Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Katarzyna Sidorczuk
Katarzyna Sidorczuk , 24 years old

Kosztowna operacja jedyną szansą – Pomocy❗️

3 miesiące temu moje życie nagle wywróciło się do góry nogami. Kiedy wyczułam zgrubienie na bliźnie po cesarskim cięciu, nie myślałam, że czeka mnie przeprawa przez fizyczny ból, olbrzymią niepewność i strach. Po paru dniach zaczęły się bóle, więc udałam się do ginekologa. Lekarz stwierdził, że to guz endometriozy. Przestraszyłam się. Od razu zaczęłam szukać specjalisty w tej dziedzinie i szczęśliwie trafiłam do lekarza we Wrocławiu.  Wyniki badań były miażdżące. Dwa guzy endometriozy, jeden wrośnięty w mięsień prosty brzucha, a także powiększone węzły chłonne. Doktor stanowczo zalecił operację jako jedyną drogę wyjścia. Moment ten jest dla mnie ogromnym wyzwaniem, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Zostałam zakwalifikowana do operacji, ale jest ona bardzo kosztowna. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Każda złotówka, jaką zechcecie podzielić się ze mną, stanie się kroplą nadziei w tej burzy mojego życia. Nie jest łatwo pisać te słowa, ale wiem, że czasem musimy sięgnąć po dłoń innych, aby przejść przez najtrudniejsze chwile. Kasia

9 821,00 zł ( 26.37% )
Still needed: 27 414,00 zł
Iwona Paszek
Urgent!
Iwona Paszek , 41 years old

Mama trzech dziewczynek walczy z RAKIEM❗️Nie pozwól mu wygrać❗️

Pilne! Mama trzech dziewczynek walczy z NOWOTWOREM! W Polsce dla Iwony nie ma już ratunku, możliwości leczenia się wyczerpały! Kobieta musi szukać pomocy w Niemczech. Terapia, która daje nadzieję, generuje OGROMNĄ KWOTĘ! Potrzebna pilna pomoc, nie pozwól, by nowotwór wygrał! Iwonka... nasz bliska koleżanka… cudowny człowiek, który ponad wszystko kocha życie i mimo przeciwności losu, optymistycznie patrzy w przyszłość. Prywatnie mama cudownych trzech dziewczynek. Zawodowo fizjoterapeutka, która pracuje głównie z osobami niepełnosprawnymi. Praca zawsze była jej pasją, uwielbiała pomagać innym… W jej życiu nastał mrok, gdy w 2018 roku dowiedziała się, że choruje na raka piersi. Świat się zatrzymał, ale na szczęście po przebytym rocznym leczeniu, udało jej się wrócić do normalności. Myślała, że pokonała chorobę i ciemne chmury odeszły na dobre. Niestety… Radość trwała do 2022 roku, kiedy to okazało się, że Iwonka musi ponownie zmierzyć się z RAKIEM! Rozpoczęte w Polsce leczenie nie przyniosło zadowalających efektów – choroba postępowała. Obecnie nowotwór dał już przerzuty do kości i wątroby. Sytuacja jest bardzo pilna! Wszystkie metody leczenia w Polsce zostały już wykorzystane. Iwona musi szukać ratunku za granicą. Jedynym światełkiem i szansą jest klinika w Reinbek w Niemczech. Podjęte tam leczenie znacząco poprawia rokowania i komfort życia. Niestety nie jest refundowane, a zebrane dotychczas przez Iwonę środki zostały już wykorzystane na badania diagnostyczne, wyjazdy i zakwaterowanie w Reinbek.  Na dalsze leczenie potrzebne są koszmarnie duże pieniądze, których bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie zebrać. Nie możemy się jednak poddać… Wierzymy, że tej silnej kobiecie ponownie uda się wygrać z paskudną, bezwzględną chorobą. Nie możemy pozwolić, by rak pozbawił jej córki ukochanej mamy… To nie czas, by odchodzić. Błagamy o Twoje wsparcie! Każda złotówka ma OGROMNE ZNACZENIE! Nie pozwólmy Iwonie stracić nadziei… Najbliżsi

