Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Kusz
Marcin Kusz , 47 years old

Wypadek zmienił życie Marcina i jego całej rodziny! Potrzebna pomoc w powrocie do zdrowia!

Przez tyle lat jako rodzina byliśmy prawdziwie szczęśliwi i nic nie było w stanie tego zakłócić. Żyliśmy planowaniem swojej przyszłości, cieszyliśmy się, że mamy jeszcze tyle przed sobą. Nie przypuszczaliśmy, że chwilę później los przygotuje dla nas tak potworny scenariusz, że nasza codzienność wywróci się do góry nogami..  Mąż uległ poważnemu wypadkowi, w którym doznał wielu obrażeń: złamania kręgosłupa szyjnego, porażenia kończyn dolnych i niedowładu kończyn górnych oraz stłuczenia lewego płuca. W konsekwencji, z mężczyzny w pełni sił, w jednej chwili, zmienił się w pacjenta uzależnionego od pomocy innych osób.  Marcin zawsze był aktywny, pomocny. Motoryzacja to jego największa pasja. Gdy tylko mógł, angażował się w organizację wyścigów charytatywnych. Propagując swoje hobby, brał też czynny udział w tworzeniu toru motocrossowego. Wiedziałam, że nagła utrata tego, co kochał i życie, które zmieniło się o 180 stopni, nie będą dla niego łatwe, dlatego chcę zrobić, co w mojej mocy, aby pomóc mu odzyskać chociaż część sprawnej i samodzielnej codzienności.  Prosimy Was o wsparcie, ponieważ sami nie damy rady zapewnić Marcinowi niezbędnej rehabilitacji, a bez tego nie ma szans na jakikolwiek powrót do normalności. Koszty, z którymi wiążą się systematyczne ćwiczenia, przerastają nasze możliwości, dlatego będziemy wdzięczni za każdy gest wsparcia z Waszej strony!  Ela, żona

23 937,00 zł ( 29.28% )
Still needed: 57 808,00 zł
Hlib Vedkal
Urgent!
Hlib Vedkal , 8 years old

Nowotwór krwi i dramatyczna ucieczka przed okupantem... Ratuj❗️

Tragedia to za mało na określenie tego co się dzieje w ostatnim czasie. Glibuś urodził się z zespołem Downa oraz wadami serduszka. Gdy nasze życie się ustabilizowało u synka zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną, a później wybuchła wojna. Leczenie w Charkowie nie przynosiło poprawy, musieliśmy wyjechać za granicę. Morfologia była tragiczna, nastąpił obrzęk mózgu. Po niespełna dwóch miesiącach spędzonych na oddziale intensywnej terapii, codziennych kroplówkach i zastrzykach udało się ustabilizować stan syna, lecz pojawiły się inne problemy: zapalenie płuc i uszkodzenie wątroby, nerek i śledziony. Wszystkie narządy synka były „podziurawione”, dotknięte infekcją grzybiczą.  Walka z powikłaniami uniemożliwiła leczenie onkologiczne. Stan fizyczny i psychiczny mojego synka był po prostu dramatyczny.  Dzisiaj walczymy o życie dziecka w Turcji z przerażeniem patrząc co się dzieje w moim kraju. W Ukrainie zostali moi rodzice z roczną córeczką, siostrzyczką Gliba. Każdego dnia drżę o moje dzieci, których życie jest zagrożone.  Nadzieję na poprawę stanu Gliba dają tureccy lekarze i poprawiające się wyniki. Glib jest w stanie remisji, czekamy na badanie genetyczne. Mamy nadzieję, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. Przy współistniejącej wadzie genetycznej oraz chorobach serca jest to ogromne ryzyko dla życia. Wierzymy, że uda się pokonać białaczkę odpowiednią chemioterapią i z tego miejsca błagamy o wsparcie. Toczymy dwie wojny w jednym czasie. Moje serce jest rozdarte na pół, a obydwie połówki wypełnia ogromny strach. Nie mamy środków, nie możemy liczyć na wsparcie rodziny, która ucieka przed śmiercionośną wojną.  Błagam o pomoc. Muszę walczyć o życie dziecka, by nie stracić nadziei na szansę odbudowania naszego życia i przyszłości. Przyszłości, która dziś maluje się rozpaczą i żalem. Hanna, mama Gliba

96 583,00 zł ( 29.27% )
Still needed: 233 311,00 zł
Piotruś Wierzchowski
Piotruś Wierzchowski , 6 years old

Dzieciństwo Piotrusia wypełnione jest zbyt wieloma troskami. Pomóżmy!

