Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Borysewicz
Urgent!
Dorota Borysewicz , 47 years old

PILNE❗️Rak zabiera życie matki - potrzebna pomoc, by uratować Dorotę!

PILNE! Mama walczy o życie! Kluczowy jest tu czas - Dorota ma raka piersi, co 3 tygodnie musi przyjmować dawkę leku, który daje jej szansę pokonać nowotwór! Znaczenie ma każdy dzień, dlatego prosimy o Twoją pomoc! Mam na imię Dorota, mam 45 lat - jestem matką, która właśnie walczy o życie na oddziale onkologii... Niedawno podczas rutynowej kontroli lekarskiej zawalił się mój świat. Z osoby bardzo aktywnej, zdrowej, z mnóstwem planów oraz pomysłów na przyszłość, stałam się pacjentką stającą do walki z chorobą, której chyba wszyscy najbardziej się boimy – rakiem. Podczas badania mój ginekolog wyczuł w prawej piersi guza. Bardzo się bałam, ale żyłam nadzieją, że może nie będzie to zmiana złośliwa... Niestety po dalszych badaniach dostałam diagnozę – rak HER2-dodatni III stopnia naciekowy. Nowotwór bardzo agresywny, błyskawicznie się rozwija i daje przerzuty... Zaczęła się walka o moje życie. Strach. Tysiące pytań i obaw, co ze mną będzie... Wiem, że mam mało czasu, aby podjąć leczenie, które daje mi największe szanse na uwolnienie się od raka... Które daje szansę na ratunek. Guz szybko się pomnaża, jest bardzo agresywny i potrzebna jest natychmiastowa reakcja. Wraz z diagnozą przyszły kolejne dramatyczne wieści - niestety nie kwalifikuję się do refundacji leku, który bardzo zwiększyłby moje szanse na wyleczenie. Lek ten byłby refundowany tylko w przypadku przerzutów do węzłów chłonnych. Informacja ta była dla mnie druzgocąca. Z jednej strony dziękuje Bogu, że guz został wykryty w momencie, kiedy nie mam jeszcze przerzutów do innych narządów, z drugiej strony to paradoks - zamknęło mi to drogę do skuteczniejszej i pewniejszej terapii.  Za lek muszę zapłacić sama. Jedna dawka to koszt prawie 11 tysięcy złotych! Potrzebuję 6 dawek, które mam przyjmować co 3 tygodnie. Potem czeka mnie operacja, a po niej kolejne 6 dawek leku. Z własnych oszczędności pokryliśmy koszt pierwszej dawki leku, którą przyjęłam w zeszłym tygodniu. Do kolejnego cyklu chemioterapii zostały mi dwa tygodnie, do których muszę zebrać kolejne pieniądze, potem kolejne i kolejne… Do przerażenia, związanego z chorobą i walką o życie, doszedł kolejny strach - skąd wziąć pieniądze na ratowanie życia? Nie mamy pieniędzy, aby sami zapłacić za moje leczenie... Żyję w ogromnym stresie, bo wiem, że nie mogę opóźnić podania kolejnej dawki. Najistotniejszy jest czas. Jeżeli uda mi się ukończyć zalecaną przez lekarzy terapię, moje rokowania są optymistyczne. Mam szansę na całkowite wyleczenie i odzyskanie mojego dawnego życia... Na spędzenie wielu szczęśliwych lat z moją rodziną, dziećmi i przyjaciółmi. Jestem mamą, mam tyle do zrobienia, chcę żyć! Jeżeli ktoś jest w stanie wesprzeć mnie nawet najmniejszą kwotą, będę bardzo wdzięczna! Każda złotówka jest nie na wagę złota, lecz życia... Dorota  

35 650,00 zł ( 28.2% )
Still needed: 90 733,00 zł
Olga Jedrzejak
Olga Jedrzejak , 14 years old