140 260,00 zł ( 26.36% )
Still needed: 391 655,00 zł
Izunia Kowalik
Izunia Kowalik , 4 years old

POMOCY❗️Nasza córeczka wygląda na zdrową, jednak ZABIJA ją podstępna choroba❗️

Izunia, nasze jedyne i długo wyczekiwane dziecko przyszło na świat w 38. tygodniu ciąży. Urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Rozwijała się poprawnie, aczkolwiek powoli. W wieku 2,5 roku poszła do przedszkola i po 2 tygodniach dostała pierwszego napadu padaczki! Jej beztroskie życie zostało przerwane, Iza zaczęła coraz częściej przebywać w szpitalu... Wraz z lekarzami zaczęliśmy szukać przyczyny padaczki. Od tego momentu nasza córka przestała rozwijać się prawidłowo. Po pewnym czasie do napadów ogniskowych doszły krótkie napady toniczne, przy których córka traci chwilowo świadomość i równowagę! Tych napadów w ciągu dnia możemy odnotować około 100! Niestety to nie wszystko… Dzięki poprzedniej zbiórce i Waszemu wsparciu udało nam się wykonać badania genetyczne. Diagnoza, którą otrzymaliśmy zabrzmiała jak przesunięty w czasie wyrok. Okazało się, że nasza ukochana córeczka choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną, zwaną demencją dziecięcą, czyli Ceroidolipofuscynozę typu 2! Padaczka i opóźnienie w rozwoju to dopiero początek tej trudnej drogi. Rokowania nie są pomyślne… Statystycznie Izuni zostało około 4-6 lat życia, podczas którego będzie tracić powoli wszystkie funkcje życiowe: mowę, ruch, wzrok… A następnie umrze! Nie potrafimy sobie tego wyobrazić. Jest to dla nas największa tragedia! Rozkładamy ręce z bezradności, a łzy same napływają do oczu. Bo na tę chorobę nie ma żadnego lekarstwa… Dziś nie wiemy, jak będzie dalej wyglądać nasza przyszłość i z czym się będziemy mierzyć. Chcemy uzbierać możliwie jak najwięcej pieniędzy, aby zagwarantować córce jak najlepsze warunki, a w tym różne rehabilitacje, specjalistyczne sprzęty, leczenie, dojazdy, przeloty, dostosowanie warunków życia pod kątem jej niepełnosprawności... Każdy uśmiech Izuni dodaje nam sił i jednocześnie łamie nasze serca. Bo nie umiemy sobie wyobrazić bez niej życia! Córeczka nadal jest silną dziewczynką, która pomimo swoich trudności potrafi walczyć. Nie wiemy ile czasu nam zostało, dlatego zwracamy się do Was znów z prośbą o pomoc! Wierzymy, że będziecie dalej z naszą dzielną wojowniczką! Rodzice Izuni

84 119,00 zł ( 26.35% )
Still needed: 235 030,00 zł
Czesław Stępień
Czesław Stępień , 67 years old

Najpierw choroba zabrała moją żonę, teraz ja walczę o życie... Pomóż!

