Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Iwicka
Małgorzata Iwicka , 62 years old

Pokłosie nowotworu jest z mamą do dziś! Pomóż nam dalej walczyć!

Jesteście z nami już od dawna, za co bardzo Wam dziękujemy. Pomogliście przetrwać nam najgorsze burze i huragany i nie wiemy, co zrobilibyśmy bez Waszej pomocy! Walka o zdrowie mamy cały czas trwa. To trudne, ponieważ problemów i wydatków cały czas przybywa.  Nasza historia:  Wiadomość o chorobie naszej mamy była ciosem prosto w serce dla nas wszystkich. Tym bardziej że zawsze patrzyła najpierw na innych, a dopiero potem na siebie. Całe życie pracowała ciężko na gospodarstwie. Pierwsza wstawała i ostania kładła się spać. Czasami przez długie miesiące z racji choroby i kilku operacji kręgosłupa taty była sama z 4 dzieci i dużym gospodarstwem. Nasza kochana mama z ogromną siłą ducha zaciskała zęby i pracowała, nie narzekając na nic. Wszystko polecała Bogu. Nie zmrużyła oka, dopóki każdy bezpiecznie nie wrócił do domu. Mama choruje od 2018 r. Zdiagnozowano wtedy nowotwór piersi. Wierzyliśmy, że wystarczy go usunąć i po chemioterapii wszystko wróci do normy. Jednak tak nie było. Pojawiły się przerzuty na węzły chłonne. Nowotwór okazał się złośliwy. Stan pogarszał się z każdym miesiącem, zaczęły pojawiać się choroby towarzyszące – zespół paranowotworowy. Został  uszkodzony móżdżek, a lekarze nie dawali szans na wyleczenie...  Mama przyjmowała chemioterapię i stoczyła ciężką walkę o własne zdrowie. Choroba przyniosła poważne pokłosie: niesprawne ręce, nogi, niekontrolowane ruchy, oczy widzące za mgłą, zamazany obraz. Tak naprawdę mama sama nie może zrobić nic. Porusza się też na wózku inwalidzkim.  Nadal walczymy o to, aby mama żyła godnie i niczego jej nie zabrakło. Każda wizyta lekarska, leki, czy witaminy to ogromne koszty. Nie chcemy znaleźć się w sytuacji, w której będziemy musieli zdecydować, co jest ważniejsze… Dziś stanęliśmy przed kolejnym wydatkiem, którego sami nie zdołamy opłacić. Chcielibyśmy zakupić podnośnik samochody, który umożliwi przekładanie mamy z wózka do auta oraz z auta do wózka. Jest to bardzo trudne ponieważ mama w żaden sposób nie jest w stanie pomóc podczas tej czynności. Wymaga to dużego wysiłku i siły. Wyjazdy są niezbędne – głównie do szpitala czy innych specjalistów. Wszystko coraz bardziej się komplikuje! Tata niedawno przeszedł udar i też jest coraz słabszy. Chcemy pomóc naszym kochanym rodzicom, jednak codzienność z chorobą jest bardzo trudna, a środki na leczenie znikają w zastraszającym tempie. Wiemy, że z Waszą pomocą się uda.  Każda złotówka znaczy dla nas naprawdę wiele, a dobro wraca! Dzieci

2 910,00 zł ( 22.79% )
Still needed: 9 856,00 zł
Maria Nowak
Urgent!
Maria Nowak , 58 years old

