Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Stasiu Szcześniak
Stasiu Szcześniak , 6 years old

Nóżki Stasia potrzebują natychmiastowej operacji – pomóż!

Nasz Staś nie zna słowa „niemożliwe”. Choć od urodzenia zmaga się z wieloma chorobami, ani razu nie stracił woli walki. Co więcej, mimo braku czucia w jednej stopie, nauczył się nawet jeździć na rowerze! Niestety, Stasiu nie poradzi sobie sam – potrzebuje pilnej operacji! Ciąża była dla nas niezwykłym okresem oczekiwania na przyjście upragnionego synka. Nic nie wskazywało na to, że po urodzeniu pojawią się jakiekolwiek problemy – wyniki badań były wręcz wzorowe. Niestety, kiedy Staś przyszedł na świat, zdiagnozowano u niego przepuklinę oponowo-rdzeniową oraz rozszczep kręgosłupa. To było jak grom z jasnego nieba, nie mogliśmy w to uwierzyć! W pierwszej dobie życia Staś przeszedł bardzo poważną operację. Lekarze zamknęli jego przepuklinę i doprowadzili kręgosłup do stabilnej pozycji. Niestety, to nie był koniec złych wiadomości. Synek zmaga się dziś z poważnymi problemami: prawej stopy nie czuje wcale, z kolei lewa jest zdeformowana! Nie takiego życia dla niego chcieliśmy, przecież Stasiu niedługo rozpocznie naukę w szkole. Martwimy się, jak poradzi sobie w relacjach z innymi dziećmi, chcielibyśmy zobaczyć naszego synka, który radośnie biega po boisku... Siłę Stasia widzimy jednak na każdym kroku. Mimo tak wielkich niedogodności synek już w 4. roku życia nauczył się jeździć na rowerze! Kiedy pewnego dnia poprosił o odpięcie bocznych kółek, nie mogliśmy w to uwierzyć… Nasze dziecko, które nie czuje jednej stopy, a druga nie pozwala mu sprawnie chodzić, poradziło sobie z jazdą na rowerze! To był jeden z najszczęśliwszych dni w naszym życiu. Obecnie Staś jest regularnie rehabilitowany i znajduje się pod stałą opieką specjalistów. Aby sprawnie chodzić i utrzymywać równowagę, musi nosić ortezy. Dzięki nim synek jest w stanie w miarę swobodnie się poruszać. Niestety, ortezy nie leczą, a tylko doraźnie pomagają.  Realnym ratunkiem dla naszego dziecka będzie operacja w warszawskim Instytucie Paleya. To dzięki niej Staś zyska szansę na łatwiejsze poruszanie się, a w rezultacie – lepsze życie. Być może za jakiś czas ortezy staną się dla synka tylko wspomnieniem... Niestety, koszt operacji to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takiej kwoty, a przecież liczy się czas. Zwracamy się więc do Was z ogromną prośbą o pomoc. Staś to nasz największy skarb, iskra, która nie gaśnie nawet w najtrudniejszych momentach. Prosimy, pomóżcie! Rodzice 🎥 Zobacz, jak Stasiu dzielnie walczy! Losy Stasia możesz śledzić także tutaj ➡️ FB Stasiu z Bydgoszczy ➡️ IG stasiu_z_bydgoszczy

23 361,00 zł ( 27.44% )
Still needed: 61 746,00 zł
Artem Hraczykow
Artem Hraczykow , 5 years old

4-letni chłopiec walczy z SMA❗️Potrzebna pomoc❗️

Synek miał 3 miesiące, gdy zaczęły się objawy. Był coraz słabszy, ale kolejni lekarze odsyłali nas z informacją „Jest jeszcze mały. Przejdzie mu.” W końcu zrobiliśmy test i dowiedzieliśmy się co dolega Artemowi. Diagnoza zwaliła nas z nóg – SMA! W wieku 4-5 miesięcy nie mógł już sam jeść. Przez pewien czas musiał być karmiony przez nos i dopiero po przyjeździe do Polski w 2022 roku Artemowi założono PEG-a, ale przez cały czas jest podłączony pod wentylację płuc. Na całe szczęście Artem zakwalifikował się do programu leczenia i raz na 4 miesiące jest mu podawany bardzo drogi lek. Ale zostają jeszcze koszty sprzętu, leków, specjalnych poduszek i witamin. To leży na naszych barkach i robimy wszystko, by ten ciężar nieść. Ja pracuję, żona cały czas opiekuje się naszym synkiem, ponieważ nie może zostać sam nawet na pół godziny – nieodessana ślina grozi uduszeniem. Każde wsparcie z Państwa strony bardzo pomogłoby nam radzić sobie z codziennością. Artem mimo swojego stanu jest wesołym, radosnym dzieckiem i bardzo chcielibyśmy utrzymać jego uśmiech jak najdłużej. Rodzice

