Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Fabian Grządziel
Fabian Grządziel , 4 years old

Choroby odbierają Fabiankowi dzieciństwo... Pomóż w walce o rozwój i lepsze jutro!

Fabianek jest dla nas najważniejszy na świecie. Jego szczery uśmiech i ufny, pełen miłości wzrok nadają sens naszemu życiu. Od pierwszej chwili, gdy wzięliśmy synka w ramiona, wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by miał jak najlepsze życie. Niestety, kolejne diagnozy sprawiły, że o lepsze jutro Fabianka – musimy jeszcze zawalczyć. Fabian urodził się w 2020 roku. Niestety, trochę za wcześnie niż było w planach, przez co nie obyło się bez poważnych komplikacji. Przez kilka miesięcy szpital stał się jego drugim domem. Co gorsze, z powodu trwającej w tamtym czasie pandemii koronawirusa, synek był od nas odizolowany! Byliśmy przerażeni całą sytuacją. Wiedzieliśmy synka właściwie tylko raz, a później czekała nas długa rozłąka. To był dla nas trudny czas, na szczęście jakoś daliśmy radę… U syna zdiagnozowano encefalopatię mózgu i padaczkę. Przeszedł też dwie operacje przepukliny pachwinowej. Do wszystkiego doszła jeszcze wykryta wada wzroku. Pierwszy rok życia Fabiana wiązał się z licznymi wizytami w szpitalach, kontrolami u wielu specjalistów oraz nieustanną rehabilitacją. Nie takie dzieciństwo sobie dla niego wymarzyliśmy, ale rzeczywistość napisała inny scenariusz. Musieliśmy podjąć rękawicę w walce o lepsze jutro Fabiana...  Syn obchodził swoje pierwsze urodziny w tym samym czasie, co jego starsza siostra. Niestety, były to pierwsze, a zarazem ostatnie wspólne urodziny naszych dzieci. Miesiąc później, po tym jak Julia ciężko zachorowała na COVID-19, odeszła od nas na zawsze…  To poczucie bólu, niesprawiedliwości i straty już na zawsze zmieniło naszą rodzinę. Wiemy, że już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej, ale Fabianek jest z nami, dalej walczy… Po przebytym zakażaniu koronawirusem u Fabiana zaczęły się problemy z płucami. Syn musiał spędzić kolejne pół roku w szpitalu.  W tym czasie przeszedł kolejne infekcje, które dodatkowo pogorszyły jego stan zdrowia. Najgorszy okazał się wirus RSV… Fabian trafił do szpitala, na OIOM dziecięcy, aby w razie dalszego pogarszania się jego stanu zdrowia, możliwa była szybka interwencja lekarzy.   Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy mogliśmy walczyć o rozwój synka na rehabilitacji. Jesteśmy Wam za to wdzięczni z całego serca. Niestety, nasza walka wciąż trwa i po raz kolejny potrzebujemy wsparcia... W ciągu ostatnich paru miesięcy Fabian bardzo dużo chorował. Raz za razem zmagał się z poważnymi i nawracającymi infekcjami. Od września do lutego był po parę razy w miesiącu w szpitalu. Niestety, uniemożliwiało to prawie całkowicie rehabilitację. Przez brak regularnej terapii nastąpił regres – Fabianek był bardzo wiotki, przestał stawać na nóżkach czy się obracać na boczki. Dopiero pod koniec marca znowu rozpoczęliśmy rehabilitację. Musieliśmy wszystko wypracować „od nowa". Na szczęście od razu zaczęły pojawiać się pierwsze małe postępy – synek zaczął znowu stawać na nóżkach i próbować przewracać się na boczki.  Fabianek nadal nie mówi, choć widzimy, że bardzo dużo rozumie. Nie komunikuje się werbalnie, ale stara się wysyłać komunikaty niewerbalne – np. kiwa główką, gdy chce coś pokazać. Dodatkowo padaczka nie odpuszcza, a nasz synek codziennie ma po paręnaście kilkusekundowych napadów dziennie! Szansą na rozwój i lepsze funkcjonowanie Fabianka w przyszłości są intensywne turnusy rehabilitacyjne. Niestety, ich koszt jest niezwykle wysoki, a my nie jesteśmy w stanie sami udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego.  Prosimy, wyciągnijcie do naszego synka pomocną dłoń! Fabianek całe swoje dotychczasowe życie walczy o zdrowie. My jako rodzice, wierzymy, że pomimo przeciwności losu – ma szansę na lepsze jutro. Prosimy, dajcie nam nadzieję i pomóżcie w walce o naszego synka! Rodzice Fabianka

12 198,00 zł ( 27.3% )
Still needed: 32 483,00 zł
Kamil Sadłakowski
Kamil Sadłakowski , 31 years old

Zwyczajny dzień zamienił się w koszmar na jawie...Pomóż Kamilowi w walce o przyszłość!

