Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agata Stępień
Urgent!
Agata Stępień , 40 years old

"I want to watch my daughters grow up!" - Agata has cancer! We're running out of time!

I have an urgent request! In two weeks, I must travel to the USA for a life-saving surgery ! Cancer wants to take me away from my daughters, Otylka and Amelka. Since the treatment in Poland has failed, the therapy in the USA is my last resort!  The diagnosis came in 2020, and it was ruthless. I had colorectal cancer! I underwent surgery immediately, followed by a six-month chemotherapy. After the treatment, I was convinced I had been cured. I went back to work, did regular check-ups, and started making plans.  And then, I faced terrible news - CANCER METASTASES! A lesion on my lung turned out to be malignant. I underwent another surgery and chemotherapy, which was unbearable this time. I developed acute neuropathy characterized by muscle twitching and esophagus stricture! I could have died!  Although the treatment was long and exhausting, once again, I recovered and returned to work. However, at the back of my mind, I was scared it wasn't over yet. And when another metastasis appeared on the second lung, I was devastated. I underwent a third surgery, and I was offered the same follow-up treatment. It was hard to believe it would be successful this time.  I made a tough decision to renew contact with my dad, who lives in the United States. He found a clinic in Florida that qualified me for cancer therapy! I have no time to lose. I must travel to the USA in two weeks! If someone ever told me I would spend Easter in the state of Florida, I would probably be overjoyed! This time, I am not going on vacation, though. I'm going on a life-saving mission!  The only obstacle for me is money. It is why my friends and family persuaded me to create this fundraiser. I am here to ask you for support! I dream of regaining what I have lost - my peaceful home and beloved job. I don't even know if it's still possible… I want to stay alive for my daughters - a 9-year-old Otylka and 6-year-old Amelka, who still need their mommy! I've been trying to protect them from the painful truth. I told them I was sick and took vitamins to heal. I cannot tell them I am dying and might not be there when they're growing up! As my girls are getting older, they start asking questions, though. However, I never cry in front of them. I don't want them to see my despair. I want to protect their innocent world.  In my misery, I finally saw the light at the end of the tunnel. I will be admitted to the Florida clinic in two weeks! I also have my beloved husband and many close friends and family who support me. I am grateful to have them in my life! I hope to meet more amazing people in the USA who will help me pay for the treatment so I can start a fight for life. Thank you all so much in advance!  Agata

29 256,00 zł ( 21.15% )
Still needed: 109 042,00 zł
Maciej Rauk
Maciej Rauk , 21 years old

Ból pokrzyżował moje plany, odebrał marzenia. Operacja jedyną szansą... Pomóż!

Kilka lat temu moje życie zaczęło się zmieniać w sposób, którego nigdy bym się nie spodziewał. Zaczęło się niewinnie – od lekkiego bólu w nodze. Podejrzewano naderwanie mięśnia, ale z czasem ból stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Dla kogoś, kto zawsze był aktywny fizycznie, to był prawdziwy koszmar. Załamałem sie... Ból nie dawał mi spokoju. Zaczęła się seria badań. Rentgen wykazał, że coś jest nie tak, ale diagnoza nie była jednoznaczna. Kolejnym krokiem był rezonans biodra, który ujawnił zapalenie maziówki stawowej, obecność ciał obcych, torbiele i początki podchrzęstnych zmian zwyrodnieniowych panewki stawowej. Lekarze zaproponowali terapię lekami, mając nadzieję, że to przyniesie poprawę. Po trzech miesiącach kontrolne badania nie wykazały żadnej zmiany. Leczenie u pierwszego ortopedy zakończyło się, gdyż nie mógł mi już bardziej pomóc. Zostałem skierowany do innego specjalisty, gdzie potwierdzono, że staw biodrowy wymaga dokładnego oczyszczenia i zbadania. Nie mogłem zwlekać z leczeniem, mogłoby to doprowadzić do konieczności wszczepienia endoprotezy biodra. Czas był moim największym wrogiem. W końcu ortopeda wskazał specjalistę w prywatnej klinice, która specjalizuje się w precyzyjnych operacjach artroskopii biodra. Tam potwierdzono konieczność operacji. Wyznaczono termin i ustalono koszt operacji, który znacznie przekraczał moje możliwości finansowe. Niestety potrzebuję też środków dodatkowo na pokrycie podróży oraz dalszej  rehabilitacji.  Ból pokrzyżował moje plany, odebrał marzenia. Całe moje życie było związane ze sportem. Od najmłodszych lat grałem w piłkę nożną, potem przerzuciłem się na koszykówkę. Sport był dla mnie wszystkim – pasją, odskocznią, stylem życia. Diagnoza wykluczyła mnie z jakiejkolwiek aktywności fizycznej, co było dla mnie ogromnym ciosem. Operacja to dla mnie szansa na powrót do normalności, na realizację marzeń, które teraz wydają się tak odległe. Wiem, że czeka mnie długa i trudna droga do pełnej sprawności, ale jestem gotów podjąć to wyzwanie. Niestety, koszty operacji, a następnie rehabilitacji są dla mnie ogromnym obciążeniem. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza pomoc, przybliży mnie do powrotu do zdrowia i do życia, które kocham. Wasza pomoc daje mi nadzieję, że będę mógł znów biegać, grać i cieszyć się każdym dniem. Maciej

