Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agnieszka Piec
Agnieszka Piec , 39 years old

Walka o marzenia – ostatnia szansa!

Dziękuję wszystkim dotychczasowym darczyńcom i bardzo proszę, nie zostawiajcie mnie jeszcze! Operacja się odbyła, ale zakres okazał się znacznie większy niż sądzono początkowo. Konieczne było wezwanie urologa i założenie szyny. Nerka wykazywała już cechy zastoinowości, co bez operacji skutkowałoby zupełnym zamknięciem odpływu moczu i jej utratą. Czas trwania zabiegu był pierwotnie przewidywany na 1 godzinę, a na stole spędziłam 3... Z operacji ratującej płodność i niwelującej ból, stała się ratującą zdrowie. Za 2 miesiące muszę wrócić do szpitala w Niemczech, by usunąć szynę, a później kontrolować stan nerki co kilka tygodni, by mieć pewność, że moczowód jest drożny. Na ten moment nie mam pojęcia ile wyniesie całe leczenie! Na pewno znacznie przekroczy zakładane 30 tysięcy... Proszę o dalsze wsparcie, nie mam już odwrotu! Moja historia: Od liceum marzyłam, by zostać mamą, od zawsze wiedziałam, że to jest to. Pracuję w szkole, z maluchami, wielokrotnie wymykało im się "mamo", albo słyszałam "chcę, żeby Pani była moją szkolną mamą"... Nie potrafię opisać, co wtedy czułam. Od zawsze miałam też bolesne miesiączki, włącznie z mdłościami i omdleniami oraz zjadaniem tabletek przeciwbólowych jak cukierki, do czasu aż po kilku miesiącach przestawały działać i trzeba było brać silniejsze.  Ostatnimi były już leki na receptę przepisywane chorym na raka, z pochodną morfiny... Od zawsze słyszałam też, że okres musi boleć i przejdzie, gdy urodzę… Na pomysł, by starać się o dziecko wpadłam wcześnie, miałam zaledwie 23 lata. Niestety nie udawało się przez 2 lata, choć wszystkie badania były dobre.  Znalazłam Panią doktor, która po kilku miesiącach skierowała mnie do szpitala na laparoskopię, bo podejrzewała endometriozę. Ona pierwsza powiedziała, że ból nie jest normalny... O operacji na NFZ mogę powiedzieć niewiele. Zostałam rozcięta i zszyta. Tyle! Bez wycinków do badań histopatologicznych, bo "na oko było wszystko dobrze". Stwierdzono endometriozę w zatoce Douglasa, nie określono nawet stopnia. Dostałam zalecenie dalszych starań, ból nie minął, a ciąży nie było. Zaczęłam szukać dalej, zmieniłam dietę, wdrożyłam fizjoterapię, akupunkturę, suplementację i terapię, comiesięcznie pochłania to krocie… Niestety, bez efektu w postaci ciąży.  W międzyczasie podeszliśmy do 3 procedur in vitro, wszystkie z własnej kieszeni, ostatnia kosztowała nas 30 tysięcy, zaliczyłam też niestety farmakologiczną menopauzę… Przypłaciłam te działania stanami depresyjnymi, insulinoopornością, niedoczynnością tarczycy i rozregulowanymi jelitami… Na rękach mam zrosty od pobierania krwi, czasem raz w miesiącu, a czasem co 2 dni. Nie wiem już ile osób widziało mnie nago… Moje ciało jest przedmiotem badań, przypadkiem medycznym. Przed 4 i ostatnią procedurą in vitro, przez przypadek spotkałam cudownego doktora, który jest najlepszy w operowaniu endometriozy i dał mi nadzieję na usunięcie zmian. Jednak cena za tę nadzieję jest wysoka, bo zaczyna się od 3600 euro… Endometrioza to wielki ból i cierpienie, mój, ale te mojego partnera… Ta choroba to też gigantyczne koszty to praca na 1,5 etatu, by opłacić leczenie i leki. Miesięcznie wydaję ok. 1,5 tys., zamiast odkładać na przyszłość… Na dotychczasowe leczenie wydaliśmy ponad 100 tys. zł, bez rodziny i przyjaciół  nie dalibyśmy rady… Ze względu na mój wiek muszę do operacji podejść jak najszybciej, by móc wrócić do starań o ciążę... Dziękuję! Licytacje Facebook @czekajac_na_cud_n97  

6 400,00 zł ( 30.07% )
Still needed: 14 877,00 zł
Krzyś Brodzik
9 days left
Krzyś Brodzik , 9 years old

To fight for the future without fear!