Nie tak miało to wyglądać, nie tak planowaliśmy przyszłość. Jednak nawet w najgorszych wizjach nie byliśmy w stanie przewidzieć, że życie nas tak zaskoczy. Tak bardzo chciałabym, by to wszystko okazało się tylko złym snem… Niestety, ten koszmar zdarzył się na jawie. To miał być zwyczajny dzień, jakich w życiu wiele. Wychodząc o poranku z domu do codziennych obowiązków zdaje się, że nie zdarzy się nic, co mogłoby zachwiać ustalony porządek. Tymczasem życie bywa przewrotne, a los nigdy nie jest pewny. Kamil zawsze był człowiekiem pełnym życiem, aktywny, wytrwały. Cała nasza rodzina doceniała jego humor i determinację w dążeniu do celu. I teraz najtrudniejsze jest dla mnie to, że o wielu rzeczach związanych z naszą codziennością muszę mówić w czasie przeszłym… Bo choć odwagi i samozaparcia mu nie brakuje to na drodze pojawiają się kolejne przeszkody. Niektóre z nich wciąż nie do pokonania. Nieszczęśliwy wypadek. To wydarzenie sprawiło, że nasz świat stanął na głowie. Kamil miał wrócić do domu o umówionej godzinie, a zamiast tego jeszcze w czasie pracy trafił do szpitala. Pierwsze informacje przekazane przez lekarzy- krwiak śródmózgowy oraz krwawienie podpajęczynówkowe w wyniku urazu drążącego prawego oczodołu i urazowy obrzęk mózgu - wtedy myślałam, że to koniec świata. Nie byłam w stanie przewidzieć, że to dopiero początek…  OIOM, operacja, próby ratowania zdrowia i życia. Lekarze walczyli o niego, a ja tkwiłam w przerażającej niepewności. Kiedy Kamil wybudził się ze śpiączki farmakologicznej, wróciła nadzieja. To jednak dopiero początek trudnej drogi. Pierwsze próby, ćwiczenia, badania. Sprawdzanie, ile straciliśmy, jakie są szanse na powrót do sprawności. Niestety konsekwencje wypadku są bardzo poważne - Kamil wymaga intensywnej i regularnej rehabilitacji, która jest jego jedyną szansą na odzyskanie tego, co odebrał wypadek.  Jego powrót był dla naszej rodziny niesamowitym wydarzeniem. Uśmiech i radość dzieci - tego widoku nie zapomnę nigdy. Jednak wciąż w głowie mamy myśli o tym, że musimy zawalczyć o przyszłość - to, by Kamil miał szansę wrócić do pełnej sprawności, do życia na własnych zasadach. To jednak wymaga ogromnego zaangażowania, podejmowania kolejnych wyzwań i środków, których nie mamy szans zdobyć w takiej kwocie, by zapewnić Kamilowi niezbędną pomoc. Możliwość odzyskania zdrowia i sprawności wyceniono na ogromną cenę. To powoduje ogromny strach przed kolejnymi miesiącami, latami. Wiem jednak, że nie wszystko stracone, bo jeśli podarujecie nam swoje wsparcie, nasze szanse wzrosną. To Wy jesteście naszą nadzieją! Na chwilę straciłam poczucie bezpieczeństwa. Grunt usunął mi się spod nóg, ale wierzę, że to będzie przejściowy etap, który okaże się dla nas ciężką próbą. Wierzę, że dzieci odzyskają sprawnego tatę towarzyszącego im na różnych etapach życia. Nigdy nie zrezygnujemy z tej walki, ale tylko dzięki Wam możemy zwyciężyć i wyjść cało po tym, jak znaleźliśmy się na życiowym zakręcie. _____ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych w grupie: POMOCNA DŁOŃ dla Kamila  

26 282,00 zł ( 27.27% )
Still needed: 70 080,00 zł
Mateusz Musik
4 days left
Mateusz Musik , 17 years old

Ból i kalectwo - czy taka przyszłość czeka Mateusza? Pomóż w walce o sprawność❗️

Child Cerebral Palsy - a disease there is no escape from. Mateusz has been fighting this enemy, in the form of spastic quadriphatic paresis, from birth. Even though the rehabilitation has been involved since his early childhood, his condition has deteriorated considerably. At the age of 4, he underwent his first surgery that really helped him; unfortunately, it was not able to save him from further problems. In 2017, another surgery of selective rhizotomy was necessary. Currently, the biggest problem of our son is the high rotation in the legs and the deformation of the left foot so serious that only the next surgery, which is ought to be performed in June, can help, and the amount to be collected is really big! Please, help save the capability and wellbeing of our child!

