Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tymek Kłysiak
4 days left
Tymek Kłysiak , 21 months old

Wesprzyj zdrowie Tymka! Nie pozwól, by diagnoza przekreśliła jego szczęśliwe dzieciństwo!

Całą ciążę i pierwsze tygodnie życia Tymka spędziliśmy w błogiej niewiedzy o jego chorobie. Synek urodził się z 10 punktami w skali Apgar, był pulchny, różowy, rozkoszny! Tonęliśmy, zalani uczuciem nieskończonej miłości… Dziś dryfujemy w morzu rozpaczy! W trzecim tygodniu życia Tymusia spokój naszej rodziny runął. Synek był wiotki, przelewał się przez ręce. Jego maleńkie ciało skręcało się w prawą stronę, co powodowało trudności z karmieniem. Rozpoczęliśmy rehabilitację, podczas której stwierdzono wzmożone napięcie mięśniowe. Kamień spadł nam z serca. Pocieszaliśmy się, że to problem, z którym walczy sporo dzieci więc i nasz chłopiec da radę. Niestety, prawdziwa BESTIA nadal tkwiła w ukryciu… Staraliśmy się żyć normalnie. Cieszyliśmy się, że nasza starsza córeczka, Amelcia, nawiązuje relację z braciszkiem. Strach jednak nadal nam towarzyszył… Podczas regularnych badań lekarze obserwowali u Tymka wolniejszy wzrost główki. Dostaliśmy skierowanie do neurologa. Wtedy rozpętało się prawdziwe piekło! Badanie USG główki wykazało zarośnięcie wszystkich szwów czaszkowych i przedniego ciemienia! Byliśmy przerażeni. Słyszeliśmy okrutne diagnozy, które na szczęście szybko obalali kolejni specjaliści. Dopiero w Warszawie dowiedzieliśmy się, co jest przyczyną małogłowia u Tymka. POŁOWICZE MÓZGOWE PORAŻENIE DZIECIĘCE. Od tej pory to te cztery słowa piszą scenariusz naszego życia.  U Tymusia zdiagnozowano też nadwzroczność i zeza zbieżnego. Lekarze powiedzieli, że aby synek miał szansę na rozwój, konieczna jest systematyczna i intensywna rehabilitacja, terapia logopedyczna, opieka okulisty, nefrologa i genetyka. Niestety, wyczerpaliśmy już limit fizjoterapii na NFZ. Do wielu specjalistów musimy dojeżdżać aż do Warszawy. Czekają nas też wydatki związane z poszerzoną diagnostyką.  Jesteśmy zwyczajną rodziną. Rodzicami dwójki wspaniałych dzieci. Los wystawił jedno z nich na próbę, ale zrobimy wszystko, by walka synka zakończyła się sukcesem! Wierzymy, że w przyszłości Amelka i Tymek będą mogli iść przez życie razem, ramię w ramię! Niestety, wiemy też, że sami nie poradzimy sobie z tym wyzwaniem… Z całego serca prosimy o wsparcie dla naszego dzielnego wojownika! Bądź dla Tymka światełkiem w ciemności! Bądź jego drogowskazem w długiej walce po zdrowie! Każda złotówka to szansa na lepszy rozwój naszego dziecka. Prosimy, bądź z nami… Rodzice

6 108,00 zł ( 28.7% )
Still needed: 15 169,00 zł
Grażyna Rygiel
Grażyna Rygiel , 76 years old

Nasza mama stoczyła dramatyczną walkę o życie! Teraz toczy kolejną – o sprawność! POMOCY!