Trwa walka o życie wspaniałej mamy, żony i babci❗️Pomóż pokonać NOWOTWÓR❗️

BARDZO PILNE!!! Kochani, nie jest nam łatwo prosić o pomoc, ale nie mamy innego wyjścia... 24. sierpnia 2024 roku nasz świat się zawalił. Dowiedzieliśmy się, że nasza ukochana mama, żona i babcia cierpi na ŚMIERTELNĄ CHOROBĘ… Mamy 2 tygodnie na uzbieranie ogromnych środków potrzebnych na operację! Błagamy o pomoc… Wszystko zaczęło się na początku roku. Mama miewała dość częste bóle głowy, które zmotywowały ją do wykonania kontrolnych badań. Został przeprowadzony rezonans magnetyczny, ale nie wykazał żadnych zmian. Lekarze uznali, że ból, z którym mama się mierzy, to ból migrenowy... Niestety kilka miesięcy później stan mamy drastycznie się pogorszył! Pewnego lipcowego popołudnia zauważyliśmy u niej zaburzenia mowy, widzenia, problemy z utrzymaniem równowagi, wysokie skoki ciśnienia. Bez chwili namysłu udaliśmy się na SOR, gdzie podano kroplówki na wzmocnienie organizmu. Mama kilka dni później leżała już na oddziale neurologii, gdzie po raz pierwszy usłyszeliśmy o dwóch zmianach znajdujących się w jej głowie… Jedna o wymiarach 4,8 cm x 1,3 cm, druga 3 cm x 1,3 cm. Staraliśmy się być dobrej myśli, ale wyniki biopsji nie pozostawiły już żadnych złudzeń… Okazało się, że mama cierpi na najgorszy z możliwych nowotworów mózgu. Diagnoza brzmi jak wyrok: glejak wielopostaciowy w IV stopniu złośliwości. Świat runął. Naszą jedyną nadzieją jest operacja w prywatnej klinice, ale jej koszt przeraża… Musimy w bardzo krótkim czasie zebrać ogromną sumę, która jest dla naszej mamy szansą na życie. Życie, które dla nas jest bezcenne… Niestety teraz mama nie funkcjonuje najlepiej – ma zaburzenia widzenia, a na lewe oko nie widzi praktycznie wcale. Do tego dochodzą bóle głowy, zawroty, problemy z pamięcią i koncentracją. Każdego dnia musi zażywać sterydy, a także leki przeciwpadaczkowe, które bardzo odbijają się na jej zdrowiu i samopoczuciu.  Mama jest cudowną, życzliwą i kochającą osobą – zawsze chętnie pomagała innym... Niedawno została babcią, a malutka Lila jest dla niej całym światem…  Chcemy, żeby miała szansę zobaczyć, jak wnusia dorasta… Kochamy ją najczulej i najgłębiej i nie wyobrażamy sobie, że ten potwór mógłby nam ją odebrać. Poruszymy niebo i ziemię, żeby mama została z nami jak najdłużej. Niestety goni nas czas – operacja musi odbyć się jak najszybciej, ponieważ guz tego rodzaju jest tak paskudny, że w przeciągu 2-3 miesięcy może urosnąć do ogromnych rozmiarów i uniemożliwić przeprowadzenie operacji… 27. września musimy wpłacić pierwszą ratę w wysokości 50. tysięcy złotych! Miesiąc później drugie tyle… Po operacji mamę czeka jeszcze wyczerpująca radio, chemioterapia i rehabilitacja. Bardzo prosimy, pomóżcie nam ocalić jej życie... Sami nie zdołamy uzbierać takich pieniędzy! Nie pozwólcie, by stało się najgorsze... Dzieci, rodzina Marysi

48 488,00 zł ( 22.78% )
Still needed: 164 278,00 zł
Romana Terlecka
Romana Terlecka , 68 years old

"Mamo, zrobię wszystko, żeby Cię uratować..." - dramatyczny wyścig o życie❗️Pomocy!

Nigdy nie sądziłam, że znajdę się tutaj, na tej stronie, błagając o pomoc dla najbliższej mi osoby na świecie... Niestety dotknęła nas straszna tragedia. Moja najlepsza przyjaciółka - moja mama - otrzymała diagnozę, która zabrzmiała dla nas jak wyrok śmierci... Choruje na straszną, nieuleczalną chorobę, jaką jest SLA - stwardnienie zanikowe boczne. Z chwilą, gdy mama dowiedziała się, co jej dolega, nasz świat rozpadł się na kawałki... SLA to bardzo rzadka choroba, na którą cierpią głównie mężczyźni. Chorował na nią znany fizyk, Stephen Hawking. Niestety statystyka okazała się dla mamy bezlitosna. To choroba neurozwyrodnieniowa, polegająca na umieraniu komórek nerwowych, odpowiedzialnych za pracę mięśni.  Chory na SLA przestaje się ruszać, mówić, jeść. Na końcu zaczynają się problemy z oddychaniem... Najgorsze jest to, że nie ma na nią lekarstwa - można jedynie spowalniać jej objawy. Z przerażeniem patrzę, jak stan mamy pogarsza się z każdym dniem... Choroba postępuje bardzo szybko. Jej agresywny atak widać gołym okiem... Mięśnie mamy słabną, ma ogromne problemy z poruszaniem... Bez pomocy już nie opuszcza łóżka. Jej mowa zanika, wypowiedzenie paru zdań to dla niej ogromny wysiłek. Jest karmiona przez PEG-a, ponieważ nie ma apetytu i coraz większy problem sprawia jej przełykanie. Niestety, pierwsza operacja PEG-a skończyła się dramatycznie - infekcją i wielotygodniowym pobytem w szpitalu... Mama jest dobrą, ciepłą, pracowitą osobą, która zawsze troszczyła się o innych... Jest cudowną mamusią i najukochańszą na świecie babcią. Nieba by nam przychyliła. To straszne, że najlepsze osoby spotyka największe zło... Próbowaliśmy wszystkiego, żeby powstrzymać postęp choroby. Ogromną nadzieję pokładaliśmy w przeszczepie komórek macierzystych, mieliśmy nadzieję, że spowolni chorobę i poprawi stan mamy. Dotychczas zbieraliśmy środki właśnie na serię podań. Niestety, SLA okazało się strasznym przeciwnikiem... Choroba postępuje nadal. Potrzebny jest nam specjalistyczny sprzęt medyczny, który ułatwi mamie funkcjonowanie, a nam opiekę nad nią. Błagam o pomoc... Moja córeczka ma raptem 3,5 roku. Kocha babcię nad życie i nie ma dnia, kiedy o nią pyta... Błagam, pomóż nam. Pomóż mojej córeczce tworzyć wspomnienia z jedyną babcią, jak długo się tylko da... Pozwól nam kupić czas, którego mamy coraz mniej. Każdy grosz jest na wagę nie złota, lecz życia...