Tragedia przed domem❗️Olgę potrącił samochód... Teraz grozi jej PARALIŻ – pomocy❗️

30 września 2022 roku – dzień zaczął się jak jeden z wielu. A gdy się kończył, był już najgorszym dniem naszego życia… W drodze ze szkoły, już przy samym domu rodzinnym, moją 12-letnią córeczkę Olgę potrącił samochód! Tego szoku nie da się opisać… W wyniku wypadku Olga doznała urazu wielonarządowego: wielokrotnego złamania kręgosłupa w odcinku szyjnym i złamania podstawy czaszki, złamania żeber i mostka, odmy płucnej, krwiaka wątroby i uszkodzenia tętnicy kręgowej. Najgorszy jednak okazał się uraz głowy – w jego efekcie doszło do wielokrotnego udaru mózgu… Do tego wodogłowie, niewydolność oddechowa, niedowład czterokończynowy. Olga przeżyła śmierć kliniczną… Traciłam córeczkę, nie wiedziałam, czy z tego wyjdzie… To był koszmar. Po wypadku Olga helikopterem została przewieziona do szpitala we Wrocławiu. Tam przez wiele tygodni lekarze walczyli o jej życie! Mieliśmy być przygotowani na wszystko. Także na najgorsze… Ale Olga pokazała, że bardzo chce tu zostać! Po miesiącu wybudziła się ze śpiączki, ale wciąż pozostawała podłączona do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. Przeszła bardzo skomplikowaną operację zespolenia głowy z szyją oraz założenia zastawki komorowo-otrzewnej. Walczyła… Po prawie 2 miesiącach od wypadku Olga została wypisana ze szpitala w pełnym logicznym kontakcie z otoczeniem! To było jak cud. Niestety, wciąż z niedowładem czterokończynowym i rurką tracheotomijną, bez której nie mogła oddychać. Od 28 listopada 2022 roku Olga przebywa w prywatnym Ośrodku Rehabilitacji Funkcjonalnej w Krakowie. Przez ten czas poczyniła znaczne postępy w rehabilitacji. Obecnie zaczyna stawiać pierwsze samodzielne kroki!  Niestety największą przeszkodą w dalszym powrocie do sprawności jest koszt rehabilitacji, który wynosi aż 25 000 miesięcznie. Nie mamy już więcej środków, by opłacać walkę córeczki o powrót do zdrowia, dlatego jesteśmy tu i bardzo prosimy o pomoc! Olga to waleczna dziewczyna i pozytywnie uparta, która nie daje za wygraną i chce wrócić do pełnej sprawności i kontynuować swoją pasji, jaką jest jazda konno. Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie Olgi w powrocie do pełnej sprawności. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy!

91 106,00 zł ( 28.19% )
Still needed: 232 065,00 zł
Maciej Krawczyk
Maciej Krawczyk , 39 years old

Wypadek zabrał mu sprawność! Pomagamy Maciejowi!

Mam na imię Maciek i mam 38 lat. Do października 2021 roku żyłem normalnie - pracowałem, byłem zdrowy i szczęśliwy. Ale wtedy wydarzyła się tragedia… Wracając motorem z pracy, źle się poczułem. Chciałem zjechać z drogi… Nagle ocknąłem się, gdy mój motor był kilka metrów przede mną, a ja miałem uszkodzoną nogę. Zdezorientowany i pełny adrenaliny wsiadłem na motor i dotarłem do domu. Gdy się w nim znalazłem, nagle poczułem ogromny ból i musiałem wezwać pogotowie. Okazało się, że złamałem kość piszczelową. Konieczna była operacja. Początkowo miałem problem ze znalezieniem szpitala, który podjąłby się jej przeprowadzenia... Tydzień chodziłem ze złamaną nogą! Na szczęście, w końcu przeszedłem operację. Trwała ona aż 3,5 godziny! Myślałem, że to koniec moich problemów. Nic bardziej mylnego... Kilka miesięcy po wypadku, zaczęły się u mnie pojawiać omdlenia, a także silne bóle pleców i głowy, które trwają do dziś. Trafiłem do neurochirurga. Okazało się, że mam pęknięty jeden z kręgów! Moja sprawność na tyle ucierpiała, że w lutym tego roku spadłem ze schodów i złamałem obojczyk. Po wyciągnięciu śrub i blaszek nie mam też czucia w zoperowanej nodze... Obecnie jedynym ratunkiem jest dla mnie operacja neurochirurgiczna pleców. Pozwoli to pozbyć się bólu i w końcu spróbować wrócić do normalnego życia. Przez wypadek przestałem pracować, właśnie skończył mi się zasiłek rehabilitacyjny... Jest mi naprawdę ciężko. Koszty operacji znacznie przekraczają moje możliwości, dlatego bardzo proszę Was o wsparcie. Bardzo chciałbym wrócić do życia sprzed wypadku, normalnie pracować... Maciej

