Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Benio Nizioł
Benio Nizioł , 5 years old

Demencja dziecięca odbiera życie Benia❗️Pomocy❗️

Benio is now 4 years old. For more than two years he has been struggling with drug-resistant epilepsy, which is a difficult disease for such a tiny child. Unfortunately, it soon turned out that the epilepsy is only a symptom of a serious disease - ceroid lipofuscinosis (Batten's disease) i.e. childhood dementia... It is manifested by the gradual disappearance of various functions and skills: speech, walking, vision... In Poland there are no possibilities of treatment. This condition, left untreated leads to death in early childhood. Benio can no longer go down the stairs alone, he does not speak, and cannot eat on his own. He requires constant care because he suffers from ataxia that causes tremors in his limbs and sudden falls. Our everyday life is extremely difficult, but we know that we cannot give up... We cannot take this serious illness off our son's shoulders, but we can make his life a little easier. Our only hope is rehabilitation and special treatments with specialists which can slow down the deterioration of his condition. Benio also needs new car seat, a stroller and braces. Unfortunately, although we would move heaven and earth to help him, we are unable to provide all these things for him, so we decided to ask for your help! Every zloty donated is worth its weight in gold for us!

30 069,00 zł ( 23.55% )
Still needed: 97 591,00 zł
Karina Zmudzińska
Karina Zmudzińska , 42 years old

Lista diagnoz nie ma końca – Tak samo jak moja wola walki❗️

Choruję od 21 lat. Zaczęło się od zakrzepicy, kiedy miałam 20 lat. Zakrzepica kończyny dolnej lewej. Od tamtej pory ciągle walczę z bólami i bardzo słabymi stawami, ale to tylko początek. Ponieważ przez te 21 lat wciąż i wciąż przybywały nowe diagnozy. Zator tętnicy biodrowej wspólnej, ciężka stenoza aortalna, trombofilia wrodzona i nabyta, zespół antyfosfolipidowy, naczyniak wątroby, padaczka… To tylko kilka z nich. W wieku około 21 lat przeszłam udar mózgu, przy badaniach wyszła też niedoczynność tarczycy. Lata mijały na ciągłym leczeniu, wizytach w szpitalach, rehabilitacjach, kolejnych diagnozach, wykupieniu leków… Aż w 2021 roku nagle zaczęło mnie boleć w klatce piersiowej. Diagnozą był zawał. W międzyczasie wykryto u mnie też guza mózgu. Przechodziłam radioterapię, która również odbiła się znacząco na moim zdrowiu. Zator w tętnicy, pilna operacja, potem znów leczenie i rehabilitacja. Wydarzyło się tak dużo, że spisanie tego zajęłoby wieczność. Wiem, że wielu ludzi mogłoby sobie nie poradzić. Ale nie zamierzam się poddawać ani chorobom, ani złym myślom. Udało mi się przetrwać tak dużo i chcę walczyć do końca. Do momentu, aż moje „zepsute” zdrowie całkiem przestanie działać. Na co dzień moim wsparciem jest mąż. Pomaga mi, pracuje, kupuje leki i opiekuje się mną, kiedy nie mam sił. Chciałabym go odciążyć, ale sama nie jestem w stanie pracować. Dlatego proszę Was, ludzi dobrego serca o pomoc i wsparcie w zakupie leków, opłaceniu rehabilitacji i przystosowaniu naszego mieszkania. Nawet jedna mała kwota znaczy dla nas wszystko, a wiele małych kwot dokona cudu. Karina

2 756,00 zł ( 23.54% )
Still needed: 8 947,00 zł
Angelika Ładosz
Angelika Ładosz , 30 years old

Tragiczny wypadek złamał młode życie! Pomóż Angelice wrócić do sprawności!