13 073,00 zł ( 22.75% )
Still needed: 44 374,00 zł
Oliwier Pawlak
Oliwier Pawlak , 6 years old

Chłopiec, który cudem przeżył sepsę... Oliwier potrzebuje Twojej pomocy❗️

Gdy Oli powinien zacząć chodzić, stracił nóżki. Jego ciało pokrywają blizny – to one zawsze będą nam przypominać o tym horrorze. Najważniejsze jednak, że nasz synek jest z nami, a my robimy wszystko, by miał jeszcze szansę na normalne życie. Po raz kolejny bardzo prosimy, pomóż Oliwierkowi… Takiej sepsy nie miał prawa przeżyć – lekarze powiedzieli, że na 99,9% umrze. To cud, że Oliwier nadal jest z nami! Jak tak maleńkie dziecko wyszło z tak strasznej choroby? Wstrząs septyczny, ostra niewydolność wielonarządowa, rozległa martwica ponad połowy ciała – plecy, ręce od łokci w dół, brzuch, nogi… Nerki synka w ogóle nie pracowały przez ponad miesiąc, a dzisiaj są niewydolne. Właściwie mieliśmy czekać tylko na najgorsze… Na intensywnej terapii zapadła diagnoza – sepsa. Bakterie dostały się do krwi, powodując ogromne spustoszenie. Po kilku godzinach wybroczyny były już na całym ciele, a zaczęło się przecież od dwóch maleńkich plamek… Byliśmy w szoku. Jak ze stanu podgorączkowego nagle mój synek znalazł się w szponach śmierci? Rozpacz mieszała się ze strachem, którego nie da się wyrazić słowami. Nerki przestały pracować, konieczne były dializy. Gdy udało się je unormować, pojawił się problem z nóżkami i rączkami. Te pierwsze stały się wręcz czarne… Gdzieś tylko w środku była nadzieja, że Oli przetrwa i jeszcze zobaczymy jego słodki uśmiech. Nadzieja na przekór strasznym prognozom… Doszło do martwicy, amputacja była nieunikniona. Oli stracił nóżki, ale zachował życie! To był po prostu cud… Dziś wciąż jest ciężko, ale synek radzi sobie znakomicie. Jest pod opieką specjalistów ze względu na wadę wzroku i niewydolność nerek. Kontynuujemy rehabilitacje, terapie, masaże i kolejne kontrole u specjalistów... Robimy wszystko, pamiętając ile kosztowały nas te lata. Ale widząc uśmiech na twarzy Oliwierka wiemy, że było warto. Tym, co wciąż spędza nam sen z powiek, jest jednak zakup nowych specjalnych protez do biegania. Oliwierek marzy, żeby móc biegać tak jak inne dzieci, patrzy na kolegów, stara się ich dogonić, ale w protezach to dla niego bardzo trudne. Chcielibyśmy spełnić jego marzenie i podarować mu szansę na tę małą cząstkę normalnego dzieciństwa. Niestety, protezy musimy albo wymieniać, albo modyfikować co najmniej 2 razy w roku, a refundacja już się zakończyła. A na domiar trudności, obie protezy muszą być dobrane bardzo indywidualnie, ponieważ kikuty są kompletnie różne. Dlatego znów chcielibyśmy poprosić o pomoc, by cud jego życia mógł dalej trwać, pełen radości i energii. Patrycja, mama Oliwiera ➡️ Facebook ➡️ Instagram

