Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natalia Kwiatkowska
10 days left
Natalia Kwiatkowska , 16 years old

Walczymy o przyszłość Natalki❗️Pomożesz?

Nasza Natalka urodziła się w kwietniu 2008 roku. Tak cieszyliśmy się na moment jej przyjścia na świat… Niestety, dzień największego szczęścia przyniósł nam również tragedię. Tuż przed porodem córeczka dostała wylewu do mózgu IV stopnia, który spowodował uszkodzenia prawej strony mózgu.  Od tamtej chwili minęło 15 lat. Natalka choruje na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Jest dzieckiem leżącym, nie potrafi chodzić czy siedzieć. Potrzebuje całodobowej opieki, którą dzielimy się na zmianę z mężem. Ale oprócz nas, córeczka potrzebuje też stałej opieki specjalistów i codziennej rehabilitacji. Do tego kosztowny sprzęt, taki jak wózek rehabilitacyjny albo specjalny fotelik samochodowy, który daje jej możliwość prawidłowego siedzenia. Dzięki rehabilitacji udało nam wypracować choćby to, że Natalka może jeść normalne posiłki, pije ze słomki. Chodzi też do szkoły specjalnej, gdzie może przebywać z innymi dziećmi. Wiemy, że dzięki dobroci ludzkich serc będziemy w stanie zapewnić naszej Natalce najpotrzebniejsze rzeczy. Córeczka jest bardzo wesołym i radosnym dzieckiem mimo swojej niepełnosprawności. Wasza pomoc nie tylko pomoże nam zadbać o jej zdrowie, ale dalej chronić uśmiech i radość z życia. Małgorzata i Daniel, rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

15 498,00 zł ( 24.28% )
Still needed: 48 332,00 zł
Patrycja Wolińska
Patrycja Wolińska , 37 years old

Tragiczny wypadek niemal odebrał ukochaną żonę i mamę❗️Walczymy o Patrycję❗️

Patrycja to 37-letnia kobieta, która w naszym odczuciu wydawała się mieć poukładane życie. Jej oczkiem w głowie była ośmioletnia córeczka, którą kochamy nad życie. Ciężko teraz wyjaśnić Paulince, że mama tak szybko nie wróci do domu… Wcześniej wspólnie spędzaliśmy wolny czas, ona bardzo często planowała aktywności fizyczne, a innym razem przykładowo wspólną sesję zdjęciową. Uwielbialiśmy tworzyć te wspomnienia. Sielankę przerwał wypadek drogowy, który miał miejsce 28 grudnia zeszłego roku. Z powodu złych warunków pogodowych kierowca stracił panowanie nad pojazdem, w którym była Patrycja. Auto wjechało do rowu i uderzyło w drzewo. Siła uderzenia była ogromna, a całość przyjęła właśnie moja żona... Została przewieziona na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie w śpiączce walczyła o życie. Stan Patrycji był bardzo poważny, lekarze zaznaczali, że minie kilka tygodni, zanim będzie można choćby myśleć o rehabilitacji. Dzisiaj, po czasie pełnym strachu, żona odzyskała przytomność, próbuje szeptać, poruszać rękami i nogami, ale to jeszcze długa droga. Patrycja zawsze była bardzo sympatyczną, kontaktową osobą. Pracowała jako fizjoterapeutka, bo od zawsze marzyła o podjęciu zawodu, związanego z pomocą drugiej osobie. Spełniła swoje marzenie, przez co życie sprawiało jej dużo radości. Dlatego tak ciężko pogodzić nam się z tragedią, która tak okrutnie odebrała jej tę radość. W pierwszej kolejności stan mojej żony musi się ustabilizować. Bardzo chcemy, aby żona, matka, przyjaciółka – wróciła do nas. Kosztorys rehabilitacji przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania, a rehabilitacja na NFZ jest zbyt odległa, aby czekać, aż czas przeleci nam przez palce. Wiemy, że liczy się każda chwila, dlatego prosimy o wpłatę jakiejkolwiek kwoty darowizny.  Mąż, Paweł.