Jesteśmy rodzicami 5-letniego Piotrusia. Nasza walka o jego zdrowie trwa, odkąd synek przyszedł na świat. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Na leczenie wydaliśmy już kilkanaście tysięcy, a więc wszystkie nasze oszczędności. Stanęliśmy jednak teraz pod ścianą i błagamy o Waszą pomoc! Nasze dziecko urodziło się z asymetrią ułożeniową, płaską głową i wzmożonym napięciem mięśniowym. Pokłosie tego wszystkiego jest z nim do dzisiaj. Piotruś walczy z opóźnionym rozwojem mowy. Uczęszcza na zajęcia logopedyczne, ale niestety zakres pomocy, jaki jest mu tam zapewniany jest zbyt mały. Na opłacanie większej liczby wizyt z kolei już nas nie stać!  Podobnie jest z w przypadku osłabienia napięcia mięśniowego w rączkach. Brakuje nam środków, aby zapewnić Piotrusiowi profesjonalną terapię, dlatego ćwiczymy z nim w domu...  Dodatkowego stresu przysparza nam podejrzenie padaczki. Dlatego jak najszybciej musimy udać się do neurologa i wykonać badania EEG!  Nawet uszczerbek na słuchu go nie ominął. Koszty dodatkowego badania audiologicznego spędzają nam sen z powiek! Co 3 miesiące musimy także kupować specjalne buty ortopedyczne, żeby synek mógł prawidłowo się poruszać. Teraz chodzi na paluszkach, co wzmacnia wadę postawy. Każdego dnia boimy się o przyszłość naszego malca, który niemal na każdym kroku ma bardzo trudno. Piotruś przeszedł już przecież bardzo dużo! Jego dzieciństwo wypełnione jest rehabilitacją oraz stałymi wizytami u lekarza... Nie mamy już pieniędzy na dalsze leczenie syna. Przez 5 lat robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby funkcjonował jak najlepiej. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, ale wstyd schowaliśmy już do kieszeni – robimy to tylko dla naszego aniołka.  Ja, jako mama, również zmagam się z problemami zdrowotnymi i często rezygnuję z prywatnych wizyty u lekarza, a nawet leków, żeby móc zapewnić terapię, leczenie i rehabilitację dla mojego dziecka. Taka jest rola rodzica... Mimo że staramy się z całych sił, wciąż brakuje nam funduszy. Nasza sytuacja jest ciężka... Prosimy, błagamy nawet o symboliczną wpłatę i udostępnienie zbiórki dla naszego synka...   Rodzice Piotrusia ➡️ Licytacje: Charytatywnie dla Piotrka ze Straszyna ➡️ Artykuł: wiadomosci-z-regionu - pruszcz-gdanski

8 382,00 zł ( 29.24% )
Still needed: 20 278,00 zł
Melania Pawliczek
Melania Pawliczek , 6 years old

Mela walczy z SMA❗️Pomóż spowolnić okrutną chorobę i daj szansę na lepsze jutro...

