Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartosz Rokicki
Bartosz Rokicki , 42 years old

Mojej nogi nie udało się uratować, jednak nadal mam szansę na normalność❗️Pomożesz mi?

Wcześniej, przed tym tragicznym wydarzeniem, starałem się korzystać z życia, doświadczać i cieszyć się każdą chwilą. Uwielbiałem zapisywać wspomnienia w postaci zdjęć i filmów. Niestety kilka miesięcy temu stanąłem twarzą w twarz z największym wyzwaniem… Cierpię na cukrzycę insulinozależną, która niestety wiąże się z wieloma powikłaniami... W wyniku zakażenia gronkowcem złocistym przeszedłem sepsę i wstrząs septyczny, przez który amputacja jednej z moich nóg stała się koniecznością. Był to jedyny sposób, by uratować moje życie. Świat się zawalił, a ja straciłem sprawność, która pozwalała mi robić to, co jest moją największą pasją – filmować. Chciałbym stanąć na nogi — dosłownie i w przenośni. Jedyną nadzieją jest zakup protezy, która umożliwi mi powrót do codziennych aktywności. Dzięki niej będę mógł poruszać się samodzielnie i wrócić do swoich pasji. O niczym nie marzę bardziej… Chcę cieszyć się każdym dniem, spełniać marzenia i rozwijać się… Niestety – aby to było możliwe, niezbędna jest Wasza pomoc. Jesteście moją nadzieją! Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim i o kulach. Wspiera mnie żona i córka, jednak mimo to, moja codzienność jest trudna. Proteza byłaby dla mnie ogromnym ułatwieniem! Cierpię na cukrzycę, która jest powodem tych tragicznych wydarzeń. Wierzę jednak, że nie przekreślicie mojej szansy na normalność. Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje serca. Z Waszą pomocą mam szansę na powrót do dawnego życia! Bardzo proszę o wsparcie… Bartek

38 366,00 zł ( 25.75% )
Still needed: 110 571,00 zł
Karina Sharlay
Karina Sharlay , 14 years old

Życie Kariny jest trudne. Pomóż!

Życie Kariny rozpoczęło się od walki. Problemy przy porodzie, ciężka asfiksja, poważne uszkodzenie mózgu spowodowały, że prawie straciłam córkę. Pierwsze dwa tygodnie po narodzinach, Karina spędziła na oddziale intensywnej terapii. Nie wiedziałam, czy przeżyje. Bałam się, że za chwilę ją stracę, że moja córeczka, która dopiero przyszła na świat, przestanie oddychać, a ja nawet nie zdążyłam się ją nacieszyć...  Na szczęście, Karina wygrała walkę ze śmiercią, ale nasze życie ciężko nazwać łatwym. Córka cierpi na drgawki, nie ma odruchu połykania oraz ssania, pokarmy przyjmuje dojelitowo. Ma też problem z oddychaniem, nie koncentruje wzrok, mało śpi. Jest opóźniona w rozwoju. Jestem cały czas przy córce, bo tego potrzebuje. Czasami nie mam możliwości nawet zadzwonić, nie wspominając już o pracy, śnie, czasie wolnym. Czy jestem zmęczona? Oczywiście, że jestem. Jak każda mama, której dziecko jest ciężko chore. Natomiast, nie mogę odpuścić. Karina jest jeszcze mała, także istnieje szansa, że, przy odpowiednim leczeniu i rehabilitacji, stan córki się polepszy. Bardzo na to liczę i zrobię wszystko, aby pomóc mojemu dziecku. Leki, pampersy, badania, zajęcia rehabilitacyjne... Niestety, wszystko kosztuje. Potrzebuję pomocy, gdyż nie jestem w stanie opłacić wszystkiego samodzielnie. Będę wdzięczna za każdą pomoc. Anna, mama Kariny

1 370,00 zł ( 25.75% )
Still needed: 3 950,00 zł
Krzyś Banyś
Krzyś Banyś , 4 years old

