Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikodem Walaszek
Nikodem Walaszek , 2 years old

Mały Nikoś walczy o swoje zdrowie – Potrzebuje Twojego wsparcia❗️

Nikodem urodził w 41 tygodniu ciąży po kilku dniach wywoływania i ostatecznie ciężkim porodzie. Początkowo nic nie wskazywało na to, że może mu coś dolegać, ale z czasem wspólnie z bliskimi zaczęliśmy zauważać u maluszka rzeczy, które zaczęły nas niepokoić – wzmożone napięcie, ułożenie ciała pochylone w jedną stronę, nieumiejętność samodzielnego trzymania główki.  Lekarze nas uspokajali, że ma jeszcze czas. Ten czas mijał, a my byliśmy coraz bardziej zaniepokojeni. Gdy Nikodem skończył 11 miesięcy, po badaniu MR mózgowia okazało się, że nasz synek ma widoczne zmiany związane z przebytym niedotlenieniem niedokrwiennym mózgu, co skutkuje opóźnieniem psychoruchowym. Przebyte niedotlenienie niedokrwienne miało miejsce w okresie okołoporodowym. Zaczęła się walka, aby Nikoś mógł samodzielnie zacząć stawiać pierwsze kroki. W marcu 2024 roku skończy dwa lata i mimo ćwiczeń jego postępy są na etapie samodzielnego wstania przy pomocy przedmiotów, ale postawa ciała jest nadal nieprawidłowa.  Do tej pory sami z pomocą najbliższych walczyliśmy o jego zdrowie, lecz Nikodem potrzebuje stałej i systematycznej rehabilitacji, regularnych turnusów rehabilitacyjnych, masaży, specjalistycznych sprzętów takich jak ortezy, pionizator, balkonik umożliwiający naukę chodzenia… W naszym stałym grafiku jest: fizjoterapia NDT-Bobath, terapia Vojty, fizjoterapia w wodzie, terapia ręki, logopeda, zajęcia z integracji sensorycznej i masaże. Systematycznie musimy odbywać wizyty u neurologa, pedagoga, neurologopedy, ortoptyka i ortopedy, aby kontrolować stawy biodrowe. Do tego regularnie monitorować również zapisy EGG, ponieważ synek podczas gorączki miewał incydenty padaczkowe zagrażające jego życiu – po jednym z nich trafił na OIOM! Zdecydowaliśmy się utworzyć tę zbiórkę, ponieważ chcielibyśmy, aby nasz syn miał zapewnioną profesjonalną rehabilitację oraz sprzęt, który ułatwi mu postawienie pierwszych kroków oraz pomoże w walce o samodzielność w przyszłości. Ale sami na to nie uzbieramy… Będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc. Julita i Krzysztof, rodzice

16 036,00 zł ( 23.2% )
Still needed: 53 071,00 zł
Grzegorz Kiedrowski
Grzegorz Kiedrowski , 33 years old

W walce o przyszłość Grzegorz potrzebuje Twojej pomocy!

