Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Beata Pawłowska
Beata Pawłowska , 63 years old

Moja walka z chorobą trwa już ponad 30 lat. Nie poddaję się, wciąż walczę o sprawność!

Moja walka z chorobą trwa już wiele lat. Do niedawna starałam się znosić wszelkie dolegliwości, jednak od ponad roku mój stan pogorszył się do tego stopnia, że poruszam się na wózku inwalidzkim. Każdego dnia czuję, że jestem coraz słabsza… Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 90-tych. Początkowo moim największym problemem był wzrok, który zaczął się pogarszać. Wciąż odwiedzałam okulistę… Jednak po pewnym czasie pojawiły się trudności w chodzeniu. Zaniepokojona udałam się do neurologa. Po badaniach otrzymałam diagnozę – ataksja móżdżkowo-rdzeniowa. Trudno jest zmagać się codziennie z tak podstępnym przeciwnikiem. Choroba stosunkowo wolno, ale wciąż postępuje. Ze względu na zachwianą równowagę często upadam. Jeszcze jakiś czas temu starałam się poruszać ze wsparciem chodzika, jednak teraz jest to niemożliwe, dlatego zostałam zmuszona usiąść na wózek. Staram się ćwiczyć, jednak bardzo szybko się męczę i boli mnie całe ciało.  Moje dni są smutne i monotonne. Często towarzyszy mi smutek… Nie jestem w stanie sama wykonywać wielu podstawowych czynności. Mieszkam z tatą, który ze względu na swój wiek nie jest w stanie mi pomagać. Muszę korzystać z pomocy asystentki. Ostatnio w moim życiu pojawiła się iskierka nadziei. Jest nią kombinezon neuromodulacyjny, który zmniejsza spastyczność i aktywuje mięśnie. Już podczas godzinnego użytkowania odczułam znaczącą różnicę i udało mi się wykonać ćwiczenia, o których wcześniej mogłam tylko pomarzyć. Wierzę, że przy wsparciu kombinezonu mogłabym osiągać lepsze efekty rehabilitacji i moja sprawność mogłaby się poprawić. Niestety, koszt takiego kombinezonu jest spory. Większość mojego budżetu poświęcam na leki, sprzęt rehabilitacyjny, nie mogę sobie pozwolić na taki wydatek. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Wiem, że przede mną jeszcze wiele pięknych chwil, muszę tylko zawalczyć o swoje zdrowie. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc. Beata

8 720,00 zł ( 26.52% )
Still needed: 24 153,00 zł
Łukasz Małkowski
Łukasz Małkowski , 41 years old

Poukładane życie stracone w jednej chwili... I realna szansa by je odzyskać❗️ Pomóż❗️