W 2023 roku tuż przed świętami Bożego Narodzenia nasza mama zaczęła się gorzej czuć. Była osłabiona, jakby walczyła z przewlekłą infekcją. Pozostawała pod stałą opieką internisty. Zalecone leczenie nie pomagało, a kiedy do listy niepokojących objawów doszedł ból ucha, mama ponownie udała się do doktora. Kolejnego dnia po wizycie zaczęła się okropnie czuć... Wymiotowała, kręciło jej się w głowie, nie mogła wstać z łóżka. Wezwaliśmy pogotowie, które zabrało mamę do szpitala. Tam zaczęła się dramatyczna walka o jej życie! Wieczorem otrzymaliśmy informację, że mamę przyjęli na oddział chorób wewnętrznych, gdzie zostanie poddana diagnostyce. Razem z tatą byliśmy bardzo przejęci, jednak trwaliśmy w nadziei, że mama trafiła w dobre ręce. Nie spodziewałyśmy, że rano okaże się, że w nocy musiała przejść operację ratującą jej życie! To było jak najgorszy koszmar, z którego nie mogłyśmy się obudzić. Gdy zobaczyłyśmy mamę przypiętą do respiratora, w śpiączce, byłyśmy przerażone! Okazało się, że lekarze wykryli u mamy przewlekłego ropniaka podtwardówkowego. Jej stan bardzo ciężki. Wprost mówiono nam, że mamy się pożegnać, bo jej organizm może nie wytrzymać tak dużego obciążenia! Nasza mama jednak okazała się niesamowitą wojowniczką. Z wszystkich sił walczyła o swoje życie. Dwa miesiące spędziła na oddziale intensywnej terapii w śpiączce, jednak później jej stan zaczął się stabilizować. Tuż przed Wielkanocą było na tyle dobrze, że mogliśmy przetransportować ją do ośrodka rehabilitacyjnego. Tam udało się odpiąć mamę od respiratora – co było ogromnym sukcesem. Niestety w wyniku choroby doszło do porażenia 2 kończynowego oraz uszkodzenia podstawowych funkcji życiowych... Za naszą mamą już prawie 5 miesięcy intensywnych zajęć. Widzimy ogromne postępy. Mama jest karmiona PEGiem, jednak zaczyna też normalnie jeść, dużo z nami rozmawia. Niestety przy spustoszeniu dokonanym przez chorobę rehabilitacja wymaga znacznie więcej czasu. Następnym kamieniem milowym, jakże trudnym do pokonania, jest wstawanie i możliwość przesadzania się z łóżka na wózek, czy skorzystania z toalety… Chciałybyśmy bardzo, aby mama mogła wrócić do domu. Tata bardzo za nią tęskni i jest gotowy się nią zająć przy wsparciu osoby do pomocy. Tak jak sobie obiecywali wiele lat temu… W zdrowiu i chorobie. Jednakże, zanim to nastąpi mama potrzebuje dalszej wielopłaszczyznowej rehabilitacji, którą zapewnia jej ośrodek rehabilitacyjny. Niestety pobyt tam jest niezwykle kosztowny…  Do tej pory starałyśmy się pokrywać wszelkie potrzeby z własnych środków, jednak przestajemy dawać radę i musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc! Droga rodzino, przyjaciele i wszyscy ludzie dobrych serc prosimy, nie zostawiajcie naszej mamy w potrzebie! Ona nigdy nie pozostawała obojętna na prośby innych o pomoc. Wierzymy, że dobro do niej wróci!  Córki Grażyny

30 530,00 zł ( 28.69% )
Still needed: 75 853,00 zł
Kacper Korol
Kacper Korol , 11 years old

Skutki chronicznego niedotlenienia ciągną się latami! Pomóż Kacperkowi!

