Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Świstak
10 days left
Kacper Świstak , 9 years old

Nigdy nie miał łatwo, dzisiaj chcemy go wesprzeć - POMOŻESZ?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, zaraz po porodzie zaczęły się lawino nasze trudności. Myśleliśmy, że rehabilitacja pomoże, niestety... Sytuacja i stan zdrowia Kacpra okazały się o wiele poważniejsze! Z czasem zauważaliśmy różnice w rozwoju, odruchach, umiejętnościach, jakie powinno mieć dziecko w jego wieku, a jakich niestety u niego nie ma. Kacper był rehabilitowany, ale lekarze sugerowali jeszcze badania genetyczne.  Okazało się najgorsze... Sama rehabilitacja nie zmieni naszej sytuacji!  Diagnozy, jakie usłyszeliśmy, dały jasno do zrozumienia – Kacper już zawsze będzie potrzebował leczenia. Stwierdzono m.in. opóźnienie rozwoju psychoruchowego, uogólniona wiotkość, niepełnosprawność intelektualna w stopniu znacznym, brak mowy, hipotonia, zaburzenia behawioralne, cechy dysmorfii, Zespół Wanderburga... I tak zaczęła się nasza walka. Do 7 roku życia mieliśmy refundowaną rehabilitację, dziś zaczynamy wszystko na własny koszt. Kacpi ma zajęcia w przedszkolu, ale później wraca do domu i potrzebuje dalszego wsparcia. Nasz synek potrzebuje pomocy w każdej czynności samoobsługowej. Musi być karmiony, myty, ubierany. Rozumie niewiele, kontakt jest utrudniony. Jego komunikaty werbalne to krzyk i piski. Kacper chodzi, ale jego chód nie jest prawidłowy. Gdy chcemy poruszać się na dłuższe dystanse, zaczyna się kłopot. Z wózka specjalistycznego wyrósł i stał się naprawdę dużym chłopakiem, dlatego przychodzimy prosić o wsparcie.  Potrzebujemy środków na wózek, którym moglibyśmy bezpiecznie transportować syna. Nie jestem już w stanie go nosić, a z kolei nawet niedługie dystanse stanowią dla niego problem. Bardzo potrzebujemy wsparcia... Nasz syn musi być rehabilitowany, musi mieć stałe terapie i zajęcia, które mamy nadzieję, kiedyś przyniosą efekty i choć trochę samodzielności...  Pomożesz nam? Proszę! Mama

14 855,00 zł ( 27.92% )
Still needed: 38 337,00 zł
Dominik Gwiazda
Dominik Gwiazda , 20 years old

Upadek z wysokości mógł zabić mojego syna❗️To cud, że Dominik żyje...

Kiedy 10 grudnia zeszłego roku otrzymałam telefon z informacją, że mój syn trafił do szpitala, świat nagle się zatrzymał. Od razu wsiedliśmy z mężem do samochodu i pojechaliśmy do Warszawy. Ta trasa nigdy nie wydawała się tak długa. Cały ten czas powtarzałam sobie, że przecież nie może być aż tak źle, że to nic aż tak poważnego... Gdy wbiegliśmy na oddział intensywnej terapii, moje serce rozpadło się na miliony kawałków. Dominik walczył o życie! Mój syn jest młodym mężczyzną, który dotychczas prowadził normalne życie. Był społecznikiem, uwielbiał angażować się w pomoc charytatywną. Starał się być aktywny – kochał spacery, przyrodę i zwierzęta. Wszystko zmienił tragiczny wypadek… Dominik spadł z dużej wysokości, wskutek czego doznał wielonarządowych urazów i poważnych złamań. Lekarze nie pozostawili złudzeń, wprost mówili, że jego stan jest krytyczny. Przez ponad dwa tygodnie był w śpiączce – dla naszej rodziny był to najgorszy czas. Umierałam ze strachu, zatracając się w myślach, kiedy obudzi się mój ukochany syn...  Przez wiele dni Dominik nie reagował na żadne bodźce. Każda próba odłączenia od respiratora kończyła się niepowodzeniem. Zaczęłam tracić nadzieję. Patrzyłam na moje dziecko i nie mogłam sobie wyobrazić, że mogłoby go zabraknąć… 1 stycznia stał się CUD – mój syn zaczął sam oddychać! Z każdym następnym dniem coraz bardziej walczył. Stopniowo zaczęły się pojawiać pierwsze reakcje, zaciśnięcia dłoni, a później nawet słowa. Dziś Dominik przebywa na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie pełen motywacji walczy o powrót do zdrowia. Chociaż początkowe rokowania były złe, okazuje się, że intensywna rehabilitacja może sprawić, że mój syn odzyska sprawność! Już pierwsze tygodnie terapii przyniosły ogromne postępy. Dominik odpowiada na pytania, kiwa znacząco i przecząco głową, a także zaczyna przypominać sobie podstawowe fakty z życia. Nadal jednak zmaga się z dużym obrzękiem mózgu… Jest pacjentem wyłącznie leżącym. Poza wymagającą rehabilitacją, bardzo potrzebuje także naszej bliskości. Pęka mi serce, ponieważ widuję go wyłącznie w weekendy. Chciałabym spędzać z nim każdą chwilę... Niestety, nie możemy pozwolić sobie z mężem, aby chociaż jedno z nas zrezygnowało z pracy. Wiem, że pobyt w specjalistycznym ośrodku to dla Dominika jedyna szansa, niestety koszty mocno obciążają domowy budżet. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie.  Mój syn całe swoje dotychczasowe życie angażował się w pomoc innym – dziś sam potrzebuje wsparcia. Wierzę, że z pomocą ludzi o dobrym sercu jego los się odmieni i odzyska utraconą sprawność. Z góry dziękuję za okazaną pomoc!  Mama Dominika