4 495,00 zł ( 21.12% )
Still needed: 16 782,00 zł
Matylda Dąbrowicz
Matylda Dąbrowicz , 6 years old

Wspieramy małą, dzielną Matyldę!

Matylda jest małą wojowniczką. Każdego dnia walczy z przeciwnościami losu. Nadszedł czas, gdy potrzebuje Waszej pomocy! Córeczka zmaga się z wrodzonymi wadami przegród serca. W toku wielu badań okazało się, że ma tachykardię oraz szmery na sercu. Oprócz tego odkryto, że pomiędzy jej przedsionkami jest dziura! Powinna zrosnąć się po urodzeniu, ale niestety nie doszło do tego. Obecnie jesteśmy cały czas pod kontrolą kardiologa. Trwają też rozważania czy potrzebny będzie zabieg operacyjny.  Matylda ma także zaburzenia ze spektrum autyzmu, któremu towarzyszą zaburzenia neurorozwojowe. Moje dziecko ma duże problemy w opanowaniu zwyczajnych, codziennych czynności, jak np. ubieranie się, jedzenie. Często boi się hałasów, głośnych gwarnych miejsc oraz ludzi. Wybiórczość pokarmowa jest kolejnym utrudnieniem...  Do tego wszystkiego dochodzą kłopoty związane z płasko-koślawymi stopami, koślawymi kolanami i słabymi mięśniami brzucha. Wzmożone napięcie mięśniowe sprawia z kolei, że nauka rysowania i pisania też jest utrudniona.  Już dzisiaj córeczka ma poważne wady postawy. Jej mięśnie nie potrafią odpowiednio pracować, nie utrzymują cały czas rosnącej Matyldzi. Z tego względu może grozić jej pogłębianie się trudności motorycznych. Nasza córka z czasem i bez rehabilitacji będzie jeszcze bardziej cierpieć...  Córeczka potrzebuje tak wiele wsparcia. Ważna jest stała terapia, rehabilitacja i opieka medyczna. Koszty są coraz wyższe, sama nie udźwignę tak wielu wydatków. Proszę, pomóż mi usprawnić rozwój mojej małej dziewczynki.  Mama Matyldy

4 719,00 zł ( 21.12% )
Still needed: 17 622,00 zł
Grześ Buzderewicz
Grześ Buzderewicz , 5 years old

POMÓŻ Grzesiowi, by nie stracił nadziei na sprawność!