Diagnoza brzmiała jak wyrok śmierci dla mojej córeczki.  Kiedyś takie dzieci jak Mela bez leczenia umierały przed drugimi urodzinami... Dziś medycyna daje im szansę, dlatego nie możemy się poddawać ani załamywać. Dziś musimy walczyć – potrzebujemy do tego jednak Waszej pomocy! Melania to mała wojowniczka, która walczy ze straszną chorobą – rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA 1). Walczymy o każdy rok Meli, o każdą umiejętność, o zdrowie i życie. Bardzo potrzebujemy Waszej pomocy... Gdy do moich rąk trafił wynik badania genetycznego, wiedziałam, że całe nasze życie zostanie przewrócone do góry nogami... SMA – te 3 czarne litery na białym papierze spowodowały, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Rdzeniowy zanik mięśni to choroba tak straszna, że ciężko o niej swobodnie opowiadać. Nieleczona – wyniszcza mięśnie, wprowadza w bezruch, a na końcu odbiera choremu życiodajny oddech, prowadząc do śmierci... Melania od października 2019 roku przyjmuje pierwszy na świecie lek, opracowany w celu przyczynowego leczenia rdzeniowego zaniku mięśni. Działanie preparatu polega na podniesieniu w motoneuronach poziomu białka SMN, którego niedobór jest przyczyną tej strasznej choroby. Dzięki zwiększonej ilości tego białka degeneracja zatrzymuje się i choroba przestaje postępować. Jeśli mięśnie chorego nie uległy jeszcze zaawansowanemu zanikowi, to w połączeniu z właściwą fizjoterapią i  opieką medyczną lek ten może w znaczący sposób wpływać na poprawę jego stanu. SMA to bezwzględny przeciwnik... Gdy Mela trafiła do szpitala, choroba w ciągu godziny zabrało jej wszystkie możliwości oprócz oddychania i samodzielnego połykania. Mela przestała się ruszać, przestała jeść. Trwało to tydzień. Tydzień, który pokazał to, czego świadomość mam od samego początku, od kiedy wiem, że Mela jest chora, odkąd zobaczyłam, w jakim stanie są inne dzieci, które chorują na SMA... Wiedziałam, że przeciwnik jest silny, nie odpuszcza i 24 godziny na dobę chce zabrać Meli wszystko. Ale teraz to zobaczyłam. Uderzył mnie ten widok bardziej, niż to mogłam przewidzieć, ale też… Wzmocnił. Teraz staję do tej walki z podwójną siłą  Melania pozostaje pod stałą opieką wielu specjalistów: chirurga, ortopedy, pulmonologa, lekarza rehabilitacji oraz neurologa. Niezbędne jest także stałe zaopatrywanie mojej córeczki w niezwykle kosztowny sprzęt ortopedyczny: ortezy, pionizatory, gorsety i kombinezony stabilizacyjne, wózek aktywny i specjalne obuwie. Dobry stan zdrowia i widoczne postępy w codziennym funkcjonowaniu są warunkiem dalszego udziału w programie lekowym... To podanie leku umożliwia zatrzymanie choroby, a Mela wciąż jest z nami, uśmiecha się, cieszy kolejnymi dniami... Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu Melania mogła walczyć o zdrowie na turnusie rehabilitacyjnym. Niestety, jej walka wciąż trwa – córeczka z chorobą będzie zmagać się do końca życia. Niezbędne jest kontynuowanie rehabilitacji, lecz jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi. Prosimy, nie opuszczajcie nas. Żadne dziecko nie zasługuje na diagnozę, którą usłyszała moja córeczka. Ku mojej rozpaczy nie mogę podarować jej zdrowia, lecz wierzę, że wspólnymi siłami możemy zapewnić Melanii szczęśliwe dzieciństwo. Każda wpłata to dla niej promyk nadziei i szansa na lepsze jutro.  Mama Melanii ➡️ Bądź z Melą na FACEBOOKU

15 547,00 zł ( 29.22% )
Still needed: 37 645,00 zł
Zosia Salińska
Zosia Salińska , 2 years old

Marzę o tym, by moja córeczka stanęła na własnych nogach!

