Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patryk Urbański
Patryk Urbański , 9 years old

Pomóżcie mojemu synowi w walce o zdrowie!

Patryk urodził się 17 października 2015 roku i już od pierwszego dnia jego życia wiedzieliśmy, że czeka nas droga pełna wyzwań. Diagnoza okazała się trudna do zaakceptowania: padaczka lekooporna – Zespół Westa, mózgowe porażenie dziecięce, spastyczny niedowład czterokończynowy...  To tylko część z tego, z czym musimy zmagać się każdego dnia. Patryk ma dziś prawie 9 lat, a jego życie to ciągła walka. Był hospitalizowany ponad 70 razy. Od 2017 roku jest karmiony przez PEG, a od stycznia tego roku ma założoną tracheostomię, która jest konieczna, by mógł oddychać. Każdy jego oddech to dla nas cenny dar, a ja, matka, staram się chronić swoje dziecko za wszelką cenę. Codzienność to niekończące się wizyty u lekarzy: neurologów, kardiologów, okulistów, pulmonologów... Patryk jest pod opieką całej armii specjalistów, a wizyty, konsultacje oraz zabiegi pociągają za sobą ogromne koszty, które muszę ponieść.  Staram się, jak tylko potrafię, ale już nie daję rady finansowo. Codziennie walczę o jego zdrowie, zapewniając mu rehabilitację, leki, sprzęt medyczny – wszystko, co tylko jest potrzebne, aby mój synek mógł żyć. Proszę Was o pomoc finansową, ponieważ sama nie dam rady udźwignąć kosztów związanych z potrzebnym sprzętem, dalszym leczeniem oraz rehabilitacją. Bez Waszego wsparcia nie zagwarantuję Patrykowi wszystkiego, co potrzebuje. Podarujcie mojemu synowi szansę na odrobinę komfortu,  którą zasługuje każdy.  Z całego serca proszę – pomóżcie nam. Wasze wsparcie to szansa na lepsze życie dla Patryka,  pełne nadziei, a nie strachu o każdy dzień.  Mama Patryka

2 441,00 zł ( 22.94% )
Still needed: 8 198,00 zł
Diana Lachowska
Diana Lachowska , 12 years old

Walka o lepszą przyszłość będzie trwać już zawsze! Pomóż!

Diana urodziła się z ciąży bliźniaczej 21 października 2012 roku w 32 tygodniu ciąży. Poród został wywołany ze względu na zagrożenie życia jednej z sióstr. Obie dziewczynki urodziły się z wrodzonym zapaleniem płuc. Diana ważyła 1635 gramów i otrzymała 5 punktów w skali Apgar. Pierwszy miesiąc życia spędziła w szpitalu w inkubatorze. Kolejne miesiące upływały na ciągłych wizytach u różnych specjalistów: neurologów, ortopedów, kardiologów, pediatrów, okulistów, foniatrów, laryngologów, chirurgów, genetyków, gastrologów. Do dziesiątego miesiąca życia Diana niemal codziennie miała wizytę u specjalisty. Zostały u niej zdiagnozowane następujące choroby: dziecięce porażenie mózgowe, wodogłowie, padaczka, wada serca - dziura w przedsionkach, celiakia, choroba Hashimoto, wada rozwojowa dużych naczyń krwionośnych, problemy z oddychaniem, problemy z przełykaniem i jedzeniem, refluks, zez, słuch na granicy wady, problem z nerkami (ropnie na nerkach), wzmożone napięcie mięśniowe, atopowa skóra oraz szpotawe stopy. Diana ma również autyzm. Dodatkowo rodzice dziewczynki są obecnie w trakcie diagnozowania zespołu genetycznego, najprawdopodobniej Zespołu Angelmana. Od września do połowy listopada 2018 roku Diana przebywała w szpitalu, gdzie przechodziła sepsę, której powikłanie sprawiło, że Diana przestała chodzić. Umiejętność chodzenia powróciła, ale zajęło to 6 miesięcy ciągłej i ciężkiej rehabilitacji. Diana nie mówi i najprawdopodobniej nie będzie mówić. Dziecko wymaga ciągłej rehabilitacji z powodu dużych opóźnień rozwojowych. Córka jest rehabilitowana od czwartego miesiąca życia. Początkowo na NFZ dwa razy w tygodniu. Od stycznia 2013 roku dodatkowo była rehabilitowana prywatnie 2 razy w tygodniu metodą NDT Boobath. Od grudnia 2014 roku Diana jest rehabilitowana metodą Vojty, ma terapię logopedyczną i terapię integracji sensorycznej, oraz spotyka się z psychologiem i pedagogiem specjalnym. Diana funkcjonuje na poziomie dwuletniego dziecka. Ma niepełnosprawność ruchową i upośledzenie intelektualne w dolnej granicy stopnia umiarkowanego. W październiku 2021 roku u córki zdiagnozowano cukrzycę typu I a w listopadzie stwardnienie guzowate. Jest to nieuleczalna, genetyczna choroba powodująca powstawanie licznych guzów w głowie, oczach, wątrobie, nerkach i sercu. Koszt leczenia stał się tak ogromny, że rehabilitacja Diany jest bardzo utrudniona. Wszystkie środki rodziny są przeznaczone na jej leczenie, a i tak są one niewystarczające. To dlatego zdecydowaliśmy się prosić o pomoc. Każda złotówka jest niezwykle ważna! Rodzice