Na obu zdjęciach powyżej jest ten sam człowiek – Łukasz. Oba zdjęcia dzieli niespełna rok różnicy. Poznać to można po tym, że to po lewej jest ze swoją maleńką, bo urodzoną zaledwie w czerwcu 2022 roku córeczką Lenką, a drugie – po prawej jest… aktualne. Co się nie zmieniło przez ten czas to niezłomność oraz determinacja Łukasza do osiągnięcia celu, jakim teraz jest sprawność! Ten hart ducha jest tak niesamowity, że Łukasz ma naprawdę realne szanse na powrót do zdrowia. Proszę, pomóż mu w tym! W październiku 2022 roku Łukasz mieszkał w Niemczech. Nagle kontakt z nim się urwał. Planował wtedy wakacje, jego rodzina miała do niego dojechać, ale Łukasz przestał odbierać telefony! Niepokojące, ale mieli już wcześniej ustalone miejsce i czas spotkania, więc po prostu jechali dalej. Jednak tam go nie było i narzeczona wiedziała, że coś się dzieje. Na policji spisano wszystko, co trzeba i zostało czekać. Jednak to nas nie uspokajało, więc natychmiast zorganizowaliśmy transport i zaczęliśmy go szukać na własną rękę! Zlokalizowaliśmy miejsce, gdzie wynajmował kwaterę i zaczęliśmy rozpytywać czy ktoś go zna. To był strzał w dziesiątkę! Nie tylko spotkaliśmy właściciela wynajmującego mu lokum, ale od niego dowiedzieliśmy się, że nieprzytomny trafił do szpitala! To było tak zwane szczęście w nieszczęściu… Po przyjeździe na miejsce dowiedzieliśmy się, że Łukasz miał udar z wylewem krwi do mózgu i jest całkowicie nieprzytomny. Dodatkowo wykonano mu kraniektomię, czyli usunięto sporą część czaszki, z uwagi na zbyt duży obrzęk mózgu. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Silny, aktywny i energiczny mężczyzna leżał teraz bez świadomości, zależny od lekarzy i maszyn. W ten właśnie sposób spędził cały miesiąc… Dopiero pod koniec listopada lekarze postanowili go wybudzić. Nie mógł mówić, choć chciał. Przeszkadzała mu rurka w gardle. Nie mógł się poruszyć, bo lewą stronę ciała miał całkowicie nieczynną… Nadal był przykuty do łóżka, choć świadomy tego co się dzieje… Dziś, 5 miesięcy od tych zdarzeń Łukasz jest równocześnie w dobrej i złej formie. Dobrej, ponieważ jest całkowicie świadomy, nie ma żadnych problemów z pamięcią czy mową. Pod względem umysłowym jest całkowicie tym samym człowiekiem. Zła forma objawia się „tylko” w tym, że lewa strona jego ciała nadal nie funkcjonuje, jak trzeba. Jednak i tak zadziwiająco dobrze sobie radzi! To zasługa prywatnego ośrodka, w którym przebywa od początku marca 2023 roku. Wcześniej, zaraz po przebudzeniu był na oddziałach rehabilitacyjnych w szpitalach – najpierw w Niemczech, potem w Polsce. Jednak dopiero w tym ośrodku, w którym jest teraz, robi realne, ogromne postępy! W przeciągu zaledwie dwóch tygodni zaczął poruszać palcami lewej dłoni i… stawia pierwsze kroki o kulach!  To dodaje nam skrzydeł! Nie tracimy czasu nad ubolewaniem nad naszym losem, lecz z determinacją i ogromnym optymizmem spoglądamy w przyszłość. Nie pozwolimy, żeby choroba zabrała ją Łukaszowi. Ma w końcu trójkę dzieci, które go potrzebują! Aby nam się udało, musimy przejść jeszcze długą i kosztowną drogę. Będziemy niezmiernie wdzięczni, jeśli udasz się w nią razem z nami, wspierając finansowo pobyt Łukasza w ośrodku rehabilitacyjnym. Rodzina i bliscy

14 105,00 zł ( 26.51% )
Still needed: 39 087,00 zł
Julia Nieckarz
Julia Nieckarz , 8 years old

POMOCY❗️Przerwijmy koszmar Julci - PILNA operacja albo kalectwo!