We waited for Krzyś with joy. Our daughter could not wait for the birth of her brother. The pregnancy was book-like and, according to the attending physician, there was no reason to worry. I found out that Krzyś was wrapped twice in an umbilical cord at birth... Scraps of information, intrauterine hypoxia, first degree cerebral hemorrhage, immediate intubation of my son... All this was far from my imagination when it comes to our first meeting. We were sent home on the third day of life, and after five hours we returned to the hospital at the call of the doctors who announced that Krzyś was suffering from jaundice. The stay in the hospital entailed further complications, e-cola infection... When I thought the worst was behind us, we were sent home with a list of devastating diagnoses and the words that my little son will be in a vegetative state, he won't even be sitting. The journey through the specialists has begun. Not everyone was honest with us. On our way we also encountered those who did not undertake the treatment of Krzyś, describing him as too hard a case... There were also those who put their whole heart into improving Krzyś condition. We could not give up, we could not come to terms with the fact that, due to the negligence of doctors, our child would be condemned to vegetation. When Krzyś was one year old, I lost my husband ... Every day I face difficult everyday life, but I can't give up. I know that if I let go, if I give up, we will lose everything we have worked out with such effort thanks to our determination and the help of good people. Today Krzyś is 6 years old. I didn't hear the word mum from him, I wasn't able to cheer him on when he took the first step all ahead of us. We are currently waiting for an MRI, because cysts have appeared in Krzys, head and he has started to lose balance. I am haunted by terrible thoughts that I push away from myself ... We are also waiting for a consultation at the Dr. Paley Institute in Warsaw. We have high hopes for this visit. We want to believe that my son's valgus feet will soon be just an unpleasant memory, that Krzyś will forget how it hurt, that it will be fine ... I am asking you for support for my child. There are days when I don't think I can handle anymore, but I can't and won't give up. Thank you for being with me.

37 381,00 zł ( 30.04% )
Still needed: 87 030,00 zł
Lena Wójcikowska
Lena Wójcikowska , 9 years old

Lenka wciąż walczy o bezpieczną przyszłość!

Lena urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Mając 6 lat, nagle zachorowała na cukrzycę typu 1. Jest to choroba nieuleczalna i autoagresywna. Niestety do tej pory nie ma skutecznego leku, aby wyleczyć tę chorobę. Lena jest uzależniona od podawania insuliny z zewnątrz. Od tej pory Lena musi mieć przy sobie zawsze torbę z lekami oraz do każdego posiłku przyjmować wyliczony zastrzyk. Niestety mimo zbilansowanej diety oraz leczenia bywają dni, że cukry Lenki to góry i doliny co ma wpływ na jej samopoczucie, oraz wiąże ze sobą skutki groźnych powikłań. Zebrane środki finansowe przeznaczymy na specjalistyczną pompę insulinową, koszty jej utrzymania oraz pokrycie wydatków związanych z miesięcznym utrzymaniem systemu ciągłego monitoringu Glikemii (CGM). Dzięki nowoczesnym urządzeniom możemy szybko zapobiegać niebezpiecznym spadkom cukru. Każdy dzień życia Lenki z cukrzycą to nieustanna samokontrola oraz walka o przyszłość bez powikłań. Z góry bardzo dziękujemy za okazane serce i pomoc! Asia, mama   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

2 577,00 zł ( 29.99% )
Still needed: 6 014,00 zł
Wojciech Biewald
Wojciech Biewald , 4 years old

Mój synek cierpi z powodu tak wielu schorzeń. Proszę, pomóż Wojtusiowi!