Gdy Kacperek się urodził, ważył zaledwie 1,7 kg. Walczyliśmy o jego życie już od pierwszego oddechu! Nawet po opuszczeniu szpitala, każdy przeżyty dzień był dla nas Mont Everestem. Nieopisane szczęście i rozpacz niemocy – takie uczucia towarzyszyły mi na co dzień. Szczęście spowodowane posiadaniem przy sobie tej istotki i rozpacz, gdy ten sam maleńki człowiek nie mógł oddychać. Saturacja spadała niemal ciągle! Ściany szpitalnego pokoju widzieliśmy nie raz. Skutki niedotlenienia odczuwamy do dziś.  Minęło 9 lat, odkąd synek jest w domu. Przez ekstremalne zagrożenie życia rozwija się wolniej od swoich rówieśników. Dwukrotnie powtarzał zerówkę. Jest dzieckiem niedosłyszącym i z tego powodu nosi aparaty słuchowe.  Od kiedy Kacperek skończył pół roku, robiliśmy wszystko, by dodatkowo wspomóc jego rozwój. Przez te kilka lat zapewnialiśmy synowi wszelakie terapie, rehabilitacje, specjalne zajęcia z własnych funduszy, oprócz tych refundowanych, których częstotliwość niestety jest niewystarczająca. Nigdy nikogo nie prosiliśmy o pomoc. Własnymi siłami i środkami staraliśmy się dawać radę, sprostać chorobom synka. Było to wymagające, ale wtedy nawet nie potrafilibyśmy prosić. Niestety nastały takie czasy, że jest już ciężko cokolwiek odłożyć, wygospodarować na dodatkowe, w przypadku Kacpra, niezbędne wydatki, przeznaczane na leczenie. Stąd nasza prośba o Twoje wsparcie.  Rozpoczęliśmy terapię komorą hiperbaryczną, która może pomóc Kacprowi. Niestety koszty przewyższają nasze możliwości, dlatego prosimy Cię o wsparcie. Monika i Przemek, rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

3 659,00 zł ( 28.66% )
Still needed: 9 107,00 zł
Ariel Krzyżanowski
Ariel Krzyżanowski , 7 years old

Nie tracę nadziei na lepszą przyszłość - pomóż wyrwać Ariela z pułapki choroby!

Mówi się, że ciąża bliźniacza to podwójne szczęście. Niestety, w naszym przypadku pełne napięcia oczekiwanie zostało przesłonięte  Kiedy podczas badania usłyszałam, że jedno z moich dzieci może być chore miałam wrażenie, że moje serce na chwilę się zatrzymało..  Kiedy nosiłam moje dzieci pod sercem, jeszcze wierzyłam, że przewidywania lekarzy mogły być błędne. Niestety, nawet samą ciążą nie zdążyłam się nacieszyć, ponieważ przez komplikacje, moi synowie przyszli na świat w 29 tygodniu ciąży. Myślałam, że bóle na tym etapie są normalne, a przede mną standardowa wizyta u lekarza. Na miejscu usłyszałam, że te dolegliwości to regularne skurcze zwiastujące poród. Powiedzieć, że byłam przerażona to za mało!  Ich widok wzbudził we mnie przedziwną mieszankę - strachu i euforii. Pomimo bólu poczułam zalewającą mnie falę miłości. Szybko jednak wróciłam na ziemię, bo usłyszałam, że mniejszy synek - Eryk może nie przeżyć. O problemach Ariela jeszcze wtedy nie było mowy…  Los znów okazał się przewrotny, bo lekarze początkowo mówili o problemach z Erykiem, a w efekcie to Ariel boryka się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Choroba odebrała mu sprawność, możliwość komunikacji i szansę na samodzielność. Widzę, jak mój synek spogląda z zazdrością za starszym bratem, który beztrosko biega po podwórku. Słyszę, że próbuje naśladować wypowiedziane przez niego słowa. Ich więź jest dla mnie czymś absolutnie wyjątkowym, ale widząc ich razem, za każdym razem uświadamiam sobie, jak wiele Arielowi odbiera choroba. To trudne, bo codziennie odprowadzam do przedszkola tylko jedno dziecko, a z drugim ruszam na rehabilitację. Ta długa, trudna i żmudna droga ma przybliżyć nas do namiastki sprawności i samodzielności. Dowiedziałam się, że w naszym przypadku rehabilitacja to za mało, musimy pójść o krok dalej! Naszą szansą na pokonanie kolejnych skutków choroby jest przeszczep komórek macierzystych, które pomagają wzmacniać efekty prowadzonej rehabilitacji i otwierają nowe możliwości. Niestety, za każde podanie musimy zapłacić, a cała terapia to koszt ponad 30 tysięcy złotych. Kwota, na której zdobycie nie mam szans przy pokrywaniu wszystkich rachunków za rehabilitację i utrzymanie. Mam wrażenie, że każdego dnia na nowo zaczynamy walkę. Coraz częściej mam jednak wrażenie, że uderzam głową w mur… Musimy działać tu i teraz, dopóki jest jeszcze szansa! Niestety, kiedy kończą się możliwości rodziców i najbliższej rodziny, potrzebna jest pomoc i wsparcie innych. My całą rodziną jesteśmy zaangażowani w tę batalię, ale, by zwiększyć szanse na zwycięstwo potrzebujemy Waszej pomocy. Bo to dzięki Wam możemy dać Arielowi przyszłość, w której nie będą dominowały kolejne ograniczenia…  Codziennie Ariel wkłada mnóstwo pracy i zaangażowania, by sprostać zadaniom stawianym przez specjalistów. Widzę jego determinację i powtarzam sobie bez końca, że ja nie poddam. Proszę, wyciągnij pomocną dłoń! To dobro dla ciebie wróci! 