17 508,00 zł ( 22.75% )
Still needed: 59 429,00 zł
Milan Mielczarek
Milan Mielczarek , 5 years old

Przed Milanem wiele lat walki! Z Twoją pomocą będzie mu łatwiej!

Milan urodził się zupełnie zdrowy i długo nic nie wskazywało na to, że rozpocznie swoją batalię o dobrą przyszłość. Jednak, gdy synek poszedł do przedszkola, uwidoczniły się problemy w komunikacji z rówieśnikami. To skłoniło nas do wykonania badań, aż w końcu padła diagnoza całościowych zaburzeń rozwoju.  Robimy wszystko, by synek mógł funkcjonować jak rówieśnicy. Niestety okazuje się, że walka o postępy to długi i żmudny proces, a potrzeby Milana ciągle rosną… Mimo że synek korzysta ze stałej rehabilitacji, jego mięśnie, zwłaszcza te wzdłuż kręgosłupa, nadal są bardzo słabe. To powoduje problemy w działaniu aparatu mowy, nabywaniu nowych słów i komunikacji. Chcielibyśmy, by Milan mógł wreszcie porozumieć się z nami, z rówieśnikami i ze światem… Pragniemy, we współpracy z logopedami, wprowadzić komunikację alternatywną z użyciem sprzętu Mówik. Wierzymy, że dzięki temu nasz chłopiec wreszcie będzie mógł choć wskazać, jeśli nie powiedzieć, czego potrzebuje. Póki co jest w stanie wypowiedzieć kilka pojedynczych słów.  Milan, jak większość dzieci z całościowymi zaburzeniami rozwoju, nieprawidłowo odbiera bodźce. Niektóre trafiają do niego ze zbyt dużym natężeniem, inne są ledwo odczuwalne. Terapia integracji sensorycznej jest kluczowa, by usprawnić działanie jego układu nerwowego. To wpłynie także pozytywnie na zdobywanie nowej wiedzy i umiejętności przez Milanka. Dodatkowe pomoce terapeutyczne pomogą nam kontynuować terapię w domu i przyspieszyć efekty terapii. Choć otrzymujemy dofinansowanie z PFRON, pokrywa ono jedynie kroplę w morzu potrzeb synka. Milan otrzymał diagnozę późno, dlatego nie możemy czekać! Musimy pracować nad jego rozwojem jak najszybciej i jak najwięcej! Inaczej szansa na jego samodzielną przyszłość przepadnie bezpowrotnie… Prosimy, pomóż nam, póki nadal tli się nadzieja… Każda złotówka ma ogromne znaczenie dla życia naszego Milanka! Każdą wykorzystamy na rehabilitację, terapię i niezbędne sprzęty. Z serca dziękujemy, że jesteście z nami. Rodzice Milana

7 260,00 zł ( 22.74% )
Still needed: 24 655,00 zł
Alunia Bartosik
Alunia Bartosik , 2 years old

Ala urodziła się 3 miesiące za wcześnie – Organizm zapomina oddychać!

Alutka od początku narodzin walczy dzielnie o życie. Urodziła się już w 24. tygodniu ciąży! To przynajmniej 3 miesiące za wcześnie! Lekarze nic nie byli w stanie nam zagwarantować. Nigdy w życiu nie widziałam tak maleńkiego noworodka. Tym kruchym noworodkiem była moja wyczekana, piękna córeczka. W szpitalu spędziłyśmy te 3 brakujące miesiące – 120 dni. Tęskniłam za synkiem, mężem, ale miałam przy sobie kruszynkę, która w tym momencie najbardziej potrzebowała pomocy i z każdym oddechem walczyła o życie. Przez wcześniactwo Ala ma wiele wad wrodzonych m.in. retinopatię, czyli zmiany w obrębie siatkówki, problemy z oddychaniem spowodowane dysplazją oskrzelowo-płucną. Niedługo po porodzie Ala przeszła operację wstawienia zastawki komorowo-otrzewnej, dzięki której zmniejszono wodogłowie i płyn niepoprawnie gromadzący się w główce.  W swoim króciutkim życiu Alutka przeszła bardzo wiele. Wiemy, że jeszcze dużo przed nami, dlatego prosimy, pomóż nam w tej nierównej walce. Ala potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów i niezbędnego do życia sprzętu. Prawie codziennie dojeżdżamy 35 kilometrów na zajęcia. Oprócz tego Ala wymaga podłączenia do pulsoksymetru, który bada oddech, gdyż zdarza się, że nasza córeczka “zapomina” oddychać. Wtedy szybko musimy podać koncentrator tlenu. Wszystko niesie za sobą ogromne koszty. Bez pomocy nie będziemy w stanie sprostać wszystkim wydatkom. Rodzice