46 893,00 zł ( 24.27% )
Still needed: 146 256,00 zł
Tobiasz Wasilewski
Urgent!
Tobiasz Wasilewski , 12 years old

Olej Lorenza – jedyna nadzieja dla Tobiasza❗️Historia jak z filmu dzieje się naprawdę!

W jednej chwili zdrowy, cieszący się dzieciństwem chłopiec, w drugiej gasnące dziecko ze straszną diagnozą – jak z filmu! Mój synek Tobiasz jest nieuleczalnie chory na adrenoleukodystrofię. Dziś proszę Cię o pomoc, bo jest tylko jeden lek, który może zatrzymać postęp tej przeraźliwej choroby! Jest taki film o tytule Olej Lorenza – powstały na faktach. To opowieść o chłopcu, który nagle zapada na rzadką chorobę genetyczną i jego rodziach rozpaczliwie szukających ratunku. Nigdy byśmy nie przypuszczali, że filmowa historia stanie się naszą jawą… Czy i nasza opowieść będzie miała happy end? To wszystko zależy od pomocy obcych nam ludzi… Nie stać nas na lek – “Olej Lorenza”. A to jedyna szansa Tobiaszka! Maj 2022 roku był miesiącem, gdy usłyszeliśmy straszliwą diagnozę! Okazało się, że Tobiasz ma rzadką chorobę genetyczną, która właśnie się ujawniła! Prowadzi do otępienia, nadaktywności, głuchoty, zaburzeń wzroku… To wyrok dla mojego dziecka! W niektórych przypadkach spowolnienie lub czasowe zatrzymanie choroby można uzyskać, wykonując przeszczepienie szpiku kostnego. Niestety, dla Tobiasza jest już za późno na przeszczep… Została jedyna nadzieja… Postęp choroby skutecznie hamuje podawanie oleju Lorenza. Lek ten aż u ¾ chorych spowodował całkowite zatrzymanie rozwoju choroby! To nadzieja dla mojego dziecka, jednak niezwykle kosztowna… Jedna butelka oleju Lorenza kosztuje 334 Euro – to około 1600 zł! Taka buteleczka wystarcza na zaledwie 6 dni… Nie mamy tak ogromnych środków, a robimy wszystko, by zatrzymać postępującą chorobę u synka! Łamie serce świadomość, że możemy uratować Tobiasza, ale nie stać nas na to! To porażająco niesprawiedliwe… Dlatego jesteśmy tu i z całego serca prosimy o Wasze wsparcie, by Tobiasz jak najdłużej mógł cieszyć się życiem… Mama ➡️ Wesprzyj Tobiasza z X-ALD

21 890,00 zł ( 24.26% )
Still needed: 68 323,00 zł
Krzysztof Skibiński
Urgent!
Krzysztof Skibiński , 53 years old

Diagnoza była bezlitosna – GLEJAK IV STOPNIA❗️ Pomóż w walce o ŻYCIE❗️

Nazywam się Krzysztof i jeszcze niedawno prowadziłem spokojne, przepełnione radością życie.  Każdego dnia cieszyłem się z czasu spędzonego z rodziną i przyjaciółmi. Niestety, w maju tego roku wszystko się zmieniło. 27 maja usłyszałem od lekarza słowa, które obróciły moją codzienność w nieustanną walkę. Diagnoza była wstrząsająca: glejak mózgu IV stopnia. Z dnia na dzień mój świat legł w gruzach. Po dwóch tygodniach od wykrycia nowotworu przeszedłem operację, która na szczęście przebiegła bez komplikacji. Następnie czekało mnie sześć tygodni intensywnej radioterapii i chemioterapii. Jednak glejak wielopostaciowy jest wyjątkowo złośliwy i nie można usunąć go w całości – odrasta bardzo szybko, nie poddając się typowym metodom leczenia. Sama chemioterapia to za mało… Moją jedyną nadzieją na przedłużenie życia jest innowacyjna, nierefundowana terapia, polegająca na wprowadzeniu nanocząsteczek tlenku żelaza bezpośrednio do guza, które niszczą komórki nowotworowe od środka. Koszt tego leczenia jest jednak zawrotny i wynosi 180 000 złotych – jest to kwota, która daleko przekracza moje możliwości finansowe. Chociaż codzienna walka bywa wyniszczająca, staram się żyć jak dotychczas. Nadal pracuję, spędzam czas z bliskimi i cieszę się każdą chwilą, jaką mogę z nimi dzielić. Wierzymy, że pokonam chorobę, ale z każdym dniem chemioterapia odbiera mi siły, a moje możliwości się wyczerpują… Dzięki Waszej pomocy mogę mieć szansę na życie, które zostało tak brutalnie zakłócone przez chorobę. Każdy, kto zdecyduje się wesprzeć mnie w tej trudnej walce, staje się dla mnie częścią nadziei na zdrowie i przyszłość. Z całego serca dziękuję za każdą okazaną pomoc i dobre słowo. Z wdzięcznością, Krzysztof