Julka, nasza córeczka, ma za sobą już 4 skomplikowane operacje... Dzieciństwo Julki to szpital i cierpienie, którego nie powinno znać każde dziecko... W nóżkach naszego maleństwa brakuje kości. Niestety, wada Julki po raz kolejny daje o sobie znać. Córeczka potrzebuje kolejnej operacji, która musi odbyć się jeszcze w tym roku... Inaczej czeka ją kalectwo! Po raz kolejny musimy błagać o Waszą pomoc! Bezradność i wielki szok – od tego rozpoczęła się walka o zdrowie Julci. Ciąża książkowa, wyniki badań – prawidłowe. 3 marca 2016 urodziła się Julia. Radość z narodzin naszej córeczki nie trwała niestety długo, w kolejnych godzinach przyszły płacz, strach i rozpacz... Coś jest nie tak z nóżkami dziecka – usłyszeliśmy po porodzie. Zrobiło się ciemno i cicho. W obu stópkach Julki brakowało paluszków, nóżki były powyginane na wszystkie strony… Najpierw lekarze podejrzewali, że nóżki Julci połamały się jeszcze w trakcie ciąży… Kolejne badania to wykluczyły, pokazały jednak bolesną prawdę – w nóżkach Julci brakuje niektórych kości. Brak kości strzałkowych – w prawej nóżce nie ma jej w ogóle, w lewej jest tylko niewielki fragment, deformacja stawów skokowych, brak części palców – tyle wiedzieliśmy. Lekarze byli bezradni. Nigdy w życiu nie widzieli takiego przypadku. Zostaliśmy sami ze zdjęciem RTG, ciężko chorym dzieckiem i poleceniem, że mamy szukać ratunku. Znacznie później dowiedzieliśmy się, że wada, którą ma Julka, to fibular hemimelia, inaczej hemimelia strzałkowa. Bardzo rzadka wada... Julka rosła, po długich godzinach rehabilitacji zaczęła niepewnie chodzić... Niestety te próby wiązały się z setkami upadków i powstawaniem bolesnych siniaków i ran. Chore nóżki Julki wykrzywiały się coraz bardziej... Nie dawały rady utrzymywać ciała. Naszej córeczce groził wózek inwalidzki i kalectwo! Trafiliśmy do Paley Institute w USA - kliniki ortopedycznej, specjalizującej się w leczeniu takich wad, jakie ma Julka. Tylko tam dano nam gwarancję, że nasze dziecko będzie mogło chodzić, być sprawne i żyć jak rówieśnicy. Julcia miała trzy latka, gdy zaczęliśmy naszą rozpaczliwą walkę o to, by powstrzymać wyrok... Jej dzieciństwo, zamiast upływać w kolorowych ścianach pokoju, wypełniła biel - kolor szpitala i  lekarskich fartuchów, gipsów, sal operacyjnych, sal rehabilitacyjnych, na których spędzała długie, bolesne godziny... Marzenia naszej córeczki sprowadziły się do tego, żeby widzieć mamę po wybudzeniu się z kolejnej narkozy.  Córeczka przeszła już 4 operacje. Efekty były bardzo zadowalające zarówno dla Julki, jak i dla nas, rodziców oraz lekarzy. Jednakże wada, z którą zmaga się Julia, jest niestety bardzo podstępna... Wraca i pogłębia się wraz z kolejnymi etapami wzrostu. Przed Julką kolejna bardzo poważna operacja. Prawa nóżka jest w bardzo złym stanie... Niewłaściwe ustawienie stopy, z którym Julka się urodziła, wymusza u naszej córki poruszanie się na palcach... To prowadzi do nieprawidłowej postawy ciała, kolejnych wad biodra i kręgosłupa. To, że Julka posiada tylko trzy paluszki w stopie, nie ułatwia jej tego zadania... Naraża ją na dodatkowy ciężar, ból i cierpienie, do którego nie chcemy dopuścić. Dotychczasowe leczenie udało się dzięki Wam, ogromu Waszej pomocy, pracy, wsparcia, wielkiemu zaangażowaniu, wiary w nas w chwilach, kiedy sami zaczynaliśmy wątpić... Jesteśmy wdzięczni z całego serca. Niestety, otrzymany kosztorys kolejnego etapu leczenia Julki ponownie zwalił nas z nóg! Jeszcze raz musimy prosić o Waszą pomoc... Potrzebne jest nam wsparcie i zaangażowanie, bo wiemy, że bez Was nie damy rady.... Chcemy, aby nasza córcia była szczęśliwa, mogła biegać, chodzić do szkoły. Żyć bez wózka inwalidzkiego, barier i cierpienia... Na NFZ nie mamy jednak co liczyć! Nie refunduje tego typu operacji… Po raz drugi potrzebujemy aniołów, które swoją dobrocią pomogą naszej dzielnej dziewczynce przejść przez życie na własnych nóżkach. Potrzebujemy Ciebie… Prosimy, spójrz na naszą córeczkę i pomóż jej. Wiemy, że da radę – to wojowniczka, nie płacze nawet, kiedy upadnie. Potrzebuje jednak pomocy… ➡️ FB Szansa dla Juleczki  ➡️ Licytacje ➡️ IG Szansa dla Juleczki

92 161,00 zł ( 26.5% )
Still needed: 255 499,00 zł
Renata Cichy
Urgent!
Renata Cichy

Złośliwy nowotwór chce odebrać nam mamę! Ratunku!

