Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emilia Favarin
Emilia Favarin , 9 years old

Emilkę potrącił samochód! Potrzebna Twoja pomoc!

Rozpędzony samochód potrącił moją małą siostrzyczkę! Ten obraz wciąż i wciąż przewija się w mojej głowie... Przyjechałem niedługo później. Widziałem ją chwilę po wypadku... Podbiegłem do Emilki pierwszy, przypadkowy przechodzień zaczął reanimację. Kilka osób dzwoniło po karetkę, ja po śmigłowiec. Emilka umierała… Nasza mama akurat wracała z zakupów. Była świadkiem dramatu, który się toczył. Nasze serca pękły… Tamtego dnia, 4 czerwca 2020 roku, mogłem stracić moją pięcioletnią siostrę przez roztargnienie kobiety, która siedziała za kierownicą auta... Na szczęście ratownicy przybyli błyskawicznie. Udało im się przywrócić czynności życiowe. Akcja reanimacyjna trwała prawie dwie godziny. Dwie najdłuższe godziny naszego życia… Potem zabrali Emilkę do śmigłowca, do szpitala w Rzeszowie. By czwartek. Lekarze nie dawali nawet cienia nadziei. Mała miała mnóstwo krwiaków w mózgu, była cała połamana i poobijana. Mieliśmy pogodzić się z tym, że moja mała siostra umrze… Przez pandemię nie mogliśmy nawet iść do małej. Mama została wpuszczona tylko na chwilkę. Mogliśmy tylko czekać, a każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Każdy dźwięk telefonu powodował paraliż - a co, jeśli dzwonią z najgorszą informacją? W poniedziałek powiedzieli nam, że Emilka będzie żyła. Po 4 najgorszych dniach dostaliśmy nadzieję! Dzięki profesjonalizmowi lekarzy i ratowników Emilka przeżyła i dziś walczy o to, by stanąć na nogi, biegać, mówić, bawić się wraz z innymi dziećmi. Wiemy, że ma na to dużą szansę! Terapeuci są dobrej myśli. Dzięki intensywnej rehabilitacji moja siostra może być w pełni sprawna - tak jak przed tragedią... Przed wypadkiem Emilka miała marzenia. Była wszechstronnie utalentowana: chciała tańczyć, śpiewać, bardzo szybko się uczyła nowych rzeczy. Zawsze chciała dowiedzieć się jak najwięcej, wszystkiego się nauczyć, każdemu pomóc. Uwielbiała - tak jak wszystkie dzieci - bawić się, skakać na trampolinie w ogrodzie. Miała swój wymarzony domek do zabawy… Teraz to wszystko stoi puste, czekając, aż Emilka znów przyjdzie i swoim śmiechem i pytaniami wypełni przestrzeń. Jej ukochany piesek Charlie bardzo tęskni, my wszyscy tęsknimy… Proszę, w imieniu całej naszej rodziny, pomóż Emilce wrócić do zdrowia!   ➡️ Licytacje dla Emilki 

70 709,00 zł ( 24.86% )
Still needed: 213 653,00 zł
Tadeusz Golec
12:36:04  left
Tadeusz Golec , 54 years old

Tadeusz cudem przeżył wypadek! Prosimy o pomoc!

Nasz kolega Tadeusz uległ bardzo poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Było to 10 października, w jego urodziny! Tak naprawdę to cud, że przeżył! Teraz walczy o powrót do zdrowia i sprawności. Bardzo prosimy o pomoc! Tadeusz dostał nową pracę, zaczął parę tygodni temu. Przeprowadził się do innego miasta, wynajął z rodziną mieszkanie. Cieszył się na nowy start, miał dobrze zarabiać. Wszystko zostało brutalnie przerwane przez wypadek. Podczas prowadzenia TIRa, Tadeusz zasłabł. Uderzył w naczepę jadącego przed nim pojazdu. Całe szczęście, że była pusta. Tylko dlatego przeżył! Strażacy musieli ciąć kabinę, żeby go wyciągnąć! Zabrano go na OIOM, gdzie stwierdzono rozległe obrażenia: złamanie żeber i mostka, otwarte złamanie przedramienia, stłuczenie płuc i serca. Doszło do ostrej niewydolności oddechowej, a także zaburzeń przewodzenia przedsionkowo-komorowego! Obecnie Tadeusz jest już w domu, ale nie jest samodzielny. Pilnie potrzebuje rehabilitacji, żeby wrócić do normalnego funkcjonowania. Czas gra tu dużą rolę! Na NFZ terminy są odległe, a ilość terapii jest niewystarczająca. Dodatkowo chcielibyśmy zakupić specjalnego łóżko dla osoby niepełnosprawnej, które umożliwiłoby samodzielne wstawanie i większy komfort funkcjonowania. Bardzo prosimy o wsparcie! Rodzinie Tadeusza jest niezwykle trudno. Wierzymy, że wesprzecie naszego kolegę w walce o powrót do dawnego życia! Przyjaciele

