Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Wawrzyniak
Adam Wawrzyniak , 27 years old

Adam lives in his own world, but he means the world to me. Without rehabilitation I will lose him!

Every day I wake up an hour before my son to have a moment for myself. I drink coffee, collect my thoughts and strength. When Adam wakes up, I start living the rhythm of his day. I forget about myself and support him until he falls asleep. My son will need help for the rest of his life and I want to take care of him as long as I can.  The morning is quiet, crisp and slow. Adam will wake up and we will start another day together. I have been helping him in all his activities every day throughout 22 years of his life. It was supposed to be different, however. After Adam was born, I left the hospital with a healthy child. Only after a month thereafter Adam was diagnosed with celiac disease. He had to switch to a specialist diet but nothing went as planned. When Adam was one year old, he could not yet sit still. I was looking for a reason asking many doctors for help. After the head resonance, a neurologist concluded that Adam had inflammatory lesions in his brain that may have caused his delays. When no treatment was successful, I heard a diagnosis of childhood cerebral palsy. Initially, I could not understand why all of a sudden my son has become so sick. Anger, sadness, disbelief and despair were intertwined in me. I refused this diagnosis for a few days. At the same time, I knew that it would not do any good and no one would be able to help Adam but me. My son's little successes lifted my spirits. First smile, first word. Daily trips to rehabilitation sessions, fight for Adam's fitness seemed to bring results. Adam started walking when he was 6. I cried tears of joy. However, when hope appeared that Adam was beginning to improve, epilepsy commenced. It infiltrated my son like a tornado and took away everything we had worked for so hard together. I had to rise again and fight for Adam's life. Unfortunately, nothing was like before the first epilepsy attack. Adam began to regress in his development and every epilepsy attack dragged him further down. Even weather fluctuations started having a very big impact on his wellbeing and behavior. When Adam suffers an attack, I can do nothing. I have to make sure he does not hurt himself and wait. We cannot go for a walk or to the store because Adam can suffer an attack any time. My biggest support has been my older son, Łukasz, who stays with his brother at home at times, allowing me to go to a doctor or do the groceries. For years I have been dealing with everything on my own. Unfortunately, my husband could not cope with raising a disabled child. Because Adam requires 24-hour care, I had to quit my job. Assisting Adam has quickly become the most important thing in my life. Therefore, I use every opportunity to go with him to rehabilitation sessions. During one of those sessions, we found out that Adam also suffers from autism. Only a collaboration of a number of specialists could help to recognise that in addition to cerebral palsy, my son has also other disorders. That is why I endeavour to take Adam to extended rehabilitation sessions as often as possible. Professional therapists can make miracles. After such extended sessions my son improves his balance, walks much better and classes with a speech therapist improve his ability to speak considerably. Although such sessions are a great investment in Adam's development, I can only afford up to two weeks of such professional assistance in a year. Unfortunately, sometimes not even that. I am a mother who never gives up. I know that my effort in Adam's development is his only chance of living relatively normally once I am gone. Because time does not stand still and I am not getting any younger, my biggest goal at the moment is to make my son as independent as possible. Hence, I would appreciate very much any of your help allowing Adam to have a decent future!  Mariola, Adam's mum

3 570,00 zł ( 20.97% )
Still needed: 13 452,00 zł
Magdalena Młocek
Magdalena Młocek , 3 years old