5 800,00 zł ( 27.25% )
Still needed: 15 477,00 zł
Julia Kowalczyk
Julia Kowalczyk , 16 years old

Zadręczona przez rówieśników... Historia Julii, która walczy o życie❗️

Córka cudem przeżyła próbę samobójczą… Przez uporczywe nękanie rówieśników Julka targnęła się na swoje życie… Teraz musimy zrobić wszystko, by do nas „wróciła". Julia jest w stanie śpiączki w minimalnej świadomości, z niedowładem czterokończynowym I narastającą spastyką. Córka, którą cudem udało się uratować po tak drastycznej decyzji, którą podjęła 22.03.2022 roku, walczy od roku z ogromną determinacją o każdy kolejny dzień. Tamtego dnia wszystko się zmieniło, a życie naszego dziecka prawie się skończyło. Na pewno skończyło się życie, które znała i które my znaliśmy. Zaczęła się walka o każdy kolejny dzień… Widzimy, że jest w jakiejś części świadoma i oczkami przekazuje komunikaty, a my jako rodzice to odczytujemy, że Julka bardzo chciałaby wrócić, po roku tak ogromnego cierpienia do naszego świata. Tego żywego, za którym bardzo tęskni. Niestety, będzie to bardzo kosztowna i długa droga… Przed Julią ogrom godzin rehabilitacji, przed nami ogrom wydatków na rehabilitację i zakup sprzętu rehabilitacyjnego, wózka i łóżka specjalistycznego, leżanki do ćwiczeń, pionizatora, podnośnika, ortez, i wiele innych rzeczy, o których jeszcze nie wiemy... Koszt samej rocznej rehabilitacji i turnusów to około 400 tysięcy złotych! Julka w marcu, w roku zdarzenia, kończyła 8 klasę. Miała plany co do szkoły średniej, zaczynała prawie kolejny etap w swoim życiu, lecz życie napisało całkiem inny scenariusz, niż planowaliśmy… Po zdarzeniu Julka trafiła na OIOM. Lekarze przekazali nam drastyczną wiadomość: stan krytyczny. Oddychał za nią respirator, została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, zrobiono tracheotomię, założono PEGa. Nasz normalny, spokojny świat nagle runął. Julka uwielbiała ciepło, czekała zawsze na lato, wakacje... Niestety, teraz to czas bez radości i bez zabawy z młodszym bratem. Z bratem, który bardzo przeżył całą sytuację i ten ponad już rok – rok najgorszy w życiu każdego z nas… Dla syna o tyle trudny, bo to on znalazł siostrę po próbie samobójczej, pomógł nam ją reanimować, zadzwonił na numer 112, a teraz za nim rok bez mamy i siostry w domu… Nasza rodzina przeżyła ogromną tragedię. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe i pomoc dla naszego dziecka. Chcemy, by Julka jak najmniej cierpiała i mogła powoli wracać do jakiejkolwiek sprawności! Najważniejsze, że przeżyła! O resztę walczymy. Niech ta jedna zła decyzja w jej życiu nie przekreśli wszystkiego… Rodzice Julii z jej 6-letnim braciszkiem

124 659,00 zł ( 27.25% )
Still needed: 332 788,00 zł
Sara Podolska
Sara Podolska , 22 years old

Tragiczny wypadek zmienił moje życie... Nie mieliśmy szans!