43 653,00 zł ( 27.91% )
Still needed: 112 730,00 zł
Mateusz Relidzyński
Mateusz Relidzyński , 22 years old

Jedna chwila, która zmienia wszystko... Pomagamy Mateuszowi!

W życiu naszej rodziny wydarzyła się ogromna tragedia i w związku z tym rozpaczliwie prosimy Was wszystkich o pomoc. Nasz najstarszy syn Mateusz, do 27 maja był szczęśliwym i pełnym życia 19-latkiem. Niestety ten dzień zmienił wszystko, zarówno w jego życiu, jak i w życiu naszej rodziny. Mateusz miał wypadek, w którym doznał poważnego urazu kręgosłupa. Diagnoza załamała nas wszystkich… Nasz syn doznał poważnego urazu kręgosłupa w trzech miejscach – musiał przejść ciężką i skomplikowaną operację. Dodatkowo ma uszkodzony mostek, który także wymaga operacji. Jego lewy bark jest wybity. Każdy ruch lewą ręką sprawia mu ból. W celu ułatwienia mu oddychania, podłączony ma tlen przez nos. Prawa ręka także została uszkodzona – poprzez porażenie prądem występują na niej liczne rany. Aktualnie Mateusz przebywa w  szpitalu w Siemianowicach Śląskich który specjalizuje się w leczeniu poważnych poparzeń jakie ma Mateusz – I/II/III stopnia. Mamy nadzieję, że ta zmiana pomoże Mateuszowi okiełznać poparzenia i będzie mógł kontynuować dalsze leczenie pod kątem reszty dolegliwości oraz jego stan zdrowia pozwoli na rozpoczęcie rehabilitacji. Każdy, kto zna Mateusza, wie, że zawsze mógł na niego liczyć, nie tylko rodzina, ale także przyjaciele czy znajomi. Mateuszowi jest teraz niewyobrażalnie ciężko fizycznie i psychicznie. Naszej rodzinie również. Jesteśmy pozostawieni sami sobie, więc zwracamy się do wszystkich dobrych serc o pomoc. 25 lipca Mateusz będzie obchodzić dopiero swoje 20. urodziny! W tym roku ukończył technik, napisał egzamin maturalny, a w czerwcu miał przystąpić do egzaminów zawodowych. Po tych ważnych wydarzeniach planował podjąć pracę, by zrealizować swoje marzenie – swój pierwszy samochód. Jedna niefortunna sytuacja zmieniła jego całe życie… Dlatego całą naszą rodziną zwracamy się z serdeczną prośbą o wsparcie dla Mateusza, aby mógł ponownie cieszyć się życiem. Dajmy mu nadzieję na lepsze jutro!  Każda pomoc, każda wpłata na zbiórkę ma ogromne znaczenie. Mateusz będzie potrzebował kosztownej specjalistycznej rehabilitacji, leków przeciwbólowych, łóżka rehabilitacyjnego, wózka inwalidzkiego, ale również przystosowania domu do jego obecnego stanu. Za Waszą pomoc w imieniu naszej rodziny oraz w imieniu Mateusza dziękuję z całego serca. Rodzice wraz z młodszym bratem Jakubem ➤ Mateusza można także wspierać poprzez licytacje na Facebook'u

81 863,00 zł ( 27.88% )
Still needed: 211 755,00 zł
Hubert Wójcik
Hubert Wójcik , 18 years old

Nastolatek, który marzy o tym, by być samodzielnym...