Przeżyła 5 operacji❗️Walka się nie kończy. Prosimy o pomoc❗️

Już w 20 tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się o chorym serduszku naszej nienarodzonej córeczki. Przygotowywaliśmy się na walkę. Walkę o życie Madzi. Oszołomiła mnie wiadomość o kolejnych problemach. Prócz serduszka i rozszczepionej wargi moja piękna córeczka mierzy się z rozszczepem podniebienia, wargi oraz wadą rozwojową prawego uszka. Madzia urodziła się przed wskazanym terminem. Wszystkie wymienione choroby zbierają żniwo.  W 3. tygodniu życia Madziulka przeszła pierwszą, okropnie niebezpieczną operację serduszka. Druga operacja odbyła się, gdy miała 6 miesięcy. Siedziałam z mężem przed salą operacyjną 8 godzin. Najdłuższe 8 godzin w naszym życiu. Panowała ogłuszająca cisza. Trzymaliśmy się za ręce z wiarą, że nasze dziecko wróci z bijącym sercem do ramion mamy i taty. Tak się stało. Łzy szczęścia były nie do opisania. Magdalenka po operacji powoli dochodziła do siebie. Nie wychodząc ze szpitala, po 2 tygodniach pielęgniarki trzeci raz zabrały Maleństwo na salę operacyjną. I tym razem skończyło się pomyślnie. Tak bardzo jesteśmy wdzięczni całemu zespołowi operującemu, Panu Profesorowi… Dziękujemy, że pomogli naszej Córeczce! Niestety na tym batalia się nie kończy. Szpital na 4 miesiące stał się naszym domem. W grudniu Madzię wypisano do domu. W końcu! Jak ona się z nami cieszyła rodzinną, pełną miłości atmosferą. Musieliśmy jednak wrócić na salę operacyjną dwukrotnie: na operację wargi, a potem podniebienia. Każda operacja to ból, łzy i czające się niebezpieczeństwo.  Jak teraz wygląda codzienność półtorarocznej Madzi? To wizyty u lekarzy, ćwiczenia z fizjoterapeutą nad przekrzywioną główką, zajęcia z neurologopedą. Nie wiemy, czy z rozszczepionym podniebieniem kiedykolwiek będzie mogła mówić. Teraz umie powiedzieć jedynie “aaa”. Jedynie albo aż… Musimy też jeździć do ortodonty, ponieważ przez rozszczep wargi ma szparę między dziąsłami. Nie wiemy, czy Magda słyszy na prawe ucho, gdyż termin na najbliższe badanie jest za rok. Sporo tych niewiadomych. Nasza córeczka przejdzie jeszcze na pewno 2 operacje. W wieku około 3 lat znów otworzą jej klatkę piersiową i będą naprawiać serduszko. Gdy skończy 5 lat, skupimy się na odtworzeniu jej zdeformowanego ucha. Przez ile cierpienia będzie jeszcze musiała przejść? Ostatnio zauważyliśmy u Madzi zeza. Też będziemy musieli go wyleczyć. Nie wiemy, czy porażenie fałdu głosowego przejdzie samoistnie. Jeśli nie to, potrzebna będzie kolejna operacja... Madzia potrzebuje rehabilitacji, logopedy, wizyt u wielu specjalistów m.in. kardiologa, lekarstw. Wszystko kosztuje. Najwięcej specjalne paski do codziennego badania krzepliwości krwi. Jedno opakowanie takich pasków to koszt około tysiąca złotych, a starcza na nieco ponad miesiąc.  To wszystko spadło na nas nieoczekiwanie. Bardzo prosimy Cię o pomoc, ponieważ wiemy, że sami nie damy rady. Proszę, pomóż Madzi, pomóż w jej rozwoju! Niech nie przechodzi tej walki sama. Będziesz jej towarzyszem, wiernym przyjacielem, na którego może liczyć podczas kolejnych starć?  Już teraz dziękujemy Ci za dobro, którym obdarzysz naszą waleczną Córeczkę! Justyna i Wojtek, rodzice Madzi ➡️ Zaobserwuj historię walecznej Madzi! 

11 125,00 zł ( 20.91% )
Still needed: 42 067,00 zł
Krystian Migdalski
Krystian Migdalski , 25 years old

Od urodzenia jeżdżę na wózku... Potrzebuję Twojej pomocy!

Urodziłem się z przepukliną oponowo-rdzeniową i podejrzeniem wodogłowia. Z tej przyczyny mam założoną zastawkę, odprowadzającą płyn mózgowo-rdzeniowy. Przez choroby w moim krótkim życiu nieraz leżałem na stole operacyjnym.  Gdy skończyłem rok, przeszedłem pierwszą w życiu operację stóp. Następnie co kilka lat wracałem do szpitala na kolejne operacje. Ostatnie, przeprowadzone w 2016 roku, pomogły mi zlikwidować przykurcze zgięciowe stawów kolanowych. Praktycznie całe życie potrzebuję wsparcia drugiej osoby, aby się poruszać. Od samego początku jeżdżę na wózku inwalidzkim. Jestem pod stałą opieką wielu specjalistów – ortopedy, neurologa, rehabilitanta, urologa. Koszty leczenia i rehabilitacji przewyższają możliwości finansowe mojej rodziny. To dlatego zdecydowałem się poprosić Cię o pomoc. Potrzebuję środków na opłacenie wizyt u lekarzy, dojazdy, sprzęt rehabilitacyjny do ćwiczeń w domu. Niestety muszę również zażywać leki m.in. odkażające, ponieważ często mam infekcje dróg moczowych. Suplementy diety, buty ortopedyczne… pochłaniają kolejne kwoty. O turnusach rehabilitacyjnych już nawet nie marzę. Bardzo proszę o pomoc! Moich rodziców nie stać na takie wydatki, a przez wiek i to, że nie jestem już dzieckiem, większość świadczeń mi nie przysługuje… Jestem Ci wdzięczny za każdą formę wsparcia.  Krystian

4 447,00 zł ( 20.9% )
Still needed: 16 830,00 zł
Krzysztof Skorupa
Krzysztof Skorupa , 34 years old

Wesprzyj walkę Krzysia! Jeszcze spotkamy się na boisku!