6 880,00 zł ( 28.11% )
Still needed: 17 589,00 zł
Pawełek Pawłowski
Pawełek Pawłowski , 4 years old

Operacje i rehabilitacja – to jedyny sposób, aby Pawełek lepiej widział!

Pawełek razem ze swoją siostrą bliźniaczką bardzo śpieszyli się, aby mnie poznać. Urodzili się zbyt szybko, a wcześniactwo zostawiło swoje piętno na synku.  Najbardziej ucierpiał narząd wzroku. Lekarze dokonali wielu rozpoznań: niedowidzenie głębokie i zez oka lewego, nadwzroczność i niezborność obu oczu.  W listopadzie Pawełek przeszedł operację wzroku, która miała zlikwidować zeza. Niestety jeden zabieg nie wystarczy. Lekarze potwierdzają, że potrzebnych będzie jeszcze wiele operacji.  Teraz najważniejsza jest rehabilitacja, która pomoże utrzymać efekty pooperacyjne. Niestety jej cena jest zbyt wysoka… Znalazłam się więc w trudnej sytuacji: pragnę pomóc mojemu dziecku, ale posiadam niewystarczające środki finansowe.  Proszę, pomóż mi uleczyć oczy mojego synka. To mały chłopiec, którego czeka jeszcze wiele operacji i wyrzeczeń. Tylko razem sprawimy, że jego zmysł wzroku zacznie działać prawidłowo.  Małgorzata, mama

4 478,00 zł ( 28.06% )
Still needed: 11 480,00 zł
Marta Spadik
Marta Spadik , 3 years old

Lista diagnoz zdaje się nie mieć końca... Pomóż w walce o Martusię!