Jestem tatą 3,5-rocznego Wojtusia. Mój synek przyszedł na świat zdecydowanie za szybko. Moja partnerka dostała zakażenia, przez co nasz chłopczyk urodził się już w 24 tygodniu ciąży i ważył zaledwie 700 gram! To cud, że udało mu się przeżyć… Tak bardzo cieszę się, że jest z nami! Niestety, Wojtuś po urodzeniu miał duże problemy oddechowe. Jego płuca nie były jeszcze w pełni ukształtowane… Nie chciał się też zamknąć przewód Botalla, jest to pozostałość krążenia płodowego. Konieczna była operacja. Po jej wykonaniu u syna doszło do wstrząsu septycznego! Na szczęście, nie skończyło się to tragicznie. Gdy wydawało się, że będzie lepiej, u synka wystąpiła cytomegalia, czyli choroba wirusowa… Doszło też do zablokowania żyły dolnej, przez co nerki Wojtusia nie rozwinęły się prawidłowo – do dzisiaj są mniejsze i gorzej funkcjonują. Tyle trudnych doświadczeń mojego chłopca… Obecnie Wojtek mierzy się wieloma problemami. Nie mówi i nie chce jeść. Wszystkie posiłki muszą być podawane mu w formie papki i wymagają dużo wysiłku osoby go karmiącej, żeby w ogóle coś zjadł. Dzieje się tak prawdopodobnie z powodu problemów z sensoryką syna.  Mój kochany Wojtuś ma też problem z oczami, cierpi na retinopatię - w związku z tym schorzeniem przeszedł operację laserową oczu. Ma też problemy z wysokim ciśnieniem i prawidłowym działaniem nerek.  Synek jest pod opieką wielu specjalistów i jest rehabilitowany. Odwiedzamy między innymi nefrologa i logopedę. Potrzebna jest też dalsza diagnostyka. Pomimo tych wszystkich problemów, Wojtek jest bardzo ciekawy świata. Widać po nim, że wszystko rozumie, ale niestety nie może nic powiedzieć. Jest wesoły i uśmiechnięty. Synek uczęszcza do przedszkola, ale niestety dość rzadko. Co chwile łapie infekcje, przez które musi zostawać w domu. Szkoda, bo tak bardzo lubi inne dzieci! Jest nam trudno. Ciężko pracuję, żeby zapewnić synowi wszystko, czego potrzebuje. Mama Wojtusia niedługo będzie musiała zrezygnować z pracy, ponieważ synek potrzebuje opieki od rana do wieczora. Zajmuje się nim też babcia. Bardzo proszę o wsparcie, aby móc zapewnić synowi jak najlepsze leczenie. Wiem, że przy odpowiednim wsparciu jesteśmy w stanie dać mu jak największą samodzielność. Robert, tata

5 743,00 zł ( 29.99% )
Still needed: 13 406,00 zł
Dawid Huk
Dawid Huk , 12 years old

Only an expensive treatment can improve David’s life! Please help!

In December, we asked our 11-year-old son, born on Christmas Eve, about his birthday and Christmas wishes. He responded without a doubt… “I want to be healthy”! David is a determined, optimistic, and cheerful boy diagnosed with type 1 diabetes in November 2022.  Additionally, he’s been suffering from celiac disease (gluten intolerance) since he was two, which requires him to follow many dietary restrictions.  Currently, his immune system has been destroying the pancreas cells producing insulin. We need to control his blood sugar by measuring its level every day. Since the diagnosis, our lives have changed significantly. We must obey doctors’ recommendations to prevent life-threatening complications - hypoglycemia, hyperglycemia, and ketoacidosis.  However, David’s Christmas wish might come true this year, as he has been qualified to receive an innovative TREG therapy developed by two specialists from the Medical University in Gdańsk!  In this method, regulatory T lymphocytes are taken from a patient’s body, multiplied in a laboratory, and then administered to him. A higher number of Tregs in his body enables him to maintain liver function, at least partially. To save what hasn’t been yet destroyed by the disease.   T-cell treatment will let David avoid dangerous diabetes complications by stopping its progress. It is a huge opportunity for health improvement, and the data collected during his therapy will also contribute to the development of the Treg project.  Unfortunately, it is non-refundable and costs 350,000 zlotys. It is why we ask for your help and a chance for a better future for our child.  Thank you for staying…thank you for your support… David’s parents

111 578,00 zł ( 29.96% )
Still needed: 260 763,00 zł
Mateusz Prandota
Mateusz Prandota , 8 years old

Mateusz pokonał już tyle przeciwności! Nie może teraz wrócić na wózek!