Gdyby nie Wy... Dziękujemy za każdą dotychczasową pomoc. Odmieniła życie Huberta! Dziś potrzebujemy, abyście z nami zostali... Hubert od urodzenia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym i jego skutkami m.in. czterokończynową spastyką mięśni. Jego marzenia są bardzo przyziemne — być jak rówieśnicy, móc więcej, być sprawniejszym i bardziej samodzielnym... Tak niewiele, a jednak!  Hubert nie wie, co to znaczy być zdrowym. Jeszcze nigdy nie poznał, jakie to cudowne uczucie móc bez przeszkód poruszać się na własnych nogach. Chłopak od urodzenia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym czterokończynowym i walczy z przeciwnościami, aby utrzymać jak największą sprawność... Dzięki dotychczasowej intensywnej rehabilitacji porusza się przy pomocy trójnoga. Pojawiła się szansa i kwalifikacje do wzięcia udziału w turnusie dlatego potrzebujemy środków na pokrycie kosztów.  Widzimy jak systematyczna i regularna praca wpływaj na jego sprawność. Cały czas tli się w nas nadzieja, że przyjdą dla niego lepsze dni. Właśnie dzisiaj przychodzi szansa na poprawę, właśnie dzisiaj jest ten czas, aby coś zmienić.  Proszę, pomóż nam walczyć o Huberta. To młody chłopiec, który dźwiga w swoim życiu już zbyt wiele, dajmy mu odetchnąć... Turnus, na który się zakwalifikował już 7 maja, potrzebujemy zebrać środki, aby opłacić jego pobyt!  Tata    

2 369,00 zł ( 27.83% )
Still needed: 6 142,00 zł
Rafał Beer
Rafał Beer , 39 years old

By odzyskać życie sprzed wypadku!

Od dziecka marzyłem o podróżach. Chciałem zwiedzać świat, poznać nowe kultury. Niestety nieszczęśliwy wypadek zabrał moją sprawność, a moje wszystkie plany legły w gruzach…  Po skończeniu pełnoletności wyjechałem pracować w Holandii. 12 listopada 2007 to dzień, którego nigdy nie zapomnę. Miałem tylko wprowadzać nowego pracownika, a skończyłem na stole operacyjnym. Podczas szkolenia przejechał mi dwa razy wózkiem widłowym po lewej nodze. Doznałem licznych obrażeń i zmiażdżenia. Przez rok przeszedłem ponad 10 poważnych operacji ratowania kończyny. W ciągu kolejnych miesięcy odbyły się najpoważniejsze próby rekonstrukcji.  Podczas jednej z operacji konieczne było ponowne złamanie nogi, podczas kolejnej przeszczep skóry... Każdy taki zabieg wiązał się z naprawdę silnym bólem. Tylko morfina była środkiem, który choć trochę pomagał przetrwać ten ciężki czas. Podczas jednej z wizyt w szpitalu lekarze przekazali mi bardzo złe wieści - zaatakowała mnie gangrena, czyli zakażenie tkanki. W konsekwencji doszło do martwicy, a amputacja była jedynym wyjściem. To właśnie wtedy okazało się że nogi nie da się uratować...  Ciężko było mi uwierzyć w to co się stało. Załamałem się - wszystkie wydarzenia były dla mnie wielką traumą. Ostatecznie popadłem w ciężką depresję, z której pomogli mi wyjść najbliżsi. Utrata nogi spowodowała, że nie mogłem już pracować i w związku z tym wróciłem do Polski.  Przez kilkanaście lat poruszałem się dzięki protezie, którą otrzymałem jeszcze w Holandii. Taki sprzęt zużywa się bardzo szybko. Moja proteza właśnie się rozpadła. Na domiar złego  kilka dni temu obciążyłem sobie kostkę zdrowej nogi oraz uszkodziłem ścięgno. Część kończyny bardzo spuchła co znacznie utrudnia mi możliwość poruszania. Jestem teraz uzależniony od pomocy najbliższych osób. Cieszę się, że moi rodzice, to osoby, na które zawsze mogę liczyć.  Oprócz problemów z nogami choruję jeszcze na serce i nadciśnienie. Wydaję miesięcznie naprawdę wysokie kwoty na lekarstwa, a pozostała suma z ledwością wystarcza na moje skromne potrzeby życiowe. Kochałem chodzić, zwiedzać, podróżować i odkrywać nieznane. Mimo trudności losu starałem się pozostawać aktywny fizycznie. Często uprawiałem sport, grałem w piłkę nożną, siatkówkę, jeździłem na rowerze. Byłem również w związku z dziewczyną, z którą planowałem wspólną przyszłość. Niestety wypadek zweryfikował te plany.  Sięgając pamięcią wstecz, bardzo tęsknię za możliwością bycia niezależnym w poruszaniu się. Bez nowej protezy jestem ciężarem dla mojej rodziny i bliskich. Proszę, pomóż mi ich odciążyć i sprawić, że moja codzienność będzie dużo bardziej komfortowa!  Rafał

