Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jasiu Chojnacki
10 days left
Jasiu Chojnacki , 10 years old

Dystrofia atakuje mięśnie naszego Jasia❗️Ratunku 🚨

W 2021 roku na naszą rodzinę spadła przerażająca diagnoza. Choć uśmiech, który widzisz na zdjęciu, na to nie wskazuje, nasz synek bardzo cierpi. Prosimy o pomoc – choroba tak łatwo nie odpuści… Jasiu jest chory na dystrofię mięśniową Duchenne’a (DMD). To rzadka choroba genetyczna prowadząca do postępującego zaniku mięśni.  Nasz synek wymaga opieki wielu specjalistów – neurologa, ortopedy, osteopaty, kardiologa, psychologa, psychiatry, wielu specjalistycznych badań oraz ciągłej rehabilitacji. Postępujący zanik mięśni powoduje, że nasz Jasiu potrzebuje również specjalistycznego sprzętu – ortez, wózka, fotelika do samochodu… To wszystko generuje ogromne koszty! Coraz trudniej wykonywać mu podstawowe czynności. Podczas spacerów wspomaga się już wózkiem… Synek jest spokojnym i radosnym chłopcem, ale sterydoterapia, którą musi przyjmować, bardzo negatywnie na niego wpływa. W szkole ma nauczyciela wspomagającego, bo nie jest już w stanie sam unieść tornistra… Choroba postępuje i coraz bardziej odbiera mu sprawność… Wcześniej Janek był w stanie przejść dziennie 4500 kroków. Teraz ta liczba spadła do maksymalnie 800… Nie może się samodzielnie umyć, podnieść, wstać. Nasza codzienność zmienia się z każdym dniem. Robimy wszystko, aby poprawić sprawność Jasia. Chcielibyśmy móc uwierzyć w cud, że choroba po prostu minie. Choć wiemy, że to się nie stanie, nie opuszcza nas nadzieja, by każdego dnia na nowo walczyć o jego zdrowie. Prosimy o pomoc. Wasze wsparcie jest naszą nadzieją. Otwórzcie swoje serca, aby świat Jasia był lepszy Rodzice Pomagamy – Jaś Chojnacki 💚

33 522,00 zł ( 31.51% )
Still needed: 72 861,00 zł
Janusz Mikołajczyk
Janusz Mikołajczyk , 51 years old

Tragiczny wypadek zniszczył życie Janusza❗️Potrzebna pomoc 🚨

Wtorek – 12. marca 2024 roku. To miał być zwykły dzień, jak każdy inny. Niestety dla nas skończył się tragicznie…  Właśnie tego dnia o godzinie 14:15 doszło do wypadku samochodowego, w którym brał udział mój tata. Doszło do zderzenia z innym samochodem, w wyniku którego tata przejechał na przeciwległy pas ruchu, auto zahaczyło o drzewo i koziołkowało na pobliskie pole. Tata niestety wypadł z samochodu i doznał szeregu bardzo poważnych obrażeń… Wraz z mamą w szpitalu dostałyśmy informację o połamanych żebrach, połamanej miednicy, pękniętej śledzionie, pękniętej przeponie oraz uszkodzonej wątrobie. Niestety to nie koniec… Wskutek wypadku i stłuczenia głowy powstało bardzo dużo drobnych krwiaków i pajęczynek rozsianych na całej głowie, co doprowadziło do śpiączki… Tata przebywa w szpitalu, jednak jedyną szansą na wybudzenie jest rehabilitacja neurologiczna, która niestety jest bardzo kosztowna... Miesięczny koszt pobytu w takim ośrodku to aż 20 tysięcy złotych! Tata do dnia wypadku pracował, uwielbiał majsterkować i spędzać czas z najbliższymi. Miał wiele planów do zrealizowania. W tym roku przypada 30. rocznica śluby jego i mamy, którą chcieli razem świętować podczas urlopu. Bardzo chciałabym, aby mogli zrealizować ten plan... Tata co roku – przed okresem letnim sprawdzał ze swoim 11-letnim wnukiem stanu roweru… W tym roku nie zdążył... Wszyscy bardzo na niego czekamy i wierzymy, że niebawem do nas wróci. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać ukochanego męża, tatę, dziadka, przyjaciela… Nie możemy pozwolić, by to pieniądze stanęły nam na drodze. Jesteście naszą nadzieją. Wiemy, że z Wami możemy więcej… Wiemy, że z Wami może wydarzyć się cud! Córka Janusza