Do czasu 18. urodzin wszystko było normalnie – szkoła, nauka, dorywcza praca w warsztacie samochodowym u ojca. Świętowanie pełnoletniości, odważne plany i nadzieje na przyszłość nie trwały jednak długo. Kilka tygodni później, zamiast świętowania i radości, był płacz i niedowierzanie, ponieważ brat otrzymał WYROK w postaci zdiagnozowania choroby SM (stwardnienie rozsiane). Jak to możliwe, żeby w tak młodym wieku? Rozpacz, strach, brak nadziei... Życie trzeba było dostosować do rytmu, które wyznaczały tzw. rzuty choroby, leczenie, konsultacje medyczne, rehabilitacja. Po kilku latach, gdy już nauczyliśmy się z tym żyć, brat znalazł dziewczynę, urodziło im się dziecko. Do chwili porodu wszystko zdawało się być normalnie, lecz to tylko pozory. Nieustanne napięcie, kłótnie, sprzeczki, potem rozstanie i ciągła walka o opiekę nad synem oraz częstsze rzuty choroby sprawiły, że brat zaczął korzystać z pomocy psychologa i psychiatry, aby sobie z tym wszystkim poradzić. Po odebraniu dziecka matce i złożeniu pozwu o opiekę nad synem brat odetchnął i znów myśleliśmy, że wszystko zmierza ku dobremu. Nie trwało to jednak długo.... Kilka miesięcy przed 30. urodzinami brat, jadąc do pracy, stracił panowanie nad samochodem i z dużą prędkością uderzył w drzewo. W wyniku tego wypadku odniósł wielonarządowe obrażenia, m.in. uraz klatki piersiowej, obustronne złamania żeber, złamania kręgosłupa szyjnego, złamania prawej ręki, zmiażdżenia prawej nogi oraz lewej, złamania miednicy, uszkodzenia wątroby i nerek. Lekarze przez wiele dni walczyli o jego życie. W wyniku poniesionych rozległych obrażeń doznał wstrząsu septycznego, a lekarze byli zmuszeni amputować prawą nogę na wysokości połowy uda. Los już wielokrotnie Grzegorza okrutnie doświadczył i, choć swoje 30 urodziny brat spędził w łóżku lub na wózku inwalidzkim, cieszę się, że żyje i jest z nami. Jedyną szansą na powrót do w miarę normalnego życia jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja, proteza nogi oraz fundusze na leczenie SM. Proszę wszystkich ludzi dobrego serca o wsparcie modlitwą, bez wyjątku na wyznanie, a także o wsparcie finansowe na leczenie i rehabilitację mojego brata. Dzięki Waszej pomocy będziemy w stanie zapewnić mu to, czego potrzebuje do samodzielnego funkcjonowania w życiu codziennym i, miejmy nadzieję, że w przyszłości, w życiu zawodowym. Dziękuję w imieniu brata - Piotr 

12 342,00 zł ( 23.2% )
Still needed: 40 850,00 zł
Paweł Karolewicz
22:33:07  left
Paweł Karolewicz , 7 years old

By życie z cukrzycą nabrało słodki smak beztroskiego dzieciństwa

Pawełek nie ma jeszcze skończonych czterech lat, a już od dwóch nieustannie zmaga się z cukrzycą. Wiem, że trzeba doceniać to, co się ma, cieszyć się każdym dniem, który dobrze przeżyliśmy w zdrowiu i szczęściu… Jednak choroba zabiera mojemu synkowi najlepszy czas - jego dzieciństwo.  Nie mam pojęcia co, wpłynęło na rozwój choroby… Czy przechorowana wcześniej salmonella, czy uwarunkowania genetyczne? Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Wiem, jednak, że choroba będzie z Pawłem na zawsze i musimy nauczyć się z nią żyć. Początkowo nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak może być niebezpieczna. Każdy nieprzemyślany kęs, kawałek czekolady, posłodzona herbata - wszystko co zje, może poważnie zagrozić nie tylko jego zdrowiu, ale nawet i życiu. Wiem, że istnieją coraz lepsze sposoby, które ułatwiają codzienność z chorobą. W przypadku Pawełka to nie jest to takie proste. Synek nie może korzystać z pompy insulinowej, ponieważ ma uczulenie niemal na wszystkie kleje, a pompę trzeba zmieniać co dwa dni. Koszty takich zmian są ogromne. Do tego dochodzi opóźniony rozwój mowy, wizyty u psychologa, neurologa i logopedy… Paweł zaraz ma rozpocząć edukację przedszkolną. Bardzo się martwimy, że nie podoła bez komunikowania swoich potrzeb.  Choroba Pawełka to nie jedyne zmartwienie. Oprócz niego mam jeszcze dwójkę dzieci. Moja najstarsza córka Klaudia niedawno odeszła. Od urodzenia była  dzieckiem leżącym. Mózgowe porażenie dziecięce, porażenie czterokończynowe i Zespół Westa. Walczyła dzielnie do samego końca... Mam nadzieję, że los przygotował dużo lepszy scenariusz dla Pawełka. Alan, drugi w kolejności, jest zdrowy. Mieliśmy nadzieję, że i z Pawłem tak będzie, że już więcej nieszczęść nie spadnie na naszą rodzinę. Pierwsze 1,5 roku było bezproblemowe, potem wszystko zmieniło się nie do poznania.  Udało nam się znaleźć sposób, dzięki któremu codzienność z cukrzycą nie przeraża tak bardzo. Specjalne sensory, a także leki, choć na chwilę pozwalają zapomnieć o chorobie. Niestety koszty są ogromne. Zarówno ja, jak i mój mąż zrezygnowaliśmy z pracy, by opiekować się naszymi dziećmi. Dlatego jestem tutaj i bardzo proszę o pomoc. Każda wpłata może ułatwić codzienność mojemu synkowi.  Kinga - mama Pawełka    