Jesteśmy niezwykle wdzięczni, że kilka lat temu wsparliście Mateuszka, co pozwoliło skutecznie walczyć z SMA. Jeszcze raz prosimy o pomoc! Syn potrzebuje drogiej operacji. Bądźcie z nami! Nasza historia Mateuszek niedawno skończył siedem lat. Kiedy się urodził, nikt nie podejrzewał, że kilkanaście miesięcy później usłyszymy diagnozę, która zburzy nasze małe-wielkie szczęście. Badania genetyczne wykazały rdzeniowy zanik mięśni...  Dzięki wsparciu udzielonemu przez darczyńców, kiedy Mateuszek miał roczek, udało się sfinansować leczenie w Belgii. Wtedy nie było ono jeszcze powszechnie dostępne w Polsce. To uratowało synowi życie! A w połączeniu z intensywną fizjoterapią przyniosło wręcz spektakularne rezultaty. Przed rozpoczęciem leczenia lekarze uważali, że syn nigdy nie będzie chodził. Mateusz nie tylko stanął na nogi, ale i zaczął samodzielnie chodzić! W przypadku SMA uznawane jest to za ogromny sukces. Przed nami jednak nowe wyzwania. Niestety podczas wizyty kontrolnej u ortopedy dowiedzieliśmy się, że biodra synka są podwichnięte. Wymagana jest natychmiastowa operacja, żeby utrzymać dalszą sprawność. Inaczej Mateusz będzie musiał wrócić na wózek inwalidzki! Nie możemy na to pozwolić! Brak odpowiedniego ustawienia miednicy przyniesie też inne negatywne konsekwencje, chociażby w postaci skoliozy. Dzięki regularnej, ciężkiej pracy ze specjalistami udało nam się jej do tej pory uniknąć. Syn już zaczyna mieć dolegliwości bólowe w lewym biodrze, które uniemożliwiają mu normalne funkcjonowanie, dlatego pomoc potrzebna jest jak najszybciej! Konieczna jest skomplikowana operacja, której podejmą się ortopedzi w Paley European Institute. Operacja mogłaby się odbyć już 21 listopada! To świetna wiadomość, ale także bardzo mało czasu na zebranie potrzebnej kwoty.  Na ten moment mamy możliwość pokrycia tylko części kosztów operacji, zaopatrzenia w odpowiednie sprzęty, a także intensywnej rehabilitacji po operacji. Do uzbierania brakującej kwoty, potrzebujemy Waszej pomocy! Bez operacji Mateusz straci zdolność chodzenia, którą udało się wypracować przez lata fizjoterapii i leczenia. Prosimy o pomoc w walce o sprawność naszego syna. Wierzymy, że będziecie z nami! Rodzice

44 148,00 zł ( 29.95% )
Still needed: 103 220,00 zł
Karol Basiukiewicz
Karol Basiukiewicz , 34 years old