2 439,00 zł ( 22.92% )
Still needed: 8 200,00 zł
Jakub Wiśniewski
Jakub Wiśniewski , 28 years old

Nagły atak padaczki, niespodziewana diagnoza!

Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny… Nic nie wskazywało na to, że za chwilę moje życie wywróci się do góry nogami. Było około godziny 20, byłem w domu, rozmawiałem z kolegą przez komunikator. Wygłupialiśmy się, czułem się dobrze. Nagle naszą rozmowę przerwał niespodziewany atak drgawek. Chwilę później byłem już nieprzytomny… Po przebudzeniu nie wiedziałem, co się stało, gdzie jestem. Byłem przerażony! Całe szczęście nie byłem w domu sam i rodzina zadzwoniła po karetkę. Do dziś znajduję się w szpitalu. Po szeregu badań lekarze zdiagnozowali powiększony torbiel szyszynki, który musi być pod stałą kontrolą. Dowiedziałem się także, że mógł to być pierwszy atak padaczki… To nie był koniec złych wiadomości. W szpitalu okazało się, że moje ubezpieczenie wygasło. Teraz, muszę opłacić leczenie i pobyt w placówce. Aktualnie nie jestem nigdzie zatrudniony, a z oszczędności nie jestem w stanie pokryć długu. Dzięki Twojej pomocy będę w stanie skupić się na powrocie do zdrowia i odzyskaniu dawnego życia. Dziękuję! Kuba

1 284,00 zł ( 22.91% )
Still needed: 4 320,00 zł
Arina Surimova
Urgent!
Arina Surimova , 2 years old

Rak z PRZERZUTAMI❗️Moja malutka córeczka UMIERA na moich oczach❗️Błagam Cię o ratunek!