Jeden nieostrożny ruch, ułamek sekundy i nagły, przeszywający ból. Tak zakończył się mecz dla Krzyśka, oddanego piłkarza lokalnego klubu. Diagnoza była bezlitosna: zerwane więzadło krzyżowe przednie (ACL) i pęknięta łąkotka w lewym kolanie. Krzysiek swoją miłość do piłki nożnej dzieli z synami. Niestety, przez kontuzję jego synowie mogą nigdy więcej nie rozegrać meczu ze swoim ojcem...  "Świat nie kręci się wokół piłki!" – powiedziałoby wielu. Ale dla Krzyśka piłka nożna to nie tylko gra, to część jego życia i pasja, którą dzieli ze swoimi dziećmi. Jednak kontuzja, która go spotkała, ma o wiele poważniejsze konsekwencje... Krzysiek pracuje fizycznie. Musi być zdrowy i sprawny, by kontynuować pracę zarobkową i zapewnić rodzinie utrzymanie. Chce być zdrowy, by nadal spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi. Jest wspaniałym, pogodnym i towarzyskim człowiekiem, na którego zawsze można liczyć! Dziś jednak każdy krok, każda czynność przypomina mu o bolesnej kontuzji. Ból towarzyszy mi w każdej chwili – przyznaje Krzysiek z goryczą. Operacja mogłaby to zmienić, ale koszt jest poza moim zasięgiem. Aby wrócić do normalnego życia, pracy i na boisko, potrzebuje aż 20 tysięcy złotych. Kwota ta jest dla niego nieosiągalna, a czas nie jest sprzymierzeńcem... Bez tej operacji jego życie Krzyśka nigdy już nie będzie takie samo. Bardzo prosimy o Waszą pomoc w jego walce o powrót do zdrowia i sprawności! Przyjaciele Krzyśka

4 446,00 zł ( 20.89% )
Still needed: 16 831,00 zł
Łukasz Kowal
Łukasz Kowal , 22 years old

Choroba nie ma litości❗️Błagam, pomóż mojemu bratu❗️

Mój brat Łukasz ma zaledwie 21 lat. Od małego choruje na dystrofię mięśniową Duchenna. Całe życie uśmiechnięty, radosny chłopak teraz jest przykuty do łóżka i całkowicie zdany na opiekę innych… Choroba postępuje z każdym dniem. Powoli, niepowstrzymanie i okrutnie prowadzi do nieodwracalnego zaniku mięśni. Jego własne ciało zwraca się przeciwko niemu. Więzi go. I chociaż wydawałoby się, że to już wystarczająca tragedia, tak niestety, nie jest. Łukasz traci oddech. Przewlekła niewydolność oddechowa sprawia, że musi być podłączony do respiratora. Każdy dzień to dla nas walka o Łukasza. Z każdym dniem narastają też koszty, z którymi w końcu nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Dlatego zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc. Potrzebne są leki, rurki do odsysania, gaziki, maści, by zatrzymać odleżyny… Wszystko to nas przerasta. Proszę, wesprzyjcie nas nawet drobną wpłatą, udostępnieniem albo dobrym słowem w walce o Łukasza – mojego kochanego, najlepszego brata. Magdalena, siostra Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 656,00 zł ( 20.85% )
Still needed: 25 259,00 zł
Ela Michniewicz
Ela Michniewicz , 56 years old

Elżbieta nie może mówić ani ruszać prawą stroną ciała! Pomóż odzyskać sprawność!