Sara to młoda dziewczyna, lubiana przez otoczenie, zawsze uśmiechnięta i pomocna. Wraz ze swoim partnerem chcieli wyjechać za granicę. Atrakcyjne wynagrodzenie i stabilne zatrudnienie to był ich plan na nowy lepszy start. Niestety boleśnie przekonali się, jak kruche potrafi być zdrowie… Tragedia pokrzyżowała ich plany. 14 marca, późnym wieczorem Sara wraz z partnerem Dawidem i jego mamą jechali samochodem. Panujące na drodze warunki pogodowe były bardzo trudne – deszcz ze śniegiem, ostry wiatr, mocno ograniczały widoczność. Wystarczyła chwila… podjazd pod górę, powalone na drodze drzewo – kierowca nie miał szans uniknąć wypadku. Cała siła zderzenia skupiła się na Sarze. Inny uczestnicy wypadku mieli dużo więcej szczęścia… Ciężko mi wracać do tego dnia. Pamiętam, moment uderzenia. To były sekundy. Całą siłą poleciałam do przodu, następnie do tyłu. Poczułam ogromny ból i strach. Z samochodu wydobywał się dym. W pierwszym odruchu chciałam pomóc Dawidowi i jego mamie, nie dopuszczałam myśli, że coś poważnego mogłoby im się stać. Kiedy usłyszałam ich głosy, odetchnęłam. Niestety tylko na moment… Chciałam wydostać się z samochodu, jednak uświadomiłam sobie, że nie czuje nóg… Straż pożarna, odgłosy rozcinanej blachy, karetka. Ostatnie co pamiętam, to jak na sygnale pędziliśmy do szpitala – wspomina Sara. Na skutek wypadku doszło do bardzo poważnych obrażeń ciała. Wstępna diagnoza lekarzy była druzgocąca – przerwanie rdzenia kręgowego i wózek inwalidzki do końca życia... Pierwszą operację ratującą życie, Sara przeszła od razu po przyjeździe ze szpitala. Kolejne 2 operacje w ciągu następnych dni miały na celu ratowanie jej kręgosłupa. Uszkodzenie było na tyle poważnie, że lekarze musieli umieścić 8 śrub i 2 pręty, w celu jego ustabilizowania. Pojawiła się nadzieja! Okazało się, że ostatecznie rdzeń nie został przerwany, jednak jest on ciężko uszkodzony. Rekonwalescencja Sary może potrwać długie lata. Telefon o wypadku zwalił mnie z nóg… nawet w najczarniejszych snach nie śniło im się, że taka tragedia dotknie moją córkę. Rokowania lekarzy tylko podsycały mój lęk o życie Sary. „To cud, że pani córka żyje. Najbliższe dni będą decydujące” mówili lekarze. Widok córki leżącej pod respiratorem w stanie śpiączki farmakologicznej po prostu łamał mi serce. Byliśmy przy niej całymi dniami, odliczaliśmy godziny do jej wybudzenia. Kiedy ten moment wreszcie nastąpił, mogliśmy odetchnąć z ulgą – opowiada mama. Podczas tych traumatycznych chwil Sara może liczyć na najbliższych, rodzinę, przyjaciół. Otoczona opieką i nieustanną czułością ze strony partnera może skupić się na tym, co w tym momencie jest dla niej najważniejsze – na rehabilitacji. Jest zmotywowana i nastawiona na osiągnięcie pełnej sprawności. To dopiero początek drogi Sary do powrotu do jej dawnego życia. Niestety skutki tego zdarzenia będą odczuwalne przez długi czas. Przed nią bardzo ciężka i kosztowna rehabilitacja. Po wyjściu ze szpitala musi zadbać o możliwie najlepsze leczenie, zabezpieczyć środki finansowe na opłacenie turnusów rehabilitacyjnych. Niestety ich koszt znacznie przewyższa możliwości finansowe jej, jak i najbliższych.  Sara niedawno skończyła szkołę, podjęła pracę na zlecenie w miejscowym sklepie. Przez długi czas nie będzie w stanie wrócić do pracy i zarabiać na swoje potrzeby. Dlatego apelujemy o wsparcie! Wierzymy, że uda jej się wrócić do zdrowia, by mogła w pełni cieszyć się młodością i realizować życiowe plany.   Twoja pomoc ma ogromne znaczenie!

41 000,00 zł ( 27.24% )
Still needed: 109 495,00 zł
Amelia Nowak
Amelia Nowak , 16 years old

Choroba Amelii zabiera jej sprawność i młodość... Proszę, wesprzyj jej leczenie❗️