PILNE! Moja córeczka umiera na moich oczach... Arinka ma zaledwie 2 latka, a przyszło jej zachorować na jednego z najgroźniejszych, najbardziej agresywnych nowotworów dziecięcych - neuroblastomę IV stopnia! To rak, który atakuje tylko malutkie dzieci, jakby specjalnie wybierał tylko tych najbardziej bezbronnych... Patrzę w jej przerażone oczy, które nie rozumieją, dlaczego musi tak cierpieć. Ja też nie rozumiem... Błagam o pomoc! Nie da się opisać, jak to jest - być rodzicem tu, na onkologii... Staramy się stworzyć naszym dzieciom namiastkę normalności, ale normalnego życia to nie przypomina... Wszystko pachnie strachem, tym najgorszym - o życie własnego dziecka. Najbardziej boimy się widoku pustego łóżeczka... To oznacza, że dla niektórych walka już się skończyła. Czy tak będzie z Arinką? Nie chcę nawet o tym myśleć... Arinka urodziła się zdrowa. Kiedy przyszła na świat - taka malutka, krucha i bezbronna księżniczka - w jednej sekundzie rozkochała w sobie mnie, żonę i wszystkich na sali... Kiedy wróciliśmy do domu, cieszyliśmy się, że mamy dar, jakim jest zdrowe dziecko. Teraz, w szpitalu, widzę, jak byliśmy naiwni... Zachowanie córeczki nagle się zmieniło, gdy miała 4 miesiące... Zrobiła się płaczliwa, rozdrażniona, marudna, nie chciała jeść. Żona cały czas powtarzała, że coś jest nie tak. Poszliśmy do lekarza, dla świętego spokoju zgodził się zrobić USG, chociaż uważał, że przesadzamy. Kiedy jednak robił USG, zamilkł, jego twarz zmieniła się diametralnie. Na badaniu zobaczył guz. Później dowiedzieliśmy się, że nowotwór był już w IV, najgorszym stopniu zaawansowania i zdążył dać już przerzuty... Gdyby Arinka trafiła do szpitala kilka tygodni później, dziś nie byłaby w szpitalnym łóżeczku, ale na cmentarzu. Pół roku swojego życia Arinka obchodziła już jako jedna z pacjentek oddziału onkologii, jeden z najcięższych przypadków nowotworu, jakim jest neuroblastoma... Pierwszą operację Arinka przeszła, kiedy miała 8 miesięcy. Nowotwór zajął całe lewe nadnercze, dlatego usunęli go razem z guzem. Czekaliśmy na dobre wiadomości. Niestety, dowiedzeliśmy się, że choroba postępuje i przerzuty tylko rosną... Pojawiły się też nowe ogniska. Usłyszałam, że mamy próbować wszystkiego, bo z każdym dniem są coraz mniejsze szanse... W trybie pilnym polecieliśmy do szpitala w Izraelu, gdzie ratuje się dzieci z najcięższymi przypadkami chorób nowotworowych. Tu jesteśmy do dziś. Choroba jest bardzo agresywna. Myślę, że Arina jest jednym z najcięższym przypadkiem, jakie mieli lekarze w Izraelu, a leczą najtrudniejsze przypadki raków u dzieci z całego świata. Przez rok córeczka dostawała chemioterapię... Dobre dni mieszały się ze złymi, w których córka była tak słaba, że nie miała siły płakać, kwiliła tylko cicho. Stałem się stałym gościem szpitalnej kaplicy... Kiedyś, przed chorobą Ariny, mało się modliłem. Teraz robię to cały czas. Błagam Boga, by mi jej nie zabierał... Arinka jest całym moim światem, moim sensem istnienia... Jeśli ona umrze, moje życie też się skończy.  W końcu udało nam się dotrzeć do etapu przeszczepu szpiku. Ponieważ nasza choroba była odporna i długo nie chciała ustąpić, nasz onkolog łącznie z innym profesorem podjęli decyzję, że odbędą się dwie procedury przeszczepu. To jest nowy amerykański protokół, który stosuje się w takich przypadkach jak Arina, dlatego doszedł jeszcze jeden rachunek na jeszcze jeden przeszczep.  Jeszcze niedawno cieszyłem się z zakończenia pierwszej zbiórki, tymczasem znów muszę prosić o pomoc. Arinka poruszyła tysiące serc, nie tylko moje... Nieraz w trudnych chwilach, kiedy spadałem w najgorszą ciemność, otwierałem stronę zbiórki i czytałem Wasze komentarze. Były jak światło latarni podczas sztormu, jak świeca w mroku. Nie wiem, co byśmy bez Was zrobili. Pozostaje mi tylko wierzyć, że otworzycie swoje serca raz jeszcze... Musimy doprowadzić leczenie do końca i uratować życie Arinki. Sprawić, by rak był tylko koszmarnym wspomnieniem. Nadzieja umiera ostatnia... BŁAGAM o pomoc w zebraniu środków na leczenie. Arinka musi żyć. Tata

142 004,00 zł ( 22.89% )
Still needed: 478 188,00 zł
Konrad Mariański
9 days left
Konrad Mariański , 19 years old