15 248,00 zł ( 27.81% )
Still needed: 39 572,00 zł
Dorota Gromniak
Urgent!
11 days left
Dorota Gromniak , 42 years old

WZNOWA❗️Jestem mamą i żoną – chcę żyć i muszę walczyć!

Gdy myślałam, że najgorsze już za mną – choroba wróciła! Walczę z rzadkim złośliwym nowotworem, lecz nie zamierzam się poddawać. Każdego dnia staram się wierzyć, że czeka na mnie lepsza przyszłość. Jednak nie poradzę sobie bez wsparcia… Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc.   Wszystko zaczęło się w 2022 roku. Na moim przedramieniu pojawił się guzek, który zaczął rosnąć. Lekarz skierował mnie na biopsję. Wynik był dla mnie szokiem… Czekał mnie zabieg. Dopiero badanie histopatologiczne ostatecznie potwierdziły diagnozę. Wtedy nie było złudzeń, że to nowotwór tkanek miękkich o wysokim stopniu złośliwości, który jest ciężki do leczenia. Przeszłam wycieńczającą radioterapię i liczyłam, że choroba się wycofa. Niestety, tak się nie stało… Zamiast tego pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych, które są bardzo rzadkie przy takim przypadku. Nie dość, że mam rzadki nowotwór, to jeszcze nietypowe przerzuty… Chemioterapia nie przyniosła efektu – komórki nowotworowe tego typu mają dużą odporność na leki. Lekarze wówczas podjęli decyzję o przyspieszeniu operacji.   Kolejna radioterapia – długa i bardzo mocna, dała mi nadzieję. Niestety, pół roku później przyszła kolejna WZNOWA i znów konieczna była operacja. Nie wiem co, będzie dalej. Czekam na decyzję lekarzy. Muszę jednak zrobić wszystko, by pokonać tę bezlitosną chorobę. Potrzebuję wspomagającego leczenia i immunoterapii, by mieć jak największe szanse. By w końcu raz na zawsze pokonać nowotwór.   Rodzina jest dla mnie wszystkim. Mam dwie nastoletnie córki, wspierającego męża, przyjaciół, swoje pasje, plany i marzenia. Lubię aktywnie spędzać czas i chcę cieszyć się życiem, dlatego proszę o pomoc w tej trudnej walce. Nawet najmniejsza wpłata na znaczenie. Będę Wam ogromnie wdzięczna za okazałą pomoc.  Dorota ➡️ Licytacje dla Doroty

53 233,00 zł ( 27.79% )
Still needed: 138 257,00 zł
Barbara Mrozek
Barbara Mrozek , 3 years old