Jesteśmy rodziną trzyosobową. 13.02.2008 r. urodziła się nasza jedyna córka Amelia. Niewłaściwa opieka w szpitalu po porodzie doprowadziła do zapalenia płuc. Dziecko było ciągle słabe, wymagające opieki. Ja jako jej matka od początku czułam, że coś jest nie tak…  Szereg badan, biopsja mięśni powtarzana 2 razy, badania genetyczne, wyjazdy, konferencje, które tak naprawdę nie określiły przyczyny choroby naszej córki. Postawiły jednak przykrą diagnozę — Miopatia Wrodzona.  Miopatie wrodzone to grupa rzadkich chorób nerwowo-mięśniowych. Pojęcie “wrodzony” oznacza “obecny od urodzenia”, “mio” znaczy mięśniowy a “patia” oznacza chorobę. To choroba mięśni, która powoduje zmiany w genach (DNA).  Amelia ma już 14 lat. W tym roku poszła do liceum. Stan fizyczny Amelii uniemożliwia jej samodzielne przemieszczania, wymaga osób trzecich. Nasza córka nigdy nie biegała, ciągle była osłabiona. Dokuczała jej wiotkość mięśni, przykurcze stawów (przeszła już operacje podcięcia Achillesów). Miała problemy z oddychaniem, skrzywienie kręgosłupa 45′, skoliozę… To z czym się na co dzień boryka to choroba postępująca. Nie da się zupełnie zatrzymać procesu niszczącego jej organizm. Rehabilitacja to jedyne lekarstwo, aby móc podtrzymać obecny stan.  Dlatego codzienność Amelii to walka o życie!   Potrzebujemy pomocy w leczeniu naszej córeczki. Brak środków finansowych spowodował już ograniczenie rehabilitacji, ważnych terapii, dostępu do lekarzy. Nigdy nie byłyśmy na turnusie rehabilitacyjnym, ponieważ bieżące środki przeznaczaliśmy na podstawową rehabilitację na miejscu.  Jest jeszcze wiele potrzeb i marzeń, które są potrzebne na już, teraz. Choroba postępuje, nie czeka, Amelia dorasta, jest świadoma, wrażliwa i często zmęczona swoją wyjątkowością. Serce, które otworzysz, na pewno niezwykle nam pomoże…  Rodzice

8 683,00 zł ( 27.2% )
Still needed: 23 232,00 zł
Nadia Dunaj
Nadia Dunaj , 10 years old

Choroba odbiera jej beztroskie dzieciństwo. Prosimy, pomóż Nadii!

Choroba zabrała naszej córce beztroskie dzieciństwo... Tak bardzo chcielibyśmy sprawić, żeby na jej twarzy znów zagościł uśmiech! Tylko z Państwa wsparciem będzie to możliwe! Prosimy o pomoc! Jesteśmy rodzicami Nadii, która choruje na łysienie plackowate. Choroba ujawniła się zaraz po trzecich urodzinach córki. Od zauważenia pierwszych włosów na poduszce do całkowitego braku włosów, rzęs i brwi minęło mniej niż półtora miesiąca! To był szok! Przez 2 lata byliśmy pod opieką poradni w Krakowie, jednak z powodu braku efektów wdrożonego leczenia zrezygnowaliśmy i szukaliśmy pomocy w klinice w Warszawie. Leczenie okazało się strzałem w dziesiątkę! Po około roku pojawiły się pierwsze odrosty, zaczynając od rzęs i brwi, potem przyszedł czas na włosy na głowie. Terapia DCP była zbawieniem! Niestety do czasu. W ubiegłe wakacje koszmar powrócił... Pomimo leczenia włosy zaczęły wypadać! Z dziewczynki pewnej siebie Nadia zmieniła się nie do poznania. Jest drażliwa, niespokojna... Choroba po raz kolejny odbiera jej dzieciństwo. A dla nas najgorsze jest, kiedy słyszymy: "dlaczego to mnie wypadają, znowu będą się patrzeć i wytykać palcami". Pęka wtedy serce... Każdy pomyśli, że to tylko włosy, ale dla dorastającej dziewczynki to urasta do gigantycznego problemu, mającego bezpośredni wpływ na akceptację wśród rówieśników. A dokładniej jego braku i wyalienowania... Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w sfinansowaniu peruki dla naszej córki! Wasze wsparcie może sprawić, że Nadia znów poczuje się pewna siebie. Z góry serdecznie dziękujemy za każdą wpłatę, która pomoże przynieść uśmiech na twarz naszej kochanej dziewczynki! Rodzice

5 208,00 zł ( 27.19% )
Still needed: 13 941,00 zł
Piotr Świerkowski
Urgent!
Piotr Świerkowski , 49 years old

Nowotwór zabija Piotra! Potrzebna pilna pomoc!