46 361,00 zł ( 24.21% )
Still needed: 145 129,00 zł
Michał Kaczyński
Michał Kaczyński , 40 years old

Jeden dzień zmienił życie w koszmar... Michał walczy o swoją szansę. Pomocy!

W jednej chwili całe życie zmieniło się nie do poznania. Kilka sekund sprawiło, że przyszłość jest dla nas wielką niewiadomą… Wypadek przekreślił plany i marzenia, ale to wydarzenie nie oznacza końca!  Michał to człowiek ze sportową duszą. Czasem miałam wrażenie, że on i rower to jedno. Dla niego nie było złego czasu ani miejsca - plan treningowy był dla niego wyznacznikiem, dla którego był w stanie podporządkować wiele. Cudowny, pełen energii tata, wspierający partner. Osoba, na którą zawsze można liczyć. Dziś to wszystko wspominam ze łzami w oczach, bo mój mąż w tym momencie jest zupełnie innym człowiekiem… Wypadek odebrał mu siły i możliwości. Zabrał to, co było dla niego naturalne.  Ten telefon zapamiętam na zawsze - nasz wspólny przyjaciel powiadomił mnie o wypadku. Nagle w głowie pojawiło się mnóstwo myśli. Strach, niepewność i nadzieja… trudno o tym wszystkim opowiedzieć… Nie wiedziałam, jak powiedzieć o tym dzieciom. Nie byłam przygotowana na to, co powiedzą mi lekarze. Nagle zostałam ze wszystkim sama. Mąż był w ciężkim stanie - nie tylko fizycznym, ale też psychicznym. Urazy doprowadziły do poważnych komplikacji i paraliżu. Nie doszło do uszkodzenia mózgu, dlatego Michał z całą świadomością konsekwencji musiał zmierzyć się z nową rzeczywistością. To nie było dla niego łatwe…  Do niedawna mieliśmy zapewnioną rehabilitację i ćwiczenia w ramach refundowanej opieki medycznej. Krok po kroku Michał starał się pokonywać kolejne ograniczenia. Niestety, ten etap powoli dobiega końca, a ja muszę szukać pomocy dalej. Otwierając zbiórkę początkowo traktowałam ją jako zabezpieczenie na przyszłość. Wiedziałam, że te środki mogą okazać się potrzebne w chwili kryzysu… W tym momencie stanęłam przed poważnym wyzwaniem, bo muszę zapewnić Michałowi pobyt w ośrodku, w którym będzie mógł kontynuować walkę. Niestety na dalszą refundację nie mamy już szans, a miesięczny koszt specjalistycznej opieki przekracza 20 tysięcy. W tym tempie, środki ze zbiórki wystarczą nam zaledwie na kilka miesięcy, a specjaliści nie pozostawiają wątpliwości, że czeka nas jeszcze długa i trudna walka. Muszę zawalczyć! Chcę stanąć na wysokości zadania i zapewnić mężowi możliwość powrotu.  Potrzebuję pomocy, bo sama nie jestem w stanie pokryć takich rachunków. Tragedia, która nas spotkała może mieć szczęśliwe zakończenie, jeśli każdy z Was przekażę swoją cegiełkę, która zapewni mojemu mężowi możliwość dalszej walki.  Michał pomimo kryzysów, pomimo tego, że rehabilitacja wymaga od niego ogromnego zaangażowania i siły, nie traci nadziei ani pogody ducha. Jak w planie treningowym krok po kroku z uporem podejmuje kolejne wyzwania. Specjaliści są zdziwieni jego energią i zaangażowaniem, a ja wiem, że mój mąż jest gotowy zrobić wiele, by wrócić do częściowej sprawności.  Marzę tylko o tym, by Michał wrócił do domu. Do dzieci. Do mnie. Do swojej pasji. Zdrowie i sprawność mojego męża wyceniono na ogromną cenę, ale dzięki Waszej mocy możemy dokonać niemożliwego. Proszę, nie zostawiaj nas w potrzebie. Twoje wsparcie to jedyna nadzieja na lepsze jutro nie tylko dla Michała, ale całej naszej rodziny.  *Szacunkowa kwota zbiórki