Niedawno, w wyniku nowotworu, straciłem ukochaną żonę, towarzyszkę podróży, opiekunkę… Sam od 35 lat zmagam się z nieubłaganie postępującą chorobą. Walczę o każdy dzień, o każdy oddech… Bliscy określają mnie jako osobę niezwykle pogodną i życzliwą. Kogoś, kto cieszy się życiem, pomimo trudności, które przysparza mu choroba. Wspominamy czasy, w których normalnie żyłem, chodziłem do pracy i prowadziłem samochód. Uwielbiałem jazdę na rowerze i aktywność fizyczną. Niestety choroba to wszystko przekreśliła. W pewnym momencie, zanim jeszcze na świat przyszedł mój syn, zaczęło się ze mną dziać coś złego.  Nogi i ręce odmawiały posłuszeństwa. Po wielu badaniach i wizytach u specjalistów zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane. Obecnie jestem całkowicie uzależniony od pomocy innych ludzi. Mam porażenie czterokończynowe — zarówno nogi jak i ręce w ogóle niesprawne. Jestem wentylowany mechanicznie, ponieważ w ostatnim roku przebyłem covid i dwukrotnie zapalenie płuc. Wymagam specjalistycznej opieki pielęgniarskiej i stałej rehabilitacji. Ostatnie 35 lat minęło w mgnieniu oka. Przez cały ten czas towarzyszyły mi rehabilitacje, wizyty u lekarzy, cierpienie i strach o następny dzień. Wątpliwości: „czy będę w stanie samodzielnie funkcjonować?”, „czy najprostsze czynności nie zmienią się w górę nie do zdobycia?”. Te pytania zadawałem sobie codziennie. Na szczęście przez te wszystkie lata była przy mnie ukochana żona–moja podpora i wsparcie. Niestety, w ostatnim czasie przegrała walkę z nowotworem. Moja choroba po odejściu żony ewoluowała gwałtownie. Święta Bożego Narodzenia ubiegłego roku, nie były dla nas szczęśliwe. Planowaliśmy już wspólną rodzinną kolację, ale choroba miała dla mnie inne plany. Niestety w Wigilię trafiłem do szpitala, gdyż mój stan uległ pogorszeniu. Obecnie przebywam w prywatnym, specjalistycznym zakładzie opiekuńczo-leczniczym. W najbliższym otoczeniu nie ma ośrodka finansowanego, chociażby częściowo, przez NFZ, zajmującego się takimi pacjentami jak ja. Do tej pory jakoś radziłem sobie z pomocą bliskich. Jednak szybki wzrost opłat za pobyt i rehabilitację obecnie przerasta możliwości finansowe mojej rodziny, która, dopóki mogła, to mnie wspierała. Widzę postępy w rehabilitacji. Są dni, gdy czuję się lepiej i wytrzymuję kilka godzin bez respiratora. Niestety, na co dzień jestem stale wentylowany i będzie mi to towarzyszyło do końca życia. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę zmuszony prosić o pomoc finansową dla siebie, ale przyszedł ten moment, że proszę o wsparcie, co jest dla mnie bardzo trudne.  

54 201,00 zł ( 26.32% )
Still needed: 151 725,00 zł
Alan Kotlarz
Alan Kotlarz , 2 years old

To zbyt dużo, jak na roczne dziecko! TERAZ potrzebne są pilne badania genetyczne!

Los jakby uwziął się na naszego synka, który ma dopiero roczek. Wcześniactwo, wrodzone zniekształcenie stopy, pobyty w szpitalu, zabiegi, gipsowanie jego maleńkich nóżek – to nadal nie jest koniec! Kiedy myśleliśmy, że już będzie dobrze, spadło na nas kolejne straszne widmo. Tym razem choroby genetycznej! Nasza historia: Wymarzyliśmy sobie, że pierwsze chwile po narodzinach synka będą dla nas wszystkich najcudowniejsze. Radość szybko jednak zastąpił strach, gdy przyszło nam się zmierzyć z diagnozą. Wiedzieliśmy już, że nasza codzienność nie będzie jedynie beztroską sielanką.  Alan urodził się w sierpniu 2022 roku jako wcześniak z wrodzoną wadą – stopą końsko-szpotawą. Lewa stópka synka była zdeformowana i Alan wymagał jak najszybszego leczenia i rehabilitacji. Rozpoczęliśmy leczenie metodą Ponsetiego w Warszawie. Co tydzień przez ponad miesiąc musieliśmy jeździć na zakładanie Alankowi gipsów. Następnie synek przeszedł zabieg tenotomii polegający na przecięciu ścięgna Achillesa, w celu jego wydłużenia oraz korekcji ustawienia stopy. Po zabiegu, jeszcze przez dwa tygodnie, jego nóżki zostały zatopione w gipsie. Potem konieczne było noszenie specjalnych butów ortopedycznych z szyną.  Niestety, leczenie wady stópek będzie trwało do 4-5 roku życia Alanka i to przy dobrych efektach! Wiemy, że czeka nas wiele wyzwań i wydatków. Pogodziliśmy się z tym i zaczęliśmy budować naszą przyszłość. Kiedy nasz strach zaczął się zmniejszać, rzeczywistość znowu się zatrzęsła!  Ortopeda i neurologopeda stwierdzili, że Alanek wymaga leczenia neurologicznego i badań genetycznych, a także długotrwałej rehabilitacji!  Ze względu na wadę końsko-szpotawą lekarze zaczęli podejrzewać chorobę genetyczną.  Nie przypuszczaliśmy, że sytuacja będzie aż tak poważna! Alan był już hospitalizowany na oddziale neurologii dziecięcej, gdzie wykonano rezonans magnetyczny. Badanie potwierdziło, że nasze dziecko ma poszerzone komory mózgowe! Lista lekarzy, pod których musimy być opieką, została powiększona o neurologa i genetyka. Alan zmaga się także z napięciem mięśniowym, a jedna strona jego ciała jest zdecydowanie słabsza. Zdaniem specjalistów powyższy problem, a także cechy dysmorficzne oraz szpotawość nóżek i rączek, wskazują na podłoże genetyczne. Stanęliśmy więc przed koniecznością wykonania badań WES TRIO w wariancie rozszerzonym. Tutaj jednak napotykamy kolejną przeszkodę – finansową.  Ze względu na wysokie dotychczasowe koszty leczenia, nie jesteśmy w stanie sfinansować badań genetycznych, za które trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych!  Nadal kontynuujemy leczenie nóżek Alana, który jest pod opieką poradni wad rozwoju, endokrynologa, neurologa i ortopedy w Wiedniu. Na kolejne badania po prostu zabrakło już nam pieniędzy! Będziemy wdzięczni, jeżeli ponownie wesprzesz naszego synka w walce o zdrowie.  Rodzice Alanka