5 286,00 zł ( 24.84% )
Still needed: 15 991,00 zł
Zuzanna Błajek
Zuzanna Błajek , 19 years old

Walczymy o samodzielność i sprawność Zuzi - pomożesz?

Dziękujemy za pomoc wszystkim zaangażowanym i prosimy o zostanie z nami! Nasza walka nadal trwa i to dzięki Tobie! Również z Twoją pomocą chcielibyśmy ją kontynuować...  Nasza historia: ‚‚100% szans na to, że dziecko urodzi się martwe, a jeśli żywe, to jego życie nie potrwa dłużej niż kilka godzin. Ale nie denerwujcie się Państwo, jutro wykonamy drugie badanie i uściślimy wyniki” – to słowa lekarza. Była to dla nas najdłuższa i najgorsza noc w życiu spędzona na płaczu i modlitwie... Diagnoza: przepuklina oponowo-rdzeniowa. Zuzia żyje i jest wśród nas, ale choroba będzie z nią na zawsze. Opieka nad córką stała się całym naszym życiem.  Zuzia ma neurogenny pęcherz i musi być cewnikowana. Cierpi też na nadciśnienie, ma problemy z motoryką rąk i koncentracją. Ma kłopot z codziennym funkcjonowaniem i orzeczoną niezdolność do samodzielnej egzystencji... Może się poruszać jedynie przy chodziku lub na wózku. Cały czas jest intensywnie rehabilitowana i ciężko pracuje, aby nauczyć się samodzielnie chodzić. A przecież rehabilitacja to nie wszystko. Zuzia przyjmuje mnóstwo leków, ciągłe wizyty u lekarzy specjalistów, zakup przedmiotów zaopatrzenia medycznego… to wszystko rodzi ogromne koszty. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w sfinansowaniu jej rehabilitacji, której miesięczny koszt to ok. 1500 zł. Niby niewiele, ale dla nas to poważna kwota, bo ze względu na jej choroby tylko jedno z rodziców może pracować. Wiemy, że tylko nieprzerwana i intensywna rehabilitacja pozwala wciąż dawać Zuzi nadzieję, że w końcu kiedyś zrobi ten pierwszy samodzielny krok… Chcielibyśmy mieć tę świadomość, że przynajmniej o jej rehabilitację nie musimy się martwić. Zresztą rzeczy sobie poradzimy! Za każdą, nawet najmniejszą wpłatę i pomoc będziemy niezmiernie wdzięczni i z góry bardzo serdecznie dziękujemy! Rodzice

4 754,00 zł ( 24.82% )
Still needed: 14 395,00 zł
Viktoriia Klezhnova
8 days left
Viktoriia Klezhnova , 11 years old

Z Twoją pomocą moja córka ma szansę postawić swój pierwszy krok!