11 680,00 zł ( 27.44% )
Still needed: 30 874,00 zł
Kinga Rebinowska
5 days left
Kinga Rebinowska , 6 years old

Kinia uwięziona w świecie autyzmu... POMÓŻ!

Problemy naszej córeczki rozpoczęły się bardzo szybko… Kinia od początku była płaczliwym dzieckiem. Nie uśmiechała się, nie gaworzyła, bała się ludzi. Reagowała przerażającym krzykiem nawet na bliskich… Zmartwieni zaczęliśmy szukać pomocy. Gdy Kinia miała 1,5 roku, zalecono nam szereg wizyt u specjalistów. Po kilku miesiącach otrzymaliśmy diagnozę – autyzm. Byliśmy przerażeni, jednak z drugiej strony poczuliśmy ulgę. W końcu wiedzieliśmy, co dolega naszemu maleństwu i jak możemy działać. Codzienność naszej rodziny jest niezwykle trudna. Kinia pomimo wieku, nadal korzysta z pampersów. Córka wypowiada jedyne pojedyncze słowa. Często nie potrafi wyrazić swoich potrzeb. Dochodzi wtedy do agresji. Kinia bije, gryzie, krzyczy… Gdy widzimy j w takim stanie, łamią się nasze serca. Tak bardzo chcielibyśmy jej pomóc. Za każdym razem boimy się, że zrobi sobie krzywdę. Z pozoru proste sytuacje dla nas są ogromnym wyzwaniem. Gdy córka wymaga pomocy stomatologa, musi być poddawana narkozie. W przeciwnym razie nie będzie możliwe, żeby leczenie zostało przeprowadzone. Kinia wyrywa się, nie chcę współpracować…  W przedszkolu również nie jest kolorowo. Córka chodzi do specjalistycznej placówki, gdzie ma zapewnioną odpowiednią opiekę. Pomimo tego, Kinia nie uczestniczy w zajęciach, nie komunikuję się z innymi dziećmi. Jedynie obserwuje, co się dzieje. Lista problemów naszej córeczki jest długa. Kinia cierpi na padaczkę, każdego dnia musi przyjmować leki. Dodatkowo zmaga się z wybiórczością pokarmową i refluksem. Jedzenie to kolejny stanowiący wyzwania obszar.  Jesteśmy pod stałą opieką neurologa, psychiatry, psychologa. Staramy się co roku zapewnić córce turnus rehabilitacyjny. Wiemy, że ma to ogromny wpływ na jej rozwój. Niestety, koszty takiego wyjazdu są bardzo wysokie, a wydatki związane z terapiami i wizytami lekarskimi wciąż rosną.  Musimy korzystać z wszelkich dostępnych metod, by pomóc naszej córeczce. Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie. Wierzymy, że dzięki nieustannej pracy w przyszłości Kinia będzie mogła samodzielnie funkcjonować. Rodzice

2 627,00 zł ( 27.43% )
Still needed: 6 948,00 zł
Andrzej Jankowski
9 days left
Andrzej Jankowski , 53 years old

O krok od śmierci... Andrzej potrzebuje Waszej pomocy!

