Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Szymankiewicz
Małgorzata Szymankiewicz , 61 years old

Nadzieja umiera ostatnia – Pomóż mi wygrać z nowotworem❗️

Gdzieś, kiedyś, ktoś, coś mówił o nowotworze. Jednak jeżeli to ciebie nie dotyczy, nie zdajesz sobie sprawy, jak straszna jest to choroba. Jak bardzo trzeba być silnym psychicznie i nie pozwolić złym myślom zawładnąć całym twym ciałem i umysłem. Mam na imię Małgorzata. W 2021 zachorowałam na raka piersi. Diagnoza – „HER-2 ujemny luminalny i zapalny”.  Słysząc coś takiego, tracisz sens życia, redukujesz marzenia, a życie cię spowalnia i nie pozwala na wiele. Nie każdego dnia mam siłę udawać, że jest wszystko dobrze. Dlatego łzy odłożyłam na półkę, smutek na biurko, ból zamknęłam w szafie, gniew i bezsilność zatrzasnęłam w szufladzie, ale nadzieję jeszcze mam i cały czas ją podsycam. Przeszłam 16 wlewów chemii, obustronną całkowitą mastektomię i wycięcie 11 węzłów chłonnych. Już myślałam, że uda się żyć z chorobą, jednak ona nie pozwalała o sobie zapomnieć. W grudniu 2022 otrzymałam lek. Jednak nie zadziałał i po miesiącu rak dał przerzut do drugiej piersi i rozsiał się na skórze. Onkolog odstawił lek i weszłam w trzecią linię leczenia. Tabletki zatrzymały raka na 6 miesięcy i chciałam już „odtrąbić sukces”, ale na tomografii okazało się, że pojawiły się przerzuty do śródpiersia. Obecnie jestem w czwartej linii leczenia i przyjmuję „czerwoną chemię" we wlewach. To jest ostatnia metoda leczenia refundowana przez NFZ. Ale nadzieja umiera ostatnia.  Dlatego proszę o pomoc w sfinansowaniu zabiegu krioablacji – wymrażaniu guza, który mogę wykonać w klinice we Wrocławiu. Niestety, nie jest on objęty refundacją NFZ, a koszty przekraczają moją niewielką emeryturę, ponieważ przyjmuję jeszcze kurację suplementami, która kosztuje miesięcznie ponad 3 000 złotych! Ze względu na przedłużenie obecnego etapu lecenia, zabieg krioablacji został zaplanowany na  rok 2024 - styczeń /luty. Wciąż chcę walczyć, bo wiem, że mam o co. Jeśli zechcesz otworzyć serce i mi pomóc to wiedz, że to realna pomoc. Twoja wpłata pomoże mi przejść zabieg, a ten zabieg może ocalić mi życie. Małgorzata

14 743,00 zł ( 27.71% )
Still needed: 38 449,00 zł
Mateusz Drwal
Mateusz Drwal , 36 years old

W drodze do sprawności, w nadziei na lepsze życie.

Mam 32 lata i nie wiem, co to znaczy być samodzielnym. Mam 32 lata i każdy mój dzień to walka. Walka o sprawność, o pokonanie barier, o samodzielność. Od urodzenia zmagam się z porażeniem mózgowym. Nie mogę się z niego wyleczyć, ale mogę codziennie pracować nad zniwelowaniem jego skutków i to właśnie jest cel nadrzędny mojego życia. Nie jestem w stanie chodzić, cierpię na bolesne przykurcze mięśni, które sprawiają, że moje ręce nie są w pełni sprawne. Praktycznie każda czynność wymagająca przemieszczenia się, nawet w obrębie mieszkania nie jest możliwa bez pomocy innych... Najczęściej pomaga mi mama, jednak jestem dorosłym mężczyzną, który swoje waży. W ostatnim czasie pojawiły się nowatorskie metody rehabilitacji, dzięki którym jestem w stanie choć przez chwilę przyjąć wyprostowana postawę, poruszać nogami… Taka forma rehabilitacji znacznie łagodzi  też moje bolesne przykurcze. Jest to dla mnie bezcenne. Niestety seanse na urządzeniu są kosztowne. Od świata zewnętrznego dzielą mnie schody, których każde pokonanie jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Moje problemy mógłby rozwiązać lekki wózek inwalidzki. W miarę swoich możliwości staram się pracować i zdobywać środki na utrzymanie i rehabilitację. Niestety koszty stale rosną...Moja choroba nigdy nie zniknie. Liczę na Państwa wsparcie i życzliwość. Głęboko wierzę, że z Waszym wsparciem moje życie może być choć trochę lepsze. Dziś już wiem, że nie poradzę sobie sam. Dlatego pełny wiary w powodzenie zwracam się do Ciebie! Pomóż mi zawalczyć o moją przyszłość! Mateusz –––––––––––––– TVP o Mateuszu –> KLIK TVP o Mateuszu –> KLIK    