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem moją córkę w szpitalnym łóżku, zrozumiałem, jak kruche jest nasze życie. Jeszcze niedawno opowiadała mi o swoich planach, o studiach, o lekcjach śpiewu, które tak bardzo lubiła… Teraz była o krok od śmierci! Zrozumiałem, jak niewiele brakowało, abym ją stracił... Był początek lipca 2015 roku. Angelika właśnie domknęła wszystkie swoje sprawy na uczelni. W końcu nadszedł czas, żeby trochę przystopować i zaplanować wakacje. Zawsze żyła aktywnie, wszędzie było jej pełno... Kochała życie, a doba zawsze była dla niej za krótka… To miał być jej czas! Wtedy jeszcze nie wiedziała, że los przygotował dla niej inny plan. Błąd, chwila nieuwagi, pośpiech? Nie wiem, co zdecydowało, że kierowca nie zatrzymał się wtedy przed przejściem, na którym znajdowała się Angelika. W wyniku wypadku moja córka doznała obrzęku mózgu, miała liczne krwiaki i złamania... Przez półtora miesiąca przebywała na oddziale intensywnej terapii w śpiączce farmakologicznej. Patrzyłem na jej zastygłą w bezruchu twarz i czułem, że umieram razem z nią... Marzyłem tylko o tym, żeby się obudziła. Na dobre wieści o stanie zdrowia Angeliki, czekałem wiele długich tygodni... Gdy już byłem pewien, że jej życie nie jest zagrożone, odetchnąłem z ulgą. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że droga do sprawności mojej córki będzie tak długa i wyboista. Wiele kolejnych miesięcy Angelika spędziła na szpitalnych oddziałach, a długo wyczekiwany powrót do domu nie oznaczał wcale końca jej zmagań. Musiała być gotowa na wykańczającą, żmudną rehabilitację. Wszystkie plany i marzenia, zastąpił jeden cel - sprawność. W niepamięć odeszły studia i pasje córki. Dni zaczęliśmy odliczać nie wschodami słońca, lecz kalendarzem rehabilitacji. Czas pokazał, że warto było walczyć! Angelika potrafi już przejść kilka kroków przy chodziku i dość sprawnie porusza się na wózku, jednak wiem, że możemy osiągnąć więcej. Córka nadal potrzebuje regularnej rehabilitacji. Jest u progu dorosłości! Jeszcze tyle życia przed nią! Ma marzenia, plany… Pragnie kontynuować naukę, pracować, wieść normalne życie… Niestety koszt zabiegów znacznie przekracza nasze możliwości finansowe. Zawsze wierzyłem w moją córkę. Wiedziałem, że muszę wychować ją na dobrego człowieka… Osobę, która nie boi się marzyć, wierzy w siebie i pragnie osiągać swoje cele. Nie mogę pozwolić, żeby skutki tragicznego wypadku, zniszczyły jej życie! Proszę o wsparcie… Tylko dzięki Waszej pomocy Angelika będzie w stanie wrócić do zdrowia! Adam, tata Angeliki

21 110,00 zł ( 23.53% )
Still needed: 68 571,00 zł
Maksymilian Kowalski
Maksymilian Kowalski , 15 years old

Wózek, który zastępuje nogi. Nie pozwól, by Maksiu się zatrzymał!

Dla niektórych marzeniem jest wyjazd na wakacje, dla innych kupno nowego samochodu. Dla niektórych dzieci konieczne jest posiadanie nowej zabawki, jeszcze dla innych najnowszych ubrać. Nasz Maksiu ma marzenie, które chwyta za serce... Dla nas i Maksia największym marzeniem jest to, by otrzymał wózek, który będzie dostosowany do jego potrzeb i możliwości. Nasz synek od urodzenia cierpi z powodu dziecięcego porażenie mózgowego. Porusza się jedynie przy pomocy wózka inwalidzkiego, ale ten, który ma obecnie, swoje najlepsze lata ma już za sobą. Wózek był wielokrotnie naprawiany, jednak już w momencie kupna był używany, dlatego nie dziwi nas fakt, że przyszedł czas, by go wymienić. Nic dziwnego, w każdej chwili może się zepsuć...  Wózek jest nieodłączną częścią życia naszego synka. Jest jak dla zdrowych osób nogi. On mu je zastępuje. Jeśli syn nie będzie miał sprawnego sprzętu, nie będzie miał jak się przemieszczać. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której zostaje przykuty do łóżka i zamknięty w swoim własnym domu...  Nie mamy wygórowanych potrzeb, ale i tak każdy dodatek do nowego wózka sprawia, że cena staje się ogromna, dlatego bardzo prosimy o pomoc! Rodzice Maksa

6 872,00 zł ( 23.52% )
Still needed: 22 341,00 zł
Amanda Czarnecka
Urgent!
Amanda Czarnecka , 16 years old

5 lat walki i wznowa! Horror Amandy zaczyna się od nowa!