Mała Basia i lawina diagnoz❗️Potrzebne wsparcie❗️

Jesteśmy wdzięczni za dotychczasową pomoc i prosimy o okazanie serca kolejny raz dla naszej Kruszynki! Bez pomocy Darczyńców nie udałoby nam się zakupić pionizatora i aparatów słuchowych. Nie jesteśmy w stanie wyrazić, jak wiele dla nas zrobiliście. Nasza historia: Dzień, w którym dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami, był jednym z najpiękniejszych w naszym życiu. Nie potrafiłabym nawet przelać na słowa radości, która towarzyszyła nam w wyczekiwaniu na narodziny naszej ukochanej Basi. Niestety, już w trakcie ciąży usłyszeliśmy słowa, które wzbudziły w nas ogromny niepokój. Podczas badań prenatalnych u córeczki zdiagnozowano guzy w serduszku. Później dowiedzieliśmy się od lekarzy, że jest to jeden z objawów rozwijającego się stwardnienia guzowatego, bardzo rzadkiej choroby uwarunkowanej genetycznie. Nasz świat stanął w miejscu… To była wiadomość, która nagle z pięknych marzeń sprowadziła nas na ziemię. Szok, po którym trudno było nam się otrząsnąć. Nie mieliśmy innego wyjścia niż natychmiast rozpocząć walkę o zdrowie naszej córeczki. Niestety, po czasie pojawiły się kolejne przeciwności. Oprócz stwardnienia guzowatego u Basi stwierdzono równie rzadką i nieuleczalną chorobę – zespół de Grouchy’ego. Do wszystkiego dochodzi jeszcze padaczka, wada wzroku, obniżone napięcie mięśniowe oraz niedosłuch przewodzeniowy.  Basia wkrótce będzie miała 3 latka. Jest wiotka, ma niedosłuch w obu uszach, wadę wzroku, guzy w mózgu, na nerkach, serduszku, problemy z karmieniem i jedzeniem...  Wymaga ogromnego wsparcia w codziennym życiu. Jako rodzice cieszymy się z każdego uśmiechu naszej córeczki. Jej śmiech daje nam siły do dalszego działania i walczymy każdego dnia o nowe umiejętności Basi. Zarówno podczas zabawy jak i w domu podczas zajęć z logopedą, surdologopedą, zajęć sensorycznych i rehabilitacji ruchowej. Oprócz tego Basieńka wymaga wielu sprzętów wspomagających i tym razem prosimy o wsparcie w zakupie tabletu z oprogramowaniem do komunikacji, opłaceniu zajęć rozwojowych, diagnostyki i leków. Koszt jest ogromny i sami nie damy rady zebrać potrzebnej kwoty. Dotychczasowe działania przynoszą efektu – Basia zaczęła samodzielnie siadać, je doustnie... Bardzo prosimy Was o wsparcie. Nie możemy zaprzepaścić tak ogromnej szansy na sprawność naszej córeczki! Rodzice Basi

8 863,00 zł ( 27.77% )
Still needed: 23 052,00 zł
Michał Dziedzic
Michał Dziedzic , 11 years old

Małe życie jest piekłem bólu❗️Operacja to dla Michałka jedyny ratunek - pomocy!