W cieniu choroby walczy o lepsze życie... Wesprzyj Konrada❗️

Konrad to dzielny nastolatek, który zmaga się z ciężką, postępującą, nieuleczalną chorobą NBIA-MPAN. Ta dziwna nazwa z początku również nic nam nie mówiła. Z czasem okazało się, że zagościła w naszym życiu już na zawsze, a każdy kolejny dzień okazał się walką o zdrowie syna. Konrad cierpi na neurodegenerację związana z odkładaniem się żelaza w mózgu, neuropatią nerwów wzrokowych, niedowładem spastycznym z przewagą kończyn dolnych.  Do 8 roku życia Konrad rozwijał się prawidłowo. Ruch sprawiał mu wielką radość, biegał, grał w piłkę, jeździł na rowerze. Był szczęśliwym i radosnym dzieckiem. Dramat rozpoczął się, gdy skończył 9 lat. To wtedy pojawiły się pierwsze zaburzenia widzenia, a po wielu badaniach i konsultacjach stwierdzono zanik nerwów wzrokowych. Nagle pojawiły się narastające trudności w chodzeniu, częste upadki i urazy. Potem było już tylko gorzej… W 2020 roku trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie wykonano szczegółowe badania, dzięki którym udało się poznać okrutną prawdę. Diagnoza, która zabrzmiała jak wyrok – Konrad choruje na niezwykle rzadką chorobę NBIA-MPAN. W tamtym momencie cały nasz świat runął jak domek z kart. Nie dawano szans na wyleczenie... Jedyne co mogliśmy zrobić, to zapewnić synowi intensywną i regularną rehabilitację spowalniającą rozwój choroby. Po wielu latach walki pojawiła się nadzieja na poprawę.  W ostatnim czasie wielu lekarzy i naukowców z całego świata zaczęło pracę nad skuteczną terapią dla chorych z NBIA. W Polsce powstało Stowarzyszenie NBIA Polska, które współpracuje z najlepszymi specjalistami z dziedziny NBIA. Tak powstała pierwsza na świecie terapia enzymatyczna. Dzięki badaniom można odpowiednio dobrać leki i suplementy, by spowolnić rozwój choroby. Jednak to dopiero początek drogi, której celem jest skuteczna terapia zatrzymująca rozwój NBIA, a nawet cofnięcia jej skutków. By dołączyć do tej terapii, potrzebne są pieniądze na niezbędne specjalistyczne badania prowadzone w Polsce i za granicą. Bardzo chcemy dać Konradowi tę szansę, ale to dla naszej rodziny duże obciążenie finansowe. Choć poruszylibyśmy niebo i ziemię, nie jesteśmy w stanie zebrać potrzebnych środków. Dlatego z całego serca prosimy – pomóżcie nam zawalczyć o syna! To jedyna szansa, by zapewnić mu lepsze życie. Nie możemy jej zaprzepaścić…  Rodzice Konrada Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

6 320,00 zł ( 22.84% )
Still needed: 21 340,00 zł
Jaś Turczyn
Jaś Turczyn , 9 years old

Stan Jasia gwałtownie się pogorszył❗️Zagrożenie życia, konieczna pilna operacja!

Stan zdrowia Jasia dramatycznie się pogorszył! Dotychczas prosiliśmy o pomoc, by zapewnić mu godne życie bez bólu. Teraz błagamy o ratunek, bo życie Jasia jest zagrożone! Czekamy na kosztorys operacji w Paley Institute, jednak już teraz prosimy Was o pomoc! Mamy tylko pół roku na przeprowadzenie operacji - tak ocenili lekarze. Jednak czas jest na wagę życia… Historia Jasia właściwie od pierwszych chwil jego istnienia jest tragiczna. Mój synek miał brata bliźniaka, który zmarł jeszcze w moim brzuchu… Przez miesiąc nosiłam pod sercem martwe dziecko, a Jasiowi wtedy dzień za dniem umierał mózg… Nie wiedziałam o tym, bo do ostatniej chwili słyszałam, że wszystko z dziećmi jest dobrze. Dziś Antoś nie żyje, a Jaś jest w coraz gorszym stanie! Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym stracić drugiego synka… Jesteśmy zrozpaczeni i błagamy o pomoc! Jaś ma zdiagnozowane mózgowe czterokończynowe porażenie. Teraz jego stan diametralnie uległ pogorszeniu! Zwiększyła się ilość ataków padaczkowych. Każdy atak może doprowadzić do zatrzymania akcji serca! Synek gorzej widzi i co najgorsze biodra uległy podwichnięciu, są na granicy zwichnięcia, a to wiąże się z kosztowną operacją w kwocie ok 400 000 zł wraz z rehabilitacją... Czekamy na przesłanie kosztorysu przez Instytut Paleya.  Jeśli nie wykonamy operacji w ciągu pół roku, będzie postępowała deformacja kręgosłupa powodująca ucisk na narządy wewnętrzne, które mogą odmówić posłuszeństwa, a to może doprowadzić do śmierci dziecka... Życie Jasia jest zagrożone!  Sprawa karna toczy się już 4 lata, a nie zostały postawione jeszcze zarzuty wobec osób, przez które jedno z moich dzieci nie żyje, a drugie jest ciężko chore... Nie wiemy, ile to jeszcze potrwa, czy kiedykolwiek wywalczymy odszkodowanie. Nie mamy żadnej pomocy, a potrzebne jest jak najszybsze ukaranie winnych oraz zdobycie środków na leczenie naszego synka!  Jesteśmy bezsilni… Błagamy o pomoc... Teraz walczymy już nie tylko o zdrowie i sprawność, ale też o życie Jasia... Sami nie damy rady. Kochamy synka najbardziej na świecie i nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Prosimy, pomóż Jasiowi, który wycierpiał już zbyt wiele... Zrozpaczeni rodzice Media o sprawie Jasia: tvn24.pl - Antoś zmarł w łonie matki, Jaś nigdy nie będzie samodzielny. Lekarki po sześciu latach usłyszały zarzuty