Otarłem się o śmierć. O mały włos prawie osierociłem moje małe dzieci. Nadal jestem ojcem, jednak coś się zmieniło… Teraz to ja potrzebuję opieki… Minął już prawie rok od koszmaru, który nagle postanowił zaatakować mnie na jawie. Przeszedłem udar niedokrwienny mózgu. Ponad 6 miesięcy spędziłem w szpitalu, gdzie walczyłem o życie oraz o odrobinę względnej sprawności.  Pierwszy cel został osiągnięty – żyję! Drugi cały czas jest w toku… Mam niedowład prawostronny, który całkowicie skomplikował moje życie!  Nie chcę bezczynnie czekać na cud. Jestem świadomy, że muszę włożyć dużo wysiłku, aby odzyskać to, co zostało mi odebrane. Rehabilitacja to moja jedyna szansa. Jestem gotowy na wszelkie poświecenia, godziny spędzone na intensywnych ćwiczeniach oraz na ból...  Nie mam wyjścia. Chcę zawalczyć nie tylko dla siebie, ale także dla trójki moich małych dzieci. To ja powinienem być dla nich wsparciem i opiekować się nimi, a nie odwrotnie!  Mam w sobie dużo determinacji i siły. Brakuje mi tylko możliwości finansowych. Proszę, pomóż mi zawalczyć i odzyskać zdolność do kierowania własnym ciałem. Ja i moje dzieci zawsze będziemy wdzięczni za Twoje wsparcie.  Andrzej

11 673,00 zł ( 27.43% )
Still needed: 30 881,00 zł
Cristina Jene Saini
Cristina Jene Saini , 16 years old

Ogromny guz zniszczył całą szczękę – ratujemy uśmiech Cristiny❗️

W czerwcu 2023 roku cała Polska poznała historię dzielnej piętnastoletniej wojowniczki z Angoli, która została poddana skomplikowanej operacji ratującej życie w szpitalu. Olsztyńscy chirurdzy usunęli olbrzymi guz z żuchwy i zrekonstruowali ją z kości strzałkowej dziewczyny.  Po kilkumiesięcznej rekonwalescencji dziewczynka czuje się dobrze. Martwi się jednak, gdyż w Polsce, podczas operacji ratującej życie, straciła uzębienie. Cristinę czeka kolejny skomplikowany zabieg – pełna rekonstrukcja uzębienia szczęki dolnej. Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie oszacowali drugi etap leczenia dziewczynki na kwotę 85 000 złotych.  Cristina w oczekiwaniu na realizację dalszego leczenia, mieszka razem z bratem i kuzynką w mieście oddalonym 700 kilometrów od rodzinnej wioski. Fundacja Dzieci Afryki opłaciła rodzinie roczny czynsz wynajętego domu, jego wyposażenie oraz czesne za naukę dziewczynki w salezjańskiej szkole, w której, poza alfabetyzacją, uczy się zawodu. Do kosztów operacji należy doliczyć koszt całodobowego pobytu i wyżywienia w szpitalu opiekuna prawnego Cristiny, koszty pozostałych procedur medycznych, a także zakup biletów lotniczych, wiz, ubezpieczenia. Łącznie to niebagatelna kwota. Rezultat poprzedniej zbiórki, którą wsparło 3467 osób, daje nam nadzieję, że również tym razem, wspólnie zawalczymy dla Cristiny, tym razem o jej piękny uśmiech. Dziewczynka jest pełna radości, wdzięczności i wiary, że i tym razem jej polscy przyjaciele nie pozostawią jej bez pomocy.  Już dziś gorąco dziękujemy Wszystkim Darczyńcom za okazane wsparcie! Fundacja DZIECI AFRYKI, w imieniu Cristiny, serdecznie dziękuje Dyrekcji WSSD w Olsztynie oraz lekarzom chirurgom za decyzję podjęcia się drugiego etapu leczenia dziewczynki. Polscy lekarze nie wykluczają możliwości przeprowadzenia zabiegu w szpitalu w Angoli we współpracy z lekarzami w Ojczyźnie Cristiny, jeśli tylko stanie się to możliwe. Przyjaciele Cristiny ➡️ Artykuł – Polska Agencja Prasowa ➡️ Artykuł - TVN24

38 720,00 zł ( 27.41% )
Still needed: 102 525,00 zł
Patrycja Gąsiorowicz
Patrycja Gąsiorowicz , 25 years old

Patrycja cudem przeżyła wypadek! Pomóż ratować jej przyszłość!