Martusia robi postępy! Tym chciałabym zacząć i podziękować Wam za wsparcie w poprzednich zbiórkach. Dzięki Waszej pomocy udało się nam wyleczyć zęby córeczki. Dodatkowo Martusia zaczęła mieć pełną kontrolę głowy, dużo większą ruchliwość i kontrolę własnego ciała. Robi postępy, ale ciągle powolne...  Jeszcze w czasie ciąży wszystkie wyniki badań wychodziły prawidłowe. Niestety, już w pierwszych chwilach po przyjściu na świat u Marty zdiagnozowano wadę serca i liczne dysmorfie, czyli nieprawidłowości w budowie ciała. Życie naszej córeczki było zagrożone, a rokowania niepewne. Pierwsze sześć tygodni Martusia spędziła w szpitalu, zupełnie sama, bo był akurat środek pandemii. Tęskniliśmy za nią i strasznie baliśmy się o jej zdrowie.  Badania wykazały, że córeczka ma kariotyp XY pomimo fenotypu żeńskiego oraz poważną, nietypową wadę genetyczną. W praktyce oznacza to, że jej rozwój jest mocno opóźniony, a ogromną część życia Martusia musi spędzić na dalszej diagnostyce, leczeniu i rehabilitacji. Pomimo upływu lat Martusia to rozwojowo dalej 5-miesięczny bobas – nie siedzi, nie stoi, obraca się i turla. Zaczęła utrzymywać kontakt wzrokowy, wodzić wzrokiem, uśmiechać się na nasz widok. Więcej reagować na to co się dookoła niej dzieje. Reaguje na swoich terapeutów. Zrobiła się bardziej świadoma. Z rehabilitacjami dążymy do siadu i dalszych funkcji.  W terapii logopedycznej walczymy ze wzmożonym napięciem w obrębie całej jamy ustnej, twarzy i głowy. Kluczowa jest także praca nad funkcjami takimi jak gryzienie czy przesuwanie pokarmu językiem – mam nadzieję, w końcu ruszymy z normalnym jedzeniem. To największa praca, jaka czeka nas w najbliższym czasie. Niestety, o komunikacji ze strony Marty na razie nie ma mowy. Nie mówi, komunikuje się płaczem.  Ciągle diagnozujemy niedosłuch. Nie wiemy, jak duży jest, ale wiemy, że na pewno w przyszłości czekają ją aparaty. Padaczka Marty jest na szczęście opanowana, serduszko zdrowe, niedoczynność tarczycy na kontrolowanym poziomie. W przyszłym roku czeka nas operacja wycięcia gonad a jeszcze w tym ponowne naprawianie zębów i pozbywanie się próchnicy. To jeden z największych kosztów, jakie musimy ponieść. Z racji mocno opóźnionego rozwoju być może niedługo będziemy musieli wyposażyć Martę w ortezy i pionizator tak, by stymulować jej organizm do prawidłowych wzorców i dalszego rozwoju. Dzięki Waszemu wsparciu będziemy w stanie zapewnić Marcie stałą terapię fizjoterapeutyczną, logopedyczna, prywatne wizyty lekarskie oraz potrzebne zaopatrzenie medyczne, które pomimo refundacji często wymagają dopłaty. Aktualnie największym i najdroższym wyzwaniem będzie pozbywanie się próchnicy. Prosimy, wesprzyjcie nas w walce o Martusię. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze malutką dziewczynką – możemy wypracować najwięcej! Z góry dziękujemy Wam za okazane nam serce. Rodzice Martusi

5 970,00 zł ( 28.05% )
Still needed: 15 307,00 zł
Elżbieta Szumska
Elżbieta Szumska , 74 years old

Straciłam dach nad głową, a stres wywołał udar. Proszę, pomóż mi...

Nazywam się Elżbieta Szumska. Jestem emerytowaną nauczycielką i radną Rady Powiatu Stargardzkiego. Do 12 maja mieszkałam w Stargardzie na osiedlu Trzy Słońca. Tego dnia stała się okropna tragedia… Blok, w którym mieszkałam, zaczął pękać. Cały budynek został ewakuowany i tak w jednej chwili stałam się osobą bez dachu nad głową. A potem było już tylko gorzej... Utrata mieszkania wywołała u mnie olbrzymi stres, na skutek którego 17 maja doznałam udaru niedokrwiennego mózgu. Zostałam jednostronnie sparaliżowana, nie mogę chodzić i sprawnie poruszać prawą ręką. Przed udarem byłam osobą aktywną, prowadziłam samochód, spacerowałam z psem, hobbystycznie malowałam.  źródło: szczecin.wyborcza.pl Obecnie nie potrafię wykonać wielu podstawowych czynności. Utrata sprawności to dla mnie ogromny cios. Nigdy w życiue nie spodziewałam się, że w pewnym momencie moje życie zmieni się tak bardzo, że zrobienie sobie samodzielnie herbaty będzie jak wejście na najwyższy górski szczyt… Pomimo trudności i fizycznych ograniczeń postanowiłam walczyć o zdrowie i ponownie cieszyć się życiem. Odbyłam już rehabilitację w szpitalu w Stargardzie. Obecnie ćwiczę indywidualnie, pod opieką specjalistki. Bardzo chciałabym pojechać na intensywny turnus rehabilitacji ręki i chodu po udarze mózgu do specjalistycznego ośrodka terapeutycznego w Gryficach. Koszt dwutygodniowego pobytu w ośrodku wynosi 4900 zł. Aby móc w pełni wrócić do sprawności potrzebowałabym intensywnej rehabilitacji przez przynajmniej pół roku.  Potrzebną kwotę próbuję zebrać dzięki Wam, gdyż sama nie jestem w stanie ponieść takiego wydatku. Wspominałam, że moją pasją jest malowanie. Teraz uczę się malować lewą ręką, ale chciałabym znów zasiąść przed sztalugą bez bólu. Z myślą, że już wszystko będzie dobrze…  Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się wrócić do moich kochanych farb oraz normalnego życia. Wszystkim tym, którzy wesprą mnie w walce o zdrowie, z całego serca dziękuję! Ela