3 240,00 zł ( 23.19% )
Still needed: 10 728,00 zł
Maksiu Klimaszewski
Maksiu Klimaszewski , 7 years old

Walczymy o sprawność Maksa! Prosimy, pomóż naszemu synkowi!

Marzymy tylko o tym, żeby nasz syn Maksiu mógł stanąć na nóżki i stać się bardziej samodzielny. Wierzymy, że razem uda nam się zawalczyć o lepsze jutro dla naszego chłopca. Bądźcie z nami! Maksiu urodził się w 29. tygodniu ciąży. Nagle, bez przygotowania, ponieważ wystąpiła konieczność ratowania mojego życia, czyli jego mamy. Ze szpitala wyszliśmy z poważnymi dolegliwościami. Ja z pękniętą wątrobą, która na szczęście się zregenerowała, Maksiu z dysplazją oskrzelowo-płucną, retinopatią, uszkodzonym nerwem. I diagnozą mózgowego porażenia dziecięcego 4-kończynowym. Obecnie Maksiu ma 6,5 roku, porusza się przy pomocy drugiej osoby lub przy balkoniku. Niestety wzór chodu jest nieprawidłowy. Synek potrafi jeść samodzielnie, ale potrzebuje pomocy przy innych najzwyklejszych codziennych czynnościach, jak wizyta w łazience, czy ubranie się. Dzięki intensywnej pracy Maksiowi udało się wypracować wiele. Niestety dochodzą nowe problemy – napięcie w buzi, problemy z przełykaniem, astygmatyzm. Terapie, lekarze, rehabilitacje stały się naszą codziennością i drugim domem. Jedynym plusem jest to, że Maks nie boi się kolejnej wizyty, czy ćwiczeń. Jest to do tego przyzwyczajony. W grudniu 2023 odbyliśmy konsultację ortopedyczno-rehabilitacyjną w Instytucie Paleya w Warszawie. Usłyszeliśmy to, czego żaden rodzice nie chce słyszeć: w ciągu pół roku - do roku Maks musi przejść operację! Jest ona niezbędna do poprawy geometrii stawów i zabezpieczenia przed zwichnięciem stawów biodrowych oraz powikłaniami z tym związanymi. Wcześniej nie znaliśmy haseł, takich jak: osteotomia, osteoplastyka, skrócenie bliższego końca lewej oraz prawej kości udowej, derotacja, waryzacja kości udowej, stabilizacja kości udowej płytą. Dziś wiemy, że bez nich nie ma szans na poprawę jakości życia naszego Maksia.  Przed operacją synek będzie brał udział w turnusie rehabilitacyjnym, również w Instytucie Paley. Wierzymy, że kontynuacja rehabilitacji oraz leczenie operacyjne pozwolą Maksiowi osiągnąć większą sprawność. Maksiu jest pogodnym chłopcem, pełnym ciepła. Niedawno odkrył jaką frajdę sprawia jazda na rowerze rehabilitacyjnym – to moment, kiedy jest wolny, niezależny. Jest wielkim fanem motoryzacji, wszystkiego, co ma silnik. Kocha zwierzęta i uwielbia jeść pomidorki. Czerpie naprawdę wielką frajdę z życia, a jeszcze tyle możliwości przed nim. Do tej pory radziliśmy sobie finansowo z pomocą najbliższych i innych dobrych osób. Ale tym razem potrzebujemy Waszej pomocy! Jesteśmy w trakcie wymiany ortez oraz zakupu pionizatora, co również wiąże się z kosztami. Wierzymy w ludzi i w dobro, które wraca. Dziękujemy za każdą złotówkę wsparcia i każde udostępnienie zbiórki! Rodzice

31 995,00 zł ( 23.13% )
Still needed: 106 303,00 zł
Krzysztof Bukała
Krzysztof Bukała , 67 years old

Udar zabrał sprawność, ale nie wolę walki. Pomóż Krzysztofowi!