Choroba 15-letniej Amandy spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Rok 2018 – zamiast planować wakacje, trafiliśmy w szpitalne zimne mury i był to początek koszmaru. Tysiące badań, kilka diagnoz histopatologicznych i ostatecznie brak rozpoznania – guz miednicy o nieokreślonym pochodzeniu... Zaczęło się niepewne i niejasne do końca leczenie, ze względu na brak ostatecznej diagnozy. Pierwsza operacja nieudana, postanowiono wdrożyć leczenie cytostatatyczne, kiedy guz się zmniejszył w końcu operacja w 2019 roku i następnie dalsze leczenie. W 2020 roku wznowa I – masa resztkowa - zastosowano ponownie chemioterapię plus radioterapię. Rok 2021 miał być końcem koszmaru - PET wykazywał dobrą odpowiedź na leczenie. Odbywały się badania kontrolne co 3 miesiące. Amanda wróciła do normalnego życia, do rówieśników, do szkoły po 4 latach nieobecności... Trwało to tylko rok... Czerwiec 2023 Amanda zaczyna skarżyć się na duszności, męczliwość. Pediatra po odsłuchaniu płuc stwierdza słabo słyszalne płuco prawe. Dostajemy skierowanie do szpitala tego samego co 5 lat temu... TK klatki piersiowej wykazuje w płucu prawym znaczną ilość wolnego płynu do 70 ml i zmiany ogniskowe. Odbywa się zabieg usunięcia płynu (2 litry) oraz pobrano materiał do badania histopatologicznego. Zostaje założony drenaż. Od razu zostało podjęte leczenie. Na oddziale z córką jestem już prawie miesiąc. Leczenie będzie długie i trudne jak mówią lekarze. Potrzebujemy wsparcia ludzi o wielkich sercach w pierwszej kolejnością badania genetyczne – (5 tys. euro). Pozostałe potrzeby, specjalne środki higieniczne, żywieniowe, dojazdy, rehabilitację, konsultacje ze specjalistami, leki które mogą być nierefundowane. Sama nie dam rady! Proszę o pomoc. DOBRO ZAWSZE WRACA ZE ZDWOJONĄ SIŁĄ! Mama Sylwia

125 116,00 zł ( 23.52% )
Still needed: 406 798,00 zł
Joachim Klimek
9 days left
Joachim Klimek , 53 years old

Wypadek zmienił całe życie! POMÓŻ Joachimowi odzyskać sprawność!

Ta tragedia dotknęła całą naszą rodzinę… Nikt nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń. Jechałam z mężem motorem, by spotkać się z dziećmi na świętowanie spóźnionego Dnia Dziecka. Inny uczestnik ruchu spowodował wypadek. Wylądowaliśmy w szpitalu.  Joachim doznał ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego, licznych złamań kości twarzy, obrzęku mózgu, wstrząsu krwotocznego, złamań żeber i ostrej niewydolności oddechowej. Lekarze działali bardzo szybko. Mój mąż trafił na stół operacyjny, ponieważ rozległy uraz wymagał pilnej stabilizacji złamań kości twarzy. Kilka dni później (w połowie lipca 2016 r.) nastąpiło samoistne zatrzymanie krążenia. Od tego momentu przez 10 tygodni Joachim pozostawał w śpiączce i wykazywał objawy niedowładu czterokończynowego.  Personel medyczny nie dawał nam żadnych nadziei na wybudzenie. Stan zdrowia Joachima oceniano jako krytyczny. 11 sierpnia 2016 r. Joachim został przekazany do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, gdzie przebywał w śpiączce przez kolejne tygodnie.  Jego stan się pogarszał i był określany jako wegetatywny. Wybudził się we wrześniu – na przekór wszelkim rokowaniom. Lekarze stwierdzili bardzo zły stan fizyczny, brak zdolności poruszania się, zamroczony stan psychiczny, a siłę mięśniową według skali Lovetta w kończynach oceniono na 0. Zaczęła się żmudna walka o powrót do zdrowia. Z czasem Joachim zaczął porozumiewać się za pomocą tablicy, pozostawał w logicznym kontakcie, podjął próby pionizacji i nauki chodu, a nasza nadzieja rosła w sercach każdego dnia.  Niestety nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia, pomocy ani odszkodowania… Całe leczenie musieliśmy i nadal musimy opłacać z własnej kieszeni. Te lata dochodzenia do siebie i walki o życie pochłonęły wszystkie oszczędności. Czy gdybyśmy otrzymali jakąkolwiek pomoc i nie byli zdani wyłącznie na własne siły, Joachim wracałby do zdrowia szybciej? Pewnie tak, niestety przez 7 lat od wypadku nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia... O czym marzy mój mąż? Już nie o podróżach po świecie z klubem motocyklistów. Wie, że to niemożliwe. Teraz chce pójść do lasu. Sam. Swobodnie spacerować po miejscach, w których kiedyś spędzał dużo czasu. Joachim jest w stanie wykonywać podstawowe czynności dnia codziennego, porusza się za pomocą chodzika, robi drobne kroki, ale wciąż jest w pełni zależny od osób trzecich.  Wymagana jest pilna rehabilitacja neurologopedyczna w celu poprawy mowy, wzmacnianie siły mięśniowej, koordynacji ruchowej i reedukacja chodu. Wszystko to jest możliwe w otwartym niedawno centrum rehabilitacyjnym niedaleko naszego miejsca zamieszkania. Czy uda nam się zebrać środki? Czy po latach Joachim otrzyma wreszcie specjalistyczne i profesjonalne wsparcie? Będziemy Ci wdzięczni za każdą formę pomocy. Iwona, żona Joachima