Cierpienie niszczy życie małego Michałka! Ból kończy każdy dzień, sprawia, że nieprzespane są też noce... Bolą potwornie nóżki, bolą stawy, a chore ciało Michałka krzyczy.o ratunek! Operacja jest jedynym ratunkiem - prosimy, pomóż! Mama Michała - Edyta: Każdy dzień mojego dziecka kończy się bólem... Boli w ciągu dnia, boli wieczorem, rano... W nocy nie śpimy - Michałkowi dokucza przeszywający ból stawów. Rano synek ma bardzo duży problem, żeby wstać na własne nogi. Musi się najpierw ostrożnie rozruszać, aby nie zacząć dnia od bolesnego w skutkach upadku na podłogę. Ręce oraz nogi nie pracują prawidłowo... Upadając, nie jest w stanie ochronić się rękami. Od krzywego kręgosłupa bolą też plecy. Misiek musi położyć się do łóżka kilka razy dziennie, aby odpocząć. Gdy byłam w trzecim miesiącu ciąży, lekarz powiedział, że widzi u dziecka wiele nieprawidłowości… Nie dawał mi szans, że moja ciąża przetrwa. Że Michałek przeżyje. Nie chciał dać mi nawet terminu porodu… Z czasem usłyszałam od lekarzy, że nie widzą rąk i nóg... Synek bardzo mało poruszał się w brzuchu, więc twierdzono, że po urodzeniu będzie dzieckiem leżącym. Ciąża nie była pięknym czasem, była koszmarem. Płakałam przez cały czas. Nie mogłam się pogodzić z tym, że moje dziecko urodzi się chore… Bałam się o synka i o jego przyszłość, zastanawiałam się, co z nim będzie, czy da sobie radę? Lęk rósł z każdym dniem, ale tak samo moja miłość. Nie zwątpiłam w to, że synek przeżyje. Michałek przyszedł na świat 24 października 2013 roku. Leżał nieruchomo, ruszał tylko oczkami… Niczym więcej. Lekarze stwierdzili mnogie wady układu kostno – szkieletowego, wiotkość mięśni oraz wadę serca. Nie dawali szans na to, że będzie kiedykolwiek sam chodził, a nawet, że podniesie sobie sam kubek i się z niego napije. Radzili mi pogodzić się z rzeczywistością. Od razu odpowiedziałam lekarzom, że tak nie będzie, że się mylą. Gdy tylko wyszliśmy ze szpitala, rozpoczęła się walka o lepsze jutro Michała. Synek od ósmego tygodnia życia był intensywnie rehabilitowany. Robiliśmy wszystko, aby wzmocnić jego mięśnie, miał zakładane gipsy oraz ortezy na ręce i nogi, wykonywane na specjalne zamówienie. Miał zaledwie cztery miesiące, gdy przeszedł skomplikowaną operację jelit... Był w stanie agonalnym, ledwo uratowano mu życie. Jelita na szczęście podjęły pracę, ale przez kolejne dwa lata Michał zmagał się z powikłaniami. Nie rósł, nie przybierał na wadze; był to bardzo trudny czas, spędzony głównie w szpitalach, hektolitrach wylanych łez, w wieku 3,5 lat Michał postawił pierwsze samodzielne kroki.   W końcu doszliśmy do momentu, że synkowi mogła pomóc tylko operacja... Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi udało się uzbierać na pierwszy etap leczenia w Paley European Institute. W sierpniu 2018 roku Michał przeszedł skomplikowaną operację rekonstrukcji stawów kolanowych oraz prawego biodra. Następnie nóżki goiły się piętnaście tygodni w gipsach. Potem synek był intensywnie rehabilitowany, nawet kilka razy dziennie; niestety sprawiało mu to dużo bólu i cierpienia, polało się wiele łez. Uczył się stawiać pierwsze kroki, używać swoich nowych kolan. To sprawiło, że dostał szanse na lepsze życie - przede wszystkim zniknął chroniczny ból kolan, który odbierał mu chęć do życia. Zaczął oglądać świat z takiej perspektywy, co inne dzieci, co zapoczątkowało ogromny skok w jego rozwoju. Niestety, ze względu na złożoną wadę układu kostnego synka trzeba było zmienić kierunek operacji... Staw biodrowy wymagał natychmiastowej naprawy. Nie udało się wykonać założonego planu - nie zostały naprawione stawy skokowe oraz stopy. Michał rośnie, staje się cięższy, co obciążą źle zbudowane stawy oraz niepoprawnie ułożone stopy. To sprawia, że nóżki bardzo bolą. Dodatkowo trzeba wzmocnić kolana, które również rosną i wymagają poprawy. Konieczna jest kolejna operacja. Od samego początku życie Michałka to nieustająca walka o jego sprawność i zdrowie. Synek nie wie, co to beztroskie, wesołe, kolorowe dzieciństwo. Intensywna rehabilitacja, kontrole, badania, pobyty w szpitalach oraz ból stawów - to wszystko sprawia, że  Michałkowi ucieka beztroska dzieciństwa... Coraz częściej zadaje pytania, dlaczego ma takie nóżki i rączki, oraz wiele innych. We wrześniu Michał rozpoczął naukę w pierwszej klasie, nawiązał nowe przyjaźnie. Niestety, przez kumulacje problemów zdrowotnych, bóle i ogólne zmęczenie, musiał przejść na nauczanie indywidualne w domu. Przez chorobę nie może chodzić do szkoły razem z innymi dziećmi, nie ma kontaktów społecznych, których tak bardzo potrzebuje... Znów muszę prosić o pomoc, bo mój synek cierpi... Koszt operacji to ponad 160 tysięcy złotych plus rehabilitacja, sprzęt do pionizacji, ortezy, konsultacje i wizyty specjalistyczne.  Mimo że kwota jest wysoka, musimy ją uzbierać - tu chodzi o życie i zdrowie małego dziecka, które na starcie musiało zmierzyć się z potężną niesprawiedliwością losu. Na szczęście Zabieg zostanie przeprowadzony przez doktora Feldmana oraz zespół lekarzy z Paley European Instytute w Warszawie, nie musimy wyjeżdżać do USA, co znacznie zmniejszyło koszty leczenia Michałka. Wciąż jednak są ogromne.. Choroby Michała nie da się wyleczyć, ale dzięki operacjom można znacznie poprawić jego życie. Michał będzie mógł sam się przemieszczać. Będzie samodzielnym chłopcem, a w przyszłości mężczyzną. Przede wszystkim - i co najważniejsze - będzie żył bez bólu i cierpienia, które obecnie zamienia jego życie w koszmar. Proszę, spraw, aby tak się stało.