Udar - zawsze przychodzi znienacka, nigdy nie w porę. Wydaje nam się, że jest powszechny, ale zawsze dotyczy kogoś innego, nikogo z naszych bliskich… Dopiero kiedy przychodzi nieszczęście, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo los bywa przewrotny, a tragedia może spotkać każdego. Tak, jak mojego męża Krzyśka… Jesień życia powinna być pozbawiona chmur, powinna być spokojna i szczęśliwa. Niestety, wszystkie nasze plany i marzenia zniszczył udar. W jednej chwili było spokojna i normalne życie, w drugiej pędziliśmy przerażeni do szpitala.  Tak okazało się, że w wyniku udaru Krzysztof doznał lewostronnego niedowładu. To dla człowieka zawsze pełnego energii i witalności, mimo wieku, ogromna tragedia. Tamten dzień zmienił wszystko. Z aktywnego, radosnego mężczyzny pełnego mąż stał się pacjentem potrzebującym pomocy w codziennych czynnościach.  Nie mogę patrzeć na to, jak bardzo cierpi. Fizycznie i psychicznie… Choć zawsze miał poczucie humoru i ze wszystkiego żartował, teraz widzę, że jest mu ciężko. Że chciałby odzyskać zdrowie, nie musieć byś skazany na pomoc innych. To jednak wymaga czasu, pracy i - niestety - olbrzymich funduszy. Wiem, że musimy zrobić wszystko, by mu pomóc. Sami jednak nie wygramy tej nierównej walki z losem. Dzisiaj przerażona tym, co przyniesie jutro, ale też pełna nadziei zwracam się do Ciebie. Pomóż Krzysztofowi odzyskać sprawne życie - proszę! Małgorzata - żona

24 600,00 zł ( 23.12% )
Still needed: 81 783,00 zł
Rozalia Kapciak
13 days left
Rozalia Kapciak , 3 years old

Pomóż nam zawalczyć o przyszłość Rozalki!

Każdy rodzic marzy tylko o jednym, aby jego dziecko urodziło się zdrowe. Niestety, nasze nie miało tyle szczęścia. Rozalka przyszła na świat z obiema stopami końsko-szpotawymi, rozszczepem kręgosłupa, oraz pęcherzem neurogennym. Każdego dnia nasze serca krwawią, patrząc ile cierpienia musi znosić nasze dziecko… Córeczka jest pod stałą opieką neurochirurga, nefrologa i ortopedy. Kiedy miała zaledwie trzy miesiące, gdy rozpoczęliśmy leczenie w Poznaniu. Najpierw przeżywaliśmy z malutką serię gipsów zmienianych co tydzień, następnie nastąpiło przecięcie ścięgna Achillesa i kolejny gips na trzy tygodnie. Rozalka musiała spędzić łącznie 14. tygodni w niewygodnym usztywnieniu! Po gipsach przyszła pora na buty, które córka musiała nosić przez kolejne miesiące, 23 godziny na dobę. Byliśmy zdruzgotani jak wiele musiało znosić nasze dziecko, ale wiedzieliśmy, że walczymy o jej przyszłość.  Niestety w czerwcu 2022 roku wystąpił nawrót, i wylecieliśmy na kolejne leczenie do Wiednia, gdyż tam przyjmował najlepszy lekarz w Europie. Procedura była dokładnie ta sama. Najpierw gipsy, następnie przecięcie ścięgna i dalej noszenie butów i szyny… Wierzyliśmy, że małymi krokami nasza córeczka osiągnie sukces. Jednak okrutny los chciał inaczej… Już w połowie 2023 roku stopy Rozalki znów zaczęły się wykręcać. Obecnie córka chodzi na wewnętrznej stronie stopy, nie może biegać, skakać i w pełni cieszyć się urokami dzieciństwa…  Podczas kolejnej kontroli dowiedzieliśmy się, że konieczne jest przeprowadzenie operacji. Niestety jej koszt jest ogromny i nie damy rady samodzielnie go pokryć. A do tego dochodzą koszty przelotu, zakwaterowania, późniejszej rehabilitacji i zakupu potrzebnych sprzętów ortopedycznych... Dlatego musimy prosić o pomoc!  Przyszłość i sprawność naszego dziecka jest dla nas priorytetem. Przed nami długa i wyboista droga, ale zrobimy dla Rozalki wszystko. Bardzo prosimy Was o wsparcie! Tylko z Wami uda nam się wygrać tę najważniejszą walkę! Rodzice Rozalki