75 750,00 zł ( 22.85% )
Still needed: 255 740,00 zł
Małgorzata Nitarska-Zdobylak
Małgorzata Nitarska-Zdobylak , 51 years old

Choroba posadziła mnie na wózku i zabiera słuch – walczę z nowotworem!

Niemalże z dnia na dzień drastycznie pogorszył mi się słuch. Choroby współistniejące na pewno miały w to duży wkład. Nowotwór nie ustępuje. Choruję na nowotwór kości. Walczę już z nim ponad 2 lata. Kości mam już tak słabe, że łamią się przy najprostszych czynnościach. Ostatnio połamałam kości w ręce przy wstawaniu z łóżka. Teraz nawet w tym musi mi pomagać mąż. Nowotwór najbardziej zadomowił się w kości udowej prawej nogi. Z tego względu musiałam przejść operację. Chirurg zamontował mi szpilki i śruby, by zabezpieczyć i usztywnić nogę narażoną na szybkie złamanie. Niestety przez to noga jest krótsza i często drętwieje. Jednak ona nie jest jedynym zmartwieniem. W tym roku już dwukrotnie miałam usuwane kamienie z nerek. Byłam też w szpitalu z powodu kręgosłupa. Doszły jeszcze problemy z płucami, bezdechem sennym… Całe zdrowie mi się sypie. Przez drętwiejące ręce nie mogę nawet zalać kawy. Ostatnio poparzyłam nogi wrzątkiem. Bardzo proszę o pomoc! Potrzebuję aparatów słuchowych, które zniwelują nowy problem. Wiem, że z Twoją pomocą uda mi się sprostać temu wydatkowi. Dziękuję z góry! Poznaj moją historię: Wszystko zaczęło się od utraty przytomności w pracy. Nagle widziałam tylko ciemność… Kiedy się ocknęłam, miałam wrażenie, że wszystko dzieje się gdzieś obok. Jak gdyby to, co działo się w szpitalu, dotyczyło kogoś innego.  Wreszcie musiałam stanąć twarzą w twarz z przerażającą rzeczywistością. Na ten moment jedynym ratunkiem przed postępującą chorobą jest intensywna rehabilitacja, dalsza diagnostyka i zakup sprzętu, który uchroni mnie między innymi przed ogłuchnięciem. Moje ciało poddaje się chorobie, ale ja nie chcę złożyć broni. Muszę zrobić wszystko, by się ratować!  Koszty, na które muszę się przygotować, są ogromne. To środki nie jestem w stanie zdobyć, bo w tym momencie straciłam możliwość zarabiania pieniędzy na pokrycie podstawowych potrzeb. Jestem na skraju rozpaczy, ale została mi jedna, ostatnia iskierka nadziei – jeśli mi pomożesz, może się okazać, że jeszcze nie wszystko stracone!  Nadzieja. To ona mobilizuje mnie do walki i pomaga ruszyć dalej, mimo że nie mogę już stanąć na własnych nogach. Proszę, twoje wsparcie to dla mnie ratunek przed wyrokiem wydanym przez chorobę. Pomóż!  Gosia

1 827,00 zł ( 22.81% )
Still needed: 6 180,00 zł
Oliwia Jagodzińska
Oliwia Jagodzińska , 20 months old

Potrzeba niewiele, aby uczynić życie Oliwki lepszym! POMOCY!