8 091,00 zł ( 23.5% )
Still needed: 26 335,00 zł
Grzegorz Wierzbicki
Grzegorz Wierzbicki , 34 years old

Grzegorza przygniotło drzewo! Wygrał walkę o życie, teraz walczy o zdrowie!

Jego życie zaczęło się układać, urodziło mu się dziecko, wziął ślub, ma stałą pracę. Niestety wszystko zmieniło się 7 września... Tego dnia zadzwonił telefon, którego nikt się nie spodziewał... "Okazało się, że Grześ, mój brat, miał wypadek przy pracy. Moje serce zamarło, a nogi ugięły mi się w kolanach. Na początku nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Cały mój świat runął mi na głowę..."  Grzegorz miał wypadek przy pracy w lesie. Przygniotła go 100-kilogramowa gałąź... Prawie nie miał szans na przeżycie... Wskutek wypadku mój brat doznał licznych obrażeń, złamań oraz uszkodzenia kręgosłupa. 3 tygodnie w śpiączce, podłączony pod respirator, a lekarze mówili, że to cud, że przeżył. Nie dawali nam jednak wielkich nadziei. Ale Grzesiek walczył! Obecnie jest wybudzony, świadomy i oddycha już samodzielnie bez respiratora - z czego cieszy się cała rodzina! Najważniejszą walkę już wygrał - o życie. Teraz musi jeszcze odzyskać sprawność... Grzesiek jest w Specjalistycznym Ośrodku Rehabilitacji w Krakowie, gdzie czeka go długa i skomplikowana rehabilitacja. Niestety w jego przypadku liczy się czas, który obecnie działa na jego niekorzyść... By Grzegorz mógł wrócić do pełnej sprawności, potrzebna jest natychmiastowa i długotrwała rehabilitacja, by w przyszłości mógł stanąć na nogi i przytulić swojego rocznego synka! Od czasu wypadku go nie widział, bardzo tęskni... Rekomendowany ośrodek, w którym Grzesiek przebywa, to jeden z najlepszych w Polsce. To tam mój brat ma największe szanse szybko wrócić do zdrowia! Niestety jest płatny, a czteromiesięczny turnus to ponad 100 tysięcy złotych... Ta ogromna przeszkoda stanęła przed naszą rodziną. Wspieramy go, jak tylko możemy, ale sami nie jesteśmy w stanie zebrać takiej kwoty... Możemy opłacić miesiąc, maksymalnie dwa, ale na więcej oszczędności mi nie starczy.  Są w stanie opłacić miesiąc, może dwa, jednak dalsze koszty ich przerastają. Dlatego cała rodzina bardzo prosi o możliwe wsparcie dla Grzesia. Za wszystko z góry dziękujemy. Siostra Stanisława wraz z rodziną

25 785,00 zł ( 23.48% )
Still needed: 84 003,00 zł
Klaudiusz Pawelec
Urgent!
14 days left
Klaudiusz Pawelec , 56 years old