63 255,00 zł ( 24.17% )
Still needed: 198 447,00 zł
Małgorzata Dobrowiecka
Małgorzata Dobrowiecka , 50 years old

Dla mamy zrobimy wszystko! Pomóż nam w tej walce!

Mama to cudowna kobieta, o wielkim sercu. Kiedyś zawsze aktywna, nieustannie uśmiechnięta, w ciągłej gotowości do pomagania innym. Teraz – przykuta do łóżka, z grymasem na twarzy i gasnącym w oczach blaskiem. Jedynym ratunkiem jest dla niej kosztowne leczenie i rehabilitacja.  Jeszcze do niedawna mama żyła na pełnych obrotach. Spełniała się w roli wspaniałej matki i kochającej żony. Miała wiele planów, marzeń i nietuzinkowych pasji. Największą z nich była stylizacja paznokci. Wraz z nami – córkami, prowadziła gabinet kosmetyczny, który był dla niej wszystkim! Drugą wielką pasją od zawsze były długie podróże motocyklem. Mama kochała czuć wiatr we włosach, tańczyć i czerpać z życia garściami.  Niestety nagle, bez żadnego ostrzeżenia spadła na nas tragedia, która zmieniła dosłownie wszystko. W listopadzie mama doznała poważnego udaru mózgu. Najpierw pojawił się groźny zator, a za chwilę rozległy wylew. Udar był na tyle poważny, że zabrał jej sprawność i samodzielność. Mama doznała lewostronnego paraliżu całego ciała. Do dziś leży w łóżku, nie jest w stanie wykonywać nawet najprostszych czynności i wymaga całodobowej opieki...  Od tego momentu każdy dzień jest ciężką walką. Z godną podziwu determinacją mama walczy o dawne życie, pasje i marzenia. Wiemy jednak, że jedyną szansą, aby udało jej się wrócić do pełni sił fizycznych jest intensywna, wielostronna rehabilitacja...  Niestety, na NFZ należy się pacjentom od 4 do około 12 tygodni pobytu na oddziale rehabilitacyjnym na rok kalendarzowy! Jest to okropnie krótki czas, szczególnie dla osoby po zawale mózgu, kiedy to czas gra szczególną rolę w odzyskaniu sprawności!  Aktualnie, przez najbliższe 8 tygodni, mama przebywać będzie na oddziale refundowanym. Jednak chcąc dalej walczyć o jej życie, zdrowie i sprawność konieczna jest kontynuacja leczenia w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym.  Niestety koszty turnusu w takim ośrodku są ogromne i znaczenie przekraczają nasz domowy budżet. Rocznie to koszt ponad 80 000 zł! To kolosalna i całkowicie nieosiągalna dla nas suma.  Skoro mama nie ma możliwości zawalczenia o swoje zdrowie – musimy to zrobić za niej! Nie możemy latami bezczynnie patrzeć, jak jest więziona we własnym ciele... Zrobimy dla niej wszystko, dlatego błagamy o pomoc...  Rodzina 

23 867,00 zł ( 24.17% )
Still needed: 74 878,00 zł
Agnieszka Popielska
Agnieszka Popielska , 54 years old

Mama dwójki dzieci walczy z ostrą białaczką! Pomóż!