4 195,00 zł ( 26.29% )
Still needed: 11 760,00 zł
Agata Reszka
Agata Reszka , 24 years old

Agata pilnie potrzebuje nowego wózka! POMÓŻ!

Agata młodą mamą trójki wspaniałych dzieci. Sama pochodzi z rodziny wielodzietnej i kocha opiekować się swoimi pociechami. Niestety napotkała w swoim życiu ogromną trudność. Wózek inwalidzki, dzięki któremu może się poruszać, po prostu pękł. A jego naprawa, ze względu na zużycie sprzętu jest niemożliwa! Wózek to jedyny sposób poruszania się Agaty. Jest jej niezbędny do codziennego życia. Agacie zależy, żeby jej dzieci były bezpieczne zarówno w domu, jak i kiedy wychodzi z nimi na spacer.  Musi być koło nich kiedy biegną, wspinają na placu zabaw, czy się bawią… Niestety jej zepsuty wózek na to nie pozwala. Ogranicza nie tylko życie Agaty, ale również jej dzieci! Agata jest osobą niepełnosprawną od urodzenia. Urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową i związanymi z nią schorzeniami. Przez 10 lat leczyła odleżyny na stopach powstałe w wyniku powikłań pooperacyjnych. W związku z tym nie ma żadnych rokowań na chodzenie. Może poruszać się wyłącznie za pomocą wózka inwalidzkiego. Dotychczas przeszła dziewięć poważnych operacji i nadal jest pod stałą opieką lekarską. Mimo wielu trudności i przykrych doświadczeń Agata stara się mieć normalne życie. Założyła rodzinę, ma fajnego męża, cudne dzieci i bardzo stara się funkcjonować jak zdrowi ludzie, na tyle ile to tylko możliwe. Nauczyła się sprawnie poruszać na wózku, akceptować swój stan, planować codzienne obowiązki w ramach swojej mobilności. Niestety obecnie największą przeszkodą dla Agaty są koszty zakupu nowego wózka inwalidzkiego, które są ogromne i przekraczają jej możliwości finansowe. Dlatego w imieniu Agaty z całego serca prosimy Cię o wsparcie! Agata chce być mobilną mamą dla swoich dzieci. Wózek jest jej nogami. Prosimy pomóż jej zakupić sprawny sprzęt medyczny, który ułatwi jej już wystarczająco trudną codzienność! Liczy się każda złotówka! Rodzina i bliscy Agaty

4 648,00 zł ( 26.26% )
Still needed: 13 049,00 zł
Andrzej Ślebioda
Andrzej Ślebioda , 49 years old

Spokojna niedziela skończyła się tragicznie! Pomóż mu wrócić do rodziny!