Pierwsze chwile Viktorii po przyjściu na świat przesiąknięte były cierpieniem. Moja córeczka urodziła się z porażeniem mózgowym i przepukliną oponowo-rdzeniową.  Konsekwencje są niezwykle przykre, bowiem Viktoriia nie może chodzić. Do tej pory przeszła już trzy operacje, z powodu przepukliny oraz zwichnięcia prawego stawu biodrowego. Każda z nich była niezwykle ważna, ponieważ wiązała się z nadzieją, że kiedyś moja dzielna dziewczynka zacznie samodzielnie chodzić.  Pochodzimy z Ukrainy, kraju, w którym panuje wojna. Z tego względu musiałyśmy opuścić ojczyznę i szukać schronienia tam, gdzie jest bezpiecznie. Tak znalazłyśmy się w Polsce… Mimo tylu cierpień i strachu nie mogę się poddać! Myślę o mojej córce, której pragnę zapewnić spokojną przyszłość. Specjaliści podkreślają, że Viktoriia ma wszelkie szanse, aby chodzić na własnych nogach!  Od lat robię, co tylko mogę, ale pewnych spraw nie jestem w stanie przeskoczyć. Jak najszybciej muszę zakupić dla mojego dziecka sprzęt ortopedyczny, który ułatwi jej poruszania, m.in. pionizator i ortezy.   Moja córeczka stara się być bardzo waleczna. Choć nie zawsze jest łatwo, pozostaje wesołą dziewczynką. Uczy się w szkole podstawowej, w klasie integracyjnej. Proszę, pomóż mi zebrać środki, abym mogła pomóc własnemu dziecku! Z Twoją pomocą Viktoriia ma szansę postawić swój pierwszy samodzielny krok! Mama

4 114,00 zł ( 24.78% )
Still needed: 12 482,00 zł
Aleksandra Ostrowska
Urgent!
4 days left
Aleksandra Ostrowska , 44 years old

Każdy ruch to niewyobrażalny ból... Nowotwór nie ma litości❗️

Potrzebuję pomocy. W ubiegłym roku podjęłam pracę sezonową w Holandii, pełna nadziei i energii. Jednak po trzech miesiącach moja rzeczywistość zmieniła się diametralnie. Zaczęłam miewać złe samopoczucie, a potem nadszedł kaszel, gorączka, wysypka, silne bóle brzucha… jakby wszystko na raz.  Po dniu pełnym badań i niepewności usłyszałam diagnozę, której nikt nigdy nie chciałby usłyszeć – chłoniak Hodgkina, 3. stadium. Nie mogłam już pracować. Ból był zbyt duży. Teraz przechodzę przez kolejne etapy chemioterapii i immunoterapii, ale moje serce krwawi. Przyjmuję bardzo silne leki przeciwbólowe, mam neuropatię, drętwieją mi palce, jestem bardzo osłabiona i chodzę, podtrzymując się ściany. Widzę, jak od chemii wypadają mi włosy, boję się tego co może nadejść, bo walka z nowotworem jest nieprzewidywalna. Sytuacja finansowa jest trudna. Z zasiłku chorobowego muszę opłacać mieszkanie, leki, dojazdy, faktury za leczenie, ale to wszystko to za mało. Nie stać mnie na pełne pokrycie kosztów suplementacji, diety czy przyszłej rehabilitacji. Boję się, że w końcu nie zdołam sprostać tej sytuacji… Serdecznie proszę Was o pomoc. To ciężkie, ponieważ zawsze sobie radziłem, ale choroba spadła na mnie tak nagle, że w jednej chwili poczułam się bezsilna. Dziękuję z głębi serca za każdy gest wsparcia i obiecuję, że będę walczyć o każdy lepszy dzień. Aleksandra

7 909,00 zł ( 24.78% )
Still needed: 24 006,00 zł
Paulina Panek
Paulina Panek , 36 years old

Trudna codzienność i poświęcenie dla innych - dzisiaj to my możemy pomóc Paulinie!