11 942,00 zł ( 27.71% )
Still needed: 31 144,00 zł
Aurelia Cikota
Aurelia Cikota , 8 years old

Lewa stopa Aurelki jest mniejsza o pięć rozmiarów❗️ Podaruj szansę na operację...

Radość z narodzin naszej Małej Kobietki niestety nie trwała długo. Diagnoza rozerwała nam serca. Emocji, które wówczas nam towarzyszyły, nie da się opisać. Strach i niepewność zatopione w morzu łez. Czy nasze dziecko będzie chodzić? Aurelka urodziła się z wrodzoną wadą lewej kończyny. Lekarze postanowili działać natychmiastowo. W swoich pierwszych miesiącach nóżka córeczki była wielokrotnie zatapiana w gipsie. Konieczne było także nacięcie ścięgna Achillesa. Do czwartego roku życia rehabilitowaliśmy nóżkę Aurelki przy pomocy szyny korekcyjnej. Kolejne skomplikowane zabiegi były wykańczającą nasze dziecko walką. Jak wytłumaczyć małej dziewczynce, że znów musi jechać na operację? Byliśmy bezsilni… Z dnia na dzień nasz kalendarz wypełniało coraz więcej ważnych dat. Terminy licznych rekonstrukcji i osteotomii napawały nas równocześnie nadzieją i niepokojem. Szpital stał się placem zabaw córci. Robiliśmy wszystko, by Aurelka była sprawna. Troska o nasze dziecko zawsze była dla nas priorytetem. Mimo zaciekłej walki lewa stopa córki jest mniejsza od prawej o pięć rozmiarów! Zaniepokojeni jej stanem, zdecydowaliśmy się na konsultację u światowej sławy ortopedy, doktora Paleya. Podczas wizyty dowiedzieliśmy się, że konieczna jest korekcja hemimelii strzałkowej. To skomplikowana operacja, którą należy wykonać najszybciej, jak to możliwe. Czujemy, że walczymy z czasem! Przeszkodą jest porażający koszt zabiegu. To on sprawił, że jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc. Nie jesteśmy w stanie zgromadzić w tak krótkim czasie tak wielkiej kwoty. Chora nóżka staje się coraz większym powodem do smutku. Aurelka dorasta, a oceniające spojrzenia obcych ludzi nie pomagają. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak trudną walkę toczy nasza córka! Naszym marzeniem jest ocalenie jej dzieciństwa. Widzimy jaką radość czerpie ze śpiewu, tańca, czy rysunku. Jej pokój wypełniają same barwne obrazki. Chcielibyśmy, by przyszłość córki również była kolorowa. W trudnych chwilach głaszczemy ją po główce i zapewniamy, że wszystko się ułoży. Wierzymy, że nasza mała wojowniczka będzie sprawna. Chcemy dla naszej Aurelki tego, co każdy rodzic dla swojego dziecka – zdrowia, szczęśliwego dzieciństwa i żeby nie traciła wiary w siebie. Brak środków na opłacenie operacji jest naszym najtrudniejszym przeciwnikiem… Obawa o przyszłość Aurelii towarzyszy nam na co dzień. Prosimy, pomóżcie nam w walce o zdrową nóżkę Aurelii, aby mogła przejść przez swoje życie równym krokiem.  Joanna i Marcin, rodzice Aurelii

117 874,00 zł ( 27.7% )
Still needed: 307 658,00 zł
Lena Roszkowska
Lena Roszkowska , 11 years old

Pomóż nam w walce z chorobą córki! Lena nie może być przykuta do wózka!