Zosia jest naszym pierwszym dzieckiem. Cała ciąża przebiegała wzorowo. Pierwszy raz miałam zostać mamą, więc każdego dnia uczyłam się czegoś nowego. Przygotowaliśmy z mężem ubranka, mebelki i zabawki. Życie zweryfikowało jednak nasze wyobrażenia. Na taki los nie mogła przygotować nas żadna, nawet najlepsza, książka.  Po porodzie Zosia wydawała się zupełnie zdrowa. My zaś martwiliśmy się powikłaniami poporodowymi, które mnie dotknęły. Miałam osłabione serce i urosepsę. Po zabiegach ratujących moje zdrowie, przez pewien czas nie mogłam nosić mojej córeczki, ale z mężem dawaliśmy sobie radę. Moje zdrowie wciąż nie jest idealne, ale ważniejsze jest dziecko. Teraz całą moją uwagę poświęcam Zosi. Wydawało się, że gdy już poczuję się lepiej, to kolejne miesiące życia z Zosieńką będą sielanką. Przez jakiś czas tak też było. Radosne, rumiane niemowlę, a wokół niego zachwycona rodzina. Obraz idealny. To zaczęło się jednak powoli zmieniać. Nasza dziewczynka bardzo późno zaczęła siadać, obracała się tylko w jedną stronę. Jeden z lekarzy stwierdził, że córka ma zbyt wzmożone napięcie mięśniowe. Chcąc dla niej jak najlepiej, wdrożyliśmy intensywną rehabilitację. Nasze starania nic jednak nie dały. Objawy zaczęły się nasilać. W końcu, po ponad roku rehabilitacji, otrzymaliśmy diagnozę. Nasza Zofia zmaga się z mózgowym dziecięcym porażeniem połowiczym. Ma niedowład lewostronny i asymetrię mięśni twarzy. Zosia nie chodzi i nie wiadomo, czy w ogóle kiedyś zacznie. Już teraz widać, że nie ma siły w mięśniach poniżej kolan. Możliwe, że w przyszłości potrzebne będą ortezy. Lekarze nie chcą nam niczego obiecywać, bo objawy mogą nasilać się z wiekiem. Jednak intensywna rehabilitacja może zdziałać wiele. Nie chcemy zaprzepaścić tej szansy, choć nie mamy żadnej pewności, co będzie dalej. Mimo wszystko warto chociaż spróbować… Obecnie, poza niedowładem lewej strony, nie widzimy innych zmian. Na twarzy jest on zauważalny tylko przez lekarzy. Przypadkowa osoba mogłaby się nie zorientować, bo są to subtelne objawy: opadający język na jedną stronę czy wzmożone ślinienie. Na szczęście wzrok jest w normie, nie wiem, jak będzie z mową. Na badanie rozwoju intelektualnego przyjdzie czas, gdy mała skończy dwa latka. Wszystko musimy regularnie kontrolować, bo zdrowie może się jej pogorszyć w błyskawicznym tempie.  Korzystamy z dwóch metod rehabilitacyjnych i ćwiczymy codziennie, nawet kilka razy dziennie. Zazwyczaj robię to sama, bo mój mąż Łukasz, tata Zosi pracuje na nasze utrzymanie. Muszę jednak konsultować się ze specjalistami, by nie zrobić naszej kruszynce krzywdy. Masaże też muszą się zmieniać, bo powinny one być dopasowane do aktualnego stanu.  Bardzo prosimy o pomoc w sfinansowaniu licznych rehabilitacji. Naszym największym marzeniem jest to, by Zosieńka stanęła na własnych nóżkach. Jeśli to będzie w ogóle możliwe, to tylko po wielomiesięcznej fizjoterapii. Sami nie damy sobie rady! Rodzice Aleksandra i Łukasz

28 428,00 zł ( 29.2% )
Still needed: 68 913,00 zł
Oliwierek Ołownia
2 days left
Oliwierek Ołownia , 8 years old

Historia chłopca, który urodził się bez ręki! Potrzebna pilna pomoc!