Krzyś pilnie potrzebuje operacji wydłużenia nóżki❗️Pomóż❗️

Już w ciąży dowiedzieliśmy się, że synek urodzi się z jedną nóżką krótszą. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli zrobić wszystko, by dać mu szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo! Różnica w długości nóżek cały czas się powiększa, a Krzysiowi z miesiąca na miesiąc coraz trudniej się poruszać. Lekarze nie pozostawiają wątpliwości – nasz synek potrzebuje kosztownej operacji wydłużenia kości! Krzysiu ma krótszą lewą kość udową i strzałkową oraz niestabilność stawu skokowego. Synek korzysta z bucika z wyrównaniem, co dla małego chłopca jest dużym obciążeniem. Krzyś chciałby biegać tak szybko i sprawnie, jak jego koledzy, ale to niemożliwe. Serce nam pęka, gdy widzimy, jak synek tęsknym wzrokiem patrzy na goniących się przyjaciół. Wie, że on tak nie może – musi zawsze bardzo uważać, by nie złamać ani nie uszkodzić nóżki.  W tym momencie różnica w długości nóg wynosi już 5 cm, a specjaliści przewidują, że jeśli nie zareagujemy w odpowiednim momencie, to wzrośnie do ponad 10 cm! Musimy działać jak najszybciej, by nie doprowadzić do pogorszenia sprawności. Ratunkiem dla synka jest operacja wydłużenia chorej nóżki! Lekarze ocenili, że by móc ją przeprowadzić, synek musi przejść operację przygotowującą. Potrzebne jest ustabilizowanie biodra i być może kolana lewej nóżki, aby podczas wydłużania nie doszło do podwichnięcia. Niezbędna będzie także intensywna rehabilitacja. Jeśli operacja się powiedzie, to synek ma szansę na życie bez bólu! Naszym największym marzeniem jest zobaczyć beztrosko bawiącego się Krzysia, który nie będzie musiał przejmować się krótszą nóżką.  To bardzo kosztowna operacja, ale niezbędna, by Krzyś mógł zachować sprawność! Całym sercem prosimy o wsparcie naszego chłopczyka. To, co uda się zrobić dziś, zaprocentuje w przyszłości. Prosimy, pomóżcie! Rodzice Krzysia

69 114,00 zł ( 25.72% )
Still needed: 199 516,00 zł
Marek Mijewski
10 days left
Marek Mijewski , 63 years old

Tata miał się już nigdy nie obudzić❗️Zdarzył się jednak cud...

Po wylewie krwi do mózgu tata był w śpiączce przez prawie 3 miesiące. Stan był bardzo ciężki. Lekarze ostrzegali, że w jego przypadku nie ma szans na poprawę i musimy przygotować się na najgorsze… Pod koniec lutego wydarzyła się tragedia. To był zwykły dzień, rodzice przygotowywali w domu kolację. Mama wspomina, że tata nagle zaczął robić dziwne miny. Była przekonana, że tylko się wygłupia… Okazało się, że był to udar krwotoczny! W głowie taty pękło naczynie krwionośne, co przerodziło się w krwiaka wewnątrz mózgu.  Szybka reakcja służb umożliwiła przeprowadzenie operacji: kraniektomii odbarczającej i ewakuacji krwiaka. Niestety, stan taty był krytyczny. Przez prawie 3 miesiące leżał w śpiączce, a my nie mieliśmy nadziei na poprawę – specjaliści nie dawali mu żadnych szans... Tata jednak się wybudził! Trudno opisać, jak ogromnie się cieszyliśmy. Teraz najważniejsza stała się rehabilitacja, by tata na nowo nauczył się mówić, ruszać i funkcjonować. W jego oczach widzimy walkę! Mruganie to obecnie jedyna forma komunikacji z nim, gdyż na razie nie mówi. Lewa strona ciała jest coraz bardziej aktywna, prawa część niestety dalej sparaliżowana. W szpitalu nie ma niestety możliwości odpowiedniej stymulacji, dlatego zdecydowaliśmy się przenieść tatę do specjalistycznego ośrodka w Olsztynie. Tam będzie miał zapewnione intensywne zajęcia rehabilitacyjne, spotkania z neurologopedą i opiekę lekarską. Koszty pobytu w ośrodku są ogromne, ale musimy spróbować! Prosimy Was o wsparcie, które pomoże mu wrócić do sprawności. Chcemy odzyskać naszego męża, ojca i ukochanego dziadka. Trzymamy się nadziei, że w następne wakacje to on będzie napełniał wodę w basenie dla wnuków i zbierał plony w ogródku. Zrobimy dla niego wszystko, bo to on dotychczas robił wszystko dla nas! Wierzymy, że dzięki Wam uda się pomóc tacie! Syn Wojciech z rodziną