Nic nie wskazywało, że nasza córka będzie dzieckiem z niepełnosprawnościami. Ciąża przebiegała książkowo, poród w terminie, 10 pkt w  skali Apgar. Jednak drugiego dnia po porodzie lekarz usłyszał głośny szmer nad sercem Lenki. Badania nie pozostawiły złudzeń - nasza córka przyszła na świat z poważną wadą serca.  Ta informacja dosłownie wbiła nas w ziemię. Powiedziano nam, że z operacją trzeba poczekać, aż serduszko troszkę podrośnie. Zaczęły się cotygodniowe kontrole stanu jej serduszka. Niestety w 4 miesiącu życia los znów postanowił podłożyć nam kolejną kłodę… U Lenki pojawiły się pierwsze napady padaczki. Badanie EEG i kolejna diagnoza -  zespół Westa. Wówczas świat zatrzymał się nam po raz drugi.  Napady nie ustępowały. Podjęto decyzję o włączeniu sterydoterapii, w wyniku której stan serca stał się krytyczny. Konieczna była operacja ratująca życie! Niestety tydzień później, Lenka zapadła w śpiączkę. Trafiła na OIOM. Badania, punkcja lędźwiowa, tomograf… W tamtej chwili nic nie dawało odpowiedzi, co działo się z córką. Czekaliśmy, aż nasza Lenka otworzy oczy… Kiedy Lena miała 10 miesięcy, wróciliśmy do domu. Od tego momentu zaczęła się nasza walka z padaczką. Walka o normalność. Rehabilitację zaczęliśmy w 11 miesiącu jej życia. Mimo napadów rozwój córki powoli szedł do przodu. Niestety nasza radość nie trwała długo. Z niewiadomej przyczyny napady przybrały na sile. Były momenty, że dzienna ilość ataków dochodziła do 300! Przyczynę chorób córki poznaliśmy dopiero po wykonaniu szczegółowych badań genetycznych. Za wszystkim stoi rzadka choroba metaboliczna, której nie da się wyleczyć…  Tak już od 9 lat nasze życie to ciągłe wizyty w szpitalach, codzienne ćwiczenia  i wyjazdy na prywatne turnusy rehabilitacyjne. Lena pomimo napadów robi duże postępy, wprowadzając w zachwyt i niedowierzanie naszych lekarzy. Córka już nie raz pokazała, że niemożliwe nie istnieje! Jeden wyjazd na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny wiąże się z wydatkiem ponad 12 tys. złotych. Dlatego potrzebujemy Waszego wsparcia. Najlepsze efekty można zauważyć, gdy Lena uczestniczy w takich turnusach co 3 miesiące. Dotychczas staraliśmy się opłacać je sami, niestety na tę chwilę nie jesteśmy już w stanie. Dlatego prosimy o wsparcie zbiórki. Nie wyobrażamy sobie, żeby choroba odebrała jej to, co osiągnęła przez te 9 lat walki. Może nigdy nie usłyszymy słów „mama” i „tata”. Chcemy jednak zrobić wszystko, żeby w przyszłości była jak najbardziej niezależna ruchowo.  Dziękujemy z całego serca. Rodzice

29 459,00 zł ( 27.69% )
Still needed: 76 924,00 zł
Przemysław Piątek
Przemysław Piątek , 54 years old

W Dzień Ojca usłyszał, że umiera! Pomóż Przemkowi – nie ma już czasu do stracenia!