22 120,00 zł ( 23.1% )
Still needed: 73 625,00 zł
Wiktor Dudziński
Wiktor Dudziński , 64 years old

Strażak walczy o zdrowie – przez lata pomagał innym, teraz sam potrzebuje pomocy!

Wiktor na co dzień pracował na kolei. Całe swoje życie poświęcił pracy, która stała się także jego ogromną pasją. Służba w Ochotniczej Straży Pożarnej była dla niego czymś dodatkowym, ale równie ważnym. Wszystko, co robił w swoim życiu, robił na sto procent! Uczestniczył i pomagał ludziom w wielu akcjach, zarządzał i opiekował się strażnicą i wozami bojowymi. Do momentu wypadku... Tego pechowego dnia Wiktor pojechał przycinać drzewa. W takcie pracy spadła na niego gałąź… Natychmiast został przewieziony do szpitala. Doszło do urazu czaszkowo-mózgowego, a także licznych złamań.  Przed Wiktorem jeszcze wiele operacji, które są szansą na powrót do zdrowia. Zaraz po pobycie w szpitalu powinien trafić do ośrodka specjalizującego się w rehabilitacji osób po tak poważnych urazach. Tylko to daje szansę na powrót do sprawności, samodzielne oddychanie, poruszanie się, czy zwyczajną rozmowę. Rozmowę, za którą tak bardzo tęsknimy. Wiąże się to jednak z bardzo wysokimi kosztami, na które nas nie stać. Zawsze Wiktor pomagał nam. Teraz to my pomóżmy Wiktorowi odzyskać sprawność! Kochająca Rodzina

15 225,00 zł ( 23.08% )
Still needed: 50 733,00 zł
Damian Jarecki
Damian Jarecki , 32 years old

Z nadzieją na przyszłość... Pomagamy Damianowi!

25 czerwca młode życie zawisło na włosku.  Wypadek samochodowy zabrał Damianowi wszystko — przyszłość, marzenia, samodzielność. W jednej chwili, z radosnego i pełnego życia chłopaka, stał się kruchą istotą. Niestety, żeby wrócić do formy sprzed tragedii, będzie potrzebował długiej i intensywnej rehabilitacji...  Damian uległ nieszczęśliwemu wypadkowi samochodowemu. W krytycznym stanie został przetransportowany do szpitala. Uderzenie podczas wypadku było tak silne, że Damian doznał rozległego obrzęku mózgu, licznych złamań, poważnych uszkodzeń kręgosłupa i innych narządów... Nikt nie dawał mu najmniejszych szans. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej – inaczej nie wytrzymałby tak silnego bólu.  Jego życie przez najbliższe dni było zagrożone, dlatego specjaliści robili wszystko co w ich mocy, aby go uratować. Konieczne było przeprowadzenie wielu zabiegów i skomplikowanych operacji...  Po dwóch tygodniach stan Damiana zaczął się stabilizować. Jednak do dziś z wielkim bólem i głębokimi ranami leży przykuty do łóżka. W ostatnim czasie zaczął otwierać oczy. Niestety liczne urazy nie pozwalają mu na nic więcej. Damian nie mówi, nie potrafi samodzielnie jeść i nie reaguje na polecenia. Doznał niedowładu lewostronnego, który uniemożliwia mu poruszanie się.  Jest nam bardzo ciężko odnaleźć się w zaistniałej rzeczywistości. Damian z aktywnego, silnego i zdrowego mężczyzny, w mgnieniu oka stał się osobą niepełnosprawną. Nie jest w stanie wykonać najprostszych czynności samodzielnie. Jest zależny od innych. Dla nas – bliskich to straszliwy widok.   Wiemy, że przed nami długa i wyboista droga do sprawności. Jedyną szansą na powrót Damiana do dawnego życia jest intensywna i kosztowna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, na którą nas nie stać... Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak błagać ludzi dobrego serca o pomoc. Rodzina i bliscy Damiana