Gdy byłam malutka, nagle dostałam wysokiej gorączki. Zapadłam w śpiączkę, a lekarze mówili mamie, że mogę nie przeżyć. Obudziłam się jednak, ale potem już nigdy nie było tak, jak wcześniej. Po wielu badaniach zapadła diagnoza - Dziecięce Porażenie Mózgowe, niedowład prawej strony ciała. Oczywiście, że było mi trudniej, ale się nie poddałam. Dzisiaj sama pracuję z osobami niepełnosprawnymi! Żeby moje ciało mnie słuchało, konieczna jest rehabilitacja. Bardzo droga… Proszę o pomoc, bym dalej mogła walczyć z niepełnosprawnością. Z góry dziękuję! Mieszkałam w małej miejscowości, gdzie nikt wcześniej nie powiedział nam o rehabilitacji, nie była tak dostępna, jak dziś. Jakoś musiałam sobie radzić z niedowładem prawej ręki i nogi, chociaż nie było lekko. Moja noga jest krótsza, przez co od dziecka trudno mi było utrzymać równowagę. Nie mogłam biegać jak inne dzieciaki, nosiłam specjalnego ortopedycznego buta. Mam dwie starsze siostry, które są zdrowe. Często było mi przykro, że nie jestem taka jak one, jednak nie mogłam pozwolić, by niepełnosprawność odebrała mi radość życia. Do 16 roku życia opiekowała się mną mama, potem dostałam rentę. Gdy stałam się pełnoletnia, decyzja o rencie nie została przedłużona, musiałam radzić sobie sama. Po gimnazjum poszłam do szkoły zawodowej, a potem do liceum. Wiedziałam, że muszę mieć zawód, by dać sobie w życiu radę. W 2010 roku zaczęłam pracować w Domu Pomocy Społecznej. Jestem tam do dziś! Ukończyłam odpowiednie szkolenia, które pomagają mi być lepszą w tym, co robię, a pracę mam naprawdę piękną. Na co dzień jestem terapeutką, zajmuję się starszymi osobami z chorobami psychicznymi. Moja praca daje mi wiele radość! Dzięki temu, że sama jestem niepełnosprawna, łatwiej mi zrozumieć innych, którzy też potrzebują pomocy. Wydawać by się mogło, że wszystko się dobrze ułożyło, ale jak cień ciągnie się za mną niedowład prawej nogi… Gdy chodzę i się zapominam, stopa wykrzywia mi się do środka, a kostka szoruje po ziemi. Przez to już wiele razy ją skręciłam… Raz po taki skręceniu poszłam prywatnie do lekarza, by mi pomógł. On wysłała mnie do jednego rehabilitanta, a tamten polecił kolejnego. Wtedy pierwszy raz w życiu doświadczyłam tego, jak wielkie znaczenie mają odpowiednie ćwiczenia! Teraz dwa razy w tygodniu przyjeżdża do mnie specjalista, który rehabilituje mnie metodą Vojty. Do dosyć bolesne, ale efekty są wspaniałe! Niestety, bym miała szansę na życie bez bólu i bez strachu o kolejne skręcenie kostki, bym już nie musiała chodzić na zwolnienie lekarskie i opuszczać moich podopiecznych, by mój kręgosłup i miednica się nie wykrzywiały, potrzebne są bardzo duże środki. Roczny koszt rehabilitacji to ok. 30 tysięcy złotych… Żyję skromnie i nie stać mnie na taki wydatek, dlatego postanowiłam poprosić o pomoc. Obiecuję, że nigdy się nie poddam! Paulina

8 097,00 zł ( 24.77% )
Still needed: 24 584,00 zł
Julia Nowak
Julia Nowak , 2 years old

Julcia ma guzy na sercu, jej mama w oczach! Rzadka choroba odbiera zdrowie rodzinie❗️

W trakcie ciąży dowiedziałam się, że moja córka ma stwardnienie guzowate. Jest to bardzo rzadka i trudna choroba. Julia ma wiele guzków na sercu. Dokładnie wiem, jak będzie wyglądała jej przyszłość, ponieważ sama zmagam się z tą chorobą. Tracę wzrok… Jestem przerażona. Tak bardzo się boję, że za moment po prostu przestanę widzieć moje maleństwo. Musimy Julkę leczyć i badać prywatnie, ponieważ na NFZ bardzo długo czeka się na wizyty do specjalistów i mogłoby być już za późno, aby jej pomóc. Oznacza to, że codziennie odkładamy każdą możliwą złotówkę, by tylko być pewnym, że nie zabraknie nam pieniędzy, by opłacić kolejną wizytę lekarską. Badania takie jak echo serca, holter i EKG są kosztowne, stałe wizyty u kardiologów również. Nie wystarcza nam środków na leczenie córeczki. Julka jest bardzo energicznym dzieckiem i jest duża szansa, że do 4. roku życia, przy dobrej opiece lekarskiej guzki się wchłoną i Julia będzie bezpieczna.  Musimy być też pod kontrolą neurologa, gdyż przerzuty na inne organy powodują padaczkę i upośledzenie umysłowe, a chcemy zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić. Zrobimy wszystko dla tej cudownej istoty, którą tak kochamy.  Ciężko pogodzić się z myślą, że ukochana córeczka odziedziczyła chorobę, która mnie samą wykańcza od środka. Dlatego chcę zrobić wszystko, póki jestem i widzę moje dziecko, by podarować jej bezpieczną przyszłość. Utrata wzroku będzie dla mnie czymś strasznym. Jednak utrata dziecka to scenariusz, którego po prostu nie dopuszczam do siebie! Dziękujemy za każdą złotówkę. Wiemy, że dzięki pomocy Julia ma szansę być zdrowa. Mama *Kwota zbiórki jest szacunkowa