U taty dokładnie w Dzień Ojca wykryto czerniaka! Jak się później okazało – z przerzutami do węzłów chłonnych. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie! Po szeregu badań i konsultacji dostaliśmy wiadomość, że potrzebna jest pilna operacja usunięcia guza z nosa oraz trzech guzów przerzutowych z węzłów chłonnych, gdyż w wyniku biopsji rak może dostać się do krwioobiegu i roznieść po całym organizmie. Niestety – terminy są powalające, a trwający obecnie sezon urlopowy nie pozastawiają złudzeń, a nasz lekarz onkolog ocenił czas jako „bardzo późny” i podtrzymuje, że operacja potrzebna jest na JUŻ! Po konsultacji z chirurgami onkologicznymi otrzymaliśmy kosztorys operacji opiewający na sumę 70 000 zł. Ta informacja ścięła nas z nóg, ponieważ nie tak wysokiej kwoty w ciągu kilku dni nie jesteśmy w stanie zdobyć. A nie będzie to koniec leczenia, gdyż po operacji tatę czeka konsultacja z onkologiem odnośnie dalszego leczenia – prawdopodobnie chemioterapii albo immunoterapii. Sama konsultacja to koszt 600 zł nie licząc kosztów dojazdu (prawie 500 km w jedną stronę). Przed nami finansowo, a przede wszystkim emocjonalnie ciężka i trudna droga, ale jako rodzina zrobimy wszystko, żeby umożliwić tacie jak najlepsze dla niego leczenie. Prosimy Was z całego serca o pomoc! Będziemy wdzięczni za wszelkie okazane wsparcie. Rodzina Przemka

20 615,00 zł ( 27.68% )
Still needed: 53 853,00 zł
Wojciech Rydzik
Wojciech Rydzik , 14 years old

Mój ukochany syn potrzebuje Twojej pomocy! Trwa walka o sprawność Wojtka!

Chciałbym, by Wojtek był w przyszłości samodzielny. Dobro syna jest moim największym marzeniem. Jesteśmy na dobrej drodze, ale potrzebna nam Wasza pomoc. Choć przed nami wiele przeszkód, nigdy się nie poddamy. Czy wesprzecie moje dziecko w walce o sprawność? Problemy zaczęły się, kiedy Wojtek był niemowlakiem. Na początku rozwijał się tak, jak jego rówieśnicy. Próbował siadać, stawać, łapać za szczebelki łóżka. Dom wypełniało jego urocze gaworzenie. Sytuacja zmieniła się zupełnie niespodziewanie. W rozwoju synka nastąpił regres. Znów nie potrafił się podnosić. Całymi dniami leżał. Nie próbował już wypowiadać słów. Bardzo mnie to zaniepokoiło… Po wielu konsultacjach z lekarzami okazało się, że samodzielna przyszłość Wojtka jest zagrożona. Teczka z dokumentacją medyczną pękała w szwach. Kolejne diagnozy raz po raz łamały moje serce. Złożone zaburzenia rozwoju, zespół łamliwego chromosomu X, zespół porażenny… Co jeszcze spotka moje dziecko? Obiecałem sobie jednak, że zrobię wszystko, by zawalczyć o sprawność syna. Udało mi się wywalczyć dla niego liczne specjalistyczne zajęcia. Wojtek uczęszcza także do ośrodka szkolno-wychowawczego, gdzie każdy opiekun czuwa nad poprawą jego stanu. Kiedy widzę, jakie postępy przynosi rehabilitacja, pękam z dumy. Niestety, przed nami jeszcze długa droga. Syn nadal ma problemy z równowagą. Kiedy chodzi po schodach, czy pokonuje na drodze nawet małą nierówność, musi trzymać mnie za ramię. Duże kłopoty sprawia również częsty brak koncentracji. Bywają dni, w których ciężko nam się porozumieć… Największą nadzieją na poprawę są turnusy rehabilitacyjne. Widzę, jak wpływają na Wojtka. To niesamowite, jak się na nich otwiera. Problemem jest ich zatrważający koszt. Bardzo chciałbym pomóc synowi. By do tego doszło, jestem zmuszony prosić o Wasze wsparcie. Jeśli zechcecie podarować nam choć złotówkę, będę niezwykle wdzięczny. Tata Wojtka