16 755,00 zł ( 31.49% )
Still needed: 36 437,00 zł
Ala Cicha
Urgent!
Ala Cicha , 3 years old

Nasza kochana córeczka walczy z ciężką i podstępną chorobą❗️Prosimy o pomoc❗️

To tak okropnie niesprawiedliwe! Przez 9 miesięcy nosiłam pod sercem moją córeczkę, aby potem, prawie po dwóch latach dowiedzieć się, że jest śmiertelnie chora! My rodzice błagamy, POMÓŻCIE nam w tej nierównej walce, by OCALIĆ JEJ ŻYCIE!  Ostra białaczka limfoblastyczna stała się naszym najgorszym koszmarem. Naszym wrogiem, który postanowił zniszczyć nasze malutkie dziecko. Nie możemy na to pozwolić!   Wszystko zdarzyło się tak niespodziewanie. Nie byliśmy na to przygotowani. Widmo śmierci naszego ukochanego dziecka spadło na nas z dnia na dzień! Pierwsze objawy pojawiły się na początku marca. Przez kilka dni utrzymywał się stan podgorączkowy. Potem naszą uwagę przykuł dziwny zapach jej moczu. Natychmiast udaliśmy się do lekarza, który wykrył zapalenie układu moczowego. Przepisano antybiotyki, jednak stan Ali nie poprawiał się. Z dnia na dzień było tylko gorzej! Jej skóra stała się blada, a ona coraz bardziej osłabiona, apatyczna i senna… Pojawił się spłycony i ciężki oddech, a serduszko zaczęło coraz szybciej bić! W naszych głowach kłębiły się najgorsze myśli, najstraszliwsze przypuszczenia, którym ciągle próbowaliśmy kategorycznie zaprzeczać. Obawialiśmy się najgorszego… Kolejne badania. Kolejne konsultacje i narastające przerażenie. Usłyszana diagnoza pozbawiła nas tlenu. Po słowach lekarza: „OSTRA BIAŁACZKA” przez niekończącą się chwilę nie mogliśmy oddychać! Stan Alicji był na tyle krytyczny, że nie pozwolono na jej transport do specjalistycznego szpitala. Dopiero po zrobieniu dwóch transfuzji krwi i wyregulowaniu pracy serca, skierowano nas na oddział onkologii dziecięcej. Ostateczna biopsja szpiku pozbawiła nas wszelkich nadziei! W jednym momencie całe nasze dotychczasowe życie wywróciło się do góry nogami! Łzy nie chciały się zatrzymać. Wylaliśmy morze łez, zadając niekończące się pytania dlaczego spotkało to właśnie naszą Alunię!  Dopiero po kilku dniach dotarło do nas, że zaczyna się nierówna walka o życie i zdrowie naszej malutkiej córeczki. Ogarnął nas niewyobrażalny strach i niepewność co czeka nas w najbliższym okresie...  Alicja przebywa obecnie na oddziale onkologii i przyjmuje chemioterapię. Jest małą wojowniczką, która dzielnie przyjmuje sterydy i znosi liczne kroplówki, pobieranie i przetaczanie krwi, narkozy oraz wszelkie nakłucia, celem wykonania badań i podania chemii. Patrząc na nią, chce nam się płakać! Nie możemy jednak pokazać jej jak bardzo się boimy. Nie możemy pozwolić, aby wyczuła od nas strach. Nie możemy dokładać jej jeszcze większego ciężaru! Walka z chorobą zapowiada się długa, wieloetapowa i trudna. Chemioterapia może potrwać do 9. miesięcy! Potem czeka ją chemia doustna i całkowita izolacja od otoczenia, co potrwa nawet półtora roku! Cały nasz dotychczasowy świat się zawalił! Nasze kochane, zawsze uśmiechnięte, pogodne i dotąd zdrowe dziecko rozpoczęło walkę ze śmiertelną chorobą nowotworową! To wojna na śmierć i życie! Musimy zrobić wszystko, aby Ala ją wygrała. Dlatego błagamy o Waszą pomoc. Każdego dnia mamy ochotę krzyczeć ze złości, poczucia bezradności i bezsilności. Kochamy Alę całym sercem i dla niej jesteśmy zdolni do wszelkich poświęceń. Potrzebujemy Waszej pomocy.  Dziękujemy za okazanie dobrego serca.  Rodzice Alicji        

33 493,00 zł ( 31.48% )
Still needed: 72 890,00 zł
Anna Kaczalska
Anna Kaczalska , 43 years old

Anna walczy ze straszliwą chorobą! Pomóż odzyskać sprawność!