Elżbieta to niezwykła kobieta o wielkim sercu i ogromnej pasji do swojej pracy jako fryzjerka. Niestety, silny udar niedokrwienny mózgu odebrał jej sprawność – nie może poruszać prawą stroną ciała ani mówić. To właśnie teraz potrzebuje naszej pomocy, aby powrócić do pełni zdrowia i normalnego życia. Elżbieta 35 lat swojego życia spędziła na niesieniu uśmiechu w swoim salonie fryzjerskim. Była nie tylko fryzjerką, ale także przyjaciółką dla wielu swoich klientów. Teraz gdy sama potrzebuje wsparcia, czas zjednoczyć się i okazać jej wdzięczność za lata oddane innym. Po udarze Elżbieta straciła zdolność do mówienia oraz poruszania się prawą ręką i nogą. Wciąż płonie w niej jednak iskra walki i chęci do powrotu do normalności. Ma troje wnucząt, dla których chce wrócić do zdrowia. Kompleksowa rehabilitacja może jej pomóc w powrocie do aktywnego życia, ale wymaga to znacznego nakładu finansowego. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach, o wsparcie dla Elżbiety. Niezbędne jest jak najszybsze rozpoczęcie intensywnej rehabilitacji, która pomoże jej odzyskać utracone umiejętności i niezależność. Czas gra wielką rolę – im szybciej zaczniemy profesjonalną terapię, tym większa szansa na powrót mowy oraz odzyskanie funkcjonalności w ręce i nodze. Z całego serca prosimy Was o pomoc dla Elżbiety. Niech nasza wspólna siła i dobroć pokażą, że w obliczu trudności jesteśmy w stanie zmienić czyjeś życie na lepsze. Każdy gest dobroci przybliża nas do wspólnego celu – przywrócenia Elżbiecie normalności.  Razem możemy zdziałać wielkie rzeczy. Z góry dziękujemy za Waszą hojność i serce, które bije w rytm pomocy dla innych. Dołączcie do nas już teraz i pomóżcie Elżbiecie wrócić do zdrowia i normalności! Bliscy Elżbiety

11 086,00 zł ( 20.84% )
Still needed: 42 106,00 zł
Kasia Tępowska
Kasia Tępowska , 40 years old

Moje życie to ciągły ból i cierpienie... Pomóż mi!

Całe moje życie to powracający ból i cierpienie. Mam 39 lat i odkąd pamiętam, moje ciało jest barierą, która uniemożliwia mi spełnianie marzeń. Uciekam w świat książek, ale marzę o tym, by zacząć normalnie żyć! Wszystko zaczęło się niewinnie. Miałam jedenaście lat i bolał mnie palec u stopy. Nikt się nie przejmował, bo jak to dziecko, mogłam uderzyć się na lekcjach WF-u czy podczas zabawy. Ból jednak nie ustępował i rozprzestrzeniał się dalej na całą stopę. Tak trafiłam na oddział reumatologii dziecięcej. Po miesiącu usłyszałam diagnozę: reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). I choć od tego momentu minęło wiele lat, medycyna wciąż nie zna leku na moją chorobę. Dodatkowo moje RZS jest lekooporne. Pierwszą endoprotezę biodra wstawiono mi, gdy miałam zaledwie 18 lat. Później przeszłam trzy kolejne operacje: na drugie biodro i oba kolana oraz wiele innych zabiegów. To jednak nie koniec moich zmagań z ciałem. Mam wiele chorób współistniejących, które utrudniają mi życie. To osteoporoza czy zapalenie błony naczyniowej oka, spowodowane lekami i samą chorobą. Przez to musiałam przyjmować zastrzyki w oko. Widzę jakby przez mgłę, żadne okulary nie pomogą… Jestem pod stałą opieką reumatologów, konieczna jest ciągła rehabilitacja. RZS to choroba, która wykańcza. Człowiek jest ciągle koszmarnie zmęczony. Od tego nie ma odpoczynku, nie ma ucieczki. Mało kto potrafi to zrozumieć… Przez to wiele w życiu straciłam. Nigdy nie podjęłam pracy zawodowej, bo jest to fizycznie niemożliwe. Skończyłam ekonomię. Bardzo lubiłam studiować, ale byłoby to niemożliwe, gdyby nie koleżanki, które woziły mnie zajęcia i bardzo wspierały. Moją ucieczką od cierpienia są książki. Zatracając się w literaturze, mogę być, kimkolwiek zechcę, w ciele, które mnie nie niszczy. To tam przeżywam wszystko, na co nie pozwala mi rzeczywistość. Żeby choć trochę sobie ulżyć w prawdziwym życiu, muszę się rehabilitować. Najlepiej codziennie. NFZ proponuje bardzo rzadkie terminy i nie zawsze zajęcia dobrane są pod moje potrzeby, a prywatne wizyty kosztują… Sama nie jestem w stanie ich opłacić. Siostra i mąż wspierają mnie, jak tylko mogą, są moimi powiernikami i najlepszymi przyjaciółmi, ale potrzeby cały czas rosną. Nie dajemy już rady… Proszę o pomoc! Kasia

20 620,00 zł ( 20.83% )
Still needed: 78 326,00 zł
Julia Kochanowska
Julia Kochanowska , 23 years old