Nie tak miał skończyć się tamten dzień. Nie tak miało być... Tragiczny wypadek zmienił wszystko. Patrycja z pełnej życia dziewczyny, przed którą świat stał otworem, stała się pacjentką szpitala, przykutą do łóżka i walczącą o każdy oddech. 15 sierpnia – data zmieniająca życie całej naszej rodziny. Jadący z naprzeciwka samochód zajechał drogę Patrycji, która zmuszona do nagłego hamowania znalazła się na masce auta. Ratownik medyczny, który jako pierwszy widział to zdarzenie, udzielił jej pierwszej pomocy i została przetransportowana helikopterem do szpitala. Wielka pasja omal nie pozbawiła ją życia!  Chwilę później córka leżała już na stole operacyjnym, gdzie przeszła pierwszą operację, a po niej następną, trwającą ponad 6 godzin! Udało się ocalić jej życie, jednak teraz walczymy o sprawność!  W wyniku wypadku Patrycja doznała urazu wielonarządowego z urazem czaszkowo-mózgowym oraz uszkodzenia kręgosłupa. Nadal nie odzyskała świadomości. Dopiero niedawno, po wcześniejszych dwóch próbach, została wybudzona ze śpiączki. Jednak nadal nie ma z nią kontaktu, nie mówi, nie reaguje na bodźce zewnętrzne. Obrzęk mózgu był zbyt duży, musimy czekać i uzbroić się w cierpliwość…  Jak dziś pamiętamy malutką Patrycję podpatrującą jeżdżącego na motocyklu dziadka i wujka... Kilka lat później jeździła już sama. Aż do dnia wypadku, który zabrał jej prawie wszystko. Zdrowie, marzenia, plany...  Nie wiemy jeszcze dokładnie, jak długo potrwa leczenie Patrycji, wiemy jednak, że intensywna rehabilitacja powinna zacząć się już teraz! Niestety, jej koszty znacznie przekraczają możliwości finansowe naszej rodziny. Proszę, pomóż naszej córeczce! Dzięki Tobie może dostać szansę na odzyskanie sprawności!  Rodzice ➡️ ele24.net – Koszmarny wypadek w gminie Uniejów, auto zderzyło się z motocyklem. Młoda kobieta w ciężkim stanie

45 472,00 zł ( 27.39% )
Still needed: 120 486,00 zł
Mateusz Warakomski
Mateusz Warakomski , 32 years old

Dusza sportowca nie pozwala mi się poddać. Walczę o nową protezę!

Przez 26 lat myślałem, że mam wpływ na to jak wygląda moje życie. Tańczyłem, grałem w piłkę, miałem mnóstwo planów i sądziłem, że mam mnóstwo czasu na ich realizację. Wtedy nadszedł czerwiec 2017… Uległem wypadkowi w pracy, w wyniku którego straciłem nie tylko nogę, ale też wiarę w to, że nadejdzie lepsze jutro… Jak bardzo możesz zaplanować swoje życie? Przekonałem się na własnej skórze, że jest ono bardzo ulotne i w jednej chwili może zmienić się nie do poznania.  Podczas pracy w firmie zajmującej się konstrukcjami stalowymi, zostałem uderzony wózkiem do przewożenia materiałów. Doszło do natychmiastowej amputacji nogi powyżej kostki. Nie czułem bólu, jednak gdy zobaczyłem leżący przede mną fragment mojej nogi… Wpadłem w panikę. Wszystko działo się bardzo szybko. Czas ten pamiętam jak przez mgłę.  Przez pierwsze tygodnie byłem załamany. Nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez nogi. Przecież zawsze byłem sprawnym i aktywnym człowiekiem… A teraz? Teraz bałem się wyjścia ze szpitala i zderzenia z rzeczywistością. Przerażała mnie każda najmniejsza rzecz i oceniający wzrok ludzi. Nie wiedziałem jak mam sobie poradzić. Bardzo motywował mnie brat, któremu jestem wdzięczny za każde dobre słowo i pomocną dłoń. Niemal siłą zmuszał mnie do aktywności i kibicował moim postępom, nawet tym najmniejszym.  Czułem, że muszę zawalczyć o siebie. Za namową żony poszedłem na studia. Mechanika i budowa maszyn. Dla mnie to ważny sprawdzian zmierzenia się z niepełnosprawnością. Na zajęcia pojechałem samodzielnie, autobusem, o kulach. Taki powrót do normalnego życia sprawił, że wszystko zaczęło się układać.  Kolega namówił mnie do spróbowania swoich sił w drużynie Amp futbolu. Na początku byłem nastawiony dość sceptycznie, jednak zdecydowałem się spróbować. I to była jedna z najlepszych decyzji jakie podjąłem. Od 3 lat cały czas intensywnie biorę udział w treningach i meczach. Daje mi to niezwykłą radość i spełnienie. Jest odskocznią od codzienności, która w chwilach kryzysu potrafi przybić.  Dziś jest mi trudno wyobrazić sobie życie bez ruchu, bez sportu. Bardzo chciałbym zakupić profesjonalną protezę sportową nogi, dzięki której mógłbym robić to, co kocham. Niestety renta, z której na co dzień się utrzymuję, jest za niska, by pokryć jej koszty. Dlatego proszę Was o wsparcie! Chciałbym móc cieszyć się pełnią życia! Proszę, pomóż mi! Mateusz