9 756,00 zł ( 28.65% )
Still needed: 24 287,00 zł
Anna Bondarzewska
11 days left
Anna Bondarzewska , 25 years old

Trwa walka o powrót do zdrowia i sprawności❗️Pomóż Ani 🚨

Kochani! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach… Dzięki zebranym środkom mogliśmy opłacić Ani wyjazd na rehabilitację do Centrum w Otwocku. Niestety nadal potrzebujemy pomocy… Oto nasza historia: Młodość, uroda, zdrowie – Ania miała to wszystko. I to wszystko w jednej sekundzie odebrał jej tragiczny wypadek… W wypadku komunikacyjnym doznała poważnego urazu mózgu. Jak większość dziewczyn w jej wieku, chciała zdobyć świat… Ale walczy, nie poddaje się, a my bardzo prosimy o pomoc dla córki. Wierzymy, że jeszcze będzie dobrze! Od tragicznego wypadku Ani minęły już ponad 4 lata. Dzięki Waszej pomocy, dzięki rehabilitacji, po wybudzeniu się ze śpiączki – córka zaczęła mówić. Kontakt jest logiczny, lecz mowa jest chwilami bardzo niewyraźna. Córeczka nie jest stabilna, lecz porusza prawą ręką i potrafi w pionizatorze przez jakiś czas utrzymać głowę.  Ania przez cały czas wymaga stałej opieki i rehabilitacji. To dzięki Wam strach, który paraliżował nas, gdy Ania walczyła o życie w szpitalu i w pierwszym okresie po jego opuszczeniu – zmienił się w nadzieję na lepsze jutro. Dlatego pełni wdzięczności za Waszą empatię i okazane serca po raz kolejny zwracamy się o pomoc. Zebrane środki przeznaczymy na opłacanie dalszej rehabilitacji w ORIGIN w Otwocku. Od 12 września 2019 roku wiemy, jakie życie jest ulotne. Nasza córka przekonała się o tym na własnej skórze… Przeżyła tylko cudem, a pierwsze miesiące po wypadku były piekłem, którego doświadczyliśmy za życia.  Rozlany uraz mózgu, niedowład czterokończynowy, liczne złamania, śpiączka... Ile cierpienia może znieść jeden człowiek?! Właściwie nie jeden, bo kiedy patrzyliśmy na Anię, tańczącą na linie zawieszonej między życiem a śmiercią, umieraliśmy w środku…  Ania dziś jest z nami, żyje i walczy! Nie jesteśmy już bezradni, możemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by jej pomóc! Dlatego dziś ponownie jesteśmy tu i prosimy o wsparcie dla naszej córki. Z Waszą pomocą ta nadzieja nie zgaśnie! Wdzięczni rodzice Ani – Jarosław i Agnieszka i siostry – Sylwia i Magda

36 519,00 zł ( 28.6% )
Still needed: 91 141,00 zł
Renata Drozdowska
Renata Drozdowska , 44 years old

Nie będę już w pełni sprawna, ale mogę być samodzielna!