Mamy tylko Mamę – będziemy walczyć o nią, ile będziemy mogli. Mama chce żyć dla nas. Proszę, pomóż mi uratować mamę. Nowotwór krwi zdiagnozowany w 2018 r. Październik 2019,  nowotwór złośliwy trzonu macicy i guz nadnerczy. Jestem najstarszą córką – opiekuje się mamą, ale również opiekuje się młodszym rodzeństwem w wieku szkolnym, bo mama wychowuje nas sama. Moja Mama Renata ma 51 lat, zawsze dbała o nas, pracowała pomagała każdemu w potrzebie, a teraz ja proszę o pomoc dla niej. Tak ciężko patrzeć na cierpienie własnej mamy, będąc całkowicie bezradnym. Mimo podjętych prób leczenia rak postępuje, lekarze rozkładają ręce i nie wiedzą, co dalej. Nie mamy czasu, by czekać i próbować w ciemno kolejnych metod, które nie przynoszą wymiernego rezultatu. Mama nie chce się poddać, mimo ciężkich lat walki z chorobą, nie skarży się, ale wiem, jak cierpi i płacze w ukryciu przed nami wciąż wierząc w to, że uda jej się wygrać z nowotworem. Ale widzę, że powoli poddaje się, bo brak jej sił po leczeniu onkologicznym, jest też już po kilkunastu operacjach. Nowotwór rozsiał się wszędzie węzły chłonne, nadnercze sprawy kobiece jest po usunięciu macicy. Jest osłabiona, bierze mnóstwo leków, które pomagają jej w miarę normalnie funkcjonować. Mimo tego, że bierze różnego rodzaju leki wspomagające odporność, poprawiające apetyt, witaminy, mikroelementy. Jej organizm jest tak osłabiony, że często „łapie” choroby bakteryjne i wirusowe. Stosuje dietę tzw. antynowotworowa, która jest bardzo kosztowna i znacznie przewyższa jej miesięczne dochody. Bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nie da sobie rady. W dobie pandemii wizyty tylko prywatne. Dlatego liczy się każda złotówka! Leczenie, które może ją uratować, czeka w Niemczech. Jego koszt jest ogromny, dlatego musi prosić Was o pomoc, by dzięki Wam, móc dalej żyć! Błagamy o Pomoc dla Mamy. Prosimy o POMOC w pozyskaniu funduszy na rehabilitację i lekarstwa. Leczenie jest bardzo kosztowne, na które nas nie stać. A jest niezbędną koniecznością w poprawie zdrowia, jak i dążenia do polepszenia stanu. Ludzi dobrego serca bardzo serdecznie proszę o pomoc, za którą bardzo serdecznie dziękuję  BÓG ZAPŁAĆ 

22 549,00 zł ( 26.49% )
Still needed: 62 558,00 zł
Paulina Wincencjusz
Paulina Wincencjusz , 17 years old

Tylko Ty możesz mi pomóc w walce o sprawność córki! Każda złotówka ma znaczenie!

Nie zliczę nieprzespanych nocy i przepłakanych dni. Nie zliczę wizyt, badań, konsultacji, godzin na sali rehabilitacyjnej. Łzami bólu można by wypełnić jezioro, ale naszą nadzieją - cały świat! I właśnie dlatego będziemy walczyć, wciąż i wciąż! Na szali leży przyszłość mojego dziecka... Paulinę wychowuję sama i jeśli ja o nią nie zawalczę, nikt inny tego nie zrobi. Przestałam już pytać, dlaczego to przydarzyło się właśnie jej. Na takie pytania nie ma odpowiedzi. Zamiast tego zaczęłam działać, robić wszystko, by pomóc córce. Paulinka ma dzisiaj 15 lat. Odkąd się urodziła, diagnozy spadały na nas jedna za drugą. Stwierdzono u niej zespół Dandy Walkera – chorobę, która niszczy jej mózg, prowadząc do cofnięcia w rozwoju. Paulinka dodatkowo cierpi na małogłowie i opóźniony rozwój, lekarze podejrzewają u niej Zespół Retta. Poświęcam jej całe swoje życie... Poznałam już moc, którą niesie za sobą Twoja pomoc. To nie pierwszy raz, kiedy proszę o wsparcie. Niestety nie mam innego wyjścia. Muszę pomóc córce jak najlepiej funkcjonować. Jednak turnus rehabilitacyjny, na który bardzo bym chciała z nią pojechać, przekracza moje możliwości finansowe. Tylko dzięki Tobie Paulina będzie mogła kontynuować walkę... Beata, mama  

2 251,00 zł ( 26.44% )
Still needed: 6 260,00 zł
Jolanta Heród
Jolanta Heród , 64 years old

Udar odebrał jej sprawność. Rehabilitacja może ją przywrócić! Pomóż!