19 354,00 zł ( 22.74% )
Still needed: 65 753,00 zł
Julian Klodzinski
Julian Klodzinski , 9 years old

Chcemy znaleźć źródło trudności i dowiedzieć się jak leczyć syna! Pomożesz nam?

Dziękujemy za to, że z nami jesteście! Dzięki Wam możemy pomagać naszemu dziecku w walce z trudnościami! Dziś wiemy, że konieczna będzie specjalistyczna diagnostyka. Może ona odpowie na wszystkie nasze pytania...  Leczenie, to kolejne ogromne koszty. My jednak chcemy poznać źródło i móc się przeciwstawiać! Julian nadal nic nie mówi, jest wrażliwy na bodźce zewnętrzne... Zostaniesz z nami?  Nasza historia: 4 lata mieliśmy zdrowe dziecko. Synka, który dobrze się rozwijał, mówił, funkcjonował... I nagle, prawie z dnia na dzień przyszła choroba. Obiecaliśmy nigdy, go nie puścić... Sił nam nie zabraknie, ale walczyć będziemy mogli, dopóki starczy pieniędzy... To nasza tragedia!  Nie tak wyobrażaliśmy sobie przyszłość naszego synka. Gdy Julian przyszedł na świat, nic nie zapowiadało, że przyjdzie mu się mierzyć z zaburzeniem, na które nie ma leku. Z autyzmem, który będzie z nim już przez całe życie. Choroba zabierała nam go stopniowo, raniąc nas dzień po dniu. Julek w wieku dwóch lat mówił już wiele słów, byliśmy z niego tacy dumni. Gdy poszedł do przedszkola, częste infekcje sprawiły, że synek miał zapalenie ucha środkowego. Następnie zdecydowaliśmy się na usunięcie migdała. Mimo wielu starań zauważyliśmy, że dzieje się coraz gorzej... Obserwowaliśmy, że nasz synek powoli zapomina umiejętności, które jeszcze przed chwilą nie stanowiły dla niego problemu. Zapominał, cofał się... Dla nas rodziców, ale i dla niego było to wielkie cierpienie. Bezsilność, bezradność.   Gdy Julek miał cztery lata i przestał całkowicie mówić, okazało się, że powodem naszego wielkiego nieszczęścia jest autyzm. Od tamtego momentu robimy, co się da, by odzyskać synka, by autyzm, który nam go zabrał, zaczął wreszcie odpuszczać. Autyzmu nie da się wyleczyć, jednak specjalistyczne terapie potrafią zdziałać cuda. Marzymy o powrocie naszego dziecka, o uwolnieniu go ze szponów autyzmu, wyciągnięciu ze świata, w którym utknął i jest zupełnie sam... Wiemy, że jest przerażony i czeka na pomoc! Prosimy, pomóżcie nam zebrać środki, które pozwolą nam odzyskać synka i brata dla Florianka...  Mama Malwina i tata Jacek

3 623,00 zł ( 22.7% )
Still needed: 12 335,00 zł
Sławomir Szałkowski
Urgent!
Sławomir Szałkowski , 50 years old