2 060,00 zł ( 27.66% )
Still needed: 5 387,00 zł
Marysia Dubs
Urgent!
Marysia Dubs , 12 months old

Tajemniczy nowotwór atakuje moje dziecko❗️Ratunku

Jesteśmy dużą rodziną. Mamy pięcioro wspaniałych dzieci w różnym wieku: 14, 10, 6, 4 lata, a najmłodsze ma 4 miesiące. Wszystko byłoby w porządku, gdyby... Nasza historia walki o najmłodszą córeczkę, zaczęła się 3 miesiące temu. Marysia urodziła się z jedną grudką pod prawym okiem. Powiedziano nam, że to minie, zniknie z czasem... Ale to nie znikało. Gdy Marysia miała jeden miesiąc, zauważyłam, że jest ich więcej na całym ciele. Zaczęłam chodzić na konsultacje do lekarzy. Wzruszali tylko ramionami, nikt nie postawił diagnozy. Powiedzieli, że musimy obserwować. Ale czułam, że coś jest nie tak. Córeczka zaczęła odmawiać pokarmu z piersi, jakby nie miała siły ssać. Krótko po tym zaczęła chorować.  Silna obstrukcja, doprowadziła Marysię na skraj odwodnienia i anemii. Pierwszy raz po porodzie pobrano nam krew. Analizy krwi wypadła bardzo źle, ale uznano, że to niski poziom hemoglobiny spowodowany jest wirusem i po chorobie szybko wróci do normy. Ponieważ jestem dietetykiem, uświadomiłam sobie, że muszę szukać przyczyny takiego stanu rzeczy. Żaden lekarz nie był w stanie nam wytłumaczyć, co się dzieje. Złe wyniki badań, ciągle pojawiające się nowe grudki na skórze, apatia i osłabienie córki nie dawały mi spokoju. Zaczęłam pytać kolegów z różnych krajów, którzy wiedzą, coś na temat wysypek. W Niemczech poddali mi pierwszy trop, że to prawdopodobnie młodzieńczy ziarniniak żółty, ale potrzebne są badania histopatologiczne. Nie mogliśmy przeprowadzić takiego badania w kraju. Lekarze tutaj nie znają się na tej chorobie. Nasi przyjaciele zasugerowali, abyśmy przeprowadzili te badania w Niemczech. Tam zrobiliśmy biopsję. Nie było tam jednak pediatry, który by nas szybko zbadał i na podstawie wyniku biopsji przepisał leczenie, więc polecono nam skontaktować się ze Szpitalem Dziecięcym Sant Joan De Deu w Barcelonie. Właśnie zapisaliśmy się na konsultację do dermatologa. Wyobraźcie sobie nasze zdziwienie, że po badaniach i badaniach pilnie trafiliśmy do szpitala. W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. Kupiliśmy bilety do domu, gdzie czekała na nas czwórka naszych dzieci. Poinformowano nas jednak, że wyniki badań krwi są bardzo złe i konieczna jest pilna transfuzja krwi. Zostaliśmy. Tutaj wszystko się zaczęło... Do tej pory córeczka miała już 5 transfuzji krwi i 2 chemioterapie... 10 znieczuleń. Codziennie otrzymuje terapię hormonalną i leki wzmacniające odporność. Mimo tego nasza dziewczynka jest zawsze bardzo pozytywna, uśmiechnięta. Lekarze mówią, że jest wielka nadzieja na pełny powrót do zdrowia. Odpowiedź na leczenie jest pozytywna, ale zdecydowanie musimy nadal kontynuować terapię! W obecnej chwili jesteśmy zmuszeni pozostać w klinice w Barcelonie, aby nie przerywać leczenia. Musimy być stale monitorowani i przechodzić cykle chemioterapii. Jesteśmy na onkologii. Tak, nasza córeczka ma młodzieńczego ziarniaka żółtego o wyjątkowo agresywnym przebiegu. Dotknięta jest wątroba i szpik kostny. Na szczęście udało nam się szybko sprzedać nieruchomość i zapłacić pierwsze ogromne rachunki za leczenie. Lekarze powiedzieli wprost, że nie możemy czekać Teraz nasza rodzina została bez dachu nad głową. Ale nie to jest najgorsze. Najważniejsze, że naprawdę potrzebujemy pomocy finansowej! Musimy kontynuować chemioterapię przez kolejne 2 lata. I musimy tu zostać z Marią. Szpital przedstawił nam kosztorys, którego nie jesteśmy w stanie zapłacić. Modlę się o ratunek dla naszego Dziecka! Pomóżcie nam ocalić naszą Córkę! Proszę. Mówimy o bardzo dużej kwocie. Ale my, jako duża rodzina, nie jesteśmy w stanie pokryć takich kosztów. Prosimy, pomóżcie nam zebrać tę kwotę, aby nasza dziewczynka mogła dalej żyć i być szczęśliwa! Aby była zdrowa! Błagam! Mama