Moje życie nie tak miało wyglądać… Nigdy nie podejrzewałam, że przyjdzie mi się mierzyć z tak straszliwą chorobą. Chorobą, która będzie mi odbierała wszystko po kolei… Niestety, od sierpnia 2023 roku zmagam się z poważnym schorzeniem – zapaleniem rdzenia kręgowego. Ta nieprzewidywalna choroba spowodowała u mnie niedowład kończyn dolnych i zwieraczy. Bez uprzedzenia odebrała mi sprawność i posadziła na wózku, z koniecznością założenia cewnika i noszenia pampersów. Choroba pozbawiła mnie nie tylko sprawności, ale także pewności jutra. Do tej pory musiałam przez cztery miesiące przebywać na oddziale Neurologii i Rehabilitacji. Niestety, obecna sytuacja związana z terminami NFZ sprawia, że prywatna rehabilitacja staje się niezbędna i jednocześnie bardzo kosztowna. Zmagając się z trudnościami finansowymi, nie mogę sobie pozwolić na przerywanie rehabilitacji, która jest kluczowa dla dalszego funkcjonowania. Aktualnie jestem pod stałą opieką neurologa, a moją codzienną troską zajmuje się mój mąż i starsza córka. Mam jeszcze dwie młodsze córki, które są jeszcze w wieku szkolnym, które również potrzebują wsparcia. Mimo ograniczeń pragnę walczyć o powrót do pełnej sprawności – nie tylko dla siebie, ale także dla ukochanej rodziny. W połowie grudnia wróciłam do domu, gdzie kontynuuje rehabilitację. Niestety, koszty sesji rehabilitacyjnych, zakupu leków oraz środków higienicznych znacznie obciążają rodzinny budżet. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, które umożliwi mi kontynuację niezbędnej terapii. Zbierane fundusze zostaną przeznaczone na prywatne sesje rehabilitacyjne oraz pokrycie kosztów leków i środków higienicznych. Każda złotówka przyczyni się do poprawy jakości życia i pomoże w powrocie do sprawności. Proszę o wsparcie w walce o powrót do zdrowia. Anna

16 742,00 zł ( 31.47% )
Still needed: 36 450,00 zł
Kacper Pluta
Kacper Pluta , 24 years old

Marzę, by znów założyć mundur strażacki. Proszę, pomóż!