9 974,00 zł ( 27.38% )
Still needed: 26 441,00 zł
Sara Fodrowska
Urgent!
Sara Fodrowska , 28 years old

"Chcę walczyć z nowotworem, nie chcę umierać..." – Ratuj Sarę❗️

To miały być niegroźne torbiele – tak przez pół roku byłam zbywana przez kolejnych lekarzy. Ale ciągle był ból i inne dolegliwości, przez które nawet myślałam, że jestem w ciąży. Niestety – zamiast nowego życia, okazało się, że moje życie jest zagrożone! Złośliwy nowotwór jajnika. Wyrok – właśnie dowiedziałam się, że w Polsce wyczerpali już wszystkie możliwości leczenia, a guzy rosną… Moją ostatnią nadzieją jest niezwykle drogie leczenie zagraniczne. I Wasze wsparcie, bym mogła je podjąć…  Byłam za młoda, by lekarze od razu podejrzewali najgorsze. Może gdybym nie straciła pół roku, gdyby diagnoza została postawiona szybciej, a leczenie szybciej się rozpoczęło – dziś byłoby inaczej. Ale nie mogę teraz gdybać… Patrzę, jak jest teraz – a moja sytuacja jest bardzo ciężka. Staram się nie załamywać, żyć normalnie – jak tylko potrafię. I czekać, wierzyć w cud – w skuteczne leczenie za granicą. To moja ostatnia nadzieja.  Gdy pojechałam na pierwszą operację – wtedy sądziłam, że wycięcia torbieli laparoskopowo, bardzo się bałam. Narkozy, tego jak ją zniosę, bólu po zabiegu. Ale gdy się obudziłam i na brzuchu zamiast 3 małych plasterków zobaczyłam ogromny, po rozcięciu całego brzucha, byłam przerażona… Bolało przy każdym ruchu. Najgorsze jest to, że nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Ale w końcu się dowiedziałam… Gdy lekarze otworzyli mnie na stole operacyjnym, zamiast torbieli zobaczyli… guza nowotworowego! Obudziłam się bez całego prawego jajnika, a wkrótce dostałam diagnozę – złośliwy nowotwór jajnika w IV stadium, z odległymi przerzutami! Wtedy się załamałam. Płakałam i nie mogłam uwierzyć… Miałam i wciąż mam wsparcie rodziny i partnera. Nie pozwolili mi się poddać, więc walczyłam. I wciąż walczę.  Przeszłam najróżniejsze chemie, łącznie 4 operacje, w tym wycięcia 2. jajnika i całej macicy. Wypadły mi włosy i wiedziałam, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Byłam bardzo słaba… W pewnym momencie leżąca, w ciężkim stanie… Szpital w Bydgoszczy w 2020 roku się poddał – nic więcej nie mogli dla mnie zrobić. Uratowała mnie wtedy pani profesor ze szpitala w Gdańsku. Wyłonili mi wtedy stomię. Przez 4 lata walki z rakiem więcej było ciężkich chwil, informacji o nowych przerzutach, o kolejnych zawiedzionych nadziejach, niż tych podnoszących na duchu. Jednak w 2022 roku, w Boże Narodzenie, dowiedziałam się, że jest remisja!  Moje szczęście trwało jednak tylko 7 miesięcy… W końcu markery nowotworowe zaczęły się podnosić, a badanie PET wykazało aktywne przerzuty na węzłach chłonnych…  Kolejne leczenie, kolejny brak rezultatów i możliwości operacji… Cudem w Białymstoku znaleźliśmy lekarza, który w 2023 roku przeprowadził na mnie bardzo ciężką, 10-godzinną operację. Udało się – wyciął wszystkie zmiany, a wraz z nimi cześć przepony, wszczepy w otrzewnej, esicę, odbytnicę, 15 cm jelita grubego, 5-centymetrową zmianę przy ujściu pochwy. Wyłonił także kolostomię końcową.  Miałam nadzieję na chwilę odpoczynku, na nacieszenie się wygraną – choć bardzo ciężką – bitwą z nowotworem. Niestety… Guzy odrosły bardzo szybko i pojawiły się nowe – w płucach i otrzewnej. To oznacza jedno – koniec pomysłów na skuteczne leczenie… Moi lekarze walczą, widząc mój stan i wolę życia. Gdybym była leżąca, już by się poddali. A tak podają mi chemię eksperymentalną (teraz zazwyczaj podawaną mężczyznom na nowotwór jąder), starają się dowiadywać o badaniach klinicznych. Nie ukrywają jednak, że leczenie się wyczerpało i nie ma wielkich nadziei już w Polsce… Razem z rodziną zaczęliśmy szukać innych możliwości za granicą. Jesteśmy w kontakcie z kliniką w Izraelu, która osiąga rewelacyjne na światową skalę efekty w leczeniu nowotworu jajnika. Niestety, koszt leczenia zwala z nóg, ale to moja ostatnia szansa na życie, innej już nie mam. Jako że nie mam czasu do stracenia – bo ja nie mam czasu – już teraz z całego serca proszę Was o pomoc. Ja nie poddaję się, choć coraz ciężej mi się oddycha, coraz szybciej się męczę… Patrzę jednak w lustro, na moją głowę już z odrośniętymi włosami i nie chcę uwierzyć w to, że przegrywam, że moje życie się kończy! Miałam pecha, zachorowałam w bardzo młodym wieku, a nie jestem obciążona genetycznie. Teraz wiem, że choroba może spotkać każdego. A bez pomocy i wsparcia bardzo trudno z nią wygrać… Chcę walczyć. Proszę Was – pomóżcie mi. Sara  