Zgrubienie, które wyczułem na mojej szyi, okazało się złośliwym nowotworem tarczycy! Choroba sieje w moim organizmie spustoszenie. Błagam o pomoc! Zła passa zaczęła się już jedenaście lat temu. Podczas powrotu do domu niespodziewanie straciłem przytomność i uderzyłem głową o krawężnik. Kiedy się ocknąłem, wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Po kilku dniach nasilających się zaburzeń pamięci i koncentracji, za namową partnerki, postanowiłem udać się do szpitala. Okazało się, że wskutek uderzenia doznałem mocnego urazu czaszki. Mój stan był tragiczny! Gdybym poczekał jeszcze kilka dni, mógłbym umrzeć… Powodem utraty przytomności była cukrzyca! Nie miałem wcześniej pojęcia, że na nią choruję! Wypadek uczynił mnie osobą z niepełnosprawnością. Musiałem na nowo uczyć się mówić i czytać. Były to bardzo ciężkie chwile. Mam wielkie szczęście, że jestem na świecie… Od tego czasu muszę kontrolować poziom cukru oraz brać leki na padaczkę pourazową. Bez nich dostaję silnych napadów drgawek, które zagrażają mojemu życiu. Myślałem, że wszystko, co złe, już za mną… Musi przecież istnieć jakiś limit nieszczęść… Niestety, w styczniu 2024 roku, sprawy na nowo przybrały tragiczny obrót. W moim organizmie zdiagnozowano złośliwy nowotwór tarczycy! W obecnym stanie organ jest nieoperacyjny. Guz jest tak duży, że utrudnia mi przełykanie. Lekarze próbują zniszczyć go chemią, po której bardzo źle się czuję… Dalsze leczenie i rehabilitacja wiążą się z ogromnymi kosztami, na których pokrycie nie mogę sobie pozwolić… Chcę być zdrowy. Wiem, że muszę walczyć. Mam dla kogo żyć. Moja rodzina bardzo się o mnie martwi. Codziennie chcę się obudzić z tego okropnego koszmaru… Proszę, jeśli tylko jesteś w stanie podarować mi szansę na powrót do zdrowia, będę za to niesamowicie wdzięczny! Jesteś moją ostatnią nadzieją. Brak odpowiedniego działania jest wyrokiem na moje życie. Pomóż mi pokonać nowotwór. Proszę! Piotr

8 679,00 zł ( 27.19% )
Still needed: 23 236,00 zł
Sebastian i Maciek Błońscy
Sebastian i Maciek Błońscy , 14 years old

Walczymy o sprawność, o przyszłość i zdrowie❗️Pomożesz❓

Dzięki wsparciu byłam w stanie opłacić turnus dla moich dzieci, leczenie i terapie. Słowa nie wyrażą wdzięczności. Nasza walka trwa i wsparcie znów może nas uratować. Nasza historia: Maciek i Sebastian są moją siłą, największą miłością i codziennym powodem do tego, by wstać z łóżka. To moi synowie, których wychowuję i o których dobrą przyszłość będę walczyć do utraty tchu. Chociaż los nas nie oszczędzał, nie poddam się, nigdy nie zawiodę moich chłopców. Sebastian zmaga się z wadą serca – hipoplazją aorty, a Maciek z autyzmem. Harmonogram naszego życia od lat wyznaczają terapie, konsultacje i kolejne badania. Chłopcy aż zbyt dobrze odnajdują się na szpitalnych korytarzach. Serce mi pęka, bo wiem, że nie dane im było beztroskie dzieciństwo i możliwe, że nigdy nie poznają jego smaku... Przeszliśmy już tak wiele, pokonaliśmy już tyle przeciwności, a przed nami wciąż długa i wyboista droga. Jednak katorżnicza praca z lekarzami i rehabilitantami daje efekty, co pozwala mi wierzyć, że w naszym życiu wyjdzie kiedyś słońce. I chociaż zrobiłabym dla nich wszystko, to po latach samotnej walki wiem, że potrzebuję pomocy. Konsultacje, badania, rehabilitacja, sprzęty medyczne, to wszystko, mimo że bardzo potrzebne, to horrendalnie drogie. Robię co w mojej mocy, by zapewnić chłopcom jak najlepszą opiekę, jak najlepszy start w życie, jednak to wciąż za mało. Najważniejsza jest rehabilitacja, intensywna i systematyczna rehabilitacja, a sytuacja pozwala nam tylko na pobieranie świadczeń. Nawet 2 tygodnie w specjalistycznym ośrodku potrafią zdziałać cuda, tym bardziej boli mnie serce, bo wiem, że nie jestem w stanie tego moim chłopcom zapewnić. Dlatego znów piszę te słowa i proszę – pomóż nam! Małgorzata, mama

2 024,00 zł ( 27.17% )
Still needed: 5 423,00 zł