17 546,00 zł ( 28.04% )
Still needed: 45 008,00 zł
Anna Górna
5 days left
Anna Górna , 28 years old

By wreszcie żyć bez bólu❗️ Proszę o POMOC❗️

Mam na imię Anna. Od kiedy tylko pamiętam, mojemu życiu towarzyszy ból. Stał się przyjacielem, który nie odstępuje mnie na krok. Rodzicem, który mnie wychował... Proszę, pomóżcie mi się od niego uwolnić! Cierpię na malformację żył w prawym udzie. To wrodzone, patologiczne zmiany złożone ze skupisk naczyń układu krążenia, które z czasem powiększają swoje rozmiary. Choć choroba jest ze mną od momentu przyjścia na świat, prawidłową diagnozę usłyszałam późno. Malformacje były już bardzo zaawansowane... Przejechałam nasz kraj wzdłuż i wszerz, by uzyskać pomoc. By wreszcie nie bolało! Bez skutku. Wszyscy lekarze rozkładali ręce...  Pragnę, by moja córka miała zdrową mamę. Chciałabym, by razem ze mną mogła odkrywać świat. Tymczasem, przykryta płaszczem BÓLU, nie mogę być mamą ze swoich marzeń... Nie wiem nawet, co to znaczy żyć normalnie... Po operacji, która odbyła się w marcu zeszłego roku, mój stan dramatycznie się pogorszył. To był jej jedyny efekt... Musiałam zrezygnować ukochanego sportu – jazdy rowerem, ponieważ zwiększa ryzyko powstawania śmiertelnie niebezpiecznych skrzepów.  Choroba, kawałek po kawałku odbiera mi to, co dla mnie ważne. Cierpienie staje się NIEZNOŚNE! Budzę się każdego ranka ze strachem! Czy dzisiaj też będzie tak koszmarnie boleć? Na szczęście, pojawiło się dla mnie światełko w tunelu. W Niemczech znalazłam coś, co pozwala mi przetrwać każdy kolejny dzień. NADZIEJĘ! Udało mi się skontaktować z kliniką, która zgodziła się zawalczyć o moje zdrowie i przeprowadzić operację. Tylko jedna, ogromna przeszkoda stoi na mojej drodze do normalnego życia – pieniądze... Dlatego proszę Was o pomoc! Nie stać mnie na taki wydatek... Każda złotówka i udostępnienie przybliżą mnie do tego, o czym marzę już od czasów dzieciństwa – życia bez bólu. Ania

10 737,00 zł ( 28.03% )
Still needed: 27 561,00 zł
Renata Szewczyk
Renata Szewczyk , 50 years old