Zespół łamliwego chromosomu X… to postępująca choroba genetyczna, z którą codziennie zmaga się mój synek. Niepokojące symptomy choroby pojawiły się już w trakcie ciąży. Przeżywaliśmy ogromny stres, ponieważ podczas pierwszych badań prenatalnych lekarz sugerował duże prawdopodobieństwo Zespołu Downa. Po wynikach amniopunkcji wykluczono wszystkie choroby genetyczne, które można wykryć za pomocą tego badania. Byliśmy szczęśliwi, jednak nasza radość nie trwała zbyt długo. Po urodzeniu Grzesiowi przeprowadzono standardowe badanie słuchu, które wykazało niedrożne drogi słuchowe. Mimo to lekarze zapewniali, że wszystko jest w normie, a zły wynik spowodowany jest zalaniem przewodów słuchowych wodami płodowymi. Później badań nie powtórzono. Przez pierwszych 8 miesięcy życia naszego synka, nie było większych niepokojących objawów poza tym, że miał obniżone napięcie mięśniowe.  Byliśmy uspakajani, że wszystko jest w granicach normy. Jednak ja czułam, że coś jest nie tak. Grześ miał 2 latka, a nie rozwijał się jak drugi synek – nie gaworzył, nie mówił, miał ogromne problemy ze snem. Dopiero na bilansie dwulatka ponownie zlecono badanie słuchu, które wykazało duży niedosłuch. Wtedy ruszyła cała machina, rozpoczęła się intensywna rehabilitacja ruchowa i założono mu aparaty słuchowe. Wszystkie problemy z rozwojem zrzucano na problemy ze słuchem.  Z czasem pojawiły się liczne infekcje i problemy z krzepliwością krwi. Trafiliśmy do hematologa, który skierował naszego synka na badania genetyczne, na które czekaliśmy rok! Dopiero w 4. roku życia stwierdzono, że nasz synek cierpi na rzadką chorobę genetyczną.  Zespół łamliwego chromosomu X jest drugą w kolejności najczęstszą przyczyną niepełnosprawności intelektualnej. Mogą mu towarzyszyć inne choroby współistniejące. Nie wiemy, jakie objawy nasilą się u naszego synka. Teraz skupiamy się na teraźniejszości i staramy się zminimalizować niedorozwój oraz zaburzenia poznawcze. Prowadzimy dalszą diagnostykę neurologiczną, ponieważ istnieje podejrzenie padaczki.  Ciężka i kosztowna rehabilitacja przynosi efekty. Grzesiu uczęszcza na fizjoterapię, z uwagi na obniżone napięcie mięśniowe i wiotkość stawów. Uczęszcza także na zajęcia z pedagogiem, psychologiem, surdologopedą, logopedą, objęty jest programem wczesnego wspomagania rozwoju. Dodatkowo u Grzesia występuje afazja – Grzesiu wie, że jestem jego mamą, jednak często zwraca się do mnie „tato” i na odwrót, uczy się i po kilku dniach zapomina znaczenia nowych słów, chce je wypowiedzieć, ale nie potrafi. Do tego Grześ nie umie zapanować nad agresją i wybuchami złości – nie potrafi nam wytłumaczyć, czego potrzebuje, przez co reaguje tak gwałtownie.  Pomimo tak wielu problemów rozwojowych nasza systematyczna walka przynosi efekty. Grzesiu, mając niecałe pięć lat, nie wypowiada pełnych zdań, ale nauczył się mówić pojedyncze słówka. Wiemy, że aby nasz synek mógł zacząć sprawnie funkcjonować, potrzebna jest dalsza diagnostyka oraz rehabilitacja. Dotychczas w wydatkach pomagali nam dziadkowie, jednak ogrom kosztów zaczął przerastać nasze budżety. Dlatego prosimy Was o nawet najmniejsze wsparcie, by nasz Grzesiu nie stracił możliwości na sprawną przyszłość. Ogromnie dziękujemy za każdy najmniejszy gest pomocy!  Mama Kasia z Grzesiem i rodziną

11 231,00 zł ( 21.11% )
Still needed: 41 961,00 zł
Marta, Maciej i Tymek Gdowik
Marta, Maciej i Tymek Gdowik , 28 years old

Płomienie zabrały mojej rodzinie WSZYSTKO❗️Pomóżcie!