Tata czwórki dzieci walczy ze złośliwym nowotworem❗️ Pomóż i daj szansę na ŻYCIE❗️

Wraz z rodziną zawsze żyliśmy bardzo skromnie. Ja pracowałem, a żona zajmowała się czwórką naszych dzieci. Najmłodsze z pociech ma stwierdzony autyzm, co spowodowało, że żona skupiła się na opiece i nie podjęła pracy zawodowej. Byłem jedynym żywicielem rodziny. Moją pasją zawsze był sport. Brałem udział w wielu biegach ulicznych, maratonach, ale najbardziej pokochałem jazdę na rowerze – w licznych wyścigach szosowych często stawałem na podium. I nagle to wszystko PRYSŁO. W maju 2024 podczas operacji udrażniającej jelita dowiedziałem się, że mam wtórny nowotwór złośliwy układu pokarmowego z przerzutami do otrzewnej. Operacja pomogła na krótką chwilę, później był już tylko ból… Ponownie trafiłem do szpitala z wodobrzuszem, przestałem jeść, schudłem 20 kilogramów, a obecnie ważę 52 kg. Planowana jest chemioterapia i immunoterapia, ale jestem za bardzo wycieńczony i nie spełniam wymogów, żeby zostać zakwalifikowany na to leczenie. W tej chwili wdrożono karmienie dożylne, żeby mnie trochę wzmocnić. Abym mógł dalej walczyć z nowotworem, niezbędne jest opłacenie kosztownej terapii, dojazdów do szpitala oraz konsultacji ze specjalistami. Niestety, wszystko to przekracza nasze możliwości finansowe. Chciałbym jeszcze trochę pożyć. Trójka z moich dzieci jest już pełnoletnia, ale jeszcze nie założyli własnych rodzin. Tak bardzo chciałbym zobaczyć, że dobrze ułożyły sobie życie. Marzę, aby  córka znalazła kochającego męża, a synowie żony. Moja mama umarła, nie zobaczywszy ani jednego wnuka. Moim marzeniem jest tych wnuków doczekać, wziąć na kolana i usłyszeć: „dziadku".  Proszę Was o pomoc w walce z nowotworem. Wierzę, że z Waszym wsparciem mogę jeszcze ją wygrać! To jeszcze nie pora, by się żegnać, to jeszcze nie pora, by odejść…  Klaudiusz

12 490,00 zł ( 23.48% )
Still needed: 40 702,00 zł
Radosław Matysiak
Radosław Matysiak , 17 years old

Tylko operacja da szansę na pierwszy krok!

Każdy z nas ma jakieś marzenia. Radek od piętnastu lat ma jedno – o własnych siłach stanąć na nogach. Syn urodził się z przepukliną oponowo–rdzeniową oraz wodogłowiem. Niedowład prawej nogi nie pozwala mu chodzić, w lewej ma częściowe czucie i niewielką możliwość poruszania. Nadzieję na spełnienie marzenia dał nam dr Feldman. W marcu Radek usłyszał, że jest możliwość na upragnioną cząstkę sprawności. Dostał też pytanie, czy jest gotowy podjąć trud tego wyzwania. Jednak gotowość psychiczna nie wystarczy... Za ogromnymi możliwościami, które daje operacja stoją olbrzymie kwoty, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zdobyć. Mimo wszystko przedstawiono nam plan leczenia. Radka czeka intensywna, 4-miesięczna rehabilitacja oraz specjalnie dopasowane ortezy. Następnym etapem będzie kwalifikacja i decyzja o podjęciu operowania lewej, słabszej nogi.  Jest to niezwykle trudne, ponieważ wsparcie, dostępne "od ręki" jest dla nas finansowo niemożliwe. Radek jest nastolatkiem – to jest ostatni dzwonek, by jeszcze zawalczyć. On tak bardzo wierzy w sukces tych działań. Proszę, pomóżcie Radkowi spełnić jego marzenie! Każdego dnia walczy, pokonuje swoje gorsze i słabsze chwile. Całą siłę angażuje w rehabilitację. Z waszym wsparciem możemy dokonać cudu! mama Radka 👉🏻 WESPRZYJ LICYTACJE 👉🏻 Stawiamy Radka na nogi

98 680,00 zł ( 23.46% )
Still needed: 321 823,00 zł