86 171,00 zł ( 25.71% )
Still needed: 248 936,00 zł
Krzysztof Blusiewicz
Krzysztof Blusiewicz , 32 years old

W wypadku stracił ciężarną siostrę i szwagra, sam ledwo przeżył. Dziś prosi o pomoc

Są takie tragedie, które raz opowiedziane, na długo zostają w pamięci. Zastanawiamy się wtedy, jak osoby nimi dotknięte mieszczą w sobie taki ogrom cierpienia. Gdzie jest granica, która wyraźnie sygnalizuje „dość – więcej już nie udźwignę?” - pytamy. A później okazuje się, że owszem, jest w każdym taka granica, ale jest też taka osoba, która, mimo że granica bólu i rozpaczy została dawno przekroczona – to ona nie traci nadziei i walczy. To matka. Była jesień 2006 r. Pani Hanna była wtedy szczęśliwą mamą 14-letniego Krzysia i Karoliny, która lada chwila sama miała zostać mamą. Rodzeństwo miało ze sobą bardzo dobry kontakt, lubiło spędzać wspólnie czas – szczególnie wtedy, gdy za chwilkę życie Karoliny miało zmienić rodzące się lada moment dziecko. 2 listopada 2006 roku Krzyś, wraz z siostrą i jej narzeczonym Łukaszem pojechał na wycieczkę do Białego Dunajca. Mieli w planach zwiedzić Kraków, nacieszyć się sobą, porozmawiać, pobyć razem… Pogoda nie sprzyjała od samego początku podróży. Na drodze było bardzo ślisko, do tego jazdę utrudniał podający bez przerwy śnieg z deszczem. Mimo że Łukasz jechał powoli, nie udało się uniknąć zderzenia z samochodem ciężarowym. - Karolinka z dzieciątkiem i Łukasz zginęli na miejscu. Krzyś odniósł bardzo poważne obrażenia, realnie zagrażające jego życiu – wspomina Pani Hanna. od lekarza prowadzącego dowiedziałam się, że Krzysiu nie będzie nigdy chodził, że ma uszkodzone kręgi szyjne i rdzeń kręgowy. Do tego wszystkiego pęknięcie czaszki, żuchwy, złamanie otwarte prawej ręki i biodra. To wszystko spowodowało u niego niedowład rąk i porażenie nóg” - wspomina mama Krzysztofa. Pamiętam, że pomyślałam wtedy, że nie będzie już mógł grać w piłkę nożną – a był dobrze zapowiadającym się bramkarzem klubu sportowego. Nie wiem, dlaczego akurat to w tamtej sytuacji wydawało mi się aż tak ważne. Może chciałam się skupić właśnie na tym, bo ogrom tego, co się stało, to było dla mnie za dużo… Nie mieściło mi się to wszystko w głowie, tym bardziej że kilka miesięcy wcześniej zmarł na raka mój mąż. Zostałam więc z tym wszystkim zupełnie sama. Cóż mogłam zrobić, wiedziałam, że Krzyś, który tu ze mną został , potrzebuje mnie najbardziej na świecie, postanowiłam więc, że dla niego się nie poddam. Nigdy. Mój syn przeszedł 3 poważne operacje, a od grudnia 2006 prowadzona jest rehabilitacja. Korzysta on również z prywatnych zabiegów rehabilitacyjnych w domu. Niestety, mimo ciężkiej walki o zdrowie Krzysia wyzwoliła się u niego pourazowa padaczka. Moje dziecko bardzo potrzebuje pomocy, więc ja z całych sił jej szukam. Zwracałam się z prośbą o pomoc do najwybitniejszych profesorów w kraju, jednak zazwyczaj słyszę, że uraz Krzysia jest zbyt ciężki, zbyt poważny, by podjęli się pomocy… Nie rezygnuje, cały czas robię tak, jak mi radzą, czyli śledzę nowinki, oddzwaniam za „jakiś czas”, przypominam o sobie, piszę, pytam. Dziś Krzysiowi najbardziej brakuje podjazdu, który pomoże mu wydostać się samodzielnie z domu. Chciałabym, by Krzysiek poczuł się pewniej, żeby zobaczył, że coś zależy od niego, że coś może sam, by zaufał sobie. To bardzo ważne. Chciałabym móc jeszcze zobaczyć, jak moje dziecko radzi sobie samo i jak jest po prostu szczęśliwe. Mam tylko takie marzenie. Tylko to jedno. Mama Hanna

14 364,00 zł ( 25.7% )
Still needed: 41 522,00 zł
Kasia Micał
Kasia Micał , 46 years old

Nagle, z dnia na dzień trafiłam na WÓZEK! Pomożesz mi wrócić do samodzielności??