Zaczęło się od braku czucia w nogach, potem był ogromny ból kręgosłupa. Nogi coraz częściej odmawiały mi posłuszeństwa. Dowiedziałam się, że mam dużego guza rdzenia kręgowego w odcinku lędźwiowym i drugiego w odcinku piersiowym. Od tej diagnozy zaczął się dramat… Niestety, choć trafiłam do szpitala, nikt nie chciał się podjąć operacji. Lekarze mówili, że ryzyko uszkodzenia rdzenia w trakcie operacji jest zbyt duże. Powiedziano mi wprost - lepiej stopniowo tracić władzę w nogach, niż od razu trafić na wózek. Ja nie chciałam się z tym pogodzić… Znalazłam profesora, który podjął się operacji. Po samym zabiegu czułam się o niebo lepiej. Kilka dni chodziłam sama, aż nagle w jednej chwili przestałam. Okazało się, że potrzebna będzie kolejna operacja. Półtora roku później znów trafiłam na stół, jednak zabieg zakończył się nieszczęśliwie - zrobił się krwiak z uciskiem na rdzeń. To doprowadziło do porażenia nóg. Od tamtego czasu poruszam się na wózku… Na początku było najgorzej - nie miałam władzy nad całym ciałem, jednak dzięki ciężkiej pracy sprawność zaczęła wracać. Jednak dotychczasowa rehabilitacja była prowadzona z ramienia NFZ i polegała tylko i włącznie na biernych ćwiczeniach, przez co mój stan znacznie się pogorszył... Dziś jakoś sobie radzę, mam wózek, jestem w miarę samodzielna. W tym, czego nie daję rady zrobić sama, pomagają mi mąż i dzieci. Największy problem mam ze spastyką nóg… Mam ograniczone czucie, które jednak dzięki intensywnej rehabilitacji wraca! Ta jednak kosztuje… Chciałabym znaleźć pracę, jednak w moim obecnym stanie będzie to bardzo trudne… Dlatego walczę o jak największą sprawność i samodzielność. Abym miała szansę chodzić o własnych siłach, potrzebuję długiej i intensywnej rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku.  Dlatego zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcieliby i mogliby wesprzeć mnie choćby najdrobniejszą wpłatą w celu umożliwienia odzyskania sprawności. Za każdą okazaną mi pomoc i zrozumienie bardzo dziękuję. Renata

17 621,00 zł ( 28.57% )
Still needed: 44 049,00 zł
Nikodem Romanek
Nikodem Romanek , 5 years old

CUD na wyciągniecie ręki - chcesz pomóc Nikosiowi?

Dziękujemy za to, że nigdy nie odmówiliście nam Państwo wsparcia! Wracamy prosić o pomoc, bo nasza sytuacja nadal jest trudna. Sami sobie nie poradzimy... Nasza historia: Jestem mamą Nikodema urodzonego w 23 tygodniu ciąży. Ważył jedynie 600 gramów. Od pierwszych sekund, gdy pojawił się na świecie, lekarze walczyli o jego życie. Byliśmy przerażeni. Pamiętam dokładnie każdą chwilę, pamiętam nagły poród, pamiętam ogromny strach i myśli, czy to możliwe, że mój synek to przeżyje... Zaraz po urodzeniu stwierdzono szereg trudności, chorób, wad... Dokumentacja medyczna tego małego człowieka jest zatrważająca!  Dziś Nikoś ma już 4 lata. Jest mądrym, ciekawym świata chłopcem. Niestety, nadal nie mówi i nie mogę się z nim swobodnie komunikować. Zdecydowanie utrudnia to rurka tracheotomijna. Jednak jej obecność jest konieczna — dzięki niej mój synek oddycha!  Każdego dnia próbuję pomóc Nikosiowi. Staję na rzęsach, by sprostać jego potrzebom i uchronić przed cierpieniem. Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Często widzę, że coś się dzieje, widzę, że czegoś potrzebuje, ale nie może mi tego przekazać werbalnie. Wtedy muszę się domyślać i zamartwiać... Oboje bardzo się denerwujemy i błądzimy w poszukiwaniu zrozumienia....  Niedawno dowiedziałam się, że jest sprzęt, który może ułatwić nam komunikację — to cyber oko. Jedynym problemem jest koszt! Nawet po odjęciu odłożonych na subkoncie środków, pozostaje nam do dopłacenia 15 tysięcy, których obecnie nie mam... Wierzę, że i teraz nas nie zawiedziecie. Z Państwa pomocą wszystko będzie możliwe!  Muszę walczyć o naszą przyszłość. Kiedy trzymam mojego synka w ramionach, czuję, że mam przy sobie cały świat. Chciałabym, żeby pomimo trudności żył jak najlepiej...  Proszę, pomóż mi walczyć z codziennością! Pomóż mi ‚‚usłyszeć" potrzeby Nikosia!  Małgorzata — mama 