Czerwiec 2022 roku – właśnie wtedy zaczęła się moja historia, która z całą pewnością jest bardzo podobna do wielu, które mogliście tu przeczytać. W moim przypadku było tak samo – najpierw diagnoza, która była dla mnie szokiem – ostra białaczka szpikowa. Dalej niedowierzanie, łzy i paniczny lęk. Lęk o własne życie, ale też o to, co będzie później. Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci, których nie mogłam zawieść. Wiedziałam więc, że w kolejnym kroku muszę podjąć walkę, by pokonać chorobę raz na zawsze.  Od 10 czerwca leczona byłam w szpitalu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. Po kilku chemiach okazało się, że muszę przyjąć przeszczep komórek macierzystych. Na szczęście wszystko odbyło się bardzo szybo – dawcą był mój ukochany brat. I tak 7 października byłam już po przeszczepie szpiku, pełna nadziei, że teraz będzie już tylko lepiej… Jestem niezmiernie wdzięczna mojemu bratu, wspaniałym lekarzom i pielęgniarkom obraz wielu bliskim i obcym osobom, które mi pomogły. Po przeszczepie okazało się, że jestem całkowicie niezdolna do jakiejkolwiek pracy i samodzielnej egzystencji. Samotnie wychowuję dwójkę moich cudownych nastolatków. Sama ponoszę wszystkie koszty, łącznie z wynajmowaniem mieszkania. Teraz doszły kolejne, a mianowicie rehabilitacja, leki, wizyty lekarskie i badania oraz dojazdy na nie.  Cieszę się, że leczenie idzie w dobrym kierunku i równocześnie jestem bardzo zmartwiona, że nie daję rady finansowo. Dlatego, dziś nie mam wyboru i muszę prosić Was o pomoc. Wasze wsparcie będzie dla mnie nieocenione. Przecież obiecałam dzieciom, że wygram tę walkę. Nie mogę więc jej przegrać w taki sposób. Za każdą pomoc już teraz serdecznie dziękuję. Agnieszka

6 159,00 zł ( 24.12% )
Still needed: 19 373,00 zł
Milenka Hołubiec
Milenka Hołubiec , 15 years old

Wcześniactwo przekreśliło szansę na przyszłość! Pomóż Milence w walce...