Do lata 2019 roku moje życie przebiegało dość normalnie, zwyczajnie. Praca, dom, dzieci, znajomi tak jak pewnie i u Was. Lubiłam taką swoją codzienność, mogłam w niej wszystko! Jednak stało się coś, co wywróciło życie moje i mojej rodziny. Tragiczne kilka sekund, które od kilku lat nie daje o sobie zapomnieć...  Mam na imię Kasia, mam 45 lat. Spadłam z około 2.5 m na ziemie, karetka, szpital i diagnoza! Mam wrażenie, że właśnie tak szybko i nagle się to wszystko zadziało! Tragiczny, nieszczęśliwy wypadek i diagnoza — uszkodzony rdzeń kręgowy. Powiedziano mi, że będę poruszać się na wózku inwalidzkim. To były naprawdę bardzo ciężkie chwile dla mnie, mojej rodziny i najbliższych. Potrzebowałam czasu, żeby się z tym uporać i wyznaczyć sobie cel, który jest możliwy do zrealizowania. Z dnia na dzień wykonywałam i w dalszym ciągu wykonuje coraz więcej czynności codziennych. Jestem z tego bardzo zadowolona. Pragnę z dnia na dzień z tygodnia na tydzień przełamywać bariery, małe i duże. Wiąże się to z prywatną i bardzo kosztowną rehabilitacją. I w tej kwestii nie pozostaję bierna, nie czekam, aż wszystko przyjdzie samo. Pracuję i odkładam praktycznie każdą złotówkę na swoją rehabilitację, środki higieniczne oraz prosty sprzęt do rehabilitacji domowej. Oczywiście mam też pomoc od najbliższych jednak i to źródło jest na wyczerpaniu. Dlatego postanowiłam spróbować zbiórki tutaj. Wiem dobrze, że jest bardzo wiele osób potrzebujących... Stało się coś, czego nigdy się nie spodziewałam — ja stałam się również osobą potrzebującą. Wierzę, że dobro powraca. Wiele razy pomagałam i mam nadzieję, że i mnie ktoś pomoże!  Każda wpłacona złotówka na moją zbiórkę, będzie ogromnym wsparciem  mojej rehabilitacji, za co już teraz bardzo gorąco dziękuję! Kasia  

3 418,00 zł ( 25.7% )
Still needed: 9 880,00 zł
Paula Buja
Paula Buja , 7 years old

Duże marzenie malutkiej Pauli - pomóż jej stanąć na nóżkach!

