 24 godziny na dobę, pilnować czy oddycha – ma rurkę tracheostomijną, zmieniać pampersy, podawać jedzenie przez PEG-a. Dzięki rehabilitacji odzyskuje kontakt, ale problemem jest spastyka. To bardzo bolesny proces przykurczania mięśni, które nie pracują prawidłowo. Są napięte i sztywne, konieczna jest ciągła intensywna rehabilitacja i fizjoterapia, a także logopeda. Sandra nie może funkcjonować bez specjalistycznych urządzeń, terapii, leków, bez stałej obecności drugiej osoby. Wydatki na to by Sandra mogła żyć, są ogromne, a nasze możliwości ograniczone. Rehabilitacja to jedyna szansa na dalsze życie, życie bez bólu. Dzięki pomocy i ofiarności dobrych ludzi udało się wyjechać na turnus rehabilitacyjny w Krakowie i w Bydgoszczy. To dało Sandrze nowe siły do dalszej walki, efekty rehabilitacji zadziwiły wszystkich. To dla niej nowa szansa na powrót do zdrowia. Sandra to mądra i waleczna dziewczyna nie poddaje się, walczy każdego dnia, chociaż dziś jest więźniem własnego ciała, to dzięki waszej pomocy jest szansa, że się z niego uwolni i wróci do życia. Wierzę, że nadejdzie taki czas, że Sandra będzie mogła sama podziękować wszystkim, którzy wierzą i pomagają jej wrócić. Z całego serca prosimy o pomoc i wsparcie dla Sandry, bez waszej pomocy nie damy rady. Moja miłość jej nie uzdrowi, mogą to zrobić tylko dobrzy ludzie – Anioły dobroci. Dziękuję za każdą pomoc. Mama Wierzę, że nadejdzie taki czas, że Sandra będzie mogła sama podziękować wszystkim, którzy wierzą i pomagają jej wrócić. Z całego serca prosimy o pomoc i wsparcie dla Sandry, bez waszej pomocy nie damy rady. Moja miłość jej nie uzdrowi, mogą to zrobić tylko dobrzy ludzie – Anioły dobroci. Dziękuję za każdą pomoc.  Mama

21 553,00 zł ( 20.67% )
Still needed: 82 703,00 zł
Justyna Łusiak
Urgent!
Justyna Łusiak , 40 years old

Uchroń Justynę przed WZNOWĄ❗️Pomóż jej opłacić nierefundowane lekarstwo...

Mam na imię Justyna. W 2023 roku wykryto u mnie złośliwego raka piersi. W momencie diagnozy, nowotwór był już w bardzo zaawansowanym stadium, z przerzutami do skóry. Bezwzględna choroba może w każdej chwili powrócić. Proszę o Waszą pomoc, bym mogła ją powstrzymać! W październiku 2022 roku, podczas badania samokontrolnego, wyczułam dwa zgrubienia – jedno zlokalizowane w samej piersi, drugie niedaleko pachy. Natychmiast wykonałam badanie USG, którego wynik wskazywał na niegroźne torbiele. Z terminem kontroli na kolejny rok wróciłam do domu i swojej codziennej rutyny. Niestety, nie zdążyłam wrócić do pani doktor… Osiem miesięcy później w moim życiu rozegrał się dramat! Pierś, w której były zmiany, spuchła, a guzki jeszcze się powiększyły. Udałam się do ginekologa, który skierował mnie na mammografię. Z badań jasno wynikało, że dzieje się coś bardzo poważnego. Lekarze zlecali kolejne badania, a ja wykonywałam jej wszystkie, coraz bardziej wystraszona. Wreszcie moje zdrowie trafiło do rąk innego specjalisty – onkologa… Do tej pory trudno mi uwierzyć, że walczę ze śmiertelną chorobą. Przeszłam chemioterapię, a później operację. Moje leczenie zakłada jeszcze radioterapię, dalszą chemię doustną oraz terapię hormonami. W związku z bardzo złym stanem wyjściowym, po zakończeniu refundowanego leczenia będę musiała przyjmować lekarstwo, które pomoże mi zapobiec nawrotowi choroby. Które pomoże uchronić mnie przed koszmarem każdego pacjenta onkologii – WZNOWĄ! Lek, który muszę przyjmować, żeby jak najdłużej blokować raka, nie jest refundowany… Kosztuje krocie! W listopadzie kończę chemię i natychmiast muszę zacząć przyjmować lekarstwo... Nie stać mnie na jego zakup, dlatego z serca proszę o Wasze wsparcie w uzbieraniu tej horrendalnej sumy. Justyna

17 565,00 zł ( 20.63% )
Still needed: 67 542,00 zł
Oliwka Knaflewska
Oliwka Knaflewska , 5 years old

Oliwka potrzebuje wsparcia, aby nauczyć się żyć ze swoimi trudnościami!