Kacper codziennie ryzykował swoje życie i zdrowie, aby ratować innych, obcych mu ludzi. To normalne w pracy strażaka – walka z żywiołami, ratowanie rannych czy poszukiwanie zaginionych... Strażacy działają w miejscach, gdzie sytuacja wymaga przytomności umysłu i rozwagi, ale jednocześnie szybkiej reakcji. Potrzebna jest pełna sprawność fizyczna. Niestety, to ostatnie mój syn stracił w nieszczęśliwym wypadku. Czy będzie mógł jeszcze kiedyś założyć mundur strażacki? Bez Twojej pomocy to na pewno się nie uda. Kacper od 5 lat w pełni angażował się w działania Ochotniczej Straży Pożarnej. Kiedy tylko słyszał dźwięk syreny, rzucał wszystko i jako pierwszy pojawiał się na zbiórce. Zawsze był w pełnej gotowości do niesienia ratunku potrzebującym. Wielokrotnie narażał przy tym swoje życie i zdrowie. Dziś on sam potrzebuje pomocy...  W sierpniu ubiegłego roku Kacper uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, który w jednej chwili przekreślił wszystkiego jego plany i marzenia. W wyniku wypadku doznał licznych urazów wielonarządowych oraz poważnego uszkodzenia prawej stopy.  Lekarze robili wszystko co w ich mocy, aby uratować stopę i tym samym sprawność Kacpra. Przeprowadzili skomplikowaną operację, która niestety nie przyniosła oczekiwanych efektów. Po zabiegu wystąpił groźny stan ropny z martwicą tkanek, który zagrażał życiu naszego syna. Konieczna była amputacja stopy. Życie Kacpra w jednej chwili roztrzaskało się na malutkie kawałeczki. Świat się dla niego zatrzymał i wszystko przestało mieć znaczenie… Zawód strażaka jest ściśle związany ze sprawnością, którą jak się wtedy wydawało – stracił bezpowrotnie. Czuł, że jego marzenia stały się nieosiągalne...  Tygodnie mijały, a Kacper powoli odzyskiwał siły.... Kiedy rany się zagoiły, rozpoczęliśmy cykl intensywnej rehabilitacji. Każdego dnia jego chód się poprawiał, a ćwiczenia przynosiły pożądane efekty. Po kilku miesiącach w końcu udało mu się postawić pierwsze, niestabilne kroki. Niestety to nie wystarczy, aby wrócić do strażackiej pasji.... Obecnie nasz syn o niczym tak bardzo nie marzy, jak o tym, by wrócić do swojego życia sprzed wypadku, zarówno prywatnego, jak i zawodowego. Jedyną szansą jest nowoczesna i bardzo kosztowna proteza nogi oraz specjalistyczna rehabilitacja, na którą nas nie stać...  Dlatego prosimy, pomóż nam walczyć o sprawność Kacpra.  Wcześniej to on niósł ludziom nadzieję i dawał wsparcie. Dzisiaj sam potrzebuje ratunku… Dlatego prosimy o pomoc w uzbieraniu potrzebnych środków na zakup protezy oraz opłacenie intensywnej rehabilitacji. Bez Was strażackie marzenia naszego syna nigdy się nie spełnią...  Rodzina  Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku:  ➡️ Licytacje -poMOC dla Kacpra Pluta Czytaj więcej:  ➡️ Po MOC dla Kacpra Pluta Media o zbiórce:  ➡️ Pomóż Kacprowi odzyskać sprawność! ➡️ Strażak potrzebuje pomocy! ➡️ Potrzebna pomoc dla Kacpra!

21 751,00 zł ( 31.45% )
Still needed: 47 398,00 zł
Witold Budnicki
Witold Budnicki , 40 years old

Tata malutkiej Zuzi walczy o życie❗️Sprawmy cud, by zatrzymać śmiertelną chorobę!

PILNE! Tata malutkiej Zuzi walczy o życie! Śmiertelna choroba chce rozdzielić Witka z ukochaną córeczką! Prosimy o pomoc - nie ma czasu do stracenia! "Mam 37 lat, a czasem czuję, jakby moje życie powoli się kończyło... Nigdy nie sądziłem, że będę pisać taki apel, że czeka mnie dramatyczna walka o każdy dzień. Zostałem tatą malutkiej dziewczynki, nagle poznałem nowy, niespotykany dotąd wymiar szczęścia. Byłem pewien, że najlepsze lata jeszcze przede mną... Niestety, wszystko zniszczyła choroba. Zawsze byłem aktywnym człowiekiem, uwielbiałem ruch i sport. Moją pasją był rower, na którym mogłem pokonywać dziesiątki kilometrów... Lubiłem podróżować, wszędzie mnie było pełno. Dbałem o zdrowie i o kondycję. Byłem zdrowym, spełnionym człowiekiem. Sześć lat temu spotkała mnie ogromna radość - urodziła się moja córeczka Zuzia. Zamierzałem ją chronić, pokazać jej świat i robić wszystko, żeby być dla mojego dziecka najlepszym tatą na świecie. W moich planach byłem jednak sprawnym tatą... Tatą, który chodzi, nosi ją na rękach, obroni przed każdym złem. Nie tatą na wózku, który z dnia na dzień opada z sił... Choroba dała o sobie znać, kiedy złamałem nogę. Po prostu straciłem równowagę... Ja, zdrowy, wysportowany mężczyzna, zacząłem się nagle przewracać. Wyboista droga do diagnozy przyniosła odpowiedź, której nie spodziewał się nikt... Cierpię na SLA, stwardnienie zanikowe boczne. Wyrok śmierci... Choroba była ze mną i przyczajona czekała tylko na to, żeby zaatakować... SLA to choroba zwyrodnieniowa, dotycząca wszystkich układów ciała. Prowadzi do porażenia neuronów, a w konsekwencji do zaniku mięśni i niedowładu różnych części ciała... Mięśni, nie tylko odpowiedzialnych za ruch, ale też za połykanie, mówienie i oddychanie. Chory dzień po dniu traci sprawność i samodzielność oraz wszystkie umiejętności ciała. Przestaje ruszać nogami, rękami, jeść, mówić, chodzić... Na końcu porażeniu ulegają mięśnie odpowiedzialne za oddychanie. To choroba śmiertelna, nie ma na nią lekarstwa. Dwa lata temu chodziłem jeszcze o kulach... Dziś jestem przykuty do wózka inwalidzkiego. Wymagam całodobowej opieki... Nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować. Choroba postępuje... Potrzebuję pomocy w każdej czynności. Robię wszystko, żeby  powstrzymać postęp SMA. Wciąż nie pogodziłem się z tym, jaki los mnie czeka - to właśnie ta niezgoda daje mi siłę do walki. Mówią, że choroba jest nieuleczalna, ale ja wierzę, że da się spowolnić jej postęp.  Szansę upatruję w specjalistycznym leczeniu. Aby powstrzymać przebieg choroby, potrzebuję też ciągłej wyspecjalizowanej rehabilitacji. To jedyna broń, jaką mam... Tylko ona pozwoli mi kupić czas i przedłużyć życie. To jedyny sposób, by zatrzymać wciąż postępującą chorobę. Konieczne jest też specjalne łóżko... Niestety, wszystko kosztuje. Aby mieć nadzieję i dzięki temu walczyć i żyć, potrzebuję Twojej pomocy. Obiecałem Zuzi, że pokażę jej świat, że zrobimy razem jeszcze tyle rzeczy... Nie mogę się poddać. Chcę żyć dla mojego dziecka. Proszę, pomóż mi dotrzymać obietnicy. Witek  