W pierwszej chwili byłem pewien, że to sen. Moja córka zadzwoniła do mnie w nocy z płaczem, że pali się ich ukochany dom. To było takie nierealne, przecież jeszcze kilka godzin wcześniej byliśmy u nich wraz z żoną! Niestety, okazało się, że ten senny koszmar zdarzył się naprawdę.  30 września o godz. 2:00 w nocy doszło do pożaru domów szeregowych w Radunicy. W jednym z nich wraz z rodziną mieszkała moja córka, Marta. Wszystko działo się tak szybko, że bliscy nie mieli nawet czasu, żeby założyć kurtki. Wybiegli z mieszkania w piżamach, na zewnątrz były tylko 3 stopnie…   Wciąż nie mogę uwierzyć, że doszło do tak potwornej tragedii. Jeszcze dzień przed pożarem byliśmy z żoną u córki na kawie. Marta myślała nawet o zakupie nowego regału, pytała mnie, gdzie go postawić. Teraz nie ma już żadnych mebli…  Razem z mężem Maćkiem i 2-letnim synkiem, Tymkiem wiedli bardzo spokojne i szczęśliwe życie. Oboje ciężko pracują, a wnuczek chodzi do pobliskiego żłobka. Często ich odwiedzaliśmy, mieli piękny dom z ogródkiem. To było ich wielkie marzenie, które udało im się zrealizować ciężką pracą. Byłem z nich bardzo dumny! Niestety, pożar zabrał mojej córce i jej rodzinie wszystko. Spłonęły nawet ich dokumenty. W tej chwili nie mają niczego, mieszkają u nas, ale to tylko tymczasowe rozwiązanie. Docelowo Marta i Maciek chcieliby zbudować nowy dom, bo ten, który spłonął, najprawdopodobniej będzie trzeba wyburzyć.  Najtrudniej z tą sytuacją radzi sobie nasz wnuczek. Tymek bardzo tęskni za domem, często pyta, kiedy do niego wróci. Pęka mi serce, gdy myślę o jego reakcji na wiadomość, że tego ukochanego domu już nie ma… Marta i Maciek są bardzo silni, próbują się jakoś podnieść, ale sami nie dadzą rady… Muszą zacząć wszystko od nowa, a to będzie dla nich niesamowicie trudne i kosztowne. Dlatego proszę: pomóżcie! Każde, nawet najmniejsze wsparcie przybliży moją kochaną córeczkę i jej rodzinę do lepszego jutra.  Tata Marty

44 918,00 zł ( 21.11% )
Still needed: 167 848,00 zł
Grzegorz Goluch
Grzegorz Goluch , 39 years old

Grzegorz walczy o lepsze życie! Wesprzyj go w zakupie pompy insulinowej!

Trudno jest prosić o pomoc… Jednak nadzieja, że moje życie może zmienić się na lepsze, jest silniejsza, niż wstyd…  Mam na imię Grzegorz i od dziecka cierpię na cukrzycę typu 1. Nie znam innego życia, niż tego przepełnionego nieustannym strachem o niebezpieczne stany hipoglikemii, ciągłą kontrolą poziomu glukozy, strzykawkami, wkłuciami i złymi wiadomościami o kolejnych powikłaniach oraz nowych diagnozach…  Choroba od wielu lat pustoszy mój organizm i spowodowała już nieodwracalne uszkodzenia – mam już najgorsze stadium retinopatii cukrzycowej! Przeraża mnie utrata kończyn dolnych, wzroku lub konieczność codziennego dializowania... Jest to dla mnie potworny obraz… Przecież przede mną jeszcze wiele lat życia! Marzę o tym, żeby być zdrowym człowiekiem. Wiem jednak, że to niemożliwe. Osoby z cukrzycą nigdy nie wyzdrowieją, jednak mają szansę żyć, jakby byli zdrowi! To wszystko za pomocą pomp insulinowych, które działają jak swego rodzaju sztuczna trzustka. Regulują produkcję insuliny niemal automatycznie oraz monitorują i korygują odbiegający od normy poziom glukozy w krótkim czasie. Niestety, istotną informacją na temat pomp insulinowych jest też ich cena… Moje zarobki z trudem pokrywają potrzeby codziennego życia i zakup lekarstw. Nie stać mnie na pompę, nie kwalifikuję się też do refundacji. Nie mam pieniędzy, by zapewnić sobie szansę na normalne życie… Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc! Każda złotówka przybliży mnie do bezpieczniejszej codzienności. Pomoże walczyć z powikłaniami cukrzycy. Zapewni tak obcy mi dotychczas komfort i spokój psychiczny. Z serca dziękuję za każdą darowiznę i dobre słowo! Grzegorz