4 558,00 zł ( 28.56% )
Still needed: 11 400,00 zł
Grzegorz Hundert
Grzegorz Hundert , 43 years old

Przeżył koszmar! Dziś walczy o sprawność - pomóż!

Młody wysportowany mężczyzna, który na wszystko, co miał pracował latami. Ogromna pasja do sportu i wszystkiego, co się z nim wiąże. Jedna chwila przekreśliła wszystko. Grzegorz przeżył wypadek motocyklowy, a nawet go nagrał. Dramat młodego chłopaka w ostatnich chwilach tego filmu jest nie do pomyślenia! “ Nie czuje nóg – o niee…” W jednej chwili życie się zatrzymało, a Grzegorz doskonale wiedział, co się właśnie dzieje.  Moment wypadku Grześka: Codziennie słyszy się o wypadkach na drodze, ale ta historia to okrutne zrządzenie losu, które, zniszczyło życie Grzegorza. Zaraz po wypadku nie mógł nawet się odwrócić, w tych pierwszych chwilach wiedział już co się stało – złamany kręgosłup, uszkodzony rdzeń, paraliż!  Grzegorz, jadąc motocyklem z niewielką prędkością, uderzył w barierkę, przypadek sprawił, że niefortunny wypadek spowodowała tak rozległe obrażenia kręgosłupa! Natychmiast przewieziono go do szpitala, gdzie został unieruchomiony. Wtedy jak najszybciej chciał usłyszeć, ze to nic takiego, że to wszystko minie… Niestety nikt nie przekazał takich informacji. Młody chłopak w szpitalnej sali, sam na sam ze swoimi myślami, bez czucia od pasa w dół, zacewnikowany, bez pewności, co teraz będzie dalej… Kiedy mijały godziny i ustał chaos, ciężko było wytrzymać z myślami, że być może już nigdy nie stanie na własnych nogach. Kiedy Grzegorz pierwszy raz usiadł na wózku inwalidzkim, jego silny charakter powrócił.  Lekarze nie przekreślili jego przyszłości, wciąż jest szansa na odzyskanie sprawności. Rdzeń kręgowy został poważnie uszkodzony, ale nie jest przerwany! To daje nadzieję, że intensywna rehabilitacja spowoduje cud, który może przywrócić Grzegorzowi dawne życie! Lekarze mówią o przypadkach, które z większymi uszkodzeniami stawały na nogach! Tej myśli Grzegorz chwycił się ze wszystkich sił!  Potrzebna jest pomoc, by przywrócić tego młodego chłopaka do pełni życia! Rok intensywnej rehabilitacji, godziny ćwiczeń w pocie czoła, tak by odzyskać to, co przepadło. Rehabilitacja jest mu bardzo potrzebna, jednak jej koszty przerażają. On walczy ze wszystkich sił, zawalczmy razem z nim! To mogło spotkać każdego z nas… Bez naszego wsparcia to wszystko się nie uda! Grzegorz wie jak ciężko pracować, bo sport to przecież całe jego życie! Jeśli zdążymy zebrać całą kwotę na rehabilitację, to być może niedługo zobaczymy go uśmiechniętego i na własnych nogach! –––––––––––– LICYTACJE DLA GRZEGORZA –> KLIK