Dziewięć miesięcy nosiłam pod sercem mój malutki skarb. Czas ciąży był wyjątkowy, uwielbiam wracać do niego myślami. Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na twarzy, wiedząc, że już niedługo nasza rodzina się powiększy.   Skurcze przepowiadające poród, pojawiły się podczas jednego z ciepłych, lipcowych wieczorów. Paula przyszła na świat rano. Czekałam na moment, w którym ją zobaczę. Kiedy spojrzę w jej śliczne oczka i usłyszę płaczący głosik. Pierwsze słowa lekarzy brzmią w mojej głowie jak nieznikające echo. ,,Pani córka musi zostać w szpitalu minimum 5 tygodni, doszło do niedotlenienia”. Strach, rozpacz… Ciężko mi teraz opisać to co czułam w dniu, w którym dowiedziałam się, że zdrowiu i życiu Pauli coś zagraża.  Cały rok nie wiedziałam czego się spodziewać. Lekarze powiedzieli mi, że dopiero po pierwszych urodzinach będą w stanie lepiej zdiagnozować problem Pauli. Na jednej z rehabilitacji usłyszałam, że jest to mózgowe porażenie dziecięce. Mimo poznania choroby nigdy choćby przez chwilę nie pomyślałam, że możemy nie dać sobie rady. Zaczęłam czytać, pogłębiać wiedzę, dowiadywać się wielu informacji dotyczących MPD. Rozpoczęłam walkę z nierówną chorobą.  Od września ubiegłego roku Paula uczęszcza do przedszkola, w którym odbywa intensywną rehabilitację. Aktywnie bierze udział w zajęciach, jednak zdarza się, że nie zawsze ma na nie ochotę. Uwielbiam w niej to, że ma swoje humorki. Najbardziej lubi zajęcia z logopedą i psychologiem. Interesuje się wtedy książeczkami, zabawkami, światełkami, które jej pokazują. Jest nimi szczerze zainteresowana i bardzo skupiona. Sytuacja zmienia się, kiedy zaplanowane są zajęcia wymagające aktywności. Rehabilitanci żartują, że Paula jest małym leniuszkiem i myślę, że coś w tym jest. Zauważam to, ale niczym się nie martwię. Przecież to normalne, że taki mały człowieczek może nie lubić rozciągania lub ćwiczeń przy drabinkach. Z powodu zaburzeń neurologicznych rozwój Pauli jest opóźniony, nieharmonijny i zaburzony. Paulisia ma problem z utrzymaniem prawidłowej postawy oraz z zadaniami związanymi ze sprawnością motoryki małej, czyli wszelkimi czynnościami, które są wykonywane przy pomocy rąk. Kontakt z córką nie sprawia mi większych problemów. Mimo opóźnionego rozwoju mowy wiem kiedy ma, na co ochotę. Jeśli chce kanapkę, użyje takich słów, że od razu wiem, że jest głodna. Jestem pewna, że Paula rozumie wszystko, co do niej mówię.  Z miesiąca na miesiąc córka nabiera nowych umiejętności, a to daje mi duże nadzieje na przyszłość. Mimo że nie chodzi i nie siedzi, wierzę, że odpowiednie działania pozwolą na poprawę jakości życia mojej córeczki. Wzmożone napięcie mięśniowe kończyn może spowodować, że konieczna będzie operacja podcięcia mięśni w pachwinie. Na chwilę obecną zbieramy środki na pionizator. Być może z jego pomocą nie będzie konieczności wykonywania zabiegów.  Bez względu na to gdzie jesteśmy… W pracy, szkole, przedszkolu, domu - niepełnosprawność sprawia wiele trudności. Nie tylko dzieciom, ale także dorosłym. Na szczęście, dzięki specjalistycznym sprzętom, wszystko staje się o wiele prostsze. Przekraczanie barier przez dzieci pozwala na ich prawidłowy rozwój oraz szczęśliwe dzieciństwo. Proszę, pomóż nam uzbierać potrzebną kwotę! Mama Pauli, Aneta

2 597,00 zł ( 25.69% )
Still needed: 7 510,00 zł
Ksawery Brzóska
Ksawery Brzóska , 10 years old

Straszna choroba zabiera nam synka❗️Ksawery potrzebuje leczenia JAK NAJSZYBCIEJ - pomocy!