436 950,00 zł ( 27.38% )
Still needed: 1 158 795,00 zł
Kuba Wirkus
8 days left
Kuba Wirkus , 17 years old

By cukrzyca nie przekreśliła szansy na słodkie życie

Aż trudno mi uwierzyć w to, że za rok minie 10 lat, od kiedy Kuba żyje z cukrzycą typu I, jeszcze trudniej jest mi uświadomić sobie, że z tą chorobą przyjdzie mu żyć całe życie... Nie ma na nią lekarstwa. Póki ktoś z naszych najbliższych na nią nie zachoruje, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak trudna, wyniszczająca i niebezpieczna potrafi być cukrzyca, a wbrew nazwie, życie z nią wcale nie jest słodkie...  Wszystko wywróciło się do góry nogami 25 maja 2011 roku. To wtedy usłyszeliśmy diagnozę. Wcześniej Jakub zaczął się moczyć, dużo spał i pił. Z dnia na dzień stawał się coraz bardziej apatyczny, przestał się uśmiechać i daleko mu było do zabawy. Zadzwoniłam więc do lekarza i poprosiłam o badania. Wynik - cukier 300, gdzie norma to mniej niż 100… Dostaliśmy skierowanie do szpitala, a tam glikemia 450, świat nam się zawalił. Musieliśmy wszystkiego uczyć się od nowa. Trzeba było wytłumaczyć 4-latkowi, że od teraz igły i ból spowodowany codziennym kłuciem staną się jego gorzką rzeczywistością. Napisać, że było trudno, to jak nic nie napisać… Dwukrotnie byłam z Kubą na turnusie rehabilitacyjnym i raz w Sanatorium z NFZ, bo miejsca po wkłuciach trzeba stale pielęgnować i o nie dbać. Kolejka na NFZ wynosi około roku, dlatego chcemy skorzystać z turnusów prywatnie, a to wiąże się z kosztami...  Przez te wszystkie lata udało się nam pogodzić z tym, że choroba nie minie, ale mimo to staram się robić, co w mojej mocy, by codzienność Kuby, była jak najbardziej zbliżona do tej, którą mają jego rówieśnicy. Stanęliśmy jednak w trudnym punkcie i musimy przez tę zbiórkę poprosić o wsparcie. Koszty związane z leczeniem, sprzęt, rehabilitacja, wynoszą na tyle dużo, że sami już nie dajemy rady. Bądźcie z nami, dajcie nam szansę i nadzieję... Ewa - mama

4 797,00 zł ( 27.37% )
Still needed: 12 725,00 zł