Ta historia choć trudna, jest prawdziwa... Przed porodem wyobrażaliśmy sobie niejednokrotnie, jak będzie wyglądał nasz synek. W tych wyobrażeniach był zdrowy, miał dwie ręce i dwie nogi. Ciążę prowadziliśmy pod stałą opieką ginekologa, kilkanaście badań USG zdawałoby się, właściwa opieka prenatalna. Radosne oczekiwanie na upragnionego, zdrowego synka i wreszcie jest ten dzień. Oliwier przyszedł na świat, najpierw niedowierzanie personelu położniczego i zaraz potem trudne chwile dla wszystkich obecnych. Dziecko nie ma ręki! Padło suche stwierdzenie: poród prawidłowy, dziecko bez kości ramiennej, przedramienia i dłoni. Pojawiły się ogromne niedowierzanie, szok i ból. Jaka była przyczyna wady? Tego do dziś nikt nie potrafi wytłumaczyć.   Już się wypłakaliśmy. Teraz rozpoczęliśmy walkę o to, by nasz synek mógł sobie radzić w codziennych czynnościach, by mógł się rozwijać, poznawać świat i nim się cieszyć. Szukamy permanentnie pomocy w gabinetach specjalistycznych i ośrodkach rehabilitacyjnych. Rodzice przecież nie mogą bezczynnie patrzeć, jak ich dziecko traci szansę na normalne życie. Musimy podejmować tę walkę! Pragniemy pomóc Oliwierowi, by mógł bawić się, podobnie jak dzieci z dwoma sprawnymi rękoma, próbować wielu rzeczy, pomóc poznawać świat, tak by był szczęśliwy, by jego życie mogło być piękne. Jedyną szansą na to jest wyspecjalizowana proteza i systematyczna długotrwała rehabilitacja.  Oliwier dzielnie próbuje sobie radzić, przedmioty chwyta lewą ręką, pomaga sobie główką, obojczykiem, często nóżkami. Jest pomysłowy, jednak to nie to samo. Potrzebuje protez prawego ramienia, przedramienia i dłoni, aby mógł wykonywać sprawniej  codzienne czynności, ale też spełniać swoje marzenia, gdyż tak jak inne dzieci ma ich wiele.   Przy braku całej prawej kończyny pojawia się też drugie znaczące zagrożenie, którym jest skrzywienie postawy. Brak całej kończyny powoduje problemy z symetrią ciała, wskutek czego kręgosłup Oliwiera się krzywi. Obciążenie w postaci protezy i rehabilitacja zapobiegnie wykrzywianiu się i pozwoli na utrzymanie prostej postawy ciała. Oliwier potrzebuje protez ramienia, przedramienia i dłoni oraz specjalistycznego leja, który utrzyma te  części ciała. To wymaga wysoko specjalistycznych rozwiązań. Konieczna jest długa nauka i rehabilitacja, aby tę rękę móc utrzymać. Na nowo będzie uczył się biegać, schylać, obracać z lejem i protezą. Duża część pracy przed nim, przed nami z pomocą specjalistów fizjoterapeutów, protetyków i lekarzy.  Z Waszą pomocą chcielibyśmy zapewnić mu taką możliwość.  Proteza, która zostanie wykonana dla Oliwiera, będzie sterowana przy pomocy łopatki i kręgosłupa. Odpowiednie ruchy łopatką pozwolą ruszać palcami, w które zaopatrzona będzie proteza. Oliwier będzie mógł nią chwytać, pozwoli mu to prowadzić normalne życie, umożliwi codzienne czynności! Wszystko stanie się dla niego możliwe… Będzie mógł umyć zęby, podobnie jak inne dzieci w przedszkolu,  jedną rączką myjąc, a w protezie dłoni trzymając kubeczek z wodą.  Z Waszą pomocą jesteśmy w stanie stworzyć mu możliwość pięknej prawdziwej przygody w pełnosprawności, tak aby pozwolić mu marzyć i spełniać te marzenia!    Niektóre rzeczy wciąż będą dla niego trudne, ale staną się możliwe! Cena za normalne życie Oliwierka to 800 tysięcy złotych – tyle kosztuje nowoczesna proteza, jej utrzymanie i nauka. Jedynym sposobem, by mu to umożliwić, jesteśmy my – setki pomocnych rąk wyciągniętych w stronę jednego małego chłopca, któremu los odebrał pełnosprawne życie. Pomóżmy Oliwierkowi! Nasze marzenie jest bardzo proste. Chcielibyśmy móc kiedyś chwycić Oliwierka za rączki i pójść z nim na spacer. Chcielibyśmy dać mu przyszłość, na którą zasługuje. Jego jedyną szansą jest proteza. Ufamy, że z pomocą dobrych ludzi będziemy mogli ją zdobyć. Pomożecie nam?