47 314,00 zł ( 31.44% )
Still needed: 103 172,00 zł
Kamil Szulc
13 days left
Kamil Szulc , 8 years old

Rodzice adopcyjni proszą o pomoc – „U Kamilka wykryto FASD"!

Kamila zaadoptowaliśmy 3 lata temu. Bagaż, który dostaliśmy przy odbiorze synka, to nie była tylko walizka z ubraniami i ulubionym pluszakiem. Od początku wiedzieliśmy, że zmierzymy się ze schorzeniami i chorobami. Jednak wizyty u lekarzy diagnozowały kolejne zespoły oraz zaburzenia.  Nasz synek ma potwierdzony FASD, czyli Spektrum Poalkoholowych Zaburzeń Rozwojowych, traumę wczesnodziecięcą, afazję, zaburzenia napięcia mięśniowego, zaburzenia przetwarzania słuchowego, niedosłuch.  Największe problemy z początku były z agresją – synek bił siebie i nas, rodziców. W wieku 4. lat miał nadal duże trudności z mową, prawie w ogóle nie mówił. Dzięki terapii jest z nim coraz lepiej. Napady agresji nadal występują, ale rzadziej niż wcześniej. Terapią można naprawdę wiele wypracować. Niestety nie dajemy już rady finansowo. Kamil korzysta z neurologopedy, psychologa dziecięcego, fizjoterapeuty. Według specjalistów powinien rozpocząć również treningi umiejętności społecznych, terapię przetwarzania słuchowego oraz fizjoterapię na basenie. I to wszystko prywatnie…  Miesięczny koszt terapii to około 1000 zł, nie wliczając wydatków związanych z dojazdami. Do tego dochodzą opłaty za prywatne badania. Kami będzie potrzebował rezonansu magnetycznego mózgu, badania EEG, dalszego diagnozowania. Jednak sami nie sprostamy takim wydatkom. Bardzo prosimy o pomoc dla naszego adoptowanego synka. Każda Twoja wpłata ma znaczenie! Paulina i Piotr, rodzice Kamila

1 671,00 zł ( 31.4% )
Still needed: 3 649,00 zł
Arek Koniak
Arek Koniak , 43 years old

PILNE! Termin operacji 16 października... Zdążymy? Pomóż!