Renata walczy z nieuleczalną chorobą❗️Potrzebne wsparcie 🚨

Większość swojego życia poświęciłam na pomoc innym. Od 2018. roku pracuję w szpitalu na oddziale urazowo — ortopedycznym. Wcześniej opiekowałam się dziećmi w domu dziecka, pełniąc funkcję pielęgniarki. Niestety od 12. lat cierpię na nieuleczalną chorobę, która każdego dnia stawia na mojej drodze przeszkody i wyzwania, którym muszę sprostać. Choruję na cukrzycę insulinozależną typu 1. Od początku jestem pod stałą opieką lekarza diabetologa. Walczę, choć nie jest łatwo. W życiu prywatnym jestem mamą wychowującą nieletnią córkę. Dużym udogodnieniem byłoby dla mnie posiadanie pompy insulinowej, dzięki której mogłabym kontrolować poziom cukru we krwi, normalnie funkcjonować i nadal pracować. Niestety taka pompa generuje bardzo wysokie koszty. To aż 26 tysięcy złotych! Sama nie jestem w stanie pokryć tak dużej sumy… Muszę zwrócić się do Państwa z prośbą o wsparcie. Chciałabym możliwie jak najlepiej funkcjonować, opiekować się córką, zapewniać jej odpowiednie warunki. Niestety koszty, które zrzuca na mnie choroba, znacząco wykraczają poza mój budżet. Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje serca i dzięki Wam, ta walka będzie prostsza. Mogę liczyć na Wasze wsparcie? Renata

7 740,00 zł ( 27.98% )
Still needed: 19 920,00 zł
Kacper Świstak
10 days left
Kacper Świstak , 9 years old

Nigdy nie miał łatwo, dzisiaj chcemy go wesprzeć - POMOŻESZ?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, zaraz po porodzie zaczęły się lawino nasze trudności. Myśleliśmy, że rehabilitacja pomoże, niestety... Sytuacja i stan zdrowia Kacpra okazały się o wiele poważniejsze! Z czasem zauważaliśmy różnice w rozwoju, odruchach, umiejętnościach, jakie powinno mieć dziecko w jego wieku, a jakich niestety u niego nie ma. Kacper był rehabilitowany, ale lekarze sugerowali jeszcze badania genetyczne.  Okazało się najgorsze... Sama rehabilitacja nie zmieni naszej sytuacji!  Diagnozy, jakie usłyszeliśmy, dały jasno do zrozumienia – Kacper już zawsze będzie potrzebował leczenia. Stwierdzono m.in. opóźnienie rozwoju psychoruchowego, uogólniona wiotkość, niepełnosprawność intelektualna w stopniu znacznym, brak mowy, hipotonia, zaburzenia behawioralne, cechy dysmorfii, Zespół Wanderburga... I tak zaczęła się nasza walka. Do 7 roku życia mieliśmy refundowaną rehabilitację, dziś zaczynamy wszystko na własny koszt. Kacpi ma zajęcia w przedszkolu, ale później wraca do domu i potrzebuje dalszego wsparcia. Nasz synek potrzebuje pomocy w każdej czynności samoobsługowej. Musi być karmiony, myty, ubierany. Rozumie niewiele, kontakt jest utrudniony. Jego komunikaty werbalne to krzyk i piski. Kacper chodzi, ale jego chód nie jest prawidłowy. Gdy chcemy poruszać się na dłuższe dystanse, zaczyna się kłopot. Z wózka specjalistycznego wyrósł i stał się naprawdę dużym chłopakiem, dlatego przychodzimy prosić o wsparcie.  Potrzebujemy środków na wózek, którym moglibyśmy bezpiecznie transportować syna. Nie jestem już w stanie go nosić, a z kolei nawet niedługie dystanse stanowią dla niego problem. Bardzo potrzebujemy wsparcia... Nasz syn musi być rehabilitowany, musi mieć stałe terapie i zajęcia, które mamy nadzieję, kiedyś przyniosą efekty i choć trochę samodzielności...  Pomożesz nam? Proszę! Mama

14 855,00 zł ( 27.92% )
Still needed: 38 337,00 zł