Nie zliczę godzin, które spędziłam czekając pod salą operacyjną na wiadomości od lekarzy, kiedy Milenka po raz kolejny była operowana. Nie zliczę łez wylanych na OIOMie i oczekiwania na każdy oddech… Trauma zostanie ze mną na zawsze. Dziękuję losowi, że moja córeczka tego nie pamięta. Patrzę na jej uśmiechniętą twarz i jedyne o czym marzę to namiastka zdrowia i normalnego życia… Rok 2009 to dla mnie wciąż przerażające wspomnienia. Radosne oczekiwanie na córeczkę zostało brutalnie przerwane komplikacjami, które pojawiły się już w połowie ciąży. Ich konsekwencje ponosimy i będziemy ponosić do końca życia… Milenka przyszła na świat w 25 tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak. Ważyła mniej niż torebka cukru, zaledwie 820 gramów. Lekarze o szansach mówili niewiele. Kazali uzbroić się w cierpliwość… Tak mijały dni, moja kruszynka na OIOMie spędziła 7 miesięcy. Ponad pół roku walki o wszystko.   Myślałam, że ciężki start przygotował nas na wszystko. Wtedy nawet nie przypuszczałam jak bardzo się myliłam… To był dopiero początek, od tego czasu żyliśmy na tykającej bombie. Najmniejsze komplikacje, przeoczone objawy mogły w ciągu kilku sekund doprowadzić do tragedii. Co kilka miesięcy wizyta u neurochirurga kończyła się zabiegiem ratującym życie. W sumie Milenka przeszła 21 operacji. Tę liczbę spokojnie można byłoby podzielić pomiędzy kilku dorosłych ludzi… Rodzice: W momentach, kiedy akurat nie byliśmy w szpitalach, staraliśmy się zapewnić Milence wszystko, co najlepsze. Z czasem zaczęliśmy odkrywać w niej ogromne pokłady miłości, radości i chęci poznawania świata. Czasem zdawało się, że ona te okresy szpitalne zwyczajnie wyrzucała z pamięci, że nie przejmowała się tym, co nieistotne. Wiele nas to nauczyło i tak naprawdę czasem mamy wrażenie, że to ona przekazuje nam cenną wiedzę…  Niedawno Milena stała się nastolatką. To dla nas duża radość, że na co dzień możemy obserwować jak się rozwija, ale ogromny problem związany ze wzrostem w okresie dojrzewania. Córka nie siedzi, nie stoi, potrafi jedynie pełzać samodzielnie, a sprzęt ortopedyczny, z którego korzystaliśmy dotychczas jest zwyczajnie za mały. Nie pionuzujemy jej, bo nie mieści się w pionizatorze, nie może korzystać z ortez, bo nie pasują, a wózek, który służył jej przez 7 długich lat jest już tak wyeksploatowany i mały, że musimy się z nim pożegnać jak najszybciej. W tej sytuacji mamy wielki kłopot, bo zakup wszystkich sprzętów to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. A najgorsza jest świadomość, że za kilka lat będziemy potrzebowali takiej samej kwoty, jeśli nie większej…  Bez wózka nasza codzienność jest niezwykle trudna. Przenoszenie córki do wanny, łóżka, pomiędzy pokojami to ogromne wyzwanie. To tylko warunki domowe, a co z wychodzeniem z domu? Nie chcemy skazać Milenki na wykluczenie i domowe więzienie… Jesteśmy jej to winni, bardzo chcemy pokazać jej świat. Bardzo chcemy zapewnić jej możliwość stałej rehabilitacji i życie bez bólu. Niestety, sami nie możemy jej tego zapewnić, brakuje nam na to środków. Proszę o pomoc! To Wy możecie dać szansę na nowy start w rozwoju córeczki, pomóc zapewnić jej komfort mimo wad i poważnych chorób.  Nie możemy ochronić naszego dziecka przed wszystkim, ale jeśli możemy zapewnić jej lepszą przyszłość, musimy zrobić wszystko! Proszę, wyciągnij do nas pomocną dłoń…   

11 042,00 zł ( 24.06% )
Still needed: 34 842,00 zł
Zosia Migocka
Zosia Migocka , 17 years old

Dwa drastyczne spadki cukru – zbieramy na pompę insulinową dla Zosi!

Życie z tak poważną chorobą jest po prostu niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie ten krytyczny moment. Zosię dopadł już 2 razy! Chorobę zdiagnozowaliśmy około 8 lat temu, gdy Zosia miała 7 lat. Moja córka zaczęła chudnąć w oczach, była coraz słabsza, o wiele więcej piła. W końcu zrobiliśmy badania krwi i zdiagnozowano cukrzycę typu I. Na tę odmianę choruje zaledwie 10% cukrzyków… Do tej pory Zosia dawała sobie radę. Trzymała się restrykcyjnej diety, mierzyła cukier 8 razy w ciągu dnia. Regularnie odwiedzaliśmy poradnię diabetologiczną i trzymaliśmy się wszystkich wytycznych lekarza. Niestety w tym roku stan zdrowia drastycznie się pogorszył. Zosia przeszła już dwie hipoglikemię, czyli poważny, niebezpieczny spadek cukru. W jednym przypadku straciła przytomność aż na 24 godziny. Spędziłyśmy wtedy w szpitalu 3 dni, by wydobrzała i doszła do siebie. Aby w przyszłości zapobiec takim sytuacją, potrzebujemy nowej, bardziej zaawansowanej pompy insulinowej. Niestety ta nie jest refundowana, a jej koszt to około 25 000 złotych. Jestem Ci bardzo wdzięczna za każdą okazaną pomoc. Joanna, mama Zosi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 400,00 zł ( 24.06% )
Still needed: 20 196,00 zł