Do niedawna moja siostra Jola, jako pracownik szpitala, oglądała go z zupełnie innej perspektywy. Nie przypuszczaliśmy, że przyjdzie jej się zmierzyć z tak dramatyczną sytuacją… 9 stycznia 2023 roku zapowiadał się jak zwyczajny dzień. Jola jak zwykle wstała rano do pracy, krzątając się po domu i szykując. W pewnej chwili zupełnie niespodziewanie zasłabła w łazience! Mąż, słysząc nienaturalny hałas, poszedł sprawdzić, co się dzieje i… natychmiast wezwał pogotowie!   Gdy po jakimś czasie zadzwonił do mnie, poczułem na tę wiadomość ogromny niepokój, ale nie przypuszczałem, że będzie to początkiem tak nierównej walki… W szpitalu dowiedzieliśmy się, że przeszła udar niedokrwienny lewej półkuli mózgu, który pozostawił bardzo wiele zniszczeń w jej organizmie!  Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, z jakimi konsekwencjami się to wiąże. Cieszyliśmy się, że Jola żyje i to było dla nas najważniejsze. Dopiero potem zaczęło dochodzić do nas, że o zdrowie siostry będziemy musieli zawalczyć.  Połowa jej ciała jest nieruchoma – sparaliżowana. Nie ma też z nią kontaktu logicznego, a przynajmniej takiego, jak przed zdarzeniem. Teoretycznie coś rozumie, coś mówi, wymawiając pojedyncze słowa, ale jest to tak niewiele, w porównaniu do naszej Joli sprzed tego zdarzenia… Dziś wiemy na pewno, że moja siostra potrzebuje intensywnej  i kosztownej rehabilitacji, by mogła odzyskać zdrowie i samodzielność! Jako rodzina chcemy zapewnić jej profesjonalną pomoc, wystarczającą liczbę rehabilitacji, by mogła do nas wrócić w pełni sił. Niestety, taka rehabilitacja, to ogromne koszty, na które nas po prostu nie stać… Bardzo prosimy o pomoc dla Joli!  Robert, brat

47 094,00 zł ( 26.44% )
Still needed: 130 992,00 zł
Matylda Porucznik
Matylda Porucznik , 10 years old