93 899,00 zł ( 28.56% )
Still needed: 234 825,00 zł
Dominika Gigoń
Dominika Gigoń , 24 years old

Życie Dominiki zacznie się na nowo, jeśli dasz jej szansę! Pomóż w walce z chorobą

Kiedy byłam w ciąży, marzyłam, że moja córka w wieku 20 lat będzie przebojową, pewną siebie kobietą. Marzyłam, że przed nią będzie roztaczała się wizja świetlanej przyszłości. Los bardzo boleśnie zweryfikował moje plany, marzenia i oczekiwania. Pokazał, że niczego nie można być pewnym.  Gdyby wszystko poszło po mojej myśli, dziś Dominika byłaby pełną energii młodą kobietą, przed którą świat stałby otworem. Jestem pewna, że miałaby mnóstwo marzeń, planów i pomysłów, w których chciałabym ją wspierać.  Moja córeczka przyszła na świat z ogromnymi problemami. Od urodzenia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Nie potrafi i nie może poruszać się samodzielnie - jej ruch jest możliwy tylko dzięki specjalistycznemu wózkowi. To jednak nie koniec naszych problemów, bo ciało Dominiki jest jej wrogiem. Nie potrafi w pełni kontrolować swoich ruchów rąk, głowy. To dla niej potworne utrudnienie, szczególnie, że trudna droga przez rehabilitacyjne korytarze trwa już od wielu lat. Pogłębiające się skrzywienie kręgosłupa powoduje, że Dominika wciąż musi nosić gorset, który pomaga w korygowaniu wad.  Dominika, pomimo choroby, pomimo cierpienia, jest niezwykle pogodną i ciekawą świata osobą. Czasem podziwiam jej upór w dążeniu do celu. Czasem patrzę na nią z zachwytem, bo wiem, że każda czynność wymaga od niej znacznie większego wysiłku niż od zdrowego człowieka. To, z czym się zmagamy dla innych jest abstrakcją. Dla mnie codzienność to pokonywanie przeszkód, planowanie dalszego leczenia, domowe ćwiczenia, kontakt z rehabilitantami i nieustanna nauka, która bardzo pomaga mi we wspieraniu codziennej walki córeczki.  Dzięki temu, że codziennie wkładamy mnóstwo pracy w walkę o zachowanie minimalnej sprawności, efekty Dominiki niekiedy zaskakują. Wiemy jednak, że to, co robimy to tylko kropla w morzu potrzeb. Dla nas rehabilitacja jest jak lekarstwo - zamiast połykania tabletek i specyfików, moja córka żmudnie wykonuje kolejne powtórzenia jednego ćwiczenia. Przy jej dolegliwościach to jedno z niewielu rozwiązań, które ma realny wpływ na codzienność. Niestety, od jakiegoś czasu znajdujemy się w trudnym momencie. Przed nami wizja wstrzymania zabiegów. To nie może się wydarzyć! Koszty rosną, a ja z przerażeniem podsumowuje kolejne miesiące. Z trwogą planuję przyszłość, bo nie wiem, co przyniosą dni i miesiące. Stała rehabilitacja to ogromne koszty. Koszty, których sama nie jestem w stanie pokryć!  Proszę, daj mojej córce szansę. Życie i choroba tak wiele jej odebrały, a ja tak bardzo pragnę przekazać jej wreszcie dobre wiadomości. To, że intensywna rehabilitacja wciąż będzie możliwa będzie dla Dominiki niczym gwiazdka z nieba.  Tak bardzo chcę widzieć na twarzy mojej córeczki uśmiech. Powiedzieć, że zrobiłam co w mojej mocy, a dzięki wsparciu innych zwyczajnie nam się udało. W naszym życiu każdy mały sukces rośnie do niesamowitych rozmiarów. Proszę, dodaj nam skrzydeł do dalszej walki o przyszłość! Krok za krokiem… Podaj nam rękę i pomóż stawiać kolejne na trudnej drodze zwanej życiem. Choroba zabrała wiele, ale nie zniszczyła nadziei!  

11 357,00 zł ( 28.51% )
Still needed: 28 473,00 zł