240 279,00 zł ( 27.66% )
Still needed: 628 373,00 zł
Aniela Pogoda
Aniela Pogoda , 74 years old

By móc zobaczyć świat na nowo!

Chcę przeżyć jesień życia najlepiej jak potrafię. Staram się aktywnie spędzać czas, zimą morsuję, latem wyjeżdżam na żagle lub spaceruję po górskich szlakach. Mimo to życie nigdy mnie nie oszczędzało. Przeszłam już tak wiele, że mało co jest mnie w stanie zadziwić.  Od lat choruję na toczeń układowy, paskudną chorobę autoimmunologiczną, która wykańcza mój organizm, każdy organ po kolei. Przyrównać ją można do uczulenia… Uczulenia na siebie samą. Przeszłam też kilka operacji o podłożu onkologicznym. Za każdym razem, kiedy już myślałam, że stan mojego zdrowia się poprawia, okazywało się, że dopadała mnie nowa choroba… Guzy macicy, piersi, tarczycy, czerniak złośliwy. Niezliczona liczba godzin w szpitalu i na stole operacyjnym. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie: dlaczego właśnie ja, dlaczego mnie to spotyka?  Całe życie starałam się dawać sobie radę i nie poddawać się. Jednak ile człowiek jest w stanie znieść. Jestem coraz słabsza i każdy kolejny cios od życia znoszę coraz gorzej. Mam poważne problemy z oczami, tak naprawdę od kilku miesięcy nie widzę... Nie jestem w stanie ich otworzyć. Diagnoza to zwiotczałe mięśnie. Nie mogę sama wyjść z domu, bo jest to dla mnie niebezpieczne. Jedynym wyjściem jest operacja, dla mnie zbyt kosztowna.  Mam 70 lat, jestem mamą i babcią. Kocham swoją rodzinę najbardziej na świecie. Ich pomoc jest nieoceniona. Marzę, by znów być samodzielnym człowiekiem i nie czuć, że obciążam najbliższych. Tak bardzo chciałabym być sprawną babcią dla moich wnuków! Półtora roku temu urodził się ten najmłodszy, wyczekany. Marzę o tym, by w jego głowie pozostał obraz babci Anieli, która podczas zabaw rozbawiała go do łez, biegała po ogrodzie, robiła babki z piasku na pobliskim placu zabaw… Aby tak się stało muszę jak najszybciej poddać się operacji, której koszt przekracza moje możliwości.  Chcę znów cieszyć się życiem i czerpać z niego garściami. Proszę, pomóż mi! Pełna wiary w powodzenie zwracam się do Ciebie! Pomóż mi zawalczyć o przyszłość, o sprawność, o życie... Aniela

3 942,00 zł ( 27.65% )
Still needed: 10 314,00 zł
Patrycja Młynarczyk
Patrycja Młynarczyk , 14 years old

Patrycja żyje z niebezpiecznym guzem w głowie, który odbiera jej wszystko!