Na co dzień zwykle myślimy, że przed nami jeszcze długie życie i na wszystko mamy czas, szyjemy plany, marzenia, często też odkładając rzeczy na później, bo przecież zdążymy… A jednak w jednej chwili tragiczny wypadek może zmienić wszystko. Andrzej ma dopiero 46 lat. Jak większość ludzi w siłę wieku miał już sprecyzowane plany, priorytety, dążył do osiągania kolejnych celów, był bardzo zmotywowaną osobą, ciągle się rozwijał. Mąż prowadził firmę budowlaną, z pasji, z zamiłowaniem do tworzenia, zawsze była w nim nutka artysty, był pomocny i życzliwy. Wziął na siebie również samodzielne remontowanie naszego przyszłego wspólnego mieszkania, kupiliśmy na kredyt lokal w starej kamienicy, w opłakanym stanie. Mąż łączył pracę, życie rodzinne oraz remont po godzinach, żeby stworzyć nam ciepły, bezpieczny kąt. Mamy 8-letniego syna – Mikołaja, który jest dzieckiem wyjątkowym, w spektrum autyzmu. Miki jest bardzo zżyty z tatą, okropnie znosi rozłąkę oraz to, co się wydarzyło z ukochanym tatą. Nagły wypadek, nieobecność rodzica jest dla niego niezrozumiała i nadmiernie dotkliwa. Niestety Andrzej na ten moment musi pozostać w ośrodku rehabilitacyjnym. 24 lipca tego roku byliśmy u znajomych. Ciepły, letni dzień, spokojna rodzinną niedzielą. I nieszczęsny basen ogrodowy. Andrzej poślizgnął się wchodząc po drabince i niefortunnie upadł do basenu, który niestety był ustawiony na betonowym podłożu. Stało się. Nie oddychał. Szybko wyciągnęliśmy go z wody. Nie wiem, ile to trwało, czas się zatrzymał. Reanimowaliśmy Andrzeja do czasu, aż pojawiła się karetka. Ratownicy przystąpili do dalszej reanimacji, udało się odzyskać funkcje życiowe. To tylko dzięki szybkiej interwencji Andrzej wtedy przeżył. Niestety jego stan był bardzo ciężki- złamany kręgosłup w odcinku C5-C7, uszkodzony rdzeń. Długo nie wiedzieliśmy, czy w ogóle do nas wróci. Przez miesiąc mąż utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. W tym czasie lekarze przygotowywali nas na najgorsze. Co chwilę coś się działo – infekcje, zapalenia płuc, brak prawidłowych funkcji oddychania, problemy z wybudzaniem, respirator podtrzymujący Andrzeja przy życiu, później zabieg tracheotomii. Ale on walczył. Udało się. Dziś Andrzej jest w stanie rozmawiać i praktycznie samodzielnie oddychać. Niestety uszkodzenie rdzenia spowodowało paraliż. Po obudzeniu nie mógł ruszyć nawet najmniejszym palcem. Na ten moment udało się już na tyle zrehabilitować ręce, żeby mógł samodzielnie jeść, utrzymać szklankę, czy też skorzystać z telefonu, ale wciąż jest przykuty do łóżka. Nadzieję daje nam to, że mąż ma czucie w nogach, czuje ciepło, zimno, dotyk. Wiemy już, że rehabilitacja będzie długa i bardzo kosztowna, ale wierzę, że mamy o co walczyć. Andrzej ma ogrom woli, motywacji, bardzo się stara, ciągle wierzy, że jeszcze uda mu się pobawić z synem tak, jak przed wypadkiem, a ja wierze, ze znów zobaczę go, jak wraca z uśmiechem na twarzy z pracy, którą tak kochał, a Mikołaj biegnie się do męża przytulić. Proszę, pomóżcie nam to osiągnąć. Żona Andrzeja z rodziną

35 397,00 zł ( 26.24% )
Still needed: 99 499,00 zł
Piotr Rulka
Piotr Rulka , 53 years old