73 325,00 zł ( 27.76% )
Still needed: 190 731,00 zł
Oliwka Sroka
Oliwka Sroka , 13 years old

❗️Mała Oliwka potrzebuje pomocy - Twoje wsparcie jest na wagę przyszłości!

Nasza córeczka Oliwka ma 11 lat. Cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce czterokończynowe. Potrzebny jest jej specjalny sprzęt, który pomoże jej chodzić i utrzymać prawidłową postawę... Niestety - NFZ i PCPR dofinansują go tylko częściowo. Resztę musimy zapłacić sami, dlatego prosimy o pomoc! Córeczka marzy o tym, by kiedyś zatańczyć i iść do koleżanek na własnych nogach... Oliwka jest naszym trzecim dzieckiem... Jest też naszą księżniczką i oczkiem w głowie, bo ma dwóch starszych braci. Teoretycznie urodziła się jako zdrowa dziewczynka... Nikt nie dostrzegł, jak poważnie jest chora. Rozwój Oliwki wzbudzał nasz niepokój... Córeczce szło to wolno, zbyt wolno. Uspokajano nas, że może taka jej uroda, że może po prostu później zacznie siadać... Wciąż nie było jednak dużych postępów, a nasz nie opuszczał strach. Kiedy córeczka miała 9 miesięcy, zaczęło się usilne poszukiwanie odpowiedzi, co jej jest? Trafiliśmy do neurologa. To od niego otrzymaliśmy diagnozę, która była dla nas szokiem... Dziecięce Porażenie Mózgowe... Z czasu po diagnozie mało co pamiętamy, poza tym, że ciągle płynęły łzy. Zaakceptowanie choroby córci nie było łatwe. Od razu trzeba było szukać rehabilitacji. Od tego momentu zaczęła się dramatyczna walka o zdrowie i sprawność córeczki... "Wujkami" i "ciociami" naszej córeczki stali się neurolog, rehabilitant, ortopeda, okulista oraz logopeda i psycholog... Do tego ciągła rehabilitacja, na której Oliwka płakała wniebogłosy, aż serce pękało. Nasza walka trwa do dziś. Jeździmy na turnusy rehabilitacyjne. Oliwka ma ostrzykiwane ręce i nogi toksyną botulinową... Ma za sobą również zabieg fibrotomii. Codziennie jest rehabilitowana. Do wspomagania rehabilitacji służy sprzęt: ortezy na nóżki pionizator, trójnogi, wózek i wiele innych sprzętów, które w międzyczasie są potrzebne. Potrzeba wiele czasu i cierpliwości, aby osiągnąć efekty, które nie wszyscy dostrzegą. Oliwka chodzi dziś trochę przy balkoniku, a trochę z naszą pomocą.  Dzięki pomocy dobrych ludzi mamy coraz więcej efektów. Dało nam to siłę do dalszych starań.  Chcemy, by rozwijała się dalej i zdobywała nowe osiągnięcia. Niestety, aby tak było, potrzebny jest nam sprzęt - pionizator, żeby córeczka mogła rozciągać mięśnie i zachować postawę pionową. Dzięki ćwiczeniom Oliwka ma szansę chodzić bez niczyjej pomocy... Z niecierpliwością czekamy na ten moment. Córeczka jest bardzo mądrą, dzielną i pogodną dziewczynką, która rzadko narzeka, chociaż widać czasem, że jest jej smutno. Bardzo lubi prace plastyczne, śpiew i taniec... Ten ostatni jest jej marzeniem. Tak bardzo chciałaby kiedyś zatańczyć i pójść do dzieci samodzielnie... My również o tym marzymy. Bardzo pragniemy też tego, żeby mogła kiedyś być bardziej samodzielna, chociaż wiemy, że to długa droga. Jeśli możesz i chcesz nam pomóc i tym razem, to będziemy wdzięczni bardzo za każdą złotówkę. Rodzice Oliwki

2 654,00 zł ( 27.71% )
Still needed: 6 921,00 zł