Matylda zaraża uśmiechem, pod którym kryje się ogromne cierpienie ‼️

W ciąży czułam się doskonale, nie było żadnych niepokojących objawów. Do czasu… W 23. tygodniu, podczas kontrolnego badania USG – lekarz poinformował mnie, że moja córeczka jest o dwa tygodnie za mała, względem prawidłowego rozwoju. Zapewnił jednak, że moje dzieciaki wcześniej też rodziły się małe i wszystko jest w porządku…  Niestety nie było. Gdy córeczka po urodzeniu zaczęła mieć bezdechy i sinieć, niezwłocznie udaliśmy się do lekarza. W szpitalu w Łodzi po wielu badaniach okazało się, że moja Matylda urodziła się z wrodzoną cytomegalią. Ten straszny wirus sprawił, że jej życie to ciągła walka, gdyż mózg nie miał szans na prawidłowy rozwój. U mojej córeczki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, niepełnosprawność intelektualną i ruchową, wadę wzroku, słuchu, epilepsję i problemy z ciałem modzelowatym, które odpowiada za przekazywanie informacji między półkulami mózgu. Te wszystkie diagnozy, które spadały na nas bezlitośnie - były przerażające. Bardzo bałam się o swoje ukochane dziecko. Na szczęście silniejsza od strachu była miłość, która pchała mnie do przodu, abym walczyła o zdrowie Matyldy  Moja córeczka jest bardzo radosną dziewczynką. Pomimo swoich problemów, codziennie swoim uśmiechem motywuje nas do działania. Ma starsze rodzeństwo – Zuzię i Łukasza. Matylda, choć nie mówi, zawsze reaguje na nich z entuzjazmem i wyciąga do nich ręce.  Moje starsze dzieci bardzo pomagają mi w opiece nad młodszą siostrą. Niestety ze względu na konieczność całodobowej opieki nad Matyldą – nie mogę podjąć żadnej pracy. Jedyną osobą, która pracuje, jest mój mąż.  Niestety tylko intensywna i systematyczna rehabilitacja, pozwala nam czynić postępy i nie tracić tego, co już uzyskaliśmy. 2 lata temu Matylda potrafiła poruszać się na czworakach, powiedzieć kilka słów… Niestety przez silne ataki epileptyczne i infekcje – córeczka traci nabyte wcześniej umiejętności. Nie możemy do tego dopuszczać… Powrót do nich zajmuje nam 2 miesiące. Co jakiś czas jeździmy na kontrolny rezonans, który wykazuje, czy mózg Matyldy czyni postępy… I czyni! Dzięki temu wiemy, że idziemy w dobrym kierunku. Nie możemy pozwolić, aby brak możliwości finansowych sprawił, że nasza córeczka straci możliwość rehabilitacji. A ta, choć bardzo kosztowna, jest naszym jedynym ratunkiem! Proszę, pomóżcie nam, wesprzyjcie w walce o ukochane dziecko! Rodzice ➡️ Matylda Radosna Wojowniczka – Facebook 💚 ➡️ Instagram Wojowniczki 💚 ➡️ Mati Radosna Wojowniczka – Tik Tok 💚

24 174,00 zł ( 26.42% )
Still needed: 67 316,00 zł
Krystian Moskal
Krystian Moskal , 16 years old

Normalne życie za wysoką cenę – pomóż Krystianowi zahamować rozwój choroby!

Trzydzieści jeden lat temu w wieku 14 lat zachorowałem na cukrzycę typu 1, obecnie mam już późne powikłania cukrzycy retinopatię i neuropatię cukrzycową. Mój syn Krystian do 10 roku życia był zdrowym dzieckiem. A potem zaczęło się to, czego baliśmy się najbardziej… U Krystiana zauważyliśmy powiększony obwód szyi – powiększoną tarczycę. Wykonaliśmy  badanie USG, badania laboratoryjne, byliśmy na wizycie u endokrynologa dziecięcego. To tam lekarze rozpoznali autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, czyli Hashimoto.  Obecnie Krystian ma już na tyle zniszczoną tarczycę, że musi codziennie przyjmować dużą dawkę leku. I tak do końca życia. W związku z tym, że ja, moi rodzice i teściowie chorowali na cukrzycę, to sprawdzamy co jakiś czas poziom cukru naszym dzieciom. Krystian od ponad roku miał glukozę na czczo powyżej normy, w czerwcu bieżącego roku wykonaliśmy u niego badania w Szpitalu Dziecięcym w Bydgoszczy, gdzie stwierdzono u naszego syna początki cukrzycy typu I – stan przedcukrzycowy. Kolejny strzał prosto w serce! U syna obecne są przeciwciała przeciwko wysepkom trzustkowym. Odziedziczył chorobę po mnie – żyję z poczuciem winy. Od czasu kiedy ja zachorowałem na cukrzycę, dokonał się duży postęp w medycynie, dzisiaj można już leczyć stan przedcukrzycowy i opóźnić wystąpienie cukrzycy. Istnieje terapia komórkowa - immunologiczna TREG, którą oferuje Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, Katedra i Klinika Diabetologii Dziecięcej. Koszt 2 dawek autoszczepionki wytwarzanej z krwi pacjenta, które pacjent otrzymuje w okresie 3 miesięcy to kwota ponad 300 tysięcy złotych!  Chciałbym, żeby mój chłopiec miał szansę na dobrą przyszłość, perspektywę na długie normalne życie… By mógł osiągnąć wszystko, o czym marzy. Niestety barierą są pieniądze. Dlatego prosimy wszystkich dobrych ludzi o wsparcie – pomoc nawet taką najbardziej symboliczną. Niech Wam Pan Bóg błogosławi. Sebastian, tata

92 690,00 zł ( 26.4% )
Still needed: 258 374,00 zł
Oskar Urbański
Oskar Urbański , 16 years old

Zamknięty w głuchej ciszy! Pomóż mu się z niej wydostać!

