W głowie Jasia była tykająca BOMBA❗️Pomóż walczyć ze skutkami NOWOTWORU❗️
27 stycznia 2021 r. usłyszałam słowa lekarza, które do dziś huczą w mojej głowie: „Jeszcze dzień, dwa i Pani dziecka już by nie było… Uratowała mu Pani życie”. Budzę się codziennie rano po niespokojnej nocy i chciałabym, żeby to był tylko zły sen. Rzeczywistość jednak przychodzi szybciej niż bym tego chciała: otwieram oczy i widzę twarz mojego bladego chłopca z podkrążonymi oczami i blizną na głowie. Nowotwór złośliwy mózgu, IV- najwyższy stopień złośliwości przypomina mi, że walczę nie tylko o zdrowie, ale przede wszystkim o życie mojego dziecka! Jaś przeszedł w trybie pilnym operację resekcji guza 28 stycznia 2021 r. Przez wielkość guza i brak przepływu płynu mózgowo-rdzeniowego, u syna powstało ostre wodogłowie, zagrażające jego życiu! Po operacji rozwinął się też zespół móżdżkowy, którego ostra faza trwała prawie półtora miesiąca. W tym czasie Jaś nie kontrolował swojego ciała, nie siedział, nie mówił, nie spał, nie przełykał nawet śliny i miał nieustanne spadki saturacji. Jego ciało potrafiło tylko rzucać się po łóżku, a z gardła wydobywały się krzyki – w dzień i noc. Medycyna jest tutaj bezradna! Musieliśmy więc czekać, aż zespół bardzo powoli się wycofa, pozwalając uczyć się Jasiowi wszystkiego od nowa… W leczeniu nowotworu trzeba było wytoczyć najcięższa działa: chemioterapię oraz naświetlania kręgosłupa i głowy! Potem zaś, aby nie dopuścić do powrotu choroby, Jaś przyjmował przez rok chemię podtrzymującą. Chciałabym skończyć na tym naszą historię. Chciałabym napisać, że wszystko przebiegło dobrze, a Jasiu nie doznał więcej cierpienia. Z całych sił chciałabym zmienić naszą rzeczywistość, ale jedyne, co mogę zrobić, to mocno trzymać synka za rękę i szeptać mu, jak bardzo jest dzielny! Operacja uratowała Jasiowi życie, ale też spowodowała ogromne deficyty fizyczne oraz intelektualne. Ponadto leczenie bardzo obciążyło organizm Jasia. Pojawiła się bezsenność, bóle całego ciała, skurcze, zaparcia. Ciężko mi patrzeć na cierpienie własnego dziecka! Ciężko, mi patrzeć, gdy kolejna dawka bólu odbiera mu siłę i gasi uśmiech na jego buzi… Nowotwór zjawił się w naszym życiu i wywrócił je do góry nogami! Najgorsze, że odebrał Jasiowi zdrowie, sprawność i beztroskie dzieciństwo. Nadal jest jednak wielka nadzieja, na dobrą i piękną przyszłość mojego synka! Nie będzie ona jednak możliwa, jeżeli zabraknie środków na dalsze leczenie i rehabilitację Jasia. Trzęsę się na samą myśl o tym, że przez brak pieniędzy, skutki nowotworu zostaną z synkiem na trwałe! Nie mogę do tego dopuścić! Pragnę znowu zobaczyć szczery uśmiech Jasia! Ale przede wszystkim chcę mieć pewność, że już nic nie zagraża życiu i zdrowiu mojego małego dziecka. Proszę więc o pomoc i nadzieję, za które juz teraz z głębi serca dziękuję! Mama Jasia