9 225,00 zł ( 24.77% )
Still needed: 28 010,00 zł
Wiktoria Krokos
Urgent!
5 days left
Wiktoria Krokos , 4 years old

Zamiast beztroskich zabaw z siostrą – walka z okrutnym nowotworem❗️Ratuj życie Wiktorii❗️

Pomocy! Przerażająca choroba chce odebrać nam naszą córeczkę Wiktorię! Ona ma niecałe 4 latka, a stanęła do wycieńczającej walki z najgorszym nowotworem – neuroblastomą IV stopnia. Musimy zrobić wszystko, żeby ją uratować! Pomożesz nam? Tak trudno pogodzić się z tym, że życie ukochanego dziecka rozpoczyna się od niewyobrażalnego bólu i cierpienia. Tak bardzo boli widok kolejnych dawek chemii wlewanych w żyły czteroletniej córeczki. Ja znam ten widok na pamięć, bo tak właśnie wygląda życie na onkologii – oddziale, na którym wyjątkowo mocno zaczyna doceniać się każdą wspólną chwilę. Życie naszej kochanej córeczki i całej rodziny zmieniło się na zawsze 6 czerwca 2024. Ten dzień zostanie z nami na zawsze. Początek choroby nie zwiastował niczego złego. Na początku przy prawej skroni Wiktorii pojawiła się niewielka opuchlizna. Podczas badania USG lekarz stwierdził, że może to być niegroźny tłuszczak i poprosił o konsultację z chirurgiem. Nie dawało nam to jednak spokoju, więc następnego dnia udaliśmy się na SOR. Tam tłuszczak został wykluczony – natomiast dostaliśmy pilne skierowanie na rezonans. Lekarze mieli podejrzenia, które chcieli potwierdzić lub wykluczyć. Stawiliśmy się w Szpitalu w Zielonej Górze, gdzie następnego dnia przeprowadzono badanie w znieczuleniu ogólnym… wtedy nasz świat się zatrzymał. Szok, niedowierzanie i ogromna rozpacz. Przedszkole zostało zastąpione przez szpital i chemioterapię. Szereg badań, tomograf w znieczuleniu ogólnym, pobranie szpiku – wszystko to potwierdziło najgorsze – neuroblastoma IV stopnia. Nowotwór, który zabiera połowę chorujących na niego dzieci...  Dlaczego? Dlaczego nasza Wiktoria, nasza Córeczka, nasze Słoneczko, musi tak cierpieć? Przecież dzieci nie powinny chorować! Przecież powinna szaleć ze swoją siostrą Julką. Dziewczynki razem tworzą cudowny duet – bawią się i dokazują, potrafią w sekundę pokłócić się o kredkę, a potem pogodzić równie szybko. Julcia powinna dalej tłumaczyć siostrze zasady różnych gier, uczyć ją, jak pisać kolejne wyrazy. Powinny bawić się w szkołę czy w chowanego. A naszej małej „Kierowniczce” przyszło zmagać się z paskudnym przeciwnikiem – nowotworem, który może nam ją odebrać. Płacz i strach to już nasi codzienni towarzysze. Wiktoria jest w trakcie chemioterapii. Znosi ją dzielnie, mimo że wypadają jej włoski. Badania kontrolne dodały nam skrzydeł, lekarze mówią, że nasza córeczka dobrze przyjęła leczenie, a to otwiera nam drogę do dalszych możliwości w leczeniu. Aby zapomnieć raz na zawsze o tym piekle, szansą jest szczepionka przeciw wznowie, którą wykonuje się tylko w USA. Koszt kuracji jest ogromny i wynosi ponad 1,5 miliona złotych! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, co mamy, nie uzbieramy tak ogromnej sumy… Dlatego błagamy Was o pomoc w walce o życie naszej córeczki! Liczy się każda wpłata, każde udostępnienie. Tylko wspólnymi siłami możemy uratować Wiktorię, naszą dzielną wojowniczkę! Pomocy! Rodzice Wiktorii – Ewelina i Mariusz Krokos ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Strona Wikusi na Facebooku Zbiórka w mediach: 📝 Artykuł w Gazecie Lubuskiej 🎥 Materiał w TVP3 🎥 Magazyn Reporterski