Na wstępie chcielibyśmy z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie, jakie do tej pory od Was otrzymaliśmy. Dziękujemy za każdy szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi tak licznie nas obdarowaliście. To dzięki Wam nasz synek dostał szansę na lepsze życie. Choć od pierwszych zbiórek minęło już wiele lat, nasza walka cały czas trwa. Dziś ponownie pragniemy prosić Was o pomoc! Poznaj historię Oskarka: Zalany bezgłośnymi łzami, schowany w kącie, pragnął wołać o pomoc. Nikt go jednak nie słyszał... A on, ogłuszony bezkresną ciszą, nie potrafił zapłakać ani krzyknąć. Miał tylko półtora roczku. A przecież nic nie zapowiadało naszego dramatu. Synek urodził się zupełnie zdrowy. Do dzisiaj nie znamy przyczyny utraty słuchu Oskarka. Gdy miał niespełna półtora roczku, w bardzo krótkim czasie wydarzyło się wiele wydarzeń. Najpierw Oskarek przeszedł ostre zapalenie ucha. Potem zdarzył się wypadek – podczas zabawy upadł i dosyć poważnie uderzył się w głowę. Następnie pojawiły się problemy laryngologiczne. Synek przyjmował wiele antybiotyków, które w bardzo krótkim czasie postawiły go na nogi, niestety były to bardzo silne leki. Potem dostrzegliśmy, że Oskarek stał się dużo bardziej milczący, zniknął też uśmiech z jego twarzy. Przestał reagować na swoje imię i proste polecenia. Prawie rok trwały badania i konsultacje, po których dowiedzieliśmy się, że nasz synek cierpi na poważny niedosłuch. Niestety, brak słuchu w okresie, w którym dzieci „łapią” największą ilość nowych słów, nie dało się przeoczyć. Oskarek nie nauczył się mówić... Do dzisiaj żaden z lekarzy nie potrafi podać przyczyny głębokiego obustronnego niedosłuchu  u Oskarka. Być może toksyczne leki uszkodziły słuch, być może to wina uderzenia w główkę. Ciężko określić, gdyż nie wydarzyło się to z dnia na dzień. Najprawdopodobniej Oskarek z każdym dniem słyszał coraz mniej. Musiał nauczyć się żyć w świecie, gdzie przestały go otaczać dźwięki i głosy…  Robiliśmy wszystko, by mógł wydostać się z tej przerażającej ciszy. Kupiliśmy system FM, umożliwiający przekazywanie mowy na odległość. Dzięki Waszej pomocy zakupiliśmy także specjalistyczny aparat słuchowy, który połączony z systemem pomagał usłyszeć dźwięki otoczenia.  Dziś Oskarek ma już 15 lat. Niestety pomimo wieloletniej walki w dalszym ciągu jego mowa jest bardzo niewyraźna i sprawia mu wiele trudności. Syn zmaga się z dużym problem z przetwarzaniem słuchowym, a co za tym idzie zrozumieniem mowy.  Przeszliśmy już długą drogę rehabilitacji. Bierzemy udział w turnusach, podczas których nasz synek pracuje ze specjalistami. Teraz mamy możliwość skorzystania z turnusu neurologicznego, gdzie Oskar poddany będzie mikropolaryzacji oraz bioakustycznej korekcie mózgu. Niestety koszty związane z wyjazdami na turnusy znacząco przekraczają nasze możliwości finansowe.  Turnusy są niezwykle ważne, ponieważ nasz syn powoli wkracza w dorosłe życie, które będzie stawiało przed nim coraz trudniejsze wyzwania.  Pełni nadziei po raz kolejny zwracamy się do Was z prośbą o pomoc! Wiemy, jak wielka jest Wasza moc! Wierzymy, że i tym razem możemy liczyć na Wasze wsparcie, za które już teraz serdecznie dziękujemy! Rodzice Oskara 🎥 Zobacz walkę Oskara na własne oczy ⬇️ Kwota zbiórki jest szacunkowa

4 126,00 zł ( 26.38% )
Still needed: 11 513,00 zł