69 556,00 zł ( 29.18% )
Still needed: 168 742,00 zł
Agnieszka Matuk
Agnieszka Matuk , 40 years old

Aby stan po udarze mózgu pozostał jedynie złym wspomnieniem.

Blisko 10 lat temu przeszłam niedokrwienny udar mózgu. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nagle, jakbym straciła władzę nad połową swojego ciała. Natychmiast zostałam zabrana do szpitala. Od razu trafiłam na intensywną terapię, a mój stan był ciężki. Miałam porażenie prawostronne z afazją motoryczną - nie mogłam się ruszyć ani mówić. Kiedy na człowieka w wieku 26 lat spada taki cios, przez głowę przechodzą najróżniejsze myśli i zwykle nie są kolorowe… Wszystko od tego momentu się zmieniło. Straciłam sprawność, samodzielność, możliwość decydowania o samej sobie. Człowiek na co dzień używa rąk i nóg, nawet się nie zastanawiając, jakby to było, gdyby nagle odmówiły posłuszeństwa. Dopiero kiedy przytrafia się tak przykra historia, jak udar, zaczyna się doceniać utracone zdrowie.  Od razu po tym zdarzeniu zostałam poddana rehabilitacji w tutejszym szpitalu. Na początku praktycznie wszystkiego musiałam nauczyć się od podstaw, zupełnie jak małe dziecko, które dopiero poznaje najbardziej potrzebne w życiu umiejętności. Ciężko ćwiczyłam, uczyłam się od nowa mówić, czytać i pisać. Rehabilitacja była bardzo ciężka, ale nie poszła na marne. Zaczęłam chodzić, mówić i wykonywać najprostsze codzienne czynności.  Jednak do tej pory mam problemy z ręką, która w dalszym ciągu jest niewładna. Dzięki Twojemu wsparciu chcę stanąć na nogi i bez przerwy się rehabilitować, co w moim przypadku jest bardzo ważne. To jedyna droga, trudno i monotonna. Nie mam jednak innego wyjścia. Mogłabym odpuścić i zrezygnować, ale wtedy bym straciła wszystko, co udało się do tej pory wypracować. Proszę o pomoc, jestem na dobrej drodze do całkowitego wyjścia ze stanu po udarze! Agnieszka

7 450,00 zł ( 29.17% )
Still needed: 18 082,00 zł
Bartosz Życiński
Bartosz Życiński , 30 years old

Kilka koszmarnych sekund nie może przekreślić sprawności Bartka! Pomóżmy!

Bartek od zawsze interesował się motoryzacją. Nie sądziliśmy jednak, że jego pasja szybko zmieni się w walkę o życie… 11 maja 2023 roku mój partner wracał do domu po nocnej zmianie w pracy. Na drodze doszło do fatalnego w skutkach wypadku. Bartek doznał licznych urazów, w tym: złamania prawej kości udowej i kości bliższego podudzia prawego, złamania guzka mniejszego prawej kości ramiennej, złamań twarzoczaszki i uszkodzenia aksonalnego mózgu. Przeszedł kilka zabiegów ortopedyczno-chirurgicznych, jednak, by wrócić do zdrowia i (mamy nadzieję) pełnej sprawności, potrzebuje długiej, specjalistycznej i bardzo kosztownej rehabilitacji.  Wspólnie z Bartkiem wychowujemy nasze wspaniałe dzieci: 4-letnią Blankę i 7-letniego Kacpra. Oddalibyśmy wszystko, by Bartek znów był z nami, by znów było jak dawniej. Te kilka bolesnych sekund odbiło piętno na naszym życiu, ale nie poddamy się. Będziemy walczyć do skutku.  Niestety całkowite koszty rehabilitacji przekraczają możliwości finansowe naszej rodziny. Bartek jest osobą bardzo pracowitą. Rzadko odmawia pomocy. Teraz my robimy wszystko, by go wesprzeć. Wiemy, że mamy obok wspaniałych rodziców. Wspólnie działamy, aby jak najszybciej postawić Bartka na nogi.  Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć, ile potrwa rehabilitacja Bartka i jakie będą jej koszty, ale za każdą złotówkę będziemy niezmiernie wdzięczni. Malwina, partnerka Bartka