Leczenie ostatniej szansy❗️To badanie może uratować życie❗️

Nazywam się Sławek i zmagam się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Moje życie to teraz walka o każdy dzień, o szansę na przeżycie. Trzy lata temu doszło do tego, że byłem tak słaby, iż mdlałem i miałem trudności z poruszaniem się.  Przeprowadzono liczne tomografie, kolonoskopie, podano mi osiem worków krwi, by ustabilizować niski poziom hemoglobiny. Przeszedłem operację, podczas której usunięto znaczną część jelita i poddałem się intensywnej chemioterapii, jednak choroba nie odpuszczała… Przez pewien czas objawy się cofnęły, ale ból wrócił, silniejszy i bardziej niepokojący. Padły słowa, których nie życzę nikomu, gorsze niż wcześniej – WZNOWA. Miałem przejść operację, ale lekarze w Gdańsku skreślili tę opcję – nowotwór okazał się rozlany i bardziej odporny, niż myśleliśmy. Nadal rośnie, agresywnie atakując moje ciało. Znów wpadłem w wir chemioterapii, lecz po 12 sesjach sytuacja dalej się nie poprawiła. Lekarz zakończył leczenie, mówiąc, że wykorzystane zostały już wszystkie środki i metody. Po konsultacjach z innymi lekarzami dowiedziałem się, że mogłoby mi pomóc innowacyjne badanie Exacta, które umożliwia dokładne profilowanie nowotworu. To badanie analizuje miliony danych na poziomie molekularnym, aby wskazać potencjalne słabe punkty choroby. Wierzę, że może to być moja ostatnia nadzieja na precyzyjnie dopasowane leczenie. Jednak to badanie, realizowane tylko za granicą, przekracza moje możliwości finansowe. Nie mam już wielu opcji. Ta jest tak naprawdę ostatnia, ale wierzę, że dzięki Waszej pomocy uda mi się wykonać badanie, które może stać się początkiem nowej drogi do zdrowia. Wierzę, że znajdzie się ktoś, kto dostrzeże w mojej historii nadzieję na cud – dla mnie, mojej rodziny i każdego, kto w tej chorobie szuka ratunku. Każda wpłata, każde udostępnienie zbiórki jest dla mnie szansą na dalsze życie. Sławek

12 064,00 zł ( 22.68% )
Still needed: 41 128,00 zł
Ambroży Panek
Ambroży Panek , 61 years old

Lekarze nie dawali Ambrożemu żadnych szans – stał się jednak cud. Pomóż walczyć dalej!

4 sierpnia 2024 roku nasz ukochany mąż, ojciec i dziadek przeszedł zawał mózgu spowodowany przez zakrzep tętnic mózgowych. Jego stan był tak poważny, że lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie... Tata spędził 5 tygodni na OIOM-ie, z czego 3 tygodnie w śpiączce farmakologicznej, podłączony do respiratora i sztucznej nerki. Każdego dnia drżeliśmy o jego życie, ale zdarzył się cud – tata przetrwał! Niestety, udar okazał się tragiczny w skutkach – tata nie jest w stanie samodzielnie poruszać rękami ani nogami. Ma również trudności z porozumiewaniem się… Dotyczy to zarówno mowy, jak i rozumienia, co jeszcze bardziej komplikuje jego codzienne funkcjonowanie. Przed nim długa i intensywna rehabilitacja, która może mu pomóc odzyskać sprawność ruchową oraz zdolność komunikacji. Tata zawsze był człowiekiem pełnym życia – czerpał z niego pełnymi garściami, nawet na emeryturze. W wolnych chwilach uwielbiał majsterkować, rozwiązywać krzyżówki i spędzać czas z wnukami. Często grał z nimi w piłkę w ogrodzie, co sprawiało mu ogromną radość. Teraz jego czterej wnukowie bardzo tęsknią za tymi wspólnymi chwilami i niecierpliwie czekają, aż dziadek znów będzie mógł bawić się z nimi i spędzać czas tak, jak dawniej. Koszty intensywnej rehabilitacji, która jest niezbędna, są jednak ogromne...  Pomimo intensywnych poszukiwań, jedyny ośrodek, który zgodził się przyjąć tatę – jest prywatny. Terapie ruchowe, logopedyczne, sprzęt rehabilitacyjny oraz opieka specjalistów to wydatki, których nie jesteśmy w stanie pokryć sami.  Dlatego zwracamy się do wszystkich ludzi dobrego serca o pomoc. Każda, nawet najmniejsza kwota, przybliży nas do celu, jakim jest przywrócenie tacie szansy na powrót do zdrowia, do jego wnuków i do ulubionych zajęć. Wierzymy, że skoro już zdarzył się cud, gdy tata przetrwał, to kolejny cud – jego powrót do zdrowia – może być możliwy dzięki Waszemu wsparciu. Z całego serca dziękujemy za każdą okazaną pomoc. Rodzina

49 033,00 zł ( 22.62% )
Still needed: 167 670,00 zł