Pomóż mi widzieć świat na nowo❗️

Urodziłam się jako wcześniak z diagnozą wodogłowia oraz zezem. Lekarze od początku nie dawali mi szans na przeżycie ze względu na to, iż mózg w wyniku wodogłowia został zepchnięty ok. 1 cm z miejsca, w którym powinien się znajdować. W 17. dobie po urodzeniu zostałam zakwalifikowana do operacji implantacji zastawki komorowo-otrzewnowej. W okresie dorastania przeszłam 3 operacje zredukowania zeza. Wszystko układało się pomyślnie, aż do roku 2010, kiedy to po raz pierwszy dren z zastawki spadł i trzeba było przeprowadzić zabieg, by ustawić go na miejscu. Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze w 2012 r. Od tego czasu mój stan zdrowia był stabilny aż do roku 2022. W dzień moich 22. urodzin zaczęłam czuć bardzo silny ból brzucha. Lekarze z mojego miasta stwierdzili, że to zapalenie żołądka. Dostałam leki i zostałam odesłana do domu, ale 5 dni później sytuacja się powtórzyła… Trafiłam do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie lekarze zaobserwowali, że dren pozostający w jamie otrzewnej wywołuje reakcję alergiczną! Trzeba było go przenieść. Pod koniec kwietnia 2023 zaczęłam czuć ból w okolicy szyi i okazało się, że to silikonowy dren złamał pod kątem 45 stopni! Dzięki temu, że byłam w dobrym stanie zdrowia i nie było objawów wodogłowia, lekarze podjęli decyzję o podwiązaniu zastawki i dalszej obserwacji. W lipcu okazało się, że dren po raz kolejny mnie uczula i trzeba było go wyciągnąć. Ale miesiąc później okazało się, że 30 cm drenu pozostało w ciele. Z początkiem grudnia ból szyi powrócił. Okazało się, że ciśnienie śródczaszkowe jest za wysokie, co zniszczyło nerw wzrokowy w lewym oku. Co to oznacza? Pozostało w nim ok. 10% widzialności! Lepsze wieści są takie, że udało się mnie zakwalifikować do terapii elektrostymulacji, która pozwoli na przywrócenie wzroku. Ale tu się zaczynają schody – koszt 10 zabiegów wynosi 30.000 zł! Sama nie jestem w stanie osiągnąć celu, ale wierzę, że z pomocą uda się go zrealizować. Proszę, pomóż mi zobaczyć świat na nowo. Julia

11 061,00 zł ( 20.79% )
Still needed: 42 131,00 zł
Zachary Labaczuk
Zachary Labaczuk , 4 years old

Rzadka choroba niszczy życie Zacharego. Pomóż!

Jesteśmy zwyczajną ukraińską rodziną, której życie do 24 lutego niczym się nie różniło od życia tysiąca innych rodzin na całym świecie. Dzisiaj z tamtych czasów pozostały nam tylko wspomnienia. Przeglądam zdjęcia naszej rodziny... Na pierwszym, uśmiechnięci, jeździmy na łyżwach, trzymając się za ręce. Na drugim pozujemy, ubrani w haftowanych tradycyjnych strojach ukraińskich. Teraz już nic nie jest takie samo... Gdy wybuchła wojna, byłam w ciąży z młodszym dzieckiem. Z ogromnym brzuchem, mężem i pozostałą trójką dzieci uciekałam do Lublina. Myślałam tylko o tym, żeby ochronić moje dzieci przed tym koszmarem; tym bardziej że jeden z moich synów  Zachary, ma problemy zdrowotne.  Cierpi na zespół Dandy'ego Walkera — rzadko spotykana, podstępna choroba neurologiczna. Choroba objawia się m.in. wodogłowiem, które w miarę postępu choroby, rozrasta się oraz wzrostem ciśnienia śródczaszkowego. Synek nie mówi i nie chodzi. Ma powykrzywiane nóżki, towarzyszą mu skurcze mięśni, spastyka, ma też problemy z oczkami.  W przyszłości będzie potrzebował operacji nóżek i zwiększenia oczu. Dzisiaj najbardziej jest mu potrzebna rehabilitacja. Istnieje duża szansa, że zacznie chodzić, tylko trzeba zacząć działać już teraz – nie można z tym zwlekać.  Przy wodogłowiu koniecznym zabiegiem jest także wprowadzenie zastawki dokomorowej, by wodogłowie nie rozrastało się i nie przyczyniło do śmierci. W obecnych warunkach nas na to nie stać, dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc.

4 751,00 zł ( 20.79% )
Still needed: 18 101,00 zł