By mąż i tata wrócił do swojego życia – udar zaatakował niespodziewanie

Ubieraliśmy się, by wyjść na spacer, kiedy nagle Piotr zaczął się skarżyć na drętwienie twarzy i rąk. Szybko wezwałam pogotowie, ale nawet wtedy nie dopuszczałam do siebie myśli, że właśnie teraz nasz wspólny, dobry i bezpieczny świat tak bardzo się zmieni.  Piotr trafił na oddział neurologii, gdzie przeprowadzono u niego badanie tomografem. Gdy usłyszałam diagnozę, nie uwierzyłam. Krwotok śródmózgowy. Rokowania, krótko mówiąc – złe.   Mimo ogromnego bólu, strachu, niedowierzania rozpoczęliśmy walkę o życie i zdrowie mojego ukochanego męża. Okres, który po tym wydarzeniu nastąpił, był pełen niepewności. Stan Piotra ciągle się zmieniał. Gdy już widzieliśmy światełko w tunelu, okazywało się, że jednak znowu jest pogorszenie.  Dwa tygodnie śpiączki, w którą został wprowadzony, był bardzo trudnym czasem niepokoju, lęku i czekania, ale przede wszystkim ogromnej tęsknoty. Teraz, po 51 dniach nieustającej walki marzymy, aby udało się nam rozpocząć rehabilitacje. Mąż jest dla nas ogromnym wsparciem. Jest przyjacielem, najlepszym kompanem życia, jakiego mogliśmy sobie wymarzyć. Zawsze aktywny, kochający sport i ruch, stroniący od alkoholu, uwielbiający wycieczki i wspólne podróże. Będziemy o niego walczyć, bo wiem, że on też walczy z całych sił. Przeszedł kilka zakażeń bakteriami, zatrzymanie akcji serca, tracheostomie… Za każdym razem wygrał. To odważny, silny i mądry mężczyzna.  Gdy tylko stan Piotra będzie na to pozwalał, chcemy, by zaczął niezbędną rehabilitację z najlepszymi specjalistami. To jedyna droga, by mój mąż znów prowadził życie takie, jakie kocha. Pełne aktywności i ruchu.  Niestety to bardzo kosztowne i długotrwałe przedsięwzięcie i nie ukrywam, że bardzo się boję, że zabraknie nam środków na dłuższy pobyt. Bardzo proszę o pomoc w naszej bitwie.  Joanna - żona

47 365,00 zł ( 26.19% )
Still needed: 133 465,00 zł
Helena Kopińska
Helena Kopińska , 2 years old

Helenka potrzebuje wsparcia w walce o sprawność❗️Pomożesz❓

Nasza mała Helenka urodziła się wcześniej, niż planowano, zmagając się z poważnymi problemami zdrowotnymi: stopami końsko-szpotawymi, wzmożonym napięciem mięśniowym, a także rzadką wadą rozwojową ośrodkowego układu nerwowego – schizencefalią obustronną otwartą. To oznacza, że w jej małym mózgu brakuje pewnych obszarów, co przekłada się na opóźnienie w rozwoju psychoruchowym. Każdego dnia stawiamy czoło ryzyku pojawienia się padaczki... Pomimo tych wyzwań, Helenka jest dla nas źródłem niewypowiedzianej radości i miłości. Noszenie specjalnych butów z szyną Mitchella i okularów, które korygują jej zez zbieżny, jest dla niej codziennością. Jednak to nie wystarczy. Helenka potrzebuje specjalistycznego sprzętu ortopedycznego, który umożliwi jej pionizację ciała, oraz intensywnej, długotrwałej rehabilitacji, aby mogła rozwijać się i czerpać radość z dzieciństwa. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie dla naszej córeczki. Każdy gest, każda pomoc, ma dla nas ogromne znaczenie. To dzięki Waszemu wsparciu, możemy dawać Helenie to, co najlepsze — szansę na lepsze jutro, pełne uśmiechów i nowych osiągnięć. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni za każdą formę pomocy, która pomoże naszej małej wojowniczce w jej codziennej, pełnej wyzwań podróży. Rodzice Helenki 

13 922,00 zł ( 26.17% )
Still needed: 39 270,00 zł