Historia Karola porusza najtwardsze serca! Prosimy, POMÓŻ❗️

Mam na imię Karol. Mam 34 lata i całą listę diagnoz, które nieustannie wymierzają mi bolesne ciosy. Staram się nie tracić optymizmu, jednak sam hart ducha nie wystarczy, by stawić czoła trudnej rzeczywistości. Dlatego proszę o Wasze wsparcie! Od dziecka dużo choruję. Już jako pięciolatek przeszedłem wirusowo-bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Jedyne co pamiętam z tego okresu to bolesne nakłuwanie, by ściągnąć płyn z rdzenia kręgowego i każdy dzień, kiedy moja mama nie mogła mi towarzyszyć w szpitalu… Od tego momentu zaczęły się też moje problemy ze wzrokiem.  Dziś po wielu wylewach do gałek ocznych i operacji odsysania krwi z oczu widzę, jednak bardzo słabo. Źrenice nie reagują na światło, dlatego muszę nosić przyciemniane okulary. Praca z komputerem stała się dla mnie nieosiągalna. Jednak to tylko kropla w morzu… W liceum dopadła mnie cukrzyca typu 1. –  podstępna i wredna choroba, która w straszliwy sposób wyniszczyła mi cały organizm! Choroba znacznie osłabiła moje zęby, dlatego byłem zmuszony, aby część z nich usunąć. Niestety, doszło do infekcji w jamie ustnej. Zakażenie obudziło koszmar z dzieciństwa- znów doszło do zapalenia opon mózgowych! Przeżyłem tylko dzięki czujności kolegów i koleżanek z pracy, zaniepokojonych brakiem kontaktu… Pogotowie wezwano w ostatniej chwili. Obudziłem się nieprzytomny już w szpitalu. W 2021 roku cukrzyca wykończyła też moje nerki. Od tej pory trzy razy w tygodniu jeżdżę na hemodializy. Największe zamachy na moje życie dokonały się jednak rok później. Stopa cukrzycowa – prawdziwy horror… W 2022 roku lekarze zadecydowali o amputacji mojej lewej nogi, aż do wysokości kolana, ponieważ wdała się w nią martwica. W 2024 roku nie udało się uratować i drugiej. Tym razem sytuacja była o wiele poważniejsza – oprócz martwicy wdała się sepsa, co spowodowało bardzo wysokie zagrożenie dla życia. Lekarze reanimowali mnie 7 razy, łamiąc mi przy tym żebra! Dziś jestem osobą niepełnosprawną, niedowidzącą, poruszającą się na wózku inwalidzkim, która mimo wszystko bardzo chce w miarę normalnie żyć! Niestety, bycie chorym jest nie tylko trudne, ale też bardzo kosztowne! Każdego miesiąca wykupuję masę lekarstw, często zastanawiając się, z czego muszę zrezygnować. Intensywnie używany wózek inwalidzki psuje się, sensory do pomiaru cukru są horrendalnie drogie, a mieszkanie niedostosowane do moich potrzeb... Dlatego z całego serca zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Choć nie jest mi łatwo, wierzę, że nawet bardzo chory człowiek może żyć dobrze. Niestety, opieka zdrowotna nie jest finansowana przez państwo w pełnym wymiarze. Nie chciałbym znów wybierać, którą receptę mogę wykupić, dlatego proszę o pomoc! Karol

15 931,00 zł ( 29.94% )
Still needed: 37 261,00 zł
Wiktoria Sawicka
Wiktoria Sawicka , 2 years old

Zrobimy wszystko, by Wiktoria stanęła na swoich nóżkach. Pomożesz nam?