4 700,00 zł ( 21.03% )
Still needed: 17 640,00 zł
Leoś Kuras
Leoś Kuras , 15 months old

Lista diagnoz naszego synka zdaje się nie mieć końca... Prosimy, pomóż Leosiowi w walce o zdrowie!

Jesteśmy rodzicami 10-miesięcznego Leosia, który w swoim krótkim życiu przeszedł już bardzo wiele. Nasz mały wojownik zmaga się z wadą serca, Zespołem DiGeorge’a oraz infekcyjnym zapaleniem wsierdzia. Urodził się w 35. tygodniu ciąży jako wcześniak, ważąc 2490 gramów... Pierwsze około 2 miesiące spędził w szpitalu w Krakowie, gdzie przeszedł opaskowanie tętnic płucnych. Niestety, po tym zabiegu doszło do powikłań i o mały włos nie straciliśmy naszego Promyczka... Do tej pory Leoś spędza więcej czasu w szpitalu niż w domu. Jego słaby stan zdrowia wymaga stałego suplementowania wapna, magnezu, witaminy D3 oraz żelaza. Ze względu na złe wyniki badań morfologii, musiał już kilka razy mieć przetaczaną krew. 28 lutego 2024 roku przeszedł całkowitą korektę serca, co miało dać nam chwilę oddechu od operacji. Niestety, Leoś przeszedł bardzo ciężką sepsę, a na zastawce serca pojawiła się jałowa wegetacja. W ciągu miesiąca czeka go kolejna operacja. Chcielibyśmy zapewnić mu jak najlepszą opiekę specjalistyczną, aby mógł kiedyś żyć na podobnym poziomie fizycznym i psychicznym jak jego rówieśnicy. Czeka nas wiele pracy, ponieważ Leoś potrzebuje stałej opieki kardiologa, endokrynologa, immunologa, neurologa, pulmonologa, nefrologa, ortopedy oraz rehabilitacji oddechowej i ruchowej. Zespół DiGeorge’a może przynieść wiele różnych chorób, które mogą ujawnić się nawet w wieku dorastania. Bardzo długo wahaliśmy się, czy prosić o pomoc, ale w tej chwili nie mamy już wyjścia. Leczenie i rehabilitacja Leosia są bardzo kosztowne, a dodatkowo musimy często dojeżdżać prawie 200 km do Krakowa. Bardzo trudno jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie... Prosimy o pomoc związaną z opłaceniem leczenia i rehabilitacji naszego kochanego synka. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam podarować Leosiowi szansę na lepsze jutro! Każda wpłata przybliży nas do celu i pomoże naszemu Promyczkowi wrócić do zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc. Rodzice Leosia, Agata i Janek

17 890,00 zł ( 21.02% )
Still needed: 67 217,00 zł
Marysia Styza
Marysia Styza , 9 years old

W tej małej dziewczynce, drzemie wielki duch walki! Pomożesz?