Listopad 2021 roku był dla nas bezlitosny. Wtedy dowiedzieliśmy się, co dolega naszej córeczce: głuchota mieszana przewodzeniowa i czuciowo-nerwowa jednostronna. Z czasem pojawiła się dodatkowa trudność...    Nasz niepokój wzbudziło jej wycofanie społeczne oraz brak reakcji, kiedy ją wołaliśmy. Dzisiaj już wiemy, że Oliwka nie słyszy na jedno uszko. Od razu zapewniliśmy jej aparat słuchowy, ale niestety bez większych efektów. Jej organizm na ten moment nie akceptuje obecności ciała obcego w uszku! Pół roku później usłyszeliśmy kolejną diagnozę: spektrum autyzmu oraz zaburzenia integracji sensorycznej. To był dla nas ogromny cios! Razem z mężem staraliśmy się jak najszybciej pozbierać myśli i rozpocząć działania w odpowiednim kierunku. Wiedzieliśmy, że zebrana dokumentacja medyczna, orzeczenie o niepełnosprawności oraz potrzebie kształcenia specjalnego otworzą nam wszelkie furtki, aby uzyskać stosowną pomoc.  Oliwka ma trudności z prawidłowym odbiorem świata przez zmysły, a niedosłuch prawostronny jest dodatkowym utrudnieniem. Córka inaczej odbiera światło, dźwięki, inaczej odczuwa dotyk, zapach czy ból. Nie rozumie co do niej mówimy, więc często nie pojmuje naszych intencji, np. w sytuacji, w której może zrobić sobie krzywdę. Obawiamy się, że za chwilę te wszystkie problemy będą rzutować na jej relacje z rówieśnikami. Dzieci mogą nie rozumieć jej zachowania i zwyczajnie wykluczać Oliwkę z wszelkich zabaw. Tego boimy się najbardziej...braku świadomości i zrozumienia. Nasza córeczka pomimo wszystko jest niesamowicie pogodnym dzieckiem. Uwielbia wspinaczki, kocha muzykę i nasze rodzinne tańce... rozpoczynamy nimi każdy dzień, a z książkami nie rozstaje się praktycznie ani na chwilę. Niestety Oliwka nie jest w stanie samodzielnie się ubrać, zjeść posiłku przy pomocy sztućców czy pójść samodzielnie do toalety- nadal nosi pieluszkę. W każdym aspekcie wymaga wsparcia osoby dorosłej oraz intensywnej rehabilitacji. Dzięki codziennej pracy z terapeutami każdego dnia pracujemy nad "lepszym jutrem" dla naszej córki.  Pragniemy stworzyć w domu strefę rehabilitacyjną, dzięki której zapewnimy Oliwii odpowiednie oddziaływania terapeutyczne każdego dnia. Chcemy pracować nad czuciem głębokim, czyli nad świadomością jej ciała oraz nad komunikacją, która zburzy wszelkie bariery. Mocno wierzymy, że w ten sposób pomożemy Oliwce zmienić swoje życie na lepsze. Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc, która doda nam siły do dalszej walki!!! Rodzice Oliwki Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

7 675,00 zł ( 20.61% )
Still needed: 29 560,00 zł
Barbara Waloszek
Barbara Waloszek , 30 years old

Dzieci czekają na swoją mamę❗️Wesprzyj Basię w walce o sprawność i zdrowie❗️

Nic nie wskazywało na to, że Basię spotka tragedia. Nieszczęście nie czeka na szczególną datę ani okoliczności. Przychodzi nagle, rozrywa serca i bezlitośnie odbiera nam to, co jeszcze przed chwilą było pewne… Nasza kochana siostra i mama dwójki wspaniałych dzieci – Amelki i jej starszego brata, Kacpra, przeszła udar niedokrwienny mózgu. Prosimy, pomóż nam odzyskać Basię! To był spokojny, czwartkowy poranek. Basia zawiozła swojego syna do szkoły i pojechała na zakupy. Później, razem z córeczką, odwiedziła rodzinę narzeczonego. Nic nie wskazywało na to, że za chwilę jej życie zawiśnie na włosku!  Nagły, silny ból głowy odebrał naszej siostrze przytomność. Basia leżąca na podłodze z powykręcanymi kończynami – w takim stanie Amelka ostatni raz widziała swoją mamę. Płakała z przerażenia, gdy naszą siostrę zabierała karetka. Mamine ręce jeszcze długo nie będą mogły jej utulić, by wreszcie przestała się bać… W szpitalu lekarze przeprowadzili zabieg usunięcia skrzepów. Niestety, Basia długo nie odzyskiwała przytomności… Doskonale pamiętamy, gdy lekarze oznajmili, że jej stan jest KRYTYCZNY. Potworna bezsilność, długie godziny oczekiwania i myśli, których nie byliśmy w stanie wypowiedzieć na głos: Czy Basia przeżyje? Czy dzieci stracą mamę?  Kolejnego dnia stan siostry się pogorszył. Z powodu ostrej niewydolności oddechowej potrzebna była intubacja, a później wprowadzenie w stan śpiączki farmakologicznej… Złe rokowania co do skutecznego odłączenia od respiratora zakwalifikowało ją do wczesnej tracheostomii. Znów musieliśmy czekać... Pękały nam serca – nie mogliśmy pomóc własnej siostrze! Czuliśmy ogromny strach przed każdą informacją od lekarzy. Towarzyszył nam smutek, gdy widzieliśmy dzieci tęskniące za mamą, ale również nadzieja, bo Baśka to silna dziewczyna, która ma dla kogo żyć! Basię wybudzono ze śpiączki. PRZEŻYŁA! Jest świadoma, choć zdarzają się lepsze i gorsze dni. Rozpoznaje członków rodziny, reaguje na proste polecenia, jednak nie jest w stanie samodzielnie poruszać się ani mówić. To, że siostra wygrała starcie ze śmiercią, jest dla nas prawdziwym cudem. Teraz zrobimy wszystko, by wróciła do nas, do swoich dzieci, które codziennie pytają o mamę, do kochającego narzeczonego i całej rodziny.  Basia będzie potrzebować długiej i kosztownej rehabilitacji. Po skończonym leczeniu szpitalnym przewieziemy ją do specjalistycznego ośrodka, by mogła walczyć o odzyskanie choć części sprawności i powrót do dawnego życia. Prosimy o Wasze wsparcie w zapewnieniu Basi intensywnej rehabilitacji. Błagamy Was, pomóżcie nam odzyskać siostrę, mamę, narzeczoną… Tak bardzo za nią tęsknimy! Rodzeństwo

10 962,00 zł ( 20.6% )
Still needed: 42 230,00 zł