32 787,00 zł ( 23.07% )
Still needed: 109 299,00 zł
Edyta Ziętarska
Edyta Ziętarska , 44 years old

CHCĘ ŻYĆ❗️Pomóż mi pokonać NOWOTWÓR❗️

Na naszej drodze często stawiane są wyzwania, na które zupełnie nie jesteśmy w stanie się przygotować. Tyle słyszy się o nowotworach, praktycznie każdy zna kogoś, kto padł ofiarą tej okrutnej choroby. Jednak często żyjemy w przekonaniu, że nas to ominie. Ja niestety nie miałam tyle szczęścia i dziś chciałabym opowiedzieć swoją historię o najcięższej walce, z jaką przychodzi mi się mierzyć.  Ponad rok temu wyczułam na swojej lewej piersi guzka. Byłam przerażona – niezwłocznie udałam się do lekarza, aby się skonsultować. Otrzymałam zalecenie wykonania badania USG, które o dziwo nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Wraz ze skierowaniem udałam się na kontrolę po pół roku. Choć guzek był wyczuwalny na badaniu specjalista ponownie nie wykrył nic złego. Nie dawało mi to spokoju, dlatego postanowiłam zaczerpnąć drugiej opinii. Na miejscu od razu się dowiedziała, że guzy są aż dwa! Później wszystko potoczyło się tak szybko… Mammografia, biopsja, potwierdzenie nowotworu, decyzja o amputacji piersi wraz z węzłami chłonnymi. To był niezwykle trudny czas, który dziś wspominam ze łzami w oczach. Jednak okazało się, że najgorsze dopiero przede mną… Wchodząc na oddział onkologii założyłam zbroję. W tym miejscu cisza ogłusza. Ilość bólu, cierpienia i rozpaczy wylewa się na szpitalne korytarze, a ty musisz być silny i toczyć swoją walkę, choć inni dookoła tracą to co najcenniejsze. Wiedziałam, że samą część chirurgiczną dam radę przejść, ale obawiałam się, że nowotwór okaże się złośliwy i sama operacja nie wystarczy. Mój najgorszy koszmar stał się rzeczywistością.  Gdy otrzymałam wyniki badania histopatologicznego, oczy momentalnie zaszły mi łzami. Konsylium lekarskie niezwłocznie podjęło decyzję o rozpoczęciu chemioterapii i hormonoterapii, a w przyszłości mam przejść także radioterapię. Bardzo się boję. Myślę o moich najbliższych, o mojej ośmioletniej córeczce i wiem, że muszę być silna, ale problemów jest tak wiele, że choć ciężko mi przyznać – nie daję już rady.  Koszty każdego dnia rosną. Po operacji wymagam rehabilitacji. W trakcie leczenia konieczna będzie specjalistyczna suplementacja, dodatkowe wizyty u wielu specjalistów, psychoterapia… Niezwykle ciężko jest mi pisać te słowa, publikować zbiórkę i mówić o swoich problemach, ale naprawdę innej opcji już nie mam.  W tej najtrudniejszej walce poznałam wielu wspaniałych ludzi. Doznałam empatii, której nie doświadczałam na co dzień. To zmotywowało mnie do zwrócenia się do Was z prośbą o pomoc. Wiem, że na tym świecie są anioły, dla których mój los nie będzie obojętny. Jeśli możesz, błagam – pomóż… Edyta

24 527,00 zł ( 23.05% )
Still needed: 81 856,00 zł