Choroba zabiera nam synka... Z przerażeniem patrzymy, jak Ksawery zmienia się nie do poznania. Jego umysł płonie - stan zapalny mózgu pogłębia się z każdym dniem... Musimy jak najszybciej rozpocząć leczenie, dlatego prosimy o pomoc dla naszego synka! Myśleliśmy, że komplikacje okołoporodowe  to dość nieszczęść, jak na jedno małe dziecko. Poród był trudny, doszło do niedotlenienia... Pierwsze chwile synka na świecie wiązały się z walką i ogromnym strachem. Wydawało się jednak, że wszystko będzie dobrze... Lekarze uspokajali nas i mówili, że synek jest zdrowy. Pełni nadziei i szczęścia, wróciliśmy z synkiem do domu. Przez 3 lata życia Ksawerego wszystko było dobrze... Synek rozwijał się jak inne dzieci, zaskakiwał nas co chwilę nowymi umiejętnościami. Wydawało się, że dramatyczne chwile, jakie przeżyliśmy, będą tylko mglistym wspomnieniem. Niestety, bardzo się myliliśmy... Kiedy Ksawery miał 3-4 lata, zaczął mieć problemy z mową... Trudno było się z nim porozumieć. Problemy zaczęły się też z jedzeniem... Kiedyś energiczny, nieustraszony chłopiec nagle stał się bardzo lękliwy. Oczywiście szukaliśmy przyczyn, najbardziej niepokoił nas opóźniony rozwój mowy... Najpierw u synka wykryto autyzm. Diagnoza ta była dużym zaskoczeniem, bo Ksawery nie ma cech typowego autystyka - nawiązuje kontakt, także wzrokowy, reaguje na imię, polecenia. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. 2,5 roku temu, kiedy synek trafił do szpitala z mononukleozą, jego zachowanie wzbudziło niepokój lekarzy. Tam wykonany szereg badań, po których wykryto autoimmunologiczne zapalenie mózgu. To ciężka, niepoznana jeszcze dobrze choroba zapalna mózgu. Umysł naszego synka niszczy sam siebie i doprowadza do upośledzenia jego rozwoju i zmian w zachowaniu. Ratujemy synka na wszelkie możliwe sposoby. Nie możemy dopuścić do tego, że choroby przejmą nad nim całkowitą kontrolę! Gdy pojawiło się światło w tunelu - Ksawery został zakwalifikowany do leczenia na NFZ, miał mieć podawane specjalne immonoglobuliny - wybuchła pandemia COVID-19... Szpital zamknięto, odmówiono nam leczenia. Czekaliśmy, ze strachem patrząc na pogarszający się stan syna. Gdy w końcu wszystko wróciło do normy, jeszcze raz wykonano badania... Uznano, że Ksawery jest zbyt "zdrowy" na leczenie, że są gorsze przypadki. Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Choroba coraz bardziej postępuje... Stan synka drastycznie się pogorszył, gdy zaraził się koronawirusem. Coraz trudniej mu mówić, chwilami nie idzie go zrozumieć... Ma ataki, czasami trwają 30 minut, a czasami nawet do 3 godzin... Pojawiają się zupełnie znienacka. Ksawery ma napady agresji, lęki, nie wie, co się z nim dzieje... Musieliśmy zacząć działać na własną rękę. Nie wiemy, co przyniesie jutro. Jeśli nie zaczniemy działać już teraz, to za kilka miesięcy nie będziemy w stanie pomóc Ksaweremu! Dojdzie do nieodwracalnych zmian! Koszty leczenia immunoglobulinami są ogromne. 150 tysięcy złotych to kwota, którą musimy zebrać NA JUŻ, bo Ksawery rozpoczyna leczenie w maju... Prosimy, daj szansę naszemu synkowi, on musi wyzdrowieć! Tylko z Wami mamy szansę pomóc własnemu dziecku!  Rodzice Ksawerego

29 446,00 zł ( 25.7% )
Still needed: 85 129,00 zł
Anatolij Klimchuk
Anatolij Klimchuk , 34 years old

Guz mózgu nie odpuszcza! Ratujemy życie Anatolija!

Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Gdy przysięgałam mężowi miłość na dobre i na złe, nie spodziewałam się, że to, co złe dopadnie nas tak szybko... Był rok 2018, kiedy nasz świat legł w gruzach. Jeszcze wtedy nie umiałam o tym głośno mówić, dziś muszę opowiedzieć naszą historię, by prosić Was o pomoc... Był rok 2018, kiedy okazało się, że w głowie Anatolija ukrył się guz. To wtedy rozpoczęliśmy walkę, która trwa do dziś. Mąż przeszedł operację, następnie radio i chemioterapię. Każdy zabieg, każdy pobyt w szpitalu z jednej strony przerażał, a z drugiej wiązał się z ogromną nadzieją, że tym razem leczenie okaże się naprawdę skuteczne. Niestety, niemal za każdym razem ta nadzieja zostawała nam brutalnie odbierana... Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że mojego męża mogłoby zabraknąć, że nasz synek będzie znać swojego tatę jedynie ze zdjęć. Boję się, że jeśli nie zdobędę pieniędzy na leczenie, tak właśnie się stanie... W styczniu 2021 r. wystąpił napad padaczkowy, a kolejne badania potwierdziły to, że guz odrasta. W czerwcu 2021 roku przeprowadzono drugą operację, po czym konieczna była kolejna radioterapia.  Leczenie wciąż nie przynosi oczekiwanego rezultatu. Jedyną nadzieją jest nierefundowany lek, którego koszt jest dla nas stanowczo za duży. Wychowanie małego dziecka, wojna, choroba męża - to wszystko zaczyna mnie przerastać, dlatego błagam, pomóż mi walczyć o życie ukochanego... Tatiana, żona 

7 898,00 zł ( 25.69% )
Still needed: 22 837,00 zł