18 625,00 zł ( 29.17% )
Still needed: 45 205,00 zł
Agnieszka Sokołowska
14 days left
Agnieszka Sokołowska , 29 years old

Proszę, pomóż mi odzyskać życie bez bólu!

Mam na imię Agnieszka. Od wielu lat toczę codzienną walkę z bólem, którego źródła nikt nie potrafił znaleźć. Przez ten czas słyszałam, że wymyślam i nic mi nie dolega, ale rzeczywistość była zupełnie inna. Każdy dzień to walka z niesamowitym bólem brzucha, wzdęciami i zaparciami, które uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy pierwszy raz poczułam okropny ból – kolkę uniemożliwiającą normalne funkcjonowanie. Po czasie przeszła, jednak ataki pojawiały się coraz częściej. Do tego dochodziły wzdęcia i kilkudniowe lub kilkunastodniowe zaparcia, na które nie pomagały żadne środki przeczyszczające. Mój brzuch puchnie do takiego stopnia, że wyglądam, jakbym była w ciąży. Te dolegliwości zamknęły mnie w czterech ścianach, odcinając od świata i ludzi, których kocham. Przez lata konsultowałam się z dziesiątkami lekarzy, wydałam mnóstwo pieniędzy na badania i leki, ale nikt nie potrafił mi pomóc. W 2021 roku wykryto u mnie SIBO, które było leczone 3 razy, jednak bez poprawy. Objawy coraz bardziej się nasilały. To było nie do zniesienia! Dopiero po wielu latach cierpienia dowiedziałam się, że przyczyną moich problemów jest endometrioza z adenomiozą. Rezonans magnetyczny potwierdził diagnozę – zmiany umiejscowione zaszyjkowo, powodujące zrost esicy z otrzewną, co tłumaczy moje objawy. Co gorsza, dowiedziałam się, że jedynym sposobem wyleczenia adenomiozy jest usunięcie macicy. Te choroby niszczą moje ciało i odbierają mi radość z życia. Uniemożliwiają treningi, normalną aktywność, jazdę na rowerze czy przemieszczanie się. Aktualne leczenie zachowawcze nie daje ulgi, a wręcz powoduje większy dyskomfort – krwawienia kilka razy w miesiącu, brak energii do życia i nasilenie objawów jelitowych. Dzisiaj wiem już, że muszę wykonać operację usunięcia ognisk. Diagnoza była jak wyrok – jedyną szansą na normalne życie jest operacja, której koszt to aż 50 000 złotych! Niestety, nie jestem w stanie uzbierać tej kwoty w tak krótkim czasie, a operacja musi odbyć się już w styczniu 2025 roku. Każdy dzień zwłoki to dla mnie więcej bólu, więcej cierpienia i mniej nadziei na lepsze jutro. Chcę znów cieszyć się życiem, wrócić do sportu, który kocham, i po prostu żyć bez bólu! Koszty operacji, konsultacji dietetyka, fizjoterapeuty uroginekologicznego, badań i wizyt lekarskich są ogromne. Wierzę jednak, że z Twoją pomocą uda mi się zebrać potrzebne środki. Trudno mi prosić o pomoc, bo zwykle to ja wspierałam różne zbiórki i nigdy nie sądziłam, że sama będę potrzebować pomocy. Nie mam jednak innego wyjścia… Proszę, pomóż mi uzbierać pieniądze na tę operację. Będę wdzięczna za każdą złotówkę, przybliżającą mnie do dnia, w którym obudzę się bez bólu. Agnieszka

18 620,00 zł ( 29.17% )
Still needed: 45 210,00 zł