395 207,00 zł ( 24.76% )
Still needed: 1 200 538,00 zł
Bartosz Lichota
Bartosz Lichota , 15 years old

Przed Bartkiem operacja, która uwolni go od bólu ❗️ Bez Was się nie odbędzie ❗️

Choroba deformuje ciało naszego Bartusia. Patrzymy na synka cierpiącego z powodu powracających przykurczy. W takich momentach serce rodzica pęka na milion kawałków... Po ostatniej operacji w biodrach synka tkwią ŚRUBY i METALOWE ELEMENTY. Bartek potrzebuje kolejnej PILNEJ OPERACJI, by je wyjąć! Lekarze podetną także ścięgna przy stopach i pod lewym kolanem, żeby umożliwić mu wyprost. Żeby wreszcie przestało tak KOSZMARNIE BOLEĆ... Niestety, koszt tego zabiegu jest wysoki i by mógł się odbyć, potrzebujemy Waszego wsparcia! Bartek przyszedł na świat w milczeniu. Owinięty pępowiną, niedotleniony, siny. Zamiast gratulacji, w głowie dudniły mi słowa lekarzy:  Pani dziecko ma mózgowe porażenie dziecięce, będzie leżące do końca życia. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy nie przestawały płynąć po mojej twarzy. DLACZEGO? Przecież wszystko miało być dobrze. MIELIŚMY ŻYĆ NORMALNIE… I choć od tamtych chwil minęło tak wiele lat, a my poświęciliśmy mnóstwo czasu, energii i pieniędzy, wciąż mierzymy się z ogromnymi trudnościami. Bartek w wieku 15 lat nie potrafi mówić, samodzielnie się poruszać, jeść, pić i wykonywać większości rzeczy, które robią jego zdrowi rówieśnicy. Wykrzywione, spastyczne nogi i ręce są źródłem BÓLU. Patrzę w oczy mojego syna, tulę i pielęgnuję jego wiotkie ciało. W ukryciu płaczę, bo coraz częściej brakuje nam sił... Bartek przeszedł dwie operacje zwichniętych bioder. Pierwszą w 2018 roku. Na kolejną musiał czekać aż 3 lata! W tym czasie kość udowa wyszła poza panewkę biodra, powodując niewyobrażalny ból. By ustabilizować stawy, lekarze umieścili w nich śruby i metalowe elementy. Teraz blizny trzeba otworzyć na nowo, by pozbyć się tych części.  W międzyczasie spotkała nas kolejna tragedia. W wieku 5 lat syn przeszedł zakażenie bakterią Helikobacter. Przez 10 ostatnich lat cierpiał z powodu refluksu. Z powodu tej choroby, systematycznie, co roku, trafialiśmy do szpitala z powodu krwawych wymiotów. W 2021 roku stan synka drastycznie się pogorszył... Kolejny raz okrutny los brutalnie wdarł się w naszą rzeczywistość. Poparzony, pokryty wrzodami przełyk Busia był jedną, wielką, bolesną raną. Lekarze zadecydowali o wytworzeniu PEG-a i od tej pory Bartek karmiony jest dojelitowo. By nieodłączną częścią jego życia przestało być cierpienie, Bartuś niezwykle potrzebuje operacji i dalszych, specjalistycznych konsultacji lekarskich. Pomimo choroby nasz syn jest pogodny i ambitny. Każdego dnia zaskakuje nas swoją siłą, ale jeśli operacja ortopedyczna nie dojdzie do skutku – cała jego ciężka praca zostanie zaprzepaszczona. Koszty jednak nas przerastają... Z głębi serca zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda wpłata i udostępnienie przybliżą Bartka do zabiegu, a tym samym pozwolą mu dalej walczyć o siebie. Już bez bólu... Mama i Tata Bartka ➡️ FB: Busio

3 950,00 zł ( 24.75% )
Still needed: 12 008,00 zł