Nasza maleńka córeczka Oliwka, przyszła na świat w 37. tygodniu ciąży. Była taka maleńka, ważyła troszkę ponad 2 kg i mierzyła 47 cm. Od razu stała się naszym oczkiem w głowie. Cieszyliśmy się, że urodziła się zdrowa i powiększyła naszą kochającą się rodzinkę. Niestety nasza radość nie mogła trwać długo… Kiedy Oliwia miała sześć miesięcy, udaliśmy się z nią na rutynową kontrolę. Lekarz wykonał naszej córeczce badanie dna oka, które wyszło nieprawidłowo. Prosił jednak, abyśmy nie wpadali w panikę. Z podejrzeniem zatarcia nerwu wzrokowego skierował nas do neurologa. Byliśmy przerażeni!  24 sierpnia 2023 roku udaliśmy się z córeczką do szpitala, gdzie Pani doktor od razu zauważyła, że z Oliwią jest coś nie tak. Poinformowała nas o widocznych cechach dysmorfii twarzy, obniżonym napięciu mięśniowym i słabym przyroście masy ciała… Dostaliśmy skierowanie na leczenie i dalszą diagnostykę do kolejnego szpitala.  Tam Oliwia miała pobraną krew do badań genetycznych, których wyniki otrzymaliśmy po sześciu miesiącach. Ten czas dłużył nam się w nieskończoność, każdego dnia wyczekiwaliśmy wieści, co tak naprawdę dolega naszemu dziecku… Kiedy zobaczyliśmy diagnozę, serca stanęły nam z przerażenia. Okazało się, że córka choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną – ZESPÓŁ KBG! Jest on nieuleczalny i co za tym idzie, z czasem pojawiają się dodatkowe komplikacje. Padaczka (córka miała już dwa ataki), niskorosłość, utrata słuchu… Oliwka zmaga się również z opóźnieniem rozwoju psychoruchowego. Tak bardzo martwimy się o nasze maleństwo i boimy się co przyniesie jutro!  Obecnie codziennie walczymy o jak najlepszą przyszłość Oliwki. Co tydzień jeździmy z córką na rehabilitację, która pochłania ogromne sumy pieniędzy. Dla niej i jej dobra wydalibyśmy nawet drugie tyle, aby mogła normalnie funkcjonować... Szpital z kolei to nasz drugi dom, bywamy tam regularnie co 6 tygodni i spędzamy przynajmniej tydzień czasu. Córeczka jak na swój wiek jest nadal malutka. Oliwka mierzy tylko 70 cm i waży 7200 kg…   Robimy co w naszej mocy, aby rozwój naszego Skarbka szedł cały czas do przodu. Niestety na naszej wyjątkowo krętej drodze stoją pieniądze. Ciężko jest nam to przyznać, ale nie dajemy już rady – dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Tylko z Waszą z pomocą wierzymy, że Oliwka jeszcze będzie miała łatwiejsze życie! Rodzice Oliwii

7 282,00 zł ( 22.81% )
Still needed: 24 633,00 zł
Irek Gontarz
Irek Gontarz , 54 years old

Trwa walka o odzyskanie sprawności... Pomocy❗️

Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do takiej tragedii. To miała być zwykły sobotni poranek, jakich wiele. Niestety, tego dnia nasz świat na moment się zatrzymał. U mojego wujka Ireneusza – doszło do zawału mózgu… W momencie udaru Ireneusz był sam. Nie wiadomo, ile dokładnie minęło czasu, zanim ciocia wróciła  z pracy do domu i znalazła go w łazience. Natychmiast wezwała karetkę, która przewiozła wujka do szpitala.  Zawał mózgu okazał się być tragiczny w skutkach. Wujek stracił władzę nad lewą stroną ciała. Wymaga całościowej i całodobowej opieki drugiej osoby. Nie może sam się poruszać, musi być wożony na wózku. Powrót do zdrowia sprzed udaru najpewniej nigdy nie będzie już możliwy. Marzymy jednak, by Ireneusz mógł odzyskać, choć część dawnej sprawności. Dzięki dotychczasowej rehabilitacji udało się poczynić pierwsze drobne postępy, jednak przed wujkiem jeszcze długa droga do samodzielności. Niestety, rehabilitacja w ramach NFZ dobiega obecnie końca, a prywatna pomoc specjalistów jest bardzo kosztowna. Dodatkowo niezbędny będzie zakup sprzętu umożliwiającego codzienne funkcjonowanie, a w przyszłości zapewne także dostosowanie domu do nowych ograniczeń wujka.  Ciężko jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. Prosimy, wyciągnijcie do Ireneusza pomocną dłoń. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc mu być znów samodzielnym, choć częściowo. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia i lepszego funkcjonowania Ireneusza  – kochanego męża, taty i wujka… Paweł

24 260,00 zł ( 22.8% )
Still needed: 82 123,00 zł