Patrycja od wczesnego dzieciństwa walczy z guzem mózgu. W ostatnich miesiącach sytuacja pogorszyła się na tyle, że zaczęła cierpieć na niedowład prawej strony ciała. Pomóc miała operacja, ale niestety tak się nie stało.  Problemy ze zdrowiem Patrycji rozpoczęły się, gdy miała wtedy zaledwie 5 lat. Pojawiły się poranne wymioty oraz bóle głowy, których nie umiała nam wtedy jeszcze za bardzo opisać. Zupełnie nie spodziewałam się, że z córką dzieje się coś tak bardzo poważnego. Aż któregoś dnia spadła z tarasu, co okazało się szczęściem w nieszczęściu. Wykonany w związku z tym wypadkiem tomograf pokazał, że ma w głowie ogromnego guza oraz torbiele. Podstępnym wrogiem okazał się gwiaździak – nowotwór złośliwy układu nerwowego. Patrycja trafiła natychmiast do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i w trybie pilnym została zoperowana. Ze względu na skomplikowane umiejscowienie guza możliwe było usunięcie jedynie jego fragmentu. Po operacji szybko wracała do formy, chociaż miała problemy m.in. z nazywaniem przedmiotów, z pamięcią, podwójnym widzeniem.  Szczęśliwie z czasem wszystko się ustabilizowało, a jedynym widocznym powikłaniem była zamknięta lewa powieka. Sytuacja poprawiła się na tyle, że Patrycja poszła nawet do szkoły mistrzostwa sportowego, aby móc trenować ukochaną piłkę nożną. Regularnie była na badaniach kontrolnych, bo przecież guz w jej głowie nadal pozostał...  Kolejny etap koszmaru rozpoczął się w styczniu 2022 roku. Pierwszym sygnałem alarmowym był postępujący niedowład ręki i nogi. W lutym wyjechaliśmy na ferie i Patrycja zaczęła nagle narzekać na ból głowy, pojawiły się też poranne wymioty. Już wiedzieliśmy, że trzeba pędzić prosto do Centrum Zdrowia Dziecka, bo sytuacja robi się znowu bardzo poważna. Badania kontrolne wykazały, że guz znowu zaczął rosnąć, a w torbielach pojawił się płyn, który pilnie trzeba ściągać. Wcześniej lekarze planowali leczenie guza małoinwazyjną metodą termoablacji. Niestety po tym, jak urosły torbiele, okazało się to już niemożliwe. Sytuacja pogorszyła się na tyle, że Patrycja zaczęła mieć problemy z poruszaniem całą prawą stroną ciała. Jesienią powłóczyła już nogą, a ręka osłabła na tyle, że musiała przestała pisać.  Nauczyła się wtedy pisać lewą ręką, ale to był moment, w którym też psychicznie bardzo osłabła. Stała się rozdrażniona, buntowała się i pytała, dlaczego właśnie ją to wszystko spotkało. A mi serce pękało i nie wiedziałam, co mogę jej odpowiedzieć. Niestety musiała zrezygnować z ukochanej piłki, co dodatkowo ją podłamało, ale żyła nadzieją, że jeszcze wróci do sportu. Okresowy niedowład miała poprawić operacja usunięcia torbieli i części guza, zaplanowana na początek grudnia 2022 r. Niestety po operacji niedowład się utrzymał. Przez jakiś czas po wybudzeniu się Patrycja wcale nie mówiła, a z ręką było nawet gorzej niż przed operacją. Na szczęście niedowład nogi odrobinę się cofnął. Niestety córka nie ma już siły ani chęci walki. Załamała się swoją niesprawnością, wstydzi się wychodzić z domu, unika znajomych, chociaż wcześniej była duszą towarzystwa.  Powikłania pooperacyjne oraz niedowład zamieniły Patrycji codzienność w koszmar. By go zakończyć, potrzebna jest jednak intensywna i droga rehabilitacja. Postawiłam sobie za cel, że postawię ją na nogi przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Tak, aby mogła powrócić do swoich przyjaciół, do pasji i po prostu odzyskać radość życia. Niestety potrzeby córki są tak duże, że przekraczają nasze możliwości finansowe, dlatego bardzo prosimy o wsparcie! Rodzice

7 774,00 zł ( 27.64% )
Still needed: 20 344,00 zł