Znasz to uczucie, gdy w jesienny, deszczowy dzień łapie Cię zapalenie gardła? Ciężko Ci przełykać ślinę, ciężko Ci mówić. Dołóżmy do tego zapalenie zatok, ból głowy, promieniujący i niemalże naciskający na szczękę, uszy, skronie.  Ten stan bez przerwy utrzymuje mi się od 4 lat! I co najgorsze… Nie mogę znaleźć przyczyny. Przeszedłem już chyba wszystkie możliwe badania – alergologiczne, gastrologiczne, ale też np. na boreliozę czy kolonoskopie. Teraz nawet chodzę do genetyka. Nie potrafi nic wykryć. Laryngolog stwierdził wielopoziomowe pogrubienia błony śluzowej zatok, a po otrzymaniu wyniku tomografii zamknięcie ujścia zatok szczękowych. Nic więcej. W pewnym momencie podejrzenia padły zapalenie podniebienia. Łykałem antybiotyki. NIC. Kolejną diagnozą były migdałki. Lekarz zdecydował o ich wycięciu. Gardło i podniebienie miało przestać boleć, mój problem miał się skończyć. Tak się jednak nie stało. Moją kolejną szansą ma być kosztowna operacja zatok. Od lat ciężko mi się oddycha przez nos, nie mogę nabrać odpowiedniej ilości powietrza, więc większość czasu mam otwartą buzią i to nią wdycham powietrze. Lekarze podejrzewają, że może jednak w tym jest problem, więc chcą otworzyć zatoki, by je odetkać. Dodatkowo miałbym mieć wycięte małżowiny nosowe, by były większe i powietrze swobodniej przez nie przepływało.  Operacja, którą zaleca lekarz, kosztuje ok. 10 tysięcy złotych. Mam żonę i 3 dzieci. Niestety nie jesteśmy w stanie sprostać takiemu wydatkowi, tym bardziej, że to nie są moje jedyne problemy zdrowotne. Niemalże od zawsze pracuję fizycznie. Już teraz lekarz wykrył w 3 miejscach na moim kręgosłupie wypukliny, które wywołują drażniący ból. Bardzo proszę Cię o pomoc. Dzięki Tobie mogę odzyskać komfortową codzienność, przełykanie, jedzenie i życie oraz mówienie bez bólu. Termin operacji mam przewidziany na 16 października! Zdążymy? Arek

3 339,00 zł ( 31.38% )
Still needed: 7 300,00 zł
Nikola Staromłyńska
Nikola Staromłyńska , 8 years old

Sepsa spustoszyła jej organizm❗️Wesprzyj walkę Nikolki❗️

W pierwszej dobie życia zaatakowała ją sepsa, a później wylew IV stopnia, który zniszczył korę mózgową i wzrok. Dziś Nikola ma porażenie mózgowe, epilepsję i jest niewidoma. Nie siedzi, nie chodzi, jest dzieckiem leżącym. Nikola od pierwszych chwil walczy o siebie i życie. Sepsa spustoszyła jej małe ciałko tak, że córeczka w obu oczkach ma epiprotezy, tak by nie zamknęły się na stałe i jej buzia pozostała bez deformacji. Dlatego też jeździmy na wymianę protez raz w roku. Nóżki Nikoli zastępuje specjalistyczny wózek. To jedyna forma lokomocji, nie licząc naszych rąk. Córka nie jest w stanie niczego wykonać samodzielnie – nie podrapie się po głowie, nie zawoła „mamo, jestem głodna", nie powie, że jej zimno albo za ciepło. Wózek, tak samo jak epiprotezy, musi być wymieniany, bo Nikolka wciąż rośnie. Niestety, koszty tutaj kumulują się do nieosiągalnych dla nas kwot. Co najgorsze, w przypadku protez refundacja nie zmienia się adekwatnie do cen, a ta do wózka nie wystarcza. Dopłaty z naszej strony to ponad 10 tysięcy! Staramy się jak możemy dostosować nasze życie pod potrzeby córeczki, co niejednokrotnie przerasta nasze możliwości. Jest to trudne, ale robimy, co możemy. Otrzymane wsparcie było dla nas nieocenione, dlatego pełni nadziei znów prosimy o pomoc, by zapewnić naszej Nikolce warunki do jak najlepszego i najwygodniejszego funkcjonowania. Rodzice Nikolki

4 000,00 zł ( 31.33% )
Still needed: 8 766,00 zł