Z całego serca dziękujemy Wam za wsparcie, szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi obdarowaliście nas podczas trwania poprzedniej zbiórki. Dziś wracamy do Was z dawką nowych informacji, po raz kolejny prosząc o pomoc. Koszmarne dni spędzone w szpitalnych murach są już za nami, co wcale nie znaczy, że Wiktoria wyzdrowiała. Jej choroba już zawsze będzie wymagać stałej opieki lekarzy specjalistów, co wiąże się z dalekimi i kosztownymi wizytami. Córeczka ma wiotkie porażenie nóżek, dlatego nie rusza ani nie czuje stópek. Stan bioder na dzień dzisiejszy jest zagrożeniem jeżeli chodzi o możliwość poruszania się.  Nie możemy zrezygnować z zajęć fizjoterapeutycznych oraz porad lekarzy ortopedów, by nasz największy skarb mógł kiedyś poruszać się na swoich nóżkach. Za kilka miesięcy Wiktoria będzie potrzebować sprzętu wspomagającego poruszanie się. Niestety wymaga to dużych nakładów finansowych, które są dla nas nie do udźwignięcia. Już raz pokazaliście, że razem możemy wiele. Głęboko wierzymy w to, że i tym razem nie będzie inaczej! Poznaj naszą historię: Córka, będąc jeszcze w brzuchu i ważąc niespełna 700 gramów, przeszła swoją pierwszą operację domknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej. Dwa dni po operacji nie mieliśmy wątpliwości, jakie imię jej nadamy – Wiktoria, czyli zwycięstwo. Po narodzinach przez prawie 4 miesiące toczyła walkę ze skutkami swojej choroby. Szpitalne łóżeczko było jej jednym domem. Mimo wszystko dawała świadectwo siły, jaka w niej drzemie. Po urodzeniu musiała stawić czoła wielu przeszkodom: wyciekowi płynu mózgowo – rdzeniowego, który w konsekwencji doprowadził do podejrzenia zapalenia opon mózgowych, wykrytej wadzie serca, problemom oddechowym związanym z wiotkością krtani, a także dysfunkcji zastawki komorowo-otrzewnej. Gdy córka ukończyła 3,5 miesiąca, miała już za sobą 5 operacji. Blisko czteromiesięczny pobyt w szpitalu pokazał, jaką ta mała istota ma wolę walki. Pokazał, że walczy do końca i nigdy się nie podda. Operacje naznaczone bliznami, dziesiątki badań, pobyty na OIOM-ie, 8-tygodniowa antybiotykoterapia. Nie znając innego życia – myślała, że tak po prostu ma być. Nasza ukochana córeczka jest pod opieką kilku specjalistów z różnych dziedzin z całej Polski, co wiąże się z częstymi i dalekimi podróżami. Przed nami tysiące godzin ciężkiej rehabilitacji, zakup sprzętu ortopedycznego, konsultacje u lekarzy specjalistów – ale nasz cel jest jasny – postawienie naszej dziecinki na nogi. Z Państwa pomocą to marzenie może się spełnić. Z serca dziękujemy za życzliwość i prosimy o wsparcie w tej trudnej dla nas walce, aby kiedyś Wiktoria spacer mogła odbyć na własnych nóżkach. Pomóżmy jej zwyciężyć tę walkę. Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa

12 739,00 zł ( 29.93% )
Still needed: 29 815,00 zł
Karol Mielnik
1 day left
Karol Mielnik , 13 years old

Kosztowne leczenie jest nadzieją na poprawę sprawności Karola! Potrzebna pomoc!

Z niecierpliwością czekałam na narodziny Karola! Ciąża przebiegała prawidłowo i nic nie wskazywało na to, że może wydarzyć się coś złego. Niestety, przy porodzie doszło do komplikacji, które zadecydowały o losie mojego synka! Niedługo po narodzinach lekarze zdiagnozowali u Karola mózgowe porażenie dziecięce oraz padaczkę. Miesiąc spędziłam z nim w szpitalu, szukając pomocy u różnych specjalistów. Chciałam, by to wszystko okazało się tylko złym snem, jednak rzeczywistość nie pozostawiała złudzeń... Karol, będąc jeszcze maleństwem, rozpoczął rehabilitację, którą kontynuuje do dzisiaj. Cały czas staram się zapewniać mu wszystko, czego potrzebuje do lepszego rozwoju. Synek chodzi do szkoły specjalnej, gdzie uczęszcza na różne zajęcia. Konieczne są jednak dodatkowe terapie, przeprowadzane głównie prywatnie. Rehabilitacja jest trudna i wymagająca, lecz nie przynosi dużej poprawy… Pojawiła się jednak ogromna nadzieja dla mojego synka! Karol zakwalifikował się do terapii komórkami macierzystymi, która może wspomóc regenerację uszkodzonych nerwów i mięśni. To wielka szansa na poprawę jego sprawności, ale również wielki wydatek… Nie mogę pozwolić, by przeszkodą dla lepszej przyszłości mojego dziecka były pieniądze! Cały czas wszystkie możliwe środki przeznaczam na wizyty u specjalistów i leczenie Karola. Z całego serca proszę Was o wsparcie! Będę wdzięczna za każdą wpłatę! Aneta, mama Karola

4 775,00 zł ( 29.92% )
Still needed: 11 183,00 zł