Nie wiemy, jak dziękować Wam za dotychczasowe wsparcie! Dzięki Waszej pomocy – nasza Marysia miała szansę na intensywną rehabilitację i ćwiczenia.  Niestety nie ma zbyt dużej poprawy i w dalszym ciągu potrzebujemy Waszej pomocy… Poznaj naszą historię: Marysia urodziła się jako zdrowa i pełna sił dziewczynka. Nasze pierwsze wspólne chwile wyglądały jak z bajki. Byłam taka szczęśliwa! Chciałam trzymać ją w ramionach i nigdy nie puścić. Macierzyństwo wypełniło mnie nieskończoną miłością i ogromnym szczęściem. Liczyłam, że to nigdy się nie skończy. Że nic nie jest w stanie zaburzyć naszej pięknej codzienności – tak bardzo się wtedy myliłam...  W trzecim miesiącu życia lekarze zdiagnozowali u mojej córki porażenie mózgowe czterokończynowe oraz wysokie napięcie mięśniowe. Marysia przestała się prawidłowo rozwijać, niepełnosprawność zaatakowała jej mały organizm. Do dziś zmaga się z wieloma trudnościami. Ma trudności z chodzeniem, mówieniem, utrzymaniem czegoś w rączce. Czynności, które dla zdrowego człowieka są naturalne, proste i oczywiste, dla niej stanowią ogromne wyzwanie. Nasza córeczka jest wspaniałą, wesołą dziewczynką… Uwielbia przebywać z dziećmi, zarażać uśmiechem i pozytywną energią. Codziennie, gdy wstaje, daje mi dużą dawkę motywacji, bo po prostu cieszy się życiem. Mimo że jest jej bardzo trudno… Niestety, aby jej funkcjonowanie była choć trochę prostsze, Marysia potrzebuje specjalnych ortez, dzięki którym będzie mogła być pionizowana. Wymaga również wózka aktywnego, który umożliwi jej samodzielne poruszanie i ułatwi wymagającą i bardzo trudną codzienność. Proszę, nie odwracajcie się od nas. Dalej potrzebujemy waszego wsparcia, które jest nieocenione… Bez Was nie damy rady! Ewa, mama Marysi Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 720,00 zł ( 20.99% )
Still needed: 6 472,00 zł
Maksymilian Adamski
Maksymilian Adamski , 7 months old

Maksiu urodził się z rzadką chorobą genetyczną❗️Potrzebna POMOC❗️

Posiadanie dziecka to najpiękniejszy dar, jaki mogą otrzymać rodzice. Byliśmy niesamowicie szczęśliwi, gdy okazało się, że dołączymy do tego wspaniałego grona. Nowa rola, nowe wyzwania, marzenia. Całą ciążą przebiegała wzorowo, nie pozostawało nam wiec nic innego jak czekać na dzień poznania naszego Skarbka. Gdy tylko Maksiu przyszedł na świat lekarze zabrali go i szybko zniknęli za drzwiami. Nie rozumieliśmy co się dzieje! Po kilku minutach doktor wrócił i powiedział, że z naszym dzieckiem jest coś nie tak! Objawy były bardzo niepokojące. Maksiu miał wykrzywione stópki, problemy z termoregulacją, obniżone napięcie mięśniowe… Pierwsze dni razem upłynęły nam pod znakiem badań. Gdy przychodziły kolejne wyniki, drżeliśmy z przerażenia, że będą to następne złe wieści. W końcu zostaliśmy skierowani do pani doktor, która przekazała nam, co dolega naszemu dziecku… Nasz synek Maksymilian urodził się z bardzo rzadką chorobą genetyczną, jaką jest zespół ARC. W jej skład wchodzi: Artrogrypoza (przykurcze dolnych stawów), dysfunkcja kanalików nerkowych oraz postępująca cholestaza wątrobowa. Mimo złych rokowań synek bardzo dzielnie walczy. Obecnie jesteśmy pod opieką wielu znakomitych specjalistów, a dodatkowo Maksiu jest objęty pomocą ze strony hospicjum domowego…  Synek wymaga wszechstronnego leczenia, rehabilitacji, częstych kontroli w szpitalu i poradniach specjalistycznych. Ponadto prowadzone jest leczenie żywieniowe. Ze względu na to, że schorzenie Maksia jest niezwykle rzadkie, konsultowany był przez specjalistów z zagranicy i planowane są dalsze badania, które są bardzo kosztowne... Chcielibyśmy móc zapewnić naszemu dziecku potrzebną pomoc, jednak przerasta to nasze możliwości. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Maksiu codziennie musi mierzyć się z wieloma trudnościami. Zebrane środki pieniężne zostaną przeznaczone na leki, artykuły higieniczne, sprzęt medyczny, rehabilitację, konsultacje lekarskie czy dojazdy. Za każdą formę wsparcia dziękujemy! Rodzice Maksia

17 853,00 zł ( 20.97% )
Still needed: 67 254,00 zł